autor tych rozważań ostatnio robił zakupy?
Czy oprocz haseł ruchu "oburzonych" zna on ceny podstawowych artykułów żywnościowych, konfekcyjnych, motoryzacyjnych etc.?
twierdził, że w sanacyjnej II RP każdy artukuł musial zaczynać się i kończyć informacją, że zbudowano port Gdynia.
W III RP każdy tekst lewicowy(?) musi zaczynać się i kończyć atakiem na Jarosława Kaczyńskiego oraz Prawo i Sprawiedliwość.
Ciekawe, dlaczego nikomu nie przyjdzie do głowy proste wytłumaczenie faktu, że jedni oburzają się na oburzonych, a drudzy oburzają się na oburzonych na oburzonych.
Przecież żyjemy w czasach, kiedy tradycje ruchu dążącego
do zmiany systemu kapitalistycznego na socjalistyczny, opartego na robotniczej bazie społecznej, zostały zniszczone. Na tym gruncie wyrosły tzw. nowe ruchy
społeczne, które zmiany ustrojowej nie wynosiły jako celu programowego.
Zastąpiły go "demokracją" - a to radykalną, a to uczestniczącą. Wszystko pod hasłem, że dla ulepszenia systemu, w którym żyjemy musimy sobie zdać sprawę
z tego, że jest nas 99% społeczeństwa, a naprzeciw mamy 1-procentową garstkę kapitału finansowego i korporacyjnego.
Wszelkie próby wyjaśniania, że podziały klasowe idą w poprzek tak postrzeganej "jedności lewicy" były odrzucane na fali przypływu, wydawałoby się, ruchu No Global.
Kiedy jednak pojawił się kryzys kapitalizmu o charakterze strukturalnym, naturalne sprzeczności w łonie owego sztucznie jednolitego ruchu zaczęły się ujawniać. Ponieważ jednak nadal nie ma wyrazistych organizacji jawnie formułujących cele swej specyficznej bazy społecznej, podziały w łonie Ruchu Ruchów wydają się jego psuciem, jego degeneracją.
W tej ideologicznie niewyrazistej magmie argumenty stron odnoszą się do powierzchownych cech wyróżniających różnicujące się strony. Ale podziały te dojrzewają i ruch pęknie, ponieważ interesy klasowe w społeczeństwie
nie idą tak, jak to wyznaczała "słusznie miniona" epoka kapitalistycznej prosperity.
Gorzej, że dojrzewanie świadomościowe grup lewicy rewolucyjnej (w odróżnieniu od radykalnej) jest spowolnione tradycyjnymi, sekciarskimi podziałami w obrębie posttrockizmu i poststalinizmu, podczas gdy
niezależny ruch komunistyczny nie potrafi wybić się na samodzielność.
Ciekawą ilustracją tego procesu, który dziś w Europie (i USA) nie potrafi zdecydować się na zdrowy podział ze względu na faktyczne interesy klasowe, jest "arabska wiosna". Zadawniona, wyssana z mlekiem posttrockistowskiej matki niechęć do dzielenia szerokich, względnie masowych, radykalnych ruchów społecznych, daje w efekcie to, że taki amalgamat różnego stopnia i różnego
podłoża klasowego radykalizmu społecznego jest przedstawiany jako "ruch rewolucyjny". A ponieważ w tym ruchu w sposób naturalny - ze względu na kunktatorską i oportunistyczną taktykę organizacji teoretycznie
"rewolucyjnych" - dominują hasła i kierownictwo radykalnego drobnomieszczaństwa, "rewolucja" zostaje "natychmiast przejęta" przez owo kierownictwo drobnomieszczańskie. I to zanim jeszcze zdoła się
pomyśleć o "rewolucji", która nie byłaby kapitalistycznym w treści i formie gadżetem burżuazyjnej komercji.
W ten sposób może rozkwitać tysiąc rewolucji, które według tego samego schematu zostają przejęte, zanim jeszcze same siebie pomyślą jako rewolucje.
Oczywiście, w ruchu społecznym nie można wykluczać istnienia różnych nurtów, od umiarkowanego postępu w ramach prawa "burżuazyjnego", poprzez konsekwentny reformizm, aż do nurtów autentycznie rewolucyjnych. Cele
wszystkich tych nurtów mogą i są zbieżne na określonych etapach walki o lepsze społeczeństwo. Nie w tej różnorodności tkwi problem, ale w świadomym zamazywaniu obiektywnie istniejących sprzeczności wewnętrznych owego
ruchu, który wyrósł wszak na przekonaniu, że takie sprzeczności nie istnieją, ponieważ zostały zniesione wraz z klęską ruchu komunistycznego oraz etapem
kapitalizmu, na którym sprzeczności klasowe zostały przezwyciężone, a przynajmniej sprowadzone do jednego szeregu z innymi, jakże nabierającymi znaczenia kwestiami, takimi jak kwestie kulturowe, mniejszości różnego typu czy feminizm.
Zaciemnianiu tej jasnej perspektywy klasowej sprzyjają nawet organizacje i nurty, które wywodzą się z autentycznie rewolucyjnych tradycji. Dzieje się tak, ponieważ organizacje i nurty nawet wywodzące się z autentycznej tradycji rewolucyjnej odczuwają brak własnej bazy społecznej, którą usiłują zastąpić bazą Ruchu Ruchów, a także z powodu zażartej rywalizacji wewnątrz
"zdeformowanego bądź zdegenerowanego" nurtu posttrockistowskiego.
Zamiast walczyć o świadomość w łonie szerokiego i różnorodnego ruchu społecznego, posttrockiści usiłują przejmować zjawiska, które wydają się brzemienne przemianami społecznymi, podszywając się pod ich hasła i
programy. Problem w tym, że mają mniejsze możliwości owego
"przejmowania" z jednego prostego względu - ich cele nie mogą być głoszone jawnie, ponieważ w oryginalnym brzmieniu są nie do przyjęcia przez ruch jako całość. Co
najwyżej takie jawne głoszenie haseł może przyspieszyć podział w łonie ruchu, a to oznacza znalezienie się po przeciwnej stronie barykady niż dotychczasowi "sojusznicy", z którymi sojusz był zawarty na ich
(sojuszników) zasadach.
A z tym jest też taki problem, że w samych organizacjach posttrockistowskich masę aktywistów nierzadko stanowią tacy właśnie rekruci z nastrojów drobnomieszczańskiego radykalizmu. W efekcie więc, organizacje te, zamiast wzrostu liczebnego, mogą doraźnie przeżyć gwałtowny odpływ zawiedzionych mas członkowskich.
Jedynym wyjściem jest aktywne i elastyczne działanie w łonie wszelkich ruchów społecznych z podniesioną przyłbicą. Aby nie był to jednak krok samobójczy, organizacje rewolucyjne powinny powinny wypracować modus
vivendi w ramach własnego nurtu rewolucyjnego, co nie oznacza koniecznie zjednoczenia, ale narzucenia swego autentycznego autorytetu dzięki umiejętności dyskutowania o problemach programowych i budowania na tej podstawie wspólnego frontu wobec postępowych organizacji
drobnomieszczańskich.
Ewa Balcerek i Włodek Bratkowski
20 października 2011 r.
Co tu dużo gadać. Wraz ze zniknięciem ZSRR, potężnej przeciwwagi wobec imperializmu i jego polityki wyzysku oraz wojen, świat stał się bardziej niesprawiedliwy, bardziej niebezpieczny i bardziej nieludzki.
Rzeczywistość głębokiego kryzysu w którym system kapitalistyczny jest pogrążony mówi sama za siebie. Komunizm, jako alternatywa dla kapitalizmu, jest bardziej niż kiedykolwiek aktualna i niezbędna.
Przy tak zmasowanej dezinformacji,jaką stosują nieobiektywne media, trudno dotrzeć do tych, którzy na własne życzenie, dają władzę tym, którzy nigdy nie powinni tej władzy sprawować.Jak niski jest poziom wiedzy politycznej ekonomicznej w społeczeństwie , widać na przykładzie Palikota, któremu przypisuje sie (z jakiej racji???) lewicowość i pro społeczny program... Chyba , że chodzi o bardzo wąską część społeczeństwa< niszową... To ,ze podkradł pierwotny program antyklerykalny z SLD, i przeciągnął do siebie Biedronia, nie świadczy o Jego nagłej iluminacji i skręcie w lewo.. Świadczy jedynie o "wielolicowości", czyli o populizmie.. Tylko dlaczego te wszystkie dziennikarskie wyliniałe orły bezskrzydłe nagle oniemiały i nie odsądzają od czci i wiary za obrazoburcze traktowanie KK ?, no dlaczego ? czyżby od 9.10. nagle "lewicowość" jest cacy??, czy może jest to kolega Tuska i dlatego nietykalny ? jest tylko jedna odpowiedż - wstyd, panie i panowie dziennikarzyny...jesteście NIEWIARYGODNI I ZAKŁAMANI
Nie sądzę, żeby jakiś kraj mógł stawać w szranki z ZSRR w kategorii imperializmu.
chiny, mezopotamia, egipt, babilon, aztekowie, inkowie, macedonia, rzym, bizancjum, kartagina, hiszpania, portugalia, francja, wielka brytania, rosja za caratu, święte imperium rzymskie
usa
@o. Tempora O'Mores reprezentujesz "trzecioświatowy maoizm"?
Jak dla Ciebie to mogę reprezentować nawet "międzyplanetarny maoizm". Tobie zaś doradzam zamiast podniecać się trzecioświatowymi rewolucjami zainteresować się rewolucją oświatową w swojej głowie.
Co do ZSRR nie widzę sensu dalej dyskutować. Państwo, w którym życie ludzkie było gówno warte zasługuje jedynie na pogardę i potępienie.
@Państwo, w którym życie ludzkie było gówno warte zasługuje jedynie na pogardę i potępienie.
Tym bardziej winieneś cenić dokonania ZSRR - pogromcy faszyzmu i przykładu wyzwolenia człowieka z kajdan kapitału. O to przecież walczą uczciwi ludzie w czasach kryzysu kapitalizmu.
generalnie lubię twoje posty, ale jakoś nie w tym wątku:)
każde państwo traktuje życie ludzkie jak howno - taka jest jego natura
na przykład z jakiegoś fantastycznego powodu muszę być gotowy bronić go, a jeśli przy tym zginę, to nawet lepiej dla państwa, choć niekoniecznie dla mnie, bo każdy idiota, który mężnie ginie z imieniem swego kochanka na ustach podnosi jego wartość w oczach innych, lecz może ją stracić sam
na przykład stawiając opór funkcjonariuszom państwa, choćbym miał rację a państwo się myliło (lol taki żart, państwo przecież się nie myli) mogę zginąć za samą próbę wprowadzenia w życie własnej wizji mojej sytuacji w najbliższej przyszłości
na przykład kierując się humanitaryzmem uprzedzę inne państwa, że moje państwo w tajemnicy buduje głowice, które wykorzysta do wyprzedzającego uderzenia, sprowadzę na swoją skromną osobę gniew trybunału i zginę za bycie porządnym człowiekiem
państwo ma nie tylko życie człowieka za howno, ono ma samego człowieka za więcej niż jedno howno, za cały potok howna, którego bieg musi zorganizować tak, aby na łąki pańskie się rozlewało
państwo ci wyraźnie powie co masz zrobić i kiedy zrobić, ile masz za to zapłacić, państwo ci kierunek drogi wyznaczy, wystraszy cię przed wizją jego braku, ale zaraz potem cię przytuli i uspokoi i powie, że nie ma sie czego bać, ono zawsze tu było i nigdy cię nie opuści
zsrr niczym się nie wyróżniał i w niczym nie był wyjątkiem
można jeszcze dodać, że nie ma lepszego przyjaciela kapitalizmu niż PAŃSTWO, mimo, że sam zainteresowany próbuje minimalizować jego znaczenie, to jednak PAŃSTWO nadal wiernie jemu służy, podlizuje się i skamle przed nim. Trudno wierzyć, że PAŃSTWO stanie po drugiej stronie, gdy ciągnie się na pasku kapitalistów. ZSRR niczym się nie wyróżniał, zastąpił prywatnego kapitalistę, zbiorowym, państwowym (nie mylić z cliffowskim rozumowaniem, gdzie następuje rozróżnienie na "leninowsko-trockistowski" - dobry i "stalinowski" - zły ZSRR, wsio ryba), a potem się "sprywatyzował" i wrócił na jedyne słuszne tory. Po cóż eksperymentować, lepiej nie silić się na oszukiwanie i z otwartą przyłbicą grabić i plądrować.