żeby nabrać zwyczaju obrażania się o wszystko i na wszystkich. Nie da się ukryć, Diouf się zasymilował :-)))
nie obrażasz się o "polski obóz koncentracyjny Oświęcim", bo chcesz dokopać Diufowi czy solidaryzować się z "poczuciem humoru" Wojewódzkiego?
Wojewódzki poczuł się po prostu solidarny z rządem Tuska (dla którego pracuje) i który w te pędy biegnie uczyć Arabów demokracji. Jeszcze trochę i z Wałęsą tam się uda. Nie dość Libijczykom bomb i rakiet, na dodatek będą mieli Wojewódzkiego, Pochanke, Miecugowa, Mellera i "młodego" Kydryńskiego, który tak lubi chętne Afrykanki. Wypasiony ten nasz imperializm, nareszcie poczujemy się jak "biały człowiek"!
Naprawdę jest ktoś kogo może nawet w jakiś minimalny sposób śmieszyć "duet Wojewódzki-Figurski"?
Raz to słyszałem i nie chcę więcej, przecież to jest takie męczące i aż boleśnie nieśmieszne.
Wszędzie widzisz tylko negatywy. Tymczasem twój imiennik, Zbigniew Bujak, ściąga już do Polski "rewolucjonistów z Afryki Północnej, m.in. z Egiptu i Tunezji", patrz: http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80271,9975608,Bujak_doradca_marszalka_Senatu__Zorganizuje__afrykanski_.html
Wyobrażasz sobie jak cieszą się polscy posttrockiści, w rodzaju Andy Żebrowskiego, Zbigniewa Marcina Kowalewskiego, Andrzeja Witula czy Pawła Michała Bartolika, na samą myśl, że będą mogli uścisnąć rękę, choćby Hossama el-Hamalawiego.
W tej sprawie zapewne prowadzone są już poufne rozmowy ze Zbyszkiem. Pośrednikiem może być honorowy gość "'afrykańskiego zjazdu 'Solidarności'", wybitny polski ex-trockista, Józef Pinior, daj Boże, przyszły senator PO.
Nie trzeba popadać w paranoję i za każdym razem jak ktoś coś powie zastanawiać się, kto za tym stoi i komu to służy.
Hossam al Hamlawi to ten desperat, który podpalił się w Tunezji, jakiś przywódca strajku holowników na Kanale Sueskim, prowadzonego według wskazówek Kowalewskiego, Bartolika i generała Tran van Tra czy razem z Witulem największy twardziel z placu Tahrir? To tylko jakiś leftist blogger? I to oni będą się całować po rękach i obnosić swoje niesłychane i niewidziane zwycięstwa?