Dajcie nazwiska tych siedmiu posłów, wszystkie, którzy są za dręczeniem zwierząt. Warto poznać.
A losem ludzi Sejm też się zajmie?
PSL - Bronisław Dutka, Mieczysław Łuczak, Józef Racki i Piotr Walkowski. PiS - Jacek Bogucki i Jerzy Rębek. Michał Jaros z PO przeprosił za błąd.
Mimo wszystko należy się cieszyć z kroku w dobrym kierunku, a nie psioczyć na to, że zajmują się zwierzątkami. Bo chodzi o zwierzątka, ale takie katowane.
jednomyślność osiąga się tylko wtedy kiedy wszyscy wspólnie robią jakieś głupstwo.
Szkoda, że posłanki i posłowie nie użyli swoich mózgownic i nie zastanowili się jaki los czeka szczeniaki czy kocięta z dzikich miotów wobec zakazu handlu (uprzejmie podpowiadam: będą topione albo zabijane siekierą, łopatą czy co tam jeszcze będzie pod ręką), albo jak konkretnie (i po co) wyegzekwować te 12 godzin (czy nikt (p)osłom nie powiedział kiedy i po co spuszcza się na wsi psa z łańcucha)?
Za pół roku albo za rok, czyli kilka zagryzionych wiejskich dzieci i kilkanaście tysięcy zatłuczonych/potopionych psów i kotów później, będzie po cichu robiona nowelizacja.
Dziwna korelacja zapanowała w kartoflanej republice - im więcej praw dla zwierząt, tym mniej dla ludzi.
konserwatywne polskie chłopstwo ;-)
psia ich mać. WEST masz 100 ba nawet 1000% racji , ale co nam po twojej racji jak głupole rządzą.
Dobre i to, ale państwo powinno zatrudnić ludzi/woluntariuszy którzy by po wsiach i małych miasteczkach chodzili i namawiali/pomagali właścicielom sterylizować psy i koty (sterylizacja powinna być darmowa). Po paru latach koszty się zwrócą.
I ma się poparcie jakiejś tam nie myślącej grupy wyborców !
Za ochroną zwierząt są wszyscy posłowie i mają zagwarantowane głosy wyborców kochających zwierzęta !
Do tego kampania medialna itp itd...
... A męczarnie zwierząt jak były , tak będą, bo żaden z "ekologów" nie pomyślał o egzekwowaniu tego prawa i o nowelizacji świata rzeczywistego a nie wirtualno-prawnego!
Generalnie dobry kierunek. Obawiam się jednak, że u nas przepisy o ochronie zwierząt mogą być wykorzystywane do walki z ludźmi (zalegalizowanego rabunku). Zwłaszcza te 100 000 "grzywny" jest niepokojące.
http://www.youtube.com/watch?v=dpWOzW6Wsws
wyzwalaniem zaś zwierząt zajmują się ludzie zupełnie nie mający o tym pojęcia.
Tomasz Olbratowski ma absolutnie rację.
Los psa na łańcuchu na wsi nie jest w ogóle żałosny. Przebywa on na świeżym powietrzu, może się wysikać i zrobić kupę kiedy chce - w przeciwieństwie do psów miejskich, które mogą wysikać się raz rano i raz wieczorem, a poza tym to leżą na ograniczonej przestrzeni i świata na oczy nie widzą. Jeden z naszych psów - wzięty przed trzema laty ze schroniska, jest na łańcuchu, bo nie nadaje się do biegania na wolności. Ucieka nie wiadomo gdzie, niszczy ogrodzenie kur, poluje na nie, dewastuje własną budę, dewastuje nasze drzwi, rabatki, swoją miskę i miski naszych pozostałych psów i jęczy oraz wyje nieludzko czasami godzinami (już mu co nieco przeszło). Nie jest do nas przywiązany nawet po tylu latach (inne nasze psy, wzięte również ze schroniska, "pilnowały" nas i domu już po paru dniach) i niedawno uciekł i chciał wepchać się sąsiadowi do domu, przy czym porysował mu jego nowe drzwi pazurami. Przegonił z podwórka psy sąsiada, które na szczęście nie były tresowane na ostro. Na wołanie nie przyszedł, musieliśmy przywieźć go do nas samochodem, przy czym poszarpał tylną kanapę i porysował szyby drapiąc je. Ponieważ samochód jest dla nas przedmiotem użytkowym, niewiele nas to obeszło, ale sympatii naszej tym nie zdobył. Rozważaliśmy już niejednokrotnie opcję oddania go z powrotem do schroniska, lecz biorąc pod uwagę charakter tego psa: pcha się do domu, szykanuje wszystkich i umieszcza się na kanapie "broniąc terenu" - tego nie zrobiliśmy. Zostawiony sam - nawet w domu, jęczy, wyje i drapie drzwi. Jest to duży pies, choć dla ludzi w sumie łagodny, ale jak wiadomo, pies nie gryzie bez przerwy tylko od czasu do czasu. Więc obawiamy się, że gdybyśmy oddali go do schroniska, i ktoś by go wziął, to będzie miał problemy większe niż my, bo u nas jego wycie i skomlenie wytłumia otaczający nas las. Obawiamy się też, że ktoś może zechcieć go "wychowywać", a ten pies jest niereformowalny (mówię to na bazie wieloletnich doświadczeń z psami, jakie mieliśmy ze schroniska) i pies niepotrzebnie się nacierpi. Liczymy na to, że pies nasz kiedyś się zestarzeje, będzie miał mniej siły szczekać całymi dniami, skomleć, jęczeć rozdzierająco, no i uciekać. Wtedy będzie mógł biegać sobie wolno. A tak, to pozostają spacery, na których atakuje on nasze pozostałe psy, nie potrafi się z nimi bawić, lecz chce je zdominować. Taki ma charakter, i z tym trzeba się jakoś zaaranżować.
Ktoś kiedyś tam doradzał mi nie licytować się w kwestii posiadania czy nie posiadania psa(zwierzęcia). Dlaczego nie? Jeżeli ktoś ma jakiś argument do przebicia, niech próbuje. Przyjmując, że jeden pies kosztuje dziennie tylko 1zł (ale przecież kosztuje więcej), a obecnie mamy trzy psy, ze względu na tą wyjącą maszkarę, to w roku wydajemy na żarcie ponad 1.000zł. Biorąc niechby tylko 15 lat, w czasie, kiedy mieliśmy psy, to jest to rzecz jasna 15.000zł. A tylko ostatnio mamy psy trzy, bo normalnie mieliśmy cztery. Do tego szczepienia - w tym roku kosztowała jedna szczepionka 25zł. I wizyty u weterynarza w razie choroby. I sprzątanie po psach, czesanie i usuwanie kleszczy - to zabiera czas i nic dziwnego, że wiele osób z psa raczej rezygnuje.
Wymyślanie coraz to nowych szykan, utrudniających życie ludziom, a mających rzekomo chronić zwierzęta, jest niehumanitarne. Psy w schroniskach nie są co prawda na łańcuchu, ale żyją w kojcach (tak na oko) 2x4m. Cóż to jest za wybieg dla dorosłego psa?!? Nawet nie ma gdzie łap rozprostować. A często są w kojcu dwa, trzy psy. Wyją one, kopia doły, albo leżą letargicznie i świat jest im obojętny. Pies wiejski na łańcuchu ma wiele bodźców, koniecznych do życia. Widzi zmieniające się otoczenie, ptaki, niebo i słońce, może się poruszać, choć po okręgu (łańcuch o długości 5m daje okrąg o średnicy 10m, co jest pokaźną powierzchnią). Pies wiejski ma właściciela, który jest dla niego punktem odniesienia. Pies z łańcucha może się teoretycznie zerwać - no, takie ma perspektywy. Pies uwięziony w schronisku w kojcu perspektyw żadnych nie ma. Nie należy do nikogo. Może tylko czekać na litość obcych ludzi, których nie zna, albo może czekać na śmierć.
W tych ustawach nie chodzi o żadną ochronę psów. Chodzi o szykanowanie ich właścicieli. Żaden normalny człowiek nie dręczy zwierzęcia. A przynajmniej nie robi tego świadomie i z premedytacją. I nie ma takiej ustawy na świecie, która zapewniła by całkowitą szczęśliwość zwierzętom, tak długo, jak na świecie jest człowiek.
jaki ten pan (nie chcę się dowiedzieć kto to jest) z RMFFM niepoprawny politycznie, "zdroworozsądkowy", "antysystemowy"... w radiu RMFFM.
Fajnie się pośmaić z "ekooszołomów" dla których jakieś psy są ważne, zwłaszcza pośmiać w czymś takim jak RMFFM.
Szamanka oczywiście nie powinna mieć żadnego zwierzęcia. To że od niej ucieka ten "drań" to najlepszy dowód.