Tym razem zadecyduje nie potentat światowych długów lecz potentat światowych rezerw. Jeżeli przypadkiem stanie się inaczej, wszyscy za to zapłacimy.
I daj Panie Boże, by się to spełniło!
Wielu zachodnich liberałów jest znacznie mniej liberalnych ekonomicznie i zdolnych do krytycznej rewizji poglądów (zwłaszcza w obliczu kryzysu), niż nasi domorośli lyberałowie. Dla nich pewnie to komuchy. Cóż, co kraj to obyczaj.
Typowe: typ najpierw zmasakrował społeczeństwa Europy Wschodniej (pamiętam jak nazywano go "Sachsenhausen"), doprowadził do zapaści gospodarczej, umożliwił rozkradnięcie majątku - potem przeprosił ("Sorry!") i już jest wszystko w porządku. Może wspierać Occupy jako "lewicowy" kandydat na prezesa Banku Światowego. Lewica zachwycona: nasz człowiek!
@Typowe: typ najpierw zmasakrował społeczeństwa Europy Wschodniej (pamiętam jak nazywano go "Sachsenhausen"), doprowadził do zapaści gospodarczej, umożliwił rozkradnięcie majątku - potem przeprosił ("Sorry!") i już jest wszystko w porządku.
Sam jeden człowiek nie jest w stanie zrobić nic, jeśli nie stoi za nim siła polityczna, oczekiwania społeczne i poparcie.
Nie zapomnijmy dodać więc dla młodych czytających forum, że w 1989 Sachs był ekonomicznym doradcą "Solidarności", przygotował wstępny projekt planu Balcerowicza, pierwszego niekomunistycznego rządu po 1945 roku.
Planu tego nie wprowadzano pod lufami karabinów tylko na fali tęsknoty Polaków do życia w takim samym ustroju jak na 'demokratycznym' Zachodzie, czytaj: kapitalizmie.
Mark Weisbrot (ekonomista, który uczestniczył w tworzeniu Banku Południa, niektórym może być znany jako doradca Stone'a przy pracy nad filmem dokumentalnym "South of the Border") o tym, dlaczego Sachs mógłby choć w niewielkim stopniu zmienić Bank na lepsze: http://www.guardian.co.uk/commentisfree/cifamerica/2012/mar/08/jeffrey-sachs-better-world-bank-president
wyjść na prostą. Polityka to nie miłość, gdzie można i należy kierować się emocjami. Polityka to nauka ścisła, niczym matematyka. Gdy opanujemy podstawowe działania to i wynik będzie taki, jak powinien.
Emelemku, być może w następnej klasie nauczyciel opowie wam, że kapitalistyczna transformacja firmowana przez Sachsa i Bank Światowy miała miejsce nie tylko w Polsce. Zaś ani w Rosji ani w Boliwii Solidarności nie było.
Natomiast wpis Mandarka udowadnia po raz kolejny bezdenną naiwność (to najłagodniejsze, co mi przychodzi do głowy) lewicowców. Ludzie pokroju Sachsa najpierw wprowadzają neoliberalizm i czerpią maksimum korzyści z tego procederu, zaś gdy źródło dochodu wyschnie (bo wszystko co było do sprywatyzowania jest już sprywatyzowane) "rewidują" poglądy i wpychają się na czoło protestujących przeciwko ich reformom. To trochę tak, jakby po II wojnie Goebbels z Bormannem ogłosili się przywódcami ruchu antyfaszystowskiego!
"Polityka to nauka ścisła, niczym matematyka. Gdy opanujemy podstawowe działania to i wynik będzie taki, jak powinien. "
Nawet matematyka nie jest nauka ścisłą. Fizyka tez nie.
Powiedzą wam to matematycy i fizycy. Liczby zespolone czy całki odkryto metodami indukcji a nie dedukcji. Newtonowskie równania dynamiki tez nie są ścisłe bo zawieraja jedynie kierunki wektorów sił a nie np. ich pochodne po czasie itd.
Terminu "ścisłe" przy obecnym stanie wiedzy o lukach w wiedzy już się w metodologiach nauk nie używa. Jedyne co można powiedzieć o naukach to, to że są albo przyrodnicze albo społeczne a ze wzgledu na sposob dochodzenia do uogólnień dzieli sie je na nomotetyczne bądź idiograficzne, wzglednie dedukcyjne czy indukcyjne.
Te nomotetyczne to takie w których na podstawie istniejących praw formułuje się hipotezy weryfikuje potem empirycznie a idiograficzne to takie gdzie na podstawie wielkiej liczby przypadków można dokonać uogólnienia.
Matematycznie biorąc w pierwszym przypadku dana jest funkcja i szukamy zmiennych w drugim szukamy samej funkcji na podstawie zmiennych o ile taka funkcja istnieje.
O ile mi wiadomo w naukach społecznych nie zapisano żadnych zjawisk w postaci funkcji matematycznych, poza prostymi zależnosciami liniowymi w dość oczywistych sprawach.
Chyba że ktoś wierzy w takie historie jak ta z "Fudacji" Asimowa. Bohater piecioksiegu Hari Seldon stworzył tam coś takiego jak psychohistorię i matematycznie, funkcjami opisał historię polityke i całą resztę nauk społecznych. Ale to s-f.
Ze znanych mi przypadków realnych to panowie Stali i Hitler powaznie, zdaje się traktowali możliwość polityki jako skończonej nauki przyrodniczej. Ludzkość ich nie zrozumiała i i dzisiaj nazwała zbrodniczym totalitaryzmem ich wiekopomne dzieła.
Ale isnieją jak widać spadkobiercy, którzy wierza w matematyczne sterowanie społeczeństwem. Nie tylko na tym forum ale też w oficjalnej polityce. Tacy ekonomowie ja balcerowicz, winiecki i ich przydupasy z TV.
Ludzie. nie piszcie takich złotych myśli. Jak czytam czy słucham takich tekstów:'ekonomia nie jest polityką", "polityka to nauka ścisła" , "kobiety są z Wenus a mężczyzni z Marsa" to od razu taki filozof jawi mi się jako idiota nauczony formułek z kolorowych pism, tv i internetu. Klasyczny konsument. facet gadżeciaż i odpierdolona na różowo łowczyni promocji razem w parze celem okazania swej inteligencji pierdolą takie teksty, że niby myślą.
Vomit!!!
Funkcje wykładnicze mogą być stosowane do opisów zjawisk społecznych, ale to ciekawostka bo funkcja wykładnicza jest odzwierciedleniem cykli naturalnych takich jak np. zależność stopnia rozwoju od jego stadium. Podstawą potęgi takiej funkcji jest bowiem liczba e czyli podstawa logarytmu naturalnego. Zmienne są wykładnikiem.