Komentarze czytelników portalu lewica.pl Komentarze czytelników portalu lewica.pl

Przejdź do menu

Komentowany tekst

Rafał Bakalarczyk: Upowszechnianie, ale nie dla wszystkich

Komentarze czytelników

Dodaj komentarz

jaki jest procent dzieci upośledzonych wśród wszystkich dzieci?

czy jest ich więcej, niż 0,9% dzieci ogółem?

Uważam, że dziecko najlepiej wychowuje się w rodzinie, przy matce, mając jednocześnie kontakty z rówieśnikami. Jaki sens ma wysyłanie pięcioletniego dziecka do przymusowego przedszkola w sytuacji, gdy matka nie pracuje i finansowanie tego ze środków państwowych? Czyżby chodziło o indoktrynację już od najmłodszych lat i wyrwanie dziecka spod opieki rodziny, by ono potem jako dorosły człowiek było pracownikiem-automatem nie czującym żadnych więzi z rodziną? Jest to według mnie bardzo złe rozwiązanie, zwłaszcza, że nie wszystkie dzieci są wystarczająco dojrzałe emocjonalnie do odejścia od środowiska domowego i przejścia do środowiska obcego. Dzieci bardziej bojaźliwe, bardziej wrażliwe, będzie można w takim przedszkolu bardzo łatwo zakwalifikować jako dzieci "upośledzone", a one z taką etykietką będą miały na zawsze zmarnowane życie. Każdy człowiek rozwija się etapami i nie są to etapy identyczne dla każdego w danym roczniku. Raczej więc można sądzić, iż chodzi o umniejszenie roli rodziny w życiu dziecka, niż o jego rozwój. Większość pracy na rynku nie wymaga żadnych skomplikowanych czynności, lecz jest do opanowania w krótkim czasie. Tłumaczenie, iż dzieci dlatego należy wysyłać tak wcześnie do szkół, by potem sprawniej obsługiwały mopa do podłogi czy łopatę jest niby-argumentem.

autor: nana, data nadania: 2011-10-17 21:51:57, suma postów tego autora: 4653

Nana,

jeśli chodzi o skalę niepełnosprawności to trudno powiedzieć, gdyż zależy od przyjętej definicji. Inna jest skala niepełnosprawności prawnej, a inna ( ogólnie szersza) skala niepełnosprawności biologicznej, którą orzeczenie prawne nie zawsze obejmuje. W przypadku kształcenia dochodzi jeszcze jedna kategoria - specjalnych potrzeb edukacyjnych - orzekanych przez poradnie psychologiczno-pedagogiczne na wniosek rodziców. Odnosi się to nie tylko do niepełnosprawnych, ale n. także do dzieci niedostosowanych społecznie.
Niestety nie wiem o które znacznie niepełnosprawności chodziło autorom opracowania GUS, który cytowałem. proszę jednak zauważyć, że konstatacja iż " do przedszkoli uczęszczała niewielka liczba niepełnosprawnych'' nie jest moja, ale autorów raportu. Podejrzewam, że wśród dzieci w wieku przedszkolnym - ten wskaźnik niepełnosprawności ( niezależnie od tego którą z definicji przyjmiemy) jest znacznie wyższy niż 0,9%, zwłaszcza, że w ostatnim czasie za sprawą redukcji wskaźnika umieralności okołoporodowej, w najmłodszym pokoleniu wychowuje się coraz więcej dzieci z deficytami rozwojowymi.

autor: raff, data nadania: 2011-10-19 09:36:42, suma postów tego autora: 183

nana - cd.

"Uważam, że dziecko najlepiej wychowuje się w rodzinie, przy matce, mając jednocześnie kontakty z rówieśnikami." - ogólnie mogę się pod tym podpisać, z paroma zastrzeżeniami.

Po pierwsze, pójście dziecka do przedszkola tego nie wyklucza. Parę godzin może być ono w przedszkolu ( mając tam kontakt z rówieśnikami) a po godzinach być przy matce i rodzinie.

Po drugie, dla wielu rodzin niemożność zapewnienia dziecku przedszkola implikuje dezaktywizację zawodową matki, co może sprzyjać ubóstwu. Zwłaszcza w przypadku rodzin monoparentalnych, ale także w rodzinach z dwojgiem rodziców potrzebne jest podjęcie pracy przez matkę by dziecku zapewnić godne warunki materialne.

Po trzecie, są rodziny, w których panuje bezradność wychowawcza, zdarzają się patologie, nawet przemoc. Wówczas lepiej by dziecko przynajmniej parę godzin przebywało w innym otoczeniu. Bycie jak najdłużej przy rodzinie może okazać się optymalne dla dziecka, ale tylko wówczas gdy jest to rodzina która zapewnia emocjonalne i fizyczne bezpieczeństwo dziecku.

Po czwarte, nawet jeśli przyjmiemy że na tym etapie rozwoju dziecka pozostawanie przy matce byłoby najlepsze( co nie ma jednak potwierdzenia w nauce) to nie zmienia to faktu, że w momencie przejścia na kolejny - szkolny - etap, takiemu dziecku może być trudniej odnaleźć się w nowych społecznych warunkach. Oczywiście i tu znaczenie mają predyspozycje dziecka, to jak edukacja wczesnoszkolna wygląda, a także to z jakiej rodziny to dziecko pochodziło. W przypadku dzieci o niskim statusie owo "zapóźnienie" może być ogromne i wobec tego lepiej włączyć je do systemu już wcześniej.

Zgadzam się jednak z Panią, że nieraz posłanie dziecka wcześnie do przedszkola w wierze, że automatycznie na tym skorzysta, się często nie sprawdza . Że dla pewnych dzieci z przyczyn bilogicznych lub środowiskowych słabszych takie doświadczenie moze okazać się wręcz traumą.

ALe pozostaje pytanie: czy to dlatego, że poszło do tego przedszkola za wcześnie czy dlatego, że źle pokierowano grupą, która wyklucza czy piętnuje te dzieci. Moim zdaniem to że część dzieci trafia od razu na margines nie jest kwestia momentu, tylko odpowiednich praktyk instytucjonalnych i pedagogicznych i to należy zmieniać.

Zauważmy przy tym, że w Polsce i tak wiek przedszkolny zaczyna się relatywnie późno. W krajach gdzie jest system zintegrowany ( tz. nie ma podziału na żłobki i przedszkola tylko dzieci idą do jednolitych placówek) z tego typu usług korzystają już dzieci 1-2 roczne.

autor: raff, data nadania: 2011-10-19 09:54:13, suma postów tego autora: 183

więc ogólnie możemy się zgodzić

ja chodziłam do przedszkola od trzeciego roku życia. Wspomnienia mam różne. Pamiętam, że "pani" boleśnie mnie pobiła, ponieważ nie miałam prześcieradełka na leżak. W domu bita nigdy nie byłam. Nasza Matka nie miała wyjścia i posyłała nas do przedszkola. W zasadzie w przedszkolu nie przyjaźniłam się z nikim bardziej serdecznie. Każde dziecko miało swoją ulubioną zabawkę - ja miałam lalkę, dużą na ok. 30cm, ubraną w górniczy strój odświętny, i nią się bawiłam (mamy zdjęcia z tamtego okresu, więc mogę łatwo korygować swoje wspomnienia). Mój syn poszedł do przedszkola już w wieku 1 roku, ponieważ już chodził, a także mówił całe zdania. Był jednak z racji na wiek w grupie dzieci dopiero raczkujących i mówiących niewiele. Więc pierwszy jego rok w przedszkolu był dla niego działaniem mocno indywidualnym. Panie to bardzo dobrze rozegrały, ale moje dziecko do końca przedszkola bawiło się raczej samo. To znaczy, chwilę pobawił się on z innymi, by następnie na godziny wymyślać sobie zabawę samemu. Może ma to w genach po mnie? Nie mogę jednak powiedzieć, że pobyt w przedszkolu bardziej zsocjalizował mojego syna. Po sobie widzę, że mnie też nie.(Do przedszkola chodziłam z moim starszym bratem, który rzecz jasna się do mnie nie przyznawał - jak to robią zdrowi psychicznie chłopcy w tym wieku) Dopiero późniejsze wyjazdy na kolonie letnie były dla mnie świadomym przeżywaniem bycia w grupie. Więc przedszkole może być jakimś wyjściem, jednak nie dla każdego dziecka i nie zawsze.

autor: nana, data nadania: 2011-10-19 16:06:31, suma postów tego autora: 4653

Za dużo słów. Jest tak, że we współczesnej gospodarce pracownicy z reguły zarabiają za mało

żeby rodzina mogła się utrzymać z pracy mężczyzny. Dlatego większosć kobiet musi isć do pracy, dlatego z kolei potrzebne są przedszkola.
Takie są realia, ale po co dorabiać do tego "postępową" ideologię?

autor: west, data nadania: 2011-10-19 22:55:17, suma postów tego autora: 6717

west,

ta ideologia postępu nie jest moim zdaniem sztucznie dorabiana.
Jeśli przyjmiemy, że jedną z miar postępu jest wyrównywanie szans między przedstawicielami obydwu płci w sferze ekonomicznej i społecznej, to publiczne wsparcie w opiece nad małym dzieckiem, temu służy, a zatem sprzyja postępowi.

Jednak jest również trochę w tym racji, że przy obecnej strukturze dochodów ( i niskich, selektywnych świadczeniach uzupełniających) wiele rodzin z jednym żywicielem by się nie wyżywiło i stąd konieczne wydaje się również tworzenie warunków by każdy rodzic mógł pracować. Ale zwiększanie szans dla ludzi na zatrudnienie też jest w gruncie rzeczy lewicowym, postępowym postulatem.

Oprócz tego jest jeszcze trzeci "postępowy" powód, czyli wyrównywanie szans i podnoszenie kapitału ludzkiego, przy czym to - jak próbowałem pokazać w artykule, nie odbędzie się automatycznie przy zwiększaniu wskaźnika skolaryzacji przedszkolnej.

Pozdrawiam,
raff

autor: raff, data nadania: 2011-10-20 00:08:13, suma postów tego autora: 183

Dodaj komentarz