Szkoda tylko, że nie proponują, co zrobić, by głos każdego z nas się liczył. W każdym bądź razie kartka do głosowania w tym utartym znaczeniu niczego nie zmieni, jeżeli formy własności pozostaną takie, jakie są. A niestety nie słychać, by je kwestionowali. Czy zatem to, co robią, nie jest zawracaniem kijkiem wielkiej rzeki?