Spójrzcie na listę sponsorów MEGA !!! koncertów Wolna Białoruś
Sponsorują :
Największa spółka medialna europy środkowej Agora wydawaca GW
Ernest & Young oraz jeszcze jedna globalna spółka audytorsko - doradcza. Czy na prawdę wierzycie w to że kapitalistom zależy na Wolnej Białorusi.
Wiecie po czym poznamy że Białoruś jest Wolna ?
Po prywatyzacji w której doradcami będą globalne spółki audytorskie typu Ernest & Young oraz po artykułach w GW o jakimś Białoruskim Jedwabnem & konieczności wypłacenia odszkodowań.
Nie bądźcie głupi !!!
Michnikowszczyzna Stop !!!!!
Polityczna beznadzieja białoruskiej opozycji jest widoczna, ale ten tekst skłania mnie do myślenia, że autor najlepiej czułby się podczas sowieckiej dożynkowej hucpy, ściskając rękę i całując wąsy białoruskiego dyktatora. "Dowalić Łukaszence". Cóż, dyktatorom trzeba "dowalać", jak sądzę. Zwłaszcza, jeśli ci z opozycją rozmawiają za pomocą pałek, aresztowań, inwigilacji. Białoruś nie ma nic wspólnego z demokracją, a także z żadną lewicową polityką! Opozycja jest tam koszmarna, uwikłana w celebrycko-polityczne układy lub kompletnie podzielona, niezdolna do konstruktywnego działania. Jest też jasne, że Białorusi grozi prywatyzacyjna "wolność". Ale Łukaszenko sam prywatyzuje kraj w miarę potrzeb, to jest polityka mafijna, nie lewicowa. Obrona Łukaszenki to opowiadanie się po stronie prześladowań politycznych.
Anarchiści to useful idiots burżuazji więc nie przejmowałbym się za bardzo ich opiniami. Ważniejsze jest to, aby lewica nie przykłada ręki do imperialistycznej propagandy skierowanej przeciw temu krajowi. Jeśli to zrobi czym będzie odróżniać się od prawicy?
Autor wieszczy, że Łukaszenka jest mniej neoliberalny niż Papandreu bo zamierza sprywatyzowac tylko majątek o wartości 7,5 miliardów dolarów (a Papandreu sprywatyzuje za kilka razy więcej).
Chyba jasne, że Grecja coś jednak w gospodarce ma (więc może prywatyzowac), a Białoruś - niekoniecznie.
Ja bym się zastanawiał, kto kupi od łukaszenki poradzieckie ruiny za 7,5 mld. A może bat`ka nakupił pałek milicyjnych za aż tyle?
Również nie byłem zachwycony opiniami i dość prostymi, schematycznymi "analizami" Stasa Poczobuta. Jego nieudolna krytyka nie powinna jednak automatycznie służyć jako argument w obronie Łukaszenki.
Rozumiem, że w dobie kryzysów, prywatyzacji, "racjonalizowania" gospodarek model białoruski może fascynować. Byłem u naszych wschodnich sąsiadów dwa lata temu, a ściślej: byliśmy tam w cztery osoby, z czego dwie o nastawieniu "anty". Wszyscy byliśmy pod wrażeniem stanu dróg, zakresu inwestycji w infrastrukturę, wszechobecnymi dźwigami oraz odgłosem betoniarek i młotów pneumatycznych etc etc. Peany na cześć Białorusi słyszałem też często od znajomych z Ukrainy (różnego wieku i o różnej pozycji społecznej), w porównaniu z którą kraj Olka to istny (s)raj na ziemi.
Nie lubię słowa "fakty", ale niestety takie też na Białorusi istnieją: autorytarne zapędy prezydenta, cuda nad urną (niezależnie od faktycznie wysokiego poparcia), represje wobec opozycji i niezależnych mediów. Faktem jest również, że owa "niekapitalistyczna" gospodarka Białorusi zgromadzona jest w rękach wąskiej grupy oligarchów i pańsywowych urzędników.
Krótko mówiąc, ani to gulag ani to raj - nie ma czym się podniecać...
"Chyba jasne, że Grecja coś jednak w gospodarce ma (więc może prywatyzowac), a Białoruś - niekoniecznie."
Pierdzielisz.
Potencjał gospodarczy Białorusi jest pewnie wielokrotnie większy niż Grecji, która ma owszem kozy, oliwki, Akropol, parki narodowe, plaże, wyspy..., czyli to samo co miała 2000 lat temu a dała jej to natura. I wlasnie te rzeczy obok szkół, transportu, szpitali (które są chyba raczej w każdym państwie) będą tam prywatyzować
Sierpie - mają jeszcze hutę aluminium, porty i megalomańską armię :D
Tyvodarze - owszem, autorytarne zapędy, oligarchia i brak posyłania kwiatów i czekoladek agentom zachodu - to fakty. Ale co z tego, jeżeli w regionie masz do wyboru ten sam zestaw plus względne bezpieczeństwo socjalne obywateli (to Białoruś) lub pozostawienie obywateli samym sobie (to Ukraina, Rosja, Mołdawia). Zgadzam się, że białoruskim systemem nie należy się za bardzo podniecać, ale nie znaczy, że nie ma w nim nic do obrony. A realia niestety są brutalne - jedynym gwarantem tego, co na Białorusi warte jest obrony (z punktu widzenia lewicy), jest Łukaszenka. No chyba, że ktoś udowodni, że zdemokratyzowana przez Poczobutów, Michników i Milinkiewiczów Białoruś zapewni swoim obywatelom poziom życia nie gorszy niż za Łukaszenki.
nie są anarchistami, są "anarchistami" w stylu polskich "anarchistów"
Zgadzam się z tym, że pewnych rozwiązań białoruskiej gospodarki można, albo i należy bronić. Nie powinno się jednak to stosować do samego Łukaszenki. Zaś poglądy opozycji na gospodarkę są różne i nie zawsze liberalne, choć takimi chciałby je widzieć polski i unijny mainstream.
Z Łukaszenką jest podobny problem, co z Chavezem lub Castro - są - źle, nie ma ich - jeszcze gorzej ;-)
Bracia Castro to już żywe skamieliny, Chavez przynajmniej głosi budowę "socjalizmu XXI wieku" (realizując go z rożnym skutkiem), do czego dąży Łukaszenko - trudno stwierdzić.
Trzymając się jednak meritum, czyli powyższego artykułu, uważam, że można polemizować z braćmi Poczobutami bez popadania w zachwyt nad Baćką i bez popadania w, popularny na tym forum, schemat "albo - albo".
realsocjalistyczny potencjał gospodarczy jest jak statek "Bułgaria": łatwo tonie.
Model prezydentury na ialorusi jest taki sam, jak w USA i we Francji. I jakos nikt nie dopatruje sie w tych krajach rezimu.
No i... loterię państwową. "Grecy" muszą zaorać te "socjalistyczne przeżytki minionej epoki"... Na to samą musi się zgodzić "socjalistyczny despota" Łukaszenka... Tako rzecze ABCD, Pan Tarak, Sumienie Narodu i weste czyli nasz pragmatyczna,swojska, modernizacyjna, nowoczesna "lewica"... :)
sens ma debata o bankrucie Łukaszence, który najdalej za dwa lata będzie tam, gdzie od dawna są inni I Sekretarze?
a w miedzyczasie Kuba rzucila na kolana imperium zla
Od przyszlego miesiaca Amerykanie beda mogli bez zadnych ograniczen latac i plywac na Kube aby wreszcie korzystac ze znakomitej kubanskiej sluzby zdrowa
Skonczy sie wreszcie gehenna biednych Amerykanow
Za co? Bo nie pozwala hulać bez ograniczeń międzynarodowym korporacjom; bo nie pozwala im doić Białorusi i Białorusinów; bo nie tworzy społeczeństwa obywatelskiego, w którym rządzą ci z kasą i słuchać ich muszą ci bez niej? I kto miałby mu dowalić, Białorusini za to, że Białoruś nadal jest ich a nie jakiś typów ze złodziejską kasą. Nie zrobią tego, bo patrzą wokół i widzą, jak ludzie żyją pod panowaniem tzw obywateli. Autor zatem, broniąc Łukaszenki, w istocie rzeczy broni Białorusinów. I trudno mu w tym odmówić słuszności. Można też przy okazji powzdychać, że nam się ktoś taki w latach dziewięćdziesiątych nie przytrafił.
są de facto konserwatystami i minimalistami - szczytem ich wizji i horyzontów jest obrona jakiegoś ledwie wegetującego strupieszalstwa albo marginalnego kraiku, byle tylko był on "antyzachodni". "Komunizm", który oznacza obronę państwowo-kapitalistycznego klanu satrapy oraz "rewolucjonizm", który panicznie boi się wszelkich zmian, bo - ojejujeju - "przyjdzie nowe i na pewno będzie złe". Trawestując klasyka: Endek i komuch z jednej są parafii / Obaj "realiści", bo żaden nic nie potrafi.
Nasze media są przesiąknięte mitomańskim podejściem do przedstawiania Białorusi. Ktokolwiek był w tym kraju wie, że rzeczywistość jest dość odległa od wyobrażeń wiodących mediów i klasy politycznej. Tekst polemiczny niezły, ale tego typu podejście jest dość odosobnione. W naszym interesie nie jest zaognianie relacji z sąsiednim krajem i promowanie wszelkich liderów opozycji, a zwłaszcza nacjonalistycznej, którzy są w Polsce szczególnie ulubieni. Im więcej tego typu artykułów, to mur stereotypów łatwiej będzie przełamać. Tylko jedna uwaga, dość drobna. Święto Niepodległości Białorusi jest 3 lipca, a nie 1.
Dokładnie :-)
zero chęci poszukiwań, prób wypracowania własnych rozwiązań, konstruktywnej krytyki. zamiast tego zachwyt nad czymś co już jest (a skoro jest, to na pewno jest dobre) lub było kiedyś (a skoro było to też dobrym być musiało).
czy musiało do tego dojść? widocznie musiało skoro doszło...
"dowalić Łukaszence" bardziej niż lewicowi publicyści próbują dziś MFW i Federacja Rosyjska...
To bardzo dobra informacja, szczególnie dla Amerykanów, którzy nie chcą korzystać z "dobrodziejstw" jankeskiej służby zdrowia.
Mylisz się Durango95, polscy "radykałowie" są tacy jakimi opisał ich Boy-Żeleński:
Milczą wszystkie pisma; albo milczą, albo zachowują wstydliwy obiektywizm. Nawet nasze sławne dzienniki -Boże, zmiłuj się! — masońskie. Milczy socjalistyczny „Robotnik", który, odkąd został ciurą klerykalnej endecji, pilnie się strzeże, aby niczym nie zamącić harmonii „wspólnego frontu".
Hurra, dowalić Łukaszence, wspólnym frontem.
Nic się nie zmieniło.
A skad wzioles kategorie "nie chca korzystac". O takiej kategorii to nawet lewica nie wspominala dotychczas, conajwyzej o takich " co nie moga korzystac"
Czekam teraz kiedy Gruby Misiek zacznie organizowac masowe wyjazdy chorych na leczenie na Kubie.
Nie omieszkam lewicy powiadomic
:)))))
Jest sporo takich, którzy korzystać mogą, bo są ubezpieczeni. Dopiero po fakcie ubezpieczyciele się o nich upominają i wtedy "płać i płacz".
"Jest sporo takich, którzy korzystać mogą, bo są ubezpieczeni. Dopiero po fakcie ubezpieczyciele się o nich upominają i wtedy "płać i płacz".
Wiekszosc, znakomita wiekszosc ma ubezpieczenie
A na podstawie czego ty wymysliles sobie bzdure ze jakis lekarz zrobi ci w USA jakikolwiek zabieg bez uprzedniego uzgodniena ceny?
Poczytaqj cos wiecej niz "Podrecznik mlodego komsomolca" z 1918 roku
Krąg "przyjaciół wolności" na Białorusi widać, że się powiększa. Wreszcie zabrał głos niejaki Durango, który jeszcze usiłuje wmówić wszystkim dookoła, że są niedostatecznie "rewolucyjni" jakby sam był zwolennikiem rewolucji. Zwolennikiem on jest, ale wyłącznie przejścia Białorusi na tory burżuazyjno-demokratyczne, uzależnienia Białorusi od burżuazyjno-demokratycznego kapitalizmu zachodniego. Taki z niego "maksymalista" i innych "lewicowych" przyjaciół "wolności na Białorusi".
Co ciekawe, tych "maksymalistów" wiele łączy z Kwaśniewskim, Komorowskim czy Kaczyńskim. Oni też wszyscy chcą powrotu "normalności" na Białorusi. To bardzo symptomatyczne.
Andrzeja: czołobitne modły wobec wszelkich możliwych satrapów tego świata. Maksymalizm Andrzeja: maksymalne włazidupstwo wobec nich.
Gdyby Marks był "marksistą" takim jak emelemek i Andrzej, pisałby tak: "Straszna nam nastała nowość, cały ten kapitalizm - nie możemy żyć jak dawniej, a tak się fajowo harowało na feudalnego pana, micha była pełna kartofli, stabilnie było i wciąż tak jak za czasów babuni, nawet zegarka nie trzeba było nakręcać. A teraz skaranie boskie z tym kapitalizmem, ciągle jakieś nowości, co za utrapienie. W dodatku jest on prawie wszechobecny. Eureka! Na Wyspach Bergamutach żyje przecież prefeudalne plemię Uszatogłowych, oni nawet zegarków nie mają, za to michę kartofli ma tam każdy - sprzymierzmy się z nimi przeciwko kapitalizmowi, bo niewiele już takich bastionów oporu. Ręce precz od Uszatogłowych! Nie dla uszatogłowego Balcerowicza!".
Już niedługo pewnie na Białorusi dojdą do władzy ludzie pokroju A. Borys czy A. Milinkiewicza. Pojawi się też więcej puszek coca-coli czy mcdonaldów. Może jakiś stadion będzie nosił imię Reagana albo będzie się nazywał pepsi arena. Ludzie będą mogli kupować lapki lub telewizory psujące się co kilka lat,. Ale musi być jakaś cena za upadek zakładów pracy, likwidację przedsiębiorstw państwowych, tych lichych, feudalnych produktów produkowanych na "cześć satrapy"...
Uważam, że słowa "Łukaszenka sam nie odejdzie" należy traktować jako swoistą zachętę do interwencji siłowej na Białorusi. Takie słowa stanowią psychologiczne przygotowanie odbiorców do przyszłej, ewentualnej interwencji z jaką obecnie mamy do czynienia choćby w Libii.
puszek cocacoli i macdonaldsów jest na Białorusi dość sporo - nie jestem przekonany, czy da się jeszcze więcej
to nowoczesny i niezwodny prom "Estonia" byłby lepszym przykładem.
Oj, chyba ci pracodawca nie wykupił ubezpieczenia, a to źle, bo praca przy azbeście jest szkodliwa i może się odbić na zdrowiu. Ale do rzeczy: o jakim uzgodnieniu ceny piszesz? Nie chodzi o to, że Amerykańcy nie mają ubezpieczeń. Mają, ale firmy ubezpieczeniowe robią wszystko, by wywinąć się od pokrycia kosztów leczenia. U nas jest podobnie, przy czym na szczęście nie dotyczy to klasycznego ubezpieczenia zdrowotnego, ale np. ubezpieczenia na życie.
Krótko mówiąc Amerykanin myśli sobie, że skoro ma ubezpieczenie, to może się udać na zabieg. Lekarz go wykonuje (w końcu pacjent jest ubezpieczony), po czy ubezpieczyciel zmienia zdanie. I wtedy płać i płacz.