A jednak z uporem maniaka warto powtarzać. Gdyby robotnicy Fabryki Łączników w Radomiu wiedzieli, co przyniesie im "wolna i demokratyczna" Polska, w czerwcu 1976 zamiast robienia burd ulicznych wysłaliby do KC PZPR list dziękczynny.
I tak wygląda cała nasza elita gospodarcza, jaką w ostatnim 50-leciu udało nam się wyszkolić na polskich uczelniach.
Jej motto to:
Tanio ukraść, natychmiast zburzyć, cegły na sprzedaż, drut na złom, a plac pod supermarket.
Po prostu nic więcej nie potrafią dzisiejsi polscy menadżerowie i ekonomiści.
Witam,
i zapraszam do zapoznania się z nowymi propozycjami legislacyjnymi SLD które dotyczą różnych aspektów naszego życia.
http://krzysztofmroz.blog.onet.pl/Piec-nowych-projektow-ustaw-SL,2,ID454723646,n
Chcę również podziękować Kol. Andrzejowi Dominiczakowi przewodniczącemu Towarzystwa Humanistycznego za wyrażenie zgody na to, żeby zapisy z Jego projektu zmian w kodeksie karnym dot. uczuć religijnych zostały wykorzystane w szerszym projekcie SLD.
Mam nadzieję, że propozycje Andrzeja dotyczące współpracy SLD z Europejska Federacją Humanistyczną, które zaprezentował podczas spotkania w biurze poselskim Ryszarda Kalisza, zostaną zrealizowane.
- już widzę ten list dziękczynny -
'my, robotnice i robotnicy Radomia uważamy, że działania KC kierowanego przez tow. Edwarda i rządu, kierowanego przez tow. Piotra, wyrażające się w podniesieniu cen mięsa i większości wędlin są przykładem troski o dobrobyt ludu pracującego miast i wsi. Możemy się obyć bez mortadeli czy kaszanki, a nasza wierność wobec kierownictwa partii nie jest związana z konsumpcją szynki czy polędwicy, o ozorkach nie wspominając. Nikt nam nie będzie kierowniczej roli Partii obrzydzał cynaderką!
Jednocześnie zapewniamy, że nasza postawa nie ma nic wspólnego z umacnianiem się klerykalnych przesądów i upowszechnianiem się ohydnych zjawisk określanych jako tak zwany post. Ochoczo podejmiemy zobowiązania szerszej konsumpcji mączki z kryla.'
@altstetiner, jesteś całkiem blisko, chociaż ja bym go trochę przeredagował, odjął ironie a dodał faktów.
my, robotnice i robotnicy Radomia uważamy, że działania KC kierowanego przez tow. Edwarda i rządu, kierowanego przez tow. Piotra, wyrażające się w podniesieniu cen mięsa i większości wędlin są przykładem troski o dobrobyt ludu pracującego miast i wsi czyli stanu gospodarki naszego państwa. Z powodu nieznacznych i nieczęstych podwyżek cen żywności nie będziemy podpalać i niszczyć mienia społecznego. A tym bardziej nie będziemy tego robić aby nasze dzieci miały zaznać co to bezrobocie, umowy smieciowe, bezdomność, brak możliwości wykupienia leków czy niedożycia emerytury. To wszystko stanie się rzeczywistością jeśli nie będziemy szanować naszych komunistycznych władz.
ps. panów i panie z tzw. KOR przepędzimy z naszych zakładów pracy i odeślemy ich tam skąd pochodzą ich sponsorzy czyli do USA & RFN.
RADOM, 1976.
Nienormalna jest sytuacja, kiedy nierentowna firma jest utrzymywana przy życiu za pieniądze państwa. Zanim posypią się na mnie gromy za "neoliberalizm", chciałbym przypomnieć, że takie poglądy wyrażał np. Władysław Gomułka (vide "Dziennik" Rakowskiego).
- swoimi wpisami po raz kolejny wykazałeś, że nie masz nic wspólnego z lewicą ani z klasą robotniczą ani tym bardziej z tradycją komunistyczną. Od dawna bowiem wiadomo, że wyzwolenie robotników musi być wywalczone przez nich samych, Ty zaś chcesz budować coś (socjalizm to na pewno nie jest!) nie tylko bez robotników, ale przeciw nim i ich kosztem. Budować kosztem ich materialnej nędzy i publicznego poniżenia. Nieprawdą też jest to, co piszesz, że podwyżki były rzadkie i niewielkie. Częściowe i ciche trwały już od roku, a te z czerwca to między innymi wzrost cen mięsa o 70 procent, cukru o 100 procent, nabiału o 50 procent. Zapowiedziane dodatki czyli rekompensaty do pensji zwiększały jedynie dysproporcje płacowe i oczywiście nie mogły rekompensować wzrostu cen, gdyż wtedy cała operacja byłaby absurdalna. Rozumiem, że skoro jesteś na garnuszku rodziców, to jeszcze nie rozumiesz, czym jest wzrost cen produktów żywnościowych o 50 czy 100 procent.
jest akurat prawdą, tzn. podwyżki cen BYŁY wyrazem "troski o dobrobyt ludu pracującego miast i wsi", dlatego że miały na celu zrównoważenie rynku i racjonalizację struktury spożycia.
Gierek w takim samym stopniu troszczył się o dobrobyt ludu pracującego miast i wsi w jakim Tusk troszczy się o nasze emerytury.
Poza tym sprawą zasadniczą jest negacja przez lewicę marksistowską wszelkich paternalistycznych koncepcji dochodzenia do realizacji postulatów socjalnych, odrzucenie tego, by troszczył się o nas ksiądz, kanclerz czy biurokrata. Jeśli tego nie pojmiemy, to nic nie zrozumiemy z historii, taki spór Marksa z Lasallem będzie totalnie niepojęty. Po cóż gaworzyć o wyzwoleńczej misji proletariatu, skoro wszechmocny kanclerz Bismarck może to wszystko załatwić?
Napisz jeszcze że szynki nie było bo ją pociągami wywożono na wschód, a z powrotem... kolejarz wracali pieszo. Tylko po co rywalizować z ABCD?
Co do kwestii paternalizmu to oczywiście "formalna" demokracja w PRL była fasadą (a dzisiaj nie jest?) ale kanały awansu społecznego i karier politycznych były otwarte dla każdego. Trudno zaś bezpośrednio zarządzać gospodarką kraju ze szczebla brygadzisty w POMie w Pierdziszewie, co do tego chyba się zgodzimy?
jako syn ówczesnego szefa masarni wiem sporo o szynce w PRL, wiec kiepsko trafiłeś.
Istnienie kanałów indywidualnego awansu nie jest chyba najlepszym kryterium oceny ustrojów, gdyż wtedy, rzecz jasna, musiałbyś zostać chwalcą janczarów. Mówiąc delikatnie, odnoszę wrażenie, że te kanały indywidualnego awansu robotników z miejscowości które tak lekceważąco definiujesz, w latach 70-tych nie były tak porywające, skoro robotnicy decydowali się na zbiorowy protest, niestety w Radomiu na dość kiepskim stopniu organizacji.
Uznając racje (nie rację!) protestujących w Radomiu robotników, nie musimy wcale udawać że "lud się nie myli". Inaczej musielibyśmy uznać np. zasadność Wandei, a w zasadzie i ruchu nazistowskiego, bo dlaczego nie?
Zresztą, jaki tam lud. Robotniczy charakter rządów PRL i skrajnie scentralizowany model rządów sprawiał, że z każdej burdy ulicznej i z każdego strajku zaraz robiono (same władze centralne robiły!) wielki temat polityczny, zamiast pozostawić sprawę dyrekcji zakładu i lokalnej radzie narodowej.
Nb. wzrost cen cukru o 100% to nie jest żadne wielkie halo. Mieliśmy coś takiego w naszej gospodarce w zeszłym roku, kto to dzisiaj pamięta?
- nie gloryfikuję ludu, ale mówię o sytuacji, gdy biurokratyczna władza systematycznie likwidowała każdy zarodek robotniczej samoorganizacji.
Zupełnie nie rozumiem,(gdyż nie są rozumne)Twoich "dobrych rad" dla biurokracji. Nie wiem, jak jest naprawdę i wybacz, że to piszę, gdyż Cię osobiście nie znam, ale mówisz jak dziecko biurokratów, które osłuchało się w domu z ich marzeniami. Biurokraci, przynajmniej już od lat siedemdziesiątych chcieli, aby lokalizować konflikty, zapominając jednak, że ich siła tkwiła w centralizacji i ostatecznym, radzieckim argumencie. Czuli się silni, coraz bardziej gromadząc dobra, które wedle ich przekonania, jako oficerom czy generałom przemysłu słusznie właśnie im się należały, ale pozostawieni sami z organizacją strajkową czy tłumem protestujących wpadali w panikę. Zresztą - bądźmy poważni - o jakim rozstrzyganiu konfliktu przez dyrekcję czy mianowańców z Miejskiej Rady Narodowej mowa, gdy protestuje 200-tysięczne miasto Radom, w sytuacji, gdy decyzje cenowe nie zależą w najmniejszym stopniu od dyrektora Łucznika czy prezydenta miasta?
Biurokraci od wielu lat i w wielu formach starali się uwolnić kłopotliwego konfrontowania swych (zazwyczaj niekorzystnych dla robotników) decyzji z gniewem robotniczym. Stąd mocna tendencja do odpolitycznienia konfliktu, do sparametryzowania zarządzania, tak, żeby to jakoś tak samo z siebie wychodziło, że robotnicy mają coraz bardziej materialnie rezygnować na rzecz biurokracji. I ta tendencja, której reprezentantami była między innymi i redakcja Polityki i dodatek do Życia Warszawy - Życie i nowoczesność, a później Konwersatorium Doświadczenie i Przyszłość - powoli zmajoryzowała myślenie biurokracji.
Zastanów się, west - co było następnym ważnym w tym względzie krokiem ekipy Gierka (już bez Jaroszewicza? Otóż latem 1980 roku dokonano podwyżki cen mięsa i wędlin poprzez przesunięcie ich części do tzw. sklepów komercyjnych, czyli dokonano ruchu w kierunku urynkowienia, by to sam rynek, co prawda w swej ułomnej formie, decydował o cenach.
Trudno dyskutować z trockistowską wiarą, bo jest ona całkowicie odporna na fakty, takie np. że rozwarstwienie majątkowe w tym "biurokratycznym modelu" wynosiło 1:3 (zarobki 10% najmniej zarabiających do 10% zarabiających najwięcej).
Pozostaje wzruszenie ramion.
od dyskusji o sprawie przechodzisz do "dyskusji" o personaliach. Mianowano mnie Żydem, masonem, pedałem to mogę być i trockistą, jeśli poprawi to jakikolwiek sposób Twoje samopoczucie. Bardzo chętnie poznam jednak źródła, na jakich opierasz swoje przekonania o tak egalitarnym charakterze podziału dochodów w PRL.
Nigdy tak egalitarnie w PRL z płacami nie było, pomijając to, że poza zróżnicowaniem płacowym istniały jeszcze inne pozapłacowe elementy nierówności, takie jak choćby jak przeskoczenie kolejki w wieloletnim oczekiwaniu na mieszkania czy choćby przydział telefonu, że nie wspomnę o wielekroć przytaczanych przez pamiętających te czasy talonach lub asygnatach na samochody. Przydział mieszkania poza kolejką to był po prostu majątek - to taka drobna różnica, czy zostajesz najemcą lub spółdzielcą w 1972 czy 1984 roku. Owszem, można to wszystko zanegować, ale wtedy wpadniesz wescie w jeszcze większy kłopot - będziesz musiał udowodnić,że robotnicze protesty brały się po prostu z nadmiaru egalitaryzmu. Powodzenia!
Podam Ci jutro, tylko znajdę książkę, gdzieś leży :-). Co prawda odnosiło się to do późnego Gomułki, czyli parę lat wcześniej.
Być może różnie rozumiemy pojęcie "nierówności społeczne", ale pomysł żeby wszyscy mieli "po równo" to jakieś koszmarne majaczenia które nigdy komunistom czy socjaldemokratom do głowy nie przychodziły, i chwała Bogu. Natomiast niewielki stopień rozwarstwienia społecznego w PRL, moim zdaniem, nie pozwala na obronę tezy o "równościowym" podłożu protestów.
PS
Jeżeli nie jesteś trockistą to dobrze :-)