mieszkanie stać tylko bogatych Polaków?
To trzeba wziąć ciupażkę i zabrać bogatym.
Wtedy - tak jak w PRL - będzie się czekać na mieszkanie ad Kalendas Graecas.
Nic dziwnego, obecny system służy utrwalaniu czy wręcz pogłębianiu podziałów społecznych. Majątek, status społeczny, a nawet dom / mieszkanie na ogół się dziedziczy. Socjal? To se ne vrati. Chyba, że ktoś przyniesie do Polski na bagnetach rewolucję ;].
Kapitalizm nad Wisłą nigdy się nie sprawdził (patrz: II RP). Liczba oddawanych corocznie mieszkań w III/IV RP była i jest i będzie sporo niższa od tej z okresu PRL-u. 20 zmarnowanych lat.
przywrócenia solidnych stawek podatku spadkowego i deregulacji rynku najmu. To ożywiłoby rynek.
http://www.youtube.com/watch?v=maiz1E4QIpw&feature=share
Przede wszystkim jednak doprowadziłoby do masowych wywłaszczeń. Liczysz na szybkie, okazyjne wzbogacenie się?
ponad dwa miliony ludzi wyjechało z kraju. Co roku umiera ileś tam osób. W obecnej chwili niemal wszyscy maja dach nad głową (oczywiście nie bezdomni, ale ci przecież na rynku mieszkaniowym się nie liczą), ale mieszkań jest brak. Jak to się dzieje? Jeżeli biedni i tak mieszkania nie kupią ani nie wynajmą, bo ich nie stać, to o co ten krzyk z brakiem mieszkań? Przecież mieszkanie raz zbudowane jest cały czas, bo to nie towar sezonowy. Więc jeżeli do wciąż tej samej liczby ludności dochodzi rocznie sto tysięcy mieszkań, to co to właściwie jest, że jest ich za mało? Czyżby było tak jak przed wojną, że na jedną izbę kuchenno-mieszkalną przypadają cztery osoby? I one mieszkając tam w biedzie i nie mając wystarczająco dużych zarobków chcą mieć własne mieszkanie? Przecież to absurd. Może jest tak, że duża ilość mieszkań stoi pusta i stąd jest ich brak. Ale jeżeli stoją puste, to przecież są. Więc to nie mieszkań byłoby brak, a pieniędzy na nie. Coś ta sprawa wydaje mi się zanadto zagmatwana.
Np. 0,5% rocznie to od M-2 w Warszawie jakies tysiąc złotych, w miescie powiatowym pewnie jedna trzecia tego. Natomiast przy odpowiednim ukształtowaniu stawek można osiągnąć ten efekt, że ludzie nie będą tak chętnie mrozili kapitału w nieruchomosciach, a zwiększona podaż przełoży się na spadek cen.
nie daje mieszkań?
To sam się pobuduję.
WOLNY POLAK
I mnie to zawsze zastanawiało. W nowo wybudowanych blokach wiele lokali stoi pustych, developerzy mają problem ze znalezieniem kupującego, agencyjnych i prywatnych ogłoszeń sprzedaży jest od groma (akurat teraz przeglądam takie na gumtree wrocław).
ma dowcipną replikę, obliczoną na sytuacje, kiedy pracownicy firmy, w której został ostatnio menedżerem, proszą go, żeby coś dał.
- Daj - mówi - to był chiński sprzedawca jaj.
Ten link - to a propos czego?
narazie to ciupażkę dzierżą bogaci i łupią nią biednych, ile wlezie. Z jednej strony płacąc im nędznie za pracę i migając się na wszelkie sposoby od odprowadzania za nich składek (praca na czarno, umowy śmieciowe), a z drugiej pożyczając im pieniądze na lichwiarski procent (w Providencie dobrze sytuowani raczej się nie zadłużają), by później zarabiać na egzekwowaniu tych długów (firmy windykacyjne rozbijające się Hummerami).
Buce z Wilanowa są ci na pewno bardzo wdzięczni za usprawiedliwianie ich bandytyzmu. Wiemy wszyscy, że będziesz bronił ich świętego prawa do grabienia 90% społeczeństwa niczym Jasnej Góry.
A po co? Mają samochody, więc będą w nich mieszkać do czasu aż babcia czy dziadek nie odda im swego, które dostali od Gierka.
Wybacz. Podatek katastralny jest lewicowy, tak jak i spadkowy. Przecież on nie zabija. Jest niziutki. Wyrównuje rozpiętość majątkową. Jest dochodem państwa. Najtrudniesze będzie szacowanie: ten zabytkowy pałacyk, to to ruina panie, a ten kominek to z czeskiego pamie złota. Jest typu Torblina. A podaetk Belki i od dochodów giełdowych? Jak najbardziej lewicowy.
najsampierw to bloki Gierkowskie się sypią, bo oddawano je przed terminem, a w dodatku towarzysze radzieccy poradzili, żeby budować mieszkania najwyżej na 20 lat, bo później będzie komunizm, który dialektycznie zniesie mieszkania.
A sekundo primo - w ciupie są lepsze warunki niż w tych mieszkaniach.
Bystry ten twój siostrzeniec. Nie przymierzając - niczym woda w klozecie. W każdym razie elokwencję ma wyraźnie po wuju. Ale zapomniałeś dodać, że końcówka tego była taka: "wzięli go na nosze i odtąd mówi się poproszę". W czasach komunistycznej dyktatury nauczali tego w reżimowych przedszkolach.
Może czas żebyś poszedł w ślady siostrzeńca i został menadżerem w prywatnej firmie, a nie żerował na pieniądzach podatnika? Bardzo mnie ciekawi, jak taki bystrzacha i przystojniak poradziłby sobie na dzisiejszym rynku.
PS - cały czas czekam na namiary na firmę dziewczyny twojego siostrzeńca.
Ja mieszkam w bloku gierkowskim. Rok budowy: 1977. Trzy pokoje, garderoba, widna kuchnia, łazienka i wc osobno. Razem 72 metry. Blok ocieplony, wymienione windy. Jakoś nie przypominam sobie, żeby kiedykolwiek rwał się sufit. Nie wiem jak jest w więzieniu (zakładam, że ty mimo wszystko też nie), ale chyba jednak nie aż tak źle, jak w moim postkomunistycznym mieszkaniu :-)
kapitalistów z Zachodu. Zielone banknoty z podobiznami martwych prezydentów zawsze tworzyły solidne fundamenty.
z tym, że ten, co ma musi wyraźnie CHCIEĆ POŻYCZYĆ. Żadna więc to zafajdana po uszy łaska kapitalistów, że mieli przyjemność i przywilej na nas zarobić. Najwyraźniej nie mieli w perspektywie lepszych lokat, niż udzielanie nam kredytów, bez których doskonale obchodziliśmy się trzydzieści lat, odbudowaliśmy kraj od podstaw po wojnie i nie mieliśmy żadnych długów za granicą. Gdyby Gierek nie pracował "jako górnik" w Belgii, to tacy skorzy do pożyczania ci kapitaliści by nie byli. Najwyraźniej mieli jakiś długofalowy plan i im się opłacało.
Czy może ten człowiek - który udaje sędziego, ale chce skazywać ludzi według własnych sympatii i antypatii - uważa, że istnieją kapitaliści rozdający pieniądze za darmo? Ktoś, kto jeździ po sezonie na wczasy zagraniczne nie ma doprawdy czym szpanować. Tak samo, jak ktoś, kto twierdzi, że jest prawnikiem, ale prawo nie ma dla niego żadnego znaczenia.
Krótko i węzłowato (bo mam coraz mniejszą ochotę na dyskusje na tym forum). Zatem jest tak: na jakiejś wsi żyje sobie starsza babina, utrzymuje się np. z emerytury bądź renty po mężu, mieszka w swojej dziedziczonej od pokoleń drewnianej chałupie. I od tej chałupiny państewko dowala jej podatek katastralny.
Gdzie ty tu widzisz wyrównywanie rozpiętości majątkowych???Zresztą w miastach jest dokładnie tak samo, z tym że rolę chałupiny pełni mieszkanie w bloku, np. za parę złotych wykupione kiedyś od ADM.
Nie miej człowieku złudzeń, w Polsce podatek ten służył będzie wywłaszczaniu takich właśnie ludzi, a bogacić się na nim będą hieny z rynku nieruchomości.
----
Bzdurą jest również ożywienie rynku wynajmu, o którym mówi west. Posiadacz lokalu pod wynajem w atrakcyjnym mieście nie sprzeda mieszkania, lecz podatek wliczy w cenę wynajmu.
Skoro wiesz, że stan techniczny budynków z epoki Gierka jest zły, to masz obywatelski obowiązek zawiadomić o tym Głównego Inspektora Nadzoru Budowlanego a ten ma służbowy obowiązek podjąć niezwłoczne działania nakazujące rozbiórkę tych budynków. A więc do dzieła ABCD. Nie leń się! Masz szansę uchronić miliony swoich współrodaków przed skutkami katastrof budowlanych i oczywiście od tragedii, które z reguły po nich następują. Masz też okazję skazać tym sposobem te miliony na bezdomność. A swoją drogą, gdyby od liczb z niusa odjąć liczby, które wynikają z koniecznych rozbiórek, to bilans oddanych mieszkań okaże się wręcz przygnębiający. Dalsze kroczenie tą drogą może rychło doprowadzić nas w tej dziedzinie do sytuacji tuż powojennej. Powodów zatem do chichów nie ma!
to slogany niemerytoryczne to pozwolę sobie w prowadzić trochę merytorycznych danych z netu
Początek cytatu_________________
LICZBA MIESZKAŃCÓW POLSKI.
Pierwszy spis powszechny w Polsce został przeprowadzony w 1921 roku, wówczas liczba ludności wynosiła 27,2 mln osób.
Kolejne spisy powszechne odpowiednio wskazywały następujące dane ilościowe:
w roku 1931 — 32,1 mln osób,
w roku 1946 — 23,9 mln osób (po zakończeniu II wojny światowej),
w roku 1950 — 25,0 mln osób,
w roku 1960 — 29,8 mln osób,
w roku 1970 — 32,6 mln osób,
w roku 1978 — 35,0 mln osób,
w roku 1988 — 37,9 mln osób ( koniec PRL),
w roku 2002 — 38,2 mln osób
DZIETNOŚĆ - LICZBA URODZONYCH DZIECI.
Dla przykładu liczba urodzeń w roku 1983 wynosiła 723, 6 tys. zaś w roku 2003 już 351,1 tys., więc spadek był zauważalny.
MIGRACJA - PO 2004 roku WYJECHAŁO 2 MLN POLAKÓW.
Ostatnia fala migracji to przede wszystkim odpływ ludzi młodych i wykształconych, kuszonych lepszymi warunkami życia i zarobkami. Wyjechali też specjaliści w określonym fachu.
źródło:
http://geografia.na6.pl/zmiany-liczby-ludnosci-polski-po-ii-wojnie-swiatowej
LICZBA MIESZKAŃ W POLSCE.
Szacuje się, że w wyniku Drugiej Wojny Światowej Polska (w granicach poczdamskich) straciła ok. 2 mln mieszkań.
Był to efekt zniszczeń wojennych.
W latach 1945-1946 wyremontować 70 tys. izb.
W latach 1947-1949 odbudowano ok. 500 tys. izb i wybudowano około 300 tys.
W latach 1950-1955 wybudowano ok. 400 tys. mieszkań.
Oznacza to, że na cztery nowo zawarte małżeństwa przypadało jedno mieszkanie.
W latach 1956-1960 spółdzielczość wybudowała ok. 450 tys. mieszkań, pewną liczbę wybudowały też Rady Narodowe (gminy).
Podobną liczbę mieszkań (450tys.) zbudowano w latach 1961-1965.
W latach 1971-1980 budowano ich rocznie średnio ok. 220 tys.
W rekordowym, w okresie PRL-u, 1979 roku oddano do użytku 284 tys. lokali
Nigdy wcześniej ani później nie oddano w Polsce do użytku tylu mieszkań.
W czasach Gierka zaczęły też powstawać wytwórnie prefabrykatów, nazywane potocznie fabrykami domów. W 1980 roku było ich 150.
Po 1989 roku jako pierwsze podlegały likwidacji...
W 1989 roku współczynnik ilości mieszkań na 1000 mieszkańców wynosił 289, co było bardzo słabym wynikiem (daje to prawie 3,5 osoby w jednym lokalu).
Deficyt mieszkań w tym czasie szacowano na 1,3 mln.
W 1989 roku wybudowano 150 tys. mieszkań.
BUDOWNICTWO MIESZKANIOWE W III RP - ostatnie 20 lat.
Co zaskakujące, liczba oddawanych corocznie lokali była i jest sporo niższa od tej z okresu PRL-u.
W najgorszym 1996 roku oddano do użytku 62,6 tys.
W 2003 roku wg danych GUS oddano już 163.400 mieszkań, czyli 4,3/1000 obywateli.
W tym samym czasie w:
Hiszpanii ten współczynnik wynosił zaś 11,6/1000,
w Grecji 11,7/1000,
w Irlandii 14,7/1000.
Deficyt mieszkań, szacowany jest jako większy niż w 1989 roku.
W 2002 oceniano, że w Polsce nadal brakuję 1,6 mln lokali.
koniec cytatu _____________
brakuje mi danych od 2002 do 2011
może ktoś uzupełni :)
jacekx socjalista naiwny
Zdradź mi tylko jeden sekret, czy twój siostrzeniec i jego dziewczyna są tak samo realni jak pewna dwójka komentatorów tego forum?
Pozwolę sobie odesłać do dyskusji na
Forum SLD.org.pl
http://sld.org.pl/forum/viewtopic.php?f=19&t=201
Pozdrawiam.
jacekx socjalista naiwny
O ile się orientuję, w kraju jest dosyć dużo nieruchomosci traktowanych albo jako lokata kapitału, albo na zasadzie "jak Pan Bóg (w osobie zmarłej babci) dał, to niech sobie stoi". Podatek katastralny z jednej strony, osłabienie ochrony nieuczciwych lokatorów z drugiej wprowadziłoby te nieruchomosci do biegu gospodarczego.
Ochroną zwykłych wlascicieli przed wywłaszczeniem byłby brak konecznosci uiszczania podatku za dom/mieszkanie, użytkowane na wlasne cele mieszkaniowe. Tak to funkcjonuje np. we Włoszech, zdaje się.
Bardzo ładnie Cię Głupi Jas rozjechał na placuszek.
Tak dlugo jak w kRaju nie doprowadzi sie do akceptacji tej prostej prawdy tak dlugo panowac bedzie aktualna sytuacja.
Panstwo nie ma pieniedzy na powszechne budownictwo komunalne, a prywatni inwestorzy nie sa frajerami zeby najpierw inwestowac pieniadze w niedrogie, ogolnodostepne mieszkania do wynajecia , a pozniej uslyszec ze sa kamienicznikami w ich mieszkanie to nie towar tylko prawo
mieszkań socjalnych oddano do użytkowania za prezydentury Lecha K. w Warszawie?
odnosi się do samorządów lokalnych. Nikt się nie będzie z entuzjazmem angażował w budownictwo komunalne tak długo jak długo lokatorzy (czy spora częsć lokatorów) będą postrzegać obowiązek płacenia za mieszkanie jako jakąs ICH fanaberię czy narzędzie represji.
Frajerstwo czy cwaniactwo? Jak to jest?
Po chwalebnym Powstaniu Warszawskim 85% miasta leżało w gruzach. To co zostało, w połowie nie nadawało się do użytkowania. Ergo - w zasadzie cała Warszawa musiała być odbudowana od podstaw. Czy przedwojenni kamienicznicy skrzyknęli się wtedy przez facebooka, tworząc obywatelski ruch odbudowy stolicy? Nie przypominam sobie. A poważnie: czy po ludzku byłoby ich stać na odtworzenie stanu sprzed '39 roku? Pomogę: tak, jeśli dałoby się przywrócić instytucję niewolnictwa i darmowego świadczenia pracy. Niestety, wsteczna komuna nijak nie zezwoliła na takie rozwiązania. Stolicę odbudowano wielkim wysiłkiem uwalonego przez 6 lat wojny społeczeństwa. Z jakiej parafii potomkowie tych, którzy nie uchronili kraju przed koszmarem wojny, mają dzisiaj czelność upominać się o to, co im się rzekomo należy? Czy to nie jest frajerstwo ze strony 99% społeczeństwa i cwaniactwo (by nie powiedzieć ostrzej) 1% pasożytów?
Wszystkie przypadki zwrotu znacjonalizowanych nieruchomosci warszawskich dotyczą naruszenia przepisów wydanych i obowiązujących w Polsce Ludowej.
naprawdę.
http://www.youtube.com/watch?v=mWi6RsD2ixQ&feature=related
Szanuję prawo do poczucia humoru. Twojego jednak nie pojmuję - zbyt abstrakcyjne, zbyt absurdalne.
czy dlatego tak się po nim jeździ? I co dalej? Ma ktoś odwagę pomyśleć?
Jak to niezgodne z prawem PRLu? A co było w PRLu w ogóle robione niezgodnie z prawem? Przecież o wszystkim decydowała Partia! Ona ponoć prawo stanowiła. Jakże więc niezgodne z prawem? Na wszystko trzeba było mieć pozwolenie. A co dopiero na budowę. Ktoś liczy na słabą pamięć ludzi.
Tak jak na załączonym przeze mnie filmie - linku - na koniec pisze, że to propaganda PRLu. A co? nie budowali ludzie w czynie społecznym i za miskę zupy całych dzielnic? A co? czy nie jest Warszawa niezwykle przestrzenna? Czy są gdzieś podwórka-studnie wykonane przez budowniczych PRLu? Nie ma. Warszawa jest pięknym miastem. Co prawda "komercha" bruździ tu czy tam, ale ktoś, kto planował odbudowę Warszawy miał naprawdę łeb nie od parady i był wizjonerem. Zieleni Warszawa ma również bardzo dużo. Dokładnie tak, jak "propaganda" mówi. To się nazywa opracowywanie ludziom pamięci. Nic z tego. Przy końcu sierpnia skoczyliśmy sobie do stolicy popatrzeć i muszę przyznać, że choć jest nieco inaczej niż dziesięć lat temu, Warszawa nic ze swojej urokliwości nie straciła.
Wcale nie potrzeba właścicieli, żeby rozwijać budownictwo mieszkaniowe. Potwierdza to dorobek PRL,co w liczbach przypomniał nam jacekx. To prawda, były po nie kolejki. Teraz ich nie ma, bo mieszkania stały się towarem tylko dla tych, którzy mają przywilej pełnej kieszeni.
jest inne rozwiązanie, wystarczy znieść regulacje w budownictwie, zgodnie z kapytalystyczna ideologią. teraz na pozwolonie na budowe czeka się chyba 300 dni z całą teką papierów itd. , a skoro jest tak źle i system obecny jest NIEWYDOLNY!, a jest, NIKT! nie chce tego reformować żeby mieszkania były ogólnodostępne na przyzwoitych ludzkich warunkach w ramach obecnego systemu, to nie pozostaje innej drogi jak dać ludziom wódkę tj. przysłowiową wędkę i maksymalnie zliberalizować prawo budowlane :DDD