szkołach wolnościowych teorii ewolucji nauczano już w 1911 r., ku wielkiemu przerażeniu hierarchów kościelnych.
Humanistic Association - to nie stowarzyszenie naukowców choć oczywiście naukowcy mogą do niego należeć), tylko związek wyznaniowy.
cieszy, ale to jeszcze za mało.
W PRL (przynajmniej w okresie świetności) można było nauczać tylko marksizmu-leninizmu, który uznano "za fakt, poparty dowodami".
Jeśli idzie o teorię ewolucji, marksizm-leninizm twierdził, że o rozwoju przyrody decyduje wola kolektywu.
I tak na przykład, według marksizmu-leninizmu, carat nie pozwalał siać kukurydzy za kołem podbiegunowym i dlatego kukurydza tam nie rosła. A Stalin za radą radzieckich biologów, Miczurina i Łysenki, kazał ją zasiać. I (podobnież) wyrosła.
czy minister o treściach nauczania ma jeszcze coś do powiedzenia, czy tylko Episkopat?
A w Polsce z pieniędzy podatników utrzymuje się katolicki skansen (KUL), mimo że jego właściciele maja potężnego sponsora w postaci pewnej zamożnej rzymskiej sekty religijnej.
zaś u Niemców był film o Patryku Pakardzie, który był synem naukowca, jakiemu udało się hodować drzewa pomarańczowe na biegunie.
Co do tego faceta na zdjęciu, to nie sądzę, by jakaś małpa przyznać się chciała do tego, że jest jego przodkiem. Jego znaleźli - zgodnie z naukową teorią prawdopodobieństwa - w kapuście i stąd jego kapuściany łeb.
W ZSRR ludzie odchodzili od religii nie dlatego,bo tak kazała partia, lecz dlatego, że czuli się wolni od przymusu wyznawania religii. Od Boga jednak nie odstąpili, czego dowodem jest ich obecna głęboka, duchowa wiara.
Polacy w PRLu też świętowali przyjście Jezusa na świat, a władze państwowe dawały na ten czas dni wolne od pracy.
KUL nie nauczał żadnego marksizmu i mimo to przez cały czas w PRLu prosperował nieźle. Mało tego! dyplom z KULu nie musiał być nostryfikowany za granicą tak, jak dyplomy innych naszych uczelni. Władze PRLu przecież o tym wiedziały, ale nie było z ich strony żadnych szykan wobec tej katolickiej uczelni.
Masz rację, ABCD, że wola kolektywu może czasem się mylić. Tobie na przykład pozwolono studiować, co Ci na dobre nie wyszło. Jako łopatolog dyplomowany do spraw kopania dołów i rowów byłbyś szczęśliwszy - tak wnioskuję z Twoich wypowiedzi, ponieważ i kształcić się mogłeś, i mieszkanie miałeś, i pracę Ci dali, i nawet zrobiłeś sobie nazwisko, a jednak wciąż jesteś niezadowolony. Może gdybyś pióro zamienił na łopatę poczułbyś się człowiekiem spełnionym? Krzepy już jednak teraz pewnie nie masz i do tego też już byś się nie nadawał. I tym sposobem kolektyw - wierząc w Twoje zdolności - zmarnował Ci życie.
Co do dowodów na słuszność marksizmu i leninizmu, to są one o wiele bardziej umocowane w realiach niż teorie tych "naukowców" z Wielkiej Brytfanii.
I wcale im nie chodzi o to, że ktoś, kto zajmuje się rozwojem duchowym nie ma racji - bowiem tego sprawdzić się nie da, lecz chodzi głównie o to, żeby ludzie się tym nie zajmowali. Być może jest to niebezpieczne dla różnych kapitalistycznych teorii przymusu "cywilizacyjnego" i ludzie, gdyby rozumieli, po co faktycznie są na tym świecie, wypięli by się na ustawiczne zarabianie pieniędzy, które są im natychmiast zabierane a to w formie podatków, a to zapłaty za produkty, które ci właśnie ludzie własnoręcznie wyprodukowali. Jednym słowem, chodzi o to, by Wielcy Brytfani zostali tępymi głąbami.
Jeszcze niech tylko stowarzyszenie odniesie się w podobny sposób do pseudonaukowych mitów serwowanych przez Dawkinsa, a będziemy żyć długo i szczęśliwie :-)
Opowiedz nam Misiu o "pseudonaukowych mitach serwowanych przez Dawkinsa"? Chętnie posłuchamy.
skoro zaprzęga państwo do walki z konkurencją światopoglądową. Żart taki ;)
"W ZSRR ludzie odchodzili od religii nie dlatego,bo tak kazała partia, lecz dlatego, że czuli się wolni od przymusu wyznawania religii."
Właśnie dlatego że ich pałowano, odchodzili od religii.
A może po prostu nie jest przekonany co do zdolności krytycznego zweryfikowania takich argumentów przez młodzież szkolną? Zresztą o czym my mówimy, miejscem nauczania kreacjonizmu są sale katechetyczne, które powinny znajdować się poza szkołą.
Na gruncie teorii ewolucji toczą się zażarte spory, podszyte często szerzej wyznawaną ideologią, ale żaden z nich nie dotyczy kreacjonizmu. Ten toczy się w całości poza nauką.
Poważnie twierdzicie, że nigdy nie słyszeliście świeckiej mitologii nowoczesnej dla petite bourgeoisie z takim zapałem tworzonej przez tego "rottweilera Darwina"? Nie? Nawet o pop-ewolucyjnej sofistyce z gatunku "samolubny gen" i związanymi z nią parasocjologicznymi uproszczeniami pn. "memetyka"?!
Cóż, to nie będzie czego płodzić do uczonych czasopism z "listy filadelfijskiej", przykro mi (-:
Co ma miczurinizm (twór z czasów carskich) i łysenkizm do wygranej światopoglądu racjonalistycznego w Brytanii? Trochę nie widzę związku...
Inna sprawa, że większej kompromitacji naukowej systemu stalinowskiego w ZSRR niż łysenkizm to nie było :)
- to też raczej interpretacja faktów niż fakt.
Przeczą jej problemy ze znajdowaniem brakujących ogniw oraz brak ewolucji stwierdzalnej w aktualnie istniejących organizmach.
Można również przyjąć, że ewolucja to czy się "odwrotnie" tzn. najpierw był czlowiek, a potem powstały organizmy zwierzęce. Tak twierdził paleontolog Dacque.
A Hermann Wirth rekonstruował historię "Pierwszej Atlantydy", ktora przestała istnieć 9 tys. lat temu po Wegenerowskim przesunięciu biegunów. Arktyka zlodowaciała, a uciekinierzy z jej terenu dali początek znanym nam cywilizacjom.
Była też "druga Atlantyda", opisana przez Platona.
Są też ciekawe hipotezy, dotyczące jeszcze wcześniejszego kontynentu Lemuria.
A może ludzie najsampierw istnieli na innych planetach np. na Saturnie? Tego dotyczy pasjonująca hipoteza Rudolfa Steinera.
"Teoria ewolucji
- to też raczej interpretacja faktów niż fakt."
Jak każda teoria naukowa.
Reszta Twojego komentarza może tylko wywołać lekki uśmiech.
jest bardzo przekonujący.
To kopalnia danych i pasjonujących hipotez.
Skąd np. w Aweście rytuału pochówku, które mają sens tylko przy założeniu nocy polarnej?
mają sztukę właściwie abstrakcyjną z V-efektem.
I potem jej ormamenty idą jak po sznurku aż do Majów, pokrywając się przy tym z Ałtyn-Iranem i Azją Środkową.
Nie wyjaśni się tego bez hipotezy pierwszej Atlantydy.
w wyrażeniu "teoria ewolucji" słowo "teoria" należy rozumieć w naukowym, a nie potocznym rozumieniu tego słowa
z takim znudzonym panem w średnim wieku z klasy średniej, który zamiast jako lekarstwo na przechodzenie tego średniego wieku nie kupił sobie porsche i nie załatwił 35 lat młodszej kochanki, tylko postanowił zostać "naukowcem" i tabloidowymi sposobami zwalczać "religijna ciemnotę".
A tylu było ateistycznych myślicieli wykazujących zło/głupotę religii, a nie ten głupawy celebryta z tabloidu pozujący na intelektualistę (hehe).
Ogólnie śmieszna i żenująca postać (taki Hołownia w drugą stronę), raczej do Big Brothera znanych ludzi, a nie rozmów o religii.
tymczasem przyczyna zachowania Wielkich Brytfanów może być zupełnie praktycznej natury. Nie po to wygonili papieża od siebie, by go potem tam wpuszczać. Na przykładzie Polaków - przyciśniętych często niełatwym losem emigranta i szukających wsparcia w Bogu - którzy są katolikami można mieć obawy, że jako ten skromny milionik wiernych katolickich zechcą mieć swoje przybytki wiary i gotowi są nawet na to się składać, co pociągnęło by za sobą także i dofinansowywanie przez państwo.
Czyli w efekcie Wielcy Brytfani dostali by to, czego już ileś set lat temu też nie chcieli - mianowicie wizyty papieży odwiedzających SWOJE owieczki i barany, i to rzekomo na prośbę owychż.
Jawnie wystąpić przeciw Watykanowi przecież nie mogą, bo są "tolerancyjni". Co innego grozić, że katolicy na terenie Wielkiej Brytfanii będą szykanowani z powodu niewiary w Darwina, a co innego jawnie stwierdzić, że nie pozwalają na budowę kościołów katolickich. Darwin mieści się jak najbardziej w "cywilizowanej tolerancji" i to mogą bez problemu przepchnąć przy pomocy ich administracji.
Dodatkowo można wziąć pod uwagę, iż zabronić można czegoś, co jest realne. Nikt nie zabrania wycieczek na Marsa na piechotę, w trampkach. Jeżeli więc Wielcy Brytfani zabraniają wiary, to nie dlatego, iż jest ona irracjonalna, lecz przeciwnie. Bowiem musisz wiedzieć, czego zabraniasz, inaczej jak mógłbyś tego zabronić? Mógłbyś zabraniać wszystkiego innego, ale na pewno nie czegoś, o czym nie wiesz.
ad Miś
Czyli nie masz jednak nic ciekawego do powiedzenie nt. "pseudonaukowych mitów serwowanych przez Dawkinsa". Jak bardzo mnie to nie dziwi.
ad Getzz
Każdemu coś się kojarzy. Posłowi Suskiemu się kojarzy, Piterze się kojarzy, jakiś czas temu Wegrzynowi się kojarzyło.
Z tym, że widzisz, Dawkins, zanim "postanowił zostać »naukowcem« i tabloidowymi sposobami zwalczać »religijna ciemnotę«", przez całe życie był naukowcem i skutecznie zwalczał religijną ciemnotę.
ad Zychu
Teraz to przeszedłeś samego siebie :D
Swoją drogą ciekawe jest to, co tutaj piszesz. Porozmawiaj o tym koniecznie z obrońcami krzyża. Jestem przekonany, że zamachu smoleńskiego też nie da się wyjaśnić bez hipotezy pierwszej Atlantydy.
co ciebie obchodzi Smoleńsk?
To problem naszej zbiorowości politycznej.
Komentuj albo na temat, albo odnosząc się do takich tematów pasjonujących twoją opcję, jak "krawy kamienicznik z mafii".
nie muszę udowadniać, że krasnoludki nie istnieją i większość imigrantów nie musi z tęsknoty za krajem rozmawiać z wymyślonymi przyjaciółmi - kraj mamy o rzut samolotem, odwiedzić i zadzwonić możemy wszystkich w każdej chwili, zjawisko tęsknoty nie występuje
religianci mogą sobie wierzyć w co im się zamarzy, nie zmienia to faktu, że ewolucja została już dawno udowodniona i należy jej nauczać, tak jak naucza się w szkole pozostałych faktów
a jeśli ktoś nie może się z tym pogodzić, cóż, jego/jej problem
W różnych częściach świata, od obu Ameryk do Azji spotyka się ten sam wzorzec architektoniczny: kwadratowa podstawa z kopułą.
Jest też identyczny grobowiec w kształcie wieży lub półokrągłego kurhanu (np. stupy indyjskiej).
Jak to wyjaśnić bez hipotezy wspólnego pochodzenia ludów, które budowały swoje świątynie, z jednej strony, w Armenii, z drugiej - w Meksyku?
Grzecznie pytam.
Kościół od dawna nie jest przeciwko teorii ewolucji. Nie ma z nią zresztą żadnych problemów. Wystarczy przyjąc, że Bóg najsampierw zmajstrował przyrodę, a potem cierpliwie sobie czekał, póki jeden gatunek nie rozwinie się na tyle, żeby mu dać dusze nieśmiertelną.
I co? I pstro. Nauka w żaden sposob tego nie obali.
Co innego - potwornie prymitywny ewolucjonizm, który morderczo (niestety, i w dosłownym sensie) wpłynął na ruch lewicowy w XX wieku. Zgodnie z tą doktryną, "postępowa nauka" miała odkrywać prawa takie same dla jednokomorkowców jak dla społeczeństwa, a partia w cielała je w życie. W praktyce wyglądało to tak?
- Znajetie towariszczi, szto dinozaur pogib? - pytał towarzysz Stalin.
- Tak toczno, towariszcz gensek! - odpowiadali dzialacze.
- Nu, choroszo. Tak i pogibniet kułak! - podsumowowywał dyskusję towarzysz Stalin.
Ale mniejsza już o historię. Albo nie - jeszcze się do niej odwołujmy. Peerela odstraszyła pokolenia od ciekawej szkoły myślenia, jaką był marksizm, właśnie suchymi, uproszczonymi formułkami, które starały się za wszelką cenę być naukowe, choć wcale takie nie były.
To właśnie przed "postępową nauką", narzucaną metodami administracyjnymi, ludzie uciekali, gdzie się da. Choćby i w katolicyzm.
Potrzebny jest lewicowy pogląd na świat, ktory zasopokaja różne potrzeby, także estetetyczne, a nmie łupanina według nudnych doktryn Łysenków i Dawkinsów.
Czas ratować lewicę i marksizm przed "postępową nauką".
choć z drugiej strony to przypominam sobie dobrze, iż takie pierdoły rozpowszechniały u nas obce, wrogie Polsce radiostacje, nazywające się dla zmyły "wolną europą" czy "głosem ameryki". Jak więc widać, kształciłeś się wielotorowo w tym naszym wspaniałym PRLu.
Czy ty naprawdę wierzysz w to, że jesteś zabawny? BO jeżeli tak, to narażasz na śmieszność wszystkich tych, którzy z tobą polemizują. Tyle w temacie ewolucji. Bo ja jednak myślę, że ty z nas kpisz.
Czy to prawda że ex członkowie PZPR obecnie konserwatywni klerykałowie mają zamiar wybudować sztuczną wyspę na której będą pasać ukrywające się prze bojówkami goszystów dinozaury ?
a po co?
Dinozaury do dziś zyją w Andach. Wcale nie są to takie znowu smoki zionące ogniem. Conan-Doyle tam był i wszystko ślicznie opisal.
A ja mam kontakt z dinozaurami inną metodą (trochę a la Jung): przez nieświadomość do natury. Sympatyczne zwierzęta.
Zresztą dinozaury zabił meteoryt. A gdyby nie spadł? Co by wtedy było z okrzycznej ewolucji? Nico. Kiszka.
Na ziemi do dziś by wędrowały diplodoki, ichtiozaur by pływał, a pterodaktyl fruwał.
Może tak by i było lepiej, bo na świecie nie byłoby pułkownika Putina.
wszystkie jaszczurki są dinozaurami.
Potomkami pterodaktyla są wszystkie ptaki, także nasze kury, niosące jaja.
Putin byłby jednak i tak, niezależnie od tego, co ten pterodaktyl czy też tak zwany tireks by zrobił. I nie musisz sobie tym głowy zawracać.
Pomyśl, ABCD, czy byłbyś Ty. Wątpię...
"Zresztą dinozaury zabił meteoryt. A gdyby nie spadł? Co by wtedy było z okrzycznej ewolucji? Nico. Kiszka."
gdybys cokolwiek wiedzial o ewolucji to bys glupot nie pisal, tak twoj post mozna wykladac teraz jako przyklad tego, ze tylko ludzie ktorzy nie rozumieja sie z teoria ewolucji nie zgadzaja
ale dlatego, że walczy ze swoim ateizmem jak może. Kiedyś, kto wie, pozna Boga, Który Jest.
Co do biologicznej ewolucji, to ja raczej opowiadam się za teorią "wodnej małpy" Hardy'ego i Morgan.
Wszelkiego zaś rodzaju "hipotezy atlantydy" mają tyle plusów co i minusów, tak że mogą być jedynie spekulacjami.
Można mieć tytuł doktora (filozofii!), a nie rozumieć koncepcji tak elementarnych dla współczesnej nauki.
Bullshit.detector:
"Czyli nie masz jednak nic ciekawego do powiedzenie nt. "pseudonaukowych mitów serwowanych przez Dawkinsa". Jak bardzo mnie to nie dziwi. "
Z zadowoleniem przyjmuję do wiadomości, że jednak zdajesz sobie sprawę, że szowinistyczne antyreligiantwo nie ma zbyt wiele do zaoferowania światu, nawet jeśli może dla niektórych być atrakcyjne jako tani substytut (rradyklanej) lewicowości.
Na marginesie, bardzo prawdopodobne, że tzw. memetyka może stanowić dobrą metodę dydaktyczną w wyjaśnianiu wielu zjawisk, nie będzie to jednak zasługą samego Dawkinsa. Czegóż bowiem oczekiwać od człowieka, który np. w przypadku "wyburzenia WTC" jedyne co ma do powiedzenia to "ach, te przebrzydłe smerfy!" ;-)
Drugą kwestią natomiast są próby poradzenia sobie z altruizmem występującym w obiekcie badanym, a tak nieznośnym dla badaczy. "Radzą" sobie z nim, jak mogą, jeśli rozumiesz co mam na myśli.
Warto w obu wypadkach zwrócić uwagę, że teorie Dawkinsa nie są jedynymi i nie zostały nigdy w pełni udowodnione, cokolwiek to mogłoby w tym wypadku znaczyć. Jeśli przyjmiemy, że istnieją teorie alternatywne, stworzone przez równie szanowane uczone głowy, to mamy wybór bynajmniej nie z gatunku "... o muerte", więc honor mieszczańskiego ateusza można uratować nawet dworując sobie z takiego guru, jak on. Nie można się bowiem spodziewać by prawdziwe były dwie lub więcej sprzecznych ze sobą teorii.
I tu dochodzimy do sedna, te teorie wcale nie muszą być sprzeczne, o ile zechcemy zaakceptować fakt, że dla zachodzących w przyrodzie zjawisk fizycznych i chemicznych nie ma żadnego znaczenia jaką narrację filozoficzną zechcemy łaskawie wyznawać.
Ustalenie prawdy nadal pozostaje w gestii naukowców zajmujących się żmudną, mrówczą pracą badawczą...
Mało tego!
Kiedy przygotowywałem się do matury, wyczytałem, że ewolucjonizm jest światopoglądem dziewiętnastowiecznym, który rozsypał się w epoce tzw. fin-de-siecle`u.
I nigdy go nie odbudowano!
Po Nietzschem, neokantystach (zaczynając od Cohena) i własciwie wszystkich jako tako liczacych się myślicielach i artystach XX wieku, groteskowym anachronizmem jest nie tylko oburzać się - w stylu tradycyjnych ludzi wierzących XIX wieku - że są teorie głoszące, iż "my od małpów", ale także naiwnie wierzyć w odkryty i niepodważalnie opisany przez naukę, gładki rozwój od ameby do homo sapiens.
Ewolucjonizm, nawiązując do znanego powiedzenia Mojżesza Mendelssohna o Spinozie, można by nazwać "zdechłym psem".
Masz rację: tragedia!
A wiesz na czym ona polega?
Że "comrade Dawkins" z humanistyki nie czyta nie tylko wiki, ale nawet "Wapedii"!:))))))))))))))
za dowód na ewolucję wystarczy już w sumie przeprowadzanie analizy porównawczej dna
czego to dowodzi?
Mam na myśli tych co sądzą, że coś wiedzą.
A już szczególnie w temacie skąd się wziął człowiek.
I chociaż, sam nie jestem chrześcijaninem, to brzydzę się każdym, kto postępuję tak jak ci "NAWIEDZENI I WIERZĄCY" w ewolucję pajace, nazywający siebie naukowcami.
No cóż, ale przecież każda władza i każda ideologia ma swoją inkwizycję.
To co przedstawiają sobą ci "naukowcy", to właśnie nic innego jak następna odsłona INKWIZYCJI. Tym razem zmuszającej i głoszącej religie antyboskie.
Ino patrzeć, jak ci sami "naukowcy" zaczną mówić o eugenice. Przecież to jedna z najstarszych nauk na ziemi.
bcd - a jak myslisz?
dzeus - po pierwsze calkiem sie rozmijasz z motywacjami ktorymi sie kieruje pan D, po drugie wlasne projekcje traktujesz jako obiektywne fakty i po trzecie, projekcje te krytykujesz twierdzac ze krytykujesz, o jakze trafnie, kogos innego...
nie humanistic.
"The British Humanist Association is an organisation of the United Kingdom which promotes Humanism and represents "people who seek to live good lives without religious or superstitious beliefs.""
jaki zwiazek wyznaniowy...
Nasz nieortodoksyjny badacz, doc. Benon Szałek, dokonał analizy glottochronologicznej różnych grup językowych, w tym izolowanych, uznawanych za bardzo archaiczne (m.in. Basków, Drawidów oraz Ajnów) dochodząc do wniosku, że kolebką była pierwotna wspólnota w centralnej Azji, określana jako Shambhala lub Agharta. Publikował to już 15-20 lat temu.
Ale wymierania w dawnych erach paleontologicznych w aspekcie ewolucji - to zupełnie co innego. Relikty tamtej epoki żyją do dziś a owszem, np. latimeria, hatteria. Czy przetrwały duże lądowe czy wodne gady - oficjalnie nie, ale wiadomo jak to jest z oficjalnymi wersjami ;) Zresztą, nas to nie dotyczy.
(szczególnie fundamentalistyczny i prozelityczny) - to też wyznanie.
Reasumując, lewica posługuje się rozumem, prawica natomiast zatrzymała się przed czasami Newtona ze swoja statyczną wizją świata, gdzie każdy ma swój nocnik, który niezmiennie trwa w tym samym miejscu od początku świata.
wizja świata Newtona była statyczna, a chrześcijańska wizja swiata jest dynamiczna, bo zakłada rozwój, przemiany i nieciąglość (por. np. Augustyn, Państwo Boże, Michał Anioł, freski w Kaplicy Sykstyńskiej).
Co to jest "ateizm fundamentalistyczny"? Czy ateizmem niefundamentalistycznym jest np. katolicyzm, którego wyznawcy wprawdzie w jednego boga wierzą, ale we wszelkich innych znanych ludzkości już nie?
Józef Strzygowski doszedł do podobnej tezy w Altai-Iran i Asiatische Kunst. Stamtąd tj. z Azji Środkowej mają pochodzić podstawowe wzory architektoniczne i ornamenty.
Z tym, że za Wirthem można by tu dodać prawdopodobną hipotezę, że mieszkańcy interesującego nas regionu w Azji Środkowej mogli tam dotrzeć drogą rzeczną z północy. Dokładniej - z Grenlandii oraz Islandii, ktore Wirth uważa za kolebkę ludzkości (i relikty "pierwszej Atlantydy").
katolicyzm uznaje obecność cząstkowych prawd w innych religiach.
Ok, ale i tak nie powiedziałeś mi, co to jest ateizm fundamentalistyczny i czym się różni od jego niefundamentalistycznej formy.
warto zauważyć że ślady wiodą też na przeciwległy biegun geograficzny (obecny) - np. Flemm-Athowie, a jeszcze wcześniej włoski geograf i admirał w jednej osobie, Barbiero, wydali prace na temat pracywilizacji na Antarktydzie, grubo przed jej zlodowaceniem, co mają jakoby potwierdzać stare szkice ukazujące ją jako ląd z rzekami i górami. Ciekawostka taka.
Nikyty:
"za dowód na ewolucję wystarczy już w sumie przeprowadzanie analizy porównawczej dna"
Nie jestem przeciwnikiem teorii ewolucji, jako takiej, raczej sceptycznie podchodzę do kolejno objawianych teoretycznych wyjaśnień jej charakteru i mechanizmów nią rządzących.
To właśnie ten sceptycyzm odróżnia człowieka wierzącego od niewierzącego, o czym wielu odwołujących się ponoć do Rozumu nie wie/nie rozumie...
A swoją drogą, dowód to na ewolucję, czy na pokrewieństwo posiadaczy porównywanego DNA? :-)
Też jest taki, i to dużo bardziej szkodliwy dla klasy pracującej. Polega na wierze że można wykreować bogactwo poprzez kreowanie nowych państwowych regulacji i drukowanie pieniędzy.
jakie to może mieć znaczenie? Dwa tysiące lat katolickiego "zbawiania" i takie efekty? Najwyraźniej katolickie zbawienie jest równoznaczne z wyzerowaniem ludzkiej populacji na Ziemi. Jezus mówił, że co z ciała, to ciału, a co z Ducha, to Duchowi. A kościół katolicki mówi, że co na tacy, to jego i to co nie na tacy, też jego. Żadnego związku z Jezusem to nie miało i nie ma. Oprócz używania Imienia Boga i Imienia Jezusa, w kościele katolickim nie ma nic z Prawdy. Stąd wszędzie, gdzie kościół swoje łapska wsadzi, szerzy się nędza, prostytucja i bezrobocie, mające naganiać kościołowi katolickiemu niewolników "wiary".
wierz mi lub nie:)
dna dostarcza więcej dowodów na ewolucję niż potrzebujesz, poczytaj sobie o tym:)
Hmm, człowiek-ewolucja? ;-) Znaczy się, stoisz na stanowisku, że negatywny stosunek do Dawkinsa i jego teorii jest równoznaczny z negatywnym stosunkiem do ewolucji?
Dawkinsa i jego teorii? czytałeś wogóle cokolwiek co napisał? :)
"jego teoria" to w gruncie rzeczy wiedza, której sobie samodzielnie nie wymyślił, tylko ją poznał, wystarczająca do tego, żeby wyrobić sobie pogląd w temacie istnienia boga
"jego teoria" to odmowa położenia uszu po sobie i zgody na pogląd, że ateizm jest ułomnością, podczas gdy jest nią w rzeczywistości wiara w boga
i nie stawiam znaku równości między wątpliwościami co do ewolucji, a brakiem zgody z Dawkinsem i nie mam pojęcia jak ci sie taki wniosek urodził - ewolucja jest faktem i nie ma żadnej teorii dla niej konkurencyjnej, a jeśli ktoś ma braki w wykształceniu, albo problemy ze zrozumieniem podstawowych spraw, lub woli się kierować wiarą w bozię, to nie mój problem
Niektórzy twierdzą, że jednostką doboru naturalnego jest (koniecznie kierująca się własnym interesem) właśnie jednostka, a Dawkins, że "gen", a konkretniej to, co on za gen był łaskaw uznać w swojej publikacji (tego się nie czepiam, popularnonaukowa literatura może stosować pewne uproszczenia, choć złośliwi mogliby dopytywać czy aby napewno mamy tu do czynienia z wnioskami na podstawie analiz naukowych) i jak rozumiem wszystko to jest wiedzą naukową i nie ma tu sprzeczności, tak?
Bez wątpienia istnieją sobie również "memy", czego niezbicie dowodzi analiza DNA ;-)
Ogólnie, nie chodzi o to, co Dawkins powtarza, bo w tym świecie bez odniesień do nauki na uznanie nie ma co liczyć, ale co sam tworzy. I nie o ustalenia naukowe, lecz o ich interpretacje, czego "wierzący" w Rozum nie potrafią rozróżnić.
Druga sprawa. Osobiście nie uważam ateizmu, ani wiary religijnej za ułomność, ale w ramach tzw. wolności słowa przełknę twierdzenia, że szanowanie księgi spisanej przez "naprutych winem" jest "bankructwem intelektualnym", podobnie jak i te stwierdzające, że bezbożnictwo jest upadkiem moralnym i tak dalej. Nie zgadzam się tylko z tym, by przy wygłaszaniu takich _poglądów_ podpierać się autorytetem Nauki. Kropka.
Zacytuję, bo to efektowny przykład instrumentalnego wykorzystania nauki:
""jego teoria" to w gruncie rzeczy wiedza, której sobie samodzielnie nie wymyślił, tylko ją poznał, wystarczająca do tego, żeby wyrobić sobie pogląd w temacie istnienia boga"
Pytanie tylko co mnie obchodzą czyjeś prywatne wnioski na temat istnienia, bądź nie, boga podczas lektury naukowych ponoć publikacji dotyczących ewolucji? To jaką w końcu dziedzinę nauki(?!) niesie na swych skrzydłach do przodu Dawkins?! (-:
Zilustruję to dowcipem:
Jasio na lekcji religii z zakonnicą. Zakonnica zadaje dzieciom taką zagadkę:
- Jest rude, ma puszysty ogon, skacze po drzewach i je orzechy.
Jasio się zgłasza i odpowiada:
- Na 99% jest to wiewiórka, ale jak znam siostrę, to może być Jezus...
jak krytykujesz rób to z głową, a jak zakładasz, coś to sprawdź przynajmniej w wikipedii czy masz rację
1. Richard Dawkins: zoolog, etolog, ewolucjonista, studiował zoologię w Balliol College na Oxfordzie, jego promotorem był noblista Nikolaas Tinbergen. Posiada tytuł Master of Arts i Doctor of Philosophy, w 89' Oxford uhonorował go tytułem Doctor of Science
to powinno ci chyba rozjaśnić wątpliwości w temacie jego kwalifikacji jako autora książek mniej lub bardziej popularno - naukowych
2. jeśli nie chcesz uznać, że wszystkie żywe organizmy dzielą jedno źródło DNA, postaraj się powstrzymać przed pisaniem średnio trafnych żartów podmieniając ewolucję w równaniu memetyką - efekt jest trochę żałosny wtedy
3. "I nie o ustalenia naukowe, lecz o ich interpretacje, czego "wierzący" w Rozum nie potrafią rozróżnić." jako generalizacja nie zasługuje na komentarz, poza tym nie znam żadnych wierzących w rozum, znam ateistów z różnym poziomem zdolności przyswajania faktów i rozumienia czytaanego tekstu
4. "w ramach tzw. wolności słowa przełknę twierdzenia, że szanowanie księgi spisanej przez "naprutych winem" jest "bankructwem intelektualnym""
tzw wolność słowa? czy uznając, że każdy mając prawo wyrazić swoje poglądy, nie może być karany z niego korzystając kieruję sie jakimś zafałszowanym pojęciem wolności słowa?
nie pisałem o szanowaniu księgi, pisałem o zastąpieniu sobie mózgu kilkoma jej stronami
5. nie lubię dowcipów z brodą, w odpowiedzi proszę o świeże
fundamentalistyczny wieszczy, że religia jest anachronizmem i absurdem. Wskutek tego wieszczenia, sam staje się anachroniczny i absurdalny. Na zasadzie: kto się przezywa, tak samo się nazywa.
choc raz sprobowalbys nie zanizac poziomu...
masz poczucie humoru.
tak, mam
1. Tak, tak, wiem, Godfryd de Malphete, zwany Śmiałym, hrabia Appremont, Papincourt i Montmirail!
Ja sugeruję, że on wiedzę wykorzystuje do potwierdzenia swoich teorii, czy też unaukowienia przekonań, a nie odwrotnie...
2. Nikyty, co tu jest "średnio trafne"? Ja pisałem o Dawkinsie i jego filozofowaniu, w tym o tzw. memetyce, a to Ty mi wyskoczyłeś z ewolucją i DNA, niemalże dziecko w brzuch wmawiając...
A co do naszej dyskusji, są tacy, którzy twierdzą, że ludzkość stworzyła bogów na własne podobieństwo, a ja w tym wypadku sugeruję, że zachodnia burżuazja tworzy ewolucjonistyczne teorie na własne.
3. Druga sprawa, twierdzisz naiwnie, że nie znasz "wierzących w rozum", więc ja zapytam jak ogromną musisz mieć "zdolność przyswajania faktów i rozumienia czytaanego tekstu", żeby osobiście zapoznać się ze _wszystkimi_ źródłami dotyczącymi _każdej_ kwestii naukowej, jaką poruszasz? Zgaduję, że jednak tego nie robisz, lecz z sobie tylko wiadomych powodów obdarzasz zaufaniem innych, którzy twierdzą, że tego dokonują, wierząc, że mówią prawdę. Oczywiście, oczywiście, to muszą być racjonalnie brzmiące treści, muszą zachowywać przynajmniej pozory weryfikowalności, a znajdując się w gronie wielu "patrzących na ręce" można zakładać, że któryś z nich dostrzegłby fałsz, co wskazuje na wiarę w zgodzie z rozumem :-)))
Nawiasem mówiąc, co i kiedy jest racjonalne to rzecz względna, kulturowo uwarunkowana. Przypuszczam, że wtedy, gdy "rodzili się" bogowie ich kompetencje i działanie uznawane były za dość oczywiste. Może tak być i do dzisiaj, gdy się pojmie, że odpowiadają innym potrzebom. Równie dobrze, jak religię, można zwalczać poezję, ponieważ przy jej pomocy troszkę nieefektywnie spisuje się wnioski z analizy najgłębszego DNA. Jest zatem zbędna! ;-)
To jedna rzecz, ale nie o to mi konkretnie chodziło. Rozróżniam po prostu teorię od praktyki. Te pierwszą tworzy się w łatwo, ale gdy trzeba przełożyć ją na praktyczne działanie zaczynają się prawdziwe problemy nawet w wielu prostych sprawach. To jest właśnie nauka. Natomiast co można w takim razie powiedzieć o teoriach, w przypadku których wymagana jest jedynie formalna zgodność z aktualnym stanem wiedzy i logiką?! Nie, nie jestem wrogiem filozofii (-:
4. "Tzw." w moim komentarzu odnosi się do "wolności", nie "wolności słowa". Z mojego punktu widzenia wolność to coś innego, niż katalog _swobód_ obywatelskich burżuazyjnej demokracji.
5. Ja nie opowiadałem Ci dowcipu, przedstawiłem tylko pewną rzecz obrazowo. Ów obraz może mieć i milion lat, jeśli wciąż jest sugestywny, to się nadaje...
1. pytałeś i odpowiedziałem, to co odpisałeś na to nie ma najmniejszego w tym kontekście sensu
2. to dalej takie średnio trafne, bo koleś poza teoriami opisuje również fakty, na których te teorie opiera, dlatego wyskoczyłem z ewolucją, jeślui jedyne co miałeś mu do zarzucenia to memetyka, to pisz w przyszłości konkretniej
3. racjonalność tak, jest uwarunkowana po części kulturowo, ale poza nią w grę wchodzą fakty (które sa łatwe do sprawdzenia), dowody (łatwe w weryfikacji) i logika (łatwa do prześledzenia)
nauka jset weryfikowalna, co przemawia na jej korzyść i nie zabiera to wiele wysiłku, ani czasu osobie takiej jak na przykład mnie (lub tobie) sprawdzić na ile wiarygodne jest to o czym się w danej chwili dowiedziałeś, w ostateczności choćby przez sprawdzenie, czy przez innych naukowców, mających często lepszą możliwość weryfikacji zostało to potwierdzone
bóg jest złudzeniem wymyślonym przez człowieka, wywyższonym przez człowieka, który sam się musiał we własnych oczach poniżyć, żeby bóg jeszcze większy mu się wydawał. ewolucja jest faktem, który został zbadany i potwierdzony, przykro mi, ale będę powtarzał to w nieskończoność, bo to prawda: nie ma teorii konkurencyjnej dla ewolucji
a ten cały ustęp o łatwości w tworzeniu teorii ale trudności w przekładaniu jej na rzeczywistość to wypisz wymaluj jest racej całkowicie o teoriach liberałów, wolnościowców, komunistów, anarchistów i wszystkich pozostałych -ów, ale nie nadaje sie do krytykowania nauki
4. jeśli przewiniesz do góry i przeczytasz to co napisałeś ("ale w ramach tzw. wolności słowa), przestaniesz mi wmawiać, że chodziło ci o wolność tylko:)
rozumiem, że skoro jakieś wolności są burżuazyjne, to można je ignorować, lub nawet zawiesić... bawisz mnie z tym swoim definiowaniem czegoś jako burżuazyjne, zwłaszcza, gdy mówisz o prawach człowieka
5. prościej by ci było napisać że to obsesja, jeśli to chciałeś zasugerować, to nie miałeś racji
1. O co "pytałem"? :-)
2. "Średnio trafne" to jest raczej Twoje włączenie się do dyskusji. Fakty, fakty,... tworzenie filozoficznych konstrukcji dotyczących mechanizmów ewolucyjnych też jest faktem. Nie rozróżniasz jednego od drugiego.
3. W praktyce nie wydaje mi się to takie łatwe, i co więcej, sądzę, że gdybyś realnie, a nie deklaratywnie, zajmował się taką weryfikacją, to nie twierdziłbyś inaczej. Najwidoczniej wystarcza Ci przeświadczenie (skoro nie lubisz słowa wiara, a wiedza to w tym wypadku za dużo).
"bóg jest złudzeniem wymyślonym przez człowieka" - tego nie wiem, nie przenikam swoją "wiedzą" wszechświata...
"ewolucja jest faktem" - owszem, jeśli _o_fakty_ chodzi, czyli stwierdzenia dotyczące pokrewieństwa np. sarkozucha z krokodylami. Co innego natomiast wszechogarniające teorie opisujące mechanizmy ewolucji.
"a ten cały ustęp o łatwości w tworzeniu teorii ale trudności w przekładaniu jej na rzeczywistość to wypisz wymaluj jest racej całkowicie o teoriach liberałów"
Jakie "teorie liberałów"? Wszak ów ewolucjonizm jest najlepszym "dowodem" na naukowość tych "teorii". Znajduje przecież "faktyczne" potwierdzenie w "nauce" :-)))
"nie nadaje sie do krytykowania nauki" - toteż ja nie krytykuję nauki, lecz konkretną "filozofię".
4. Oj, napisałem tylko, że nie odbieram nikomu prawa do bełkotania ani o "bogach urojonych", ani o upadku moralnym ateistów, ale się pod żadnym z takich szowinistycznych stwierdzeń nie podpisuję. Czego Ty tu nie rozumiesz?
5. "Obsesja"? Powiedzmy, że gdy krytykuję traktowanie innych z góry, niemalże jako pacjentów kliniki w Tworkach, to nie będę się w tej krytyce posługiwał językiem analogicznym do krytykowanego...
Jeszcze małe wyjaśnienie, jeśli dziś ktoś przyjdzie do mnie i powie mi, że widział i rozmawiał z "nowym" Bogiem, jak teraz ze mną, to mogę sobie pomyśleć, że ma urojenia, albo że przyjął jakieś środki psychoaktywne. Z dzisiejszego punktu będzie to racjonalne. Co innego jeśli te same miary i ten sam sposób definicji, przykłada się do historii, do czasów gdy dla człowieka świat był niemalże całkowicie nieodgadniony (naukowo), do pierwszych, być może niedoskonałych, prób zdefiniowania praw rządzących rzeczywistością. Delikatnie mówiąc nie ma to zbyt wiele wspólnego ze zdystansowanym, trzeźwym spojrzeniem naukowym...
Mam mieć też pretensje, że Indianie dosiadali koni, zamiast jeździć samochodami? Chyba nie, ale jak sobie poradzić z faktem, że i dziś ludzie jeżdżą konno? Zdiagnozować i zamknąć do szpitala w imię nauki i postępu, prawda? (-:
1. przewiń sobie do góry to zobaczysz, nie moja wina, że wątek gubisz
2. jeśli jakieś teorie opisujące ewolucję wydają ci się błędne wypisz które i dlaczego. postaraj się pominąć słowo: memetyka
3. spróbuj, przestanie ci sie wydawać, że to nie jest takie łatwe, a dowiesz się, że jest.
"nie przenikam swoją "wiedzą" wszechświata..." - dzięki takiemu marnej jakości unikowi agnostyczny możesz być w stosunku do absolutnie wszystkiego
"Co innego natomiast wszechogarniające teorie opisujące mechanizmy ewolucji." które konkretnie nie pasują do faktów i jakie teorie można jeszcze przyjąć? znasz definicję teorii w nauce?
w następnym ustępie znowu gubisz wątek
"ja nie krytykuję nauki, lecz konkretną "filozofię". no to ja o te konkrety proszę
4. jak nie masz nic do napisania w jakimś punkcie, nie pisz, zwłaszcza gdybyś mial pisać kompletnie bez związku z tekstem na który, jak ci sie wydaje, odpowiadasz
5. zaskoczyłeś mnie, krytykowanie innych z góry jest koncepcją funkcjonującą w społeczeństwie burżuazyjnym...
ps: nikt nie próbuje mi życia organizować w imię jego zamiłowania do koni
miało być traktowanie, jakoś mi się przjęzyczło i napisało krytykowanie
1. Nie ja gubię wątek, to Ty piszesz od rzeczy, nie pierwszy zresztą raz. Usiłujesz ustawiać dyskusję tak, jak Ci wygodnie, a jeśli ktoś się nie dopasuje, to mu z tego czynisz kuriozalne zarzuty, że nie pisze tego co Ty chcesz, żeby pisał.
2. A niby dlaczego ja miałbym wykazywać błędność teorii, one sobie przecież funkcjonują obok rzeczywistości, a mnie tutaj interesuje jedynie ich wpływ na ową rzeczywistość. Powtórzę się, bóg też był teorią naukową, opierającą się na wiedzy o świecie. Wraz z rozwojem badań następne teorie muszą być siłą rzeczy mocniej osadzone w rzeczywistości, tej poznanej, niż wcześniej, ale to nie zmienia ogólnego charakteru stosunku do nich.
Swoją drogą, to, czego dokonał Dawkins, to ponoć, przynajmniej w części, obalenie wcześniejszych teorii ewolucjonistów zakładających jakoby jednostką doboru naturalnego był osobnik, bądź grupa. Rzecz sprowadził na poziom genów, a więc pośrednio udowodnił, że o tej sprawie wiemy tyle, ile o samych genach, czyli bardzo, bardzo niewiele :-))) Chociaż,... są już tacy, nawet tutaj, którzy już to osobiście sprawdzili, bo to przecież takie proste...
Uściśę, nie tyle on tego dokonał, co spopularyzował i rozwinął istniejącą już teorię.
3. Nie, nie jest, gdyby rzeczywiście było, to nie czułbyś potrzeby pisania o wykształceniu Dawkinsa. Bo i po co, skoro dogłębne zbadanie każdej sprawy jest takie łatwe, że każdy może to zrobić w dowolnej chwili? Co innego przeczytać "Samolubny gen" i "Fenotyp rozszerzony" i im zawierzyć, a co innego zdobyć taką wiedzę, jaką ma Dawkins (widzisz, zakładam, że ma) i dojść do tych samych wniosków (zakładam, że nie było odwrotnie), albo je podważyć. Pojmujesz wreszcie, czy z wierzącym nie ma jednak sensu rozmawiać?
Co do "boga", nie mam żadnej pewności co do (nie-)istnienia jakiejś innej "siły sprawczej", niż te dotychczas znane. Teorie boga to inna sprawa.
4. Cóż, trudno jednoznacznie stwierdzić czego w ogóle dotyczą niektóre z Twoich wypowiedzi, więc nie miej do mnie pretensji. Mimo to, zapytam z pochyloną głową, o cóż Ci chodziło "nie tylko"? :-)
5. To widać nawet na Twoim przykładzie.
6. A mnie nie próbuje organizować życia Bóg. Jeśli prawdą jest, że to człowiek stworzył boga, to siłą rzeczy sam musiał też stworzyć kodeks etyczny, którym kierować się każe. W tym kontekście wydaje się, że dogmat Boga nie jest warunkiem sine qua non istnienia tych zasad (podobne zresztą można znaleźć u niektórych grup ateistów), podobnież jak kodeks Prawdziwych Ateistów nie jest naukowo opracowany. Niektórzy jednak wolą obracać się w świecie fantazji i popkulturowych uproszczeń...
napiszę tylko jedno i na resztę machnę ręką, bo to sensu juz dawno nie ma:
1. pytałeś się o to co to z niego za naukowiec, odpisałem i w odpowiedzi napisałeś co napisałeś, a potem udawałeś, że twoje odpowiedzi mają jakiś sens
baw się dobrze, ale może za wcześnie dla ciebie by odstawić klocki:)
Nie, mój drogi, nie pytałem "co to z niego za naukowiec", w sensie zarzucenia mu braku wiedzy i wykształcenia, co sugeruje Twoja "odpowiedź" w postaci przedstawienia, ni z gruszki, ni z pietruszki, formalnego wykształcenia Dawkinsa, ale powątpiewałem, czy je wykorzystuje w rzetelny sposób.
Na wszelki wypadek przytoczę te słowa:
"Niektórzy twierdzą, że jednostką doboru naturalnego jest (koniecznie kierująca się własnym interesem) właśnie jednostka, a Dawkins, że "gen", a konkretniej to, co on za gen był łaskaw uznać w swojej publikacji (tego się nie czepiam, popularnonaukowa literatura może stosować pewne uproszczenia, choć złośliwi mogliby dopytywać czy aby napewno mamy tu do czynienia z wnioskami na podstawie analiz naukowych) i jak rozumiem wszystko to jest wiedzą naukową i nie ma tu sprzeczności, tak?"
Jeśli nie dostrzegasz tej wcale nie subtelnej różnicy, to jak miałbyś rozumieć pozostałe zdania, które skleciłem?
wiec jednak umiesz przewijac - ni z gruszki ni z pietruszki bylo odpowiedzia na pytanie: "Pytanie tylko co mnie obchodzą czyjeś prywatne wnioski na temat istnienia, bądź nie, boga podczas lektury naukowych ponoć publikacji dotyczących ewolucji? To jaką w końcu dziedzinę nauki(?!) niesie na swych skrzydłach do przodu Dawkins?! (-:"
poza tym wylaczam sie - nie bede mial dostepu do kompa przez pare dni