Dziennikarka AFP aresztowana przez policję. Nie pomogły tłumaczenia, że jest z prasy. Pan amerykański policjant jest ponad prawem i może aresztować każdego.
http://www.youtube.com/watch?v=QdXPBBj7gyw
To wszystko się dzieje w kraju rządzonym przez Obamę. Dzięki zielonemu światłu danemu przez jego administrację do rozprawienia się z oburzonymi, kiedy okazało się, że nie da się ich wykorzystać do walki politycznej z Republikanami. Ilu z was, pożytecznych idiotów, kilka lat temu skandowało "Yes, we can!"?
A zresztą nie ma sensu się rozliczać. Czuję, że wszyscy jesteśmy bezsilni, udupieni przez system i nie możemy już nic. Owszem, czasem uda nam się zablokować jakąś nielegalną eksmisję, czasem pomożemy komuś będącemu w beznadziejnej sytuacji finansowej. Ale nie zmienimy represyjnego charakteru systemu, jest zbyt silny. ABW czy CBA może nachodzić internautę za satyryczną stronę internetową o prezydencie i nikomu za to włos z głowy nie spadnie. Ot Tusk wzruszy ramionami mówiąc, że to "nadgorliwość". Co z tego, skoro pokaz siły był, a internauta zadeklarował, że nie będzie już więcej sprawiał problemów. Na razie pokaz siły wystarcza. Ale na wszelki wypadek już się dozbraja polską policję (informował o tym Piotr Ciszewski), gdyby okazało się, że Zielona Wyspa jest Czerwoną Pustynią, na której nie ma ani pracy, ani chleba.
http://www.youtube.com/watch?v=FPfTrTBImxU
She's a journalist!
http://www.youtube.com/watch?v=00CLssMbc-k&feature=related
choć powinni na zasadach wzajemności wezwać Obamę i Clinton do umożliwiania Amerykanom budowania stosunków społeczno - gospodarczych w swoim kraju bardziej sprawiedliwych, bo przywracających owym 99% wszystkie prawa obywatelskie także w zakresie materialnym.
Szczytem cynizmu jest w tej sytuacji wzywanie przez Hilarię Clinton władz innych państw do przestrzegania praw człowieka. Szczytem cynizmu albo oderwania od rzeczywistości.
Nie wiem w jaki sposób są tresowani kandydaci na amerykańskich policjantów ale nagrania powyżej i wiele innych świadczą o tym, że jak już się rzucą kogoś aresztować, to żadne tłumaczenia do nich nie docierają. Z chwilą podjęcia decyzji o aresztowaniu ich ofiara traci prawo bycia człowiekiem, podmiotem. Staje się tylko ewentualną przeszkodą w drodze do aresztu, jeśli na przykład próbuje opierać się i przekonywać, że jest dziennikarzem. I to odhumanizowanie ludzi przez amerykańską policję jest bardzo widoczne.
Jest też drugi wymiar tych zjawisk, dużo groźniejszy. Policjanci mogą upajać się swoją władzą, nie zdając sobie głębszego sensu z tego, co czynią, ale jest ktoś ponad nimi, kto gwarantuje im i ich szefom bezkarność. Media, miliony ludzi na fb i yt mogą oburzać się z powodu zachowania policji, ale wiadomo, że z każdą kolejną akcją będzie ona coraz brutalniejsza. Nikt już zatem w rzekomo demokratycznym państwie nie ma przełożenia na system, co jest jaskrawym dowodem na to, że ta demokracja nie działa.
Ja to widzę tak: media, również te mainstream'owe, dostały ostrzeżenie, by nie wchodziły zbyt głęboko w relacjonowanie wydarzeń na ulicy. Najlepiej daleko za strefą bezpieczeństwa, kordonem szczelnie wypełnionym przez policję. Wtedy nie widać, co władze robią z ludźmi.
Nie wymagam ani od ciebie ani od innych KraPoli wiedzy posiadanej przez kazdego w Ameryce ze zanim uslyszysz:
"You're Under Arrest"
Dostajesz kilka wczesniejszych ostrzezen (znane z autopsji)
Masz wiec do wyboru conajmniejdwie opcje.
wybor jest twoj
No więc tłumaczę jak komu dobremu, że chodzi właśnie o to, żeby media relacjonowały wydarzenia z daleka. Bo jak podejdą za blisko to zawsze mogą nakręcić np. psikanie gazem pieprzowym w twarze klęczących demonstrantów. A tak puści się parę ostrzeżeń, żeby redaktor trzymał się z daleka od wydarzeń, a jak nie posłucha i podejdzie, to zawsze potem jest pretekst, żeby go aresztować. Tylko co to ma wspólnego z Pierwszą Poprawką i wolnością słowa?
Zobacz co się teraz w Rosji dzieje. Tam też, zanim milicja aresztuje ludzi, parę razy wcześniej wezwie ich do rozejścia się. Czy w Moskwie, czy w Waszyngtonie, czy w Pekinie czy w Kairze - wszędzie reżimy tłumaczą aresztowania uczestników czy dziennikarzy tak samo.
A czy jest u was, Rebel, szansa na zaskarżenie policji przed sądem, wygranie procesu i doprowadzenie do zawieszenia bądź wyrzucenia z policji gliniarzy (i lub ich przełożonych), którzy bezprawnie pozbawili kogoś wolności?
gdyby pochodzący z USA użytkownik Rebel, zamiast agresywnej antypolskiej mowy nienawiści, stosował taką samą tylko antysemicką czy inną rasistowską.
Pewnie by miała.
Rebel ma swoich adwersarzy za głupków, bo nie rozumie sensu tego, co się do niego pisze. W tym wypadku jest przekonany, że nie mam pojęcia, jak wygląda procedura stosowana przez policję przed aresztowaniem delikwenta i stąd mój błędny pogląd. Żadnego ograniczenia wolności prasy bowiem nie miało miejsca, ot dziennikarz jeden, drugi i trzeci nie zastosował się do poleceń policji.
Ale Rebel nie postawi już sobie pytania czy policjant ma prawo ostrzegać dziennikarza, że nie powinien przebywać w miejscu, w którym relacjonuje wydarzenia. Podważanie bowiem uprawnień, roli, postępowania amerykańskiej policji jest dla amerykańskiego konserwatysty czymś niewyobrażalnym. Czymś wykraczającym poza jego horyzonty. Podobnie czymś niewyobrażalnym musiało być dla komunistycznego działacza podważanie wolności i swobód obywatelskich w demokracji ludowej. Milicja i ZOMO bowiem nie walczyły z wolnym zgromadzeniem czy wolnością słowa, one tylko przyprowadzały porządek publiczny zakłócony przez grupę chuliganów i warchołów.
protestując przeciw temu wszystkiemu, co obecnie dopiero przypisuje się ruchowi niezadowolonych.
Na youtube są liczne filmy z jego akcji protestacyjnych.
Podaje link do ostatniej
http://www.youtube.com/watch?v=VICEwwilk-Q
inicjowała w USA "ruch oburzonych", a w rewanżu USA zainicjowało w Rosji protesty o "sfałszowane wybory", a żeby unia się nie wtrącała, zdyscyplinowano ją kryzysem euro, i unia pokornie wpłaci do Funduszu Walutowego 100 mln euro frycowego. Strach być ciekawym, co będzie dalej.
Przestańmy używać w stosunku do USA, Polski czy innych krajów Zachodu i Wschodu słowa demokracja. Chodzi o uczciwość i porządek terminologiczny. Wszystkie te systemy w żaden sposób nie odpowiadają definicji tego czym jest demokracja. Ja rozumiem, że takim Reblom może się ten system podobać, ale im się podoba ten system a nie demokracja!
Mam taką terminologiczną propozycję i nie wdając się w bliższe wyjaśnienia, choć potrafię to uzasadnić proponuję, jako najbliższe prawdzie, określenie - elekcyjna oligarchia.