"Bo w tym cały jest ambaras, żeby dwoje(komentatorów) chciało naraz." -:)
ma ogromne zasługi w sferze przekładów.
Najbardziej jestem mu wdzięczny za jeden z przekładów mniej udanych - mianowicie, Prousta - bo jego słabości skłonily mnie do "rozkminki" oryginału, czego bym nie zrobił, gdyby tłumaczenie było trochę lepsze.
Jeśli natomiast chodzi o publicystykę Boya, to jej słabości proroczo wręcz pokazał Irzykowski w Beniaminku.
Mimo wszystko, Boy mial klasę. Leszka Millera i Janusza P. omijałby szerokim łukiem.
W sanacyjnej Polsce Boy nie miał szans na nic więcej niż przekłady albo kilka artykułów prasie, a za Stalina został profesorem na Uniwersytecie Lwowskim.
Nędzna pod każdym względem II RP nie lubiła i bała się ludzi inteligentnych.
Jeśli jesteś fanem Prousta to zapraszam na konkurs http://www.youtube.com/watch?v=cwQF9XJEq0w
podobnie jak znany publicysta obozu nomenklaturowo-służbowego, Jacek Zychowicz.
wolnej Polsce Boy tworzył.
A za Stalina we Lwowie - szkoda howoryty, jak by powiedział Chmielnicki.
Mogę tylko schylić głowę ...... i podpisać się obiema rękami
i wkleić cytat z tego komentarza który nic nie stracił na aktualności od czasów komentatora.
____________________ początek cytatu
I to jest charakterystyczne: o wszystkim mówią te orędzia, tylko nie o kwestiach materialnych. Utarła się taka kurtuazja, bardzo wygodna; wobec kleru, który - zbiorowo czy pojedynczo - jest najbardziej nieubłagany, gdy idzie o sprawy pieniężne, stale przystoi udawać, że te rzeczy nie istnieją, że wszystko rozgrywa się w wymiarach zaziemskich
______________________ koniec cytatu
jacekx marksista
Ps. Cytat z Boya ______________
A jeżeli nasi okupanci każą swoim Żytkom śpiewać Pod Twoją obronę, nie pozostanie nam nic innego niż zaśpiewać... odpowiednio zmodyfikowaną Rotę.
_______________________ koniec cytatu
"Jeśli natomiast chodzi o publicystykę Boya, to jej słabości proroczo wręcz pokazał Irzykowski w Beniaminku." - Czyli, że co? Bo chyba nie rozumiem wymowy tego zdania. Publicystyka Boya była słaba i Irzykowski to udowodnił?
Co za bzdura - przekłady albo kilka artykułów?! Żeleński był jednym z najważniejszych publicystów epoki, w 1921 roku otrzymał propozycję nominacji profesorskiej i objęcia stanowiska kierownika Katedry Literatury Francuskiej Uniwersytetu Poznańskiego. To co mówisz to zwykłe, nieprawdziwe brednie.
Ja tylko przywracam proporcje. Boy doceniony został dopiero u Sowietów. To też w ramach rzekomych represji wobec polskiej inteligencji przez Stalina.
pokazał, że Boya ataki na kler i walka o aborcję na życzenie były poniżej problematyki intelektualnej epoki.
W tym wymiarze, Boy - możemy dziś dodać - był prekursorem nowoczesności, wolności i różnorodności a la Gazeta Wyborcza i Tok FM.
Dlatego, żeby dostrzec też zasługi Boya, staram się zwrócić uwagę na jego przekłady i czasem ciekawe do nich komentarze.
mlm - raczej odwracasz - najpierw była literatura francuska i recenzje teatralne, potem kampanie obyczajowe i "likwidacja", następnie Lwów. Jeśli chcesz powiedzieć, że Żeleński został tam doceniony, to naprawdę szczerze polecam przeczytać jakiekolwiek wspomnienia, któregokolwiek z pisarzy, którzy również zostali "wtłoczeni" w "Czerwony Sztandar". Nie oceniam tego, co pisał Boy będąc we Lwowie, bo Józefem Henem nie jestem i nie zamierzam usprawiedliwiać ani jednego słowa spod pióra Boya we Lwowie. Trzeba jednak mieć bardzo skąpą wiedzę o międzywojniu, żeby twierdzić, że Żeleński był niedoceniony. Nagonka a niedocenienie to naprawdę dwie różne sprawy.
ABCD - wywody Irzykowskiego, który zmieniał poglądy jak chorągiewka na wietrze mają niewiele wspólnego z intelektualną przygodą dwudziestolecia. "Beniaminek" to wyraz frustracji niespełnionego krytyka, który zaatakował Boya nie za kler i aborcję, ale za wypowiedzi dotyczące literatury. Zamiast "czasami zwracać uwagę na komentarze" radzę je przeczytać, podobnie jak recenzje teatralne i felietony - okaże się nagle, że poglądy wyrażone w Okupantach, Piekle kobiet i dziewicach Żeleński głosił właściwie od początku, mianowicie od "Słówek".
PS. Że pozwolę sobie zapytać - co Żeleńskiego i o Żeleńskim czytaliście, że takie Wam się nasuwają wnioski?
ABCD, swoim zwyczajem, popisuje się tu wiedzą zassaną 5 minut wcześniej z Wikipedii. Skądinąd to dobra encyklopedia.
Zatem z omnibusem ABCD nie pociągniesz tematu dalej niż do opłotek Wikipedii, względnie tego co tam podlinkowane i co Google wyrzuci na brzeg.
ale lewicowiec musi uważać ...... bo może się sparzyć.
Dlaczego ...... bo w kwestiach oceny historii i ..... ludzi lewicy
jest cholernie prawicowa np. Salvador Allende
________________________ cytat z Wiki o nim
Allende urodził się w 1908 r. w Valparaíso jako syn Salvadora Allende Castro i Laury Gossens Uribe. Ukończył średnią szkołę Liceo Eduardo de la Barra w Valparaíso oraz wydział medyczny Uniwersytetu Chile, broniąc doktorat w roku 1933.
Poślubił Hortensię Bussi, z którą miał trzy córki.
Salvador Allende podczas pełnienia służby wojskowej, 1925
Salvador Allende, ok. 1937Już na studiach stał się zdeklarowanym marksistą, ale jednocześnie zawsze odżegnywał się od komunizmu rewolucyjnego. Według jego własnych słów, cała jego kariera polityczna była nakierowana na wprowadzenie daleko idących reform w duchu socjalizmu na drodze pokojowych przemian, z poszanowaniem zasad demokracji parlamentarnej. Wielu jego przeciwników oskarżało go o plany przekształcenia Chile w dyktaturę komunistyczną w stylu kubańskim, twierdząc, że jest "wilkiem w owczej skórze".
Allende był współtwórcą i od 1943 sekretarzem generalnym Socjalistycznej Partii Chile. Był wielokrotnym deputowanym do parlamentu, którego raz był także przewodniczącym. W koalicji z innymi ugrupowaniami współtworzył kilka rządów Chile. Pełnił m.in. urząd ministra zdrowia w latach 1939-1941.
Od roku 1952 rozpoczął swoją walkę o fotel prezydenta Chile. Startował bez sukcesu w wyborach w latach 1952, 1958 i 1964.
Kandydaturze prezydenckiej Allende z niepokojem przyglądały się administracje kolejnych prezydentów USA. Ze względu na jawne głoszenie przez Allende idei marksistowskich, silne wpływy w jego otoczeniu osób powiązanych z Kubą i ZSRR (m.in. przeszkolonych na Uniwersytecie im. Lumumby) był on oskarżany przez swoich przeciwników, w tym USA, o chęć przekształcenia Chile w państwo komunistyczne i skierowanie tego kraju w orbitę wpływów ZSRR.
Stany Zjednoczone były szczególnie zaniepokojone planami nacjonalizacji przemysłu w Chile, ze względu na poważne zaangażowanie kapitałowe w ten kraj kilku wielkich amerykańskich korporacji – szczególnie w przemysł wydobywczy rud miedzi. Szczególnie wrogo nastawiony był do niego prezydent Richard Nixon, który krytykował Allende w oficjalnych przemówieniach i wspierał otwarcie finansowo i moralnie jego oponentów w drodze do prezydentury. Z drugiej jednak strony Allende wspierany był środkami finansowymi gromadzonymi przez partie marksistowskie i komunistyczne z całego świata.
Według dokumentów KGB z Archiwum Mitrochina Allende był kontaktem KGB zarejestrowanym pod kryptonimem "LEADER". Oficerem prowadzącym był Światosław Kuźniecow, przez którego przekazywano Allende środki pieniężne w latach 1971-73[1][2].
___________________
a także
oczernianie tej sylwetki przez plotkarskie oceny w życiorysie jego na Wiki
________________________
Allende jest często przedstawiany jako lewicowy bohater, który poświęcił swoje życie w imię obrony demokracji i idei sprawiedliwości społecznej. Jego twarz była często stylizowana na sposób podobny do Che Guevary. Często był też on przedstawiany przez lewicową propagandę jako niewinna ofiara amerykańskiego imperializmu, który w osobach Henry Kissingera i pracowników CIA miał być bezpośrednio zaangażowany w zamach stanu.
Dla zwolenników poglądów prawicowych Allende jest przykładem "wilka w owczej skórze", który najpierw mamił wyborców obietnicami bez pokrycia, a następnie próbował przekształcić Chile w kolejne państwo komunistyczne, mające się znaleźć w orbicie wpływów ZSRR i być zarządzane dyktatorsko na wzór Kuby. Koronnym dowodem na to miała być przyjaźń z Fidelem Castro, jak i zgoda na otwarcie kraju dla uchodźców politycznych z krajów latynoamerykańskich i sympatyków lewicowych ze świata zachodniego których prawicowa propaganda finansowana przez CIA przedstawiała jako "komunistyczną agenturę w sile dywizji kierowaną przez agentów wywiadu kubańskiego"
Jednym z zarzutów wobec Allende są jego domniemane antysemickie i rasistowskie wypowiedzi sprzed prezydentury (zarzuty postawione przez Victora Fariasa. Według Fariasa w pracy doktorskiej "Higiena psychiczna i przestępczość" z 1933 (napisanej po czteroletniej praktyce lekarskiej w szpitalu psychiatrycznym), m.in. znajduje się teza, że choroby psychiczne i skłonność do zachowań kryminalnych są dziedziczne. Do chorób psychicznych zaliczono także homoseksualizm i zaproponowano dwie metody jego leczenia- Wszczepianie w ściany żołądka homoseksualistów tkanek z męskich jąder albo naświetlanie śledziony promieniami rentgena. Obie terapie miały prowadzić do wyzdrowienia, czyli heteroseksualizmu[4]. Ponadto wskazywano w niej na rzekome uwarunkowane genetycznie aspołeczne zachowania Żydów, Cyganów, Arabów i Włochów z południa Italii- Żydów charakteryzują określone rodzaje zbrodni. Oszustwo, fałszerstwo, oszczerstwo i przede wszystkim lichwa. Te fakty potwierdzają przypuszczenie, że rasa odgrywa ważną rolę w przestępczości.
Jednak jak dowodzi "President Allende Foundation" te twierdzenia nie były autorstwa samego Allende, lecz były cytatami z prac włoskiego naukowca Cesare Lombroso, a sam Allende wyrażał się sceptycznie i z dystansem do tych poglądów. Jako dowód w sprawie załączono oryginalną pracę Lombroso skąd zaczerpnięto większość przywoływanych przez Fariasa cytatów.
Kolejny zarzut Fariasa dotyczy roku 1939 gdy Allende został ministrem zdrowia w rządzie Frontu Ludowego. Według Fariasa przygotował tzw. program "higieny narodowej" zatytułowany "Para la defensa de la raza" (w obronie rasy) zakładający m.in. sterylizację alkoholików i chorych psychicznie[5] (w czym o tyle nie byłoby nic dziwnego, że w latach trzydziestych koncepcje eugeniczne były popularne także w wielu krajach demokratycznych, a w Szwecji przymusową sterylizację praktykowano jeszcze w latach siedemdziesiątych). Także według Fariasa w archiwach Ministerstwa Spraw Zagranicznych w Berlinie znaleziono dowody na to, że trzej ministrowie rządu chilijskiego, w tym Allende, zostali przekupieni przez nazistów. Według Fariasa Ribbentrop, minister spraw zagranicznych Rzeszy, dał Allende 300 tys. marek.
Te i inne zarzuty Fariasa zostały zakwestionowane przez "President Allende Foundation". W sprawie tych oskarżeń złożono skargę o zniesławienie w Trybunale Sprawiedliwości w Madrycie. Fundacja kwestionuje zarówno jakoby ustawa w obronie rasy była przedkładana przez Allende jak i zarzut o przekupstwo (według pozwu Farias powołuje się na nie potwierdzone przez żadnego historyka dowody archiwalne).
Stopień i natura zaangażowania USA w zamach stanu, który skończył się śmiercią Allende, pozostaje wciąż tematem wielu debat na całym świecie. Spośród wielu zamachów stanu w Ameryce Południowej i Środkowej, w których USA prawdopodobnie w ten czy inny sposób były zaangażowane, upadek Allende pozostaje ciągle jednym z najbardziej kontrowersyjnych tematów.
_________________________________________________ koniec cytatu
jacekx marksista
@ma.w ok możemy uściślić. W nędznej, sanacyjnej Polsce na Boya przeprowadzono nagonki, w sowieckiej Rosji miał mecenat państwa. Po prostu jako człowiek bliski ideałom lewicowym wolę politykę państw, które wspierają ludzi typu Boy a nie czarnosecinny kler.
moze byc dla lewicy w przedwojennym nieciekawym liberale z "wyzszych sfer", "krytyku literackim i politycznym" (matko, szkoda ze wtedy nie bylo modno-hipsterskich lokalow Krytyki Politycznej z masa osob od "gender studies" paternalistycznie chcacych sie "zajmowac ludem", bo by sie tam odnalazl) dla ktorego wazna byla aborcja i niechec do kosciola (akurat w tamtych czasach, i obecnie raczej tez, postulaty calkiem sluszne, ale to za malo).
Ta cała wasza "wiki" to koło prawdziwej encyklopedii nawet nie stała na półce.
Nie chce mi się dyskutować z kimś, kto sowiecki "mecenat" przeciwstawia polskim nagonkom, bo to nie ma nic wspólnego z docenianiem i niedocenianiem od którego wyszliśmy.
To, że Boy to liberalna burżuazja, to jedno, ale nie da się zaprzeczyć, że jako średni działacz społeczny zrobił więcej niż niejeden bardzo zaangażowany, trochę dzięki nazwisku a nie realnej pracy, ale zawsze
Typowe dla izolowanych społecznie formacji politycznych o charakterze ekstremalno-sekciarskim jest kreowanie idoli, o których nie wolno powiedzieć nawet nie zlego, tylko po prostu krytycznego słowa.
Jaki tego efekt_ Od czasu, jak zobaczyłem Operę za trzy grosze z fenomenalna rolą Wilhelmiego, uwielbiałem Brechta. Niestety, tego dramaturga za swego idola uznali ekstremistyczni sekciarze "lewicowi" z naszej Rzeczypospolitej.
Wskutek tego, jak mam coś doczytać z Brechta, ostro się do tego przymuszam.
A kogo propaganda pod hasłem "Wszyscy kochają naszą lewicową świętą krowę" zachęci do Brechta?
Albo do Boya?
Nikogo. Ani dudu.
Irzykowski, ktory ośmielił się skrytykować samego Boya, musi w oczach sekciarskich wyznawców "świętego Boyowy" okazać sie smokiem zionącym ogniem.
Tymczasem Irzykowski precyzyjnie zdiagnozował fenomen obecności Boya w kulturze Polski międzywojennej.
Boy podejmował tematy i tezy, uważane za oczywiste przez ówczesną 'inteligencję postępową". Atakowal zatem kler i walczył o aborcję na życzenie.
Irzykowski sądził, że wazniejsze i potrzebniejsze jest odkrywanie nowych, nieznanych ogołowi problemów.
Jego idee krytyczne podjął po kilku dekadach Artur Sandauer w Bez taryfy ulgowej. Podobnie jak Irzykowski, nie byl on wrogiem Boya. Stwierdził jednak, że ideologia "boyizmu" zopstała po roku 1945 niebezpiecznie wykorzystana przez ideologów stalinizmu. Nawoływali oni do poparcia narzuconego terrorem i podbojem reżimu, wieszcząc że jest on pozytywną alternatywą dla "polskiego Ciemnogrodu". Atrofii uległa - zauważył Sandauer - kulturotwórcza funkcja "boyizmu". Ideologia ta była już w stanie kreować już tylko bezideowych felietonistów".
Trudno nie dodać, że po roku 1989 epigoński "boyizm" służył zafalszowaniu podziałów ideowo-politycznych. Taką funkcje pelnił on szczególnie w Gazecie Wyborczej.
O status Boya dnia dzisiejszego mogliby rywalizować Zygmunt Bauman, Jerzy Urban, Daniel Passent, Jacek Żakowski i Roman Kurkiewicz.
Jeśli przed kimś bronić Boya historycznego, to - przed nimi.
1) Wstawki o formacji politycznej kompletnie nie rozumiem, chyba że nie odnosiła się do mnie.
2) Nie mam problemu z krytykowaniem Boya - zarówno tekstów jak i postawy. Jest dokładnie przeciwnie.
3) Kreowanie Boya na idola absolutnie nie jest moim celem. Znam jego twórczość i znam jego biografię, znajduję wiele powodów by otwarcie powiedzieć, że to nie mój bohater - począwszy od stosunku do feminizmu, skończywszy na udawanej apolityczności
4) Problem z Irzykowskim nie polega na tym co napisał, ale dlaczego napisał i jak napisał. Już pomijam, że "Beniaminek" jest napisany językiem godnym "Głosu Narodu", zwracam uwagę na tło i postawę moralną krytyka. Nie umiem przejść obojętnie obok tego, że Irzykowski był kiepskim krytykiem literackim, nieudolnym powieściopisarzem, a o dramatach to już pewnie nawet studenci polonistyki dzisiaj nie słyszeli. I tak oceniali go współcześni. Poglądy polityczne? Chyba nikt nie ma wątpliwości, że albo w ogóle ich nie miał albo był co najmniej mocno niezdecydowany. To, co napisał w "Beniaminku" dotyczy niewielkiej części działań literackich Boya. Jeśli Irzykowski nie był wrogiem Boya, to ja po raz kolejny pytam: jakie teksty, opracowania etc. Ci towarzyszą? Bo chyba nie te, które mam ja.
5) "Boy podejmował tematy i tezy, uważane za oczywiste przez ówczesną 'inteligencję postępową' "- i tu jest pies pogrzebany! "Pisma" wydane przez PIW składają się z 29 tomów (albo 30, głowy nie dam), a TE teksty o których mówisz zostały zebrane w jednym, zatytułowanym "Nasi okupanci". Mam wymieniać pozostałe? Ta jedna trzydziesta została zapamiętana, ciągle się o niej mówi i w pierwszej kolejności publikuje w związku z upływem 70 lat od śmierci. Jak będziemy szli tym tokiem myślenia, to Irzykowskiego powinno się oceniać wyłącznie na podstawie "Pałuby", czyli jednej z najbardziej nieudolnych powieści Młodej Polski.
6) To, co stało się ze spuścizną Boya po 45 roku to zupełnie inna historia. Zawdzięczamy to przede wszystkim Janowi Kottowi i Irenie Krzywickiej. Pierwszy przekonywał o słuszności postulatów sprzed wojny, dowodząc, że w nowej, lepszej rzeczywistości są już nieważne. Druga z całego dorobku Boya wyjęła aborcję i walkę z klerem, że już nie wspomnę o potwornym wręcz eksponowaniu swojego z nim związku i tworzeniu wielu mitów. Po 89 roku Boy stał się ikoną wszystkich, którzy wrogami kościoła i zwolennikami aborcji, on się pewnie w grobie przewraca, bo nigdy nie wyraziłby poparcia dla hasła 'my body my choice"
Irzykowski ma być smokiem zionącym ogniem?
Zapewne nie umial on tak popularyzować swoich ulubionych pisarzy tak, jak Boy to robił.
Ale już jego debiut o dramaturgii Hebbla porusza problematykę estetyczno-historiozoficzną, w ktorej Boy nie był mocny.
Pałuba - to arcydzieło awangardy, równorzędne z zachodnimi (Gide, Musil, Broch itd.)
Sandauer uważal tych dwu krytyków za indywidualności zupełnie różne, ale w swojej skali wybitne.
A liberalizm obyczajowy o to nie tylko jeden tom tworczości Boya, ale wlasciwie jej kościec.
Swoje zdanie ująłbym tak: lubię Boya, choć krytycznie, natomiast nie znosze boyizmu.
Przeciwnie, ja widzę Irzykowskiego jako niespełnionego i na swój sposób szalenie mu współczuję, bo był zdolny, ale zamiast skupić się na swoich zdolnościach, zajął się szukaniem sławy i to go zgubiło.
Nigdy nie zgodzę się z tym, że "Pałuba" jest na miarę Gide'a, to ośmielę się zapytać - na ile języków ją przełożono? Ile tekstów krytycznych dookoła niej powstało? Kto je pisał?
Nie bardzo wiem, dlaczego mamy opierać się na opinii Sandauera? To, co pisał o Tuwimie jakoś średnio mnie przekonuje, więc dlaczego w tym przypadku ma być wyrocznią?. Może weźmiemy Zimanda, Janion, Wykę? No i przede wszystkim - dlaczego nie odwołamy się do Winklowej, która jest tu niekwestionowanym autorytetem? Gdzie jest kryterium wyboru?
Nie będę już pytać, co się kryje pod pojęciem "liberalizm obyczajowy" u Boya, bo sama moja magisterka na ten temat miała z 200 stron, ale po tym co piszesz wnoszę, że nie znasz recenzji teatralnych, które są ważniejsze od felietonów i od wstępów raczej też. Oświeć mnie, jeśli się mylę. I chętnie poznam też inne źródła z których korzystasz, bo Boy jest w centrum moich zainteresowań od lat i jestem otwarta na nowe informacje. Pod warunkiem, że są źródłowe.
i szukanie sławy?
Zawsze prowokował, nikogo nie pozyskiwał...
My znamy polski, w przeciwieństwie do wielu innych fanów literatury, więc możemy porownać Pałubę z Fałszerzami i stwierdzić, że Irzykowski wyprzedził Gide`a, choć na niego nie wpłynął.
Czy do stwierdzenia, że kośćcem twórczości Boya, także przekładowej, nie jest tytuł Mózg i płeć?
Trudno o jego przedmowę do tłumaczeń z francuskiego, gdzie nie poruszałby on wątków libertariańskich i "wolnościowo-obyczajowych".
A także - antyklerykalnych. Kult "Świętoszka", który Irzykowski uznał za płytki, o czymś świadczy. Sandauer złosliwie twierdził, że do Prousta prztyciągnęły Boya "zawarte tam rewelacje obyczajowe", homoseksualne oczywiście.
mam nieodparte wrażenie, że nadal mówimy o czym innym. Mózg i płeć jest odpowiedzią na "Płeć i charakter" Weininger'a, a to już zupełnie inna historia. Sandauer twierdził, że Tuwim poszedł za Stalinem, bo był z robotniczej Łodzi, więc wybacz - mam dystans do tego, co twierdził.
I na zakończenie - nie wiem czy jest coś, co napisał Boy, czego nie czytałam. Przekopałam się przez prasę międzywojenną i powojenną. Przez biografie, opracowania i streszczenia też. Nie kręcą mnie ogólniki, którymi się posługujesz. Ja mówię o twórczości, a Ty o tym, co powiedział Irzykowski, to o czymś świadczy
Nie brnij w to dalej, bo pogubisz zęby.
Uderzać merytoryką, oto skuteczny odpór na omnibusa ABCD.
upierasz się negować oczywistą tezę, milion razy artykułowana przez samego Boya, że jego przeklady z literatury francuskiej były próbą - mowiąc żargonem polonistów - "zmiany paradygmatu" literatury polskiej ze sz;lacheckiego i katolickiego na racjonalistyczny i libertyński.
Aby się o tym dowiedzieć, można przeczytać opera omnia Boya. Ale równie dobrze można gdzieś zasłyszeć, że swój przekład kartezjańskiej Rozprawy o metodzie Boy opatrzył reklamą "Tylko dla dorosłych".
Ja zresztą wcale nie przeczą, że aktywność Boya była kulturotwórcza. Tylko, że moim - zdaniem - co najmniej rownie potrzebni, jak propagawani przez Boya Moliere i Balzac byli literaccy idole Irzykowskiego. Na przykład - Fryderyk Hebbel i w ogole romantyczni i modernistyczni Niemcy.
Wieningera Boy mógl mieć w ręku, ale to niemiecki filozoficzny 'Buch", do polemizowania z którym nasdawalby sie własnie Irzykowski.
Sandauer wiązał wybory światopoglądowe Tuwima z reakcja na pochodzenie żydowskie, a nie z "robotniczą Lodzią".
A jeśli idzie o Boya, to mam wrażenie, iż spoza pojedynczych drzew nie widzisz lasu.
zastanawiam się, skąd bierzesz to, co mówisz o tym, że ja to mówię. Najpierw święte krowy frakcji politycznych, teraz jakobym stawiała w wątpliwość cel tłumaczenia tych a nie innych dzieł francuskich.
Po raz nie-wiem-który chcę natomiast powiedzieć: czytasz Boya przez pryzmat publicystyki z "Naszych okupantów" i przekładów (które jakiś czas temu zdaje się doceniłeś bardziej lub mnie), a nie całej twórczości. Z tego odczytywania wynika dla Ciebie, że Irzykowski wielkim krytykiem był, a "Beniaminek", to arcydzieło, nie zaś paszkwil.
Boy nie polemizował z Wieningerem, ale go wyśmiał - "Mózg i płeć" - o wyższości kobiety nad mężczyzną, o jej tym, że jest patronką literatury francuskiej. W opozycji do Wieningerowskiego stwierdzenia, że kobieta to modliszka, pasożyt i Żydówka (sic!).
Sadnauer wskazywał zarówno na żydowskie pochodzenie, jaki i na Łódź, i podam Ci bibliografię, jak tylko znajdę się w bibliotece wydziałowej, bo w głowie jej nie mam. Cały czas jednak pytam - dlaczego Sandauer ma być tu wyrocznią? Sory, ale ja stawiam przede wszystkim na Winlkową, z powodu oczywistego - nie ma w Polsce kogoś, kto lepiej zna życie i twórczość Żeleńskiego i Irzykowskiego niż ona - po prostu nie ma.
I na koniec: "mam wrażenie, iż spoza pojedynczych drzew nie widzisz lasu" - z pewnością. Może zapomniałeś już od czego zaczęła się ta dyskusja, otóż zaczęła się od zdania Twego autorstwa "Jeśli natomiast chodzi o publicystykę Boya, to jej słabości proroczo wręcz pokazał Irzykowski w Beniaminku" - kto tu widzi las, a kto drzewa? Obawiam się zresztą, że w Twoim przypadku są to jakieś krzaki, bo "Beniaminek" traktuje twórczość Boya BARDZO wybiórczo.
Nie wątpię, że Żeleński prowokował, wbijał szpilę w obyczaje, gorszył i że to był jego cel. Od samego początku próbuję się dowiedzieć, jaką część jego publicystyki znasz, skoro uważasz, że Irzykowski trafnie ją ocenił.
I nie mam ochoty dalej dyskutować, bo przecież widzę, że wiesz lepiej, więcej czytasz, znasz, rozumiesz i pamiętasz. Zapominasz jednak od czego się zaczęło, a zaczęło się od mojego pytania - jaką część dorobku Żeleńskiego znasz.
Pozdrawiam.
niektóre tezy Weiningera mogą być odebrane jako osobliwe, lecz to dzieło en bloc jest wybitne. Zrozumiał to Ortwin, który Weiningera szybko prZetłumaczył. Nie zrozumiał Boy.
U Boya brakuje mi wlaśnie wymiaru estetyki i krytyki literackiej z oddechem historiozoficznym i metafizycznym, który był obecny chociażby u znacznie mniej niż Boy popularnego Ortwina, a także Irzykowskiego.
co Boya znasz? Skąd czerpiesz swoją wiedzę tajemną? Bo w twórczości Boya do Weiningera odwołania są raptem dwa. Pierwsze to powołanie się na symbole typów seksualnych, zupełnie obiektywne, ot po prostu. Drugie to spostrzeżenie, że mimo przeobrażeń w Europie po I wojnie wielu wciąż uważa, że kobieta, to Żydówka, jak uznał Weininger w swym dziele wydanym w 1903 roku, a zatem w epoce wszechobecnej mizoginii. Trudno, żeby Boy miał tłumaczyć z niemieckiego, języki znał, ale po kilku nieudolnych przekładach z angielskiego uznał, że "czuje" francuski.
Irzykowskiego i Ortwina, jak mniemam, też masz w małym palcu?
kto pisał, że Boy "wyśmiał Weiningera" i że w polemice z nim ukuł słynny tytuł Mózg i płeć?
Mnijsza zresztą o to. Łatwo zauważyć, że Boy, który świetnie przetłumaczył Rabelais`go, nie radził sobie nawet jako czytelnik (nie mówiąć już o tłumaczeniu czy komentowaniu) z filozofią niemiecką.
Nadal patrzysz na drzewa, a nie na las.
moja teza jest oczywista:
Boy świetnie zapoznawał Polaków z klasykami francuskimi, ale nie przygotowywał ich do kontaktu z Goedlem, Meyerholdem, Piscatorem, Loosem, Schoenbergiem, Brochem, Brechtem etc.
Tego zdania podjęli się raczej Ortwin oraz Irzykowski.
fin-de-siecle nie miał wiele wspólnego z mizoginią,.
Nie przypadkiem w oprach Richarda Straussa główne role powierza się niemal qwyłącznie kobietom.
A Maeterlinck?
Klimt?
kryteria postępu i nowoczesności według Boya były kuse już w jego czasach, a tym bardziej po roku 1945 i już zupełnie - po roku 1989.
W tym punkcie mam rację.
Nie podważa jej fakt, że Boya ani Irzykowskiego czy Ortwina nie czytałem, bo w ogóle nie mogę czytać. Jestem wykluczonym analfabetą.
wyśmiał pisząc o tym, dlaczego wybrał tytuł "Mózg i płeć", jak to się ma do tego, że nie zrozumiał?
Co ma filozofia niemiecka do tego, że uznałeś go za kiepskiego publicystę, którego trafnie zdiagnozował Irzykowski? Mówimy o tym gatunku publicystyki, której Irzykowski raczej nie uprawiał (tzn. do czasu, w pewnym momencie rzeczywiście szło mu nieźle, od "Głosu Kobiet" po "Prosto z Mostu"), czyli tzw. felietonach. Nie wiem jak to, że Żeleński nie zajmował się "Goedlem, Meyerholdem, Piscatorem, Loosem, Schoenbergiem, Brochem, Brechtem etc." nie jest uzasadnieniem tezy, że Irzykowski miał racją pisząc "Beniaminka".
Ja rozumiem, że wiesz wszystko o wszystkim, zlituj się w końcu i zacznij pisać na temat. Bo na razie to sobie skaczesz z kwiatka na kwiatek, wysilasz się wskazując jak genialnie Irzykowski pisał o dramaturgii Hebbla, a Ortwin geniusz przełożył Weiningera. Tylko co to ma do rzeczy? Po co zestawiać ich z Boyem, skoro nijak nie wynika z tego, że publicystyka Żeleńskiego niedomagała?
Niedomagała, to fakt, ale nie jesteś w stanie wskazać dlaczego.
A propos mizoginii, to chyba zapominasz, kim zachwycali się młodopolanie. Czy to aby nie był Strindberg? Kto był duchowym przewodnikiem młodopolskich młodzieńców? Czy nie Przybyszewski?
Bardzo cenią sobie ludzi, którzy mając dużą wiedzę mają też w sobie na tyle pokory, żeby nie wypowiadać się na tematy, w których wiedzą stosunkowo mało. Starasz się udowodnić, że wszyscy, od Stawara, Janion, Zimanda, Kotta, przez Makowieckiego, Sterkowicza, Winkową czy Hena się mylą, a Ty masz rację, bo Boya cenić można za przekłady i niektóre wstepy do nich, a jedyną prawdziwą prawdę o pozostałej częsci twórczości powiedział jakże niedoceniony Irzykowski. Problem w tym, że obaj doczekali się obszernych monografii życia i twórczości i żeby móc się naprawdę wypowiadać, trzeba się z tą biblioteką zapoznać. Ja o Irzykowskim mówić nie będe, bo przeczytałam stosunkowo mało. Z tego samego powodu nie głoszę swoich mądrości w każdym jednym możliwym temacie na lewica.pl, pod niemalże każdym newsem, artykułem czy recenzją. I to mnie od Ciebie odróżnia.
Boya "niedomagała", wskazując jedynie problemy znane polskiej inteligencji i przez nią "rozkminione" (np. wpływy Kościoła, niedostatek swobód obyczajowych, zapóźnienie Polski wobec Zachodu, oderwanie polskich elit neoromantycznych od rzeczywistości).
Irzykowski proponował szukanie nowych, oryginalnych problemów. Podał ciekawy przykład. Boy chciał wykorzystać Świętoszka do wali z obłudą. Tymczasem - twierdził Irzykowski - współcześnie istotnym problemem nie są ludzie obłudni, tylko - samozakłamani ideologowie.
Czy to by nie pasowało np. do środowiska dawnej Unii Wolności?
w końcu tę publicystykę, to będziesz wiedział o czym traktowała. Nie za bardzo wiem o czym do mnie mówisz i średnio mam czas na tę jałową dyskusję. Irzykowski szukał problemów, Żeleński szukać ich nie musiał. "Pisma" są w każdej właściwie bibliotece, z "Flirtami" możesz mieć pewien problem, ale w uniwersyteckich są, więc sobie poradzisz. Miłego rozważania kolejnego tematu, tym razem o Unii Wolności.
rzeczywiście "nie za bardzo wiesz".
skromna ta dyskusja pokazuje opłakany stan współczesnej edukacji polonistycznej.
Nie daje ona żadnych umiejętności umieszczania analizowanych zjawisk - np. twórczości Boya - w szerszym kontekście (nawet literackim). Tym bardziej nie pozwala odnieść tych zjawisk do społecznych problemów epoki, a tym bardziej - do czasów obecnych. Zgeneralizowane oceny (np. mizoginizm fin-de-siecle`u) są funcją stereotypów nawet nie naukowych czy popularyzatorskich, lecz jedynie publicystycznych czy wręcz bublicystycznych.
Źle się dzieje w państwie duńskim.
no nie wiem, bo cały czas mówisz o wszystkim, tylko nie o Żeleńskim, o którym ponoć ta dyskusja.
I spoko, nie obrażę się, myślę, że możesz podważać moją wiedzę i umiejętności, skoro pozwalasz sobie podważać także zdanie najbardziej zasłużonych historyków literatury (w tym tzw. boyologów). Ja jestem tylko skromną autorką interdyscyplinarnej pracy magisterskiej o twórczości Żeleńskiego w kontekście międzywojennych stosunków społeczno-politycznych. Nie wątpię, że Uniwersytet Łódzki jest niczym, wydział filologiczny dnem, a polonistykę należy zlikwidować, skoro ocenili moją pracę (nie tylko magisterską) tak, jak ocenili - ani promotor, ani dziekan ani nawet rektor nie sięga do pięt ABCD słynącemu z tego, że wie wszystko i o wszystkim. Ba! On nie musi nawet czytać czegokolwiek, i tak wie!
że nieporozumienie łatwo usunąć.
Mnie interesuje po prostu, co z tworczości Boya wynika dla dzisiejszej mentalności, obecnej w polityce, kulturze czy obyczajach. Aczkolwiek, ściśle literacki wymiar jego aktywności translatorskiej i komentatorskiej też jest ciekawy.
Innymi słowy, tzw. stan badań nad Boyem jest ważny, ale pytania warto stawiać szerzej.
podaj mi proszę adres swojego dilera, też chcę mieć kilka światów.
nie potrzeba dilera.
Trzeba po prostu mieć szersze zainteresowania i dużo czytać, najlepiej w kilku językach.
Czytać? Po co, Ty wiesz bez czytania!
też jestem analfabetą.
Nie spodziewałbym się był, że właśnie na lewicowym portalu będę za to poddawany operacjom dyskryminacji i wykluczenia.
Gdy nas - ludzi bez habitusu i dystynkcji - sieczesz, azaliż krew nam nie ciecze!? (że sparafrazuję Szajloka).