rzeczywista rewolucja dopiero nadejdzie. Nasuwa się nawet taka analogia: 1905 jest teraz a 1917 dopiero nadejdzie. Oczywiście historia kołem się nie toczy, więc wydarzenia mogą się potoczyć co najwyżej w przybliżeniu. Skoro bieda narasta, to świadomości konieczności gwałtownych zmian na pewno nie wyhamuje nawet stan nadzwyczajny. Jeżeli w Tunezji, to także u sąsiadów. Koniec historii zatem nie nastąpił. Rozwijać się będzie dalej. Pomogą jej w tym również finanse USA. Nie można zaprzeczyć, że robi się coraz ciekawiej.
Rzecz w tym, steffie, że w wydaniu Pawła Michała Bartolika i pozostałych entuzjastów "arabskiej rewolucji", w rodzaju PD, GPR, "Władzy Rad", czy Zbigniewa M. Kowalewskiego i spółki, do niedawna jeszcze propagandowo rozgrywano HURRAOPTYMISTYCZNĄ analogię z "Lutym", czyli Rewolucją Lutową 1917 r. Stąd był już tylko krok do "Października" i "permanentnej rewolucji", której przejawów koledzy dopatrywali się na całym świecie. My zaś mieliśmy ją ich zdaniem po prostu przegapić.
Teraz "towarzysze" zeszli na ziemię. Nawet PMB zarzeka się:
"nie twierdzę, że 'rewolucja permanentna trwa akurat w najlepsze w Afryce Północnej' - ale egipska klasa robotnicza dała właśnie swemu wrogowi klasowemu kolejnego kuksańca i to perspektywę rewolucji permanentnej przybliża, a nie oddala. Przecież obecne władze Egiptu nie podjęłyby takich decyzji same przez się... podjęły ją, gdyż nastąpiła poważna modyfikacja balansu sił w walce klasowej".
Przyjęta przez ciebie, steffie, perspektywa historyczna, jeśli o czymś takim można mówić na gruncie analogii rewolucji 1905 r. z rozwojem sytuacji w Tunezji, w gruncie rzeczy ODDALA "poważną modyfikację balansu sił w walce klasowej" na korzyść proletariatu.
Czas, który nastąpił po klęsce rewolucji 1905 r. to przecież czas reakcji.
Dobrze by było abyś zdawał sobie z tego sprawę.
A przedłużenie stanu wyjątkowego czym jest, czy nie sposobem na stłamszenie siłą buntu? A krew na ulicach egipskich miast czy jemeńskich? Czy te wydarzenia nie pozwalają na kojarzenie ich z tym po 1905?
W wielu wypadkach nasz spór w kwestii rewolucji arabskiej da się sprowadzić do tego, że gdy Ty mówisz (wieszczysz!): "tak się zdarzy", ja mówię: "tak może się zdarzyć".
W Tunezji się zaczęło - ale to w Egipcie się rozstrzygnie. Kontrrewolucja jest potężna - lecz czy była kiedykolwiek rewolucja bez bicza kontrrewolucji? Nie? No właśnie.
W tym tygodniu robotnicy strajkowali w 80 egipskich fabrykach tekstylnych i skórzanych - i wpisuje się to w o wiele szerszy ruch protestu. Partie popierające te protesty - włącznie nawet z islamistycznymi - zdążyły już zgodzić się m.in. co do postulatu płacy minimalnej i płacy maksymalnej (choć płaca maksymalna to jeszcze nie dochód maksymalny - ale miejmy nadzieję na wszystko przyjdzie czas).
Także w wypadku Tunezji - władza ustabilizowana i pewna swojego jutra nie podjęłaby takich kroków represyjnych.
Ale w sumie to idź lepiej bronić Kaddafiego.
Po 1905 narastała przemoc, w Egipcie i Tunezji też narasta. Rewolucji 1917 pomogła wojna, a tej, która może nadejść, co pomoże, krach finansowy? Tylko wciąż nie możemy być pewni, czy to doprowadzi do większej równości czy też tylko do większego chaosu? Bez dyktatury proletariatu - to drugie jest bardzo prawdopodobne.
z tego co napisałeś wyciągnąć stosowne wnioski.
To przecież tylko dowód na to, że w Egipcie i w Tunezji utrzymuje się jeszcze stan wrzenia. Władze starają się nad tym zapanować. Jak na razie dość skutecznie, choć nie bez problemów. Wszystko to w przeciwieństwie do Libii, Syrii czy Jemenu, gdzie sprawy z takich lub innych względów wymknęły się spod kontroli.
Co więcej od głównej stawki nie odpadły ugrupowania, jak je nazwałeś, islamistyczne. A miałeś przecież taką nieskrywaną nadzieję po tym jak Bracia Muzułmanie o 18-tej opuścili plac Tahrir po wznowieniu na nim akcji piątkowych protestów.
CZYLI MOŻNA POWIEDZIEĆ, ŻE WSZYSTKO IDZIE ZGODNIE Z PLANEM B. A jest jeszcze C i D, a i A pozostaje w odwodzie.
A jakie są atuty rewolucjonistów? Spontan i żywiołowość?
Czyli można by tak powiedzieć, że "Kozyr' wasz mandat?" (przecież nie nasz):
http://www.youtube.com/watch?v=mkG_kcqCZZ8&feature=related
Nie żartuj, na żywiołowości i "obiektywnych" prawach masowych mobilizacji społecznych daleko nie zajedziesz.
Za rogiem, pazghul już czeka.
Zapominasz albo rozmyślnie to lekceważysz, że Kaddafi zapewniał Libijczykom, i nie tylko im, pracę, chleb i dach nad głową a nawet wykształcenie i ochronę zdrowia, czego sąsiedzi na pewno im zazdrościli, co podejmowana przez nich teraz walka potwierdza. Przecież nie w innym celu wychodzą na ulicę, o czym sam zresztą ze znawstwem piszesz. Przyznaję szczerze: nie rozumiem twojego wewnętrznego konfliktu w tym temacie.
czy moze jednak plemienne walki o wladze ?
Nie jest tak, że "utrzymuje się jeszcze stan wrzenia" - wrzenie narasta. I nigdzie nie mówiłem, że dekompozycja Braci Muzułmanów będzie nagła i będzie stanowić jednorazowy akt. Ale rzeczywistość pisze własną narrację - inną niż Twoja. Także w kwestii formowania się kierownictwa (tutaj następuje "wyścig" między siłami rewolucyjnymi a w dużej mierze islamistyczną kontrrewolucją). To nie jest tak, że w rewolucji musi wyskoczyć "gotowa" partia rewolucyjna - jak królik z kapelusza; ani np. tak, że w wypadku realizacji scenariusza rewolucji permanentnej będą dwa powstania (zgodnie z "rosyjskim" strychulcem): może być ich więcej (kłania się rewolucja chińska...), a może też - w wyjątkowo pomyślnym wypadku (choć nie mówię teraz o Egipcie) - skończyć się na jednym. A Ty rozpisałeś już scenariusz i bawisz się w proroka. Dlatego za rogiem czeka już na Ciebie Rebel2.
Zainteresowanym polecam relacje Sergieja Bałmasowa z Libii i Syrii:
http://www.pravda.ru/world/restofworld/africa/29-07-2011/1085695-yunis-0/
http://www.pravda.ru/world/asia/middleeast/29-07-2011/1085733-homs-0/
Tam "rewolucjoniści" wespół zespół z Zachodem, Arabią Saudyjską i islamistami grają już w otwarte karty.
TO PRZECIEŻ ICH REWOLUCJA.
jeszcze ktoś znajdzie wspólny język z Bratkami.
http://www.haaretz.com/blogs/focus-u-s-a/the-arab-spring-is-a-fantasy-1.375914
Chcesz przez to powiedzieć, że na lewica.pl są sami wariaci?