i teraz, gdy się ta sztuka udała, to "sierpień 80" chce, by było jak poprzednio: zbyt na ich produkty i proporcjonalne do kosztów utrzymania wynagrodzenia. Nawet byłam w Świdniku w latach siedemdziesiątych, bo kumpela zapatrzyła się w lotnika z tamtejszej szkoły. To było dumne, dynamiczne miasto. Teraz jakieś żałosne szczątki walczą o przeżycie pod skompromitowanym sztandarem. O "sierpniach 80" i "solidarnościach" należy jak najszybciej zapomnieć, a nie wciąż na nowo nawiązywać do starych błędów.
drugiej kadencji premiera Don Alda "Tusku musisz", szanse pracowników na wywalczenie piodwyżek będą mniej więcej takie, jak szanse moich wojownikow na pokonanie US.Army.
WINNETOU
i teraz to walka o warunki bytowe robotnikow a wiec o ich godnosc. I sa zwiazkowcy ktorzy i wtedy strajkowali i teraz strajkuja jak robotnikom dzieje sie zle patrz przewodniczacy komitetu.
Lepiej by finansowo wyszedl jakby teraz grzal stolek w centrali ale tak ma szacunek ludzi pracy ktorego sie nie kupi za zadne pieniadze.
KM WZZ "S 80" Swidnik- bez sciemy!
To autentyczny związkowiec. Ma swoje zdanie i nie daje się sterować przez centralę. Wierzę, że dobrze poprowadzi strajk i osiągnie dobry efekt, bo takowe juz osiągał w negocjacjach płacowych.
Poza tym to mój ziomal, pochodzimy z sąsiednich wsi
I coś Ty Spider chłopie narobił, zdradziłeś mnie, że centala nie ma na mnie wpływu! Czy Ty sobie kolego wyobrażasz, jak mnie taraz Młot Dłogosystansowiec będzie nachodził i molestował? Od razu stałem się jego sojusznikiem. Zaraz pewnie pozytywnego posta skrobnie. I Zenek na swojej stronie zaliczy mnie do przyzwoitych ludzi... ha ha ha
Liczba strajków w 2007 roku - 1736
(rząd: PiS czyli Potwory i Spółka)
Liczba strajków w 1995 roku - 42
(rząd: "komuniści" z SLD i PSL)
nie czytałeś Tocqueville`a, który stwierdził w Dawnym ustroju i rwewolucji, że ludzie najchętniej protestują, kiedy ich sytuacja się poprawia?
Czyli najlepiej było w Polsce w 1970 roku, zwłaszcza na Pomorzu, oraz w 1980 roku, zwłaszcza na Śląsku?
strajki zaczynali robotnicy najlepiej usytuowani (szczególnie stoczniowcy).
"Peerelowska bieda" przylączała się poźniej: kiedy już było wiadomo, że władze ustąpiły i nie będzie represji.
A ruchy opozycyjne powstały, gdy Gierek - co było ewenementem na skalę bloku - w zamian za kredyty zachodnie przestał wsadzać za politykę.
Za Wiesława, J.Szpotański poszedł siedzieć na kilka lat za kilka piosenek na imieninach. Nie dziwota, że wtedy jeszcze KOR czy KPN nie było ani dudu.
W PRL robotnicy potrafili od czasu do czasu upomnieć się o swoje. I co ciekawe, ich postulaty niekiedy były spełniane przez władze. Odkąd do koryta dorwały się solidaruchy m.in. z braćmi K. na czele, każdy kolejny gabinet skutecznie olewał wszystko, co lud sobie życzył. A już szczególnie olewały to pisiurskie knury za IV RP. Dla szeroko pojętego świata pracy w Polsce nie było gorszej ekipy niż Kaczor - Lepper - Roman. Od wyborów lokalnych w 2006 roku każde kolejne wybory to potwierdzają.