Na tle seriali widać kolosalną różnicę między polityką kulturalną w państwie socjalistycznym a kapitalistycznym. W tym pierwszy nawet lekki serial pełni funkcję poszerzania horyzontów oraz zmusza widza do myślenia, w III/IV RP serial (jak i w ogóle media) to prymitywne narzędzie do ogłupiania mas.
Oglądając telewizję burżazyjnej Polski widać jak na dłoni, że nauki dr.Gebbelsa nie poszły w las.
Większość z tego co jest napisane w tej recenzji to prawda, ale co z tego jeśli to są takie straszliwe nudy.
Wystarczy zobaczyć kto jest autorką (autorem) i w jakiej gazecie artykuł się ukazał, a już, bez czytania, wiadomo co tam będzie napisane.
Patriarchat, nie ma aborcji, nie ma feministek, miłość jest zła (jest zła, ale z całkiem innych powodów niż tu wymieniane), bla bla bla. Tysięczny raz to samo, tym samym językiem, z tych samych ideologicznych okopów. Nuda po prostu.
PS. "obraz rodziny wielopokoleniowej, tradycyjnej, osiadłej na wsi lub w małym mieście"
Z tego co wiem (mogę się mylić) akcja "Klanu" i "M jak miłość" toczy się w Warszawie.
"Bohaterowie rodzimych produkcji wprost demonstracyjnie gardzą pieniędzmi, od posiadania których czy ich braku ważniejsza okazuje się miłość rodziny i przyjaźń znajomych."
Tak, to naprawdę odrażające wzory. Prawdziwy lewicowiec wierzy tylko w kasę a jego ideał to wolna gra egoizmów. Żadna tam miłość, przyjaźń, sympatia.
Angka L. chyba nie do końca zrozumiał...