Gnije baza i objwia się to także w nadbudowie, którą jest kapitalistyczna (nie)kultura.
ten reżyser.
"Amores Perros" było bardzo dobre, o prawdziwych ludziach, ich prawdziwych uczuciach i neszczęściu, w dodatku film bardzo meksykański (w znaczeniu Ciudad de Mexico, a nie ogólnie meksykański), późniejsze rzeczy już tylko o wiele gorsze.