"Była to bezkompromisowa rewolucja ludowa. Trypolis nie został wyzwolony przez rebeliantów z zewnątrz. Natomiast 20 sierpnia wybuchło w nim samym powstanie ludowe, ogarniając różne dzielnice miasta. Do południa 21 sierpnia w wielu z nich całkowicie pokonano państwowy aparat bezpieczeństwa, a w innych obracał się on w gruzy. Pierwsze brygady rebeliantów dotarły do miasta popołudniem 21 sierpnia, podejmując walkę w pozostałych bastionach Kaddafiego. 1. Była to bezkompromisowa rewolucja ludowa. Trypolis nie został wyzwolony przez rebeliantów z zewnątrz. Natomiast 20 sierpnia wybuchło w nim samym powstanie ludowe, ogarniając różne dzielnice miasta. Do południa 21 sierpnia w wielu z nich całkowicie pokonano państwowy aparat bezpieczeństwa, a w innych obracał się on w gruzy. Pierwsze brygady rebeliantów dotarły do miasta popołudniem 21 sierpnia, podejmując walkę w pozostałych bastionach Kaddafiego."
Fakty:
http://www.pravda.ru/world/restofworld/africa/25-08-2011/1089300-gunsofwars-0/
http://www.pravda.ru/world/restofworld/africa/22-08-2011/1088769-tripoli-0/
http://konflikty.wp.pl/kat,126314,title,Sensacyjne-kulisy-walk-o-Trypolis-historia-jak-z-filmu,wid,13807991,wiadomosc.html?ticaid=1d22b
Biedny jest ten nasz nieulękniony rewolucjonista PMB. Zawsze go łapiecie na jakimś kłamstwie a tym razem na całej ich serii. A mnie w jego relacji, bez waszej sugestii, tak zwyczajnie po ludzku zbrakło informacji:gdzie Libijczycy dzisiaj pracują, co jedzą i gdzie mieszkają, skoro wojna zamieniła wszystko w pył.
My też mieliśmy "bezkompromisową walkę ludową" w latach 80tych.
http://www.anonimus.com.pl/victory.html
Teraz Libijczycy zostaną przeniesieni do amerykańskiego raju. Koniec zamordyzmu. Teraz to już wolność i demokracja i równość, bo każdy może zostać milionerem, nawet pucybut ma zagwarantowane takie prawo.
Póki co część została przeniesiona w zaświaty, ale to po to, żeby reszt mogła mieć raj na ziemi już teraz.
wyzwolony od ciała, i od tego momentu mogą mu skoczyć, bo fizycznie już go nie ma. USAmerykanie przelali tyle krwi ludzkiej na całym świecie, a zwycięstwa ich jak nie było widać, tak nie widać i w dalszym ciągu. Nauczyli się tylko zabijać ludzi. Ale nie wiedzą co zrobić potem. I zostanie im tylko samemu wysadzić się w powietrze. "Na górze" nie będzie wszakże już dla nich miejsca, ponieważ zajęte jest ono przez tych, których oni wymordowali. Pozostają im więc piętra niższe, a właściwie to najniższe. Gorąco będzie, oj! gorąco.
http://www.algeria-isp.com/actualites/politique-libye/201110-A6276/libye-dernieres-nouvelles-front-2011.html
no to jak w końcu jest z tą rewolucją i kto wygrywa?
http://english.pravda.ru/opinion/columnists/03-10-2011/119214-Libya_teaches_the_world_a_lesson_in_courage-0/
jedynym krajem nieakceptującym "kierownicy" USA we współczesnym świecie jest Korea Północna.
Jak myślisz, czy ma ona szansę wygrać z Ameryką?
Kaddafi nie zostałby obalony, gdyby miał w Libii większościowe poparcie społeczne. Imperializm? Nie miałby jak wykorzystywać niepopularności Kaddafiego, gdyby Kaddafi nie był niepopularny. I tyle.
w ślady Libii pójdą Syria, Kuba, Wenezuela, Iran i Białoruś.
US raj się sypie, bezrobocie i bunty społeczne są na porządku dziennym. Uważasz, że przygoda północnokoreańska wyszła by US rajowi w tym wypadku na dobre?
http://za-kaddafi.ru/
Przy okazji polecam interesujący artykuł o współpracy białorusko-chińskiej z "Niezawisimoj Gaziety"
http://nvo.ng.ru/concepts/2011-09-30/1_belorussia.html?mpril
już w niedzielę.
się sypie, odkąd istnieje propaganda antyamerykańska.
Już Majakowski grzebał USA. I co z tego?
Ameryka, podobnie jak cesarstwo rzymskie narodu niemieckiego za dynastii saskiej i salickiej ma pewne trudności z moblizowaniem swoich sił. Generalnie jednak mogłaby zdmuchnąć resztę świata przy dość skromnej moblizacji. Nie robi tego, bo Amerykanie patrzą na potrfel i kombinują: a co by nam to dało?
Zgoda.
Ale dolarów wycisnąć - już nie potrafi.
Bo nie da się rządzić z siodła ( lub w innej wersji: siedząc na bagnetach.)
Tak zdmuchnąć, jak zdmuchnęły Wietnam lub Afganistan? Zdmuchnęliby Chiny? :-) Nie polecałbym im podobnego rozwiązania. Obawiam się, że byłby to definitywny koniec propagandy antyamerykańskiej. Nie byłaby więcej potrzebna
Jak święte cesarstwo rzymskie narodu niemieckiego za dynastii salickiej??? Tzn. że przepychaliby się z papiestwem w sprawie inwestytury? A potem Wielkie Bezkrólewie i jeden wielki chaos, atomizacja polityczna poszczególnych części składowych, knucia i szczucia elektorów... Aż tak źle im życzysz?
@jedynym krajem nieakceptującym "kierownicy" USA we współczesnym świecie jest Korea Północna. Jak myślisz, czy ma ona szansę wygrać z Ameryką?
Lewica zawsze trzyma stronę słabszego i zawsze będzie kibicować walce Dawida z Goliatem.
dlaczego nie wymieniłeś Iraku? Przecież Amerykanie mieli tam przegrać albo się utopić w krwawej kąpieli na wiele lat.
A dlaczego Chiny nie odzyskują swojej suwerenności nad Tajwanem?
No, jak tak wg ciebie wygląda zwycięstwo to dużo zdrowia. Tzn. przepraszam - to jest zwycięstwo. Kumpli Jerzego B. Rumsfelda i reszty tej kryminalnej zgrai. Ale na pewno nie Ameryki jako państwa.
szerszeniu, Ameryka przez wiele lat straciła mniej więcej tylu żołnierzy, co pierwszego dnia lądowania w Normandii.
Dzięki postawie posttrockistów odrodzenie stalinizmu stało się faktem.
Oto stosowna ilustracja:
"Pewien przykry niepokój (przejawiający się wzmożoną agresją) zaczynają też odczuwać europejskie pachołki NATO, zwłaszcza wywodzące się z 'radykalnej lewicy', od początku puczu CIA podżegające do nienawiści wobec ludu libijskiego i jego przywódcy. Szczególnie na tle tych domorosłych goebbelsów wybijają się trockiści, którzy z pianą na ustach usiłują wmówić odbiorcom, że napaść NATO ma charakter 'wybitnie humanitarny', a wszystkiemu winien jest 'okrutny despota Kadafi', przeciw któremu wystąpił rzekomo 'cały naród libijski', nie zaś żadni wspierani przez CIA najemnicy. Gdy zbrodni najeźdźców nie dało się już ukryć ani zagłuszyć, ich poplecznicy zaczęli po staremu płakać nad 'zdradzoną rewolucją', porównując 'opozycję libijską' do 'Solidarności' - obie te bandy trockiści uważają za 'spontaniczne ruchy robotnicze', broń boże nie finansowane przez CIA. Lewacka ekstrema ze szczególną nienawiścią napada na partie komunistyczne, które demaskują zachodnią propagandę i opowiadają się przeciwko agresorom. Nic jednak nie zmienia faktu, że jak na razie trockiści niezbyt udolnie nawołują do nowej wojny imperialistycznej (po stronie NATO, rzecz jasna). Ich kolejnym celem jest jednak wmówienie mniej wyrobionym ideologicznie czytelnikom, że imperialiści nigdy nie zawiązują żadnych spisków, a doszukiwanie się ich śladu jest niezgodne z marksizmem. Chcą odsunąć tym samym od siebie podejrzenie o bycie na żołdzie zachodnich wywiadów" ("Deratyzacja" za http://kompol.org/akt/index.html).
Bo Normandia miała nieszczęście mieć do czynienia z generałem Pattonem. Tym samym osłem co wg twoich teorii podobno chciał się wyprawiać na Moskwę. To by dopiero Związunio przetrzebił American Boys.
A w kwestii Tajwanu: sądzę, że ChRL prawdopodobnie podskórnie lęka się proc i pistoletów na wodę, które w rękach armii tajwańskiej budzą powszechny popłoch wśród wrogów.
http://gidepark.ru/community/Libya/article/435457
http://www.argumenti.ru/toptheme/n310/128392
@BB
A może po prostu komuniści - przez was nazywani "stalinistami" - mają rację i stoją po słusznej stronie w konflikcie między klasami.
Wszystko czego się dotkniesz zamienia się w zwykły szajs.
Najlepszy w tym kwicie kompoli jest fragment: "Południe Libii: Całkowicie kontrolowane przez siły Kadafiego. Zawija: Zdobyto arsenał z bronią i amunicją NATO. Najemnicy i ich mocodawcy (angielscy, francuscy i amerykańscy oficerowie) uciekli na lotnisko w Trypolisie, czekając, by uciec z kraju. Bengazi: Już połowa miasta znalazła się pod zielonym sztandarem." W górę serca! Jutro pod zielonym sztandarem znajdą się Kair, Tunis i Warszawa!
Widać, że wywczasy Kaddafiego na śmietnik historii to potężna i niepowetowana strata dla stalinistów na całym świecie - ale niech chociaż zmienią dilera!
ale pięciokrotnie pogrzebany już przez rebeliantów Chamis Kaddafi wrócił właśnie zza światów, nie tylko po to by straszyć.
Zwróć uwagę na niezwykłą przesyłkę "od naszego specjalnego korespondenta". Swoją drogą znajdziesz tam również świeżą i wnikliwą analizę sytuacji w Libii (już po opuszczeniu Trypolisu przez Muammara Kaddafiego). Ma się rozumieć konkurencyjną do tej którą propagujesz tu z niemałym przecież nakładem sił i środków.
Rewelacje "naszego korespondenta" nie da się zbyć jak pragnienia młodych niecierpliwych KPP-owców. Toć to spec od... zabijania. Zauważ - nie najemnik, tylko ochotnik.
Jeśli weźmiesz również pod uwagę podsuniętą przez nas grudniową "perspektywę" i "czarne dzieci Kaddafiego".
Może wówczas wyjmiesz rękę z nocnika.
P.S.: Jeśli chodzi o nas, to nie musisz. I tak ci ręki nie podamy.
Znajdą się tacy, którzy wyciągną z tych informacji właściwe wnioski.
Gdybyś jeszcze, PMB, swoje wywody oparł na chociażby takich komentarzach, jak poniższy, wywodzących się skądinąd z kręgów byłej mniejszości Lutte Ouvriere, dziś w NPA, byłoby o czym z tobą gadać. Ale jest jak jest. Wolisz zasłaniać się kłamstwem. Na nim oparta jest cała konstrukcja.
Już w pierwszych słowach konstrukcja ta została obalona.
"Wydarzenia ostatnich tygodni [tekst opublikowany 25 września - EB] oraz przebieg operacji, które zakończyły się zajęciem Trypolisu przez 'buntowników' (należałoby odtąd mówić nowe 'prawomocne władze', skoro TRN otrzymało miejsce w ONZ) pokazują do jakiego stopnia wszystko było
przygotowane po to, aby naród libijski nie miał możności zająć stanowiska.
Uznana dziś w charakterze rządu tymczasowego TRN nie ma wiele wspólnego ze zbuntowanymi z 17 lutego: były minister sprawiedliwości Kadafiego na jego czele, inżynier powracający z USA jako minister gospodarki itd. Jego członkowie mają, w oczach wielkich mocarstw, tylko jedną wadę: wszyscy pochodzą z tego samego regionu kraju, a nawet z jednego klanu. W mniejszym lub większym stopniu zamordowanie szefa wojskowego TRN, generała Junesa, byłego ministra spraw wewnętrznych Kadafiego, pachnie porachunkami. Jego następca jest z tej samej 'rodziny': jako generał i również ex-oficjel reżymu Kadafiego. Wspomaga go lub konkuruje z nim pułkownik Khalifa
Hifter, który opuścił wcześniej Kadafiego, następnie walczył w Czadzie i służył jako agent CIA. Nowy silny człowiek na czele TRN, cieszący się pełnym zaufaniem
wszystkich... tylko nie powstańców libijskich.
Co do postępu sił 'powstańczych' na Trypolis, to został on zgrany i kadrowo zorganizowany przez interweniujące wielkie mocarstwa: druzgoczące naloty mające na celu zapewnienie wojsku możliwości posuwania się, dostawy w
chwili rozpoczęcia operacji, do portu w Trypolisie, broni i pick-upów, jednostek komandosów wysłanych na miejsce w celu koordynowania działań, złożonych z wojskowych francuskich, brytyjskich, Katarczyków oraz żołnierzy ZEA.
Jeśli chodzi o buntowników Dżebel Neffussa, którzy wygrali bitwę o Trypolis, nie wzięli się oni znikąd, wcześniej byli szkoleni w tym obszarze z pomocą i z
wyposażeniem dostarczonym przez aliantów. Kontyngenty Libijczyków, z których powstały oddziały godne zaufania, niezależne od powstańców, były szkolone w Katarze. Według 'Timesa' (cytowane za 'Courrier International')
zachodni alianci i TRN przewidywali oddział 10 do 15 000 ludzi specjalnie rekrutowanych w celu kontroli nad stolicą po upadku Kadafiego.
Nowy Irak?
Rzeczywistość nie musi być tak prosta, jak plany mocarstw. Nawet jeśli nie prowadziły tej wojny (poza kilkoma wyspecjalizowanymi oddziałami komandosów)
inaczej, jak z powietrza, mogłyby się znaleźć w takim samym bagnie, jak w Iraku czy Afganistanie.
A byłoby tak tylko dlatego, że (podobnie jak reżym Kadafiego) opierają się na różnych klanach i szefach lokalnych, którzy dziś rywalizują w Trypolisie.
Nie mówiąc już o wadze, jaką mają w kraju integryści muzułmańscy, spośród których wywodzi się dawny dżihadzista, dziś szef bezpieczeństwa w Trypolisie. Nie mówiąc też o wycieku broni w tym regionie spowodowanym
wojną i którego USA, jak się wydaje, boją się pod pretekstem, że zasili ona grupy terrorystyczne i ruchy integrystyczne. (Obawa, którą podziela, jak twierdzi,
rząd Algierii, chyba że chodzi mu tylko o pomoc finansową dla armii w obliczu ryzyka ludowej rewolty.)
Z drugiej strony - i to jest to, czego moglibyśmy się spodziewać w najlepszym wypadku - nie ma powodu, aby uważać, że młodzi i mniej młodzi, którzy masowo uczestniczyli w manifestacjach w lutym lub którzy
uczestniczyli później w wojnie mając złudzenie, że zdobędą wolność przyjmą ze strony nowego rządu to, czego nie chcieli już akceptować ze strony reżymu Kadafiego.
Jak na razie wirus regionalizmu wywołany przez samozwańczych wodzów, podobnie jak obławy na imigrantów z Czarnej Afryki, oddziałują w złym kierunku. Ale impuls może powrócić na nowo, przez przykład krajów sąsiedzkich.
Rewolucja arabska jest tu wciąż. Ponieważ jeśli w Libii nigdy klasa robotnicza jako taka nie odgrywała roli w
wypadkach (i była ona w znacznej części złożona z emigrantów z Egiptu lub z Afryki), to jednak nadal jest mocno aktywna w Egipcie i w Tunezji. Na początku września zaznaczyła swą obecność mnożąc strajki (szczególnie
ponownie w Egipcie, w przemyśle tekstylnym, wśród nauczycieli, w transporcie publicznym, wśród pracowników poczty) oraz w ruchach społecznych, pomimo wszystkich prób przykręcania śruby przez władze 'tymczasowe', cywilne czy wojskowe. (...)"
17 września 2011 r.
(za: Olivier Belin, "Convergences Revolutionnaires" nr 77
wrzesień/październik 2011).
Bo prawdą jest, że lud nie powiedział jeszcze ostatniego słowa. Jest jednak jedno "ale", to równie dobrze mogą być dwa - np. "CHAMIS KADDAFI".
Nic dziwnego, że NATO nie zamierza szybko wycofać się z "humanitarnej interwencji" w tym kraju.
Przypuszczalnie Olivier Belin, podobnie jak wszyscy posttrockiści, nie bierze pod uwagę specyfiki tego kraju i przecenia wpływ zrewoltowanych robotników z sąsiednich krajów - Tunezji i Egiptu.
Libia to przede wszystkim plemiona i... Sahara, w której rozpłynęły się wojska Kaddafiego.
Zgadnij co będzie, jeśli jego "czarne dzieci" wrócą.
Podpowiem ci - pomszczą i czarnych robotników.
@BB co nazywacie szajsem, obronę Libii przed imperializmem i zdemaskowanie agentów imperializmu - NATrOckistów? Nie zgodzę się z tym.
Po tym, jak przez całe miesiące sabotowałeś (i sabotujesz) solidarność z Arabską Wiosną i udzielałeś poparciu temu ścierwu, jakim jest Kaddafi (pamiętam jeszcze te słowa, że trzeba mieć jaja, żeby być Kaddafim...), nie będziesz mi tu morałów prawił. A teraz jeszcze nagle cytujesz takie słowa:
"Z drugiej strony - i to jest to, czego moglibyśmy się spodziewać w najlepszym wypadku - nie ma powodu, aby uważać, że młodzi i mniej młodzi, którzy masowo uczestniczyli w manifestacjach w lutym lub którzy
uczestniczyli później w wojnie mając złudzenie, że zdobędą wolność przyjmą ze strony nowego rządu to, czego nie chcieli już akceptować ze strony reżymu Kadafiego.
Jak na razie wirus regionalizmu wywołany przez samozwańczych wodzów, podobnie jak obławy na imigrantów z Czarnej Afryki, oddziałują w złym kierunku. Ale impuls może powrócić na nowo, przez przykład krajów sąsiedzkich.
Rewolucja arabska jest tu wciąż. Ponieważ jeśli w Libii nigdy klasa robotnicza jako taka nie odgrywała roli w
wypadkach (i była ona w znacznej części złożona z emigrantów z Egiptu lub z Afryki), to jednak nadal jest mocno aktywna w Egipcie i w Tunezji. Na początku września zaznaczyła swą obecność mnożąc strajki (szczególnie
ponownie w Egipcie, w przemyśle tekstylnym, wśród nauczycieli, w transporcie publicznym, wśród pracowników poczty) oraz w ruchach społecznych, pomimo wszystkich prób przykręcania śruby przez władze 'tymczasowe', cywilne czy wojskowe."
Otóż to wystarczający dowód Twojej hipokryzji i bezsilności obłudnego gniewu. Ubrał się diabeł w ornat i na mszę dzwoni.
Piszesz w zaparte o tym, co wydarzyło się poczynając od popołudnia 21 września - ale przypomnę jeszcze raz słowa z tekstu, pod którym toczy się ta wymiana zdań:
"Była to bezkompromisowa rewolucja ludowa. Trypolis nie został wyzwolony przez rebeliantów z zewnątrz. Natomiast 20 sierpnia wybuchło w nim samym powstanie ludowe, ogarniając różne dzielnice miasta. Do południa 21 sierpnia w wielu z nich całkowicie pokonano państwowy aparat bezpieczeństwa, a w innych obracał się on w gruzy. Pierwsze brygady rebeliantów dotarły do miasta popołudniem 21 sierpnia, podejmując walkę w pozostałych bastionach Kaddafiego".
I nie chce mi się czytać tych kawałków z pravda.ru - próbowałem, ale niestrawne. Nic dziwnego - biorąc pod uwagę ile razy ta gazeta przeczyła w swej historii swej nazwie.
http://www.guardian.co.uk/world/2011/oct/06/libyan-dissident-tortured-sues-britain
Po pierwsze, jeśli nawet cytuje francuskich trockistów, to nie znaczy, że podzielam ich zdanie w cytowanym przez ciebie fragmencie. Zaznaczyłem przecież, że w przeciwieństwie do ciebie z nimi byłoby jeszcze o czym dyskutować.
Po drugie, pravda.ru to nie gazeta, tylko portal internetowy, nie związany bynajmniej z organem prasowym Komunistycznej Partii Federacji Rosyjskiej.
Po trzecie, oba przywołane przez nas teksty nie pochodzą z portalu internetowego pravda.ru,
pierwszy - ukazał się na stronie internetowej gaidparku
http://gidepark.ru/community/Libya/article/435457,
drugi - pojawił się na stronie internetowej Argumentów Niedieli http://www.argumenti.ru/toptheme/n310/128392
Po czwarte, przypomniane przez ciebie tezy:
"Była to bezkompromisowa rewolucja ludowa. Trypolis nie został wyzwolony przez rebeliantów z zewnątrz. Natomiast 20 sierpnia wybuchło w nim samym powstanie ludowe, ogarniając różne dzielnice miasta. Do południa 21 sierpnia w wielu z nich całkowicie pokonano państwowy aparat bezpieczeństwa, a w innych obracał się on w gruzy. Pierwsze brygady rebeliantów dotarły do miasta popołudniem 21 sierpnia, podejmując walkę w pozostałych bastionach Kaddafiego".
NIE MAJĄ OPARCIA W FAKTACH. Na takich "filarach" trzyma się cała wasza wymyślna konstrukcja.
Oj, Bartolik, ciągle wykazujesz, że Kadafi był tym "złym", który grał wspólnie z imperialistami, był przez nich kochany i szanowany. I wzajemnie.
Drobny problem pojawia się z chwilą, kiedy okazuje się, że dziś ci imperialiści usiłują za wszelką cenę zatłuc Kadafiego.
Zgodzisz się chyba, że dlatego, żeby zamknąć mu usta. Stąd ta zaciekłość.
Przytaczasz historię faceta, który walczył z Rosjanami w Afganistanie, a następnie przystał do grupy mającej na celu obalenie Kadafiego. Tak wynika z przywoływanego przez ciebie artykułu. Akcję przeciwko niemu przeprowadził wywiad Kadafiego do spółki z co najmniej wywiadem brytyjskim. Potężny sojusz, nieprawdaż? Mogli go łatwo sprzątnąć za porozumieniem stron. Ale facet przeżył mimo tortur, a rodzinę zostawiono po paru tygodniach czy
miesiącach w spokoju. Widocznie Kadafi uznał, że nie warto sobie zawracać głowy jakąś płotką.
Oczywiście, jasne jest, że fakt torturowanie osobnika planującego zamach na ciebie nie znajduje usprawiedliwienia w ramach etyki religijnej, ale - jak
wiadomo - w naszym świecie znajduje pełne uzasadnienie w etyce "racji stanu". Zamach z 11 września, jak wiemy, bardzo ułatwił życie wszystkim "demokratom" pragnącym rozprawić się z wrogami pod pretekstem zwalczania
terroryzmu.
Weź jednak pod uwagę, że rzeczony Libijczyk należał do
grupy o celach bynajmniej nie sprowadzających się do klepania różańca. Gdyby należał do grupy planującej zamach na przywódców popieranej przez ciebie Rewolucji
(szkoda tylko, że jakoś nie widać tej mitycznej Rewolucji, a tym bardziej kogoś, na kogo warto by było przeprowadzić zamach z punktu widzenia zjednoczonych sił imperializmu i kadafistów), to ty akurat zapewne dałbyś mu pół miliona na drobne wydatki, brygadę pancerną i dom na przedmieściu. Kadafi taki święty nie był. Choć próbował... przekupywać wrogów.
Może ten się nie dał? A może dał i dlatego przeżył?
Dziś można wszystko wmówić na konto Kadafiego, bo jemu przede wszystkim odcięli łączność. Zamknąć jadaczkę, a najpewniej to zabić, zetrzeć, wypalić kwasem, bo wie za dużo.
Inny drobny problem to ten, że nie wszyscy za Kadafiego spiskowali przeciwko jego reżymowi. Więc, w efekcie, żyli dość spokojnie. To trochę tak, jak z wami, antykapitalistami na Zachodzie. Jeśli jest wam tak źle, jak głosicie w waszych międzynarodówkach, to dziwnie, że nie wybuchła jeszcze żadna rewolucja na Zachodzie Europy. Przecież możliwości działania w demokracji są o wiele większe niż w Libii Kadafiego.
Możemy się chyba też zgodzić z tym, że imperialiści nie mieliby powodu ruszać Kadafiego, gdyby nie bunty społeczne w Afryce Północnej. I zgodzimy się też chyba z tym, że imperialistom nie chodzi o ochronę ludności
cywilnej, ponieważ gdyby tak było, to choćby z suchej, bezdusznej kalkulacji wynikałoby, że stłumienie buntu przez siły reżymowe spowodowałoby zapewne śmierć co najwyżej kilkuset osób, a teraz, w ramach ochrony ludności, ofiary liczy się w dziesiątkach tysięcy. Jeżeli imperialiści poparli "powstańców", których jedynym wyrażonym celem nawet na początkowym "autentycznie
rewolucyjnym" etapie było odsunięcie Kadafiego, a nie zaprowadzenie Republiki Rad, to dlatego, że im to pasowało. Ale, oczywiście, pasowało różnym różnie. Francuzi mieli większy niż inni interes w nowym
rozdaniu i podziale łupów, czyli dostępie do złóż ropy naftowej, co odzwierciedliło się w ich zdecydowanym i - jakby nie było - ukartowanym poparciu dla rewolty.
Ani przez moment nikt się nie liczył z wolą "zwykłych" Libijczyków, którzy zresztą - wbrew tezie Bartolika o istnieniu "autentycznego" etapu rewolucji - o zaistnieniu takowej dowiedzieli się, jak się wydaje, na szarym
końcu.
Nieuczciwością ze strony "demokratycznych rewolucjonistów" spod znaku posttrockizmu jest wrzucanie Kadafiego do jednego wora z imperialistami, mieszanie ich tam i ponowne oddzielanie, tyle że obecnie ze wskazaniem na Kadafiego jako na tego gorszego sukinkota. Pretekstem dla takiego wskazania na "większe zło" ucieleśnione w Kadafim jest to, że ponoć w Libii wybuchła rewolucja. TYLKO TEN JEDEN ELEMENT sprawia, że posttrockiści wszelkiej maści nie nawołują do protestów wobec własnych rządów sprawiających ludności cywilnej Libii krwawą jatkę. To jest JEDYNY pretekst do tego, by nie
chcieć dostrzegać w oporze Kadafiego nowego wcielenia Ho Szi Mina i onanizować się nawoływaniem do jednego, dwóch, trzech,... pięciu Wietnamów, sorry, Libii.
Dlatego nie dziwi nas to, że tezy o "rewolucji", choćby była zauważalną za pomocą wyłącznie mikroskopu elektronicznego, Bartolik i spółka będą bronili do upadłego, do ostatniej kropli krwi i ostatniego Libijczyka. Ponieważ, gdyby nie ta teza, to w całej okazałości powstałoby jedno zasadnicze pytanie: dlaczego, do cholery, posttrockiści wraz z całą demokratyczną
społecznością światową nie zwołują się na facebooku w celu
przeprowadzenia rewolucji skierowanej przeciwko własnym rządom mordującym niewinnych cywilów w Libii?
Dlatego MUSZĄ dawać posłuch taniej propagandzie imperializmu, że to opór Kadafiego prowokuje te wszystkie śmierci. Przecież według posttrockistów nikt Kadafiego nie popiera! To po co bombardować miasta?
Przecież wszyscy go zdradzili, przecież wyznaczono milionową nagrodę za jego głowę! Wystarczy usiąść i poczekać, aż ją przyniosą nowym władzom na tacy!
Imperialiści mają duży problem, który usiłują zręcznie zatuszować. I mają do tego potrzebne środki. Zamknąć Kadafiemu usta! Problem w tym, że "rewolucjoniści" z Europy mają jeszcze większy problem niż imperialiści.
Problem wiarygodności!
Skoro imperialiści przejęli autentyczną rewolucję w Libii, to jedynym logicznym dla każdego normalnego, a nie pierdolniętego, rewolucjonisty, wnioskiem jest to, że należy rozpętać rewolucję na tyłach imperializmu, żeby
dać szansę rewolucji libijskiej. Tertium non datur! Póki co w Europie rewolucja nie wybucha, mimo kryzysu. Oczywiście, kryzys się pogłębia i nastroje gniewu ludności narastają. Podobno nawet mamy coś w rodzaju
rewolucji w Grecji, w Islandii, w Hiszpanii, coś tak zupełnie jak w Libii. A w Libii, coś tak zupełnie jak w Europie, można by złośliwie dodać.
Jeżeli więc mamy wszędzie rewolucje, to nasuwa się pytanie, dlaczego imperialiści robią, co chcą? A jeśli "kierownictwo rewolucyjne" nie potrafi tego wszystkiego skoordynować, to albo nie ma tego kierownictwa, albo nie
ma rewolucji, albo nie ma ani jednego, ani drugiego. Tyle warta jest "rewolucja" w wydaniu posttrockistów.
7 października 2011 r.
Ewa Balcerek i Włodek Bratkowski
@"rewolucja" w wydaniu posttrockistów.
Postkomuniści, nawet postmoderniści, pojęcia znane, ale "posttrockizm" to chyba coś nowego, pojęcie często tu używane. Co to za licho? I czym się różni od proimperialistycznego trockizmu.