lada dzień wróci drahma, a chwilę po tym lir... i koniec zasranej strefy euro! I bardzo dobrze! Po kiego wała Włochy mają się zadłużać w wydrukowanych przez EBC śmieciach jak równie dobrze mogą sobie sami wydrukować liry i nikomu długu nie spłacać?
Europejczycy powinni zwrócić się z petycją do BP KPCH o zorganizowanie szkleń jej przywódcą. Inaczej nastąpi bałagan, którym już cieszy się Sierp. A może słusznie się cieszy, bo może dopiero ten bałagan ich tam wyśle bez petycji? Innymi słowy: Europa potrzebuje rozwiązań poza systemowych. A więc mimo wszystko także nie takich, jakie podpowiada red. Klebaniuk.
Taaa. Innymi słowy sierpie chcesz powrotu narodowych pieniążków zadrukowanych głowami różnych ważnych: polityków, jenerałów, królików, rezydentów. Czy tak? To może postulujesz jeszcze przywrócenie granic i kontroli granicznych, by jakiś głupi celnik grzebał ludziom w bagażach (a na twoim "kulturalnym" wschodzie także po gaciach).
Nic tak nie łączy EUROPY jak namacalnie wspólny pieniądz i brak sztucznie (państwowo) dzielących ludzi granic.
Nic tak nie ubezwłasnowalnia i nie uzależnia biedniejszych krajów od Niemców i Francuzów jak wspólna waluta, na którą nie ma się żadnego wpływu. W razie kłopotów traci się jeden z instrumentów gospodarczych. W razie kłopotów drahmę można zdewaluwować jeśli drahma bowiązuje. Gdy jest euro to w razie kłopotów mozna... pocałować w dupę Sarkozy'ego i Merkel i płacić ich bankom kosztem własnego społeczeństwa.
jednoczy bankierów a nie Europejczyków. Oby u nas jej nigdy nie było jeśli ma funkcjonować na takich zasadach. Co to ma wspólnego z otwartością granic? Problem wymienić pieniądze?
mnie tam wsio rawno czy euro czy lir ale mam pytanie.czy polska kontroluje swoj sektor finansowy pomimo ze nie jest w strefie euro?
Chińczycy swoich banków nie sprzedali. My niestety - tak. Może to także jest jedno ze źródłe tego, że są wierzycielami a nie -jak my - dłużnikami?
to jest ta smutna prawda i przyczyna całego finansowego nieszczęścia. Chiny z racji posiadania dolarowej makulatury oraz Rosja - spadkobierczyni zażyłości Jelcyna z Zachodem, są od światowego banku zależne. Z racji wielkości czy też ludzkiego potencjału mogą jeszcze się od czasu do czasu odezwać, ale też nie za głośno. A my? My możemy się cieszyć, że żyjemy. I uczmy się tej radości, ponieważ może dla nas być to jedyny powód do zadowolenia na całe lata...
Daleko od mojego twierdzenia, że tracąc własny pieniądz traci się jeden z instrumentów wpływu na gospodarkę jjest twierdzenie o suwerenności sektora finansowego w Polsce. Ja tego nie twierdze. Twierdze tylko to co powiedziałem. W Polsce NBP nadal chyba ustala kurs złotego, a to pozwala prowadzic już w jakimś stopniu politykę... Jesli oczywiście chce się tę polityke prowadzic i jesli pominie sie fakt, ze NBP jest niezależne od sejmu i rządu. Mozna się wręcz zastanawiać czasem czy to NBP nie kieruje polityką rządu?
chyba sie nie zrozumielismy :)ja tam sie na ekonomi nie znam ale wplyw na kurs walut oprocz banku centralnego danego panstwa maja chyba takze inne czynniki?
czy nbp ma naprawde realny wplyw na kurs zlotego?moje pytanie jest zasugerowane paroma artykulami w ktorych wyczytalem ze polska ta "raj" dla roznych kapitalow spekulacyjnych i one utrzymuja w miare stabilny kurs zlotego.jak spekulacja to za nia zawsze stoi polityka + korupcja :)taka spirala zadluzen :) i chyba ludziom raczej nie przybywa od tego stabilnego kursu zlotego?
ps.ja naprawde mam male pojecie o ekonomi.za mnie te rozne zeznania podatkowe raz w roku robi specjalizujaca sie w tym firma ktora pobiera oplate 10% od zwrotow z podatkow czy cos w tym rodzaju.prawde mowiac nie wiem jak oni to robia ale teorytycznie powinnienem placic podatki w 4 krajach nie majacych umow o wspolnym opodatkowaniu.tak mi tlumaczyla pani od podatkow z tej firmy.
a myślisz, że się ja na tym znam? ;-) Też gdzieś czytałem jakieś opracowanie i do mnie to trafia. Że Grecy mogac zdewaluować drahmę, bo na nią jakis wpływ mają (a na euro żadnego) w tych ciężkich dla nich czasach doprowadzając do spadku cen mogą napedzić do siebie choćby większą liczbę turystów, czy uczynić eksport bardziej opłacalnym i jakoś tę gospodarkę spróbować podnieść.
Przy mojej skromnej wiedzy na ten temat, wydaje mi sie, że euro jest kagańcem niemozliwości nałożonym na małe biedniejsze kraje przez te bogatsze. Mają wspólna walute, ale wspólna to jest ona na papierze i w sklepie z pietruszką, bo można nią w nim płaciś i w Atenach i w Paryżu. Decydują jednak o tej "wspólnej" walucie tylko dwa państwa - Niemcy i Francja. A czy będą decydować z korzyścią dla siebie czy dla innych to pytanie retoryczne.
taki jaki znamy dziś, jest do dupy. Cała unia została stworzona po to, by zapewnić zbyt Francuzom, Niemcom, Anglikom. Czasem to sobie myślę, że gdyby PRL i blok Wschodni wytrzymał jeszcze jakieś 10 lat, UE by nie powstała, a kryzys nastapiłby tam dużo wcześniej, bo to przeciez dzięki naszym rynkom zbytu kapitalizm na Zachodzie przetrwał.
"W ogóle cały pomysł Unii taki jaki znamy dziś, jest do dupy."
i tu sie zgadzamy.chyba nie ma sensu dalej rozmawiac.
tak na marginesie.od czasu do czasu w lidze arabskiej tez wyskakuja pomysly zreszta bardzo nierealne o wzorowaniu sie na ue.na szczescie u nas jest paru w miare rozsadnych wladcow ktorzy takie pomysly od razu torpeduja.
na najbardziej prymitywnym przykladzie: gdyby otworzyc rynki pracy np w krajach zatoki to po miesiacu w egipcie nie znalazlbys egipcjanina tylko policjantow sudanskich ktorzy sa znani z tego ze sa nieprzekupni i wywiazuja sie z swoich kontraktow do konca.nic nie maja oprocz honoru dlatego tak wysoko go cenia :)