Komentarze czytelników portalu lewica.pl Komentarze czytelników portalu lewica.pl

Przejdź do menu

Komentowany tekst

Wenezuela: Przejęcie przez państwo ziemi brytyjskiego przedsiębiorstwa

Komentarze czytelników

Dodaj komentarz

Brawo Chavez

Angielscy kułacy.

autor: mlm, data nadania: 2011-11-01 09:33:25, suma postów tego autora: 4284

I słusznie...

Ziemia powinna rodzić chleb, bo miliony ludzi głoduje. Ci, którzy to sabotują, powinni być prawa do niej pozbawiani. I to właśnie robi Chavez. Należy mu się za to wielkie uznanie.

autor: steff, data nadania: 2011-11-01 09:50:44, suma postów tego autora: 6626

Ostatnie zdanie newsa jest bardzo interesujące

Ciekawe czy to prawda.

autor: west, data nadania: 2011-11-01 10:20:45, suma postów tego autora: 6717

Co w tym złego?

Chavez odbiera grunty:
a) wielkim zagranicznym korporacjom, w posiadaniu których ziemia leży odłogiem.
b) wielkim plantatorom, którzy nie mieli tytułu prawnego do zajmowanych gruntów, czytaj nie byli ich właścicielami, a mimo to je zawłaszczyli. W tym wypadku naliczyłbym im jeszcze za te wszystkie lata dzierżawne + oczywiście odsetki.
Odebrana ziemia jest przekazywana na preferencyjnych warunkach drobnym rolnikom.

autor: Stirlitz, data nadania: 2011-11-01 11:18:39, suma postów tego autora: 1578

powtórka z Zimbabwe?

tam też Mugabe rozkułaczał, a lewyzna wyła z radości

jak się skończyło, wiemy, hehe....

autor: dr(e)s, data nadania: 2011-11-01 10:54:23, suma postów tego autora: 1539

JarKacz

opowiada, Chavez działa. To jest ta drobna różnica.

autor: szerszeń, data nadania: 2011-11-01 14:33:27, suma postów tego autora: 1073

"ostatnie zdanie newsa jest bardzo interesujące"

Bynajmniej.

autor: Bury, data nadania: 2011-11-01 16:09:33, suma postów tego autora: 5751

dresiarzu

A głupsze skojarzenie już ci nie przyszło do głowy? To od naczytania się zbyt wielu postów szalonego doktora Zychowicza czy wrodzona indolencja intelektualna?

autor: szerszeń, data nadania: 2011-11-01 16:24:47, suma postów tego autora: 1073

szrszen

w tym przypadku to rozroznienie mnie akurat cieszy...

autor: nikyty, data nadania: 2011-11-01 21:18:02, suma postów tego autora: 3572

ciekawe komu odda tą ziemie?

ciekawe komu odda tą ziemie? 700tyś. akrów prawie 300tyś. ha, czyli 3000 km2. Żeby taki obszar ogarnąć trzeba sporo ludzi lub sprzętu.
Nie sądze że miejscowi sa w stanie lepiej zagospodarować tą ziemi.
Skończy sie jak w Zimbabwe, głodem. Z głodem może przesadzam, ale napewno nie są w stanie lepiej tej ziemi uprawiac od anglików.
Chávez zwyczajnie wywłaszcza właścicieli płaci odszkodowania śmieciami i wszystko pod pretekstem "niedostatecznie wykorzystanych" terenów (czyli wedle uznania).

autor: kacek, data nadania: 2011-11-01 22:27:41, suma postów tego autora: 12

od dawna wiadomo, że 5 arowy ogródek warzywny jest w stanie zapewnić jedzenie kilku osobowej

rodzinie. Na bieżąco i na przetwory na cały rok. Mam, to wiem i mogę to zaświadczyć. Nie potrzeba do tego żadnych maszyn, wystarczy szpadel i grabie. Grządki kopie się sukcesywnie, a nie wszystkie na raz, ponieważ nie wszystko na raz się sieje. Nie samym zbożem człowiek żyje, więc obsianie wszystkiego zbożami byłoby błędem. W nie tak odległych czasach, gdy było wielu drobnych rolników, w jednej chacie żyło wiele pokoleń, wzajemnie się wspierających. Jedna krowa była wystarczająca, parę świń no i koniecznie ogród warzywny i parę drzew owocowych. To u nas. W Andach, tubylcy mieli skrawki ziemi, na której uprawiali kukurydzę i fasolę. Głodu praktycznie nie znali. Dopiero dotarcie do nich "cywilizacji" spowodowało, że zaczęli wszystko przeliczać na pieniądze. Ale pieniędzy jeść się nie da. I gdy jest ich za mało, człowiek głoduje. Natomiast ziemia zawsze coś tam urodzi, jak nie obrodzą kartofle, to kapusta, jak nie ona, to marchewka itd. Nowoczesna nauka kłamie na temat gleby i jej potrzeb. Od stuleci na polach tarasowych uprawiany jest ryż. Dopiero ostatnio jest on zasilany nawozami sztucznymi - właśnie z powodu przeliczania jedzenia na pieniądze i problemy z glebą już są. Żeby nie było na świecie głodu, państwa "rozwinięte" powinny zaprzestać sponsorowania "rewolucji" i "puczów", powinny zaprzestać sprzedawania broni do Afryki. Zanim bladzi w Afryce się pokazali, nie było tam głodu, a już na pewno nie w obecnym wymiarze. Afryka, mogąca być spichlerzem świata, jest od dziesięcioleci wciągana w konflikty międzyplemienne, prowokowane przez kraje zachodnie. W niektórych krajach afrykańskich wojna trwa dziesięciolecia. Jak w takiej sytuacji ma być tam dość jedzenia dla wszystkich? W czasie wojny trzydziestoletniej w Europie Zachodniej też był masowy głód. Bladzi powinni się odczepić od Afryki, bo ich polityka prowadzona tam jest dla Afrykańczyków zgubna. I nie jest to wynik przypadkowy nieprzemyślanego działania, lecz wręcz przeciwnie.

Działania Chaveza są bardzo mądre. Wenezuela istniała bez Anglików i może ponownie bez Anglików istnieć. Anglicy Wenezueli nie są potrzebni, Wenezuela Anglikom potrzebna jest i dlatego się tam wepchali.
A 717 tysięcy akrów to też nie żaden wielki obszar. Nasz kościół katolicki coś na ten temat wie i dlatego wciąż żąda dla siebie jeszcze więcej ziemi.

autor: nana, data nadania: 2011-11-02 15:39:42, suma postów tego autora: 4653

Akurat

przyszłość już głęboko w XX wieku należała do dużych gospodarstw typu farmerskiego i menedżerskiego.
W Polsce mogliśmy mieć nowoczesne rolnictwo pod warunkiem oddłużenia i dofinansowania gospodarstw ziemiańskich.
Tymczasem komuniści w ramach reformy rolnej stworzyli mikroskopijne, podzielone na spłachetki gospodarstwa kilkuhektarowe.
Ciekawy jestem, czy ktoś fanów tej reformy biegał kilka kilometrów z półhektarowego pola z żytem, żeby gdzie indziej zbierać - dla odmiany - owies.
Reforma rolna była narzędziem cofnięcia polskiego rolnictwa do epoki Bolesława Okrutnego vel Zapomnianego.
A tu widzę, że niektórzy rewolucjoniści z III Świata, zupełnie jak jacyś Burboni, niczego się nauczyli i niczego nie zapomnieli.

autor: ABCD, data nadania: 2011-11-02 16:30:10, suma postów tego autora: 20871

kułacy+kler = braki mięsa

@nana niestety ale tym razem rację ma ABCD. Gomułka zaprzestał kolektywizacji rolnictwa, na skutek czego w PRL był jednocześnie silny Kościół kat. i silne braki mięsa. W NRD czy CSRS, z tamtejszym skolektywizowanym rolnictwem, nie było braków mięsa ani też silnego Kościoła.

autor: mlm, data nadania: 2011-11-02 16:56:16, suma postów tego autora: 4284

U nas nb. robi się to samo, dlaczego nie ma na tym forum

wpisów "brawo Tusk"? :-)
A żeby nie być gołosłownym, link:
http://archiwum.polityka.pl/art/wyorani,432923.html

autor: west, data nadania: 2011-11-02 17:35:13, suma postów tego autora: 6717

ABCD

To przypomnij wszystkim założenia reform rolnych z czasów twojej umiłowanej II RP. Słowo parcelacja przy tej okazji pojawiłoby się częściej niż "zdrowaś Mario" przy odmawianiu różańca.

PS - czy po zamachu Pinocheta oddano dawnym właścicielom ich rozparcelowane majątki? Tak, jedną czwartą.

autor: szerszeń, data nadania: 2011-11-02 17:41:00, suma postów tego autora: 1073

chciałbyś, ale nie możesz, ABCD

zastanów się, skąd wzięły się małe gospodarstwa rolne. Otóż wzięły się one stąd, że władza nie ingerowała w sprawy dziedziczenia ziemi. I tak z roku na rok następował podział majątku pomiędzy spadkobierców. I rzeczywiście tak było - głównie na Wschodzie Polski, że chłop miał ziemię w dwudziestu kawałkach i to w różnych wsiach. Natomiast tzw. scalanie ziemi - propagowane przez PRL - miało sprawić, by ludzie zamieniali się ziemią, w celu utworzenia większych obszarów w całości. Rzuć sobie okiem na satelitarną mapę Polski i będziesz widział różnicę między obszarami wschodnimi Polski i zachodnimi - czyli zawsze polskimi ziemiami w końcu odzyskanymi (Słowianie mieli swoje obszary po Łabę). Scalanie ziemi dało niewiele, ponieważ wciąż byli jacyś spadkobiercy jakiejś tam tylko części posiadłości.
Duże gospodarstwa sprawdzają się jedynie wówczas, gdy na nich pracują chłopi bezrolni za psi grosz; wtedy i tylko wtedy są zyski. Wielkie gospodarstwa rolne, np. w Niemczech, w ogóle się nie sprawdzają. Chłopi czasem opowiadają - pokazują to nieraz w tv - że lat temu dwadzieścia mieli o połowę hektarów mniej, albo jeszcze skromniej, i stać ich było na wiele. Kilka krów dawało dochód, płody rolne też. Obecnie ci chłopi mają po parę tysięcy hektarów, ogromne maszyny do obróbki pola, setki krów - I NIE MOGĄ WYKAZAĆ SIĘ ŻADNYMI WIĘKSZYMI ZYSKAMI. Żyją tak, jak przed laty, lecz pracować muszą więcej. Dopłaty idą z reguły na spłatę kredytów zaciągniętych na te ogromniaste maszyny, których koszt eksploatacji też jest znacznie wyższy, niż maszyn mniej skomplikowanych. Po co szukać zresztą daleko? U nas na wsi jest chłop. Miał on zawsze cztery krowy i oddawał mleko do skupu. W PRLu. Za to i za sprzedaż zboża - dopłat wówczas nie było żadnych! - żyli oni nieźle - to są jego słowa. Teraz ma krów kilkanaście. Raz na tydzień podjeżdża do niego cysterna i bierze mleko. Pieniędzy starcza mu na styk. Tak mówi i to też widać gołym okiem. A jest on pracowity. Co prawda pali papierosy, ale jest nietrunkowy. Ziemi też sobie dokupił. I żałuje, bo dopłaty co prawda bierze, ale nie ma gdzie sprzedać plonów.
Jeżeli sobie, ABCD, wyobrażasz dofinansowanie "gospodarstw ziemiańskich", to czy widzisz się w roli pana na roli, czy parobka? Jeżeli jako parobka, to nawet zastanowiłabym się, czy nie być za tym dofinansowywaniem "gospodarstw ziemiańskich". A swoją droga to ciekawa rzecz: dawać kasę posiadaczom ziemskim za to, że wykorzystując tanią siłę roboczą wykażą się zyskami, by móc istnieć na rynku. Czyli ludzie mieliby dawać takiemu "gospodarzowi ziemianinowi" kasę za to, że mogą kupić w sklepie jedzenie? No! toś wymyślił. Każdy, kto ma kawałek ziemi uprawnej wie, że jej posiadanie oznacza dla niego pewien rodzaj wolności. Możliwość decyzji, co i kiedy się będzie siało, zbierało itd. czego ludzie ziemi nie posiadający nie znają.

Komuniści nie tworzyli żadnych gospodarstw rolnych, szczególnie u nas, ponieważ u nas nigdy żadni komuniści u władzy nie byli. Ale tego nie możesz wiedzieć; władasz wszakże tylko językami obcymi w zakresie niewybrednym, co pokazałeś niedawno w jakimś wpisie.
Władze PRLu były za tym, by gospodarstwa rolne nie były w nieskończoność dzielone. Zapobiegała temu migracja ludzi ze wsi do miast.
Miałeś prawo, ABCD, tego nie widzieć, bo Cię na świecie nie było.
Przy reformie rolnej wielkie latyfundia dzielono na takie ok. 10ha - na Zachodzie, na Ziemiach Odzyskanych. Natomiast majątki ziemskie do 50ha nie podlegały parcelacji.
To, co jest na wschodzie Polski jest wynikiem podziału większych kawałków ziemi na mniejsze w wyniku podziału spadkowego.
Zaś reforma rolna była wielką szansą na godne życie dla setek tysięcy chłopów bezrolnych, wykorzystywanych w sezonie przez "gospodarstwa ziemiańskie". Nie mieli oni ani ubezpieczenia zdrowotnego, ani emerytalnego. Nie posiadali oni nic na własność. Mieszkali kątem u pracodawcy tak długo, jak długo dla niego pracowali. A potem won, zima nie zima. Nikogo to nie obchodziło. Reforma rolna przywróciła tym ludziom ludzką godność. Było to bardzo humanitarne działanie zarówno władz przedwojennych, jak i władz PRLu. W ogóle czytając o dwudziestoleciu międzywojennym w dokumentach z tamtego czasu i porównując potem rządy PRLu można doszukać się kontynuacji wielu przedsięwzięć zarówno w przemyśle jak i rolnictwie. Tego też, ABCD, wiedzieć nie musisz, bo wtedy Cię też nie było. A ci, którzy Ci o tamtych latach opowiadają, najwyraźniej kłamią. Czyli jesteś zwykłą ofiarą cudzych przekonań i aspiracji. Mogłeś tego uniknąć posługując się własną głową - albo i nie mogłeś :))

Ze wszystkiego można wyciągnąć wnioski poprawne albo niepoprawne. Ty ćwiczysz się, ABCD, w wyciąganiu wniosków niepoprawnych. Przecież to zaprowadzi Cię donikąd. I co na to Twój kot?!?

autor: nana, data nadania: 2011-11-02 18:55:07, suma postów tego autora: 4653

nasz doktorek nie wie nawet

że reforma rolna miała większe rozmiary w II RP niż w PRL.

autor: kontras, data nadania: 2011-11-02 22:33:03, suma postów tego autora: 1774

Dodaj komentarz