Komentarze czytelników portalu lewica.pl Komentarze czytelników portalu lewica.pl

Przejdź do menu

Komentowany tekst

Paweł Michał Bartolik: Dlaczego nadal popieram powstanie w Libii

Komentarze czytelników

Dodaj komentarz

Wóz albo przewóz

@stanowisko, zgodnie z którym powstanie w Libii ma prawdziwie rewolucyjne korzenie, lecz zostało błyskawicznie zawłaszczone przez uzurpatorskie elementy proimperialistyczne.

W ten sposób można "popierać" imperialistyczne interesy na całym świecie, zarówno kiedyś jak i dziś. Można nawet wytłumaczyć popieranie NSDAP w walce o władzę, a na naszym gruncie, zamach junty wojskowej w 1926 czy proimperialistyczną "Solidarność".
Na wojnie i w czasie rewolucji (albo kontrrewolucji) nie ma 3cich 4tych i 5tych stanowisk, są tylko dwa.

autor: mlm, data nadania: 2011-09-24 07:44:16, suma postów tego autora: 4284

W IMIĘ OJCA, SYNA I DUCHA ŚNIĘTEGO

Powstańcy to jeszcze nie rewolucjoniści.

Istnieje różnica między nazwaniem kogoś "powstańcem" a "bandytą". Sam Bartolik, już w pierwszym akapicie swego tekstu, używa terminu "powstańcy", a następnie waha się między tym określeniem wydarzeń w Libii bliższym jego sercu terminem "powstanie rewolucyjne", zapominając nagle, że cały dotychczasowy spór dotyczy określenia "rewolucjonista" czy "powstaniec", a nie "powstaniec" czy "bandyta". Zamiast przeprosić za poprzednie inwektywy, Bartolik udaje, że zawsze mówił "powstanie".
Mimo najlepszych chęci, Bartolik i jemu podobni entuzjaści rewolucji-która-nie-miała-czasu-zaistnieć muszą bowiem przyznać, że: "Powstańcy zjednoczyli się wokół jedynego celu obalenia Muammara Kaddafiego i nie potrafili wypracować jakiejkolwiek jednoznacznej propozycji programowej".
Jak widać, sam Bartolik stracił przekonanie do tego, że można zasadnie nazwać taki cel celem rewolucyjnym. Tym bardziej, że tytuł rewolucji nadały tym wydarzeniom media burżuazyjne, chyba niezupełnie znane ze swego entuzjazmu dla rewolucji w ogóle. A jednak zdecydowały się na to określenie z całą, jak można podejrzewać, premedytacją polegającą na świadomym neutralizowaniu w świadomości społecznej konotacji związanych z terminem "rewolucja". Skoro wszystko może być rewolucją, to właściwie nic nią, tak naprawdę, nie jest. I o to chodzi!

"Ci, którzy potępiają ogół powstańców libijskich jako 'bandytów' i 'najemników NATO' popełniają błąd podstawowy, nie potrafiąc rozróżnić między zdradzieckim i uzurpatorskim kierownictwem powstania (które należy całkowicie potępić i obalić) a większością szeregowych powstańców" - pisze w rozpaczliwym akcie obrony ostatnich szańców Bartolik, zapominając zacytować źródła.
Przy okazji czyni rozróżnienie na "zdradzieckie kierownictwo" (a cóż ono zdradziło?) i na "szeregowych powstańców", czyli już nie "rewolucjonistów". W tym punkcie możemy się zgodzić, iż takie rozróżnienie należy poczynić, chociaż zapewne mała jest to pociecha dla ludności Libii. Gdyby Bartolik upierał się przy określeniu wydarzeń libijskich mianem rewolucji, moglibyśmy zadać mu w tym kontekście pytanie o to, gdzie podziała się nie-zdradziecka część kierownictwa rewolucji. W każdej bowiem rewolucji zdrada nie bywa całkowita, powinna mieć miejsce jakaś walka, obrona rewolucji. Jednak tu nie było takich faktów. Rewolucja nie zaistniała. Dlatego zresztą teraz Bartolik przestał bredzić o "rewolucji”, zadowalając się - ku swemu nieutulonemu żalowi - "powstaniem".
Ale nadal usiłuje narzucać swoją zbankrutowaną perspektywę, w celu ratowania resztek podupadłej wiarygodności: "... w sprawie Libii rysują się trzy fundamentalne stanowiska: 1. stanowisko prokaddafistowskie (krytyczne czy bezkrytyczne); 2. stanowisko proimperialistyczne (w tym socjalimperialistyczne); 3. stanowisko, zgodnie z którym powstanie w Libii ma prawdziwie rewolucyjne korzenie, lecz zostało błyskawicznie zawłaszczone przez uzurpatorskie elementy proimperialistyczne. Konsekwentnie opowiadałem się i opowiadam za trzecim z tych stanowisk."

Więc nie było rewolucji, ale jakby była, tylko, że przeleciała, jak błyskawica i nikt - poza całym światem karmionym mediami burżuazyjnymi z "lewicową" Al-Dżazirą na czele, Bartolikiem i sporą liczbą nurtów posttrockistowskich - jej nie zauważył.
Klasyfikacja Bartolika jest, skądinąd, nader interesująca. I całkowicie rozbieżna z jego dotychczasowymi przemyśleniami. Skoro stanowisko "prokadafistowskie" (mniejsza o to, że wrzuca się do jednego worka nieprzystające do siebie stanowiska, enigmatycznie przez autora określone jako "krytyczne" lub "bezkrytyczne") zostało zakwalifikowane jako samodzielne, to w ten sposób zostało ono jednak odseparowane od stanowiska "proimperialistycznego", tzn. wyznawanego przez posttrockistów, którzy zapisują Kadafiego do obozu... "proimperialistycznego". Skądinąd sam Bartolik jeszcze nie tak dawno także zapisywał doń dyktatora. Skąd nagle taka zmiana frontu?

Może warto byłoby pokusić się o zniuansowanie różnic między "kadafistami" a "proimperialistami"? Czy to przez tę kwalifikację zagorzałych wrogów Kadafiego do obozu "imperializmu" zmienia się optyka Bartolika względem kwestii "rewolucja" czy "powstanie"? Jakoś na to wygląda, ale autor idzie w zaparte i udaje, że zgoła nic się nie zmieniło w jego perspektywie. Poza zmianą oceny sytuacji o 180 stopni.
Jako łącznik między "starym" a "nowym" Bartolikiem jawi się gierka słowna naszego pełnego inwencji autora. Otóż Kadafiego z obozem imperializmu łączy obecnie już tylko jego magnetyzm (Kadafiego, nie Bartolika), a właściwie "elektromagnetyzm przyciągający imperialistów". Ale jakoś nie może ich przeciągnąć do tej samej grupy z klasyfikacji Bartolika. Gdyby bowiem poważnie potraktować tę klasyfikację i "elektromagnetyzm Kadafiego", to "proimperialistyczni" posttrockiści powinni znaleźć się w tej samej grupie, co kadafiści. Ale ten śmiały wniosek chyba samemu Bartolikowi wydawał się zbyt śmiały. Stąd mamy dwa odrębne stanowiska, które dają piękne pole dla trzeciego, pośrodkowego, harmonijnie wyważonego między dwiema skrajnościami, które wszak skrajnościami nie są, jeśli potraktować postać Kadafiego jako niesprzeczną z imperializmem.
Jeśli chodzi o relację między stanowiskiem drugim a trzecim, to również nasuwają się pewne wątpliwości. Otóż, skoro stanowisko trzecie (Bartolika) uznaje, że rewolucja w Libii może i była, ale się dawno zmyła, to stanowisko drugie chyba uznaje, że rewolucja trwa tam w najlepsze. Problem w tym, że takich idiotów to nawet wśród posttrockistów nie ma. Wyznają oni tę samą wykładnię, jaką jeszcze chwilę temu prezentował Bartolik - że masy są rewolucyjne, a imperializm należy wykorzystać dla sprawy rewolucji, skoro można. A Kadafi jest w tym wszystkim najgorszym sk...synem, więc Libijczycy mogą tylko wygrać na jego obaleniu dowolnymi metodami.
Klasyfikację Bartolika można o kant d... potłuc, ponieważ jego 3 fundamentalne stanowiska grupują tak naprawdę dwa typy opinii skrajnych i bardzo mało reprezentatywnych - bezkrytycznych kadafistów, lewicowych debilów popierających bezwarunkowo naloty NATO i bezradną, przygniatającą większość stojącą pośrodku i nie wiedzącą, co robić w tej sytuacji. Wartość tej klasyfikacji jawi się jako co najmniej wątpliwa poznawczo.
Z takiej klasyfikacji wynika jednak, według Bartolika, dyrektywa, co robić: "Jeśli zatem należy do czegokolwiek 'powrócić', to do pierwszych dni powstania i jego pierwotnych rewolucyjnych celów - istnieje więc potrzeba wykrystalizowania się nowego kierownictwa, które będzie tyleż antykaddafistowskie, co antyimperialistyczne. Osiągnięcie tego będzie niewątpliwie bardzo trudne - ale inaczej nie ma mowy o lepszej przyszłości dla Libii. Takie kierownictwo z pewnością jednak absolutnie nie może sobie pozwolić na potępienie samego powstania - choć koniecznie musi podjąć zaciekłą walkę z tymi, którzy doprowadzili do jego degeneracji."
Pytanie tylko - skąd ma się wziąć takie nowe kierownictwo? Takie kierownictwo, które podziękuje Bartolikowi za jego światłe sugestie i weźmie sobie do serca, że absolutnie nie może pozwolić sobie na nie podjęcie zaciekłej walki z tymi, którzy wykoleili... powstanie. Zauważmy - nie "rewolucję".
Pozostaje też wątpliwość: na początku Bartolik pisze, że powstanie nie miało żadnego programu, a obecnie pisze o "jego pierwotnych rewolucyjnych celach". Jakich celach? Był wszak jeden - obalić Kadafiego. Ale czy to jest "cel rewolucyjny"? Chyba Bartolik coś pieprzy od rzeczy.
I jak i kto ma podjąć owe "pierwotne cele rewolucyjne", skoro "nie ma zdrowej partii rewolucyjnej"?
I, na koniec, interesująca, kolejna już wolta Bartolika, nie zaznaczona żadnymi przeprosinami: "Katastrofa ta może jeszcze oznaczać najpotworniejszą degenerację jakiejkolwiek rewolucji od czasów Kambodży Pol Pota (czyż polowanie na czarnoskórych robotników-imigrantów w Libii nie przywodzi - przynajmniej w pewnej mierze - na myśl polowania na 'wietnamskie dusze w khmerskich ciałach'?)."
A jeszcze parę dni temu Bartolik bredził za mediami burżuazyjnymi o "czarnych najemnikach". Trzeba mieć tupet.
Tupet tym większy, że taki mierny analityk polityczny, jakim okazał się Bartolik, nie zdaje sobie sprawy z własnej śmieszności, kiedy poucza Chaveza czy guru Z.M. Kowalewskiego, Jamesa Petrasa: "Tym smutniejszy jest fakt poparcia, jakiego udzieliło Kaddafiemu wielu działaczy lewicy, w tym postacie tego formatu co Hugo Chávez - najbardziej postępowy współczesny przywódca państwowy - czy np. profesor James Petras", zapominając o Fidelu Castro.
Ku jego rozpaczy, korzyści propagandowe z jedynego słusznego stanowiska zbierają nie ci, co trzeba: "Tymczasem nie kto inny, jak obecny lider Al-Kaidy Ajman az-Zawahiri już kilka miesięcy temu jasno poparł powstanie libijskie, równie jasno potępiając przy tym interwencję imperialistyczną oraz wzywając do jednoczesnej walki z Kaddafim i imperializmem. Wobec ogromnego poziomu poparcia dla Kaddafiego na światowej lewicy, to właśnie głos tego zbira był najbardziej słyszalnym w światowej przestrzeni publicznej głosem 'tak dla powstania - nie dla interwencji imperialistycznej' - choć taki głos artykułowały między innymi trzy główne współczesne międzynarodowe tendencje trockistowskie, nie miały one szans bycia usłyszanymi w podobnym stopniu (w tym: usłyszanymi w podobnym stopniu w świecie arabskim). Pozostało im niemalże tylko przysłowiowe 'przechowanie sztandaru'. Zatem głos 'tak dla powstania - nie dla interwencji imperialistycznej', który powinien być kojarzony przede wszystkim jako głos radykalnej lewicy, pozostał zawłaszczony przez najgorszą islamistyczną czarną reakcję..."
Ale Bartolik ciągle ma nadzieję, "... że miał rację Dyab Abu Jahjah, który pisał 25 lutego, polemizując z lewicowymi zwolennikami Kaddafiego: 'Imperium zawsze będzie usiłować obrócić każde zdarzenie na swoją korzyść, lecz lud nie pozwoli, by tak się stało!'"
Biorąc pod uwagę atuty rewolucyjne w Libii, jakie Bartolik wymienił powyżej, jego nadzieje są gruntownie umocowane: "Tak jak on, ufam bowiem w antyimperialistyczny instynkt ulicy arabskiej i nie wstydzę się powiedzieć, że jej głos jest tu dla mnie głosem Ojca, Syna i Ducha Świętego."

Amen.

Ewa Balcerek i Włodek Bratkowski
22 września 2011 r.

autor: BB, data nadania: 2011-09-24 07:53:59, suma postów tego autora: 4605

Reportarz z okolic Syrtyi

http://ria.ru/arab_ly/20110923/442404564.html

autor: BB, data nadania: 2011-09-24 07:59:51, suma postów tego autora: 4605

A OTO CO W SPRAWIE OBLĘŻENIA SYRTY

i nie tylko ma do powiedzenia Siergiej Bałmasow:
http://www.pravda.ru/world/restofworld/africa/20-09-2011/1092067-Libya-0/

autor: BB, data nadania: 2011-09-24 08:03:41, suma postów tego autora: 4605

Nie zamierzam prowadzić całościowej polemiki z BB/EB

Zwrócę tylko uwagę na dwie kwestie.

1. Piszą oni na wstępie: "[...] Bartolik udaje, że zawsze mówił *powstanie*", sugerując, że w ten sposób wycofuję się rakiem z użycia terminu "rewolucja". Stawiają więc sprawy na głowie, usiłując wmówić mi "woltę", choć zarazem sami cytują użyte przeze mnie sformułowanie "powstanie rewolucyjne" (którego nie stosuję wcale pierwszy raz, co zdawałoby się powinni odnotować). Łapią więc za słówka i wychodzą im rzeczy kosmiczne - i na czymś takim opierają znaczną część swojej polemiki. Przy czym to ja mam ich zdaniem stosować "gierki słowne" (sic!).

2. Piszą też o głównych współczesnych tendencjach trockistowskich oraz o mnie: "Wyznają oni tę samą wykładnię, jaką jeszcze chwilę temu prezentował Bartolik - że masy są rewolucyjne, a imperializm należy wykorzystać dla sprawy rewolucji, skoro można." Kiedy sugerowałem, że "imperializm należy wykorzystać dla sprawy rewolucji"? Kiedy sugerowały coś takiego Zjednoczony Sekretariat Czwartej Międzynarodówki, CWI i IST? Zarówno ja, jak i wszystkie te tendencje konsekwentnie stoją na stanowisku poparcia dla powstania przy potępieniu interwencji imperialistycznej. Jeśli Bratki twierdzą inaczej, to jedno z dwojga: albo coś ich zaczadziło i nie wiedzą o czym mówią, albo świadomie mijają się z prawdą, czyli kłamią. Tak czy inaczej, używając ich ulubionego powiedzenia, wmawiają mi oraz trzem głównym tendencjom trockistowskim dziecko w brzuch.

I jeszcze pewnie oczekują, żeby uznać ich za poważnych partnerów do dyskusji.

autor: PMB, data nadania: 2011-09-24 12:04:04, suma postów tego autora: 1628

Fan Kaddafiego,

wspomniany tu James Petras, wcześniej popierał terroryzm antyizraelski.
Z jego poglądami zapoznały polskich odbiorców media skrajnie prawicowe i - niestety - równieżdwa tytuły przypisujące się do lewicy (Rewolucja, Lewą Nogą).

autor: ABCD, data nadania: 2011-09-24 12:34:36, suma postów tego autora: 20871

Autor przez wysztekie tytuły...

I po co to bajanie z zwijasami? Czy nie prościej byłoby napisać, że Zachód chciał libijskiej ropy na innych warunkach niż te, na których sprzedawał ją mu Kaddafi? A ponieważ ich zmiany dobrowolnie nie dostał, więc je wymusza zabijając tysiące Libijczyków i burząc ich domy i infrasktukturę. Czyni zaś to przy pomocy swoich najemników, których nazwywa powstańcami, bo nazwa rewolucjoniści jednak nie chwyciła. A swoje barbarzyństwo celebruje przy oklaskach klakierów, których nie brakuje także na tym forum, których autor tego artykuliku zauważyć niestety nie chce. Jednym słowem, Zachód udoskonala wariant iracki, czy skutecznie, tego pewny narazie być nie może. Arabowie jednak się organizują i nie jest wykluczone,że przy cichym wsparciu Chin i Rosji Zachód ze woich ziem przepędzą.

autor: steff, data nadania: 2011-09-24 13:36:41, suma postów tego autora: 6626

ABCD

każdą okazje wykożysta do proimperialistycznej i prosyjonistycznej agitacji.

"Rewolucjoniści" na których czele stoi agent CIA, a jedną z brygad dowodzi agent MI-6, szkoleni przez SAS,za pieniądze takich tuzów demokracji jak Arabia Saudyjska,Katar,Bahrajn.Zaiste obóz "rewolucyjny" pełną gębą.

autor: czerwony93, data nadania: 2011-09-24 14:28:17, suma postów tego autora: 2783

Bartolik

Pawle Michale Bartoliku, nie karm trolla! To oczywista oczywistość, że przeinaczą Twoją wypowiedź tak, żeby podpasowała pod ich własne tezy. Nie rozumiem, po co marnować energię życiową na wirtualny bój z wirtualną, bo już nawet nie realną, kanapą?

autor: anakonda , data nadania: 2011-09-24 14:51:31, suma postów tego autora: 126

Panie Bartolik,

zeby na jakis temat cokolwiek pisac, nalezy wczesniej miec jakies pojecie w temacie.

Cytuje:
"Stało się jednak dokładnie odwrotnie i masy arabskie wznosiły trójkolorową flagę monarchii libijskiej, jaką przyjęli za swój sztandar powstańcy. "
Pytam sie Pana?
Czy to sa flagi monarchii libijskiej?
Pan klamie i oszukuje ludzi, a na temat Libii i samego Gaddafiego nie ma Pan wystarczajacej wiedzy, zeby sie wypowiadac.

http://wsws.org/de/2011/jul2011/egyp-j13.shtml

autor: krysz, data nadania: 2011-09-24 16:21:23, suma postów tego autora: 157

pan PMB

Tworzy jakiś wirtualny świat,powstańcy czy raczej rebelianci wspierani przez feudalnych monarchów siedzących na ropie i CIA jako ostoja zmian, jakich chyba kontrrewolucyjnych

autor: polak17, data nadania: 2011-09-24 17:23:41, suma postów tego autora: 1323

Pawle,

Udajesz czy jesteś niespełna rozumu?
Nie napisaliśmy przecież, że popierałeś "humanitarną interwencję" czy bombardowania NATO, tym bardziej wprost i z otwartą przyłbicą. Nie czyniły tego również wymienione przez ciebie tendencje posttrockistowskie. Jest jedno "ale" - jeśli już protestowały to tylko pro forma, wyrażając poparcie dla "libijskich rewolucjonistów" i brak zaufania do "humanitaryzmu NATO".

CWI nawet skrytykowało mniejszą tendencję posttrockistowską, z którą notabene współpracuje redakcja "Dalej!", właśnie za poparcie dla NATO, ale nie interweniowało przecież "zbrojnie", jak spartakusowcy w Afganistanie.
Zapewne nie chciało narazić się na śmieszność.

Ty oczywiście różnisz się nieco od subkomendanta uno z "Władzy Rad", który stawiał na interwencję otwarcie, ale równie dobrze, jak on, udusiłbyś Kaddafiego własnymi rękami lub powiesił jak Mubaraka, gdyby tylko trafiła się taka okazja.
Tylko NATO mogło ją stworzyć. Wiesz o tym równie dobrze jak ja. Chyba że jesteś niespełna rozumu.

Nie posądzamy was oczywiście, że zdolni jesteście udusić własnymi rękami krewkiego staruszka, ale ukręcić łeb niemowlakowi lub któremuś z jego wnucząt zabitych w trakcie nalotów - bez wątpienia.

Nie łżyj, Pawle, przecież wciąż jeszcze masz nadzieję, że można wykorzystać sytuację, którą wypracowała zbrojna interwencja NATO. Przyznasz chyba, że to zbrojne ramię imperializmu?

Cały czas o tym myślisz. To wasza obsesja.
Zresztą co w tym złego?
Rzecz w tym, że zwyczajnie się nie da. Przynajmniej posttrockiści nie mają na to żadnych szans. Co innego islamiści.
Ale to ci najwyraźniej nie odpowiada. Nie pytam czemu? Widocznie nie kochasz pazghula.

P.S.: Używając terminu "powstanie rewolucyjne" masz na myśli powstanie bolszewickie? Liczysz zatem na bolszewizację libijskich rebeliantów?
Zaznaczam, że określenie "bolszewizacja" nie używam w znaczeniu pierwotnym zbliżonym do stalinizacji.
Nie jestem ani stalinowcem, ani tarakiem - to tak, gdybyś nie wiedział, bo zdaje się, że nie wiesz. Twierdzisz przecież, że jesteśmy stalinowcami.
Ucałuj od nas anakondę.

autor: BB, data nadania: 2011-09-24 18:06:36, suma postów tego autora: 4605

Bartoliki zimnej wojny

@BB
Kogo chcecie oszukać? PRL nie broniliście a "bronicie" nagle Libię Kaddafiego (sojusznika PRL zresztą), która nie była nawet państwem proletariackim z wywłaszczonymi kapitalistami, nie trudno byłoby nawet znaleźć jakąś krew na rękach Kaddafiego.. a tutaj nagle kruszenie kopii.
Możecie przybić piątkę z PMB i CHErwoną Wolnością. Oni nienawidzą państw które wyzwoliły się z kajdan kolonializmu a wy państw wyzwolonych z pod panowania kapitalizmu. Nie wiadomo co gorsze, dżuma czy cholera.

autor: mlm, data nadania: 2011-09-24 19:31:39, suma postów tego autora: 4284

Ja akurat bronie PRL

i opowiadam sie za Libia Gaddafiego. Jestem fanem Lukaszenki i jestem przeciwnikiem "Free Tibet".

autor: krysz, data nadania: 2011-09-24 20:45:11, suma postów tego autora: 157

Krysz, moja opinia jest u całkowicie zbieżna z Twoją

na temat PRLu, Libii i Białorusi.

Ciekawe jest, że odradza się polski kabaret

http://www.youtube.com/watch?v=KGPSBRXGJUw&feature=related

autor: nana, data nadania: 2011-09-24 22:10:47, suma postów tego autora: 4653

ODNOTUJMY

Jeśli mamy już coś odnotować, to fakt, że P.M. Bartolik spuścił z "rewolucyjnego" tonu po tym, jak zamieścił krytyczny artykuł autorstwa Z.M. Kowalewskiego pt. "Kto w Libii popełnia zbrodnie i na czym one polegają" na
swojej stronie (www.internacjonalista.pl).

A kogóż w nim krytykował Kowalewski? Pisał wszak: "Niestety, również na lewicy nie brak było osób i środowisk politycznych, które dały się zwieść, powodowane uzasadnioną przecież nienawiścią do reżimu Kaddafiego, ale zaślepione jego demonizacją przez propagandę imperialistyczną. W świetle tego raportu widać, jak równie ślepo wybielały one stronę powstańczą. Ignorowały, lekceważyły, a nieraz nawet tuszowały doniesienia o brutalnych rozprawach szowinistycznych i rasistowskich bojówek z imigrantami zarobkowymi pochodzącymi z krajów afrykańskich."

Jego krytyka pasuje, jak ulał, do PMB sprzed owego tekstu.
W artykule Kowalewski używał konsekwentnie terminu "powstanie" i "powstańcy", które przyjął w następstwie swego nawrócenia PMB, wymiennie z "rewolucją" i "rewolucjonistami". My natomiast używaliśmy określenia "powstańcy", bądź "rebelianci". Nie: "bandyci" czy "najemnicy NATO". Za terminologię używaną przez mlm nie odpowiadamy.

Jeśli, jak sugeruje PMB, byliśmy świadkami "ogromnego poziomu poparcia dla Kaddafiego na światowej lewicy", to przyznam, że zaczynam podejrzewać, że żyjemy w innym świecie niż PMB. Gdzie bowiem miały miejsce owe akty
poparcia dla Kadafiego na światowej lewicy? Bynajmniej nie w centrum, raczej na peryferiach, głównie w Ameryce Południowej. W centrum odnotowaliśmy kilka rachitycznych protestów wobec zaangażowania NATO połączonych z podkreślaniem zdecydowanego potępienia dla dyktatora, któremu nie zapominano w żadnym wypadku jego służalstwa wobec zachodnich mocarstw.

Jeśli PMB ma na myśli bezwarunkowe poparcie dla Kadafiego, którego faktycznie udzielili mu wszelkiej maści stalinowcy, w tym KPP, to z niejakim
zaskoczeniem odnotowujemy fakt, że PMB zalicza ich do "światowej lewicy".
To już jakiś postęp na drodze do ekumenicznego zjednoczenia sił lewicy od posttrockizmu do poststalinizmu!
Czy możemy już składać gratulacje na ręce PMB i mlm?

Sądząc po rachitycznej, jak wspomniałam wyżej, akcji
odosobnionych i nieśmiałych protestów wobec interwencji NATO, zderzonych z niemiarkującymi się w żaden sposób złorzeczeniami wobec Kadafiego, można wyciągnąć
wniosek, że lewica w wysokorozwiniętych krajach kapitalistycznych uznała, iż interwencja NATO jest mniejszym złem.

Problem polega na tym, że bez interwencji NATO rebelianci nie mieli najmniejszych szans na powodzenie, a z interwencją NATO - najmniejszych szans nie miały nadzieje posttrockistów na zaistnienie sytuacji rewolucyjnej.

Przyczyna jest głębsza niż sugeruje Bartolik: w Libii w
ogóle nie było mobilizacji "rewolucyjnej". Podobnie jak w pozostałych krajach arabskich, miała miejsce natomiast mobilizacja nastrojów prodemokratycznych o charakterze nie tyle robotniczym, co raczej drobnomieszczańskim. Co nie znaczy, że w krajach arabskich nie mieliśmy do czynienia z rozwojem walk robotniczych czy szerzej - pracowniczych, w związku z delokalizacją przemysłu do krajów tzw. peryferii. Ale akurat w wydarzeniach "arabskiej wiosny", owe walki miały charakter drugorzędny. Ze względu na brak (lub marginalny zakres) organizacji robotniczych i świadomej pracy politycznej nastawionej na robotników, któremu to brakowi trudno się dziwić w kontekście preferencji co do celów politycznych wśród działaczy radykalnolewicowych.

Okazało się, że spontanicznego buntu nie udało się przekształcić w zarzewie rewolucji, nie tylko w Libii, ale i w pozostałych krajach arabskich.

"Przechwycenie rewolucji" w Libii i gdzie indziej nie jest wynikiem wyłącznie "zdrady" kierownictwa owych mobilizacji społecznych, ale przede wszystkim wynikiem takiej, a nie innej strategii działania najbardziej
świadomych organizacji "rewolucyjnej" lewicy na świecie.

W tym kontekście można rzec, że "jojczenie" posttrockistów na bezczelność kapitału, który "przechwytuje" niezorganizowany ruch młodzieży domagającej się demokracji zachodniej co najmniej wywołuje zażenowanie.

Tak więc, w opozycji do siebie stoją: nasza perspektywa stawiająca, faktycznie, zarzuty wobec sił posttrockistowskich uzurpujących sobie pretensje do przewodnictwa światowej lewicy radykalnej oraz perspektywa biadoląca nad tym, że interesów kapitału nie reprezentuje garstka frajerów, przeciw którym wystawia się regularnie kontrkandydatów do rządów i do urzędu
prezydenta.

Nie wątpię, że gdyby nie było wystąpień społecznych w krajach arabskich przeciw rządom reliktów świata dwubiegunowego, to zapewne mielibyśmy do czynienia z falą bardziej zdecydowanych protestów, tak jak to miało
miejsce w przypadku Saddama. Nota bene, czyżby był on mniej dyktatorski od Mubaraka czy Kadafiego?

Tylko, że jaki powód miałby kapitał w obalaniu nieszkodliwych "dyktatorów", gdyby nie było mobilizacji społecznej? Jakby nie naginać faktów, trudno zaprzeczyć, że wyartykułowanym postulatem buntującego się społeczeństwa, w każdym przypadku, było żądanie demokracji, a nie władzy rad.
Moim zdaniem trudno to nazwać celem rewolucyjnym. Dlatego nie bardzo było co "przejmować".
Nie proponowaliśmy jednak defetyzmu, co wydaje się sugerować PMB, ale zmianę strategii wśród rewolucyjnych podobno organizacji w tzw. centrum. Bo do czego prowadzi popieranie "kolorowych rewolucji", pokazały liczne
przykłady z obszaru byłego ZSRR. Powtarzanie do znudzenia tego samego scenariusza bez krytycznego oglądu dotychczasowych "sukcesów" nie wydaje się bowiem zajęciem
zbyt konstruktywnym.

autor: EB, data nadania: 2011-09-25 06:52:08, suma postów tego autora: 856

Anakonda,

Nie zamierzam wcale poświęcać im wiele swego czasu i jak widzisz, napisałem o nich trzecioosobowo. To oni ostatnio co chwila produkują kolejne polemiki ze mną i oświecają polską klasę robotniczą, drukując je następnie w swej "Hartowni"!

Wolę natomiast znajdować smaczne kąski - takie jak np. ten:
http://www.dailymail.co.uk/news/article-2039365/Tony-Blairs-gushing-letter-Colonel-Gaddafi-invest-cash.html

autor: PMB, data nadania: 2011-09-25 09:59:10, suma postów tego autora: 1628

Przy okazji. Mała refleksja o Chavezie i Libii

Kaddafiemu niewiele przyszło z poparcia, udzielonego mu przez Chaveza. Jest jednak człowiek, który może być Chavezowi bardzo wdzięczny. Nazywa się Recep Tayyip Erdogan. Dzięki stawaniu (w dużej mierze pod publiczkę) okoniem Izraelowi zyskał on w świecie arabskim pewną, niemałą popularność - zaś Chavez, nie okazując solidarności z Arabską Wiosną (co nie zaczęło się od Libii, lecz od Tunezji), z pewnością wiele ze swej nie tak dawnej popularności w świecie arabskim stracił, i Erdogan nie musi się obawiać z jego strony konkurencji.

autor: PMB, data nadania: 2011-09-25 16:24:12, suma postów tego autora: 1628

Czesc nana,

czyli podobnie myslimy.
Dzieki za link. Nie wiedzialem Laskowik znowu wystepuje. Zrobil sie starszy, ale sie nie zmienil.
Pozdrowienia.

autor: krysz, data nadania: 2011-09-25 17:02:27, suma postów tego autora: 157

CHAMIS ATAKUJE

http://www.tvn24.pl/12691,1718586,0,1,kaddafi-sie-odgryza,wiadomosc.html

Czyżby zmartwychwstał po wniebowstąpieniu do IV Międzynarodówki?

autor: BB, data nadania: 2011-09-25 17:25:04, suma postów tego autora: 4605

Panie PMB

Ja tez mam smaczne kaski dla Pana

http://nocheinparteibuch.wordpress.com/2011/09/24/news-from-the-resistance-against-natos-war-of-aggression-on-libya-september-24th-2011-evening/


http://www.youtube.com/watch?v=EVhcHLJKSaI


http://online.wsj.com/article/SB10001424053111904563904576589023017717378.html?mod=wsj_share_tweet


http://www.nato.int/cps/en/natolive/news_71994.htm


http://ozyism.blogspot.com/2011/09/at-least-30-nato-mercenaries-killed-and.html


http://tripolipost.com/articledetail.asp?c=1&i=6991


Milej lektury.

autor: krysz, data nadania: 2011-09-25 19:47:41, suma postów tego autora: 157

I nawet się nie żachnie...

A przecież to dzięki tzw powstańcom a wcześniej rewolucjonistom Libijczycy stracili to, co dla każdego człowieka najważniejsze, bo pracę, chleb a nawet wodę i dach nad głową, ich miasta po " czystym niebie" zamieniły się w gruzowiska a zachodnie korporacje szykują się na łupy na ich polach naftowych... Czy autor tego tekstu to jeszcze lewicowiec, czy już... Zresztą jego sprawa, jego sumienie. W każdym bądź razie z humanitaryzmem skojarzyć to bardzo trudno. Nie rozumiem tylko dlaczego EB i BB traktują go jak jajko?

autor: steff, data nadania: 2011-09-25 21:01:05, suma postów tego autora: 6626

steff, pytanie za 5 pkt.

czy znasz j. angielski i niemiecki?
Moge Ci podrzucic bardzoo wiele informacji. Ale tylko w tych
jezykach.
Pozdrowienia.

autor: krysz, data nadania: 2011-09-25 21:48:01, suma postów tego autora: 157

Libia

Role się odwróciły. Popierajmy powstańców w Libii, na obszarach kontrolowanych przez gangi uzbrojone przez NATO, walczy już ruch oporu.

autor: mlm, data nadania: 2011-09-25 22:07:21, suma postów tego autora: 4284

Nie widzisz, steffie,

co się z tego jajka wykluło?
Chcesz maleństwo dobić?
Nie wolno zostawić gadzinę, bo jeszcze urośnie?
Taki to się tylko kurczy!

autor: BB, data nadania: 2011-09-25 23:25:39, suma postów tego autora: 4605

PIERWSZE PRZYMIARKI DO PODSUMOWANIA

http://svpressa.ru/war21/article/47206/

autor: BB, data nadania: 2011-09-26 13:17:33, suma postów tego autora: 4605

NAJNOWSZE WIEŚCI Z PLACU BOJU

http://www.pravda.ru/world/restofworld/africa/27-09-2011/1092911-kontratak-0/

autor: EB, data nadania: 2011-09-27 10:42:53, suma postów tego autora: 856

Czym jest antyimperializm cz. 1

Mam tu powody do nieskromności. Przypomnę moje teksty, które ukazały się na Internacjonaliście, choć nie ukazały się niestety na Lewica.pl. I właśnie nieskromnie powiem, że przypominam, czym m.in. jest antyimperialistyczne stanowisko - bo obrona Kaddafiego nie ma z nim NIC A NIC wspólnego. Przypominam to Towarzyszom i Towarzyszkom, którzy popełnili fatalny błąd i poparli Kaddafiego. Zaznaczam: Towarzyszom i Towarzyszkom, bo nie Bratkom, elemelkom-mlmuammarkom et consortes. Może choć przybliży Was to do rewizji stanowiska...

Na razie pierwszy z tych tegorocznych tekstów.

http://internacjonalista.pl/menu-kraj/okupacja-iraku-i-afganistanu/1945-pawe-micha-bartolik-lechosni-millerak.html
Paweł Michał Bartolik: Lechosni Millerak
wtorek, 31 maja 2011 19:26

Rządzą nami takie same osobistości – złe języki mówią: szuje i świry – jak Ben Ali, Mubarak, Kaddafi, Saleh, Assad i s-ka, zyskując jeszcze formalnodemokratyczną legitymację. Nieraz nie zamierzają za nich świecić oczami nawet normalnie tak serwilistyczne wobec imperializmu i burżuazji media jak TVN i „Gazeta Wyborcza”, która 31 maja cytuje następujące słowa Józefa Piniora, uczestniczącego w 2006 r. w pracach komisji Parlamentu Europejskiego, badającej sprawę tajnego więzienia CIA w Polsce: „Z mojej wiedzy nabytej w tym czasie wynika, że istnieje dokument z podpisem premiera Millera, który reguluje funkcjonowanie w Polsce ośrodka będącego więzieniem śledczym CIA. Jest on do tego stopnia szczegółowy, że określa, co należy robić, jeśli w ośrodku pojawią się zwłoki przetrzymywanej tam osoby. To oznacza, że strona polska wiedziała, co tam się dzieje”.

Pinior podkreśla, że mówi to „ze świadomością konsekwencji prawnych”, jakie mogą nieść takie słowa. Rozumie to najwyraźniej również Leszek Miller – w zaparte podkreślając żywotną konieczność współpracy wywiadowczej Polski i Stanów Zjednoczonych, która „była, jest i będzie”.

Komu się to nie podoba, i kto ma wątpliwości wobec stosowanych w Szymanach metod oraz legalności samego ośrodka, ten jest „pożytecznym idiotą” Al-Kaidy i działa „na rzecz światowego terroryzmu”.

Bo przecież „nie powinniśmy sprawiać wrażenia, że stoimy po stronie terrorystów, a nie ich ofiar” – więc pozostańmy republiką bananową, gotową gościć na swym terytorium takie same doły gnilne imperializmu, jakie funkcjonowały w ramach „wojny z terroryzmem” w Egipcie Mubaraka i Libii Kaddafiego!

Dosłownie jak w „Psach 2” Pasikowskiego – nabuzowany testosteronem macho i były premier Leszek Miller mógłby szydzić, że kto tu mówi o zabijaniu, zakopiemy ich żywcem! On i inni odpowiedzialni za wyłączone spod polskiej jurysdykcji katownie największego naziemnego lotniskowca na naszej małej planecie znajdują też swych służalców i pachołków w „niezależnej” prokuraturze, którzy nie mówią o zabijaniu, gdyż chcą zakopać żywcem prowadzone od 2008 r. śledztwo w tej sprawie.

Jerzy Mierzewski, prokurator, który zamierzał postawić Millerowi i innym czołowym politykom SLD zarzuty złamania konstytucji, pozbawienia wolności ze szczególnym udręczeniem i udziału w zbrodni przeciwko ludzkości, został w maju odsunięty od śledztwa. Nic dziwnego – dla wszystkich Millerów, Mubaraków i Kaddafich tego świata to „pożyteczny idiota”, któremu w głowie dziwaczne rozterki, nijak mające się do nadzwyczajnych wymogów „wojny z terroryzmem”.

Ośmielił się w związku z tym zadać (wraz z zastępcą prokuratora apelacyjnego w Warszawie Robertem Majewskim) zespołowi eksperckiemu niestosowne pytania: „Czy prawo międzynarodowe reguluje funkcjonowanie ośrodków przetrzymywania osób podejrzewanych o działalność terrorystyczną?”; „Czy pozwala na wyłączenie takiego ośrodka spod jurysdykcji państwa, w którym on działa?”; „Jaki wpływ na status prawny osoby zatrzymanej i podejrzewanej o działalność terrorystyczną ma fakt uznania, że należy do Al-Kaidy?”; „Jakie znaczenie dla statusu prawnego tej osoby ma zatrzymanie jej poza obszarem okupowanym lub strefą działań zbrojnych?”

Otrzymali odpowiedź, zgodnie z którą (jak referuje „Gazeta Wyborcza”): „nie ma przepisów pozwalających utworzyć w Polsce ośrodek obcego wywiadu wyjęty spod kontroli naszych władz; funkcjonowanie takiego ośrodka i przetrzymywanie w nim podejrzewanych to złamanie konstytucji i konwencji międzynarodowych; więzionych tam można kwalifikować jako pokrzywdzonych z artykułu o zbrodniach wojennych i przeciwko ludzkości; żadne przepisy nie odnoszą się bezpośrednio do członków Al-Kaidy; regulacje przyjęte przez USA (m.in. zgoda na tzw. podtapianie) nie są zgodne z prawem międzynarodowym”.

Kolejnym etapem śledztwa miało być opowiedzenie się po stronie terrorystów, a nie ich ofiar, którymi są rzecz jasna godzący się na inkwizycyjne podtapianie rzeczywistych i rzekomych złoczyńców notable z dawnego rządu SLD. Owe niewiniątka miały usłyszeć oficjalnie postawione zarzuty.

Nie dziwi więc rozpasana orgia obłudnego gniewu Leszka Millera. Ale zakopanie sprawy pod dywan okazuje się trudne – już nawet prezydent Bronisław Komorowski publicznie domaga się rzetelnego wyjaśnienia sprawy i uznaje za podejrzane nagłe odsunięcie Mierzewskiego od prowadzenia sprawy. Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że gotów jest wręcz rozrzedzić aurę tajności, tajemności i tajemniczości wokół sprawy, zwalniając byłego prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego z tajemnicy państwowej.

Nie z dobrego serca – najpewniej chce spuścić do szamba historii potencjalnych partnerów koalicyjnych PiS-u, których zresztą broni Kaczyński. Ale choć rządzą nami wątpliwe osobistości – nie poprawia to widoków na przyszłość dla „wspaniałej” gwiazdy w tym gronie.

Panie Lechosni Millerak, powiedział pan, że prawdziwego mężczyznę poznaje się nie po tym jak zaczyna, ale po tym jak kończy. Jak pan kończy – właśnie widzimy!

autor: PMB, data nadania: 2011-09-28 13:01:09, suma postów tego autora: 1628

Czym jest antyimperializm cz. 2

Dlaczego mam powody do nieskromności cz. 2 - a zresztą także w sprawie Libii mam powody do nieskromności. Mam nadzieję, że da to do myślenia Towarzyszom i Towarzyszkom, którzy wygłupili się i poparli Kaddafiego...

http://internacjonalista.pl/menu-kraj/okupacja-iraku-i-afganistanu/1949-pawe-micha-bartolik-nangar-khel-czyli-sprawy-nie-byo.html
Paweł Michał Bartolik: Nangar Khel, czyli sprawy nie było
piątek, 03 czerwca 2011 07:03

1 czerwca 2011 r. polski „niezawisły” sąd uznał za niewinnych polskich żołnierzy, którzy 16 sierpnia 2007 r. dokonali – zgodnie ze wszelkimi „prawidłami sztuki” – kolonialnej pacyfikacji afgańskiej wioski Nangar Khel, zabijając na miejscu 6 osób, w tym kobiety i dzieci. Dwie kolejne osoby zmarły później w wyniku odniesionych ran, a trzy pozostały trwale okaleczone.

Przychodzą na myśl słowa Johna Reeda, napisane w środku rzezi pierwszej wojny światowej:

Nienawidzę żołnierzy. Nienawidzę widoku człowieka z bagnetem umocowanym na karabinie, mogącego nakazać mi zejście z ulicy. Nienawidzę przynależności do organizacji, dumnej z posłuszeństwa kaście wyższych istot, dumnej z zabijania wolnych idei, aby móc tym skuteczniej zabijać z zimną krwią istoty ludzkie. Powiedzą ci, że armia poborowych jest demokratyczna, gdyż każdy musi w niej służyć; lecz nie powiedzą ci, że służba wojskowa infekuje twą krew wirusem ślepego posłuszeństwa, czy też ślepej nieodpowiedzialności, że wytwarza ona klasę dowódców w twym państwie i twej fabryce; i że przyzwyczaja cię, byś robił to, co ci powiedzą, nawet w okresie pokoju.

Skoro tak – cóż rzec o żołnierzach zawodowych, którzy infekują swą krew wirusem ślepego posłuszeństwa z własnej nieprzymuszonej woli? Którzy po zmasakrowaniu niewinnych cywili tysiące kilometrów od własnego domu za najlepszą wieść uznają fakt, że dalej będą mogli służyć w instytucji, w której szeregach to uczynili? Niech każdy sam sobie na to odpowie.

autor: PMB, data nadania: 2011-09-28 13:05:01, suma postów tego autora: 1628

PMB walczy. PMB jest niezłomny.

Nie potrafi jednak "towarzyszom i towarzyszkom" wytłumaczyć, dlaczego nie poprał Kaddafiego, który zapewniał Libijczykom, i nie tylko im, pracę, chleb i dach na głową a poprał "powstańców", którzy, zamiast tych podstawowych ludzkich potrzeb, zapewnili, że każdy dostanie kartkę do głosowania, na którą większość Polaków się wypina, bo wolałaby właśnie od niej pracę, chleb i dach nad głową.

autor: steff, data nadania: 2011-09-28 20:51:19, suma postów tego autora: 6626

steff,

to załóż partię obiecującą odbudowę peereli i wygraj wybory.

autor: ABCD, data nadania: 2011-09-28 22:56:24, suma postów tego autora: 20871

Proste

Nie poparłem Kaddafiego, bo żadnej "pracy, chleba i dachu nad głową" Libijczykom nie dał. Co to w ogóle jest przywódca, który "da"? Z rogu obfitości? Nie ma takiego stwora. Te rzeczy masy muszą same sobie wywalczyć. I jakie było dlań poparcie ze strony mas w Cyrenajce (do której zapuszczenia doprowadził?). Prawie zerowe, skoro został stamtąd błyskawicznie wykurzony - i to zanim na libijskim horyzoncie pojawiło się NATO. Jakie poparcie miał w Trypolisie? Dlaczego tak prędko upadł także tam, skoro rozdał swym zaufanym ludziom wiele sztuk broni? Samo NATO nie wykurzyłoby go stamtąd przez miesiąc czy dwa albo dłużej, gdyby choćby większość tych zaufanych ludzi rzeczywiście niezłomnie go broniła. Libia to kraj o najwyższym wskaźniku rozwoju ludzkiego w Afryce, to prawda, ale także kraj olbrzymiego rozwarstwienia społecznego. Np. mimo poszybowania przez te lata cen wiele płac pozostaje zamrożonych na poziomie z lat 80. Więc trudno, by większość Libijczyków uznawało Abu Szafszufę za pana dobrodzieja, który "dał" im pracę, chleb i dach nad głową. Gdy Kaddafi, jego rodzina i jego akolici dorabiali się bajońskich fortun, tuż koło d. Placu Zielonego (obecnie Plac Męczenników) w Trypolisie - w prestiżowym miejscu! - trafiały się takie scenki rodzajowe:
http://www.globtroter.pl/zdjecia/39865,libia,okolice,placu,zielonego,brak,dzieci.html

Zatem facio, który w swym życiu kupił m.in. duży pakiet akcji Fiata (na czym potem dorobił się krocie) czy klub Juventus, nie był w stanie nawet poradzić sobie z zapuszczeniem slumsów w prestiżowym miejscu w Trypolisie. Bezrobocie w Libii też było wysokie. Tak to dał tę pracę, ten chleb, ten dach nad głową. Sępy z NATO rzuciły się widząc okazję - ale gdyby Kaddafi nie pozostawał w Libii niepopularny (chociaż paplał - jak to taki despota - że "cały naród go kocha"... śmieszne i żałosne...), do niczego takiego by nie doszło. Jest więc w wysokim stopniu odpowiedzialny za obecną sytuację i nie należy go za to nagradzać.

autor: PMB, data nadania: 2011-09-29 08:47:47, suma postów tego autora: 1628

PMB

No tak. W z gruzowanych przez NATO miastach żyło im się będzie lepiej a dochodów z ropy nie będzie zabierał Kaddafi z rodziną lecz będą się nimi dzielić po równo z korporacjami. Nic dodać, nic ująć. Pełna zgoda pod warunkiem, że lewicowość wyrzuci się do śmietnika..

autor: steff, data nadania: 2011-09-29 10:29:40, suma postów tego autora: 6626

Steff,

Tak samo jak Ty potępiam interwencję NATO. Jednak jeśli uważasz to, o czym piszesz, za jedyny możliwy scenariusz po "utracie" przez Libijczyków ich "dobrego ojczulka", to chyba przypisujesz NATO moc magiczną. Tymczasem Libijczycy mogą temu stawić opór i wcale nie potrzeba im w tym celu Abu Szafszufy. Przeciwnie, Libia dawno temu wykonała zwrot neoliberalny, a że Abu Szafszufa i s-ka tak nim fatalnie zarządzali, jak zarządzali, i okazali się (mimo najszczerszych starań) niewiarygodnymi podwykonawcami, to wyszło buuuuum i jest to, co jest.

W każdym razie cieszę się, że w żaden sposób nie zaprzeczyłeś, że Abu Szafszufa pozostaje niepopularny wśród Libijczyków. Bo widać, nie można temu zaprzeczyć.

autor: PMB, data nadania: 2011-09-29 12:34:14, suma postów tego autora: 1628

w polityce liczą się efekty

nie dobre chęci.

autor: kontras, data nadania: 2011-09-29 16:54:19, suma postów tego autora: 1774

W LIBII NIE MA NAWET TAKIEJ PERSPEKTYWY

Na stronie Nouveau Parti Anticapitaliste znajduje się artykuł, w którym Ahlem Belhadj, Nizar Amami et Jalel Ben Brik, liderzy Ligue de la gauche ouvrière (LGO), analizują przedwyborczą sytuację w Tunezji (http://www.npa2009.org, „Tunisie: La revolution mise en peril).

Autorzy m.in. zwracają uwagę na konflikty między siłami represji: policją a wojskiem. Sytuację tę zechce zapewne wykorzystać premier, który może odwołać się do dekretu z 1978 r. pozwalającego na aresztowanie bez nakazu sądowego oraz na zakazywanie wszelkich manifestacji, zgromadzeń, strajków, protestów...
Celem jest bez wątpienia przygotowanie placu pod możliwość wprowadzenia reżymu represyjnego o charakterze wojskowo-policyjno-biurokratycznym w obliczu możliwości zaistnienia sytuacji podobnej do sytuacji w Algierii po zwycięstwie w wyborach 1991 r. islamistów oraz przewidywanego wzrostu niezadowolenia społecznego i nasilającej się niepopularności premiera.
Nie ma też powodu, aby robić sobie złudzenia co do wyborów do Zgromadzenia Konstytucyjnego – piszą działacze LGO - instytucje władzy lokalnej i prasa nie są niezależne, a wpływ kapitału tunezyjskiego i zagranicznego jest znaczący. Zgromadzenie Konstytucyjne będzie kontrolowane przez partie powolne międzynarodowemu kapitałowi.
W przeciwieństwie do monochromatycznych czasów Ben Alego, po wyborach, rząd wprowadzający tę samą liberalną politykę gospodarczą będzie mienił się różnymi kolorami: od religijnych konserwatystów, poprzez polityków prawicy po socjalliberałów.
W obliczu tej sytuacji LGO zaapelowała o utworzenie frontu antyliberalnego i antyimperialistycznego. Zwróciła się głównie do sił lewicowych wchodzących w skład Frontu 14 stycznia, a także do mniejszych ugrupowań. Jednak – jak stwierdzają działacze - sekciarstwo i narcyzm jednych oraz pokusa sojuszów z centrolewicą innych storpedowały tę inicjatywę. LGO będzie więc samotnie startowała w tej kampanii wyborczej jako mała organizacja i wystawiająca listy w zaledwie 3 okręgach na 24. Jej niezależna lista głosi hasło: „Kontynuujmy rewolucję!”

autor: EB, data nadania: 2011-09-29 22:19:46, suma postów tego autora: 856

Już protesty pod trójkolorową flagą

Warto zresztą przeczytać cały artykuł z The Guardian, którego początek cytuję - choć (a może właśnie dlatego, że) pisany jest z wyraźnym niepokojem - a chwilami niemal paniką - z pozycji pro-Abdel-NATO.

Libia bez Kaddafiego i bez Abdel-NATO jest możliwa.

http://www.guardian.co.uk/world/2011/sep/29/libya-dilemma-over-gaddafi-supporters

Libya's National Oil Corporation is housed in an imposing building near Tripoli's old royal palace, its concrete and mirrored glass facade a monument to the country's wealth and a face of modernity in a ramshackle capital. And many of its employees are furious.

In the courtyard outside, hundreds gathered one hot morning this week to demand that the principles of the revolution that overthrew Muammar Gaddafi be implemented in their own workplace – and across free Libya. "No to corruption," they chanted, as armed rebels looked on. "Purges before reconstruction," went their punchiest slogan.

Najwa Bishti, of the NOC contracts department, was suspended and interrogated by the secret police in 2009 for complaining about irregularities in the sale of an oil refinery. "What we are against is corrupt people who loot our wealth and trade in our blood," she raged. "Now we need clean people who didn't have a relationship with the previous regime. The worst of them must be tried and put in prison."

Complaints about corruption, cronyism and mismanagement are rife and, although Libyans are still euphoric at the downfall of the man they call "the tyrant", many warn that building a better future needs to start with exposing past misdeeds.

Next in line for a reckoning are what they call mutasaliqeen (climbers or opportunists), Gaddafi loyalists who now paint themselves as supporters of the revolution. "These are people who were completely green [the signature colour of the old Jamahiriya (Gaddafi's "state of the masses")] and they want to change colour like chameleons," laughed activist Ahmed al-Ghazali.

There is anger too at Gumhouria Bank, the country's biggest bank. Employees are calling for the sacking of general manager Abdulfatah Ghaffar, who managed the finances of the "brother leader" until the very end and bankrolled petrol-smuggling from Tunisia. "He treated us like slaves and gave Gaddafi everything he needed," said spokesman Kamal Ahmed. "This man is a symbol of the old regime and he must go."

Protesters like these are targeting executives at the mobile-phone provider Libyana, in hospitals, universities and at other state entities all over Libya.

[...]

autor: PMB, data nadania: 2011-09-30 10:10:16, suma postów tego autora: 1628

PRAWDY PROSTE JAK DRUT

"Gdyby Kadafi miał poparcie społeczne, to by nie przegrał" - rzecze subkomendante uno z "Władzy Rad", odpierając ataki seisa - szóstego członka własnej, mocno shierarchizowanej, ośmioosobowej redakcji, wtórując przy tym PMB.

Gdyby za Kaddafim stało NATO, to też by nie przegrał. Wystarczyłoby zresztą, żeby ten zacny pakt wojskowy nie wspierał rebeliantów. Dawno byłoby po wszystkim.

"Na wojnie obie strony popełniają zbrodnie, bo wojna polega na zabijaniu ludzi i nie ma znaczenia, czy zabija się murzynów, berberów, czy arabów."

W ten sposób można przejść do porządku dziennego nie tylko nad rasizmem, ale również nad holokaustem. Potrzeba matką wynalazków.

"W dupie mam zieloną Libię. Libia, tak jak cały świat ma być czerwona."

Nic dziwnego, że subkomendante uno poparł NATO-wskiego bombardowania - najwidoczniej wziął Libię za arbuz.

"Owszem w Libii funkcjonowały rozbudowane formy demokracji bezpośredniej, ale bez realnego wpływu na władzę. Znajomy towarzyszący misji gospodarczej opowiadał, jak na takim zebraniu ludowym pewien dziadek zażądał, by Libia przestała importować ołówki i zaczęła uprawiać je sama."

W ten oto sposób subkomendante uno, gromiąc ciemnotę, porównuje Wielką Arabską Libijską Dżamahirijję Ludowo-Socjalistyczną z Rosją Radziecką, a Muammara Kaddafiego z Leninem, dziadka zaś z kucharką.

"Lenin i bolszewicy mieli przeciwko sobie białą gwardię, interwentów z kilkunastu krajów, wszystkie media i wszystkie pieniądze zachodniego świata, a jednak wygrali. Skopali dupska i białym i interwentom."

Ciągnie porównanie Kaddafiego z Leninem oraz z Castro:

"Kiedy na początku lat 90-tych, w momencie najostrzejszego kryzysu, w Hawanie doszło do demonstracji antyrządowych, to Fidel nie kazał wojsku strzelać do ludzi. Przyjechał na miejsce, wlazł na beczkę, dorwał mikrofon i zaczął nawijać, tak jak to on potrafi. Po jakimś czasie demonstracja antyrządowa przekształciła się w wiec poparcia dla Fidela. Dlatego właśnie Fidel, pomimo spisków CIA, zamachów, blokady i wrogiej propagandy miewa się nieźle."

Na ich tle Muammar Kaddafi wypada kiepsko. Dużo lepiej zaś prezentuje się na tle NATO i rebeliantów, o czym subkomendante uno oczywiście już nie wspomina.

autor: BB, data nadania: 2011-09-30 10:32:47, suma postów tego autora: 4605

MARZENIA JAK PTAKI SZYBUJĄ PO NIEBIE

"Nowe władze i wielu powstańców, których naloty NATO uratowały od niechybnej śmierci z rąk bezpieki Kadafiego, będą wdzięczni wybawcom".

Gdyby chodziło o ratowanie kogokolwiek, wystarczyło zabezpieczyć odwrót rebeliantów, względnie powstrzymać wojska rządowe zdążające do Benghazi.
Okazji do zawieszenia broni i kompromisu było wiele. Z żadnej nie skorzystano. Od początku było jasne, że chodzi o obalenia Muammara Kaddafiego.
Z wypowiedzi uno wynika jednak niezbicie, że akceptuje on propagandową - "humanitarną" - przykrywkę interwencji zbrojnej NATO.
Nie wyobraża natomiast "by w kraju prawdziwej demokracji ludowej, ktoś wydawał rozkaz otwarcia ognia z broni maszynowej do demonstrantów". Według niego "już fakt wyjścia ludzi na ulice świadczy o tym, że mechanizmy demokracji bezpośredniej nie działały w tym kraju".

Tym samym ciągnąć porównanie Libii Kaddafiego z Rosją Lenina, nie zauważa on nawet, że w Rosji Radzieckiej nie raz brutalnie rozpędzano robotnicze demonstracje i siłą tłumiono wystąpienia ludności.
Tłumienie rozruchów głodowych i powstań zbrojnych było stałą praktyką.
Czyli nie stosuje do porównywanych zjawisk tej samej miary.

"Niestety redakcja Władzy Rad nie dysponuje jeszcze własnym lotnictwem, które mogłoby udzielić internacjonalistycznej pomocy powstańcom, a w zamian za to, forsować wpływy lewicy komunistycznej w kierownictwie buntu."

Wszyscy wiemy w jaką stronę odpaliłby swoje rakiety subkomendante uno, by "forsować wpływy lewicy komunistycznej w kierownictwie buntu".
Nawet do głowy mu nie przyszło, że gdyby miał już te samoloty mógłby wówczas wystąpić przeciwko NATO.

Taki głupi to on nie jest.

autor: BB, data nadania: 2011-09-30 13:49:12, suma postów tego autora: 4605

I tyle

"Gdyby Kadafi miał poparcie społeczne, to by nie przegrał" - no właśnie.

autor: PMB, data nadania: 2011-10-01 15:22:03, suma postów tego autora: 1628

"PRAWDĘ" TĘ POTWIERDZAJĄ

"humanitarne interwencje" w Jugosławii, Iraku, Afganistanie i Libii.

autor: BB, data nadania: 2011-10-01 16:11:59, suma postów tego autora: 4605

Dodaj komentarz