Młodzi eseldziarze gorsi niż starzy eseldziarze? :-)
z eseldowcami zgodzić janosikowe w tej formie jest absurdem. I miast dystrybuować środki stanowi po prostu forme haraczu.
sugeruje zapoznać się z logiką janosikowego. Bo w teorii bogate województwa płacą na biedne a w praktyce biedny Radom otrzymuje mniej pieniędzy niż podakrapackie miejscowości turystyczne.
OK, zgadzam się, zasady pomocy należy zmienić (np. wydzielając Wwę z woj. mazoweickiego, żeby jego pozostała część mogła otrzymać więcej kasy), ale pseudolewicy nie o to chodzi. Chce ona nie reformy, lecz zniesienia tzw. "janosikowego", czyli żeby jaśniepaństwo z W-wy nie musieli nic płacić. Jestem warszawiakiem, ale nie uważam, że na tym mieście wszystko się kończy i są regiony, które potrzebują pomocy bogatszych miast.
Przecież na kilometr czuć o co tu chodzi...
janosikowe jest finansowane z naszych podatków lokalnych. Nie jakiejś mitycznej burżua ale wszystkich warszawiaków tych z ubogiej pragi też. Najpierw raz płacimy podatek do budżetu Państwa a potem drugi raz Państwo każe nam płacić podatek na teoretycznie uboższe gminy. Po drugie ja rozumiem idee solidarności ale nie skali i wysokości. Nie rozumiem czemu Warszawa płaci 940 mln a podobnie bogaty Poznań czy Kraków kilkadziesiąt milionów. Potem z tej subwencji wyrównawczej biedne Mazowsze którego wskaźniki wyciąga Warszawa dostaje jakiś ochłap a bogata Wielkopolska grubą kase na rozwój. To jest absurd.
I po czwarte nikogo jakoś nie obchodzi, że w tej Warszawie mieszka kilkaset tysięcy ludzi z całej Polski którzy nie płacą tu żadnego podatku bo nie chcę im się wypełnić i zanieść głupiej aktualizacji do skarbówki. Lub po prostu są tacy cwani, że jak policzą stawke OC to bardziej im się opłaca dalej udawać, że mieszkają gdzieś w Lubelskim choć od 5 lat mieszkają w Warszawie. Oni nie płacą tu ani złotówki ale posyłają swoje dzieci do przedszkola, korzystają z usług służby zdrowia jeźdzą po lokalnych drogach itd itd itd.
My także na tych ludzi płacimy janosikowe. Jednocześnie płacąc za to wszystko z czego oni korzystają w Warszawie a na co nie dają ani złotówki.
że Cisza już rozumie, dlaczego PiS nie chce w żadnej sprawie zbierać pospisów razem z czerwonymi neoliberałami.
Wszak cała Polska stolicę budowała i czyni to nadal swoją biedą. Młodzi mogą tego nie pamiętać ale SLD to nie gołowąsy! Po prostu przywództwo tej partii nie ma autorytetu, demokrację zamieniło w rozgardiasz..
Rosji jest jedna metropolia, imitująca powierzchownie standardy zachodnie - Moskwa - i reszta kraju, gdzie żyje się, o ile to możliwe, jeszcze gorzej niż w Związuniu.
A przecież młodzieżówka SLD chce, żeby w Polsce było dokładnie tak, jak w Rosji, bo "kurica nie ptica, Polsza nie zagranica".
A czy >>warszawianie>poznanianie< w Poznaniu?
zróżnicowanie rozwoju rozmaitych części kraju jest faktem i jakoś trzeba się do tego odnieść. To, że wyrównywanie różnic regionalnych jest to pewien cywilizacyjny (wcale nie specjalnie lewicowy) standard wiedza nawet w Brukseli, stąd wymyślili różne polityki spójności. Nasze janosikowe ma się do tego dokładać. Oczywiście Pan Więckiewicz tego nie wie, bo choć jest ambitny, to nie ma jak wiedzieć, gdyż Ursynów to taka dziura, nie mają tam nawet dostępu do internetu, bo na łuczywo internet nie chodzi, a tam wszędzie łuczywo, jeno u księdza lampy gazowe systemu niejakiego Łukasiewicza, a o elektryce jeszcze nic nie słyszeli. Dlatego swoich podatków słusznie oddać nie chcą.
Ale mniejsza o tego głowacza Więckiewicza. Cała akcja jest prowadzona przez liberałów - samorząd Mazowsza, prezydent Warszawy, warszawskich posłów PO. SLD-owcy robią tu frajersko za darmo, nie przelicytują tu platformersów, ale po wczorajszych tekstach w mediach Agory zbiorą tylko odium niechęci "prowincji" wobec "warszawki". W swoim oświadczeniu Więckiewicz już pieniądze dzieli, pisze, ile to za warszawskie podatki można byłoby zrobić dobrych rzeczy. Gada jak potłuczony, z tych pieniędzy nie będzie w Warszawie żadnego nowego mostu, tylko przyspieszy się budowę JAJA GLEMPA, zwanego niekiedy Świątynią Opatrzności Bożej. Nie? A to Pan Więckiewicz ręczy za Platformę? Jak się jest w opozycji, to się rządzących zwalcza, a nie żyruje ich zamierzenia!
Można zaniechać polityki wyrównywania różnic regionalnych, wtedy do tych pół miliona zamieszkujących Warszawę przyjezdnych zjawi się dwa razy tyle mieszkańców ściany wschodniej czy innego interioru. Wtedy Maciek Stańczykowski będzie musiał się slalomem przeciskać przez korytarz z domu do zsypu, gdyż zamieszka tam - chwilowo - ekipa z Hajnówki, a na osiedlu Michała Więckiewicza biwakować będzie większa nieco kamanda spod Puław. Że co, że ochroniarz nie powinien ich wpuścić? Ochroniarz spod Małkini za 7 zł za godzinę netto nie będzie spierał się z dżentelmenami spod Puław.
Pan Michał Więckiewicz uda się latem do swojej Mekki - Sopotu, gdzie mieszka sam premier Donald Tusk. Gdy będzie tankował gdzieś pod Ostródą, biedne, usmarkane tambylcze dziecko wykaligrafuje mu na karoserii historyczny tekst "Cały naród buduje swoją stolicę!" Napis może być z błędami, o w miejscowej szkole nie będzie dość nauczycieli, ale za to wyrysowany będzie porządnie. Gwoździem.
Rzadko się z tobą zgadzam, ale brawo za ten wpis.
tak ciężko ci pojąć absurd sytuacji w której miasto bierze kredyt aby zapłacić podatek w wysokości 940 mln złotych? Wiesz jaki to jest procent budżetu Mazowsza? Tego ubogiego Mazowsza? 54%. Wiesz ile tych pieniędzy wraca potem? kilka procent.
A kto ten kredyt mój ty lewicowy dobrodzieju potem spłaca? Nie przypadkiem ci mieszkańcy którzy potem zastanawiają się czemu w dzielnicy gdzie mieszka kilkaset tysięcy ludzi nie ma jednego słownie jednego szpitala? Nie ci ludzie z Płońska Radomia Mławy? Nie wiem jakiś to gorszy gatunek człowieka niż ci z Lubelskiego?
Jeśli coś działa źle to trzeba to zmienić a ten podatek działa źle. Jest niesprawiedliwie rozdzielany. A kryteria subwencji wzorowane na unijnych są debilne. Bo w myśl nich Radom z największym bezrobociem wśrod miast 100 tysięcznych jest bogatszy niż turystyczne miejscowości w górach. Bo Radom ma pecha być blisko Warszawy.
No i rozumiem, że jest strasznym skandalem aby nakłonić ludzi do placenia podatków tam gdzie mieszkają. O ta obrzydliwa Warszawka co ona sobie myśli. Nie dość, że nam cegły w 45 zabrali to teraz jeszcze mam płacić podatki za przedszkole do którego chodzi mój syn. Chamówa nie?
Ja (i chyba nie tylko ja, ale również partie lewicowe, większosć komentatorów z tego portalu i nawet Kaczor kiedyś o tym słusznie wspominał) chcę likwidacji SLD.
Przecież to się kompromituje za każdym jak tylko mordę otworzy. Gorzej, że taki potworek ma lewicę w nazwie.
Zbędne instytucje? CBA i IPN? A tysiące urzędników w samorządzie W-wy nie są zbędne przypadkiem? Armia pasożytów z partyjnego powołania na rodzinno-towarzyskie stanowiska żyje na naszych plecach. I SLD, wraz z PO, pod kierownictwem prezydent stolicy, za to odpowiada.
tematy korupcji, zbrodni komunistycznych i obecności agentury służb specjalnych upadłego reżimu w życiu publicznym są bardzo niewygodne dla SLD. Szczególnie dla nowych twarzy na listach wyborczych tej partii: Millera i Oleksego.
Ale dlaczego interesuje się nimi młodzieżówka SLD? Przecież jej członkowie nie partycypowali ani w PRL, ani w rządach Millera.
- janosikowe nie jest doskonałym rozwiązaniem, ale paniczom z SLD nie o doskonalenie wszak chodziło. Wyodrębnienie Warszawy z Mazowsza (podatkowe, nie planistyczne!)jest jakimś rozwiązaniem, kiedyś nawet zgłaszał to PiS, wzorując się na niegdysiejszych działaniach Irlandczyków, którzy zmieniali granice administracyjne swoich okręgów, tak, by dostawać dotacje europejskie mimo rozwoju kraju.
Administracyjna reforma Buzka zrobiła tu sporo zamieszania i moim zdaniem taki szczebel administracji jak powiat jest cokolwiek bez sensu, ale to już zupełnie inny temat, podobnie jak dość oczywiste upośledzenie Radomia i kilku innych obszarów Mazowsza.
Sprawa zasadnicza to to, że część polityków polskich metropolii nie chce płacić janosikowego i już, a nie cokolwiek modyfikować. Postulaty SLD - jak czytamy nawet w zmodyfikowanej wersji - to przejęcie ciężaru wyrównywania różnic przez budżet centralny z nieoznaczonych podatków. Wtedy finansowalibyśmy to pośredni, powiedzmy z akcyzy. Na zdrowie, tankuj do pełna,
to mnie akurat mało obchodzi bo fanem tej formacji delikatnie mówiąc nie jestem. Natomiast uważam, że warto o tym mówić bo dzisiejsza koncepcja janosikowego jest partacka i więcej szkód niż dobra niesie. I nie chodzi tu o samą zasade ale o sposób realizacji, naliczania podatku i jego redystrybucji. Do tego dochodzi ileś procedur banalnie łatwych możliwych do wprowadzenia od zaraz które pozwoliłby być całej zabawie bardziej racjonalną. A co do wydzielenia to mi się bardziej podobała koncepcja metropolii Warszawskiej. Bo tak naprawdę jest średnio mądre liczyć Wołomin który w 90% pracuje w Warszawie w separacji od Miasta Stołecznego Warszawy. Podobnie jak jest absurdem podciągać mazowiecką wieś pod wskaźniki samej Warszawy.
Wyszłoby wszystkim na dobre bo Warszawa awansowała by w tabeli potencjalnych inwestorów a "mazowiecka wieś" dostała szanse na unijne wsparcie. I bycie beneficjentem tego janosikowego
Zyskuje rocznie miliardy tylko i wyłącznie z tego powodu, że inne biedniejsze regiony (ale przecież nie podbite w jakiejś wojnie przez Warszawę) godzą się i uznają to miasto za stolicę Polski. To z tym faktem nieodłącznie związany jest wyższy poziom rozwoju Warszawy niż innych miast, a nie jakiejś jego wyjątkowości. Tu przychodzi większy kapitał, tu mieszczą się wszystkie najważniejsze urzędy itd. itp.
Gdybym mieszkał w innym mieście niż Warszawa, a ta nie dzieliłaby się z moim miastem tym co łupi dzięki temu, że jest stolicą, to byłbym za tym by moje miasto oderwać od takiego kraju, który mnie tylko łupi.
Warszawa nie ma już praktycznie żadnego przemysłu. Tu mieści się tylko wszelki handel (czyli po prostu wrzód na gospodarce), markety, banki i urzędy. Wszystko to jest całkowicie nieproduktywne. To w innych miejscach w kraju wytwarza się dochód narodowy, z którego Warszawa korzysta przecież.
Podatek jaki płaci Warszawa jest sprawiedliwy. Może nawet powinien być większy.
sierp a Poznań ustępujący tylko trochę Warszawie w dochodach to osiąga je bo czego jest stolicą? Sejmu też tam nie ma czy urzedów centralnych. Swoją drogą jak wyjaśnisz mi w jaki sposób urzędy generują dobrobyt miasta to ja się w słuch zamieniam. Chyba, że zaczniesz mnie przekonywać, że inwestorzy chcą mieć bliżej do urzędu i ot cała zagadka. To się nie zamieniam głupote lubię wybiórczo.
Znaczy wiesz generalnie tak to już jest, że większe skupiska ludzkie są w stanie przyciągnąc większe pieniądze. Są atrakcyjne dla handlu ze względu na większą ilośc konsumentów. Dla inwestorów ze względu na lepszą infrastrukturę. Warto przyswoić.
Firmy prowadzące działalnośc na terenie Warszawy wyrabiają około 14% PKB Polski. Tj około 170mld złotych podatków. Wiesz to te same podatki które potem idą w cały kraj na rozmaite choćby socjale zasiłki zdrowie szkoły etc etc ku chwale ojczyzny. Warszawa z racji swojej stosunkowej zamożności niskiego bezrobocia etc etc korzysta w niewielkim stopniu z tych podatków. A potem płaci jeszcze 940 mln z których też nie korzysta.
Ja rozumiem, że dla ciebie wszystko co nie nazywa się fabryką jest nieproduktywne ale przyjmij do wiadomości, że gospodarka niejedno ma imię.
Radom rozwijałby się w miarę normalnie (tj. na miarę obecnego systemu) gdyby tworzył jedno województwo z Kielcami stanowiąc jego współstolicę.
To może a propo tych skupisk ludzkich wytłumaczysz dlaczego Warszawa to takie duże skupisko? Gdy przenoszono tu stolicę, Warszawa była jak wiocha wobec Krakowa ale Zygmunt chciał mieć blizej do Sztokholmu. Miasto urosło w siłę, gdy stało sie rezydencją królów.
Jesli nie widzisz związku ze statusem stolicy, to wysiadam ;-)
Przemyśl sobie dlaczego w 99% państw ich stolice są równocześnie największymi miastami? Tylko nie próbuj mi tu ściemniać, że dlatego zostały stolicami bo były największe;-) Jest właśnie wręcz odwrotnie, są największe, bo są stolicami. Każdemu miastu to pomaga.
To działa nawet na niższym poziomie a co dopiero na poziomie państwa. Kiedy utworzono 49 województw wiele miast na tym mocno awansowało i się rozwinęło, by wymienić tylko uprzednio takie dziury jak Skierniewice, Ciechanów, Siedlce, Sieradz, Legnice itd. Gdy stawały się miastami wojewódzkimi, zaczynały tam płynąć pieniążki. A cóż dopiero stolica, w której wiele inwestycji już za komuny nawet, miały miejsce tu, ze względu na sam prestiż stolicy kraju. Tuz po wojnie rozbierano Wrocław i przywżono do Warszawy cegły by nimi odbudować STOLICĘ! Na Naprawdę nie widzisz w tym związku?
A nawet te urzędy, w których pracują tysiące urzędasów, nie to, że generują dechód (nie mniejszy zresztą niż jakiś handlarz. On też nic nie wytwarza tylko dyma nas na marży), to przecież nowi konsumenci wraz z rodzinami. Przenieś dziś te urzędy, od Sejmu po ZUS do Radomia i w szybkim czasie Radom stanie się metropolią a Warszawa się wyludni. Jeśli nie widzisz tego związku to ja ponownie wymiękam.
Warszawa po prostu dyma inne miasta. Każda stolica dyma prowincje. Wyjedź poza Warszawę to się o tym dowiesz, jak tam na tej "prowincji" Warszawę kochają.
że twoje wariacje na temat demokraty łukaszenki to miodzio ale widzę, że postrzegania świata to ty masz generalnie nowatorskie. Znaczy widzisz strategu ty mój owszem status stolicy jest oczywiście jednym z czynników rozwoju miasta na pewnym etapie ale tworzenie z tego kluczowego i jedynego jest jakąś formą egzotyki właściwą chyba tylko tobie. Przykładów odmienności jest sporo i nie trzeba się specjalnie wysilać chyba, że dla ciebie Nowy Jork to mieścina w porównaniu z Waszyngtonem Sydney jest mniejsze niż Canberra a Toronto przegrywa z Ottawą. Zanim weszliśmy do UE to Poznań był miastem chętniej wybieranym przez inwestorów i zdecydowanie bił Warszawę pod kątem inwestycji. I nikogo stołeczność Warszawy nie interesowała bo ważniejsza była bliskość granicy UE. To Szanghaj a nie Pekin jest najdynamiczniej rozwijającym się miastem w Chinach z racji swojego położenia ściągając produkcje handel i spedycje do siebie. Jest sto i jeden czynników czyniących z danego miasta bogatsze miasto ale tobie zakodował się jeden....
Nie sierpie to nie tysiące urzędników z tych kilkudziesięciu urzędów centralnych bo śpieszę cię poinformować, że większość urzędów ma swoje lokalne odpowiedniki czasami nawet bardziej rozbuchane niż centrala. Otóż nie sierpie to nie oni tworzą bogactwo. Ale nie zamierzam cię do tego przekonywać każdy ma prawo do swojego świata. Postaraj się tylko zanotować, że ten handel z tej marży płaci podatki. Te podatki idą potem do budżetu itd itd z podręcznika młodego aktywisty....
A kto kocha albo nie kocha Warszawe ma tu chyba niewiele do rzeczy. Nie wiem jak dla mnie czyjeś miłości do stolicy są jego osobistą sprawą. Podobnie jak absurdalne mity o dymaniu prowincji przez Warszawe.
Tak właśnie jest. Rozwój jednych miast a stagnacja drugich to wynik decyzji politycznych. Wszystkie pozostałe czynniki nie mają tu praktycznie większego znaczenia.
PS.
Zastanawiam się dlaczego właściwie nie można by przywrócić dwustopniowego podziału administracyjnego: zlikwidować te głupawe i staroświeckie powiaty oraz obecne wielkie województwa, w miejsce jednych i drugich przywracając 49 małych województw. Do tych 49 można by ewentualnie dorzucić jeszcze jakieś kilkanaście nowych na co bardziej rozległych obszarach (z tego co pamiętam rozwlekłe było suwalskie, można by więc wyodrębnić z niego np. ełckie). Dla zwolenników województw wielkich, celebrujących swą "wielkość" (np. wielkopolskie czy mazowieckie) pewnie jest to herezja, ale tak naprawę to do czego nam potrzebne są takie wielkie województwa? Komu one właściwie służą poza owymi wielkimi miastami? Czy chcemy by Polska ograniczała się tylko do kilku wielkich miast? Bo nie ma się co oszukiwać: reforma z 1999 r. na powrót tworząca duże województwa dodatkowo uprzywilejowała wielkie miasta. Tak, dokładnie tak - uprzywilejowała je. Przypominam, że wśród małych 49 województw istniały trzy województwa metropolitalne, czyli stołeczne warszawskie, miejskie łódzkie i miejskie krakowskie, co jednocześnie rozwiązywało sprawę wyłączenia tych zespołów miejskich (Warszawa, Łódź) i miast (Kraków) z okolicznych terenów.
Skierniewice, Ciechanów, Ostrolanka, Sieradz, Legnica. Zgoda, że przed 75 były to tzw. dziury. Z tym że chyba nie tak do końca i chyba nie wszystkie. Legnica, Tarnobrzeg, Konin stanowiły centra wielkiego, nowoczesnego, rozbudowywanego przemysłu (w tym przypadkach wydobywczego).
to przykłady z kręgów o odmiennej tradycji administracyjnej. Znasz może jakieś podobne z Europy, zwłaszcza tej jej części, do której przynależy Polska? Tylko nie powołuj się ewentualnie na Berno, bo to (zwł. z perspektywy wschodnioeuropejskiej) prawie równie niedorzeczne jak owa Canberra.
dywagacja jakoby decyzja polityczna była jednym powodem rozwoju miast jest po prostu aburdalna ale ok. Była taka stolica z politycznego nadania Bonn się nazywała. I mimo tej politycznej woli nigdy miasto to nie stało się centrum gospodarczym. Nawet teraz mimo że znajduje się tam kilka ministerstw agendy ONZ na tle innych miast niemieckich nie odgrywa żadnej roli. Także te miasta byłe wojewódzkie w Polsce w stylu Nowego Sącza Łomży czy Koszalina nie stały się mimo uprzywilejowania znaczącymi punktami na mapie i jak były pozostały na gospodarczych peryferiach. Bo administracyjne deczyje są jedną z wielu cech wpływających na poziom zamożności a nie jedyną decyzującą.
bo wiedziałem że wyjedzie mi z tym Waszyngtonem;-) To nowy świat, bez prawie żadnej historii, tego nie da się porównać. Już nie mowiąc o tym, że to konfederacja a nie państwo o europejskim modelu, a każdy stan jest dla siebie najważniejszy.
Być może stańczykowski mieszkasz w domu, który zbudowano rozbierając kamienice we Wrocławiu. Ale co Cię to obchodzi? Jeśli nie Ty to wielu z nas warszawiaków mieszka w takich domach. Powiedzmy sobie szczerze, że cegły brano bo nikt nie wierzył, że Wrocław to jakoś na dłużej w Polsce zostanie. A więc szabrowało się i dewastowało nasz już majątek narodowy, by tę stolicę odbudować. Cały naród się na to składał. Jeszcze w latach 70-tych pamietam te szkalane pudła na kasę na odbudowę zamku. A stały one w różnych miejscach kraju. Jakby też nie patrzeć Wrocławowi to raczej w rozwoju nie pomogło. Które miasto w Polsce miało jeszcze takie przywileje, by rozbierano inne, by zbudować inne, które w tępym szale, z powodów politycznych i ze zwyklej donkiszoterii zniszczyli sami jego mieszkańcy? Żadne! Bo żadne inne nie było stolicą. Tylko Warszawa mogła w ten sposób korzystać z pomocy całego kraju.
Ale gdyby zapytano wtedy jakiegoś wrocławskiego stanczykowskiego, czy zgadza się by rozbierano jego miasto po to by odbudować miasto warszawskiego stanczykowskiego, ten podobnie egoistycznie powiedziałby - ni cholery! A po co odbudowywać tę Warszawę? Pies ją j...! Bo Ty może myślisz, że tak "cały naród" chciał ochoczo ponosić wyrzeczenia i "cały naród chciał tę stolicę odbudowywać"? To się chyba propagandy naoglądałeś.
Wrecz przeciwnie. Krakusy czy Łodzianie mieli nadzieję, że Warszawę się zaora a stolica to już będzie u nich.
Teraz jest janosikowe, wtedy był szaber na rzecz Warszawy.
Jedno i drugie było i jest konieczne jeśli jesteśmy jednym krajem.
I nie opowiadaj mi tu, że handel poza drenowaniem naszych kieszeni przez 50 pośredników, hurtowników i innych złodziei cokolwiek płaci. Chyba, że cynamonem z gaci. Tesco czy inny Geant chyba sie poczuł ważny i potrzebny skoro oni nie płacą a stańczykowski twierdzi, że płacą ;-).
Produkował to Ursus, FSO, Huta, Waryński, Róża etc. To tam wytwarzane były jakieś dobra. Handel nic nie wytwarza. Handel, zwłaszcza w kapitaliźmie to wrzód na którym pasie się wiele pijawek. Wspólczesny handel traktuje nas wyłącznie jako rynek zbytu dla zachodniego szajsu i co najwyżej już tylko dla polskich truskawek i ziemniaczków.
Pewnie stadion narodowy to też tylko przypadek, że budują go w Warszawie? Przecież w planach był i Pułtusk i Radzymin i Mińsk i Wąchock, ale "los chciał", że budują go akutrat w Warszawie. Ty se pomyśl jakby Wołomin na tym mógł zarobić gdyby te euro i te kibole się do nich zwalili, a każdy chciałby gdzieś przenocować czy coś zeżreć;-). Ale nie mieli szczęścia ;-( "wylosowano" Warszawę ;-( Bo Warszawie się należy?
A jeśli już zaczepiasz mnie o poglądy to odpowiem tym samym. Jeszcze nie spotkałem kogoś, kto z uporem maniaka i godnym lepszej sprawy, określa swe poglądy jako lewicowe, a w każdym temacie wykazuje się skrajnym egoizmem i całkowicie antysolidarystyczną postawą.
Weź Ty sobie naprawdę przemyśl kim jesteś. Weź jakąś książke, spójrz w lustro i zastanów się do kogo ci bliżej.
Cokolwiek co ma jakieś lewicowe zabarwienie, cokolwiek co zmierza do zmniejszania nierówności społecznych, regionalnych itd., gdziekolwiek jakiś lud chce lub próbuje żyć inaczej niż w tym kapitalistycznym monstrum ty od razu potępiasz? No i jeszcze jak pamietam klerykalizmem też potrafi od ciebie zajechać. Masz lewicowy pogląd choć na jakiś jeden problem?
Bonn był ale nie jest stolicą RFN i chyba każdy, tak nad Renem jak i gdziekolwiek indziej na kuli ziemskiej, doskonale zdawał sobie sprawę z tymczasowości i prowizoryczności tej stolicy. Zresztą Bonn leży bardzo blisko, ok. 20-25 km od potężnej Kolonii, którą w wytworzonych przez historię warunkach można, obok Berlina, Monachium, Wiednia, a kiedyś jeszcze Drezna, uznać za jedną ze stolic niemieckiego obszaru kulturowego (to oczywiście tak tylko na marginesie).
Mówisz, że reforma 1975 niewiele dała nowym stolicom wojewódzkim? No to w takim razie porównaj np. ich liczbę ludności przed 1975 i 20 lat później, a wzrost ten zestaw ze wzrostem innych zbliżonych wielkością miast nieposiadających statusu wojewódzkiego. W dłuższej, bo dwustuletniej perspektywie historycznej świetnym, wręcz modelowym przykładem awansu są Kielce, które stolicą województwa zostały w 1815 r. dość przypadkowo "konkurując" o tę rangę m.in. z... Miechowem (a także paroma jeszcze mniejszymi dziś miastami). Czym są teraz Kielce a czym jest Miechów???
Konin, Łomża, Nowy Sącz, Suwałki, Tarnobrzeg itd. na mapie kraju może i nie odgrywają zbyt dużej roli, ale na mapie swych regionów a często nawet obszarów większych niż regiony ich pozycja dzięki wojewódzkości wydatnie wzrosła.
PS. Koszalin został stolicą województwa w 1950 r. Tym samym nie można go analizować razem z Ciechanowem czy Lesznem.
teza, że kotkolwiek na kuli ziemskiej zdawał sobie sprawę z tymczasowości RFN a tym samym stolicy w Bonn jest dość ryzykowna. Dwubiegunowść świata i podział Niemiec wydawał się wtedy dość trwały. Po drugie no właśnie bury. Czyli nadanie administracyjne nie zdecydowało o roli Bonn w ówczesnych Niemczech. Ba nie decyduje do dziś. Ja mniej więcej o tym mówie. To samo tyczy się dawnych miast wojewódzkich. Oczywiście, że nastąpił wzrost ludności i ich znaczenia. Choć polemizowałbym na ile wpływ miało tu ich bycie wojewódzkim a na ile naturalny proces zwiększania liczby ludności miejskiej co występuje w każdym modernizującym się państwie. Ale znaczenie tych miast nie zależało wyłącznie od decyzji administracyjnej. Te które omineły inwestycje państwowe, przemysł. Nie nabrały dynamiki wzrostu mimo sztucznego ich eksponowania.
Jeszcze raz ja nie twierdzę, że administracyjne nadanie nie pomaga miastu. Ja twierdze, że nie jest to warunek wystarczający do rozwoju danej jednostki administracyjnej.
MIASTA WOJEWÓDZKIE
Sieradz
1974 - 20 934
1998 - 45 529
Ciechanów
1974 - 26 823
1998 - 47 468
Łomża
1974 - 27 789
1998 - 64 605
Suwałki
1974 - 29 386
1998 - 68 331
Chełm
1974 - 43 826
1998 - 70 654
Nowy Sącz
1974 - 46 615
1998 - 83 754
MIASTA NIEWOJEWÓDZKIE
Nowa Sól
1974 - 35 783
1998 - 42 662
Nysa
1974 - 36 231
1998 - 48 810
Zduńska Wola
1974 - 36 212
1998 - 45 850
Skarżysko-Kamienna
1974 - 41 271
1998 - 50 799
Świdnica
1974 - 50 115
1998 - 65 109
jedną rzecz obrońco lukaszenki kadaffiego i innych zbrodniarzy. Średnio mnie obchodzi co w twoich oczach jest lewicowe a co nie. Powiedziałem ci, że jeśli ktoś miałby mnie stawiać w jednym rzędzie z takimi "lewicowcami" jak ty mlm i reszta tej autorytarnej hołoty to ja gotów się jestem nawet do monarchizmu przyznać byle mnie z wami nie mylono. .
I na szybko bo mnie męczą dywagacje z tobą. Z tych samych cegieł poniemieckich budowano choćby Gdańsk z tym, że z mniejszym hukiem i mniejszą propagandą. Dla mnie argument ten na rzecz janosikowego ma siłe równą zero. Jakbyś nie zauważył to mineło ileś lat zmieniły się realia gospodarcze demograficzne i obecna sytuacja ekonomiczna Rzeszowa ma się nijak do cegieł z mitycznego Wrocławia zdaję się zresztą zrównanego z ziemią podczas wojny. Już bardziej miej pretensje do PRLowskiej władzy, że koncentrowało przemysł w wybranych miejscach przeznaczając reszcie role wsi radosnej wsi wesołej.
O handlu nawet nie będę się starał. Po prostu postaraj się zajrzeć do jakichkolwiek danych. Twoje ideologiczne uprzedzenia są mało racjonalne i wybacz ale z stanem umyslu nie podejmuje sie polemiki.
A stadiony tak kolego buduje się tam gdzie jest na nie zapotrzebowanie i tam gdzie jest szansa aby do nich nie dokładać. Stadiony na euro buduje się tam gdzie jest infrastruktura baza hotelowa i gdzie kibic może dojechać w 3 a nie 13 godzin. Dlatego nie staną w Pułtusku ale w Warszawie. Postaraj się z tym pogodzić.
To z mojej strony tyle bo polemika z tobą tradycyjne jest biciem piany bez cienia merytorycznej polemiki.
Inicjatywa "warszawskiej lewicy" musi budzić głębokie zdumienie. Gdyby autorami pomysłu likwidacji systemu wyrównawczego w systemie finansów samorządów terytorialnych w Polsce była grupa ideologicznie związana np. z Korwinem Mikke, to nie byłoby to dziwne. Ale grupa mieniąca się lewicową?
Przypomnieć więc należy, że rzecz dotyczy całego, skomplikowanego systemu wyrównującego dochody jednostek samorządowych (wszystkich szczebli) w sytuacji olbrzymiego zróżnicowania nie tylko ich dochodów własnych pre capita, ale również innych wskaźników makroekonomicznych. Taki system nie jest polskim "wynalazkiem". Podobne istnieją na przykład we Francji, Niemczech, Danii i w innych państwach europejskich. Zawsze byłem przekonany, że jednym z głównych zasad polityki lewicowej jest wyrównywanie szans, zarówno jednostek jak i mikrospołeczności. System wyrównawczy jest więc praktycznym zastosowaniem tej zasady w odniesieniu do tak fundamentalnej kwestii, jaką jest podział publicznych środków finansowych na samorządy. Ciekawi mnie jakie jeszcze praktyczne zasady solidaryzmu społecznego stołeczna "lewica" jest gotowa zlikwidować.
Kompromitacji warszawskiego SLD nie zmienia fakt modyfikacji przez nią pierwotnego wniosku. Jak to często bywa proponowane lekarstwo jest gorsze od choroby. Mówią bowiem radni: "zostawcie nam w Warszawie co nasze, a o resztę niech się martwi budżet państwa". Nie chcę wytykać tu specjalnych ustaw "warszawskich" ani niespotykanie rozdętej warszawskiej struktury samorządowo-biurokratycznej, ale taki postulat w prostej drodze prowadzi do pełnego podporządkowania samorządów administracji centralnej. Czy o to SLD chodzi?
A tak na marginesie, to spodziewam się, że będąc konsekwentną warszawski SLD wyjdzie z inicjatywą odcięcia się stolicy od wszelkich środków unijnych. Wszak budżet Unii Europejskiej opiera się właśnie na swego rodzaju "janosikowym" płaconym netto przez kilka najbogatszych państwa na rzecz tych biedniejszych.
zdaniem M. Stanczykowskiego pochodzi z Warszawy.
Tak jest tylko, mam nadzieję, jego zdaniem.
Cały PKB PL w 2010 to ok. 1,4 bln zł, wszystkie dochody całego budżetu państwa to ok 250 mld zł, w tym ok 90% to dochody podatkowe ( z kolei w nich 28% to PIT i CIT).
Warszawa miałby więc dać ok 75% wszystkich dochodów podatkowych państwa polskiego. Zacietrzewienie źle działa na umysł. To najlepsza dla MS wersja.
Zamiast się zaperzać, lepiej trochę się dowiedzieć. Jako zadanie domowe, M. Stanczykowskiemu, zostawiam wyliczenie ile zł z podatków PIT i CIT pobiera się w Warszawie, skoro wpływy z nich zapisame w budżecie miasta wynoszą ok 3,9 mld zł? Szczegóły w uchwale budżetowej W-wy.
Solidarność w jego przypadku pomińmy. Podobnie jak i u SLD nie śmieszna, a boleśnie groteskowa. Mniemanie o własnym wkładzie w narodowe "bogactwo" zaś groteskowo głupie.
To ci powiem drobnokapitalistyczna hołoto, że to z właśnie z tobą wiekszość tu nie chciałaby być mylona. I nie jest bo to niemożliwe. To tak jakby chcieć pomylić Chaveza z Pinochetem. Bez jaj!
Ciebie z nikim na lewicy nie da się pomylić.
Żeby można cię było pomylić musiałbyś się przynajmniej mieścić w najszerzej rozumianym lewicowym spektrum poglądów. A takowych u ciebie brak
"Wszak budżet Unii Europejskiej opiera się właśnie na swego rodzaju "janosikowym" płaconym netto przez kilka najbogatszych państwa na rzecz tych biedniejszych."
Niestety są tu takie "lewicowe" tłuki, które tego nie pojmą i wyznają w stosunku do Warszawy zasadę Kalego. To jest to buractwo, które od czasów powojennych okupuje nasze miasto niestety. A kto był chamem to chamem pozostanie.
Dobrze, że już w sedesach masła nie chłodzą;-)
za ostro pojechał. Warszawa zawsze była "zbieraniną", także ta przedwojenna czy nawet ta z ostatnich dekad Królestwa (prawactwo o tym zapomina albo po prostu przekracza to ich horyzonty myślowe). Stolice czy w ogóle większe miasta zawsze przyciągają, w pewnym sensie takie jest ich jakby przeznaczenie. Zresztą ludność polskich miast, i większych, i mniejszych, jest przeważnie chłopskiego pochodzenia. Nic w tym złego (ani też szczególnie odkrywczego). Choć z drugiej strony wiele z wypowiedzi, poglądów, postaw prezentowanych przez Stańczyka czasami może rzeczywiście wskazywać, że jego (nieodlegli) przodkowie trzymali śledzie w ustępie.
Wiem, że za ostro, ale nigdy nie robię tego pierwszy dopóki przeciwnik trzyma kulturę i ja się jej trzymam. Mozna być wobec siebie złośliwym, ale inwektywy to są dla tych co nie mają co powiedzieć.
Chyba zauważyłeś, że pierwej on zaczął nas wyzywać od hołoty. Zauważyłeś też tę jego wieczną pogardę dla inaczej myślących niż on i to wywyższanie się bez jakichkolwiek podstaw.
A swoją drogą, to nie jesteś lepszy ode mnie z tymi śledziami;-)
Oj, jak pięknie mieszczuszki pojechały "kmiota". Czyżby znów wyszło szydło z wora?!
---
Maćkowi można ulżyć, wystarczy przenieść stolicę do Łodzi :-)