w dzisiejszej Gazecie Wyborczej sceptycznie ocenił skuteczność blokad, którym patronował.
Trudno w tym punkcie się z nim nie zgodzić.
Blokady niczego nie "blokowały", bo trudno w kilkaset osob zatrzymywać wielotysięczną czy wręcz kilkudziesięciotysięczną manifestację.
Osiągnęły natomiast inny cel. Łamiąc wcześniejsze ustalenia z władzami porządkowymi, próbowały one okupować całą trasę marszu niepodległości.
Policja nie potrafiła czy nie chciała skłonić ich do ograniczenia się np. do połowy jezdni.
Używając armatek wodnych i gazów łzawiących, nie wspominając już o pałkach, zaatakowała uczestników marszu niepodległości, ktorzy upomnieli się o swoje prawo do przejścia ustaloną trasą.
Można więc powiedzieć, że uczestnicy blokad nie mieli odwagi samodzielnie podjąć walki ze swoimi przeciwnikami ideowymi, natomiast niejako wymusili to na policji.
W tym celu wykorzystali uprzywilejowany status patronujących im mediów obozu rządzącego (Gazeta Wyborcza, Tok FM, TVN24, Krypol).
ty chyba kpisz, rozumiem że popierasz Marsz Nacjonalistów w którym szli ONRowcy,MW, około PiSowskie grupy,UPR i podobne oraz kibole, zwani "Patriotycznymi Kibicami" niektórzy z naszywkami B&H/C18-ale trochę umiaru
jest charakterystyczne, że te środowiska ozywają tylko wtedy jak trzeba być przeciw czemuś, najlepiej temu samemu przeciw czemu jest policja i GW. A gdzie są na 1 Maja, co wtedy blokują?
Gdzie są jak do Warszawy przyjeżdżają oficjele z centrali?
odpowiedź jest prosta
Wtedy ich nie ma, bo nie ma osłony policyjno - medialnej GW, ITI i nie ma Renaty Dancewicz.
należy "zablokować" prawo grup związanych z obozem rządzącym (Od Gazety Stołecznej do Krytyki politycznej) do arbitralnego decydowania - de iure caduco, metodą Wehmgerichtu - kto w Polsce ma prawo demonstrować, a kto nie.
Bo wlasnie ta uzurpacja już drugi co najmniej rok z rzędu wywołuje awantury i zbędne konflikty podczas święta niepodległości.
w tym marszu szli przede wszystkim zwykli ludzie z różnych części Polski.
Co ich połączyło? Nie sam Roman Dmowski, bo niektórzy śpiewali Pierwszą Brygadę.
Tym bardziej nie mityczny "faszyzm".
Chyba więc na demonstrację zaprowadził ich niepokój wywołany obecną sytuacją w Polsce. Na przykład - zakłamaniem głównych mediów, brakiem praworządności, jak również oczywiście pogarszającymi się warunkami życia codziennego.
A że do szerokiego nurtu wielu tysięcy demonstrantów, mogą dolaczyć się niekoniecznie czyste w tym prowokatorskie strumyki?
Parafrazując Lenina: kto czeka na czystą demonstrację opozycyjnego protestu, nie doczeka żadnej.
Demonstruje sie w takich realiach - i z takimi ludźmi - jakie i jacy realnie istnieją.
Byłem na blokadzie z innymi towarzyszami z Dalej!
Atmosfera b. dobra. B. dobre rozmowy polityczne z innymi uczestnikami na temat jak blokować prawicę narodową nie tylko dosłownie i 11 listopada.
JEDYNY mankament na blokadzie to słabość organizacji lewicy antykapitalistycznej - tylko kilka grup po kilka osób z ulotkami czy gazetkami (plus kilka czerwonych flag) niezdolnych tym samym do nadania tonu całości imprezy.
To oczywiście kwestia rozbijania lewicy latami przez ziętków, ikonnowiczów i innych autokratów tak, że z tej lewicy nie zostało prawie nic.
Jakie jest na to lekarstwo?
Zabrzmi jak mantra - jednoczyć lewicę antykapitalistyczną by była bardziej słyszalna i skuteczna a internetowi wieczni radykalni malkontenci ... na księżyc :-)
Nie wspomnę o całych zagonach dyskutantów na lewica.pl nie mających nic wspólnego z jakimkolwiek ...... internacjonalizmem! Też tylko ich ignorować.
Ulotka jaką rozdawaliśmy:
http://pismodalej.pl/dalej/files/news.php?readmore=56
1. Żadnych pochodów przez miasto
2. Żadnych zezwoleń na kolidujące ze sobą zgromadzenia.
Myslę ze to zostanie szybko wprowadzone.
glosu na czyms na czym sie zupelnie nie znasz. Dema antyfaszystowskie organizowane byly od poczatku lat 90 przez srodowiska radykalenej lewicy, anarchistow i alternatywna mlodziez. Bez zadnej pomocy Gw! Fakt, ze od zeszlego roku czesc redkacji GW poparla blokady zreszta nie konsekwentnie, nic nie zmienilo. Marsze naćkow sa dzisiaj bardziej niebezpieczne bo w jednym szeregu z ONRem idzie KoLiber, Terlikowski, Korwin, Ziemkiewicz i Solidarni 2010. Brunatni przygotowuja sie na zamiane miejscami z rzadzacym obecnie establiszmentem, ktory w kazdej chwili moze zmiesc kryzys. Uwierz mi zaden robotnik, pracownik budzetowki nie chcialby znalezc sie w kraju, w ktorym realizowano by program gospodarczy sygnowany przez to towarszystwo.
gdzie organizatorem był NOP i było ich coś około 3000 - http://www.youtube.com/watch?v=UADEXI-poVo&feature=player_embedded#!
W pewnym momencie wyglada to na marsz z pochodniami...
i nie powielają błędów; w tym roku "blokady" oficjalnie nie organizowała/wspierała ferajna z Czerskiej; pomijam możliwość robienia przez nich tego typu imprez ulicznych pod innym znanym szyldem.
się wydaje, że tak jak on inni też o tym co i gdzie ma się dziać 11.11 dowiadują się z GW. no i przykrótka pamięć nie pozwala mu sięgać dalej niż rok temu. ba - nawet kilka miesięcy bo ja np na blokadzie widziałem większość z tych, którzy byli 1 maja na pochodzie.
no ale on wie lepiej.
Gdzie są potencjalni sympatycy i bojownicy antykapitalistycznej lewicy? Na pewno nie po stronie bogatego, dobrze ustawionego w życiu, zblazowanego towarzystwa, które pod szyldem neoliberałów z Krytyki Politycznej i Wyborczej zorganizowało granie w piłeczkę w czasie, gdy na ulicach trwały walki z policją.
Zastanówcie się nad tym. Dopóki nie powstanie tu wyrazista siła nastawiona na walkę o socjalizm, tak, jak nastawione są do walki środowiska prawicowe, będzie, jak teraz. Czyli obrzydliwie. Bo kto normalny będzie skakał pod dyktando neoliberalnych `celebrytów` w rodzaju Szczuki? I do tego mówił, że to `lewicowe`.
Czy to się komuś podoba?
http://youtu.be/GtmT-QNL164
Podobnie myślę - po prostu marszu zakazać prawnie. Ludziom przypomni się wtedy komuna, być może więc szybciej wrócimy do stanu z lat 80., czyli jakby do punktu wyjścia. Słowem szybciej nastąpi coś na kształt dokończenia "niedokończonej rewolucji".
Nie, to jest skandal.
A z drugiej strony komentarz pod filmikiem:
"Nie jestem prawicowy ty kretynie jebie mnie polityka jedyna partia za którą się opowiadam to Ruch Poparcia Palikota, bo tylko oni realnie mogą zalegalizować marihuanę, a teraz ssij mi pale smieciu elo"
Ilu takich ludzi tam było
Lewica będzie niszowa dopóty, dopóki prym wiedli będą kabareciarze z KP oraz związane z nimi środowiska hipsterów i japiszonów, a także pozostała plejada gauche-caviar: przebierańców, kontrkulturowców, indywidualistów-elitarystów, palikotowców, kulturalistów, estetów, postkomunistów z $LD, hedonistów, kanapowców, bananowej młodzieży, tęczowców obyczajowych itd, a wszystko to pod auspicjami "autorytetów" z Czerskiej, pomocniczo wspieranych przez Tefałen i temu podobne mózgopralki. Wszyscy oni niech się bawią dalej, ale odpór należy dać ich propagandzie i wpływom.
Trzeba w końcu dorosnąć i wyrwać się z pod tej upupiającej i przede wszystkim udupiającej kurateli; porzucić miłe, choć Wybiórcze poklepywanie po ramieniu; zwrócić się przeciw tym, którzy ustalają korzystne dla siebie i swojej klasy zasady gry; rzeczywiście kontestować, a nie dać się napuszczać przez wyjadaczy; nie dawać robić z siebie pożytecznych idiotów. Trawestując klasyka - jeśli młodzież jest konformistyczna i nie próbuje ruszyć z posad bryłę świata, to źle wróży i jej i przyszłości społeczeństwa w ogóle.
Czas "przyjaciołom" lewicy "grzecznie" podziękować oraz zacząć myśleć i działać niezależnie.
Z jednej strony jacyś ludzie walczą z psami. Te psy ich tłuką w brutalny i, jak na tym filmiku co wrzucił 1234, z zupełnie niezrozumiałych powodów (wygląda jakby dlatego, że maja biało-czerwoną flagę), a z drugiej "walka trwa"?, walka klas z Biedroniem i Szczuką na czele??? Kolorowi robią za lewicę. Jak takie coś ma wygrać rząd dusz tych, których pozbawiają pracy, mieszkań, godności... co taka "lewica" może im zaproponować? Zabawę w berka? Piwo za 9 zł w Nowym Wspaniałym Świecie? Gender studies?
Nic póki co nie wskazuje na jakieś odrodzenie lewicy. To kolorowe coś tam to tylko jakieś popierdółki, ktore lewicę praktycznie zniszczyły, zohydziły i kompletnie oderwały od proletariatu... Na początek więc trzeba się oderwać od nich.
http://youtu.be/GtmT-QNL164
Wiele jest w sieci filmów, które obrazują oburzające zachowania policjantów. Wiele jest filmów zagadkowych.
ale jeszcze większa grupa społeczna była wtedy w domu i napisała by komentarz:"
Nie jestem prawicowy ani lewicowy jebie mnie czy zalegalizuja czy nie i tak sie zjaralem ssij mi pale smieciu elo"
:>
,
marsz niepodległości (częściowo, bo przynajmniej jego część doszła do Placu Na Rozdrożu) blokowały brutalne i nieuzasadnioną ani sytuacją na demonstracji, ani literą i duchem prawa, interwencje sił policyjnych.
Gdyby je blokowała "lewica internacjonalistyczna", nikt z wielu tysięcy jego uczestników by tego nie zauważył.
Derwiszu, nie byłem "na blokadzie". Jakoś nam nie od dziś nie po drodze z tym towarzystwem. Ale podziwiamy internacjonalistyczne wygłupy niemieckich anarchistów, którzy dali się zwinąć policji jeszcze przed właściwą blokadą i walkami na ulicach Warszawy:
http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114883,10633449,Niemieccy_anarchisci_na_wolnosci__Wiekszosc___bez.html).
Chyba nie o taką ci chodziło internacjonalistyczną perspektywę i pomoc?
A może się mylę.
Gdy czytam twoje uwagi ("Atmosfera b. dobra. B. dobre rozmowy polityczne z innymi uczestnikami na temat jak blokować prawicę narodową nie tylko dosłownie i 11 listopada"), to jakbym słyszał Borysa Hassa, który w 1981/1982 roku opowiadał o swoich odczuciach po starciach z ZOMO po ogłoszeniu stanu wojennego w tejże Warszawie. To takie swoiskie de ja vu.
Towarzysze, jak widać, od 20 lat mają dobre samopoczucie.
Coś się jednak w międzyczasie zmieniło. Wówczas na ulicach Warszawy walczyła robotnicza młodzież, dziś w takich imprezach, jak blokada Marszu Niepodległości, robotników znajdziesz szybciej po przeciwnej stronie barykady.
To nie jedyny mankament nie zauważony przez ciebie, ale nie bez znaczenia.
Zatrzymajmy się przez chwilę na tym, który wymieniłeś: "słabość organizacji lewicy antykapitalistycznej - tylko kilka grup po kilka osób z ulotkami czy gazetkami (plus kilka czerwonych flag) niezdolnych tym samym do nadania tonu całości imprezy."
Twoja diagnoza takiego stanu rzeczy jest mocno uproszczona ("To oczywiście kwestia rozbijania lewicy latami przez ziętków, ikonnowiczów i innych autokratów tak, że z tej lewicy nie zostało prawie nic"). Sam o tym wiesz najlepiej. Wszyscy przecież już mówią o głębokim kryzysie lewicy.
Stąd może oddolna demokracja jako cudowne lekarstwo raczej nie zyska powszechnej aprobaty. Zwłaszcza, że jej poczet sztandarowy - Pracownicza Demokracja - sam wymaga intensywnej i skutecznej terapii.
To miło, że chcecie jednoczyć lewicę. Czemu "wiecznych radykalnych malkontentów" wysyłacie na księżyc, a nie na przykład na Madagaskar?
Źle ci się ta wyspa kojarzy? Ale zauważ grasz w te same kalki, które tak bardzo cię rażą.
"Zagony dyskutantów" nie zagonisz do... obozu internacjonalizmu. Ale nie sposób ich ignorować. Jak rzep czepiają się psiego ogona. Spróbuj nim zatem nie merdać - NIE MA POWODÓW DO ZADOWOLENIE. OD 20 LAT STACZAMY SIĘ PO RÓWNI POCHYŁEJ.
Po raz kolejny odsyłasz Czytelników do swojej ulotki pod znamiennym tytułem - "Anty-faszyzm czyli bardzo dobry początek!"
Zauważ, że o "dobrym początku" wieściliście jeszcze przed wspomnianą blokadą i jak widać, mimo takiego a nie innego rozwoju sytuacji, nie zmieniliście zdania.
Co zatem musiałoby się jeszcze stać, by na świat spojrzelibyście trzeźwym wzrokiem?
Będziecie jeszcze nie raz mieli okazję pochować, któregoś ze swoich towarzyszy.
Rozumiem, że chcecie mieć więcej takich okazji i macie tego pełną świadomość?
Stąd te surmy bojowe.
Jak pisał Lew Trocki: "'realność' bądź 'nierealność' [tej wizji] jest w danym wypadku kwestią stosunku sił, która może być rozwiązana tylko w drodze konfliktu."
Skoro tak, to weźcie się w garść i do roboty. Do dobrej roboty.
Czy o taką chodzi?:
"Konsekwencją wzrostu wpływów prawicy narodowej i rozszerzania się demagogii patriotycznej jest ZAZWYCZAJ [nasze podkreślenie] nagonka na rewindykacje socjalne i różne formy walki o sprawiedliwość społeczną, które mają ustąpić przed fikcją jedności narodowej - czyli takiej jedności, w której wielki kapitał mówi maluczkim aby nie strajkowali, nie walczyli w sprawach socjalnych i nie głosowali na lewicę ponieważ jest to szkodliwe dla 'narodowej gospodarki' (czytaj: interesów burżujów)."
ZAZWYCZAJ TAK, ALE CZY W TYM KONKRETNYM PRZYPADKU?
Nie sądzisz, derwiszu, że to wymaga chyba wszechstronnego rozpatrzenia?
Bez takiej analizy możecie serwować tylko do znudzenia tradycyjną już śpiewkę nowej radykalnej lewicy:
"Zapraszamy Cię byś włączył się w działania organizacji lewicy społecznej. Spotkajmy się nie tylko 8 marca, na Marszu Wolnych Konopi czy Paradzie Równości, ale też na pikietach i demonstracjach socjalnych i związkowych, w końcu na pochodzie 1 maja. Po żałosnej degeneracji SLD czas na nową lewicę! Budujmy ją razem!"
Z wiadomym skutkiem.
W zeszłym roku to policja trzymała nasz przez godziny w pułapce, cały czas mowiąc ze będą aresztować, wodą priskac, bic i co tam. Tym razem nasz ochraniali. Ale patrząc na to z większej perspektywy, to obawiam się ze to sama władza sprowokowała ten wybuch nacionalistów (tajniaki) a teraz będzie mogła odmówic rózne demonstracje, nie tylko huliganom w czasie Euro 2012 ale i przysłe marsze z udziałęm dziewiędziesąt dziewięć procent.
1. większość dyskutantów pod tematami o 11 listopada nie ma nic wspólnego z internacjonalistycznym etosem, a nawet z lewicą w ogóle ale niby chce uzdrawiać... lewicę. Vide ABCD i inni patrioci (tylko po co komu patriotyzm w erze globalizacji? a zwłaszcza lewicy. Następny numer Dalej! powinien być o tym zagadnieniu). Trudno być spokojnym o zdrowie lewicy przy takim konsylium.
2. zdecydowana większość wyznaje zasadę: lepiej siedzieć w fotelu niż interweniować w ruchach społecznych. Ubogacając to przy tym aktywnie zasadą: wiem jak było bo mnie tam nie było ale czytam Rzepę i Wyborczą.
3. jest też mniejszościowa opcja ultralewacka: 11 listopada walczono o takie bzdury jak blokada prawicy narodowej a nie o coś więcej (przy czym oczywiście wyraziciele tego poglądu pozostali w domu). Takim głosom warto chyba przypomnieć: strajki robotnicze też z reguły nie wysuwają jako początkowego postulatu.....natychmiastowego wprowadzenia socjalizmu :-)
Opcja ta ma werbalne ciągotki robociarskie ale roboty wśród robotników NIGDY nie podejmie woląc o ględzić (dowód: lata dyskusji w tym miejscu).
Wniosek:
Czego brakuje? Metody "Programu przejściowego" Lwa Dawidowicza T.
Ale brakuje tylko lewicowcom, a tych tu i tak mniejszość.
Kto wygra w dyskusji: lewica patriotyczna (chcąca się pobratać z parobczakiem Walusiem z Marszu Niepodległości) i opcja na bierność.
no tak, ty jesteś znany z systematycznej pracy wśród robotników:)))
postawił jednak poważne pytanie (cytuję):
"po co komu patriotyzm w dobie globalizacji"?
Ano, po to, żeby się zająć wreszcie poważną polityką, nie zaś niszowym sekciarstwem. Które to sekciarstwo, jeśli nawet zrobi coś politycznie poprawnego ("krytyczne poparcie" ruchu Palikota, udział w blokadach Blumsztajna), to jako grupa jest ignorowane i co najwyżej indywidualnie coś sobie załatwi.
Nie widzę sensu dyskusji z duetem BB, niedoścignionym wzorem sekciarstwa, w którym chodzili tylko i wyłącznie o własne ego.
Ale akurat powiedzieli coś tak niemądrego, że warto stwierdzić, że było zupełnie inaczej i tym samym zwrócić uwagę na to co powinno się rozważać przy dywagacjach o kryzysie lewicy marksistowskiej w Polsce.
Cytat z BB: NIE MA POWODÓW DO ZADOWOLENIA. OD 20 LAT STACZAMY SIĘ PO RÓWNI POCHYŁEJ.
I tu jest moim zdaniem punkt rozbieżności między radykalizmem z fotela a zaangażowaniem poza-wirtualnym.
Otóż nie ma żadnego staczania od 20 lat i taką optykę można przyjąć tylko subiektywnie patrząc na własne starzenie nie oglądając się na realny ruch.
Ruch, który został poważnie ożywiony z falą alterglobalizmu a zdecydowanie wykolejony w Polsce ok. 2007-8, jeśli szukać dokładnego momentu jakościowej zmiany. Odwołam się tu do polskich doświadczeń ostatniej dekady.
1. Kilka lat temu na antyszczycie radykalna lewica była w stanie zmobilizować kilka tysięcy demonstrantów.
2. Dziś nie jest w stanie zorganizować 1/10 tego co wówczas.
3. Kilka lat temu istniała szansa i nadzieje na rozwój PPP i Nowej Lewicy. Dziś pierwsza dogorywa a druga dawno zdechła. Nie ma żadnej partii radykalnej lewicy.
4. Kilka lat temu doszło do powstania sieci inicjatyw klasowych w postaci tworu Komitet Pomocy i Obrony Represjonowanych Pracowników.
Organizacje radykalne usiadły zaś przy stole w ramach: Porozumienia Lewicy Antykapitalistycznej (PLAN) i nawet napisały wspólny manifest.
Miejscem wspólnego spotkania i możliwego rozwoju był również krótko polski ATTAC.
5. Dziś nie ma KAPIORA i nie będzie PLANu. ATTAC to fikcja.
6. Przez kilka lat anarchiści i czerwoni obchodzili 1 maja razem.
7. Dziś tak nie jest i długo nie będzie.
Podobnych krótkotrwałych sukcesów, szybko nieprzypadkowo stłamszonych, było więcej. Choćby polski ruch antywojenny. Setki a nawet tysiące osób w ruchu przeciwko interwencji w Afganistanie i Iraku.
Analiza tych doświadczeń powinna być w centrum myślenia każdego klasowo myślącego aktywisty w Polsce. A nie duby smalone o ciągłym staczaniu się od 20 lat.
tu już mamy coś ciekawego.
Kilka lat temu, mogło się wydawać, że proby imitowania zachodniej New Left na polskim gruncie mają pewną nadzieję na rozwój.
Od tego czasu jednak te imitacje zostały przejęte przez quasi-lewicową frakcję obozu rządzącego (ruch poparcia Palikota, Krypol oraz - jeśli chodzi o "antynacjonalizm-internacjonalizm" grupa Sikorskiego w PO i wreszcie cała już właściwie Gazeta Wyborcza).
Dlatego dogmatykom, ktorych ta fala koniunktury nie zabrała ze sobą, pozostało tylko wspominanie, że kiedyś byli na demonstracji, gdzie przyszło 'prawie" kilka tysięcy osób.
Pomińmy na wstępie te wszystkie "grzeczności i uprzejmości", z których znana jest redakcja "Dalej!", a derwisz w szczególności. Nie ma chyba powodu by pięknym odpłacać za nadobne.
Oddajmy głos kolejnemu marksiście i autorom LISTU OTWARTEGO, który zarysuje kontekst sporu w omawianej sprawie.
LIST OTWARTY
Porozumienie 11 listopada uzasadnia swoje działania koniecznością wyciągania odpowiednich wniosków z historii. W takim ujęciu Marsz Niepodległości ma się wpisywać w ciąg, którego wcześniejszymi ogniwami były uliczne walki z bojówkami narodowej prawicy w dwudziestoleciu międzywojennym oraz zbrodnie nazistowskiej III Rzeszy. Organizatorzy blokady Marszu piszą o "faszyzmie", "rasizmie" i "nacjonalizmie" w taki sposób, że w ich użyciu stają się one wyrażeniami wymiennymi. Ahistoryczne porównania, brak analizy sytuacyjnego kontekstu, pojęciowa żonglerka i gry skojarzeniami oddziałującymi głównie na emocje były dotąd standardowymi narzędziami propagandowymi elit władzy i biznesu a nie inicjatyw na rzecz oddolnej partycypacji obywatelskiej.
Nacjonalizmy wieku XIX, XX i współczesne przybierały i nadal przybierają bardzo różne formy - niekoniecznie szowinistyczne, ksenofobiczne i politycznie zachowawcze. Często były i są narzędziem emancypacji społeczeństw poddanych kolonialnej dominacji lub neokolonialnym zależnościom. Tradycja polityczna Narodowej Demokracji jest nam zdecydowanie obca, ale jej utożsamienie z faszyzmem to nadużycie. Nie wszystkie wreszcie historyczne ruchy faszystowskie miały rasistowski charakter. Piszemy to nie celem usprawiedliwienia czegokolwiek tylko wyrażania prawdy. Nie czujemy potrzeby przekłamywania obrazu przeciwnika by go politycznie zwalczać. Ponadto pomysł prowadzenia walki politycznej drogą fizycznej eliminacji wydaje nam się dość prymitywny w swoich założeniach. Blokady manifestacji narodowców przypominają w tym głośne kampanie "Zera Tolerancji" (np. wobec bezdomnych czy osób uzależnionych), w których usuwanie z widoku publicznego najbardziej jaskrawych przejawów negatywnych zjawisk bez sięgania do ich przyczyn przedstawiane jest jako panaceum na problemy społeczne o skomplikowanym podłożu i wymagające bardziej kompleksowych rozwiązań.
Geneza i czynniki rozwoju faszyzmu oraz mechanizmy działania hitlerowskiego reżimu były i wciąż są przedmiotem naukowych debat i sporów. Wyzierające z komunikatów Porozumienia 11 Listopada i wyrażane w zaproszeniach na blokadę przeświadczenie, że samo zaistnienie w przestrzeni publicznej treści ksenofobicznych stanowi przesłankę rasistowskich represji i ludobójstwa to jedynie hipoteza wymagająca udowodnienia, w dodatku co najmniej kontrowersyjna w świetle badań i refleksji nad nowoczesnością przemysłu Zagłady czy "banalnością zła" wykonawców eksterminacyjnej polityki Rzeszy z jednej strony i udziału wielu radykalnych narodowców w antynazistowskiej konspiracji (w tym: pomocy w ratowaniu i ukrywaniu Żydów) z drugiej. Poza tym gdyby propozycję Porozumienia 11 listopada o "lekcji z historii" traktować konsekwentnie, należałoby przypomnieć tragiczne losy ruchów antyfaszystowskich z lat 30. i 40., instrumentalnie wykorzystywanych przez formacje i środowiska podległe stalinowskiemu Kominternowi. Taka poszerzona perspektywa każe nam co najmniej wątpić w sensowność niedookreślonego politycznie "antyfaszyzmu" w 2011 r., czyli kilkadziesiąt lat po okresie w którym na masową skalę torturowano, skazywano na śmierć lub wieloletnią katorgę w łagrach pod urojonymi zarzutami np. "agenturalnej działalności na rzecz faszyzmu".
Organizacje odpowiadające za Marsz Niepodległości nie mają żadnego znaczenia politycznego ani zaplecza społecznego. Niewielkie grupki, których aktywność sprowadza się do manifestowania swojego istnienia w dni historycznych rocznic (w dodatku podkradanych innym środowiskom ideowo-politycznym: od ustanowionego świętem państwowym przez sanację 11 listopada po... 1 Maja) reprezentują de facto subkulturowy folklor. W tej sytuacji ogłaszana z medialnym hukiem (nieporównywalnym do większości kampanii społecznych w trapionej atrofią postaw obywatelskich Polsce) blokada Marszu Niepodległości dowartościowuje uczestników tego ostatniego i zapewnia mu darmowy rozgłos. Oprócz (w naszej opinii zupełnie niepotrzebnego) cierpiętniczego splendoru dla narodowców, logika sytuacji pośrednio działa też na korzyść władz Warszawy i Polski, które mogą przedstawić się zdezorientowanej opinii publicznej w roli gwarantów spokoju społecznego, naruszanego przez hałaśliwych ekstremistów. Nie widzimy żadnego powodu, dla którego mielibyśmy sprawiać taki prezent ekipie rządzącej. Dlatego nie zgadzamy się na podpuszczanie nas na zagubionych i ogłupionych szowinistyczną sieczką, ale zarazem wywodzących się w znacznej mierze z grup społecznie wykluczonych ludzi.
(za http://nowe-peryferie.pl/index.php/2011/11/11-11-11-inaczej-%E2%80%93-list-otwarty-srodowisk-wolnosciowych-lewicowych-i-dzialaczy-spolecznych/)
Pod listem widnieje m.in. podpis Zbigniewa Partyki.
I uzupełnijmy go naszym tekstem sprzed roku w wiadomej sprawie:
NA POCZĄTKU PRZYSZLI PO KOMUNISTÓW...
(ODPOWIEDŹ NA OŚWIADCZENIE "POROZUMIENIA 11 LISTOPADA", PT. "NIE MA DOBRYCH I ZŁYCH ANTYFASZYSTÓW")
Trudno dziwić się rozgoryczeniu wolnościowców, którzy nie dali się zwieść pozorom i nie uwierzyli ONR-owcom i Młodzieży Wszechpolskiej, że tym formacjom tylko chodzi o zamanifestowanie uczuć patriotycznych. Zaczyna się od patriotyzmu, a kończy na ludobójstwie - powiedzieli wolnościowcy i stwierdzili, że nie pozwolą na promocję tych organizacji na ulicach Warszawy.
Problem w tym, że z punktu widzenia państwa jako struktury instytucjonalnej, faszyści są mniej groźni. Nie zagrażają oni bowiem owej instytucji, a co najwyżej konkretnym jej wcieleniom, czyli niektórym formacjom politycznym u władzy. Z perspektywy urzędnika zatrudnionego w stołecznym ratuszu nie ma powodu, aby nie udzielić zgody na manifestację legalistycznej organizacji.
Tym bardziej, że dzisiejsze państwo polskie ufundowane jest wprost na endeckim modelu patriotyzmu pielęgnowanym w dotowanej z budżetu państwa chwalebnej instytucji, jaką jest Instytut Pamięci Narodowej. Dokładnie ten model patriotyzmu jest sączony w szkołach i urzędach. Fundamentem tej indoktrynacji jest zoologiczna nienawiść do komunizmu. Nic innego, jak tylko widmo bolszewizmu było powodem, dla którego przedwojenna endecja miała poparcie części społeczeństwa i lękliwe przyzwolenie pozostałej, zindoktrynowanej jego części.
Dziś nader łatwo zapomina się o tym aspekcie sprawy i wyciąga się to, co wtedy wydawało się legitymizować nazizm - rasistowski resentyment wobec Żydów. W dzisiejszej parodii faszyzmu zwraca się uwagę na ten właśnie rasistowski składnik ideologiczny. Wolnościowcy pod tym kątem postrzegają współczesnych endeków. Jest to jednak błąd. Faszyzm w stosunku do krajów kapitalistycznych stosował metody "normalnej" wojny. Dopiero przy podjęciu ofensywy wobec ZSRR zaczęła się zbrodnia ludobójstwa i Holokaust. To było uwarunkowane politycznie, a nie rasistowsko.
Kiedy wolnościowcy odżegnują się od "obu totalitaryzmów", dają się wciągać brudnej grze wszelkiej maści antykomunistów, nie tylko endeckiego chowu. Sami są bowiem, w swej zdecydowanej większości, politycznymi przeciwnikami komunizmu.
Dziś, jeśli państwo kapitalistyczne czuje się zagrożone, to nie z powodu niezdolnego do podźwignięcia się z klęski ruchu robotniczego pod przewodnictwem partii komunistycznej, ale z powodu narastającej dywersji antypaństwowej ze strony różnych organizacji anarchistycznych czy anarchizujących, czy jak wolicie - wolnościowych.
Z jednej strony, grupy anarchistyczne lub anarchosyndykalistyczne zachowują się na co dzień w swym działaniu praktycznym w sposób państwowotwórczy, traktując jego instytucje jako normalne instancje partnerskie w załatwianiu różnych bieżących spraw. Z drugiej strony, manifestują swoją antypaństwową postawę przy różnych okazjach. W sumie jednak sprawiają państwu mnóstwo problemów, zajmując się tym, czym zajmują się organizacje charytatywne, ale nie odczuwając przy tym (cóż za niewdzięczność!) należnego szacunku dla instytucji państwa, dzięki któremu mogą funkcjonować w ramach prawnych.
Nawet anarchokapitalizm stanowi wyzwanie dla wielkiego kapitału. Anarchiści są zagrożeniem dla państwa kapitalistycznego z tego względu, że na państwie właśnie opiera się zdolność burżuazji jako klasy do uzgadniania swych sprzecznych interesów i możliwości łagodzenia kryzysów oraz znajdowania drogi odsuwania kolejnych granic rozwojowych kapitalizmu.
Anarchiści sami są dziś na celowniku. Nie występują więc szlachetnie w obronie innych, ale bronią z determinacją samych siebie.
Ewa Balcerek i Włodek Bratkowski
10 grudnia 2010 r.
OBA TE TEKSTY WYJAŚNIAJĄ NASZ STOSUNEK DO BLOKADY TZW. MARSZU NIEPODLEGŁOŚCI.
cytowany tu Trocki w ostatnim swoim tekscie, dyktowanym jeszcze w dniu zamachu (por. 3 tom biografii Deutschera) właściwie zdezawuował internacjonalizm.
Stwierdził, że rewolucja rosyjska wybuchła z powodów narodowych, a nie internacjonalistycznych (obalenie caratu, który obwiniano o indolentne prowadzenie wojny). I dodał, że negacja tzw. "oboronczestwa", czyli patriotyzmu wojennego, była o tyle słuszna w I wojnie światowej, że pozwalała oddzielić lewicę rewolucyjną od oportunistycznej, ale II wojna - to już co innego. Siły rewolucyjne muszą w niej walczyć w obronie państw narodowych (wysuwając jedynie postulaty daleko idących zmian politycznych i gospodarczych w tych państwach).
Słowem, Trocki ewoluował w pozytywnym kierunku.
Ryzykując pewien dopuszczalny skrót myślowy: gdyby Trocki żył i 11 listopada był akurat w Warszawie, wziąłby zapewne udział w marszu niepodległości.
"OD 20 LAT STACZAMY SIĘ PO RÓWNI POCHYŁEJ."
Chyba od 60 lat :P
Jakiż to RUCH "został poważnie ożywiony z falą alterglobalizmu a zdecydowanie wykolejony w Polsce ok. 2007-8"?
Nie chodzi chyba, derwiszowi, o rewolucyjny ruch robotniczy, czy szerzej - klasowy ruch robotniczy? Takiego w Polsce zwyczajnie nie ma. Zwłaszcza, że już w punkcie pierwszym wspomina on nie o fali strajkowej z lat 1992-1993, lecz o antyszczycie, w którym robotnicy i działacze związani z ruchem robotniczym nic nie mieli do zaprezentowania.
Nowa radykalna lewica i owszem ta próbowała się pokazać... I pokazała swą indolencję już przy kolejnym antyszczycie i odwołanym Ogólnopolskim Forum Społecznym w Warszawie.
NIE MA CZEGO OPŁAKIWAĆ.
Szkoda tylko zarezerwowanej sali w Pałacu Kultury i Nauki, udostępnionej nieodpłatnie przez prezydenta Warszawy, Lecha Kaczyńskiego. To on tak konkretnie wsparł alterglobalistów, a jednocześnie ich mimochodem ośmieszył.
O klasowej orientacji Ruchu i dyżurnych robotnikach związanych z tym Ruchem wypada raczej zapomnieć. Oni i tak izolowani byli w swym środowisku.
Również pozostałe punkty przedstawione przez derwisza dotyczą wyłącznie radykalnej lewicy. Nawet Polska Partia Pracy postrzegana jest przez jej pryzmat. Nic dziwnego, że nie wspomina się stojącego za nią Wolnego Związku Zawodowego "Sierpień-80".
Radykalna lewica mogła co najwyżej aspirować w nim do ról ozdobnych i propagandowych. I to wyłącznie z poręczenia Podwójnego Przewodniczącego, tworząc z łaski pańskiej Komitet przy Przewodniczącym, pochodzący z nadania. Bynajmniej nie z wyboru.
Nie jest to zatem efekt pracy w środowisku robotniczym radykalnie lewicowej formacji, lecz apogeum wazeliniarstwa - wzlot i upadek formacji jednocześnie.
Pozostałe wzmiankowane organizacje to: Nowa Lewica, czyli "partia Piotra Ikonowicza", Komitet Pomocy i Obrony Represjonowanych Pracowników (czyli tzw. Nowy KOR), Porozumienie Lewicy Antykapitalistycznej w skrócie PLAN, Stowarzyszenie ATTAC Polska oraz czerwoni i anarchiści, którzy nie wiadomo czemu en bloc zostali zaliczeni przez derwisza do niezwykle pojemnej kategorii grupującej "klasowo myślących aktywistów".
Nawet z pozycji piewców "krótkotrwałych sukcesów", a w zasadzie jednoczesnych wzlotów-upadków, widoczna jest dezaktywacja wyróżnionego przez derwisza radykalnie lewicowego czerwonego aktywu.
Czarny i jemu podobny tu i teraz tryumfuje (znamienne "hehe" nakamy). Bowiem owi anarchiści i wolnościowcy dyktują dziś kolejne rozdanie w postaci bezsensownej i nieudanej blokady "Marszu Niepodległości".
Derwiszu, sam w to graj.