I dlatego nie powinno chodzić się na wybory. Olej 9 X.
jest, jaki jest.
Ale czy w wyborach nie kandyduja inne partie?
Co ich programy mówią o służbie zdrowia?
Jest partia, która ma realny program darmowej służby zdrowia dla każdego.
Jej zwycięstwo świętować będziemy już niebawem :-)
Rządy z JarKaczem będą się kręcić!
oczywiście na wesoło, a gdy zajdzie potrzeba - na ostro:-)
Ciesz się póki możesz trollu
budżet Ministerstwa Zdrowia równie skrupulatnie jak przesiała ziemię w Smoleńsku, to dodatkowe fundusze na leczenie najbiedniejszych z pewnością się znajdą.
Nie lepiej zlikwidować NFZ-owską biurwę i powrócić do finansowania służby zdrowia bezpośrednio z budżetu państwa?
Swoją drogą to podobno za czasów PRL-u trzeba było stać w kolejkach od wczesnych godzin rannych, by cokolwiek kupić bądź cokolwiek załatwić. Czyżby? Ja wczoraj musiałem od czwartej nad ranem koczować pod NZOZ-em by zarejstrować się do lekarza specjalisty, bo NFZ-owska biurwa ustaliła durny limit - lekarz może przyjąć max. 15 osób dziennie.
Po zakupie przez Dubienieckego Porsche Cayenne i Audi Q7 przez Kaczyńską pewnie biedaków nie stać już na prywatną opiekę medyczna. Ale jak tylko dojdziemy do władzy, tej niesprawiedliwości zaradzimy. Leśniczówka a'la Kurski dla każdego... towarzysza.
Lewicowy patriota
w PRL była instytucja "stacza kolejkowego". Zeby się zarejestrować w przychodni lekarskiej, należalo mieć w rodzinie osobę, która miała nieograniczony czas na czekanie w kolejkach.
Częste były następujące rozmowy ze staczami:
- co tu dają?
- nie wiem, na razie "stanęłem".
Jak więc ktoś ustawił "stacza" w kolejce do przychodni dentystycznej o godzinie ósmej wieczorem, to po jego staniu do drugiej w nocy mógl liczyć, że "stacz" jakimś cudem ubłaga innego stacza o zajęcie mu kolejki, żeby się przez kilka godzin mial szansę przespać. W takim wypadku, najemca "stacza" zgłaszał się o godzinie szóstej rano na zajęte miejsce w kolejce. Stał cztery godziny do otwarcia przychodni o dziesiątej. I wtedy już była szansa na zabieg, polegający zazwyczaj na usunięciu bez znieczulenia zdrowego zęba zamiast chorego.
w czym problem?
Zdobądź takie kwalifikacje, jakie mają Kaczyńska i Dubieniecki, a gwarantuję, że wówczas będziesz mial tylko jeden problem: czy kupić sobie ranczo w Patagonii, jedną z Wysp Kanaryjskich czy z pięć zamków nad Loarą.
czego się najadłeś albo najarałeś dzisiaj? Gdyby nie to, że żyłem w czasach PRLu, to byłbym skłonny uwierzyć ci w twoje farmazony :)
No, a SLD mówi o bezpłatnych przedszkolach. Czy to kolejny punkt zaczepny pod przyszłą koalę?
Szczerze mówiąc, nie stać mnie, w sytuacji, kiedy nie mam etatu, a nie mam, na płacenie samodzielnie składki. I czy będzie kaczor czy donald i tak nie będę w świecie disneya tylko w tej samej dupie.
a kupiłeś coś bez "stacza"?
Ja wsZystko, co miałem:
- rower składany
- rakietę tenisową
- narty
zawdzięczam staczom.
PS. Sorry, pies rasy pudel był bez stania, bo prywatnie. Ale za to potwornie drogi.
studia prawnicze. Z tak szwankującą pamięcią będzie to niezmiernie trudne.
A jakie kwalifikacje oni posiadają? Bo z tego co wiem są prawnikami, czyżby prawnicy w IIIRP aż tyle zarabiali?
Zakup tych wozidełek jakoś dziwnie zbiegł się z wniebowstąpieniem zimnego Lecha. Ja i reszta niewykwalifikowanych podatników zrzuciliśmy się więc na te zakupy.
Akurat tak się składa, że w dzieciństwie (jestem z rocznika 1981) bardzo często chodziłem z rodzicami do lekarzy różnych specjalizacji(do pediatrów, neurologów dziecięcych, chirurgów, alergologów, okulistów itp.) bo byłem dość chorowitym dzieckiem i nie przypominam sobie żadnych "staczy kolejkowych". Rodzice nie musieli nawet wcześniej rejestrować mnie telefonicznie, wystarczyło przyjechać tego samego dnia do danej przychodni czy też gabinetu prywatnego, by zostać przyjętym przez lekarza.
Forma nie wykazuje symptomów obniżki:D
pełna zgoda - do gabinetu prywatnego.
A stacz kolejkowy był cichym bohaterm Polski Ludowej.
Bez niego można było kupić tylko "Czytanie Kapitału".
prawnicy, ktorzy coś umieją i szukają szans na rynku - zarabiają dość przyzwoicie.
Weźmy Magdalenę, narzeczoną mojego siostrzeńca. Studia prawnicze ukonczone dopiero dwa lata temu, a majątkowy urobek już taki, ze niejeden stary Wilczek by pozazdrościł.
twoje podatki (jeśli w ogóle jakieś płacisz) nie wydają mi się znaczącym źródłem wpływów do budżetu.
Jesteś tym pokoleniem mieszkańców stolicy, któremu osoba doktora Pytla powinna coś mówić. Doskonały fachowiec, rewelacyjny człowiek. Ale kolejki do jego prywatnego gabinetu - zmiłuj się Boże. Za wrednej komuny, rzecz jasna.
W PRL była instytucja stacza, bo było po co stać. Kiedyś do tego lekarza się dostawałeś. (Chociaż ja osobiście nie pamiętam podobnych fuch, jak stacz u lekarza. A miałem już wtedy świadomość tego, co się dzieje wokół. W kolejce po mięso - owszem). Dziś, po 21 latach "słusznego" systemu kapitalistycznego ustanowionego m.in. przez braci K., na operację możesz czekać 22 lata więc tego nawet najwytrwalsi nie są w stanie pokonać.
słyszałem o czekaniu na operację przez 22 lata.
A jak przypomniałem sobie rower i narty, które w PRL wystali mi stacze...Horror! Za króla Łokietka mieliśmy bardziej zaawansowaną technikę.
System medyczny PRL - to nie tylko kolejki, ale rownież brak nowoczesnej farmakologii i technologii, anachroniczny system kształcenia itd.
Teraz też są problemy, ale nie jest im winny kapitalizm. Choćby dlatego, że poza kapitalizmem w ogóle nie było, nie ma i nigdy nie będzie skutecznej medycyny naukowej. W jakim systemie ekonomicznym Christian Bernard po raz pierwszy przeszczepił serce?
Należy zatrzymać prywatyzację służby zdrowia i zagwarantować połączenie efektywności z dostępnością. Opozycja ma program, jak to zrobić. Warto zapoznać się z propozycjami prawdopodobnego ministra zdrowia w jej rządzie, Bolesława Piechy.
Oczywiście, niezbędne jest też powstrzymanie ponurych praktyk "doktorów G.".
"Stirlitz, twoje podatki (jeśli w ogóle jakieś płacisz) nie wydają mi się znaczącym źródłem wpływów do budżetu."
Morda w kubeł, nic wam do tego jak się wydaje budżetowe pieniądze bo i tak płacicie grosze i stoicie tam gdzie ZOMO. Dla nas partnerem są tylko persony kalibru Rysia Krauze.
LEWICOWY PATRIOTA
Żarty żartami, ale moim zdaniem istnieje moralna różnica w sposobach bogacenia się. Nie mam nic przeciwko bogaceniu się (nawet jakby niektórzy powiedzieli nadmiernym) na działalności produkcyjnej, np. przemysłowej czy rolnej, a ostatecznie nawet na handlu. Czym innym jednak jest osiąganie zysków z kombinatorstwa prawnego. Prawo winno być proste, przejrzyste i czytelne, nie zaś takie, w którym wszystko zależy od interpretacji. Burżuazyjne państwo celowo gmatwa prawo by wymagało ono interpretatorów - działających w swym prywatnym interesie swego rodzaju narzuconych pośredników między państwem a obywatelem. (Nic zresztą dziwnego. Każde państwo jest klasowe, każde dba o interesy klasy rządzącej. Obecne burżuazyjne stoi więc na straży interesy burżuazji, której przedstawiciele zawodów prawniczych stanowią istotną część).
Przepraszam, ta moja słowiańska fantazja. Broń Boże 22 lata. W artykule z olsztyńskiej GW - wiem, że dla ciebie ich wiarygodność jest żadna, ale tekst jest z czasów rządu PO - PSL - jest mowa tylko o pięciu latach czekania na endoprotezoplastykę stawu biodrowego.
każdy ma prawo dyskutować o budżecie swojego państwa.
Tymczasem odnoszę wrażenie, że państwa polskiego innego niż PRL nie wydajesz się uważać za swoje, do czego naturalnie masz prawo.
ale za to jak się człowiek cieszył, gdy przed emeryturą mógł się z żoną i dziećmi wyprowadzić od teściów ...
Jeśli ktoś mówi o czekaniu ileś tam lat na mieszkanie w Polsce Ludowej to - o ile jest choćby odrobinę uczciwy - winien dodać, że tyle czekało się na lokum dawane przez państwo darmo (bądź za jakąś niewielką opłatą). Na tzw. rynku mieszkanie można było kupić od ręki, czyli podobnie jak dziś.
"22 lata czekało się na mieszkanie". Taaa. Czym dalej od PRL tym okres owego oczekiwania dziwnie się wydłuża. Za jakiś czas pewnie dowiemy się o 50 latach.
Jeszcze jedno. W rozbudowywanych ośrodkach przemysłowo-robotnicznych okres oczekiwania był znacznie mniejszy.
A dziś nie doczekasz się wcale. Co ciekawsze - nawet nie czekasz bo nie masz na co. Chyba że dziadek opędzluje hektary i suto zasili ci konto.
O, sorry, masz jeszcze kredyty. Koleżanka pożyczyła równowartość 70 tys. na remont domu. W szwajcarach. Po pięciu latach regularnej spłaty zostało jej równowartość tylko 110 tys. I dług rośnie :-) A w złotówkach byłoby jeszcze gorzej.
Podobno JarKacz ma pomysł na uniknięcie podobnych sytuacji :-) Szkoda, że nie dostanie szansy wdrożenia pastylkowego programu w praktykę.
od stanu wojennego przeciętny termin oczekiwania rzeczywiście wynosił około 20 lat.
Już pomijam, jakie to były mieszkania. Nie spełniały standardów europejskich dla więzień.
Szkoda, że nie byłeś nigdy w mieszkaniu zbudowanej za wolnej Polski. Zwłaszcza tych z czasów boomu budowlanego 2004 - 07. Kosztowały siana kupę, nawet 12 tysięcy za metr, a sufit na bańke spada. Na zewnątrz blichtr, wewnątrz śliną klejone. Czy w więzieniach europejskich standardowo spadają sufity na głowy.
szerszeniu.
Przecież miliony ludzi w tych nowych mieszkaniach mieszka i jakoś im sufit na głowę nie spada.
Problemem nie jest jakość tych mieszkań (na ogół niezła), ale ich cena i wysokość czynszu.
Co zresztą proponujesz, skoro powrot PRL jest niemożliwy?
Trochę bez sensu. Skoro zakup (cena) to skąd czynsz? Jeśli ktoś mieszkanie kupił oznacza, że jest jego właścicielem. Natomiast czynsz to opłata za wynajem. Chyba właściciel sam sobie nie wynajmuje własnego mieszkania?
Miliony ludzi to, owszem, mieszkały (i mieszkają) w tym, co zbudowano za tego paskudnego systemu, kiedy to mordowano wszystkich porządnych ludzi. I mimo tych standardów, podobno niższych niż w zachodnich pudłach - a tak w ogóle to skąd wiesz, jakie były tam standardy??? - ludzie uprawiali zdrowy seks, wychowywali i kształcili dzieci, rozwijali swoje pasje i zainteresowania.
A dziś? Ilu Polaków ma realnie zdolność kredytową? Bedzie ją miało za 5 lat. A za 20, kiedy nadal będzie połowa kredytu do spłaty?
Nic nie można zrobić bo PRL nie wróci? O, czyżby nasz doktorek wywieszał białą flagę zawczasu? Głos na PiS to głos za brakiem zmiany?
Daj spokój. Kilkanaście dni temu dr Z. insynuował, że JarKacz ma znakomity program jeśli chodzi o kredyty mieszkaniowe. Chyba z siedem razy apelowałem o jego szczegóły. W odpowiedzi usłyszałem, że oprócz programu mieszkaniowego, pastylkowy wie jak wzmocnić system polskiej bankowości. A kiedy znów poprosiłem o nieco więcej - dr Z. stwierdził, że powinienem czytać mniej NIE i słuchać więcej Kaczmarskiego.
Czynsz i cena to mały piesek.
jesteś szperaczem i fanem lektury, więc to chyba nie problem zajrzeć do programu PiS?
Czytałem. Klasyczne mielenie słomy. Dużo życzeniowego myślenia. Bicie piany na wszelakie sposoby. Żadnych konkretów. Brak minimalnej próby oszacowania potencjalnych kosztów bardzo enigmatycznych projektów. Całość można streścić mniej więcej tak: bara bara, riki - tiki, ja mam trefle, a ty piki.
myślisz, że właściciel mieszkania nic nie płaci np. spółdzielni?
w mowie potocznej znaczy, że są dwa (niekoniecznie identyczne) problemy:
cena mieszkań i wysokość czynszu.
rozumiem cię:
tak bogatego dokumentu nie da się opanować za jednym razem.
Awicenna przyznał, że Metafizykę Arystotelesa przeczytał 40 razy, zanim coś skapował.
Tak, ale to są np. opłaty eksploatacyjne. Czynsz jest opłatą za wynajem.
Wbrew pozorom jest to rozróżnienie ważne psychologicznie, często podświadomie mające wpływ na decyzje członków wspólnoty czy spółdzielni.
A mi wystarczył raz. Za to czytając tekst prezesa od pastylek miałem nieodparte skojarzenia z "Wojną polsko-ruską..." D. Masłowskiej. Z tą różnicą, że od Masłowskiej niczego nie wymagałem.