(*_*)
Mam nadzieję, że Mariusz Parlicki Pisarz i poeta z Radomia) się nie obrazi.
Ten o pojedynku Kalisz - Miller:
"King Kong i ping-pong"
W Hong Kongu grywał w ping-pong
A la longue z King Kongiem King Kong.
Lecz nagle piłka od ping-ponga
Trafiła w czuły punkt King Konga,
Więc gong zadzwonił ding-dong
Ten o Millerze:
"Przedsiębiorca pogrzebowy z Milwaukee"
Przedsiębiorca pogrzebowy podjął kroki,
By do jego firmy szły zwłoki z Milwaukee.
Pracuje teraz całą dobę,
Bo uświadomił szybko sobie,
Że zwłoki nie cierpią zwłoki.
To może jeszcze jeden, bo pasuje do Konusa:
"Facet na lasce"
W jakimś stanie, chyba w Nebrasce
Pewien facet leżał na lasce.
Ponieważ jestem chłopak szczery,
To dodam, że to był emeryt,
Który o lasce szedł po ślizgawce.
Teraz dwa o Kaliszu:
"Wałach z Las Vegas"
Pewien wałach z Las Vegas
Pragnął latać jak pegaz.
Od próbnych lotów
Dostał wymiotów
Lecz nadal zapał nim nie gasł.
"Kamikadze"
Tuż przed odlotem kamikadze
Przez dłuższą chwilę stał na wadze.
Pytano go, o czym marzył.
On odrzekł: - O tym bym ważył
Tyle samo, jak się wysadzę.
I na koniec najcudniejszy:
"Członek Sojuszu"
Pewien członek Sojuszu
Ból czuł straszny w podbrzuszu
Wspierały członka członkinie,
Mówiły ból ten ci minie
I minął, gdy zrobił siusiu.
(*_*)
.
nie chca sie PO-dlizywac michnikowszczyznie jak robi to Kalisz - a to sie GieWu wkurzy :)
I Miller i Kalisz to ekonomiczni liberalowie, ale kawiorowy 'socjalizm' kwasowego Kalisza po stokroc gorszy.
"dorzynaniu watah" - to akurat mówił Sikorski, więc kojarzenie tego zwrotu z Leszkiem "Mężczyznę się poznaje po tym, jak kończy" Millerem, jest trochę dziwne.
przedziwna decyzja.
SLD na samym początku nowej kadencji Sejmu i po kompromitująco przegranych wyborach postanawia się zabetonować w kilkuprocentowej niszy Świadków Wojciechowy.
SLD sam to wymyślił, czy ktoś mu to podpowiedział? "Ktoś" - czyli ten sam Wujek Dobra Rada, który wymyślil ruch Palikota?
To już Palikot jawi się jako bardziej lewicowy (konserwatywny liberał a la XIX wiek - Miller kontra klasyczny liberał a la XX wiek - Palikot...). Chociaż wiadomo, że to wszystko to tylko gra...
Jedno jest pewne (także w polityce) - panta rhei.
A mnie podoba się bardziej nie-limeryk konusa,za który otrzymał nagrodę "Złotych Ust",gdy zwrócił się w sejmie do p_osła Niesiołowskiego.Po małej przeróbce:"Posłowie SLD i Ruchu Palikota,gdy słuchają i patrzą na pozostałych p_osłów,to są bardzo dumni z tego,że pochodzą od całkiem innej małpy."(*_*)Cisza:Z pierwszym zdaniem komentarza zgadzam się w 100%,a nawet więcej.Z pozostałymi dwoma absolutnie nie.Można przyjąć jako pewnik że zgadzamy się w 33,33% procenta.To bardzo dużo!
się do przedmówców, też wyrażę radość z wyboru Millera.
Z dorobku tego mówcy i aforysty mnie przypadły do gustu jeszcze inne wypowiedzi. Na prZykład, na pytania dziennikarzy, dlaczego znalazł się na wypoczynku w istniejącym jeszcze wtedy ZSRR akurat w trakcie puczu Janajewa, który na dzień dobry zdelegalizowal pieriestrojkę i zadeklarował zamiar odzyskania straconej Europy Środkowej, Miller odparł (cytuję): Nie będę udowodniał, że nie jestem wielbłądem.
Rzeczywiście: co miał udowadniać? Wszystko było jasne. I jasne jest do dzisiaj.
parafrazując słowa Hilarego Minca o Boleslawie Bierucie, zawołam:
Kto jest towarzysz Miller?
To najwierniejszy uczeń i żołnierz wielkiego Putina w Polsce!
Wyśmiewaj,krytykuj merytorycznie,ale nie głupiej.Poproś o to samo marka i josipa.Plis.
poza tym, lepszy beton niż mierzwa. Przykładem obecnej "demokracji" jest wypowiedź pewnej pani sugerująca, że ludzie to idioci, jeśli nie głosowali na jej partię i na nią. A to ci poszanowanie woli wyborców!
Bardzo dobrze się stało. Nowego i tak nie da się powstrzymać, a podparte doświadczeniem ludzi starszych ma szansę nie stać się następnym wybrykiem politycznym. Nie czas bawić się w "lewicowe" slogany, gdy Europa stoi na krawędzi totalnego kryzysu. Przede wszystkim trzeba ludzi nakarmić. Następnie dać im dach nad głową. W międzyczasie państwo należy ustawić tak, by ludzie wytwarzali to jedzenie i te dachy.
Idzie nowe!!! :-)... Tylko czy na długo? Bo co będzie jak im szefa zamkną za katownie CIA?
Czy Wy nie czujecie się zażenowani?
Być może(to moje podejrzenie),że ustawiony.Poseł Kopyciński którego wyliczenia i dowody o przekrętach 20 letniej działalności Komisji Majątkowej,której Tusku ukręcił łeb likwidując ją.Wyręczył w ten sposób ponad dwuletnie dumanie TK nad wnioskiem SLD o niekonstytucyjności orzeczeń bandy Głódzia.Było(i jest)oczywistą oczywistością,że nawet zdaniem największych miernot prawniczych,że Komisja działała niezgodnie z konstytucją.I tu jest pies pogrzebany!Ziemia,nieruchomości warte kilkadziesiąt MILIARDÓW!"zwrócone" czarnej sotni są bezprawne!!Odkręcenie tego-to najważniejsze zadanie Ruchu Palikota!Gdyby Palikot wyrwał choć czwartą część z KK,zrobiłby więcej dla ratowania finansow publicznych,jak wszystkie katoprawactwo"alles zusammen,razem do kupy wzięte".
A pamiętacie towarzysze jak Młodzi Demokraci w 2003 r. krzyczeli pod Kancelarią Prezesa Rady Ministrów?
"Miller Ty ciulu
Skończysz jak Ruskie w Kabulu!"
I skończył!
SLD nie ściemnia i od razu daje jasno do rozumienia co jest grane. ktoś jeszcze wierzy, że SLD kiedyś się przebudzi i mityczne doły pokażą wreszcie, że nie są od parady?
No, nie wiem kto tu wyjdzie wzmocniony po takim transferze...:-)))
Przynajmniej nie pozostawia to żadnych złudzeń. Szkoda, że coś mi mówi, że SLD pozostanie zdolny do utrzymania się na granicy progu wyborczego jeszcze przez jakiś czas. Choćby nie wiem co się w nim działo.
"- Dziś nie widzę żadnych szans, ani możliwości, aby moje poglądy znalazły w Sojuszu Lewicy Demokratycznej poparcie - mówił Sławomir Kopyciński na konferencji prasowej, na której przyznał, że odchodzi z Sojuszu i dołącza do drużyny Janusza Palikota. - Wybór między Millerem a Kaliszem to wybór między dżumą a cholerą - mówił Kopyciński. Jak uzasadniał, właśnie z powodu wyboru takich liderów opuszcza Sojusz. Przewodniczący Ruchu Poparcia powiedział na tej samej konferencji, że "Leszek Miller, to symbol całego zaprzaństwa SLD"."
Dalej jest o tym, że zraniony w uczuciach Leszek Miller odgryza się twierdząc, że Palikot to gwiazda jednego sezonu i takie tam bla bla bla...
http://wiadomosci.onet.pl/kraj/sld-traci-posla-to-wybor-miedzy-dzuma-a-cholera,1,4885755,wiadomosc.html
Tuż po wyborach uciekać ze swojej partii do innej - to nie "transfer", ale czysta zdrada. Wyborcy zagłosowali na SLD i daną osobę, a ta ucieka i zmienia partię od razu. Jak szczur z tonącego okrętu. W normalnej polityce tacy ludzie są już spaleni u wyborców. Ale to w starych demokracjach, nie w tym państewku bez zasad.
SLD, wybierając na szefa klubu parlamentarnego cynicznego technokratę, który kompletnie nie rozumie, na czym polega socjaldemokracja, człowieka, którego czas dawno minął, zmierza ku samozagładzie.
Miller o Kopycińskim: Zmienia barwy, niech rezygnuje z mandatu
Leszek Miller przyznał, że obie strony ponoszą straty z rozstania. - Ale największy uszczerbek ponieśli wyborcy, albowiem wyborcy głosowali na listę SLD. Gdyby pan Kopyciński poinformował wcześniej o swoich planach, to od razu mógł ubiegać się o mandat z listy Ruchu Palikota. Chciałem zatem przeprosić wyborców, którzy głosowali na listę SLD i także innych kandydatów, którzy zapracowali na tej liście na wynik pana Kopycińskiego - powiedział Miller.
Zdaniem szefa klubu SLD, Sławomir Kopyciński powinien pójść w ślady Palikota i zrzec się mandatu poselskiego. - Kiedy Janusz Palikot opuszczał szeregi PO to zrezygnował z mandatu. We mnie to wzbudziło ogromny szacunek. Zatem pan Kopyciński powinien wziąć przykład ze swojego nowego guru. Zmienia barwy to rezygnuje z mandatu - uważa Miller.
A gdyby Miller przeszedł odnowę w namiocie Oburzonych, to darowałabyś mu jego prokapitalistyczne grzechy? Przypominam, że jego zastępca Kalisz takiej odnowie chciał się poddać ale niestety warszawscy organizatorzy nie postawili namiotów. Nie możesz przecież wykluczyć, że cały klub po wyborczej porażce gotów jest poddać procesom reedukacyjnym. Czy nawet do tego odmawiasz im prawo?
michnika i schetyny:)
ergo ,mieszcanskich liberałow,ktorzy modeluja sobie 'lewicę' na swoje kopyto
mieli do czynienia nie tylko z ustawicznymi wysiłkami paru osób pragnących nas przekonać że PPP cos robi i kogo reprezentuje, ale dojdzie do tego jeszcze analogiczna propaganda RPP?
"Mieliśmy ogromną kasę. Ale daliśmy ją bogatym i pogłębiliśmy rozwarstwienie społeczne. To jest tajemnica, o której się milczy. Bo albo popierasz PiS, albo milczysz. Ten brak krytycyzmu, to zapatrzenie i ten zachwyt nad dwoma latami naszych rządów, to przesada"
"Zyta Gilowska jest skrajnym liberałem i to, że PiS powrócił do niej, a nie do ideałów solidarności, jest fatalne."
"Problem był nie w tym, że zostawiliśmy pieniądze w kieszeniach Polaków, tylko to w czyich kieszeniach je zostawiliśmy. "
cały wywiad: http://www.wprost.pl/ar/266641/Cymanski-szanuje-Kaczynskiego-ale-ta-autokracja-i-dyktaturaS/
w każdej żywej partii są spory wewnętrzne.
Moim skromnym zdaniem wolontariusza, w opozycji potrzebni są zarówno społecznicy z sercem po lewej stronie typu Cymański, jak fachowcy z piekielnym łbem typu Gilowska. Notabene, o tym, jak oboz rządzący boi się wiedzy i umiejętności retorycznych Gilowskiej świadczy dość już dawna prowokacja z oskarżeniem jej o współpracę ze służbami specjalnymi PRL. Rzecz jest o tyle aktualna, że źródłem pogłosek na ten temat był ówczesny poseł PO...Palikot.
Bebel uczył, że ten, kogo wróg chwali, nie ma racji. Per analogiam, Gilowska, ktorą WSI zaatakowaly przy użyciu swoich typowych metod (finguj agentów w obozie przeciwnika, żeby odwrocić uwagę od agentów realnych), na pewno jest przydatnym narzedziem dla PiS. Co nie znaczy, że ze wszystkimi jej poglądami należy się zgadzać. Cymański - powtórzmy - też jest na miejscu.
Dlaczego jednak dyskusjami w PiS interesuje się lewicowiec-millerowiec, dla ktorego cała ta partia, która śmiała podnieść rękę na Wojciechowę (błogosławione Imię Jego WJŚW - od Wojciech Jaruzelski Ślepowron Wolski) - to jedno ogromne stado smoków zionących ogniem?
L.Miller ma rację - to zdrajca własnej formacji i oszust względem wyborców.
To Miller przede wszystki powinien przeprosić wyborców za to, że za jego rządów SLD poszedł na neoliberalne usługi. Wyborcy wybierając SLD sądzą, że wybierają opcję lewicową.
Dzisiaj wybór na szefa klubu parlamentarnego Millera nie pozostawia złudzeń jaki będzie charakter tej partii w Sejmie. Dlatego to poseł Kopyciński jest uczciwy wobec wyborców, a Miller nie.
Widzę, że w cyrku kręcą następny remake kultowego Świtu żywych trupów...
Pozostaje życzyć powodzenia!
Wygląda na to, że Wybierając Millera na szefa klubu sejmowego SLD uległ kuszącej idei, że ożywić Partię mogą tylko jej grabarze. Nie spodziewam się zatem niczego ciekawego
w tej niby lewicy.
jak zaczyna kończyć. Palikot rozegrał różowe popłuczyny po PZPR jak dzieci ...
złapali za beton. Dno na dno.
Dlaczego jednak dyskusjami w PiS interesuje się lewicowiec-millerowiec, dla ktorego cała ta partia, która śmiała podnieść rękę na Wojciechowę (błogosławione Imię Jego WJŚW - od Wojciech Jaruzelski Ślepowron Wolski) - to jedno ogromne stado smoków zionących ogniem?
W przeciwieństwie do ciebie nigdy nie kochałem Jaruzela i PZPR
A kto to tak pieknie walczył o głosy dla Millera w 2005 roku? ja?
ja przynajmniej nie jestem tym gównem ubabrany. Ty sie musisz tłumaczyc i uwiarygadniać bedąc bardziej kaczyński od Jarkacza. Taka między nami róznica.
Błaznisz się i juz sie chyba zaplułeś
bronił na łamach miesięcznika Dziś wielkiego przywódcę lewicy Leszka Millera ramie w ramie z Michnikiem?
Zanim kogoś fałszywie pomówisz rozlicz sie ABCD z samym sobą
LEWICOWIEC MILEROWIEC
dlaczego wtedy się nie obraził? Nie musiał startować z list SLD, mógł od razu przejść do Palikota.
Kopyciński jest zdrajcą i oszustem. Teraz usiłuje zatuszować swoją zdradę zwalając winę na Millera. Twierdzić dopiero po zdobyciu mandatu poselskiego, że L.Miller i Kalisz to wybór między dżumą i cholerą może tylko człowiek wyjątkowo fałszywy. Miesiąc temu nie była to jeszcze ani dżuma ani cholera. Partia Palikota jest partią przyjmującą zdrajców i oszustów. Palikot powinien być bardziej wybredny.
ma problem - bo nie wie czy opowiedzieć się za Gilowską czy Cymańskim. Jeszcze parę tygodni poglądy takie jak tego ostatniego określał jako inspirowane przez WSI, a teraz myśli, mailuje po instrukcje, czy to ma szanse, czy nie? Jak myślicie towarzyszu czy to na serio czy dla jaj?
to rezultat tego, że młode pokolenie, także w SLD, nawiązując do niedawnego wątku 22 letnich, ma jakby braki jakieś ogólne, biologiczne nawet. Gdybym był w SLD też bym głosował za Millerem.
A to, że był liberałem nie ma znaczenia, jak będzie trzeba, a będzie, to nim przestanie być, na tym polega jego no,.. jakby wielkość.
najsampierw to nie porownuj się do Cymańskiego.
A drugie primo: Cymański krytykuje pewne elementy polityki PiS czy strategii jej lidera ze stanowiska zaangażowanego i zasłużonego działacza opozycji. Nic to nie ma wspólnego z piskami wydobywającymi się z jednoosobowej niszy.
a kto walczył o głosy dla Millera - a przy tym dla siebie - jako kandydat do Sejmu w latach 1993 i 1997? A potem w jeszcze - tym razem z innej listy, nie SLD lecZ Samoobrony - w roku 2001? Tym gorzej, jeśli nigdy nie będąc podobno millerowcem, z takim cieniem Millera współpracujesz.
Ja przynajmniej jestem tam, gdzie chcę: raz w Dziś, raz blisko PiS.
A ty musisz krążyć na orbicie to PPP i Sierpnia 90, to ruchu Palikota. W zależności od tego, kto da sygnał, że może weźmie na listy Ukochanego Przywodcę wszystkich lokatorów Drogi Mlecznej.
Nie bez powodu zagorzali IPN-owcy atakują TW Beatę za jej przeszłość.
podczas swojego procesu lustracyjnego padła ofiarą obsesyjnych fanów grzebania po teczkach w poszukiwaniu ze trzy razy kserowanych świstków, będących produktem esbeckiej grafomanii.
.
jak widać "piszczy" wieloosobowo, czy może wielonickowo?
Spokojnie towarzyszu, spokojnie.
bo utrzymuję się z pracy. A ty z czego ABCD?
A tak w ogóle to fakty sa twarde. Broniłeś Millera. Ja nie. brałes udział w kampanii wyborczej SLD, ja nie.
ja mam czystą kartę i mogę współpracować z kim mi się podoba, ty jesteś neofitą albo człowiekiem na posługi.
Masz coś do dodania?
Nie da się ukryc że dałeś ciała, żebyś zapluł się ze złości po uszy.
Ale statut ofiary Zyta nabyła dopiero po wstąpieniu do PiSu. Wcześniej słusznie się krowie należało.
Już się cieszę na pogrzeb tej "formacji" i jej "liderów" (*_*)
Cokolwiek jeszcze zrobi Miller - zawsze śmierdzieć to będzie cynizmem i wyrachowaniem. W nim nie ma już żadnej IDEI, jest czysty NARCYZM i SAMOUWIELBIENIE.
Jemu nawet solidna kocówa w żadnym namiocie nie pomoże,
A Kalisz to produkt LSD. Taki skondensowany.
Kurde! Ale jubel się szykuje!!!
A tak będzie wyglądał "pogrzeb" Millera, zaś Ci puszczę limeryk Parlickiego:
"Lektyka"
Czterej słudzy nieśli z królem lektykę.
Pierwszy ślepcem był, drugi kuśtykiem,
Trzeci zawroty miał głowy,
Czwarty był niewymiarowy.
Król z lektyki na kamyki zleciał z krzykiem.
(*_*)
że w SLD nastąpi nowe rozdanie kart, że ustąpi Napieralski, nie wiedział, że Miller będzie szefem klubu. Praca którą wykonał w SLD w sprawie komisji majątkowej i jego aktywność może się lepiej przydać w RP niż w SLD który jak za lepszych czasów będzie się trzymał czarnej kiecy.
będzie ciekawie i wesoło. Już sobie wyobrażam jak Miller będzie się krygował w TV przed kamerami udając socjalistę :).
W Niemczech nazywają takie akrobacje *Eiertanz* :).
wiedział, że będą przetasowania w SLD w związku z tym. Więc tu nie masz racji, że dziewiczy Kopyciński został przez Millera politycznie zgwałcony. Może Kopyciński liczył na przywództwo w SLD i wreszcie zrozumiał, że kaliber ma nie ten, i stąd jego zdrada macierzystej formacji? Jak by nie patrzył, człowiek o takiej postawie moralnej nie będzie szanowany nigdzie, bo zdrajcom się nie wierzy, ze zdrajców się co najwyżej korzysta.
A co to jest za praca, w tej komisji majątkowej? Ile za to przypada miesięcznie na koncie prywatnym takiego uczestnika owej komisji? W końcu za to brał pieniądze, więc chwalenie go, że coś robił jest nie na miejscu.
Bez szyderstw, Adrem63, pytam Cię, czego dokonała komisja majątkowa - tak bez figur słownych i akrobacji myślowych.
Kopyciński nie jest człowiekiem honoru. Są rzeczy, których po prostu się nie robi. Zdrada jest zdradą, obojętnie, jak by się jej przyczyn nie tłumaczyło.
A poza tym, to L.Miller będzie musiał - jak każdy polityk u nas i na świecie - dostosować się do politycznych realiów. Czy więc będzie bardziej czerwony, czy niebieski, będzie zależało wyłącznie od sytuacji. I co śmieszne, tak jest nawet lepiej.
Oczywiście, że Kopyciński wiedział, że Miller startuje i z pewnością wiedział, że będzie posłem. Nie wiedział natomiast, że Napieralski ustąpi, a do władz wrócą starzy wypróbowani towarzysze *dżuma i cholera*.
Jeśli Kopyciński zdradził, to tylko swoje towarzystwo z SLD, ale nie swoich wyborców, którzy kojarzyli go jak sądzę z lewicą i z antyklerykalizmem.
Ponieważ już każdy wie, że SLD lewicą nie jest mimo zapewnień L. Millera więc odejście Kopycińskiego nie jest zdradą wyborców lecz najwyżej towarzystwa z SLD, które teraz na nim psy wiesza, a przedtem chwaliło(przepraszam, poseł Łybacka zachowała się godnie mówiąc o swoim koledze).
No cóż, cygan podobno dał się powiesić dla towarzystwa, ale nie wymagajmy tego od każdego posła. Dlatego poseł Kopyciński w moich oczach zachował swój honor.
Co do komisji majątkowej to nie odpowiem, bo coś pokręciłaś. Może to coś wyjaśni:
http://pl.wikipedia.org/wiki/Komisja_maj%C4%85tkowa
Co do polityki i realiów którym muszą ulegać.
Owszem, ale po to idziemy głosować, aby wybrać polityków którzy coś chcą zmienić na lepsze, zmieniać realia (gruszki na wierzbie:). Konserwatystom, tym którzy chcą przede wszystkim szanować realia pielęgnując status quo mówię:
Idźcie do diabła !
Każdy, kto opluwa gniazdo, z którego się wywodzi, nie jest człowiekiem honoru. Można zmienić zdanie, można zmienić poglądy. Czas nie stoi w miejscu i wiele się zmienia. Ale jeżeli ktoś lata całe jest członkiem SLD, potem startuje z list SLD, by następnie się obrazić i przejść do obozu wroga,by opluwać swoich towarzyszy partyjnych, nie może to być nazwane czynem chwalebnym. Jest to ewidentna zdrada połączona z utratą honoru.
Czyli w tej komisji majątkowej Kopyciński niczym szczególnym się nie wykazał.
myślisz że syfilis i rzeżączka są równorzędne ? To może to Kopyciński i Arłukowicz nie licząc wcześniejszych skoków i prób skaperowania posłów.
Jeśli sympatyzujesz z SLD to czy nie sądzisz, że to właśnie Arłukowicz zadał Napieralskiemu ten decydujący cios *kosą w plecy i tym samym pogrążył SLD ?
Mówienie podobnie emocjonalnie o honorze, pluciu i takie tam w świecie współczesnej polityki zwłaszcza w Polsce to strata czasu. Szambo jest szambem i można się z tego tylko śmiać.
nie wiem, czy syfilis i rzeżączka są równorzędne. Chodziło mi o to, że usiłowanie bycia dowcipnym w stylu Mikkego jest cienkie.
Sympatyzuję z każdym, kto zapewni Polsce spokój a Polakom dobrobyt. A zrobić to można na wiele sposobów, niekoniecznie zgodnych z moimi politycznymi przekonaniami. I o to chodzi. Kopyciński zdradził swoją partię i usiłuje przerzucić odium spadające na niego w związku z tym na L.Millera. To już nie te czasy, że duże draństwo można było przykryć jeszcze większym draństwem i z tego wychodzi coś pozytywnego, na zasadzie minus razy minus daje plus. Ludzie pomału nauczyli się dodawać i jest jak ma być: minus i minus to jeszcze większy minus. Kopyciński mógł sobie przechodzić, gdzie chce. Ale styl, w jakim to zrobił jest niegodny posła - reprezentanta ludzi w naszym parlamencie. Poseł powinien być osoba nieposzlakowaną, kimś, z kogo ludzie mogliby brać przykład. Uchowaj Panie, by brali przykład ze zdrajców i ludzi bez charakteru!
Z szamba, Adrem63, nie ma się co śmiać. Szambo, Adrem63, należy odpowiednio zabezpieczyć, wydobywające się z niego gazy unieszkodliwić a samą zawartość przerobić w wyniku chemicznego i biologicznego oczyszczania na coś w rodzaju nieszkodliwego kompostu, z którego oddzielone mocno toksyczne resztki należy spalić, a popiół z nich umieścić w beczkach ze stali nierdzewnej i umieścić głęboko w ziemi, w jakimś nieczynnym szybie. To wszystko wymaga, jak widzisz, pracy. Muszą ją wykonać ludzie, którzy się na rzeczy znają. Bo amator, to rozleje gnój po polach niszcząc warstwę uprawną gleby, albo dopuści do wybuchu gazu tzw. wysypiskowego, albo szamba nie zabezpieczy i potopią się w nim nieostrożni ludzie. Szambo - to rzecz poważna i poważnie należy do niej podejść.
>Sympatyzuję z każdym, kto zapewni Polsce spokój a Polakom dobrobyt.
Ja nie mogę tego powiedzieć. Problem w tym, że ja nie dostąpiłem *łaski oświecenia i wiary*. Nie widzę w Polsce nikogo ani jednostki ani grupy, która mogłaby spróbować poprowadzić Polskę na drogę podobną do drogi np. Szwecji.
Jeszcze na początku tego wieku myślałem, SLD może spróbować zachować lewicową twarz i drogę o której wiele się mówiło przed wyborami. Dzisiaj widzę, że scena polityczna w Polsce zasługuje tylko na żarty. Począwszy od JKM po Tuska włącznie. Miller nie jest wyjątkiem.
Co do godności i honoru na tej scenie, można o nich mówić tylko w wyjątkowych przypadkach. Nie widzę ludzi którzy chcieliby coś na lepsze zmienić. Głównym celem polityków (szambonurków:) jest dojście do władzy i zajęcie stanowisk (podział łupów). Ogólną cechą ich wszystkich jest świadomość niemożności.
Musiałby się pojawić ktoś całkiem wyjątkowy, ale taki pojawia się raz na stulecie.
Błogosławieni którzy wierzą do nich bowiem należy wiekuisty świat ułudy.
jako punkt wyjścia przyjmij, że żyjesz. I to właściwie powinno wyjaśniać całą resztę. Zmienić możesz tylko to, na co masz wpływ. Na co nie masz i nie będziesz miał wpływu tego nie zmienisz - tu się właściwie zgadzamy. Ale przecież żyjesz! Jakie masz więc wyjście? Zmarnować swoje życie myślami o tym, na co wpływu nie masz i czego zmienić nie możesz, albo znaleźć w tym wszystkim jednak coś, co czyni Twoje życie życia wartym. I o tym cały czas mówię. Miller, Tusk, Kwaśniewski i cała reszta robią tylko to, co muszą, tu możemy im wierzyć na słowo na 100%. Taka jest natura rzeczy, polityka i ludzie, którzy są siłą każdej zagrywki politycznej - tej dobrej i tej złej. Nie masz wpływu na Millera, Tuska i Kwaśniewskiego. Nie masz wpływu na politykę światową, decydującą o tym, jaka ma być ta nasza krajowa. Nie masz wpływu na całą resztę ludzi poza sobą samym. I na tym bazuj! Bo słońce świecić nie przestało, ptaki nie przestały śpiewać. Niedługo spadnie pierwszy śnieg, przyjdzie najkrótszy dzień w roku i po nim nadzieja na wiosnę. Nie jesteś tym światem i nie jesteś za ten świat odpowiedzialny. Jesteś częścią tego świata i odpowiedzialny jesteś za tą właśnie część, stanowiącą Ciebie. Zgorzkniały, chory człowiek nie wnosi nic dobrego do tego świata. Zdrowy, pracowity człowiek, mający wiarę w sens swego istnienia może w 1/6miliardowej ten świat poprawić. Możesz być zlepkiem materii wegetującej bez sensu. Możesz też być człowiekiem, rozumiejącym wzajemne zależności przyczyn i skutków. Wybór należy do Ciebie. A wiara? - jest energią, dającą siłę, by to wszystko móc próbować pojąć. I tak wszystkiego nie zdążysz. Więc nie marnuj ani chwili na marudzenie i narzekania. Czy narzekasz, czy jesteś zadowolony, świat idzie do przodu tak samo, bo jesteś co prawda jego częścią, ale jednak maleńką. Narzekasz - masz dzień zmarnowany. Rozumiesz i starasz się żyć dobrze - masz dzień korzystny. I cokolwiek byś nie robił, nie wróci on - ten dzień - jeszcze raz, byś mógł naprawić to, co zrobiłeś źle. Więc rób od razu dobrze, na ile to możliwe. A szambo? - aż tak duże nie jest ono nigdy, by nie móc znaleźć dla siebie jakiegoś przyjemnego, miłego kącika do własnych rozważań i relaksu. I pamiętaj, że jak powiesz: " a niech to wszystko szlag trafi", to trafi on na pewno. Tylko dlaczego potem narzekasz, skoro odbywa się to na Twoje życzenie?
Jak widzę, wolisz rozmawiać o mnie niż o świecie polityki, stąd pewnie zmiana tematu.
Ale jak widzę nie znasz mnie dostatecznie (podobnie jak i świata polityki), więc daruj sobie te porady psychologiczne. Jeśli lubisz filozofować to może tutaj znajdziemy jakieś pole porozumienia ?
Z pewnością nie mamy w pojedynkę bezpośredniego wpływu na to co uczynią politycy, tym niemniej powinniśmy czynić tak jakbyśmy ten wpływ mieli, bo pośrednio mamy wpływ poprzez wymianę myśli i tworzenie grup ludzi podobnie myślących. Na przykład od dawna odnoszę się krytycznie do światowego systemu finansowego, inni czynili podobnie, ale nie było ich wielu. Teraz jak widać rodzi się ruch protestu na świecie i widać, że ludzie zaczynają coraz lepiej rozumieć co się wokół nich dzieje.
Twoje porady przypominają mi rady mojej babci, gdy byłem społecznie bardziej aktywny.
Babcia mówiła: o co walczysz, nie przejmuj się, świata i tak nie zmienisz.
Ale ja nie słuchałem babcinych porad, bo uważałem, że nawet jeśli go nie zmienię to próbować trzeba. I nigdy tego nie żałowałem. Dlatego m.in. nie można mówić o zgorzknieniu. Jestem w tej korzystnej sytuacji, że mogę się teraz śmiać z wszelkiego typu szambonurków, dążących do władzy dla władzy, posadek i wziątków, oraz marionetek poruszających się komicznie w *realiach społeczno politycznych* zamiast je zmieniać.
Jeśli lubisz filozofować to może powiesz mi jak definiujesz dobro.
Przyjemnej niedzieli jeszcze
otóż dobro jest jednakie dla każdego i wszędzie. Czyli to, co jest dla Ciebie dobre, jest dobre i dla mnie. Operuję tu wartościami bezwzględnymi, a nie chciejstwem i kaprysami. Konkretnie biorąc, jeżeli Ty będziesz człowiekiem mądrym, zdrowym, szczęśliwym i pięknym, to będzie to dobre i dla Ciebie i dla mnie. I na odwrót. Z tym, że ja nie muszę przy tym wyglądać dokładnie tak samo, jak Ty i nie muszę mieć dokładnie tego, co Ty. Z racji tego, że Ty jesteś Ty a ja jestem ja, nasze potrzeby i upodobania różnią się i to też jest bardzo dobrze. Dzięki temu każde z nas może znaleźć sobie swoje - pasujące na miarę - miejsce na świecie nie zmuszając drugiej osoby do tego, by była taka jak my sami. I to jest dobre wszędzie i dla każdego. Problem zaczyna się wówczas, gdy ludzie chcą czyimś kosztem "zwiększyć" swoje "dobro", czyli albo wykorzystują innych albo narzucają im swoje wartości. Jakoś człowieka trzeba na wstępie - w ciągu jego trzech pierwszych lat życia - zaprogramować, ale najlepiej jest programować go na wartości uniwersalne, jak dążenie do doskonałości, mądrości i niezależności. Dążenie do dobra wyklucza wszelkie zawiści i konkurencje, ponieważ dla każdego z nas jest odpowiednie miejsce na świecie i chodzi o to, by je znaleźć, ale nie kosztem innych. Jest to pewna sztuka, ale nie niemożliwa do wykonania. Posiadanie rzeczy zbędnych do przeżycia jest wielką przeszkodą w dążeniu do dobra. Jeżeli mamy coś, co nie jest nam potrzebne, to z pewnością jest ktoś, komu tego brakuje bo potrzebne mu jest - biorąc tak symbolicznie. Istotne więc jest określenie siebie samego, swoich potrzeb, zrozumienia drugiego człowieka i jego potrzeb i pójścia na kompromis. Ludziom jest dlatego tak źle, ponieważ zapomnieli, że powinni chcieć sami o siebie się troszczyć, powinni uczyć się możliwie wielu rzeczy, wykonywania możliwie wielu czynności, w wyniku których mogliby lepiej siebie poznać i byliby mniej podatni na manipulacje z zewnątrz. Nie można kochać kogoś nie kochając siebie samego, nie można rozumieć kogoś, nie rozumiejąc siebie samego, nie można akceptować kogoś, nie akceptując siebie samego itd. To, co odbieramy w innych musi być najpierw w nas samych. Wiec jeśli szukamy dobra i staramy się być dobrzy - jeśli się staramy, to jeszcze dobrzy nie jesteśmy, lecz człowiek ma za zadanie uczyć się na błędach, więc to staranie stąd - to już samo w sobie jest dobre. Nie wiem, czy raczej oczekujesz, że pomyślę w kierunku przez Ciebie wybranym, czy też wolisz puścić myśli wolno. Więc nie zgaduję, co chcesz przeczytać, lecz piszę to, co mi do głowy przychodzi na ten temat. Dobro, czy bycie dobrym, człowieka nie osłabia, a przeciwnie. To, że tzw. zły człowiek może tzw. dobrego wykorzystać nie znaczy, że człowiek dobry staje się przez to człowiekiem złym. Dobro widzę w kategoriach niematerialnych, niewymiernych, stąd nie podlega ono żadnym działaniom z zewnątrz, ponieważ wynika z wnętrza. Działań charytatywnych nie uważam za dobre, lecz konieczne z punktu widzenia humanitaryzmu. Dobry, dobrze "skonstruowany" wewnętrznie człowiek, ma samorzutnie dobry wpływ na otoczenie.
Siebie nie uważam ani za dobrą, ani za złą osobę. Choć akurat przypomniało mi się coś w związku z tym dobrym wpływem na otoczenie. Otóż kiedyś poznałam faceta, taki luźny znajomy, choć miał jakieś nadzieje, ale nie poniżej pasa, i jego bratowa opowiadała mi, że kupił on sobie samochód. Benzyniaka. Umotywował to tym, że jak by miał diesla, to kradłby w pracy paliwo, bo wszyscy tak robią. I że zrobił to dla mnie. Powiem Ci, że do dziś nie rozpracowałam tego uczucia, jakie to oświadczenie we mnie wzbudziło; jest to wszystko na raz i każde z osobna. Obudziłam w nim dobre cechy nawet o tym nie wiedząc. I nie ma tu znaczenia, czy on właściwie mnie ocenił. Dobro można także rozpatrzeć w kategoriach nie czynienia zła. Ale tu wchodzi od razu do gry bierność, co dobre z natury nie jest.
A jak widzisz dobro Ty? Jeżeli mnie podpuszczasz, to dobry nie jesteś:)))
I na jakiej podstawie uważasz, że się na polityce "znasz lepiej" niż ja?
samo dobro dobre...
.
Najpierw bardzo dziękuję za Twój wywód o dobru. Muszę to jeszcze parę razy przemyśleć, bo na początku nie wszystko wydaje mi się zrozumiałe lub oczywiste.
Ja nie mam jeszcze jakiegoś skończonego zdania o dobru, zastanawiam się, próbuję dociekać, stąd moje pytanie. Rzetelna odpowiedź może mnie posunąć dalej. Lubię odkrywać paradoksy. Jednym z nich jest to, że ludzie bardzo dużo mówią o czynieniu dobra, nie bardzo wiedząc co tym dobrem jest. Innym paradoksem jest to, że często chcąc czynić dobro w końcowym efekcie uzyskujemy dokładną odwrotność tego co zamierzaliśmy.
Nie myślałem o dobru uniwersalnym, takim jak np. materia, energia, siła zachowawcza, słońce. woda, powietrze, czy dobra pogoda, ani także pewne różnice między ludźmi, które powodują, że możemy być szczęśliwi mimo różnych sytuacji. Twoje zdanie: *Czyli to, co jest dla Ciebie dobre, jest dobre i dla mnie.* to założenie które chyba odnosi się do tego rodzaju dobra, albo jest to inne opowiedzenie prawa: * Nie rób drugiemu co tobie nie miłe, rób tylko to co chciałbyś aby i tobie czyniono*
Mnie interesuje dobro, raczej jako efekt czy cel działania ludzkiego lub jego postaw, cech charakterologicznych ( Poseł Ziobro chciał czynić dobro :) niż jako rzeczy od człowieka niezależne. Nie ukryję, że chodzi mi o takie zachowania ludzkie, taki system społeczny, które mogłyby prowadzić do szczęścia większej liczby ludzi. (chociaż i szczęście jawi się także jako niezbyt jasno sprecyzowany stan ). Nie chcę ludzi uszczęśliwiać na siłę, ale uważam, że powinno się tworzyć takie warunki by to szczęście stało się bardziej możliwe.
Chodzi o takie zachowania ludzkie które mogłyby przyspieszyć postęp społeczny rozumiany chociażby jako zanikanie zjawiska nędzy i głodu (co 6 sek na świecie umiera dziecko z głodu) czego nie udało się dokonać mimo olbrzymiego skoku postępu technologicznego.
Ten oczekiwany postęp społeczny nie będzie możliwy dopóki nie nastąpią *fundamentalne przemiany w sferze wartości i postaw człowieka*. Ta konstatacja wymusza z kolei ważne pytanie: Czy uda się i w jakiś sposób *skonstruować, zaprogramować* tego *dobrego człowieka*. Jak dotąd bowiem nie widać chyba oznak jakiejkolwiek poprawy. Nawet raczej przeciwieństwo jest faktem, bo człowiek biorąc przykład z elit staje się jakby bardziej pazerny, bezwzględny i bezduszny. Zresztą nie tylko elity są winne. W przeciętnym człowieku tkwi to pragnienie *mieć* jakby genetycznie uwarunkowane, a młody człowiek idzie na studia nie po to by być lepszym, dobrym, mądrym, coś dobrego po sobie zostawić lecz po to by mieć łatwiejszy dostęp do dobra materialnego. Jeśli się mylę to mnie sprostuj.
Dobrem jest być może postrzeganie drugiego człowieka jako dobra nadrzędnego. Nie mówmy o miłości bliźniego, bo to sformułowanie poprzez zabarwienie religijne i częste użycie traci jakby swoją prawdę. Jak się wydaje z drugiej strony najwięcej zła wynika z przedmiotowego traktowania człowieka.
Nie wiem czy wolność służy dobru i jaki jest związek wolności i dobra. Ktoś powiedział, że dobro wyznacza obszar wolności człowieka, więc może taki jest właśnie.
Dobrem jest być może także, a może przede wszystkiem uznanie dobra jako wartości nadrzędnej i wybranie go jako celu swojej egzystencji. Zastanawiam się czy u każdego człowieka ten wybór następuje i co on później oznacza. Podobnodobro dobro jest w każdym człowieku lecz czy człowiek będzie dobrym zależy być może właśnie od tego wyboru.
Dobrem jest chyba także to co przyczynia się do szczęścia człowieka. Miłość może być dobrem, ale nie musi dobra tworzyć. Kiedy ja się zakochałem po raz pierwszy w wieku 14 lat to najpierw zerwałem kilka krokusów w Tatrzańskim Parku Narodowym gdzie były pod ochroną i ofiarowałem je mojej wybrance(pewnie zachowała je gdzieś zasuszone w książce), czy znaczy to, że nie była dobrym człowiekiem ?
Dla niektórych dobrem jest nie czynienie zła, poza tym istnieje wolność.To uproszczona metoda, bowiem zło łatwiej jest postrzec, określić niż dobro, ale czy to wystarczy ?
Mądrość także nie jest łatwo określić, jednym ze sposobów jest odniesienie do dobra. Mądrym będzie ten kto potrafi stworzyć dobro, bo zło potrafi kazdy głupi.
...... definicją mądrości
cytuję ________________
Mądrość także nie jest łatwo określić, jednym ze sposobów jest odniesienie do dobra. Mądrym będzie ten kto potrafi stworzyć dobro, bo zło potrafi kazdy głupi.
_______________ koniec cytatu
A co do Nany to czasami da się lubić .....
ale tylko wtedy gdy jest kompetentna w temacie artykułu który
komentuje :)
W innym przypadku to wychodzi z niej taka polsko-wiejska
( bez obrazy) Margaret Thatcher.
Pozdrawiam komentatorów o lewicowym sercu :)
jacekx socjalista naiwny
Zupełnie się z Tobą zgadzam. Już od lat na temat szczęścia zgłębiam Tatarkiewicza i coraz bardziej widzę, że pisać można wiele ale nie musi to dotykać sedna sprawy. Być może to sedno jest za każdym razem - i to u każdego - gdzie indziej? Żonglowanie wyrazami nie zawsze może oddać to, co mamy na myśli. Ważniejsze jest - tak sądzę - nadawanie na tej samej fali. Więc w sumie nieważne, jakich wyrazów użyjesz, ważne, czy trafisz w tą strunę, która wywoła w drugim człowieku rezonans. I ta harmonia ducha to być może dobro w formie absolutnej, miłość w formie absolutnej czy też szczęście w formie absolutnej? W odniesieniu do materii zawsze gdzieś to się rozłazi w rękach i można co prawda z tego ulepić jakieś dzieło sztuki, ale coraz bardziej jedynie tej współczesnej :) Niewykluczone, że drugi człowiek jest dla nas jedynie stopniem, schodem, po którym możemy wejść stopień wyższy, a nasze odczuwanie szczęścia nie może być jednakie z odczuwaniem szczęścia przez tego "deptanego" naszymi duchowymi stopami w drodze do naszych poziomów wyższych? Osobiście uważam, że najbardziej uniwersalną wersją dobra jest miłość. Ta płynąca z serca i trafiająca do czyjegoś serca. Twoja pierwsza miłość i krokusy są tego dowodem. W odniesieniu do miłości nie było tam ani nic złego, ani dobrego. Było to poza tym wymiarem. Było czymś kompletnym, spełnieniem i obietnicą jednocześnie.
A tu, w strefie przyziemnej? - może dobrem jest, że ze sobą rozmawiamy? Po przeczytaniu Twojego wpisu czuję się tak, jakbym przeszła właśnie przez łąkę pełną kwiatów. W tym momencie to jest dla mnie czyste DOBRO.
Dzięki za miłe słowa, nasza rozmowa wskazuje, że łatwiej się porozumiewać podkreślając to co łączy, zamiast to co dzieli. Wtedy łatwiej o zrozumienie i dojście do wspólnych wniosków. Tego, jak widać z wielu wątków na tym portalu, nasza lewica jeszcze nie potrafi.
Wynika z tego, że warto rozmawiać i trzeba rozmawiać.
Pozdrawiam
*Lecz ludzi dobrej woli jest więcej*