E tam, przyjdzie Mikke i powie, że to przez biurokrację i pozostałości socjalizmu mamy syf, a pół miliona matołów na niego zagłosuje... Ot Polska...
[ironizuję]
W Polsce Lewica powinna odkurzyć i nadać ........... nowy sens hasłom Wielkiej Rewolucji Francuskiej
Wolność, Równość i Braterstwo........
Jeżeli nie ............ to ulica po latach nada im ............. swój krwawy sens.
jacekx socjalista naiwny
Ps. Dlaczego socjalista naiwny ? ........... bo zwolennik ewolucji a nie rewolucji społecznej.
Gorzej z terapią. Art 1 Konstytucji RP - to za mało. Słowa wytrychy: wolność i równość a nawet partycypacja zamiast demokracji - to także niewiele. Trzeba się odnieść do form własności. Bez ich zmiany, a przynajmniej bez wyraźnego uprzywilejowania innej niż prywatna, bagno, w którym już jesteśmy, będzie coraz rzadsza aż zupełnie nas przykryje. By tego uniknąć musimy klarowniej projektować zmiany i wyraziściej o nich mówić i pisać.
ale i erudycyjny
Zgadzam się z przedmówcami - bardzo dobry tekst. Zwłaszcza to: "Nieopanowany kompleks niższości polskiej klasy politycznej" jako jedna z determinant. Od siebie dodam, że "nieopanowany kompleks niższości" wobec Zachodu to cecha całego polskiego społeczeństwa, w tym również lewicowej opozycji.
(o ile przeczyta, oczywiście), wyjrzy przez okno na parking na którym stoi jego nowy wóz, ogarnie wzrokiem świeżo wyremontowane mieszkanie, pomyśli o ostatnich zakupach za kilkaset złotych w hipermarkecie, pokręci głową nad utratą przez radykałów kontaktu z rzeczywistością... i w najbliższych wyborach zagłosuje na prawicę.
OK, ale na jaki?
Na kubański? Może być, ale przecież bracia Castro poszli ostatnio na tak drastyczne redukcje zatrudnienia w sektorze państwowym, na które nie zdecydowal się nawet Balcerowicz.
Północnokoreański? Ilu zwolenników zmiany ustroju było w Korei Połnocnej, żeby sprawdzić, czy rzeczywiście chcą tego samego, co tam?
Innych realnych socjalizmów nie ma.
Na to wiec wychodzi, że klituś-bajduś o przewrocie ustrojowym służy odwracaniu uwagi od realnego programu zmian, który ma opozycja przeciw rzadom liberałów z Platformy.
Jak to tu i ówdzie można przeczytać na billboardach, "czas na odważne decyzje", a nie na baj-baju będziesz w raju.
Polsce nie ma powszechnego kompleksu Zachodu, tak samo jak nie ma jednej klasy politycznej.
Lech Kaczyński poleciał do Tbilisi, nie oglądając się na Busha, który dał Putinowi zgodę na inwazję, ani na ugodowego wobec Moskwy Sarkozego.
Nie mylmy epigonów Targowicy ze spadkobiercami Powstania Koścuszkowskiego.
Są 3 formy własności:
a) publiczna - samorządowa i państwowa
b) spółdzielcza
c) prywatna
Winny być one w moim modelu państwa XXI wieku kapitalizmu zrównoważonego rozwoju równoprawne z państwem jako arbitrem społeczno gospodarczym.
jacekx socjalista naiwny
Ps. PO lansuje niestety model kapitalizmu XIX ..........:)
i zwycięża w wyborach, co jest i będzie tragedią dla narodu polskiego jak i naszej państwowości.
PO lansuje też głownie model własności prywatnej pozostałe ze szkodą dla RP marginalizuje.
. ............... np. w NORWEGII
Dlatego też prawicowi faszyści zaatakowali Norwegię
mordując bezbronne dzieci..........
jacekx socjalista naiwny
PO lansuje model własności prywatnej a pozostałe modele własności ze szkodą dla RP marginalizuje.
jacekx socjalista naiwny
Gdyby nie część alfabetu, to pewnie zapomnieli byśmy o czymś tak niezwykle ważnym, jak "tchórzostwo"(we-g PIS)Kapitana okrętu powietrznego w Gruzji i "odwaga" innego w Smoleńsku...ale nie o tym.. Artykuł bardzo rzeczowy i niestety (!) dla nas bliski perspektywicznie . czas na wynalezienie antidotum, króciutki. Załamanie finansów bliskie,a ten, który weżmie pulę po wyborach,będzie miał jeszcze więcej pracy niż Herkules i Atlas w jednym.. czyli SYZYF.. Przy całej sympatii i nadziei że Lewica wygra te wybory,to jednak lepiej by tak sie nie stało. W myśl porzekadła, kto nawarzył piwa, nie je wypije... Więc niech ,ukochana przez 4 litery alfabetu podwójna formacja prawicowa pokaże, że nie tylko psuć totalnie potrafi, ale i naprawić to co zrujnowała.
O czyich rozterkach piszesz, o swoich i swoich znajomych, że rozpustnie konsumujecie? A ilu was jest, 10 %, o których wspomina autor. Bo nie o tych 90%, o których też wspomina. Idź kiedyś pod jakiś Caritas czy jakiś inny ośrodek pomocy społecznej i policz ludzi w kolejkach po kilo mąki, jakiejś kaszy czy margaryny. A może pójdziesz jeszcze do jakiejś szkoły i zapytasz o drugie śniadanie albo te dzieci, które przyszły bez śniadania? Domów się buduje kilkadziesiąt tysięcy rocznie i tyle się burzy... Całe szczęście, że te miliony, o których też wspomina autor pracują i mieszkają za granicą i że babcie i dziadkowie wcześniej czy później umierają i zostawiają swoje przytuliska w mrówkowcach, które dostali za czasów Gierka. Bo teraz za forsę od pierwszego do pierwszego, czy za tygodniówki od jednej do następnej nawet do głowy nikomu nie przyjdzie pomyśleć o własnym kącie. A poza tym masz rację, samochodów jeździ dużo ... Niektóre z nich są nawet nowe.
wspólne dla kilku rodzin, a u nas nawet biedak dostawał M z klozetem i wanną w łazience, to zaraz jako kontrargument słychać,że oni już dwadzieścia lat temu mieli samochody, które produkują dopiero dzisiaj. Jeżeli u nas było zero!!! bezrobocia i nie było analfabetów, a u nich analfabetyzm nie został zlikwidowany do dziś (a tak! Niemcy sami to przyznają) a bezrobocie jest czymś normalnym, choć ponoć od pół wieku zwalczanym bezskutecznie, to ja ponawiam pytanie: w jaki to że cudowny sposób oni mogli być przed nami, skoro my mieliśmy coś, czego oni do dziś osiągnąć nie mogą?
Inną ciekawostką przyrodniczą jest, że ostatnio pan w tv niemieckiej powiedział, że przez SMARK fona ludzie porozumiewają się w celu znalezienia okazji do dostania się na płatnego łebka z punktu A do punktu B. I pan ten powiedział, że głównym powodem jest fakt, iż u nich benzyna jest wciąż coraz droższa i ludzi nie stać na jazdę samochodem. Mało tego! Ponoć posiadanie samochodu nie jest już tam wyznacznikiem niczego, a co najwyżej kłopotem, z którym nie wiadomo co zrobić. A na jazdę na łebka umawiają się, bo publiczna komunikacja jest niedostatecznie rozwinięta i nie ma czym jechać. NO COŚ TAKIEGO! Moja kumpela pracowała drzewiej w PKSie jako dyspozytorka. Od świtu szarego do najczarniejszej nocy wysyłała w trasę autobusy kursujące do każdej miejscowości w obrębie tamtejszego miasteczka (50tys. ludzi) i nie zdarzyło się, by w autobusie były wolne miejsca. Wszyscy chcieli jechać na raz w tym samym czasie i do tego samego miejsca. Takie się miało wrażenie. To samo było na kolei. Więc z tego punktu widzenia byliśmy jak najbardziej na dużo przed Zachodem.
Faktem, na jaki można zwrócić uwagę jest, że porozumiwanie się przes
wspólne dla kilku rodzin, a u nas nawet biedak dostawał M z klozetem i wanną w łazience, to zaraz jako kontrargument słychać,że oni już dwadzieścia lat temu mieli samochody, które produkują dopiero dzisiaj. Jeżeli u nas było zero!!! bezrobocia i nie było analfabetów, a u nich analfabetyzm nie został zlikwidowany do dziś (a tak! Niemcy sami to przyznają) a bezrobocie jest czymś normalnym, choć ponoć od pół wieku zwalczanym bezskutecznie, to ja ponawiam pytanie: w jaki to że cudowny sposób oni mogli być przed nami, skoro my mieliśmy coś, czego oni do dziś osiągnąć nie mogą?
Inną ciekawostką przyrodniczą jest, że ostatnio pan w tv niemieckiej powiedział, że przez SMARK fona ludzie porozumiewają się w celu znalezienia okazji do dostania się na płatnego łebka z punktu A do punktu B. I pan ten powiedział, że głównym powodem jest fakt, iż u nich benzyna jest wciąż coraz droższa i ludzi nie stać na jazdę samochodem. Mało tego! Ponoć posiadanie samochodu nie jest już tam wyznacznikiem niczego, a co najwyżej kłopotem, z którym nie wiadomo co zrobić. A na jazdę na łebka umawiają się, bo publiczna komunikacja jest niedostatecznie rozwinięta i nie ma czym jechać. NO COŚ TAKIEGO! Moja kumpela pracowała drzewiej w PKSie jako dyspozytorka. Od świtu szarego do najczarniejszej nocy wysyłała w trasę autobusy kursujące do każdej miejscowości w obrębie tamtejszego miasteczka (50tys. ludzi) i nie zdarzyło się, by w autobusie były wolne miejsca. Wszyscy chcieli jechać na raz w tym samym czasie i do tego samego miejsca. Takie się miało wrażenie. To samo było na kolei. Więc z tego punktu widzenia byliśmy jak najbardziej na dużo przed Zachodem.
Faktem, na jaki można zwrócić uwagę jest, że porozumiwanie się przes smark-fona nie jest anonimowe, a może być przechowywane w archiwach "na wszelki wypadek". Więc tak zwanym defakto nikt nie jedzie anonimowo, jak miało to miejsce w naszym PKSie, gdzie bilet kupowało się bezimiennie,a na dworcu nie było żadnych kamer i nikt nikomu zdjęć potajemnie nie robił. TO BYŁA WOLNOŚĆ.
Jeżeli Polacy nie zniechęcą ostatecznie do siebie Rosji, to kto wie? Może będziemy mieli benzynę jak w latach siedemdziesiątych, a Zachód przesiądzie się postępowo na bryczkę konną - widziałam takie zdjęcie z tamtego czasu z Niemiec; na autostradzie bryczka zaprzężona w perszerona.
Jeżeli Polacy zachowają rozum i nie będą się bawić w "niepokoje społeczne", przy pomocy których pozbyli się rodzimego przemysłu i wszelkich osłon socjalnych, to kto wie? Pozytywistyczną pracą u podstaw można osiągnąć zupełnie niezłe wyniki.
Zasadniczo własność państwowa się nigdzie nie sprawdziła. Można odnaleźć przypadki, że przedsiębiorstwa państwowe radzą sobie dobrze na rynku, ale takie przypadki maja miejsce tylko wtedy kiedy działają jak firmy prywatne.
W PRL-U przedsiębiorstwa państwowe były pod ochroną. Kiedy miały po 1989 roku konkurować z firmami prywatnymi to praktycznie wszystkie konkurencje przegrały.
A poza tym, jaka to własność, własność państwowa? Czyli czyja? każdego z nas? Jeśli tak, to powinienem mieć możliwość pozbycia się tej własności jeślibym chciał. Jeśli nie mogę, to nie jest to moja własność. To może własność państwowa to tak na prawdę własność premiera i ministrów.
Kiedyś nawet przytaczałem statystyki (zresztą w polemice z jakimś prawicowcem). Mój post jest oczywiście przejaskrawiony, ale chciałem zwrócić uwagę na fakt że dyskutując o problemach społecznych nie można odrywać się od rzeczywistości i pomijać to czy np. ubóstwo ma charakter bezwzględny czy relatywny. Bezwzględna nędza zdecydowanej większości społeczeństwa to czasy zamierzchłe, II RP (tak hołubiona przez lewicę tzw. patriotyczną) i wcześniej. Dzisiaj problemy osób nawet relatywnie ubogich są zupełnie inne. A dzieci bez śniadania to problem, ale nie tyle biedy, co nieodpowiedzialnych rodziców.
Przedsiębiorstwa państwowe finansowały się kredytem, nie miały własnych środków obrotowych. Kiedy więc po 1990 za kredyt płacić trzeba było nawet 90 % odsetki, to wszystko zaczęło się rozkładać. Nie inaczej jest dziś, kiedy własne środki w obrocie nie pokrywają potrzeb. Też upadają, nawet gdy są prywatne. Państwowe zabiła więc nie konkurencja lecz polityka kredytowa, która stała się narzędziem ich likwidacji.
W państwowych głos pracowników miał swoje znaczenie, w prywatnych nie ma żadnego; pracownik z właścicielem może rozmawiać tylko z czapką na jajach.
To państwo w porozumieniu np. ze związkowcami czy inwestorami nie może pozbyć się państwowej własności? Kto tak powiedział. Można podać bardzo dużo przykładów pozbywania się tej formy własności właśnie przez państwo czy w końcu samych pracowników za pośrednictwem związków zawodowych na rzecz prywatnej własności środków produkcji.
Pracownicy w prywatnym zakładzie pracy również nie mają możliwości zupełnego zrzeczenia się prywatnej własności środków produkcji, gdyż środki produkcji w istocie do nich nie należą. Decydują o tym przede wszystkim ciała kierownicze, jego główny prywatny właściciel. Formy własności w końcu mogą być różne: skomercjalizowane, prywatne czy w końcu kolektywne np. państwowe czy w końcu uspołecznione. Własność jest wynikiem pewnej społecznej działalności, pracy człowieka i może przybierać różne formy i funkcje, także te kolektywne i społeczne.
Na straży świętości własności prywatnej stoją z reguły ci, którzy boją się utraty bogactw w wypadku jej nacjonalizacji czy w końcu uspołecznienia.
Moim zdaniem warto odróżnić kompleks niższości od rzeczywistej niższości. Kompleks niższości wobec Zachodu posiadają zwykle ci, którzy cierpią na rozliczne inne, a ten zachodni jest tylko jednym z nich. Nie ma natomiast sensu przeczyć naszemu swego rodzaju zapóźnieniu cywilizacyjnemu. Zamiast silić się na idee pomostu, syntezy kultur czy np. sarmackości, słowem na jakąś niby oryginalność, lepiej w tym przypadku "podwinąć ogon" (cudzysłów, bo nikt tego od nas nie wymaga) i starać się możliwie szybko i w pełni dołączyć do tegoż Zachodu.
Nareszcie ktoś nazywa rzeczy po imieniu.
[u nich analfabetyzm nie został zlikwidowany do dziś]
U nas podobnie. Nierozumienie słowa pisanego, zwykłych wiadomości telewizyjnych, niewłaściwa interpretacja przysłów a nawet znaków drogowych (!), nieznajomość słów, wyrazów i sentencji stanowiących wspólną własność języków europejskich (np. mylenie oportunizmu ze stawianiem oporu) to wszystko właśnie są przejawy współczesnego analfabetyzmu.
----
[autobusy kursujące do każdej miejscowości w obrębie tamtejszego miasteczka (50tys. ludzi)]
Btw. A cóż to za miasto vel miasteczko składające się z (dalszych) miejscowości? Miasta zwykle złożone są z dzielnic, do których i po których kursują autobusy nie PKS lecz MZK/MPK (swoją drogą 50 tys. to już daleko nie miasteczko; miasteczkiem jest np. miejscowość 5-tysięczna).
----
[gdzie bilet kupowało się bezimiennie (...) TO BYŁA WOLNOŚĆ]
Tak. Tutaj całkowita zgoda. To służy ograniczaniu naszej WOLNOŚCI. W działania te moim zdaniem wpisuje się także Reservierungspflicht czy Globalpreis. Jeśli nawet przymus odpowiednio wcześniejszej rezerwacji czy "ceny globalne" nie ograniczają naszej wolności, to z całą pewnością ograniczają naszą spontaniczności, która (podobnie jak wolność) również zawsze stała i zawsze stoi kością w gardle władzy.
Beklagt wird häufig, dass durch die Einführung von Globalpreisen ein Hauptvorteil des Reisens mit der Bahn verloren geht, nämlich die Flexibilität. Während es bei klassischen Tarifsystemen üblicherweise möglich ist, einfach zum Bahnhof zu kommen, eine Fahrkarte zu erwerben und dann innerhalb eines bestimmten Gültigkeitszeitraumes mit beliebigen Zügen an das Reiseziel zu gelangen, erfordern Globalpreise eine gewisse Vorausplanung sowie bei Änderungen der Reisepläne auch eine Umbuchung, da Globalpreisfahrscheine nur für den Zug gelten, für den sie ausgestellt wurden und für den die gleichzeitige Reservierung vorgenommen wurde. Zudem können einzelne Züge ausgebucht sein.
http://de.wikipedia.org/wiki/Globalpreis
----
[A na jazdę na łebka umawiają się, bo publiczna komunikacja jest niedostatecznie rozwinięta i nie ma czym jechać]
Hm, może i masz rację. Co prawda komunikacja publiczna zdaje się być w zachodniej Europie wzorcowo rozwinięta, jednak po bliższym przyjrzeniu się nierzadko wychodzi, że np. na długich dystansach organizacja komunikacji dla tzw. zwykłego człowieka lepsza była w PRL. Co do samego autostopu: w RFN od dawna istnieje on w takiej formie (Mitfahrzentrale).
Ten nieopanowany kompleks tzw. klasy politycznej, różnych środowisk politycznych wobec Zachodu czy tego, co kapitalistyczny Zachód oferuje, proponuje jako swoje koncepcje gospodarcze czy ideowo-polityczne jest dość jednak jednostronny, ograniczony do apoteozy polityków, którzy chcieli upadku tzw. imperium zła, teorii społecznych czy myśli politycznych, które uzasadniają system kapitalistyczny z jego społeczeństwem obywatelskim, podporządkowanym kapitalistycznym regułom gospodarowania. Stąd tak wielu z rodzimej tzw. klasy politycznej zachwyca się żelazną damulką, Roni Reaganem, von Hayekiem czy w końcu Popperem a inni jeszcze "twardsi" generałem Franco czy swego czasu maskotką Zachodu - Pinochetem.
Każda przecież z tych osób z ubóstwieniem traktowała kapitalizm i tzw. wolny rynekm, co już naszym rodzimym tzw. elitom intelektualnym i tzw. klasie politycznej wystarczy. W dodatku wszyscy oni byli zapiekłymi antykomunistami, antymarksistami.
W Polsce żaden z polityków związanych z mainstreamem nie kwestionuje kapitalizmu jako takiego. Są tacy, co chcieliby może pewnych korekt kapitalizmu, ale te propozycje w istocie sprowadzające się do pudrowania, retuszowania kapitalistycznej rzeczywistości - nie wychodzą dalej niż paradygmat transformacji ustrojowej, widzącej w kapitalizmie słuszną drogę. "Korekty" chcieliby dokonać np. poprzez oddanie byłym właścicielom, posiadaczom własności "zagrabionej im w okresie komuny" czy w wyniku zastąpienia swoimi ludźmi osób na funkcjach kierowniczych, zarządczych, którzy są rzekomo "lepsi i dobrzy" i nie byliby "powiązania układami" (choć sami już swego rodzaju układ tworzą przeciwko innemu układowi, który im się nie podoba). Bez prób wyjścia poza horyzont kapitalizm1 lewica w Polsce będzie tylko dodatkiem do mainstreamowych układów, układzików akceptujących kapitalizm. Najbardziej zwalczana, lekceważona jest próba klasowego odzwierciedlenia konfliktów społecznych. Nie podoba się ona wszystkim tym, którzy żerują na kreowanych przez siebie urojonych sporach spychających na bok czy wręcz przykrywających klasową analizę społeczeństwa kapitalistycznego i mechanizmy, które składają się na podstawy funkcjonowania tego społeczeństwa.
Niekoniecznie musi to mieć związek z kapitalizmem jako takim. W krajach Europy zachodniej też jest kapitalizm, a pracownicy na ogół nie przyjmują tam takich postaw. Wydaje mi się, że takowe stosunki międzyludzkie - antyegalitarne niejako z samego założenia - stanowią właśnie jedną z oznak naszego zapóźnienia cywilizacyjnego względem Zachodu (ale ty Stefciu, miłośniku "komunistycznej" ChRL, pewnie uważasz odwrotnie).
dlaczego wszyscy, i to na całym świecie (wliczając od niedawna Kubę) wolą prywatne niż państwowe?
agitacyjne ............... bzdury :)
Nie wszyscy lubią czy wybierają ........... ale im to narzuca ............ tzw. elita czytaj prawicowa grupa
trzymająca władzę .......... :)
To już przerabialiśmy w Polsce - prywata i Targowica górą....
a nie pro publico bono ..............
Pozdrawiam samo zadowolone z siebie bezkrytyczne 4 Litery.
jacekx socjalista naiwny
Dlatego przyjemniaczku od Polski Solidarnej, że światem od dawna rządzą pieniądze a nie ludzie. W sektorze prywatnym nie ma praw pracowniczych ani związków zawodowych łącznie z Solidarnością, tym śmiesznym podnóżkiem PiS-u. Prywatyzacja nie jest z woli ludu tylko wymuszona przez kapitał. Nie zauważyłeś bystrzaku? Ale zauważysz przy następnych rachunkach za C.O. po prywatyzacji SPEC. Im mniej tego co państwowe, społeczne, wspólne tym mniej demokracji, mniej solidarności, mniej praw człowieka. Istotą zakłamania PiS jest opowiadanie o sprawiedliwości i solidarności przy jednoczesnym wspieraniu bogaceniu się jednostek kosztem ogółu. Więc zmień emploi bo jako propagandysta PiS-u nie sprawdzasz się. Może dla odmiany PO?
Prawie 70 proc. Polaków uważa, że takie spółki jak PZU, KGHM, PKO BP, Orlen czy Lotos powinny pozostać pod kontrolą państwa - wynika z badania PBS DGA.
"Kiedy miały po 1989 roku konkurować z firmami prywatnymi to praktycznie wszystkie konkurencje przegrały."
Jak mogły przegrać konkurencję z czymś czego nie było? Co? chcesz powiedzieć, że dajmy na to Ursus przegrał z badylarzem, który wybudował sobie szklarnię i był bardziej konkurencyjny niż fabryka traktorów? A przecież taki był jedynie w Polsce prywatny kapitał. Skąd wziął się ten inny, wielki? Jak odbyła się jego akumulacja i czyim kosztem?
Chcesz tu nam wmawiać, że sprawiły to jakieś "obiektywne" prawa a nie polityka polegająca na rozkradaniu i celowym niszczeniu własności państwowej? Nie kompromituj się.
A nie wyobrażasz sobie w sytuacji odwrotnej? Że własność państwowa wygrywa w "konkurencji" z własnością prywatną?
To ja Ci pomogę. Zamiast polityki prywatyzacji, zaczynamy politykę nacjonalizacji a za kilka lat ja tu napisze Ci kwaku, że własność prywatna się nie sprawdziła i przegrała w "konkurencji" z własnością państwową :-)
dotyczy to nawet (!) lekarzy
"To jakie w końcu jest to młode pokolenie (młode pokolenie)?
Prof. Czapiński: Ultrakonserwatywne – jak mówią jedni, czy otwarte i zeuropeizowane – jak piszą inni?
Takie i takie. Roczniki wyżu nie mają kompleksów wobec Zachodu. Znają języki. Nie boją się świata. Nie mają uprzedzeń. Są obyte z nowymi technologiami. Do kościoła chodzą dużo rzadziej niż starsi. W ciągu dwóch lat grupa osób poniżej 24 roku życia, które w ostatnim roku ani razu nie były w kościele, wzrosła z 31 do 35 proc.
To są pierwsze roczniki dorosłych, które przez całą edukację miały religię w szkole.
Nie ma lepszego sposobu, żeby zniechęcić młodych do Kościoła. Niepraktykujących przybywa we wszystkich pokoleniach, ale wśród młodych zdecydowanie najszybciej. Tylko że za tym nie idzie równie wyraźna zmiana kulturowa. Wyobrażenie struktury społecznej pokolenie wyżu wciąż ma raczej „po wuju”.
Czyli?
Uważają, że społeczeństwo powinno być hierarchiczne. Jedni powinni dominować, a drudzy mają słuchać.
To by nas różniło od większości Europy.
Takie wyobrażenia ładu społecznego Europa miała jakieś 100 lat temu. Jedni są panami, a drudzy mają słuchać. I, co ciekawe, wśród tych, którzy „mają słuchać”, ten pogląd jest silniejszy niż wśród szefów, którzy „rozkazują”.
Jak u Hegla – niewolnik sam szuka sobie pana.
Ale to dotyczy hierarchii, a nie dochodów. „Pan” może rozkazywać, natomiast dużo więcej zarabiać nie powinien. Władza – tak. Pieniądze – nie. Tu nic się nie zmienia. Młode pokolenie – tak jak jego rodzice – uważa, że powinniśmy robić wszystko, żeby redukować dystans ekonomiczny. To jest postawa większościowa we wszystkich elektoratach.
Balcerowicz nie ma w Polsce szans?
W sprawie różnicowania nie. Ale co do tego, że państwo nieefektywnie pożera nasze pieniądze, zgadza się z nim zdecydowana większość. Polacy chcą państwa biorącego mniej, a dającego więcej.
Rozdwojenie jaźni.
Ono Polaków nie męczy. Bo na co dzień zupełnie czym innym żyją. Jak pytamy, to jakoś odpowiadają. Ale nie interesują się takimi problemami. Interesują się sobą.
Za: http://www.polityka.pl/kraj/rozmowyzakowskiego/1517616,2,prof-czapinski-mowi-o-zadowolonych-z-zycia-polakach.read#ixzz1Ta1K20NP
Bury, myślę, że może być jeszcze gorzej niż to ci się wydaje, a nawet profesorowi Czapińskiemu.
Spójrzmy na pokolenie młodych Polaków. Właściwie całe młode pokolenie Polaków jest w pewnym sensie zapóźnione, odziedziczając sposób postrzegania rzeczywistości społecznej "po wuju". Akceptacja wyzysku, dominacji gospodarczej jednych (prezesów, dyrektorów, przełożonych, właścicieli, państw "cywilizowanych" nad "niecywilizowanymi", ludnością "cywilizowaną" nad "niecywilizowaną") nad drugimi, ostrej rywalizacji między jednostkami (co wiążę się z wszelką niechęcią do współpracy przeciwko samowoli klas dominujących, materialnie lepiej, wyżej usytuowanych), wysokiej rozpiętości hierarchii społecznej, zwiększających się nierówności dochodowych czy brak zrozumienia dla buntu i sprzeciwu w innych społeczeństwach, głupie, infantylne wyszydzanie zachowań, które uderzają w porządek kapitalistyczny (które pokolenie młodych w Polsce popiera i co gorsza uważa go za "najbardziej życiowy, naturalny model" w którym może funkcjonować społeczeństwa.) to cechy dość znacznej części społeczeństwa, a już na pewno młodego pokolenia. Wszystko to podlewane jest swego rodzaju sosem narodowego egoizmu, który ma się sprawdzać w rywalizacji z innymi nacjami, tymi, które żyją jeszcze na "socjalu" i są w istocie "nierobami". My im pokażemy, ze będziemy zapierdalać kilkanaście godzin dziennie, i w ten sposób poczujemy się dumni.
Właśnie wielkie koncerny zachodnie przygotowują się do przekazywania władzy nad sobą radą pracowniczym powołwanym przez swoje załogi. Tak im obrzydła prywata. Przykro mi, że tą wiadomością zasmucę ABCD i Burego.
Gratuluję autorowi artykułu i polecam:
- Naczynia połączone. O wynagrodzeniach - http://www.stachurska.eu/?p=373 ze względu na wypowiedzi np @ andsola w linkowanym tam "materiale" oraz
- Piotra Ikonowicza:Rewolucja rodzi się w umyśle, a nie na ulicy - http://www.stachurska.eu/?p=3980
ja wiem, że parlamentarzyści z list Millera nie lubią Solidarności, która zabrała im monopol władzy, ale z tym "śmiesznym podnóżkiem" bym uważał.
Solidarność ma setki tysięcy członków i potrafi zorganizować kilkudziesięciotysięczną demonstrację w obronie pracowników.
A różne KSS czy RSS nawet z reklamą TVN zbierają tylko prawie 50 osób na swoich marszach.
kłaniają się elementaria ekonomiczne. W systemie gospodarki rynkowej przedsiębiorstwem jak najbardziej może zarządzać rada pracownicza. Mógłby nim zarządzać nawet Enver Hodża. Jego - czy rady pracowniczej - decyzje tak czy owak podporządkowywałyby się mechanizmom ekonomicznym, które zapobiegłyby wyrządzenie przez nie wielkiej szkody.
Tak więc w ramach rynku mogą być bardzo różne formy własności i zarządzania. Samorząd - proszę bardzo.
Co innego, kiedy grupka ignorantów-puczystów zdobywa władzę i znosi rynek razem z prawami ekonomii. Wtedy jakiś Mao może sobie uroić, że w 10 lat prześcignie Stany Zjednoczone, rozkazać wytapianie stali w piecach domowych, polowanie na wróble itd.. I ludności nagle ubywa o jakieś 50 melonów.
Jedyne wyjście: program PiS, czyli Polska Solidarna plus pewne niezbędne reguły efektywnej gospodarki, które dzialają czy nam się to podoba, czy nie.
jedna partia - PiS - zbiera ponad sto tysięcy podpisów przeciw drożyźnie warszawskiej, inna partia - Nowa Lewica - nie jest w stanie nawet podpisać się pod sprawozdaniem finansowym ze swojej dZiałalności.
Co nie przeszkadza tej ostatniej rozpowszechniać fałszywych wiadomości o programie PiS.
Zasada bogacenia się jednostek kosztem ogołu obowiązywała pod rządami UW, UD, KL-D, PO i...SLD. Tak, tego samego SLD, któremu pewien oportunistyczny politykier sprzedał partię o pięknej nazwie i tradycji: PPS.
To temat, który wiecznie powraca. Nie wdając sie znow w szczegóły, ani jakieś ideologiczne dywagacje z całą pewnością można powiedzieć, że nie istnieje żadne obiektywne kryterium, które potwierdzałoby wyższość własności prywatnej nad państwową czy jej większą efektywność.
Istnieje natomias masa przykładów, które świadczą o tym, że własnoć prywatna jako nastawiona wyłacznie na zyski właściciela, bez jakichkolwiek innych celów ogólnospołecznych czy choćby nastawionych na dobro załogi, często przynosi wielkie szkody ogółowi. Efektywność nie jest tu zresztą żadnym kryterium świadczącym o wyższości jednej lub drugiej formy własności. Efektywne były komory gazowe i co z tego?
Oczywiście przykładów jest wiele ale takim sztandarowym, nie tylko w tym temacie, jest ożarowski Kabel. Firma, która miała zyski, wysoki zatrudnienie i doskonale właśnie jako firma państwowa radziła sobie na rynku... do momentu gdy ją sprywatyzowano na mocy politycznej a nie żadnej ekonomicznie uzasadnionej decyzji (jak dziś SPEC). Z dnia na dzień gdy prywatny złodziej objął ją w posiadanie, zamknął ją. I teraz chciałbym usłyszeć od ciebie kwaku, na czym to, na tym przykładzie, polega ta wyższość prywatnej własności nad państwową?
Co jest lepsze zależy niewatpliwie od punktu widzenia. Od bytu, który określa świadomość. Z punktu widzenia Cupiała, ale tylko jego, prywatna forma własności była zdecydowanie lepsza... i chyba tego nie muszę tłumaczyć. Dla kilku tysięcy ożarowian to już raczej nie, skoro z dnia na dzień stracili pracę, a potem przez kilka miesięcy, bici i poniżani walczyli o trzymanie swojej, powtarzam, bardzo dobrze prosperujacej fabryki. No kwaku. Wysil się i daj odpowiedź!
Ja tą odpowiedź znam. Z punktu widzenia Cupiała, jednego burżuja kapitalisty vs kilka tysięcy osób żyjących z tej fabryki, decyzja o zamknięciu fabryki, którą ukradł, była pewnie ekonomicznie uzasadniona. Samemu Cupiałowi, który był już właścicielem Telefoniki (o ile dobrze pamietam tak się to nazywa) zaprzestanie wytwarzania konkurencyjnego produktu, per saldo przyniosło MU zyski. Zwiększenie produkcji Telefoniki przy jednoczesnym pozbyciu się "kosztów pracy" kilku tysięcy Ożarowian to dobra menedżerska decyzja jednego właściciela. Prywatyzacja Kabla przyniosła jego likwidację, za to przyniosła przecież rozwój Telefoniki. Kto na tym odniósł korzyść oprócz Cupiała? Bo kto stracił, jak dużo ludzi, to chyba dobrze wiemy. Nikt!
Produkty Telefoniki też nie stały się przez to tańsze.
Wiec jeszcze raz zapytam kwaku, na czym polegała tu ta wyższość własności prywatnej nad państwową? Jaka bzdurę w odpowiedzi na to pytanie wymyślisz?
Też chcesz powiedzieć, że w Ożarowie i tysiącach innych miejsc, firma państwowa nie wytrzymała konkurencji z firmą prywatną i dlatego Ożarów upadł?
Przecież cały polski kapitalizm powstał na wstrętnym brutalnym złodziejstwie, a nie z powodu żadnej wyższości tej czy innej formy własności. Wtedy, na początku, każdy pierwszy milion musiał być ukradziony nam społeczeństwu. Bez tej grabieży już choćby z braku kapitału, żadna firma prywatna nie miałaby najmniejszych szans konkurować z dużymi państwowymi i to wiedzą już nawet dzieci.
"państwo nieefektywnie pożera nasze pieniądze"?
Nie wiem, jak Ty to rozumiesz. Jeżeli państwo wypłaci więcej pieniędzy kobietom, to przemysł obuwniczy się rozwinie, bo ponoć kobiety lubią kupować nieograniczoną ilość butów (to, że tzw. moda dba o to, że damskie obuwie nie nadaje się do chodzenia i kobieta, choć par butów ma dwadzieścia, nie ma co na nogi włożyć; bo a to robi pęcherze na piętach i zdziera skórę do krwi, a to deformuje stopę zbyt wąskim noskiem, a to wyłożony taki but jest plastykiem i noga w nim się ślizga itd. co wymusza wciąż nowe zakupy). Natomiast w przypadku, gdyby więcej pieniędzy państwo przeznaczyło dla mężczyzn, to będzie więcej stadionów do gry w piłkę nożną, a co poniektórzy panowie zasilą przemysł motoryzacyjny dorabiając do malucha bajerancki spojler. Więc nie widzę tu problemu, jedynie przesunięcie środków. Problem widzę natomiast w tym, że banki pożyczając ludziom przykładowe 100zł chcą z powrotem złotych 150, i tą nadwyżkę lokują w spekulacje "pomnażające kapitał", czyli im rośnie, nam maleje, bo żeby kapitał miał ktoś, to kto inny mieć go już nie może. Więc uważam, że państwo inwestujące pieniądze - pochodzące przecież od obywateli, a zabierane im w formie obowiązkowego podatku - w obywateli nie jest w stanie żadnych pieniędzy zmarnotrawić. Zmieniają bowiem one właściciela, ale są w dalszym ciągu w obiegu - w przeciwieństwie do zanoszenia pieniędzy do banku, gdzie leżą one na kupce i udają, że są coś warte. A w obiegu ich brakuje.
moze nie nadaje sie do chodzenia ale jak pieknie w niej kobieca noga wyglada :)
ps.wiem jestem meska swinia szowinistyczna albo cos w tym stylu :)
...że są co warte"
Nie , pani Nano, żadne pieniądze, w żadnym banku na kupce nie leżą - NIGDY.
To te właśnie a nie inne pieniądze, służą jako kapitał inwestycyjny wszystkim inicjatywom gospodarczym na świecie.
Nie wynaleziono na razie ekonomii komunistycznej, alternatywnej do kapitalistycznej.
Państwa socjalistyczne tak samo jak kapitalistyczne rozwijały swoją gospodarkę z podatków obywateli, ich oszczędności złożonych w banku (PKO), zysków firm państwowych lub pożyczek zagranicznych.
Największa różnica polega na tym, że przedsiębiorstwo państwowe zysk przekazywało bezpośrednio do budżetu, a a obecne przedsiębiorstwa prywatne zyski lokują bezpośrednio w inwestycje własne lub poprzez banki właśnie na nowe inicjatywy.
To nie w tym problem.
Problem tkwi w nierównościach społecznych, gdyż prywatny właściciel przeznacza wyższą część dochodu niż państwowy na własną konsumpcję ( poprzez wysokie pensje zarządu czy dywidendy dla udziałowców). Ale za socjalizmu kierownicza kadra także otrzymywała znacznie wyższe wynagrodzenia niż reszta załogi więc i tak żadnej równości ( postulowanego egalitaryzmu) nie było.
Było jednak znaczne spłaszczenie dochodów, bo te formalne rozpiętości były mniejsze. Jednak , jak pamiętamy, towarzyszyły temu różne bonusy, przydziały na mieszkania poza kolejnością czy na samochody, co też było powodem niezadowolenia społecznego ( wspomnę chociaż tzw.sklepy za żółtymi firankami dla dygnitarzy partyjnych).
Ale żeby gospodarka funkcjonowała sprawnie , tzn utrzymała przy życiu obywateli własnego państwa i zaspokoiła ich oczekiwania, zróżnicowanie dochodów musi spełniać rolę bodźca do rzetelnej pracy.
Obecne przesunięcie dochodów na korzyść menadżerów jest zbyt wysokie i w przyszłości doprowadzi, tak jak w USA, do załamania gospodarczego i problem polega na tym, że kierownicze koła będące u władzy, nie dostrzegają tego
niebezpieczeństwa, tkwiąc w gorsecie neoliberalnej utopii.
Jedynie zrównoważona gospodarka kapitalistyczna może zaspokoić potrzeby społeczeństwa, bo miniona socjalistyczna, w tej roli się nie sprawdziła, czego byliśmy wszyscy świadkami i co doprowadziło do rewolucji solidarnościowej w 1980-81 r.
Co się tyczy statystyk przedstawionych przez Autora, to tu się nic nie trzyma kupy - prawdziwa bieda dotyka w Polsce 15-17% społeczeństwa ( co jest i tak horrendalnie dużo)- ale nie 70%. Zadowolonych z życia jest 80% naszych rodaków zamieszkałych w kraju i to w radykalny sposób zaprzecza tezom artykułu.
Mam pytanie ................
Czy istnieje szansa, że Polacy obudzą się tak jak Tatrzańscy
woje i......................na terenach Polski ......
zacznie rozkwitać Eden ........:)
Czy też jesteśmy narodem przeklętym który potrafi jedynie marnować historyczne szanse ................ czyli spieprzyć
jak zwykle swoją historię ...........
Przedstawię poniżej polski aktualny krajobraz społeczno-gospodarczy:
a)przyrost naturalny spada i społeczeństwo się starzeje
b) ostatnie duże zakłady przemysłowe padają i gospodarka kraju zaczyna głównie opierać się na handlu, usługach, turystyce czy rolnictwie
c) bezrobocie rośnie i staje się chroniczne
d)ceny środków produkcji rolnej rosną szybciej niż zyski i istnieje możliwość, że uderzy to w Polskie gospodarstwa średnio hektarowe ( rzędu kilkadziesiąt hektarów czy max rzędu setek hektarów - wydaje się , że tylko takie gospodarstwa dają szansę na smaczną i zdrową żywność)
e) zamykane są szkoły, brakuje żłobków i przedszkoli
f) niektóre szpitale znajdują się na krawędzi bankructwa
g) transport publiczny jest niszczony - szczególnie na prowincji
h) 2 miliony polskich dzieci żyje w obszarze ubóstwa
i) Polska gospodarka odwróciła się od morza - likwidacja stoczni w Gdyni i Gdańsku i gdzieś wcięło
polską flotę handlową i rybacką .......... :),:(, :(
j) prawica totalnie fałszuje historię ......... i pozwala np. Ukraińcom, Łotyszom, Litwinom , Estończykom pluć na prochy pomordowanych przez nich w latach II wojny światowej i tuż po Polaków............ myślę, że należy nam się od tych narodów choćby ........... przepraszam.
Polski prezydent za Jedwabne .......... powiedział publicznie przepraszam
j) budownictwo i mieszkalnictwo tworzone jest głownie dla bogatych i czy zasobnych obywateli
k) polska armia ulega systematycznej likwidacji a środki na nią są marnotrawione w wojennych awanturach: najpierw w Iraku a po wycofaniu z niego w Afganistanie
................
itd.
Pozdrawiam.
jacekx socjalista naiwny
Pan trochę tak jak rasowy socjaldemokrata .........
pseudolewicowo bredzi.
Socjalizm upadł w Europie Środkowej jak i Wschodniej............. bo ........
kapitalizm przez udzielane na niespotykaną skalę kredyty i wyścig zbrojeń podstawił mu............ nogę :),
:( ...................
Pozdrawiam.
jacekx socjalista naiwny
Ps. Ciekawe ale kapitalizm dzięki kryzysowi wywołanemu przez elity finansowe w USA ............. też upada :(
Nie wiem czy istnieje szansa. Nie czuję się żadnym ekspertem w tych sprawach i mogę sobie tylko gdybać, w przeciwieństwie do takiego pantaraka nie po to by namawiać do zachowania zgniłego stanu rzeczy ale by go wywrócić do góry nogami ;-)
Nieraz piszesz o sobie, że jesteś zwolennikiem ewolucji a nie rewolucji. Ja też jestem zwolennikiem ewolucji... ale tym się różnimy, że możliwośc tej ewolucji widzę dopiero po rewolucji. Ta najważniejsza zmiana nie jest możliwa bez rewolucji.
Myślę, że dotychczasowa historia świata jest dowodem na to, że ewolucja kapitalizmu ponad pewien próg po prostu nie jest mozliwa. On raz ewoluuje w kierunku, który moglibyśmy uznać za spolecznie korzystny (państwo dobrobytu), by po osiągnięciu pewnego pułapu zawrócić. A taka ewolucja jest ściśle związana np. z właśnie zakończoną wojną, z ciągłym naciskiem społecznym i groźbą rewolucyjnego wybuchu. Z żądaniem zmian i polepszania sytuacji świata pracy czy też pod wpływem zagrożeń zewnetrznych jakim było istnienie obozu "socjalistycznego" dla społecznych zmian na Zachodzie.
Natychmiast cofa się gdy tylko ten nacisk zelżeje lub zagrożenie zewnętrzne przestanie istnieć. To zreswztą całkowicie naturalne.
Zawsze tak było i zawsze tak będzie. Czy to w czasach niewolictwa, gdy Rzym obawiał się swych weteranów legionów nadawał im zdobyte ziemie, czy też w czasach feudalnych gdy król chciał zapewnić sobie wewnetrzny spokój dawał miastom czy stanom różne przywileje, które mia w dupie natychmiast gdy tylko swą władzę wzmocnił.
Właściwie tylko przejście od niewolnictwa do feudalizmu mogło się odbyć na drodze ewolucyjnej. Z prostej przyczyny. Trzeba zauważyć, że system feudalny (miejscami niewiele przecież różniący się choćby w sytuacji chłopa od swego poprzednika) porównując go z systemem niewolniczym nie podważał praw własności i przywilejów warstwy uprzywilejowanej. Ten sam obszarnik, właściciel niewolników stał się po prostu panem feudalnym a w swym posiadaniu miał już nie niewolników ale "wolnych" kolonów. Ci kolonowie, obywatele rzymscy, byli zresztą bardziej wolni w czasach niewolnictwa niż w czasach wielkich latyfundiów gdy zaczęło się ich przywiązanie do ziemi.
Po prostu skończyła się gospodarka oparta na podbojach i idącą za nimi darmową siłą roboczą, to ówczesny świat musiał ewoluować z braku nowych niewolników.
Ale zarówno feudalizm jak i kapitalizm nie jest w stanie zmienić sie w bardziej podtępową formację na drodze samej ewolucji. Każdy z tych systemów zapewnia pewnej wąskiej grupie bogactwo i władzę nad innymi. W feudaliźmie wiązało się o z urodzeniem (ale przecież nie tylko, bo mieszczanie bez urodzenia a nawet Żydzi też dochodzili do wielkich majątków) a w kapitaliźmie wiąże się z posiadaniem tylko majątku i zamiast urodzenia - układów. Kto mając tak uprzywilejowaną pozycję dobrowolnie z niej zrezygnuje? Nikt!
Remedium na to miała być socjaldemokracja. Dziś juz jednak z całą pewnością wiemy, że ta droga nie zawiedzie nas do wyzwolenia pracy spod władzy kapitalistów. A wszelkie polepszenie doli pracowników w czasach odpowiedniej koniunktury ma wyłącznie charakter czasowy. W myśl przysłowia, że prędzej biedny zdechnie niż bogaty schudnie.
Jackux, naiwny jak sam o sobie piszesz... wierzysz Ty nadal w tą ewolucję od kapitalizmu do socjalizmu? Co Cię upewnia jeszcze w tym naiwnym przekonaniu? Gdzie widzisz po 20 latach ponownego barbarzyństwa w Polsce jakiekolwiek jaskółki zmian, jakąkolwiek nadzieję, która pozwoli Ci powiedzieć - sprawy idą w dobrym kierunku! - skoro sam przecież widzisz, że idą w coraz gorszym? Każda naiwnośc ma chyba swoje granice?
A odpowiadając na Twoje pytanie, powiem, że istnieje taka szansa. Nie wiem czy na prawdziwe przebudzenie ale na wybuch to w każdej chwili. Potrzebny jest tylko mały zapalnik na wzór tunezyjskiego, który nie wiadomo kiedy i gdzie moze się pojawić. Ale czy będzie to przebudzenie czy tępy wybuch zagospodarowany przez jakiegoś Kaczora? Nie wiem, ale stawiam na to drugie niestety.
W kraju, w którym nie ma już społeczeństwa, albo to społeczeństwo się pojawia na chwilę i konsoliduje się w zupełnie dla niego nieistotnych sprawach (vide ten cały Smoleńsk) trudno o świadomy bunt.
Taka konsolidacja opiera się o dosyć szczytne ale jednak tylko uczucie - empatię. Ta jednak jest ślepą uliczką i tylko interes, świadomy zrozumiały przez wyzyskiwanych interes może ludzi poprowadzić ku prawdziwym rewolucyjnym zmianom. Empatia przygasa, zużywa się, a interes nie. Ten jednak musi być zrozumiały, a droga do jego realizacji wydawać się realną. Jest jednak jak jest. Interes jest całkowicie zafałszowany i przez większość kompletnie niezrozumiały, czego zasługą jest 20 lat tego nieludzkiego niszczącego nasz kraj systemu. Empatia zresztą też jest ledwie żywa, o czym zapewne przekonują się w swej codziennej działalności chocby tacy członkowie KSS.
Mają problem. Liczą na empatię, bo nie potrafią przekonujaco wytłumaczyć ludziom ich interesu. A oni wierzą już tylko w przetrwanie. Niestety daleko na tym nie zajdą.
Mimo wszystko myślę, że to przebudzenie może do nas przyjść tylko z zewnątrz. Musi się zrobić bardzo źle we Francji, Niemczech czy Anglii (oczywiście najlepiej by całkowicie zbankrutowały Stany Zjednoczone, by były niezdolne do pacyfikacji buntów ciemiężonych), by nowe myslenie dotarło i do nas. Problem w tym, że jak w centrum zrobi się bardzo źle, to w tak peryferyjnym kraju jak Polska, wcześniej zaczniemy zdychać z głodu... co może doprowadzi nas do bezmyślnego buntu. A jeśli ten bunt będzie tu pierwej, to kto wie, może stanie sie iskrą dla buntu w Niemczech i dalej? Każdy scenariusz jest możliwy. Przebudzenie może też przyjść z Rosji, ale jako, że dzielą nas granice z Rosją, tamten bunt tu nie przeniknie tak łatwo.... przebudzeniem może też być, odpukać, nowa światowa wojna. Po niej jeśli ktoś przetrwa, zapanuje sprawiedliwość ;-)
Kończąc. Myslę, że będzie coraz gorzej. A jak się robi coraz gorzej, jak nadciąga tsunami, huragan czy tajfun, trudno cokolwiek przewidywać, bo żywioły wymykają się wszelkim spekulacjom.
i to nie dlatego, że ja tak mówię. Pisał o tym już dawno LaRouche z Instytutu Schillera. Jedną z propozycji było, by nagromadzone bezsensownie pieniądze rozrzucać z samolotu nad miastami, by wróciły one do mas. Ludzie rzeczywiście bogaci nie kupują za swoje fortuny nic, bo nie ma już nic na świecie, co mogliby kupić. Większość już do nich należy, a reszta i ludzie ich nie interesują.
Gdyby kapitaliści faktycznie inwestowali w sposób taki, jak Pan pisze, nie mielibyśmy tego, co mamy, czyli spychania coraz większej liczby ludzi poza margines. Z niewolnika nie masz robotnika - tą prawdę znano już dawno, więc argument o tym, jakoby ludzie pracowali wydajniej pod jakimś przymusem nie jest prawdą.
z samej definicji nie zakłada tylko zmiany, ale postęp, ulepszenie, udoskonalenie itd. Kiedy w kapitaliźmie to co chcemy określać jako ewolucje, robi raz krok do przodu i dwa do tyłu, to nie jest ewolucja społeczno-gospodarcza lecz degeneracja.
Problem z kapitalizmem jest taki, że trudno powiedzieć czy bardziej on ewoluuje czy bardziej się degeneruje, wymyslając i stosując coraz to nowe środki zniewolenia, czasem tak wymyslne, że niewolnicy są prawie przekonani, iż są wolni.
Pozwolę sobie pozostać przy swoim zdaniu.
Przyczyną biedy na świecie nie jest brak środków inwestycyjnych, a w większości wypadków nieopłacalność inwestycji, tzn. sytuacja gdy miejscowa ludność nie jest w stanie zapłacić światowej ceny za towary im niezbędne.
A nie mogą tej ceny zapłacić, bo nie mają nic co by mogli za taką samą światową cenę sprzedać i tu może chodzić o artykuły wysokich technologii ale i o surowce.
Więc pozostaje jedynie darowizna krajów bogatych na rzecz nierozwiniętych, a o to nie jest łatwo, choć przecież Bank Światowy tym właśnie się zajmuje.
Inne czynniki to brak wody, drożyzna surowców na rynkach światowych, nadmierne zaludnienie.
Jest złudzeniem, że bogate społeczeństwa zaakceptują znaczne ograniczenia na własnym rynku, by na większą skalę pomóc biednym.
Można by też oczekiwać, że te 500 najbogatszych rodzin świata mogłoby poświęcić swoje miliardy na ten cel, ale na jak długo by to starczyło? - byłyby to miliardy dolarów przez wiele, wiele lat a nie jednorazowa pomoc, a na to nie stać nawet najbogatszych, których majątki nie przekraczają kilku miliardów do jednorazowego wydatkowania.
Poza tym załamałaby się polityka inwestycyjna świata, gdyż nieefektywnie wydane miliardy trzeba by zapisać na "winien", czyli w straty.
Tak ten świat nie funkcjonuje i żadna dobra woli tego nie zmieni - tu musi zaistnieć rozwój infrastruktury państw biednych trwający kilka pokoleń.
A co do pieniędzy na kupce - lepiej o tym zapomnieć, bank żeby wypłacić swoim klientom oprocentowanie ich wkładów musi wypracować zysk z tych wkładów, a gdyby te pieniądze leżały, to miałby straty i zbankrutowałby.
Chyba coś Pani źle przeczytała.
Czy Pan jest emisariuszem .............. tych 500 najbogatszych rodzin Świata :) ............
czy może jednym z ich członków :(
............... to tłumaczyłoby Pana miłość.........
do kapitalizmu :(
Pozdrawiam.
jacekx socjalista naiwny
Coś Pan nie potrafi odróżnić gospodarki kapitalistycznej od ustroju kapitalistycznego.
Jak już się Pan z tym upora, to powrócimy do dyskusji.
Aha! - rzecz jasna jestem jednym z tych 500 najbogatszych
ale to tylko do Pańskiej wiadomości.
i) polska gospodarka odwróciła się od morza - likwidacja stoczni w Gdyni i Szczecinie i gdzieś wcięło
polską flotę handlową i rybacką .......... :), :( , :(
jacekx socjalista naiwny
Ps. socjalista naiwny ........... pomorski :)
................ zakochany w Polskim Bałtyku
Co mnie podtrzymuje w swej naiwnej wierze w możliwość ewolucji kapitalizmu w bardziej ludzki system ............ ?
Wiedza i wiara w ludzki rozum ......... w Wielką Naukę.
Człowiek i jego rozum mogą wiele ............ nawet przenosić góry :)...............
Wierzę, że człowiek skazany jest na drogę ......... do gwiazd.
Powiesz, że fantazja ............. ale gdyby Rzymianina przenieść w nasze czasy sądziłby, że jest na Olimpie wśród Bogów.
Żeby jednak ekspansja Człowieka do gwiazd się rozpoczęła powinien on ujarzmić siebie, czyli swój egoizm oraz chciwość tak by zrozumiał, że ludzie działając jedynie wspólnie mogą dokonać ekspansji Wszechświata.
By działanie wspólne ........... budowa współczesnej Wieży Babel się rozpoczęła Ludzkość powinna uporać się tu na Ziemi z:
a) głodem
b) nędzą
c) wykluczeniem gospodarczym kontynentów, narodów czy grup społecznych
d) analfabetyzmem
i jest to praca na wiele pokoleń.
Pozdrawiam ......... trochę fantasta
jacekx socjalista naiwny
I trochę kaznodzieja;-)
To, że dobrze by było by ludzie pozbyli się egoizmów i nauczyli wzajemnej współpracy dla wspólnej korzyści jest oczywiście słuszne i potrzebne, ale...
Zalominasz o czymś bardzo istotnym. Ewolucja to nie tylko proces doskonalenia, ale przede wszystkim proces zachodzący w określonym środowisku. Często proces dostosowawczy. Z tego względu trudno oczekiwać, że w drodze ewolucji kret zdobędzie skrzydła. I choć fajnie móc latać to kret żyje pod ziemią i nie skrzydła są mu potrzebne by ten gatunek przetrwał.
Proces ewolucji człowieka, nie tylko biologiczny, ale i społeczny i kulturowy, też zachodzi w określonych warunkach. Tym środowiskiem od 20 lat w Polsce jest znów kapitalizm. Do zmienionych warunków człowiek oczywiście się dostosowuje. Konsekwencją tego dostosowania w celu przetrwania (a cały czas mówimy o ewolucji w istniejących warunkach bez zmiany tych reguł zewnętrznych) powoduje, że dużo bardziej korzystną ewolucyjnie cechą dla jednostki jest egoizm niż altruizm, chciwość niż szczodrość, konkurencja niż współpraca, podłość niż uczciwość itd. Wygrywa w tym systemie ten kto to pojmie. Rzecz w tym, że wygrać mogą tylko nieliczni kosztem przegranych tysięcy. Ale wielu próbuje...
W przyrodzie wygląda to identycznie. Gatunki nie zmieniają warunków ale się do nich przystosowują, by najlepiej jak tylko mogą w nich funkcjonować. W jednym celu - by przetrwać. W momencie gdy zachodzi rewolucyjna zmiana środowiska, niezależna od świata żywego (meteoryt, zmiana klimatu itd.), jeśli tylko proces nie jest na tyle gwałtowny, by ewolucja nie znalazła czasu na dostosowanie, to w razie potrzeby kret skrzydeł się dorobi. To proces obiektywny. Jeśli nie zdąży, zginie a jego np. dominującą pozycję zastąpi inny gatunek, lepiej przystosowany.
Nie jest to pełna analaogia z ewolucją ludzkiego gatunku, zwłaszcza z jego nie biologiczną lecz społeczną i kulturową ewolucją. Otóż człowiek jest pierwszą i jedyną istotą na ziemi, który potrafi zmieniać nie tylko siebie ale i warunki, w których odbywa się jego ewolucja. Nie tylko te naturalne, nawożąc, irygując, zdobywając nowe tereny, na których wcześniej żyć nie mógł, ale i te społeczne, gospodarcze i kulturowe.
Ludzkość ma za sobą tysiące najróżniejszych rewolucji wiążących się rzeczywiście z potęgą ludzkiego rozumu. Tysiące rewolucyjnych technicznych wynalazków, którymi zmieniał przyrodę czyniąc ją dla siebie bardziej przyjazną i uległą. I to zupełnie inna sprawa, że możliwości przyrody zaczynają się kończyć i być może ten postęp i niesamowity wiążący sie z nim wzrost ludzkiej populacji stanie się przyczyną zagłady tego gatunku.
Ewolucja społeczno gospodarcza a także i kulturowa jest jednak trochę inna, ponieważ te systemy są w dużej mierze sztuczne i umowne (zwłasza dwa pierwsze) stworzone całkowicie prze człowieka. Ale i tu nade wszystko chodzi o przetrwanie.
Posługując się nadal analogią do przyrody, wiemy dobrze, że żaden gatunek dobrowolnie nie odda swej dominującej pozycji innemu. W każdym ekosystemie każdy gatunek jest potrzebny, ale nie każdy dominuje. Dominuje ten, który się lepiej przystosował, a jego pozycji może zagrozić tylko rewolucyjna zmiana warunków. W sztucznym świecie stworzonym przez człowieka takie zmiany nigdy nie dzieją się samoistnie. Człowiek ma świadomość bycia demiurgiem tych warunków, ale przecież zarówno ten uciskający (ten najbardziej) jak i ten uciskany. W tej sferze ewolucja napotyka poważny problem. Jeśli w analogii do świata przyrody podzielić ludzi na dwa gatunki. Jeden to - kapitaliści a drugi wyzyskiwani ludzie pracy, oczywistym staje się fakt, że ich interesy i cele są różne, zależne od ich pozycji. I świat społeczno-gospodarczy będą kształtować tak jak jest to korzystne dla ich gatunku. Ten ustala reguły, który diominuje.
Dominującym gatunkiem są kapitaliści. Nie przez swą liczebność ale siłę. I to oni wyznaczają reguły klasom niższym. Ich ewolucja nie przebiega też wbrew zdrowemu rozsądkowi, by zrobić dobrze innemu gatunkowi, ale by utrzymać swą dominującą pozycję. Temu służą reguły, które narzucają tym na dole. Ergo, żadna poważna zmiana społeczna dla sytuacji klasy niższej nie może powstać bez rewolucyjnej zmiany warunków i zrzucenia jarzma dominującego gatunku, prócz może tej związanej z postępem naukowo-technicznym, który pozwala i tym na dole łatwiej żyć (póki nie osiągniemy granic tego postępu i zasobów naturalnych ziemi), ale to nie zmienia samo przez się warunków społeczno-gospodarczych. Dziś coraz bardziej wydaje mi się to oczywiste. Rewolucja, krwawa czy bezkrwawa jest konieczna dla zmiany i mającej po niej nastąpić ewolucji w duchu współpracy i wspólnej korzyści.
Ale nie przejmuj się, "kaznodzieje" też są potrzebni, wszak oni przygotowują podkład pod rewolucję. Mówiąc o koniecznych zmianach nie dokonasz ich w sposób ewolucyjny, ale pomagając zrozumieć wyzyskiwanym ich nieodzowność dajesz cel, a oni już sami zrozumieją, że to samo się nie stanie. Grunt by pojęli swe interesy.
Autor przedstawił obraz nędzy i rozpaczy gnijącego kapitalizmu. Takie gnicie może trwać w najlepsze jeśli przeciwko kapitalizmowi nie wystąpi klasa robotnicza i warstwy pracownicze. Celem jest socjalizm czyli uspołeczniona gospodarka planowa zarządzana przez robotników i pracowników. Żeby tego dokonać potrzebna jest siła polityczna, która zorganizuje klasę robotnicza i masy pracujące i poprowadzi je do dyktatury proletariatu.
lecz problem widzę z innej, niż Pan, strony.
Wszystko kosztuje tyle,ile kosztuje i może kosztować dowolnie albo być nawet za darmo. Przykładem tego może być zarówno marchewka, jaką sieję na wiosnę (paczka nasion za jakieś 2,90zł, w środku nasion ok. 200, z czego wzejdzie połowa, a wyrośnie z tej połowy też tylko połowa, co da mi grządkę marchewek o wadze przykładowo 10kg. Więc 10kg marchwi kosztuje mnie 2zł 90 groszy. Mogłabym rzecz jasna wyceniać fakt, że skopałam grządkę, posiałam nasiona, pieliłam i podlewałam i wycenić tą marchewkę na 100zł, ale nie zmienia to faktu, że wydałam na nią 2,90zł. A jeść, pić, spać itd. musiałabym tak czy siak, siejąc marchewkę lub nie) albo "gratisy" dołączane do czego się da. To nie ludzie mają w sobie felerek, lecz felerny jest system finansowy narzucony ludziom. Z reguły najmniej mają ci, na których się on opiera, czyli ci, co wykonują własnymi rękami dane przedmioty; a najwięcej mają ci, którzy batem poganiają pracowników fizycznych do jak największej wydajności. Więc taki robotnik pracuje i na ekonoma z batem - zwanego obecnie dla zmyły menedżerem czy jakoś tak, i na ludzi, którzy pracy nie mają, dlatego że jeden zasuwa za dwóch, to tak ekonom chce. Ten, który nie ma pracy potrzebny jest ekonomowi do tego, by wymusić na tym co pracę ma, wydajność za dwóch. Jako konkurencja do owegoż miejsca pracy.
Wiem, że Pana zdaniem ludzi na świecie jest za dużo. Ale uważam, że tego nie powinien oceniać człowiek ze swojej ludzkiej perspektywy. W przeciwnym razie powinien się Pan cieszyć z każdej wojny i każdej katastrofy, w której masowo giną ludzie. A przecież się Pan z tego nie cieszy.
A co do banków, to jakaż to wielka sztuka być musi, pożyczać ludziom pieniądze na 40%, a ich lokaty bonifikować procentami tylko pięcioma? Chyba nie jest to dla banków aż tak wielki wysiłek?
Zapewniam Pana, że przeczytałam dobrze.
Pozdrawiam serdecznie.
to ja też jestem za a nawet przeciw
Co do marchewki sprawa wygląda tak:
jeśli ma Pani do sprzedania dajmy na to 20 pęczków to problemu nie ma, stanie Pani sobie gdziekolwiek i sprzeda w dowolnie przez Panią ustanowionej cenie - jeśli będzie zbyt wysoka, to szybko zorientuje się Pani i ją obniży, by sprzedać.
Inaczej to wygląda, jeśli jest do sprzedania 5 ton takiej samej marchewki. Tu już Pani ma niewiele do powiedzenia w sprawie ceny, bo sama nie sprzeda takiej ilości - trzeba poszukać hurtownika, który ma umowy ze sklepami i dzięki temu rozprowadzi te 5 ton. Wówczas cena musi objąć nie tylko Pani nakład pracy i cenę nasion, nawozów i transportu do hurtowni ale i koszty hurtownika i koszty sprzedawcy doliczone do ceny detalicznej i ta wypadkowa cena jest dużo wyższa niż w wypadku tych 20 pęczków.
To wszystko to banał dobrze Pani znany, ale chodzi o pokazanie, że na cenę ostateczną, czyli rynkową wpływa cały szereg czynników, na które producent nie ma żadnego wpływu.
Dokładnie tak samo wygląda to z innymi, bardziej złożonymi produktami, gdzie kooperuje wielu, czasem kilkudziesięciu producentów, a każdy musi utrzymać się z tego co produkuje, bo w przeciwnym wypadku tego konkretnego produktu nie będzie na rynku.
Jeśli będzie kilku producentów tego samego produktu to sprzedawcy będą konkurować między sobą i albo jeden splajtuje albo obaj, albo będą sprzedawali w cenie możliwej do zaakceptowania przez konsumenta.
Gospodarka światowa to niezwykle skomplikowany system, w
którym ten co z zyskiem produkuje ( i sprzedaje) jeden artykuł, może pozwolić sobie na kupno innych artykułów których nie produkuje. Jeśli na tym rynku splajtuje, bo jego produkt jest zbyt drogi lub sprzedawany poniżej jego kosztów produkcji, to nie kupi tego innego potrzebnego mu produktu choćby producent obniżył cenę do minimum, bo nie będzie miał fizycznie za co.
Zasada generalna jest taka: każdy towar musi być sprzedawany z zyskiem, po to by jego producenci mogli być konsumentami innych wyrobów.
Zacofane cywilizacyjnie kraje nie produkują takich towarów i mogą być takimi konsumentami jedynie przy wsparciu finansowym krajów bogatszych. Robi to Bank Światowy, udzielając im kredytów na bardzo niski procent
często później umarzany. Ale za tę nisko oprocentowaną pożyczkę ktoś musi zapłacić i robią to państwa członkowie tego banku. Jeśli robiliby to w większym zakresie niż dotychczas, może by i oni mieli trudności z pokryciem tego deficytu.
Tak działa system gospodarczy znany jako towarowo-pieniężny ( czyli kapitalistyczny) i na razie nie ma systemu alternatywnego.
Jest prawdą, że w ustrojach socjalistycznych możliwa jest alokacja kapitału do sektorów niedoinwestowanych, ale dzieje się to zawsze ze stratą dla tych gałęzi, które ten kapitał wypracowały i zamiast modernizować swój aparat wytwórczy popadają w stagnację wywołaną niedofinansowaniem.
I właśnie dlatego ustrój socjalistyczny , z pozoru sprawiedliwszy i wydajniejszy, ostatecznie przegrał z gospodarką rynkową, która preferuje wydatki związane z prowadzeniem własnej działalności, a dopiero z podatków wspiera inne niedofinansowane lub socjalne projekty.
Dzisiejszy kryzys wywołany jest pozostawieniem bankom zbyt wielkiej dowolności w działaniu, wskutek czego zamiast inwestować w gospodarkę inwestowały w przeróżne bańki spekulacyjne zapowiadające wyższy zysk.
Bańki pękły i gospodarki znalazły się w kryzysie.
Inne wszakże są powody kryzysu w Grecji i ogólnie w systemie bankowym europejskim, ale to już wymagałoby zbyt obszernych wyjaśnień.
Polecam książkę Jacques Attali: "Zachód 10 lat przed bankructwem?"
To jest świetnie i przystępnie napisana prawdziwa kopalnia wiedzy o dzisiejszym kryzysie i podobnych w przeszłości.
Pozdrawiam i wyjeżdżam na wieś, bo zapowiadają pogodę.
cytuję Pana
_______________________
Coś Pan nie potrafi odróżnić gospodarki kapitalistycznej od ustroju kapitalistycznego.
____________________
:) jedno bez drugiego nie może istnieć
Ja rozumiem, że jak dorosnę do Pan intelektualnie ......... :)
to Pan podejmie dyskusję............. :)
Na razie jest Pan na lewica.pl mistrzem monologu ...... :)
Pozdrawiam.
jacekx socjalista naiwny
Panie Tarak .......... Ha, ha , ha ............
ale mnie Pan ubawił ........... :)
Prawda jest taka Bank Światowy to narzędzie zniewalania
młodych gospodarek na dorobku ............
Pozwala on elitom finansowym .......... czytaj miliarderom
czy multimiliarderom z USA trzymać kontrolę nad gospodarką światową ............ tak by biedne kraje ciągle były biedne
............... a USA ........ bogate ....Ha, ha, ha ......
Pozdrawiam i życzę udanego wypoczynku na polskiej ledwo dychającej wsi............
jacekx socjalista naiwny
Socjalizm przegrał ................... ??
To się okaże jak pierdyknie kapitalizm psuty przez liberałów.
Jest obecnie na dobrej drodze ......... do upadku.
Ja Jankesom nie będę podpowiadał jak go obronić ....... :)
Mają oni szansę go uratować .............. ale musieliby wsiąść
tzw. elity finansowe - kilkaset bogatych rodzin......... za gębę :) ......... ale boją się ...............
Nie to nigdy się nie stanie .......... wszak mafia to wymysł USA.
jacekx socjalista naiwny
Kurcze pieczone............... mam starego Worda ze starym słownikiem ......:(
Nie zawsze wyłapuje błędy .......:)
Mają oni szansę go uratować (kapitalizm) .............. ale musieliby wźąć tzw. elity finansowe - kilkaset bogatych rodzin......... za gębę :) ......... ale się boją ..........
jacekx socjalista naiwny
"wźąć" :-)
Ale po co Ci stary word? Nie lepszy nowy i darmowy openoffice?
ABCD: Zasada bogacenia się jednostek kosztem ogołu obowiązywała pod rządami UW, UD, KL-D, PO i...SLD.
A co z AWS? Złożone po części z polityków obecnego PiS, grzecznie pytam.
w zasadzie firmy prywatne nigdzie się nie sprawdziły.
Jak przychodzi kryzys to albo wszystko idzie w perzynę, oszczędności i majątek ludzi okazuje się nic nie wartym papierkiem albo, tak jak ostatnio, podatnicy - czyli w większości ludzie żyjący z pracy, nie z kapitału, który jest zwalniany od podatków - zrzucają się na kapitalistów i po okresie prywatyzacji zysków następuje okres nacjonalizacji strat. Wniosek - każdy idiota może być kapitalistą.
"Wniosek - każdy idiota może być kapitalistą."
Jest jeden warunek wszakże. Musi mieć kasę i układy. A więc nie każdy. W przeciwnym razie może być jedynie kapitalistą handlującym szczypiorkiem na rynku.
pamiętaj, do RSS możesz się jeszcze zapisać - wystarczy jak się postarasz.
wziąć .......... ma być :), :)
Nie jestem dysgrafem ......... mam nadzieję :(
Pozdrawiam.
jacekx socjalista naiwny
Ps. Do trzech razy sztuka .......... szkoda, że komentarzy nie można poprawiać .......... :(
Word się nie pomylił to pomyliłem się ja ........ :(
Ha, ha .... odzyskałem wiarę w słowniki edytora ........
prołobuzkowi i balcerowiczowscy AWS-iarze zostali odsiani z PiS w bolesnym czasem procesie samooczyszczenia. Są teraz m.in. w PJN.
Część z prołobuzkowkych AWS-iarzy została odsiana przez siłę wyższą - patrz Smoleńsk 2010. Ale pocieszę cię, że część jeszcze w PiS jest, np. Cymański, Jurgiel, Polaczek, Ryszka, Sobierajski... Całkiem długo można by jeszcze wymieniać.
Akurat Cymański to w tej chwili zły przykład. Cymański to skrzydło socjalne w PIS ( jakże małe w tej partii skrzydło, niestety).
Niby tak, z naciskiem na "niby". Bo co z tej jego prosocjalności wynika? Ale rzeczywiście, plus dla niego w porównaniu z resztą tej bandy.
Na pewno większe niż NL, KSS i RSS tout court.