"Mimo tego, że od katastrofy smoleńskiej niedługo miną dwa lata, to sprawa ta co jakiś czas powraca jak bumerang skutecznie dominując programy wszystkich telewizji"
- to jakiś dowcip, czy co? Sama ta sprawa powraca? A w jaki to sposób? Przecież ktoś, kto może o tym decydować, CHCE by ta sprawa wracała. Sama z siebie na pewno nie "wraca". W telewizji nic nie jest pokazywane przypadkiem, choć takie wrażenie ma sprawiać.
ani słowa o Smoleńsku i katastrofie!!!
Prawica lansuje problem... Maciarewicz jako inkwizytor....pomijając politykę, to już jest fizjologia - można się porzygać!!!
Dlaczego Kijów miał by być w 1920 radziecki jak chciał Lenin a nie ukraiński?
jakości tego tekstu najlepiej świadczy zawarta w nim wizja historii.
Dyktatura bolszewików na Ukrainie była tam zwalczana przez bardzo różne zresztą siły, od anarchistów Machno do Armii Ochotniczej Denikina i Wrangla.
Piłsudski postanowił poprzeć stosunkowo se3nsowną formację Petlury, która nie kierowała się ani mrzonkami o "mirowoj riewolucji" ani doktryną restauracji "Jedinoj i niedielimoj Rosiji".
Jego decyzja była ze wszech miar słuszna, elementarna geopolityka wskazuje, że niepodległej Polski nie będzie bez niepodległej Ukrainy. Trafnie na to wskazywali m.in. Gedroyc i Kuroń.
Ewentualny sukces sojuszu Piłsudski-Petlura uratowałby miliony Ukraińców przed terrorem bolszewickim i sztucznie wywołanym przez władze komunistyczne Wielkim Głodem.
Piłsudskiemu można postawić natomiast inny zarzut, który był zresztą wielokrotnie formułowany przez Rosjan i Ukraińców. Piłsudski otóż brał pod uwagę przede wszystkim polską rację stanu. Dlatego też nie wsparł Denikina, zwolennika odbudowy imperium rosyjskiego, kiedy jego armia miała znaczne szanse na zdobycie Moskwy i tym samym - na stłumienie puczu bolszewickiego. W roku 1918 i latach następnych, należalo jednak odłożyć ad acta wszystkie inne kwestie i skupić się na zniszczeniu reżimu fanatycznych morderców, które swoje oblicze ukazał natychmiast po listopadowym (tak zwanym kiedyś "październikowym") puczu. Zapobiegłoby ono wymordowaniu ok. 100 milionów ludzi przez Lenina i jego naśladowców, a także - zapobiegła ustanowieniu w Niemczech dyktatury narodowych socjalistów, a więc i Holocaustowi.
Pomijając zasadne elementy krytyki Piłsudskiego, trudno jednak uwierzyć, że dzisiaj, kiedy prawda o bolszewizmie i jego oddziaływaniu w historii XX wieku jest już znana, ktokolwiek jeszcze zarzuca Piłsudskiemu, że... walczył z bolszewikami.
to by za wszelką cenę dążył do odbudowy gospodarczej Polski, a nie prowadził kwiat młodzieży na śmierć.
Czytałam, że Piłsudski reprezentował interesy Niemców, i że gdyby przewagę w wojsku po jego śmierci mieli jego poplecznicy, to Polacy poszli by razem z Niemcami na ZSRR.
Kto miałby stłumić "pucz bolszewicki"?
wg. wikipedii
Denikin "Po przewrocie bolszewickim w listopadzie 1917 uwolniony przez polskich żołnierzy I Korpusu, stanowiących straż twierdzy i zaopatrzony w fałszywe dokumenty na nazwisko polskiego oficera"
- Czyli najpierw trzymali go Polacy w twierdzy, a potem dali lewe papiery i wypuścili?
Cóż za zbieg okoliczności! Piłsudski też był "w twierdzy" z tym, że u Niemców, a potem zrobił się z niego wielki dowódca.
Dla kogo ta armia miałaby tłumić "pucz bolszewicki"? Czy to było w interesie Zachodu, finansującego ten "pucz"?
Natomiast 100mln ludzi umarło z głodu w Indiach pod panowaniem angielskim. Czy ktoś ma o to pretensje do kłyn Elzabet czy jej mamusi oraz babci, czy brata czy kto tam jeszcze u nich mieszał berłem?
Jak wiemy, "bolszewicy", czyli prości ludzie, sami siebie nie mordowali. Strzelali do nich białogwardziści i najemne obce wojska zachodnie.
A jeżeli jest udowodnione, że Lenin z kasą z Zachodu oraz oddziałem wykształconych na Zachodzie wywrotowców spowodował w Rosji rewolucję, to czy nie jest i za to odpowiedzialny Zachód?
Może spróbuj, ABCD, jeszcze raz to zrozumieć: Zachód wysłał Lenina z kasą i kolegami, by zrobili w Rosji rewolucję. Czy widzisz tu jakieś podstawy, by winić za to Rosjan i Wschód?
Przed dojściem Hitlera do władzy Niemcy były niesamowicie biedne. Płaciły horrendalne kontrybucje na rzecz Anglii i Francji, a w Niemczech panował głód do tego stopnia, że ludzie zbierali obierki na śmietnikach, by je gotować - to wiem od Niemców, bo sami pokazywali w swojej tv. Makowiec robili z fusów od kawy, które ktoś wyrzucił na śmietnik. Słodzili sacharyną.
Jakim więc nagłym cudem finansowym dysponował nagle Hitler tak wielką gotówką, że mógł się zbroić? Ślady prowadzą do tego samego źródła, z jakiego czerpał Lenin.
Prawda o "bolszewizmie" jest znana, ale nie Tobie, ABCD. Piłsudski nie walczył z "bolszewikami", ale z Rosją. Jest to zasadnicza różnica. A i tak robił za chłopca na posyłki.
Rosjanom się to jednak nie podobało, więc postawili na ich drodze brzozę. Okazało się, że to wystarczyło, by ich zamiary obrócić w niwecz. I jak mamy nie płakać?
Piłeś coś człeniu czy przyładowałeś?
Kilku bolszewików rozjebało świat, bo Nie było tam Zychowicza, który jak sam w innym poście napisał, sam powstrzymałby bolszewicki pucz. Przez Internet z drutu telegraficznego.
"Tymczasem, patrząc z logicznego punktu widzenia, całe to śledztwo smoleńskie pozbawione jest sensu. Śledztwo bowiem ma rację bytu wówczas, jeżeli ma na celu wykrycie sprawców i doprowadzenie do ich ukarania."
Ciekawy punkt widzenia. Ja się zawsze łudziłem, że w tym reżimie prawnym prokuratura i sąd są od tego, by ustalić prawdę.
Zastanawiam się czy w przypadku, gdy anonimowy motocyklista zderzy się z anonimowym kierowcą samochodu w wyniku czego obydwaj wylądują w rowie ze śmiertelnymi obrażeniami, to też ustalenie który był sprawcą wypadku będzie "nielogiczne". Albo taki ciekawy przypadek: samobójca, np. Andrzej Lepper. Stwierdzamy, że nie żyje... i kropka.
Twoje wątpliwości powinien zupełnie rozwiać art 2 k.p.k, który m.in. mówi, że celem postępowania karnego jest takie jego ukierunkowanie, aby sprawca przestępstwa został wykryty i pociągnięty do odpowiedzialności karnej. Prawdą zaś w "tym systemie" zajmuje się Rydzyk i jego asystent Maciarewicz oraz niektórzy inni uczestnicy tego forum a od czasu do czasu także duch święty. A poza tym w pełni się z tobą zgadzam.
Czy katastrofa Costa Concordii nie była większą tragedią, a i nie zginęli tam ludzie establishmentu. Ludzie lewicy powinni pochylać się właśnie nad nimi a nie władcami tego świata, świata któremu lewica mówi - nie.
Steff, słusznie rzecze kodeks postępowania, trudno by działanie było tak ukierunkowane, by _nie_ wykryć sprawcy i go _nie_ ukarać. Ja się tylko zastanawiam, czy ukaranie sprawcy jest warunkiem koniecznym do jego podjęcia. W tym kontekście, patrząc ogólnie na marną wykrywalność, jaką może poszczycić się nasz wymiar sprawiedliwości, należałoby chyba w ogóle zrezygnować z takich działań, bo po co je podejmować skoro i tak sprawca nie zostanie ani wykryty, ani ukarany? ;-)
Jeśli nie o prawdę tutaj chodzi, to być może sensem postępowania w tym przypadku będzie wykrycie wszystkich przyczyn wypadku. W moim przykładzie z samochodem i motocyklem może to być np. fałszywy przegląd techniczny niesprawnego pojazdu, kupione prawo jazdy, wadliwe części zamienne, złe oznakowanie drogi, albo jej stan techniczny, osoba trzecia, która zbiegła z miejsca wypadku, np. pijany rowerzysta, czyli dogłębne zbadanie sprawy może doprowadzić do wykrycia osób, które przyczyniły się do zaistnienia wypadku w sposób mniej bezpośredni, a to chyba jest celem postępowania?
W przypadku Smoleńska może to być np. niekompetentny sposób dowodzenia jednostką, w której służyli piloci, oszczędności na niezbędnym ich szkoleniu, czy też rozmaite procedury, które w ogóle doprowadziły do tego, że ten samolot mógł się znaleźć w takim miejscu i w taki sposób przeprowadzać lot. Celem nie musi być tylko ukaranie sprawców, ale też i dopracowanie zasad tak, by podobny nie mógł się zdarzyć w przyszłości.
I bardzo nie chciałbym, żeby moje czy cudze sympatie co do innych osób zajmujących się sprawą z rozmaitych powodów mogły decydować o jej dogłębnym zbadaniu, bądź nie. Wyobrażasz sobie, że prokurator zamiast prowadzić śledztwo do wyczerpania wszystkich tropów umarza śledztwo, bo rodzina jednego ze zmarłych jest upierdliwa, za co ją rozlicza, zamykając w psychiatryku. Ja sobie wyobrażam, i zresztą takie przypadki się zdarzają, ale to jest raczej koszmarny sen, niż realizacja idei praworządności...
---
Mlm, nie pochylaj się tak, bo Cię ktoś może kopnąć w dupę, aż taki wysoki to ty nie jesteś. Nie wydaje mi się, by wypadek Costa Concordii podpadał pod polską jurysdykcję, ale idąc Twoim fałszywym tropem należałoby pewnie zrezygnować z napiętnowania np. Pinocheta, zwłaszcza w kontekście jakiegoś Allende z "establishmentu", a bardziej zająć się osobą Józefa Stalina, bowiem wymordował on nieporównywalnie więcej "zwykłych ludzi"...
Do tej pory wyjaśnienie katastrofy smoleńskiej było proste. Piloci popełnili 3 błędy:
- szukali początku pasa startowego półtora kilometra przed faktycznym początkiem - Komisja pomija przyczynę błędu pilotów,
- korzystali z wysokościomierza optycznego i po obniżeniu samolotu do 90 m nad dnem jaru głębokiego na 80 m znaleźli się 10 m nad poziomem lotniska,
- nie umieli podnieść samolotu na autopilocie i lecąc lotem poziomym zderzyli się z drzewem.
Wg Komisji wprawdzie generał odczytywał prawidłową wysokość posługując się wysokościomierzem barycznym ale piloci mieli słuchawki na uszach i nie słyszeli go.
Zmiana osoby odczytującej prawidłową wysokość na podstawie wskazań wysokościomierza barycznego burzy powyższą narrację. Piloci sprowadzili samolot na 90 m nad poziom lotniska i byli 170 m ponad dnem jaru. Dopiero potem samolot zaczął bardzo szybko obniżać się aż do hipotetycznego zderzenia z drzewem nieco za brzegiem jaru. Konieczne jest znalezienie przyczyny tak szybkiego obniżania samolotu, że można nazwać to wręcz spadaniem. Nie można zrzucić winy na pilotów.
Tematy zastępcze to specjalność naszej "demokracji".