zasrancy.
Co tam bieda, ważne żeby patriotyzm był!
Lewicowy patriota
A siły polityczne, które programowo są wrogo nastawione do patriotyzmu i suwerenności Polski, przyczyniły się jakoś do likwidacji "polskiej biedy"?
Szczegolnie w latach 2001-5 tego nie zauważyłem.
Ciekawe o ile temu gnojowi się obnizy? To powinno być pierwsze pytanie dziennikarza, który od takiego indywiduum cos podobnego usłyszał.
niż ich koledzy w przemysle elektromaszynowym, dlaczego "służbom" przysługują emerytury po 15 latach pracy, dlaczego nauczyciele, dlaczego sędziowie....itp. itd.
Nie słychać tych pytań z lewej strony.
A pan, panie Filar, już napisał podanie o obniżkę?
Gdyby zostali w domach, nie mogliby się powołać na ich legitymacje... A tak proszę, w ich imieniu będą ciąć, także niestety niektórym z nich. Bo wszyscy są dłużnikami, również słynne USA. Światowym wierzyciele już niebawem będzie tylko BP KPCH. A może jednak pójdziemy ich drogą?
chińskiej pensji: 1$ na miesiąc?
Przywileje dla jednych grup, nieposiadane przez inne grupy, są źródłem konfliktów i podłożem pod brak porozumienia i wspólny sprzeciw wobec polityki państwa. Bo po co solidaryzować się z innymi pracownikami, kiedy samemu ma się niezłe warunki pracy i pieniądze.
Nie mam nic przeciwko temu by obniżył się poziom życia członków różnych "rad gospodarczych" czy "rad polityk pieniężnych". Nawet i o 100%.
--
[Przy tonących okrętach europejskich nasza łódź]
Raczej nasza tratwa.
i realnych ludzi? Czy już tak wciągnął Cię komputer, że zupełnie oderwałeś się od rzeczywistości?
Oburzać się możesz i możesz się nawet nie zgadzać czy niechby szydzić. Ale co to zmienia? A b s o l u t n i e NIC!
Jedyną szansą dla Polaków jest współpraca między sobą i z rządem. Jeśli jeszcze teraz ktoś tego nie widzi, to już niewiele mu można pomóc. Teraz nie jest czas na dąsy i wymądrzanie. Jest ciężko, ponieważ część Polaków woli wersję "a niech to wszystko szlag trafi", a potem gdy trafia, zaczyna się biadolenie. Wypada być przecież konsekwentnym i się cieszyć, jak się życzenie spełnia i szlag trafia, a nie wygłaszać długą listę roszczeń wobec osób, których nie tylko się nie wspierało, ale którym się źle życzyło, ot, tak, dla zasady. Tak czy siak, żyć musimy z tym, co jest i żadne zaklęcia nie pomogą.
I czy byłoby o wiele inaczej, gdyby te 50% naszych obywateli, którzy na wybory nie poszli, jednak głosowało? Skąd by im się brało to, co się brać nie ma skąd Rostowskiemu? Nie ma się co oszukiwać. I wykluczyć się nie da, że zamieszanie byłoby tylko większe i nic poza tym. Wystarczy przypomnieć sobie działalność AWS. Gdy były dobra do podziału - wypracowane wspólnie pod kierownictwem PZPRu - tak było, nie ma co się oburzać, i nie jest to propaganda, MJ, lecz fakty - to rządzenie wydawało się sprawą łatwą, do czasu, gdy zasoby się skończyły.
Teraz wiele trzeba wypracować od początku, a to wymaga poświęceń. Tak jak pokolenie powojenne pracowało za miskę zupy, by odbudować kraj, tak i teraz nasi obywatele, jeśli chcą być obywatelami swego kraju, muszą włożyć także swój wysiłek dla dobra wspólnego. Sześćdziesiąt lat temu Polskę odbudowywali ludzie pokrzywdzeni przez wojnę, ludzie po ciężkich przejściach, ludzie, którzy stracili wszystkich swoich bliskich (jak moja Matka), ludzie chorzy, wycieńczeni trudnym czasem wojny. Wobec ich wysiłku obecne trudności wydają się niewielkie. Jeżeli Polacy sobie nie pogorszą głupim i egoistycznym zachowaniem, to nawet najgorszy czas kiedyś się skończy i zacznie się czas lepszy - jak skończyła się wojna i przyszedł czas spokoju i odbudowy.
Tusk nie jest winien temu, że mamy mało pieniędzy w kasie państwowej. Buzek, który zdestabilizował kraj "reformami", ale tuż przed końcem swojej kadencji!, siedzi sobie teraz wygodnie w Brukseli. Można się z tego powodu złościć i pienić, ale - choć brzmi to niemal niedorzecznie - ma to swoją prawidłowość. I być może jest to czasami z korzyścią dla Polski. Oczywiście w sytuacji, w jakiej się przez Buzka znajdujemy.
Dlatego też rewindykacje ekonomiczne - co słusznie stwierdził już Kuroń po wydarzeniach w Radomiu i Ursusie - nie mają sensu bez politycznych. A przeslanką tych ostatnich może być jedynie solidarność. Przez małe i duże "S".
Czy kRajowa ordynacja wyborcza przewiduje unieawaznienie wyborow w przypadku zbyt niskiej frekfencji?
Tylko w takim przypadku bojkot wyborow mialby sens.
W przeciwnym przypadku wybrani zostana ludzie nie ci ktorzy maja SPOLECZNE poparcie ale ci ktorzy zgromadza wieksza grupe kolesiow i maja liczebniejsza rodzine ktora zaglosuje na swoich
[west, data nadania: 2011-11-10 17:40:40]
"Kwestia podziału. Warto pytać, dlaczego np. gornicy zarabiają kilkakrotnie więcej..."
Skończ może wypisywać treści wyssane z palca lub wyczytane w jakimś szmatławcu. Uczciwie i w dobrym tonie jest sprawdzać informacje u źródła.
Wyjdź ze swojej norki przejedź się na Górny Śląsk (ponoć nie ma tam smoków, a ludzie mają po dwie nogi, drzewa zaś się zielenią) zrób wizję lokalną: zapoznaj się z płacami i charakterem pracy. Podróże kształcą. Już samo wyjście z domu, może być dla Ciebie dobroczynne. Odstaw te stereotypy, dają poczucie bezpieczeństwa i ładu, ale znacznie ograniczają.
Przynajmniej tyle powinieneś wiedzieć, że rzecz nie w tym, ile dolarów się miesięcznie otrzymuje lecz w tym, na jakim poziomie można za nie żyć. Obrazki z Chin zaś pokazują, że żyją oni nieźle i z każdym rokiem lepiej. Zresztą, wybierz się tam i sam się przekonasz.
Politykierom, biurokratom, banksterom, "ciennikarzom" i klechom na pewno nie. Czyli można się zastanowić, czy to są nadal Polacy...
sobie z westem kartki i ołówki weźcie i porównajcie ile państwo traci na nie ściąganiu podatków od najbogatszych z kwota wydawaną na tzw "przywileje"
a potem dopiero bawcie się w odwracanie uwagi na abcdowską modłę
...szanowny Autorze. Proszę zajrzeć do Rocznika Statystycznego 2011 i danych Instytutu Pracy i Spraw Socjalnych. Można na podstawie danych tam zawartych, uzyskać pouczające fakty: Przeciętnie poniżej minimum egzystencji żyje 677 000 rodzin pracowniczych (4,83% zatrudnionych), a poniżej standardu minimum socjalnego żyje aż 12 764 400 rodzin pracowniczych (91,04 % ogółu zatrudnionych). Standard minimum socjalnego osiąga 595 500 (tj. 4,13%) zatrudnionych. Taki mamy "dobrobyt"!!! Mam naiwną nadzieję, że decydenci prowadząc politykę chroniącą Polaków przed ewentualną recesją, zdają sobie sprawę, w jakiej jesteśmy sytuacji.
Dobrze by było, aby świadomość faktów była udziałem także PT Publicystów.
Chyba masz na myśli prezesów spółek węglowych... bo nie wierzę że byłbyś ze swoimi insynuacjami tak głupi, albo tak bezczelny jak jakiś ziemkiewicz czy gadomski.
West, nie widzisz różnicy między harującym górnikiem, a mającym pełno przywilejów trepami, psami i innymi bandytami?
west zauważył jedną rzecz z którą ja się zgadzam i widzę to jako problem - po co jedna grupa pracowników, mająca niezłe pensje i dobre warunki pracy - ma solidaryzować się z grupą pokrzywdzoną? Przecież mało kto coś takiego uczyni, bo boi się, że sam stanie się tym pokrzywdzonym. Jasne, że później zabiorą i jemu, ale nikt tak nie myśli, każdy woli nie ryzykować jeżeli to nie jego interes. I jak zdążyliśmy zauważyć, jest to nie odwracanie uwagi tylko realny problem - jak strajkuje jedna grupa, nie strajkuje inna, jedna dostaje to co chciała, to przestają interesować ją inne grupy.
należałoby dodać młodszą kadrę naukową i urzędników, których mamy kilkaset tysięcy za dużo.
Ja się pytam dlaczego nie ma tych pytań na lewicy???
Na temat poziomu "młodych naukowców" (doktorantów i doktorów) swego czasu tu już pisałem. Obserwacje swoje opieram o dwa duże państwowe uniwersytety. Co tu się dziwić jakości studiowania i poziomowi absolwentów skoro wiedzę produkują, a w większości przypadków ledwo reprodukują słabeusze intelektualni. Do tego dochodzi jeszcze obserwowane przeze mnie właściwe wielu absolwentom "bujanie w obłokach" - skończyłem(am) studia, więc należy mi się z tego tytułu odpowiednia praca i płaca; nie będę pracować fizycznie bo nie po to kończyłem(am) studia; i inne roszczeniowe życzenia słabo przystające do rzeczywistości, jakości wykształcenia i prezentowanego poziomu kultury w ogóle. To brzydzenie się pracą fizyczną zasługuje moim zdaniem na porządną dysertację.
Jasne że należy zadać sobie pytanie, dlaczego lewicy nie przeszkadzają oczywiste przywileje urzędników, psów-trepów, wymiaru niesprawiedliwości.
Zaraz, zaraz..., a kto napisał, że nie przeszkadzają? W komentarzu przeczytalem jedynie o podwyższaniu VAT i wstrzymywaniu waloryzacji świadczeń, co mnie również przeszkadza.
Kiedyś Feliks Koneczny pisał o tym, że tym co wyróżnia cywilizacje łacińską od innych jest brak pogardy dla pracy fizycznej. Bardzo mi się ta uwaga podobała. Uważam, że jej dowartościowanie to konieczny element wyjścia z obecnego kryzysu. W pewien sposób było to zrealizowane we wczesnym i środkowym PRL, niestety już za Gierka zaczęło się zmieniać na rzecz uprzywilejowania wszelakich kierowników, nomenklatury itp.
Co do studiów, dyplomów, stopni itp. to uważam, że za darmo powinni mieć ci co zdadzą najlepiej egzaminy w liczbie takiej w jakiej są szanse na znalezienie pracy, a reszta za skromną opłatą, zresztą dzisiaj technika pozwala zdobywać wiedzę nie wychodząc z domu. marzy mi się społeczeństwo dobrych rzemieślników, ogrodników, kucharek, ale i lekarzy, inżynierów w wolnym czasie studiujących psychologie itp. Żeby to było możliwe konieczne są zmiany w polityce płacowej i prestiżowej - choćby odejście od sloganów typu gospodarka oparta na wiedzy, tak jakby zielarka czy szaman jej nie mieli.
problemem jest ze na lewicy probuje sie przekonac ludzi ze problemem sa socjalistyczne osiagniecia
Przenoszenie produkcji coraz dalej na wschód nie sprzyja Twemu pomysłowi. Ponadto silna oraz wszechobecna propaganda know-how i iluzorycznego dizajnu robią swoje.
Co do PRLu przerwał on nie tylko ciągłość lewicy w Polsce (a właściwie ją zniszczył), w dużym stopniu dotyczy to także rzemiosła. Nadzieję upatruję w tym, że absolwenci uczelni wyższych bez perspektyw na dobrą pracę wezmą się w końcu za pracę ręczną - rękodzieło i rzemiosło. Bo ilu może być urzędników, doktorantów, politologów, dziennikarzyn, archeologów itd? Praca w korporacjach dla wielu nadal szczyt marzeń to jednak znaczne podporządkowanie i szereg wyrzeczeń, mentalna wasalizacja: wykształceni ludzie przyjmują korporacyjny styl myślenia, wyścig szczurów - gdzie tu miejsce na niezależność i krytyczny ogląd rzeczywistości, które powinny być właściwe ludziom wykształconym.
Tak, masz rację mnie też śmieszy ta "gospodarka oparta na wiedzy" jakby nigdy taka nie była, ciekaw jestem jak zatem budowano gotyckie kościoły, statki itd. Do tego te żenujące często szkolenia, warsztaty i "edukacja" za unijne pieniądze.
"Przenoszenie produkcji coraz dalej na wschód nie sprzyja Twemu pomysłowi. Ponadto silna oraz wszechobecna propaganda know-how i iluzorycznego dizajnu robią swoje."
No nie sprzyja, ale ja nie jestem za wolnym handlem, a Chińczyków na serio się obawiam. Chętnie obłożył bym ich jakimś embargiem np. cłami wyrównującymi koszty do naszych warunków pracy.
"Co do PRLu przerwał on nie tylko ciągłość lewicy w Polsce (a właściwie ją zniszczył), w dużym stopniu dotyczy to także rzemiosła. "
Nie zgadzam się, to było państwo lewicowe, oczywiście niedoskonałe, ale lewicowe czyli bez strachu o byt, bez znaczących różnic majątkowych.Oczywiście z wyłączeniem okresu stalinowskiego. A może i nie było lewicowe, ale żyło się w nim większości ludzi nieźle, a to dla mnie ważniejsze.
"Nadzieję upatruję w tym, że absolwenci uczelni wyższych bez perspektyw na dobrą pracę wezmą się w końcu za pracę ręczną - rękodzieło i rzemiosło. Bo ilu może być urzędników, doktorantów, politologów, dziennikarzyn, archeologów itd? Praca w korporacjach dla wielu nadal szczyt marzeń to jednak znaczne podporządkowanie i szereg wyrzeczeń, mentalna wasalizacja: wykształceni ludzie przyjmują korporacyjny styl myślenia, wyścig szczurów - gdzie tu miejsce na niezależność i krytyczny ogląd rzeczywistości, które powinny być właściwe ludziom wykształconym."
Zgoda, ale
rzemiosło to trudna sprawa - większy cios niż komuniści zadały mu rządy AWS, zarówno jeśli chodzi o regulacje podatkowe jak i likwidację szkolnictwa. Ja mam na myśli także dowartościowanie najprostszych prac - pielęgniarki, sprzątaczki, opiekunów ludzi starszych czy dzieci, kogoś kto zamiata ulice, zamalowuje bazgroły, dba o miejską zieleń, duży potencjał widzę w powrocie na wieś i rolnictwie eko - w Grecji ponoć już wracają.Wszędzie tam jest mnóstwo pracy do zrobienia, ale, no właśnie czy się nie opłaca, czy się nie chce, czy też hierarchia potrzeb jest tak ukształtowana, że ludzie wola żeby kasa z podatków szła na "nowe technologie", autostrady itp. zamiast na dobre jedzenie, ładne przedmioty?
Tak, masz rację mnie też śmieszy ta "gospodarka oparta na wiedzy" jakby nigdy taka nie była, ciekaw jestem jak zatem budowano gotyckie kościoły, statki itd. Do tego te żenujące często szkolenia, warsztaty i "edukacja" za unijne pieniądze.
pełna zgoda
Dorzuciłbym tu jeszcze inny czynnik. W indywidualistycznych (lub personalistycznych jak woli Koneczny) społeczeństwach zachodnich praca służy po prostu uzyskiwaniu pieniędzy. Natomiast w kolektywistycznych społeczeństwach wschodnich, czyli także w naszym, rodzaj wykonywanej pracy ma zaświadczać o tzw. pozycji społecznej, prestiżu społecznym (czy jak tam te kolektywne kategorie się fachowo zowią).
----
"Praca w korporacjach dla wielu nadal szczyt marzeń to jednak znaczne podporządkowanie i szereg wyrzeczeń, mentalna wasalizacja"
Na serio mniemasz, że im to przeszkadza? Bo mnie się wydaje, że jest akurat odwrotnie. Ochoczo i z jakąś specyficzną przyjemnością się na to godzą.
albo jest coś ładne i drogie i jest tego mało, albo jest tego dużo i tanie i jest to byle jakie. Czy chłopi mieszkali w gotyckich pałacach? Prawda, że nie! mieszkali z ziemiankach albo prostych chatach z bali drewnianych. Czy na wsi w związku z tym nie było rzemieślników? Ależ byli, ale tacy od chat z bali krytych słomą albo gontem, czy tacy od budowy ziemianek. Takich paru, co się załapało na budowę gotyckich kościołów to i było w czasach PRLu. Mieliśmy doskonale wykształconych konserwatorów zabytków i doskonałych architektów. Ludzie woleli jednak co innego, więc jaki był sens zmuszać ich do czegoś, czego nie chcieli? Tworzono kulturę dla mas, więc nie mogła być ona ze zbyt wysokiej półki. Ci, którzy na taką z dołu spoglądali, byli w zdecydowanej mniejszości. Pytanie: czy należy w imię tzw. kultury spychać ludzi w kulturowe doły po to, by kilku potrafiących odróżnić gotyk od "stylu barakowego" mogło napaść oczy? Dla większości to, że jakieś tam katedry dłubane były przez całe dziesięciolecia w kamieniu nie ma większego znaczenia. Czy przez to są oni gorszymi ludźmi? Każdy ma prawo interesować się tym, co mu się podoba i ma prawo zachwycać się tym, co go zachwyca. Czasy, gdy chłopom było zabronione używanie jakichkolwiek ozdób, ponieważ tymi wolno było przystrajać się jaśniepaństwu na szczęście dawno minęły. Wiadomo, że przyjemniej żyje się w ładnym otoczeniu. Z tym, że co jest dla niego ładne musi móc zdecydować każdy sam dla siebie.
http://www.motherearthnews.com/Do-It-Yourself/Earthbag-Building-Garden-Shed.aspx
Postęp techniczny następuje także w rzemiośle, natomiast problemem jest także przyrost demograficzny - jakby ludzie tak szybko nie zaczęli się rozmnażać to może by ładnych rzeczy starczyło dla wszystkich.
Kiedyś chaty itp. także były ładne, otoczone kwiatami, a nie trawnikami z iglakami - to są jakieś głębsze zmiany w psychice. POlacy zresztą przodują - wystarczy porównać Zakopane z jakimś miasteczkiem w Szwajcarii czy Austrii.
Otóż to. W lewicowych społeczeństwach społecznie użyteczna funkcja sama w sobie jest zaszczytem i pełniący tę funkcję cieszy się szacunkiem współplemieńców. Jest to istotne, bo w egalitarnych ekonomicznie społeczeństwach funkcja taka niekoniecznie przekłada się na zwiększone "możliwości konsumpcyjne" takiej osoby, jak to ma np. miejsce w zatomizowanych skupiskach kapitalistycznych.
Brak właściwej reprezentacji wynika stąd, że egoistyczny element skutecznie blokuje dostęp do ważnych funkcji ludziom odpowiedzialniejszym. Niestety recepta, jaką na to się nam proponuje jest krokiem w tył, czy może raczej w prawo, właściwie tam gdzie nigdy nie byliśmy. Temu ma służyć urabianie nas na zachodnią modłę, tylko po to, by się empirycznie przekonać, że ta droga wcale w lewo nie prowadzi i nigdy nie prowadziła, choćby nie wiadomo jak efektownie Zachodowi udawało się symulować lewicowe społeczeństwo za pomocą narzuconego z siłą nie mniejszą, niż w tzw. totalitaryzmach, demoliberalnego reżimu prawnego.
będzie dla Polaków przykładem, bo jak się powiedziało A, to trzeba B, C i tak do XYZ:)
Czyż owo parcie na pracę w KOrporacjach nie jest jednym z przejawów współczesnego KOlektywizmu? Dziś człowiek nie chce pracować samodzielnie, nie chce być sobie, jak to się mawia, sterem, żeglarzem, nie chce być niezależny. Chce być trybem, maszyną, elementem kolektywu. Wprawdzie kolektywu, w którym na ogół każdy z każdym się żre (co uważane jest za indywidualizm - całkowicie błędnie, lecz za to bardzo, bardzo na rękę państwu i kapitałowi), ale jednak kolektywu.
Zachód zawsze kojarzył się z indywidualizmem i wolnością (niekoniecznie oczywiście w polskim rozumieniu). Czy spełniał te nadzieje to inna rzecz. W XIX wieku zwykli prości spokojni ludzie szli w głąb amerykańskiego wildernessu nie po pieniądze, bogactwa, sławę, zaszczyty czy tzw. pozycję społeczną, lecz po NIEZALEŻNOŚĆ od władzy, od kapitału-państwa i jego (bez)prawnej opresji.
PS.
Ten topór to oczywiście żart.
Korporacje oczywiście wynalazł nie kto inny, lecz polscy kolektywiści i narzucili je wolność kochającemu Zachodowi, Tam od samego początku po dziś dzień, praca w tych polsko-socjalistycznych tworach, a także poddawanie się obowiązującym tam zasadom jest powodem wielkiej hańby i bezczeszczeniem pamięci pionierów, którzy "szkunerami prerii" żeglowali po Dzikim Zachodzie w poszukiwaniu Wolności...
Owi pionierzy oczywiście uciekali ze swych Ojczyzn, by ratować się przed uciskaniem swej Wolności przez państwo, bynajmniej nie przed kapitalistyczną biedą, głodem i bezdomnością. Kapitalizm powiem jest dobry, o ile państwo i polskie korporacje jego Wolności nie pogwałcą (-: