Skądinąd, chyba lewica z żadnego innego regionu świata nie byłaby tak bliska jednomyślności w sprawie, którą przypadkiem oddaje tytuł pewnego mojego tekstu.
http://lewica.pl/index.php?id=25363
Ciekawe dlaczego...
no to... jak wynika z tekstu...teraz NATO będzie robić rewolucje w świecie... pogięło was kompletnie!
A Palikot to lewak/socjalista :)
jak z Kaddafiego antyimperialista!
pogięło lewicę w świecie arabskim. Zgadzamy się co do tego.
JÓZEF STALIN I ARIEL SZARON
To ze Kaddafi nie jest antyimperialistą to powód aby zrujnować kraj i zabić tysięcy cywilów?
Zresztą nie tylko Ty... Tego, że Kaddafi prowadził taką politykę, która uczyniła z niego wymarzony kąsek dla imperialistycznych sępów. Nie jako choćby i donkiszot jakiegoś wyższego celu, lecz nade wszystko z żądzy władzy. Nie rozumiesz tego, że pozostaje jednym z głównych odpowiedzialnych za obecną dramatyczną sytuację w Libii i ani przez chwilę nie był częścią rozwiązania, lecz pozostawał - tak jak imperializm - częścią problemu. Nie rozumiesz tego, że igrał z losem, i to nie dlatego, żeby miał przed oczami jakieś postępowe cele.
Jeśli Iksiński wypuści z zagrody buhaja, którego sam rozjuszy, i ten buhaj Ciebie czy kogoś innego ubodzie, to będziesz bronić Iksińskiego w imię walki z buhajem?
Zastanów się nad jednym: dlaczego od miesięcy głosiłem nie tylko, że Kaddafi jest skończony i nie ma co go żałować, lecz również, że należy obalić samozwańcze kierownictwo powstania (a obecne przywództwo Libii) i że interwencja imperialistyczna tylko komplikuje i tak niewesołą sytuację.
Możesz przejrzeć moje wypowiedzi na forum Lewica.pl nt. Libii z ostatnich paru miesięcy. Znajdź jedną, w której dobrze mówię o NATO czy o kierownictwie powstania.
Proszę, zastanów się najpierw nad tym wszystkim. Z odrobiną analitycznego dystansu. Weź głęboki oddech, masz psa, to wyjdź z nim na spacer, i przemyśl rzecz na spokojnie. Jestem otwarty na dyskusję, nawet z dużą częścią ludzi reprezentujących prokaddafistowskie stanowisko. Najlepiej jednak najpierw ostudzić nieco emocje.
"Zastanów się nad jednym: dlaczego od miesięcy głosiłem nie tylko, że Kaddafi jest skończony i nie ma co go żałować, lecz również, że należy obalić samozwańcze kierownictwo powstania (a obecne przywództwo Libii) i że interwencja imperialistyczna tylko komplikuje i tak niewesołą sytuację"
Jesteś kryształowy moralnie. Nie to co my - kadafiści i staliniści, bo każdy kadafista to stalinista.
Twoje stanowisko z tego co pamiętam zmieniało się - od pełnego entuzjazmu dla "rewolucjonistów" czyli pomagierów NATO, po dystansowanie się od nich, gdy wyszły na jaw ich zbrodnie i imperialistyczny charakter (dla nas oczywisty od początku). Jeśli zmianie zdania towarzyszy krytyczne odniesienie się do wcześniejszego stanowiska to świetnie. Gorzej, gdy następuje ciche wykręcanie się od odpowiedzialności za wcześniej wypowiedziane słowa. Zdaje się, że spuściłeś z tonu i "rewolucjoniści" zostali po cichutku zdegradowani do "powstańców".
Wciąż nie rozumiesz jednej rzeczy, więc powtórzę jeszcze raz:
Łatwo odciąć się od obu stron i zachować kryształową czystość oraz nieskalane dziewictwo. Można to zrobić na papierze, ale w wirze walki jest to niemożliwe, bo na froncie masz dwie siły i musisz opowiedzieć się po jednej ze stron: albo NATO, albo Kadafi.
Gdyby trzecią siłą był rewolucyjny ruch robotniczy to sprawa byłaby prosta, ale tak się składa, że go nie ma. A skoro tak to musisz wybrać między tymi, którzy są na froncie. Myśmy opowiedzieli się przeciw NATO, co w tym wypadku oznacza za Kadafim. Wyście opowiedzieli się przeciw Kadafiemu, czyli za NATO. Każda ze stron uznała, że ma swoje priorytety: dla nas priorytetem było odparcie imperialistycznej agresji, a dla was obalenie autorytarnego przywódcy. Dla nas odparcie imperialistycznej agresji było ważniejsze, niż krytyczny stosunek do Kadafiego. Wasz negatywny stosunek do Kadafiego okazał się powodem poparcia imperialistycznej agresji.
Wybraliśmy przeciwne strony barykady i nikt nikogo nie przekona, więc zaznaczmy tylko linię podziału: nasz stosunek do agresji NATO na Libię został wyznaczony przez stosunek do imperializmu, a wasz został zdeterminowany przez stosunek do Kadafiego.
autor: Bartek, data nadania: 2011-10-22 13:37:06,
skłonności Kadafiego....
Zawarty jest w tym nie tylko rasizm ale i po prostu historyczna głupota! popiera się neokolonializm i to w jego najbardziej brutalnej, militarnej formie...
To jest bushyzm! ręce opadają i spodnie!
... ale on i tak nic z tego nie zrozmie
Cóż za infantylny tytuł tekstu, mówi on wszystko, świadczy o bezdennej politycznej naiwności autora. Tak jakby Libia brała udział w jakimś dżentelmeńskim klubie i mogła wybierać sobie do woli. Droga już została wytyczona, przez imperialistów i ich najemników... sorry, "trockistów-rewolucjonistów".
Nic dodać, nic ująć do tego. co w tym temacie napisłeś. Też byłem za Kaddafim, czyli przeciwko zachodnim zbrodniom w Libii i kradzieży jej ropy. I nadal jestem przeciw z nadzieją, że Arabowie z tym draństwem się rozprawią. PMB gorąco współczuje. Od początku w tej kwestii kłócił się sam z sobą. Zgubił marksizm a to jest jednak niezawodna klasowa busola.
nie twierdzę że zachód jest tu bohaterem i tak mnie prosze nie rozumieć, ale gdyby się nie wtrącił mielibyśmy tam dzisiaj najpewniej rzeźnię
Gdyby babka miała wąsy, to by był dziadek.
Gdyby srali muchy, byłaby wiosna - ale zamiast tego wtrącił się zachód i na trupach "nieodpowiednich" Libijczyków będzie trawa rosła.
I zapłaci !... nikt tych obrazów z pamięci nam nie usunie !
http://www.youtube.com/watch?feature=player_embedded&v=Z1s_RJLfQ7U#!
Byłam na tym spacerze z psami, żyję tak jak ty w kraju gzie jest elektryczność, woda, domy, sklepy, szpitale, przedszkole itp. Mijając te dobroci cywilizacji pomyślałam o dzisiejszej Libii, zniszczona ekonomicznie, ekologicznie, społecznie. I mam się pogodzić z takim perfidnym gwałtem na ten kraj bo ty i podobni mają jakaś obsesyjną nienawiść do jednego człowieka? Lecz się człowieku.
a szczególnie tej libijskiej. Komentarze po prostu mnie słabiły i wnerwiały. Szczególnie PMB, który istotnie wykłócał się sam ze sobą i czasem trudno było dojść o co mu właściwie chodzi. Świetnie ujął jego rozmemłanie Bartek.
Przypomnę, co powiedziałam kiedyś, a usłyszałam od pazghula: "Kadafi to bandyta, ale to nasz bandyta". W tym sensie, że to sami Arabowie mają prawo się z nim rozprawić. I sami się urządzać i robić "rewolucje" własnymi siłami. Bez interwencji i "pomocy" neokolonialnych chujów.
Mam nadzieję, że te skurwysyny NATOwskie kiedyś za to odpowiedzą...
.
Wydarzenia w Afryce Północnej i na Bliskim Wschodzie, znane pod nazwą "arabskiej wiosny", czy też "arabskiej rewolucji", na równi z konfliktem wokół Komunistycznej Partii Grecji (KKE), związanym z dramatycznym rozwojem sytuacji w tym kraju, diametralnie zmienią układ sił politycznych na radykalnej lewicy w skali makro i mikro.
Stąd też zaangażowanie Pawła Michała Bartolika po stronie "libijskiej rewolucji" uważamy za niezwykle korzystne dla krystalizujących się podziałów na radykalnej lewicy i w ruchu robotniczym.
Dzięki takim tępym, jednostronnym i prowokacyjnym tekstom, jak tu prezentowany, i postawom typu PMB, aspirujący do roli awangardy ruch posttrockistowski ustępuje na całej linii ustępuje miejsca topornym, zbiurokratyzowanym, bynajmniej nie błyskotliwym, a raczej stetryczałym organizacjom komunistycznym wywodzącym się z ruchu poststalinowskiego, które dzięki błędom konkurencyjnej formacji o kapitalnym znaczeniu dla sprawy robotniczej i przyszłej rewolucji socjalistycznej mogą już dziś śmiało mówić o odrodzeniu ruchu komunistycznego pod ich "światłym przewodem" i liczyć na przypływ "świeżej krwi".
Postawa Komunistycznej Partii Grecji w tym rozdaniu ma szczególną wagę. Partia ta nie wymaga nawet transfuzji.
Mniejsza o to czy nam to pasuje - TAK JUŻ JEST. Wszystko na to wskazuje, że partie komunistyczne odzyskają utraconą po rozpadzie ZSRR pozycję.
Posttrockim 20 lat po obaleniu "muru berlińskiego" i rozpadzie ZSRR wlecze się teraz w ogonie tzw. wolnościowej i antyautorytarnej lewicy, staczając się na drobnomieszczańskie hurrarewolucyjne pozycje tzw. lewicowego komunizmu, flirtując z anarchistami bądź socjaldemokracją.
I nic nie wskazuje na to, że zdoła wyjść z tej fatalnej sytuacji bez szwanku.
TAK JUŻ JEST, JEŚLI KTOŚ NIE WYCIĄGA STOSOWNYCH WNIOSKÓW Z WŁASNYCH BŁĘDÓW.
myślę że pamiętasz, a jeśli nie to sprawdzić łatwo można: nato włączyło się gdy siły rządowe nasiały ofensywę i postępowały ku zbuntowanemu miastu
kaddafi miał przewagę w uzbrojeniu, możliwości finansowania wysiłku zbrojnego, w tym ściągania najemników
nie pisałem doktoratu o rewolucji w libii ale jak na mój gust gołym okiem było widać, kto w końcu wygra
Tak bez NATO była by w Libii rzesz, bo to tylko prawdziwy biali Zachodni Europejczycy i ich podobni z USA są w stanie wstrzymać rzesz u pół ludków, czy to Serbowie czy Arabowie. Gdyby doszło do rzezy bez udziału wielkiej zachodniej cywilizacji to w jednej czwartej części Libii, dzięki NATO mamy rzesz na cały kraj.
wiesz jak działa policja polityczna?
WOJNA:
http://nvo.ng.ru/wars/2011-11-03/1_livia.html?mpril
To że doktoratu nie pisałeś widać gołym okiem. Wątpię też, żeby twoja wiedza o Libii była szersza niż to, co przez ostatni rok serwowały wszystkim głównonurtowe media (popraw mnie, jeśli się mylę).
Zresztą stan wiedzy o tym państwie (jak i o całym regionie) wśród osób, które zabierały w tym temacie głos, mogę po kilku miesiącach stwierdzić, jest żenująco niski.
Ad rem - spójrz najpierw na to, co napisałeś:
"zachód (...) gdyby się nie wtrącił, mielibyśmy tam dzisiaj najpewniej rzeźnię."
Teraz powiedz mi, czy to, co zachód zrobił w Libii, to nie była rzeźnia? Albo czy rzeźnią nie były pogromy czarnoskórych w Cyrenajce? Albo to, co ci "właściwi" Libijczycy zrobili w Tawerdze, Bani Walid, Sabie, Gadamesie czy Syrcie, nie było rzeźnią?
Zgodzę się, że gdyby nie atak NATO i Kataru, wojska Kadafiego szybko stłumiłyby rebelię, wybijając kilka tysięcy powstańców, kolejne kilka tysięcy wsadzając do więzień, a kolejne kilka tysięcy zmuszając do ucieczki do Egiptu czy Tunezji. Wiedząc coś więcej o uwarunkowaniach społecznych w Libii, można śmiało postawić tezę, że w takiej sytuacji starszyzna plemienna zadecydowałaby o zaprzestaniu walk i schowaniu wszystkich tych nastoletnich chłopców ze scyzorykami jak najgłębiej pod spódnice matek.
Ale stało się inaczej i zamiast szybkiego zakończenia konfliktu z kilkoma, może kilkunastoma tysiącami ofiar, dostaliśmy dziesięć miesięcy regularnej wojny, 30 tysięcy trupów, kolejne kilkanaście tysięcy uchodźców i zaginionych, zniszczoną infrastrukturę kraju, co trzeba wyraźnie powiedzieć - ZRABOWANIE libijskich rezerw walutowych, uwikłanie państw trzecich w konflikt, perspektywę dalszej destabilizacji regionu (Mali, Niger, Algieria) oraz zainstalowanie marionetkowych władz, których nie uznają w całości sami rebelianci, co zwiastuje przedłużanie się walk.
Nic tylko podziękować światłym oficerom NATO, że uchronili ludność cywilną przed rzeźnią.
Mniej więcej (nie będę tu się wypisywać o moim know how), a co, od tego zależy czy kraj zbombardujemy do epoki kamiennej czy nie?
eh, a wogole to po co sie wtracal zachod jak tam taki raj za kaddafiego byl, ludzie sobie szczesliwie zyli i nic nikomu nie wadzilo...
No i widzisz, jak łatwo się z wami rozmawia :D
Adwersarz pisze ci jakieś bzdety z palca wyssane, po czym ty nokautujesz go błyskotliwym, merytorycznym argumentem i w efekcie spadam z krzesła i milknę na wieki.
Myliłem się nikyty, jednak trzeba było zrujnować ten kraj i wybić kilkadziesiąt tysięcy ludzi, bo Libia nie była rajem, a Kadafi był niefajny. Można by sparafrazować - "bo to zły mężczyzna był", czego niezbicie dowiedli posttrockiści i proparlamentarni anarchiści na tym forum.
Zaś jeśli kraj nie jest rajem to można go bombardować ? A tak sobie przypominając np. wojnę w Jugosławii, NATO był po stronie Albańskiej mniejszości, co stanowiło około jedna trzecią (chyba) kraju ale nie pomógł Albańczykom zdobyć całą Jugosławie razem z Belgradem, ani Chorwatom kiedy trwała wojna. A tu plemiona w jednej części kraju pomógł obalić szefa który był tolerowani, ba, nawet lubiany w większości kraju.
Trafiacie, trafiacie ale betonu nie rozbijecie. Do tego trzeba jednak bomb.
to nie to, nie mam czasu się rozpisać, wstaje o piątej rano do domu wracam o ósmej albo później i zwyczajnie nie mam czasu napisac nic więcej jak to co w biegu i krótkim zdaniu
jest naiwny.w paru sprawach ma jednak racje :) libia to nie iraq i ze powiewaly gdzie nie gdzie flagi :)
interwencja nato zaczela sie niespojnie i skonczyla niespojnie.nato nie moglo sobie pozwolic na "zywiolowe" rozwiniecie sie powstania.jedno co zrobilo to utorowalo droge "islamistom" na szczescie nie tym proiranskim.nato najbardziej sie obawialo wewnetrznego zamachu wojskowego i jak bb pisze o priorytetach odparcia imperialistycznej agresji blablabla to szkoda ze nie pamieta o setkach oficerow rozwalonych przez geniusza(blazna jak kto woli) afryki.powtorka scenariusza z iraq.najpierw nato namawia oficerow do zamachu a pozniej wydaje bezpiece dyktatorka.
i tak islamisci wezma wladze i zachod bedzie plakal za kadafim.
"jak bb pisze o priorytetach odparcia imperialistycznej agresji blablabla to szkoda, że nie pamięta o setkach oficerów rozwalonych przez geniusza (błazna jak kto woli) Afryki" - rzecze pazghul.
Otóż, w przeciwieństwie do Bartka, nie kładziemy nacisku jedynie na tak oczywistych priorytetach, choć w pełni zgadzamy się z Bartkiem, że lewica rewolucyjna powinna je mieć na uwadze.
W przeciwieństwie do PMB i wszelkiej maści posttrockistów nie opowiadamy się po stronie tzw. rewolucji libijskiej, czy szerzej - "rewolucji arabskiej", czy jeszcze szerzej - zrewoltowanego "ludu".
Tu m.in. wyjaśniliśmy dlaczego:
KTO WRÓG - KTO PRZYJACIEL
"... walka przeciwko dyktaturze w Egipcie pozostaje w swej istocie walką klasową." Ta teza postawiona przez autora tekstu tylko wydaje się bezsporna, a dowód i logika rozumowania pozostawiają co nieco do życzenia.
Zacznijmy od początku. Nietrudno zauważyć wyraźną równoległość ekonomicznych przemian w krajach tzw. realnego socjalizmu i przytoczonego tu przykładu Egiptu: "Na początki neoliberalizmu w Egipcie składa się seria posunięć politycznych znanych jako intifah (otwarcie), zaprowadzonych w latach 70. za prezydentury Anwara Sadata."
Koniec lat 60-tych w Polsce, to okres wyczerpania się prostych rezerw rozwoju gospodarczego opartego na wykorzystaniu ekstensywnych metod uprzemysłowienia, uzasadnionych w okresie odbudowy kraju, ale coraz bardziej oddalających się od aspiracji ludności rosnących z czasem. Upaństwowienie gospodarki, które dało impuls pierwszemu okresowi samodzielności krajów wyzwalających się spod jarzma kolonializmu, zderzyło się z tymi samymi problemami efektywności gospodarczej, na jakie napotkały kraje "obozu socjalistycznego", a które - w wyniku własnych problemów - były znieczulone na problemy sojuszniczych krajów Trzeciego Świata. Otwarcie na Zachód, choćby w Polsce - ten przykład jest nam znany najlepiej - skutkowało pogardliwym odwróceniem się od krajów rozwijających się.
Nie było mnogości recept - bez solidarności "Drugiego Świata", kraje z "Trzeciego" były skazane na naśladownictwo rozwiązań zwiększających udział mechanizmów rynkowych i reguł gospodarczych narzucanych przez coraz zuchwalej tryumfujący kapitalizm.
"... w latach 1990-1991 wdrożono program dostosowania strukturalnego MFW." Łatwo dostrzec, że działo się to równolegle do rozpadu "obozu". Polska odegrała pionierską rolę w bezwarunkowym kapitulanctwie wobec najostrzejszej wersji programu dostosowawczego MFW, znanym jako "Plan Balcerowicza". Jednocześnie lewica radykalna z posttrockistami na czele świętowała tryumf "demokracji" i obalenie "kapitalizmu państwowego", nie dostrzegając szerszego wymiaru zachodzącego procesu.
"Przyjęta w 1992 r. przez egipskie Zgromadzenie Ludowe ustawa nr 96 zliberalizowała zasady dzierżawy rolnej i pozwoliła właścicielom ziemskim na eksmisje dzierżawców po 5-letnim okresie przejściowym. (...) rolnictwo egipskie zaczęło przestawiać się na produkcję zorientowaną na eksport, typową dla większości dzisiejszego rolnictwa afrykańskiego [5]. W nowych warunkach setki tysięcy Egipcjan nie było w stanie przeżyć z pracy na roli i napłynęło do sektora nieformalnego w centrach miast - w szczególności, choć nie tylko, Kairu." Uruchomiono więc mechanizm akumulacji pierwotnej opartej na zduszeniu tradycyjnego rolnictwa - proces podobny do tego, jaki zaistniał także w Polsce.
Analogicznie do Polski, uruchomiono procesy przekształcania struktury społecznej w celu umożliwienia zbudowania gospodarki kapitalistycznej z rodzimą burżuazją, która - jak w Polsce - w pierwszym okresie musiała być tworzona sztucznie i na siłę, dzięki nadzwyczajnym możliwościom czerpania nadzwyczajnych zysków z rozkładu gospodarki tradycyjnej, zacofanej.
W krajach "realnego socjalizmu" obalono ustrój i odsunięto od władzy rządzącą biurokrację, która przygotowała podłoże pod swój upadek. Należy jednak zauważyć, że odsunięcie biurokracji (całkowicie już niezdolnej do jakiegokolwiek oporu wobec kapitalizmu) nie było wymogiem koniecznym dla Zachodu. W jakimś sensie oddanie władzy przez biurokrację było dla Zachodu zaskoczeniem.
Biurokracja, która konsekwentnie przemierzyła całą drogę swej przewidywalnej i przewidywanej degeneracji, nie miała motywacji do rządzenia, wolała nadać swemu faktycznemu panowaniu nowe, trwalsze podstawy ekonomiczne, już jako właścicieli środków produkcji. Rządzący w krajach Trzeciego Świata nie byli zmęczonymi biurokratami, więc nie oddali władzy, mieli jeszcze długą drogę do przejścia, aby dopełnić swego losu na wzór biurokracji.
Podobnie, jak w przypadku krajów "obozu", Zachód nie potrzebuje głów dyktatorów, którzy są posłuszni interesom kapitału. Jednak w krajach tych, po dwudziestoletnim okresie formowania się nowej struktury społecznej, w momencie, kiedy ta okrzepła, świeża burżuazja przestała się zadowalać rolą klienta władzy, gdyż poczuła się po raz pierwszy silniejsza od niej. Burżuazja narodowa poczuła wolę wybicia się na samodzielność, wolę inkasowania zysków z wyzysku "swojej" siły roboczej bez konieczności oddawania haraczu obcym czy poczucia narzucania jej zakresów jej aktywności.
Oczywiście, w wyniku delokalizacji przemysłu i rozpadu tradycyjnej gospodarki opartej na rolnictwie rodzinnym, rozwinęła się klasa robotnicza, która natychmiast ma interesy przeciwstawne burżuazji. Niemniej, w pierwszym okresie jest ona narażona na wszystkie przeszkody w postaci fałszywej świadomości wytwarzane przez burżuazyjną propagandę, że zasadniczą przyczyną zła jest polityka rządzącego dyktatora.
Co z tego, że faktycznie polityka mająca na celu stworzenie rodzimej burżuazji w taki sposób, w jaki to tylko było możliwe, czyli na zasadach podporządkowanych, jest zła? Zasadniczym punktem pozwalającym na prowadzenie polityki klasowej w tej sytuacji jest uświadamianie robotnikom, że ich interes jest daleki od interesu klas i warstw ludności, które zadowalają się demokratycznym frazesem i mają na celu faktyczne wzmocnienie wyzysku ich siły roboczej.
Wraz z odejściem dyktatorów nie odejdzie burżuazja. Odrzucenie dyktatora jest tylko odrzuceniem kokona, z którego wyłania się mocniejsza niż kiedykolwiek burżuazja, jeszcze bardziej zachłanna i bezwzględna niż poprzednio, bo rzucona na głęboką wodę zażartej walki o utrzymanie się w warunkach konkurencji nie łagodzonej państwowym szklanym kloszem roztaczanym nad kiełkującą przedsiębiorczością.
Z punktu widzenia klasy robotniczej, powstania odrzucające dyktatorów powinny być traktowane jako sygnał do tego, że szykuje się zdecydowana walka klasowa, a nie jako powód do świętowania. To tylko rozgrywka w łonie sił wrogich światu pracy. Jedyną sensowną formą wykorzystania tych zawirowań byłoby walczenie o wzmacnianie tożsamości klasy robotniczej budowaną w przeciwstawieniu do sił, które wydają się dziś tak "postępowe", tak "demokratyczne".
Nie jest to możliwe w sytuacji dzisiejszej degeneracji międzynarodowego kierownictwa ruchu robotniczego, które samo nie ma poczucia potrzeby konsolidacji wokół tak negatywnie określonej tożsamości, tzn. bardziej wokół tego, co się odrzuca, niż tego, co się akceptuje.
autor: BB, data nadania: 2011-05-19 21:31:43,
Zdajemy sobie sprawę ze złożoności sytuacji w tym regionie świata, dlatego też od początku dyskusji w temacie tzw. wiosny arabskiej oddajemy głos ekspertom, arabistom i komentatorom, bynajmniej nie związanym z naszą formacją polityczną (np. Jewgienij Satanowski czy Aleksander Ignatienko). Stąd udostępniane przez nas liczne linki naświetlające sprawę z innych mniej lub bardziej bliskich nam punktów widzenia, nie nagłaśnianych w polskich mediach, również tych internetowych i lewicowych. Ta się składa, że głównie w języku rosyjskim, który jak widać dla niektórych stanowi barierę nie do przebicia.
Warto przy tym zaznaczyć, że język rosyjski w historii polskiego rewolucyjnego ruchu robotniczego pełnił nie poślednią rolę. Naszym zdaniem rolę taką będzie pełnił nadal mimo wejścia Polski do Unii Europejskiej, czyli przede wszystkim gospodarczo do niemieckiej strefy wpływów i wielkiej przyjaźni z USA.
Przywołani przez nas eksperci (Satanowski i Ignatienko) w gruncie rzeczy w sprawach dotyczących specyfiki krajów Bliskiego Wschodu i Afryki Północnej podzielają niektóre opinie pazghula dotyczące rozwoju sytuacji w Libii i Syrii, mówiące o szczególnej roli w tych konfliktach takich krajów jak Arabia Saudyjska, Kuwejt, Katar czy Zjednoczone Emiraty Arabskie. Znana teza o tym jak to OGON MERDA PSEM, czyli państwa Zatoki Arabskiej kręcą NATO (Arabia Saudyjska - Stanami Zjednoczonymi Ameryki, a Kuwejt i Katar - Francją i Wielką Brytanią).
Aleksander Ignatienko znany jest nawet z niechęci do Muammara Kaddafiego.
Nie podzielamy również sympatii pazghula. Nie raz wyjaśnialiśmy dlaczego. Mamy po prostu inny punkt widzenia. Dla pazghula, jak dla zdecydowanej większości komentatorów, rewolucyjny ruch robotniczy i komunizm to... "blablabla".
Bliższe nam są "czarne dzieci Kaddafiego", a i on sam nie wydaje się nam aż tak odrażający, jak go mass-media, PMB i pazghul malują.
Daleko nam jednak do http://za-kaddafi.ru/, choć bliżej niż do was.
"[...] na froncie masz dwie siły i musisz opowiedzieć się po jednej ze stron: albo NATO, albo Kadafi" - ta argumentacja warta jest tyle, co: "masz wybór między młotem a kowadłem, i jeśli nie poprzesz kowadła, to bez względu na swe deklaracje faktycznie popierasz młot.
Potępianie powstania w Libii wraz z potępianiem interwencji NATO to wylewanie dziecka z kąpielą.
Poza tym - ktoś wreszcie odpowie KONKRETNIE: dlaczego na lewicy arabskiej nie ma podobnej polemiki jak np. tutaj?
Ty znasz Arabski? Cała Libijska lewica cieszy się z sytuacji w kraju? W południowo sąsiednich krajach tez? Wszyscy są happy i usmiechnięcy tak jak w CNN czy TVN? Tak, świat to jedna mała wioska, tylko kilka Polskich lewaków cóż marudzi pod nosem. W tej chwili mamy w Libii i podobnych krajach taki schemat: nowy dyktator, odbudowanie kraju, bombardowanie, chaos, nowy dyktator, odbudowanie kraju i ponowne bombardowanie, chaos i tak w kółko. Drepczemy naprzód w ku lepszemu.
A konkretnie, PMB, kogo uznajesz za lewicę, np. w Libii, skoro nie są nimi zwolennicy Wielkiej Ludowo-Socjalistycznej Libijskiej Arabskiej Dżamahiriji, osieroceni przez Muammara Kaddafiego? To kto? Może jacyś "libijscy rewolucjoniści" walczący pod królewskim sztandarem?
Nie pomyl ich tylko z oddziałami specjalnymi z Kataru, Zjednoczonych Emiratów Arabskich, Arabii Saudyjskiej czy Egiptu.
Libia to nie Iran w dobie rewolucji. Tu nie uświadczysz mudżahedinów ludowych, ani ludowych fedainów. O komunistach i trockistach możesz zapomnieć.
W Libii nie ma wyboru między lewicą a prawicą, raczej między armią a islamistami.
Z dwojga złego wolimy już oddziały "nieśmiertelnego Chamisa". Jego duch na lewicy się właśnie objawił i stanął 1 maja w Moskwie obok ojca i KPRF (patrz: http://za-kaddafi.ru/node/7135).
A może za lewicę uznałeś ochotników z Afganistanu, Pakistanu i pozostałych krajów regionu, których w Libii wielka moc?
Brakuje tylko tych z Iranu.
To wielka ulga dla pazghula.
Sobie możesz tylko w jeden sposób ulżyć - plując na zlinczowanego, jak w średniowieczu.
Ale się trockizm cofnął w rozwoju.
Stracił marksowską busolę i w tych piachach błądzi. Czy wam go nie żal?
jeśli lepiej by było żeby powstańcy przegrali, żeby infrastrukturę oszczędzić, bo sobie tam parę tysięcy ludzi zginie, co jest mniejszym w porównaniu złem
jeśli czytać mam naiwne i łzawe argumenty, że lepiej bo spokojniej ludziom się żyło pod dyktaturą
to poproszę was tylko, żebyście włączyli szare komórki częściej niż od święta, ja tego czytać, ani kłócić się z tym nie muszę, mam ważniejsze sprawy do obgadania z bardziej wartymi mojej uwagi ludźmi
To już mogłeś w ogóle nie odpisywać, przynajmniej nie wyszedłbyś na głupka. Można mieć i bronić swojego zdania, jeśli ma się jakieś argumenty, w twoim przypadku jednak o ocenie sytuacji w Libii zaważyła głupota.
Nie dość, że nie odnosisz się do tego co się do ciebie piszę, to na dodatek manipulujesz. Ale ja to poniekąd rozumiem - wszak (stosując twój sposób przeinaczania wypowiedzi) lepiej się stało, że powstańcy wygrali, że infrastrukturę zniszczyli, że sobie tam paręDZIESIĄT tysięcy ludzi zginęło, co jest mniejszym w porównaniu z trwaniem dyktatury złem.
Wesołego alleluja!
Nikyty czy nie rozumiesz, że "tyrana" Kadafiego zastąpi teraz reżim proimperialistyczny, który już pokazał jak traktuje przeciwników politycznych. Mało relacji z różnych miejsc Libii? Myślisz, że gdy kadafiści, albo inni antyimperialiści podejmą walkę z nimi to będą się z nimi cackać, czy rozstrzeliwać, jak teraz?
Jeśli myślisz, że teraz nastała wolność i demokracja w Libii to jesteś naiwny. Zniszczono kraj, zginęło masę ludzi, część z nich w wyniku egzekucji i linczów po to, żeby imperialiści mieli swój rząd w Libii. Teraz tej "wolności i demokracji" będą bronić ołowiem.
"on sam nie wydaje się nam aż tak odrażający, jak go mass-media, PMB i pazghul malują."
dlaczego wrzucasz wszystkich do jednego dzbanka?
gdzies napisalem ze geniusz afryki jest odrazajacy?pisalem ze to blazen.jak blazen moze byc odrazajacy?