dopiero co we wrocku odwiedzałem znajomych, polecam:
- pijalnię wódki i piwa na rynku
- bar mleczny gdzie można zjeść obiad za 3.50 (kasjerki i kucharki krzyczą do siebie co jest tam fajne)
- taki bar obok hostelu po drodze na uniwersytet, gdzie z fajną muzą jest wideo na ścianie (marylin manson, rammstein...)
okolice knajp gejowskich można poznać po napisach: "pedałom wstęp wzbroniony"
... ma rację. Wrocław - PR place. I to wszystko i tyle i aż tyle. Pod tą festiwalową i spektakularną politurą nic nie ma. No może oprócz 2,4 mld. długu, który dobił właśnie do 59,999% i który bynajmniej nie spłaci się sam z "inwestycji" w stadion (który póki co jest deficytowy, a nie dochodowy i właśnie taki będzie), czy Narodowe Forum Muzyki, albo nowy budynek "Capitolu" za kilkaset milionów złotych.
Wszystkie te nowe inwestycje będą musiały - z definicji - być grubo, corocznie dotowane przez Gminę Wrocław, choćby tylko po to, żeby je utrzymać przy życiu, a pożytek z nich dla mieszkańców będzie minimalny (lub żaden). I wcale nie chodzi o to, żeby nie dotować kultury - w gruncie rzeczy właśnie o to chodzi, o dotowanie kultury, która jest kulturą wszystkich i dla wszystkich, a nie zdecydowanej mniejszości salonowych bufonów, którzy lubią szastać budżetowymi pieniędzmi.
Nie zazdroszczę następcy Dutkiewicza. Wystarczy jeden gorszy rok (jakaś klęska żywiołowa...powódź?), jakieś niespodziewane obciążenie dla miejskiego budżetu, i ten PR-owy pałacyk z kart rozsypie się w sekundę.
Mam nadzieję, że Witkowski nie odpuści tematu i nadal będzie kąsał wrocławskich marnotrawców. I skończą się sylwestrowe imprezki za 5 mln. złotych, czy gówniane kongresy kultury za wielokrotność tej sumy.
Nie ma się zbytnio nad czym rozwodzić. Ten cały "PR" to nic innego jak nowoczesne określenie zwyczajnych kłamstw i manipulacji ze strony władzy. Czyli jedna z podstaw rządzenia, zwłaszcza w kapitalizmie i tej jego tzw. demokracji. Tym co naprawdę winno martwić to łatwość z jaką wrocławianie łykają tę propagandę.
PS.
Ładny był herb Wrocławia w PRL. Ten "przywrócony" w 1990 roku jest okropny.
--
Mkną po szynach niebieskie tramwaje
przez wrocławskich ulic sto
Przez Sępolno, Tarnogaj i Krzyki
niesie melodię wrocławski wiatr
--
Specjalnie dla Ciebie: http://www.youtube.com/watch?v=iGLVfKf6uHo
Nie mogę się zgodzić z kilkoma przykładami przytoczonymi w tekście.
Nie wiem dlaczego mamy nie podkreślać przywiązania i przyjaźni do Lwowa (nie żadnego 'Lviva' jak chce autor - nie dajmy się zwariować!) czy Wilna (nie 'Vilnius'!) skoro około połowa "starych" wrocławian (czyli tych którzy przyjechali w pierwszych 25 latach po wojnie i ich potomków) właśnie z Kresów Wschodnich pochodzi? Tak samo jak wielu polskich emigrantów zmieniało swoje nowe środowisko na wzór miejsca swego pochodzenia, tak i wielu lwowiaków czy wileńszczaków starało się aby Wrocław choć trochę przypominał opuszczone przez nich własne miasto.
Jestem ciekaw czy autor czytał książki Marka Krajewskiego, tak się składa, że przeczytałem wszystkie i nigdy nie doszukalem się jakiś 'proburżuazyjnych' wątków. To jest tylko literatura, w dodatku kryminalna. Seksizm miałby się wyrażać w dużej ilości prostytutek? Nie da się ukryć, że one były w Breslau, są i będą.
Z moich doświadczeń wynika też, że te demonizowane fontanny bardzo się podobają praktycznie wszystkim wrocławianom. Szczególnie fontanna multimedialna przy Hali Ludowej (autor mógłby się raczej skupić na tym kuriorum - wciskanie wszędzie na siłę nazwy 'Hala Stulecia', zupełnie nie pamiętając, że ta nazwa odnosi się do stulecia zwycięstwa Prus nad Napoleonem...), mimo że była droga, to przyciąga bardzo wiele osób, a te autorskie pokazy zawsze mają prawdziwe tłumy publiczności!
Pokazując burżuazyjność i wszechwładzę p. Dutkiewicza skupiłbym się raczej na komunikacji - inwestycje właściwie tylko drogowe (a mimo nich nadal Wrocław jest 3cim najbardziej zakorkowanym miastem w Europie), zupełnie nie trafiony projekt "Tramwaju Plus" (dzięki cięciom na ten cel), ograniczanie kursowania komunikacji miejskiej - szczególnie autobusów, które Dutkiewicz chce usunąć z centrum, bo psują obraz nowoczesnego i bogatego miasta, czy brak zainteresowania stworzeniem kolei miejskiej, do której uruchomienia nie trzeba wiele środków i wysiłku dzięki dobrej (niemieckiej) infrastrukturze kolejowej w mieście (tym zajmuje się Urząd Marszałkowski, jednak jest dopiero na etapie planów), za co w zamian Dutkiewicz przedstawia kolejne wizje linii metra, które nie dość, że pochłonęłyby ogromne pieniądze, a budowa trwałaby bardzo długo, to objęłyby zasięgiem dużo mniejszy obszar niż kolej miejska.
No tak. "Nazywanie". A Parisa nazywanie Paryżem, Milana - Mediolanem, Genovy - Genuą itd.
W Polsce mówienie na Szczecin - Stettin, na Wrocław - Breslau, czy na na Kłodzko Glatz, oznacza iż jesteś „opcją niemiecką”, mimo że do 1945 roku mieszkało tam 90% Niemców, zaś mówienie Lwów, Wilno czy Stanisławów, gdzie Polaków było może 60% i to w morzu ludności, ukraińskiej, białoruskiej i litewskiej, dookoła, to wcale nie polski "kolonializm" tylko fakty, normalność i "patriotyzm"? btw - we Wrocławiu dominuje ludność z Kielecczyzny ok 25%, jak podają badania, ludzi o korzeniach lwowskich jest ok 12%. Dominacja kulturowa, dominacją kulturową, fakty zaś to fakty. O Krajewskim (czytałem niestety wszystkie jego kryminały) przygotowuję duży tekst, najpewniej do Odry, więc postaram się wypunktować, co miałem na myśli wspominając o nim w powyższym.
Niestety ruch studencki to albo związani z bezideową SLD, bezideowi aparatczycy ZSP, albo matecznik wszelkiej prawicy czyli NZS.Wypada życzyć DZS aby ta jedyna lewicowa organizacja rozwijała się.
pol. chleb
niem. brot
węg. kenyer
wł. pane
pol. Monachium
niem. Muenchen
czes. Mnichov
wł. Monaco (di Baviera)
Z Breslau, Stettin, Vilnius, Kaunas jest dokładnie tak samo, opcja ani wyspiarskość nie ma tu nic do rzeczy.
świetna diagnoza, podzielam opinie. To miasto staje się coraz bardziej przygnębiające, biedne i blade (mimo blichtru nowych galerii handlowych, neonów i paru oddanych do użytku tras) , a pamiętam jakie było w latach 80 - smutne, może szare, ale z nadzieja i swoim niepowtarzalnym klimatem, pamiętam też tych NZS - owskich krzykaczy.... ja już na szczęście tam nie mieszkam, choć ile razy się pojawiam we Wrocławiu, myślę, jak można było zepsuć takie miasto i szanse przed nim były...
Jesteśmy w podobnej "emocjonalnej" sytuacji rozbicia w miłości do Wrocławia. Niby wszystko pięknie, ale czy na pewno pięknie? Wszystko na plus, czyżby? Im dłużej nie mieszkamy we Wrocławiu tym więcej wątpliwości.
Nie mieszkam we Wrocku od 2004, ale ile razy tam wracam to widzę, że jest coraz smutniej. Pracy niewiele i za psie pieniądze, jeśli w ogóle jest. Bród i smród, oczywiście poza ścisłym centrum, gdzie jest cacy. Ale PR Dutkiewicza faktycznie jest niezły. Szkoda, że brak alternatywy dla tej ekipy.
tekst celny, bolesny ale prawdziwy. Cos sie dzieje z tym miastem, ktore tak znakomicie wykorzystało i zmianę ustroju i powódź i związane z nią emocje społeczne, oraz talenty ówczesnych władz miasta.
Ekipa Dutkiewicza to jednak wydmuszka, wielki balon, pompa i nic więcej. Myslenie wrocławskie najpełniej pokazują dwa fakty:
1) pomysły na budowę drapaczy chmur (powstał jeden, bo determinacje i wielkie ego pokazał miliarder czarnecki. Wiecej nie powstanie, bo nie ma takiej potrzeby po prostu)
2) zamykanie centrum dla ruchu (słuszne z zasady ale zbyt rozległe we Wrocławiu. To nie jest wielka metropolia wiec nie ma aż takiej potrzeby powiększania centrum. Ono musi życ a wrocławskie będzie martwe).