Witam,
dla zainteresowanych :
1) SLD ponownie składa projekty ustaw w sprawie in vitro http://krzysztofmroz.blog.onet.pl/SLD-ponownie-sklada-projekty-u,2,ID440133977,n
2) KP SLD złożył projekt zmiany ustawy o dostępie do informacji publicznej http://krzysztofmroz.blog.onet.pl/KP-SLD-zlozyl-projekt-zmiany-u,2,ID440133924,n
Sapiecie, że ateiści płacą na KK a tu byłoby to samo tylko w drugą stronę.
Ok, a co z szerzej rozumianą pomocą społeczną? To chyba nie w Polsce... :'
Chociaż inicjatywa słuszna.
Jan Kowalski jest pacyfistą.
Dlaczego państwo przeznacza jego pieniądze na utrzymanie armii?
Bo jest ona niezbędna do utrzymania bezpieczeństwa państwa i jest to też w interesie Kowalskiego. Invitro jakoś większości społeczeństwa nie dotyczy..
No przecież jest szansa, że takie dziecko się ochrzci.
Jan mówi, że potrafi sam sobie zapewnić bezpieczeństwo, i że państwa nie lubi, anarchista-wykolejeniec...
Denerwuje się też, że "wolnościowa" prawica każe mu płacić podatki na armię i policję.
Rozwój demograficzny Polski jest w interesie Jana Kowalskiego.
fizycznie dzieci mieć nie mogą. Może ktoś się będzie czuł spełniony, gdy mu przyszyją trzecią nogę? Czy tego szczęścia można mu odmówić? A to, że potem całe społeczeństwo będzie musiało utrzymywać takiego spełnionego człowieka aż do jego śmierci, ponieważ - choć spełniony - będzie nie nadawał się do samodzielnego życia - to już nieważne?
Zabawy w Stwórcę nie kończą się dla zabawiających się szczęśliwie. Dziecko to coś więcej niż makaron, który by zrobić, wystarczy mieć mąkę wysoko glutenową.
Nieszczęśliwy może czuć się każdy i to z dowolnego powodu. Czy i tu państwo miałoby obowiązek wyjścia naprzeciw nieszczęśliwym?
In vitro to traktowanie dzieci jak przedmioty, które można sobie zrobić, bo człowiek opanował technologię ich robienia. A jeszcze wybieranie "najlepszej zygoty" spośród kilku! Tego ohydnego procederu wręcz opisać się nie da, bo brak słów.
Jeżeli ktoś jest zdolny do miłości, potrafi dać ją dziecku, to kocha wszystkie dzieci bez wyjątku, a nie tylko te, wszczepione do macicy przez fachowców od zarodków.
Są tysiące dzieci - sierot, pozbawionych możliwości zaznania ciepła rodzinnego i miłości oraz serdecznej opieki dorosłych.
A tu państwo ma finansować - zamiast zadbać o przyszłość tych dzieci, które już są! - zachcianki macierzyńskie par, których nie stać finansowo na ich spełnienie, a samodzielnie nie są w stanie mieć potomstwa.
In vitro - tak, jeżeli pary robią to na własny rachunek i własną odpowiedzialność.
In vitro - nie, jeżeli ma się to odbywać kosztem sierot, których nikt nie przygarnie, oraz kosztem reszty społeczeństwa.
Rozwiązaniem byłoby założenie funduszu, na który wpłacali by pieniądze ludzie wspierający in vitro dla biednych par.
Wówczas ci, którzy są przeciwni tego rodzaju działaniom nie byliby zmuszani do finansowania czegoś, co koliduje z ich przekonaniami.
Czy gdyby in vitro dotyczyło 51% obywateli POlski, to Czaruś byłby za?
@Piotr Kuligowski a gdyby na plecach było oko to co?
z tym in vitro można sobie jeszcze uświadomić i inne aspekty tego problemu. Mianowicie, jeżeli szanowna inwitrowa mamusia da klapsa w tyłek krnąbrnemu inwitrasiowi, to wkroczy władza i pozbawi mamusię praw do dziecka, a owe przekaże rodzinie zastępczej - patrz: sprawa rodziców z Zielonej (Jeleniej?) Góry i uprzejmy donos czujnej klientki supermarketu.
Inna rzecz to, czy dziecko takie chce żyć. Normalnie to dojrzałe jajo samo dopuszcza do siebie plemnik, który sobie upatrzy. Nie każde spółkowanie w trakcie owulacji ma za skutek ciążę. A w in vitro to obcy człowiek pobiera przy pomocy metalowych narzędzi jajo z kobiety, następnie od tatusia bierze spermę, wyodrębniając z niej kilka plemników, by następnie przy pomocy metalowej igły wybrany plemnik wkłuć do jaja, bez względu na to, czy to jajo tego chce, czy nie. Jest to swego rodzaju technologiczny gwałt na żywych komórkach.
Jeszcze inną kwestią jest, że rodzice winni zapewnić dziecku możliwe jak najlepsze warunki rozwoju i życia. Więc para małżeńska, która chce mieć dziecko z probówki, a ją na to nie stać, posiadać musi mieszkanie, pokój dziecinny w nim, pokój dzienny też urządzony po ludzku, rozumie się, że z plazmą na ścianie, a w garażu lub przed domem powinna posiadać samochód. To byłby standard, jaki należałoby przyjąć, by zapłodnienie in vitro miało sens. W tej sytuacji społeczeństwo dołożyło by się jedynie do wyprodukowania potomka.
Co innego, gdy małżeństwo pragnące bezskutecznie potomstwa jest autentycznie biedne. Co wówczas? Wyprodukować w probówce jeszcze jednego biedaka? Zwiększyć za państwowe pieniądze populację "osiedli socjalnych"? Czy może dla dziadów żyjących z samego przyzwyczajenia już wsparcia by nie było? Ale dlaczego? Dlaczego nie dać biednej parze małżeńskiej wsparcia, w postaci mieszkania, pieniędzy i dziecka z probówki?!? Czy jak ktoś jest biedny, to już przestaje być człowiekiem? Dlaczego odmawiać prawa do życia dzieciom z rodziców biednych? Jeżeli najważniejsze jest samo życie, to i życie w barakach socjalnych też jest baaaardzo ważne. Czy jak to jest? Czy bezdzietne, biedne pary nie mają prawa do posiadania potomstwa z probówki? Ponoć na śmietnikach można znaleźć całkiem jadalne produkty!
Promowanie in vitro jest wymierzone jedynie w kościół katolicki, bo on tego akurat zabrania. Nie chodzi tu ani o szczęście rodziców, ani tym bardziej o szczęście dziecka. Jest to czysto polityczne zagranie kosztem żywej istoty, zmuszanej igłą wkłuwaną w jajo do życia. Do przymusowego życia.
A potem można durnowato zapytać takie dziecko z probówki, czy cieszy się, że żyje! A co ma ono odpowiedzieć? Nie jest problemem, że ono żyje, bo życie ludzkie - zwierząt też - powinno być traktowane z szacunkiem i respektem. Problemem jest sposób, w jaki zostało ono powołane do życia.
Toż to niemal jak sztuczne zapładnianie świń: pryska się takiej w ryj sprejem z feromonami, świnia wchodzi w stan odrętwienia, rolnik siada na niej okrakiem twarzą do szynek, a swoimi szynkami do jej twarzy, wsadza jej do pochwy? rurkę plastykową i przez nią wstrzykuje knurzą spermę. I już mamy wielki postęp technologiczny i następne szynki do jedzenia. O ile u świń można to jeszcze w jakiś sposób uzasadnić - knury bywają agresywne - to jednak takiej produkcji potomstwa u ludzi nijak uzasadnić się nie da. O ile można maciory nie pytać o zdanie w sprawie potomstwa, to jednak na poziomie ludzkim należy być bardziej ostrożnym, bo nie chodzi tu przecież o produkcję szynek, lecz o człowieka.
In vitro jest gwałtem dokonanym na żywej komórce jajowej, mającym na celu wyprodukowanie człowieka.
Przemyślałam to sobie właśnie, smażąc kotlety mielone. Rozumiem, że według niektórych nie powinnam kotletów mielonych smażyć. :)))))
te mielone pani powinna. I nic poza tym.
Dziękuję za rzeczową replikę.
- marne perspektywy. A Gosia smażyć umie? Bo z pisaniem to Gosia ma problemy. Mnie jak widać idzie i jedno i drugie znakomicie. Mam z czego wybierać, mogę wybierać i wybieram.
o podstawe prawna na jakiej A. Kwasniewski napadl na Jugoslawie i Irak zastanie mi udostepniona??
Rozumiem ze tylko małżeństwa będą mieli dostęp do bezpłatnego In vitro, czy pary bez ślubu tez będą mogli się zgłosić, a homoseksualiści itp.? A co z stanem majątkowym? Mieszkaniem? Czy będą brać to pod uwagę. Nana mądrze pisze, fundacja by była najlepszym wyjściem.