1) o energię się nie martwcie, to załatwi wolny rynek, to czego używać mniej czy więcej w produkcji czy końcowej konsumpcji reguluje mechanizm wolnorynkowych cen
2) interwencjonizm wojskowy rządu USA to przejaw przemocy państwa a nie wolnego rynku
Czyli, problemy wolnego rynku to problemy wyimaginowane, a prawdziwe problemy to problemy przemocy państwa.
alez my wierzymy w niewidzialna wole wolnego rynku ktora rozwiaze problem energetyczny swiata swoja niewidzialna reka, tylko pytanie, czy wtedy nie bedziemy czytac tylko przy swietle dnia z kamiennych tabliczek ?:)
Nie przejmuj się jeżeli nie rozumiesz jak działa mechanizm wolnorynkowych cen w kształtowaniu struktury produkcji. On świetnie działa niezależnie nie tylko do waszej ignoracji, ale nawet od ignorancji przedsiębiorców.
pytanie czy działa niezaleznie od ignorancji jlibera:)
swoją drogą fascynujące jest to i novum, zdaniem matołków wolny rynek nawet ropę nam rozmnoży...
Jeżeli przedstawione scenariusze są prawdopodobne, to czekają nas wszystkich ciężkie czasy. Nikogo nie oszczędzą, a biorąc pod uwagę ostatni kryzys, prędzej bogacz zapłaci komuś za zabicie biedaka niż żeby się podzielił swoim bogactwem.
Lewicowe organizacje, socjalistyczne, anarchistyczne i inne, znają właściwy know-how, jak przetrwać, jak walczyć, ale przede wszystkim jak pomagać sobie, jak żyć w braterstwie i pokoju, jak zastępować struktury państwowe spółdzielniami i kooperatywami.
Czytajmy klasyków!! Organizujmy się!!
>>zdaniem matołków wolny rynek nawet ropę nam rozmnoży...
Tego nie powiedziałem, czytaj ze zrozumieniem. Powiedziałem że nawet jeżeli ropa się całkowicie skończy jutro, to nie będzie to stanowiło najmniejszego problemu dla wolnego rynku.
Lewicowe organizacje na pewno wiele dupereli potrafią, ale jak trzeba stworzyć dochodowe miejsca pracy, to już tylko znak zapytania w zamglonych oczętach pozostaje (a to przedsiębiorcy jeszcze nie stworzyli za nas???).
państwa OPEC juz 30 lat podają tą samą ilość rezerw ropy, co musi być zwyczajnym kłamstwem - a jej zużycie wzrasta 4 razy szybciej niż odkrywanie nowych złóż
koncerny takie jak Monsanto próbują zmusić nas do używania nasion modyfikowanych genetycznie, których używanie nie powoduje wzrostu plonów, a same uprawy przestały byc odporne na choroby i szkodniki - istnieją już pierwsze mutacje uodpornione na modyfikacje
środki, którymi spryskuje się uprawy niszczą bioróżnorodność i podejrzewa się, że odpowiadają za masowe znikanie pszczół - więc jeśli nie zwalczy się takich koncernów, czeka nas głód w rodzaju wielkiego głodu w Irlandii w XIXw
plany wydobywania ropy na terenach artkycznych (gdzie nie wiadomo nawet co robić w razie wycieku) i rozmrożenie metanu uwięzionego w tajdze dokończą dzieła
zostaną po nas piramidy i reklamówki
kupuje od Putina (-:
problemem nie jest brak ropy naftowej, lecz nieodpowiednie jej używanie. Miliardy ton torebek plastykowych zaśmiecają świat, spływają z rzekami do morza i tam są przyczyną śmierci np. płetwali, które pływające w wodzie worki plastykowe biorą za mięczaki i je zjadają. Skutkiem tego ich żołądki są wypełnione plastykiem, którego nie mogą one strawić ani wydalić i one umierają z głodu i zatrucia. Miliardy tego są, tych śmieci. Miliardy butelek plastykowych, w których ludzie kupują wodę pitną, tak, jakby wody pitnej nie dało się rozprowadzać zwykłymi wodociągami!
Nie cierpimy na żadne braki żadnych surowców, lecz świat został opanowany przez obłąkańców żądnych forsy, czyli władzy nad ludźmi i żadna cena nie jest dla nich za wysoka, by cel osiągnąć. W ogóle nie potrzeba produkować tylu rzeczy, bo większość z nich zalega magazyny albo ląduje na wysypiskach śmieci. Tzw. zwiększanie wydajności po to, by móc to przeliczać na pieniądze wymyślone jedynie przez człowieka, czyli narobić się jak osioł w celu uwiarygodnienia jakiegoś mitu - to paranoja, wymysł chorych ludzi. Nie mamy żadnego postępu, bowiem wszystko to, co ludzie z tzw. rozwiniętych krajów wymyślili, obraca się w efekcie końcowym przeciw nam wszystkim. Nie żyje nam się dzięki temu lepiej ani lżej, a przeciwnie - wszystko podporządkowane zostało zarabianiu pieniędzy w celu biologicznego przetrwania. Ale biologicznie przetrwać można także bez tych "nowoczesnych" pierdoł, zaśmiecających nasze mieszkania i cały świat. Możliwe było zaprojektowanie np. komputera, który miałby wymienialne jedynie poszczególne moduły, a sama podstawa byłaby użyteczna przez dziesięciolecia. Ale pazerność kapitalistów zmusza ludzi do tego materialistycznego tańca chocholego w efekcie którego wszyscy staniemy się obłąkani materią. Rozwiązaniem byłoby tworzenie kilkuhektarowych gospodarstw rolnych dla rodzin, by były one możliwe samowystarczalne. Na wsi ludzie - kiedyś, bo teraz są już zepsuci - potrafili żyć w zgodzie z Naturą, hodowali zwierzęta zgodnie z ich naturalnymi potrzebami, nie marnowali niczego i użytkowali wielokrotnie przedmioty aż do ich całkowitej nieprzydatności do naprawy.
Na świecie jest wszystkiego pod dostatkiem. Ale ludzi gonią kapitaliści w ślepy zaułek materializmu, konsumowanego za wszelką cenę i kosztem milionów nędzarzy.
Miejsca jest dla wszystkich dość. Jedzenia jest dla wszystkich dość. Wody jest dla wszystkich dość. To nie świat jest dla człowieka za mały, lecz ego człowieka za duże, by się na świecie pomieścić. Chciwość i pazerność nigdy jeszcze i u nikogo nie zostały zaspokojone do końca. Ten materialny obłęd może przerwać tylko śmierć. I w tym kontekście można powiedzieć, że dzięki Bogu kiedyś umrzemy wszyscy.
Odnośnie śmierci, czytałam interesujący artykuł, a raczej przeczytał mi go Stary, bo to jest po angielsku.
Chciałam to mieć po polsku, by to sobie spokojnie przemyśleć i mam to na dysku. Załączam, bo kto wie, komu i do czego może się to przydać?
"Duchy zmarłych
Dla współczesnego człowieka pytaniem jest, czy wierzyć, że istnieją duchy, czy nie. Ponieważ to jest bardzo nieznany obszar i dopóki nie będzie w pełni zbadany, zawsze będzie tworzyć złudzenie, że to jest coś boskiego.
Więc powinniśmy wiedzieć nawet o duchach – kim one są, jak one działają i jak one funkcjonują.
Wielu powie teraz „my nie wierzymy w duchy”. Czy wierzycie w to, czy nie, one istnieją. Chrystus nie kłamał, On wyciągał duchy i umieszczał je w świni, i On wyraźnie powiedział „trzymajcie się z dala od duchów”.
Te duchy są ludźmi. My możemy być duchem jutro, jeśli zechcemy. Gdy umieramy, nie umieramy w pełni. Tylko element ziemi, który tworzył nasz wygląd w materialnej postaci. Tylko ta część umiera, reszta pozostaje i wchodzi w obszar, który nazywamy preta loka, gdzie robi się coraz mniejsza i mniejsza. Aż dochodzi do rozmiarów płodu, albo można powiedzieć, bardzo małego płodu. Ono tam czeka. Ale niektórzy z ludzi, gdy umierają, są niezaspokojonymi duszami. W sanskrycie nazywamy je apruktab, to znaczy, w swoim życiu oni tęsknili bardzo za różnymi rzeczami i nie mogli osiągnąć swoich celów i wtedy umarli. Na przykład matka umiera w czasie porodu. Jej dziecko się urodziło, ona widzi to dziecko i umiera. Ona martwi się o dziecko i chce się nim opiekować. Ojciec umiera nagle w wypadku. Jego dzieci zostały i on martwi się o opiekę nad dziećmi. Niektórzy ludzie są bardzo ambitni w życiu – bardzo, bardzo ambitni – i oni umierają zanim spełnią swoje ambicje. Oni też stają się duchami. Są ludzie, którzy byli torturowani, dręczeni i zabici. Oni też umierają ale nie chcą żyć w preta loka, lecz chcą niepokoić ludzi, którzy ich męczyli. Więc jest wiele rodzajów ludzi, którzy stają się duchami. Możemy ich podzielić na dwa rodzaje. Jeden rodzaj to ci, którzy są bardzo agresywni, ambitni, egoistyczni, despotyczni, którzy po śmierci stają się duchami. Ten obszar znany jest jako obszar nad-świadomości. Tak wielu guru’s i ascetów, którzy wyrzekli się tego świata i poszli w Himalaje i tam skręcili sobie kark, albo robili różne drastyczne ćwiczenia, które nazywamy ravini pranayam, gdy oni umierają bez oświecenia duchowego, oni też są w obszarze nad-świadomości i pozostają na prawej stronie istot ludzkich.
Na naszej lewej stronie – ponieważ człowiek jest odbiciem, albo możemy powiedzieć, jest mikrokosmosem większego makrokosmosu, który jest Virata – ponieważ ich odbicie jest na prawej stronie Virata, więc możemy powiedzieć, że oni są obecni na naszej prawej stronie. Ten drugi rodzaj, który należy do kategorii ludzi, którzy są uciskani, dręczeni, torturowani, poniżani, znieważani. Tacy ludzie, gdy umierają, chcą zemścić się swoimi podstępnymi metodami. Więc oni pozostają na lewej stronie Virata i w ten sposób umieszczają się w kolektywnej pod-świadomości, która jest na lewej stronie. To są dwa główne rodzaje ludzi, którzy stają się duchami. Ale mogą być też mieszaniny, może być każdy rodzaj ducha. Mogą być też dobre duchy, dobrzy ludzie, którzy próbują tylko pomóc swojej rodzinie i tym podobnie. Te duchy próbują się objawić. Na przykład duchy z nad-świadomości.
[…]
Niektóre z tych duchów są kontrolowane przez ambitnych, tzw. guru. Teraz co robią ci tzw. guru? Oni szukają i jeśli odkryją, że jakiś zły geniusz umarł gdzieś, oni wiedzą, że on był złym geniuszem, wtedy podążają za jego ciałem i starają się zdobyć część jego ciała i zabierają ją ze sobą. Duch zmarłego pozostaje w pobliżu ciała do trzynastu dni i obserwuje co się dzieje z ciałem. Więc gdy ten duch widzi, że część jego ciała, która miała tworzyć jego ciało znowu później, jest zabrana przez tych ludzi i oni będą coś z tym robić, więc on pojawia się przed nimi i oni wiedzą jak z nim rozmawiać. Łatwo jest się porozumieć.
[…]
Więc ten duch zostaje przechwycony przez tych ludzi i oni zaczynają używać tych nad-świadomych duchów. Te duchy, będąc pojmane, i będąc bardzo inteligentne, one działają w ich rękach."
Dyskutowanie o tym tekście jest bez sensu, ponieważ nikt z żyjących nie ma wystarczająco dużo danych, by temu zaprzeczyć czy to potwierdzić. Natomiast można się nad tym zastanowić choćby w kontekście historii ludzkości. W kościele katolickim praktykowane są np. tzw. relikwie. Czyżby katoliccy hierarchowie wiedzieli takie rzeczy i używając ich ukrywali przed ludźmi tą wiedzę?
co do plastiku: kiedyś paliwo, papier i plastik (a właściwie coś bardzo do niego podobnego) były produkowane z konopii, dpóki dwoch facetów w stanach nie wpadło na pomysł, że psuje im to rynek zbytu (opatentowali metodę produkcji papieru z drewna i zajmowali sie jego produkcją)
zorganizowali całkiem niezłą kampanię prasową przeciwko konopiom, używając nazwy "marijuana", aż doprowadzili do zakazu uprawy "marijuany" na terenie usa
reszta to tylko historia
jliber - twój wolny rynek raz już był - padł, więc przestan wierzyć w utopie i wróć do rzeczywistości
gdyby wrócić do zasad wolnego rynku, to kapitaliści na drugi dzień wycięliby ostatnie drzewo i dobili ostatniego konsumenta
Swoje pomidory od gazu łupkowego ......
A My?
Wielce Szanowny panujący nam Wielmożny Donald Tusk I i jego świta ......
w Polsce zagrożonej najbardziej w Eurpie pustynnieniem gleby ( patrz Wędrujący Świat G.W. Kołodki) chce koncernom zchodnim udostępnić nasze łupki.....oraz miejsca dla elektrowni atomowych.
Po Wielmożnym Donaldzie Tusku I i jego ferajnie nie zostanie nic ...... ino może spalona ziemia i biedny Lud.
jacek marksista
To trudny przypadek psychologiczny - już wie, że jest bardzo źle, ale jeszcze ma nadzieję, że jakoś to rozejdzie się po kościach, jeśli zaczniemy oszczędzać.
Ale jeśli nawet zaczniemy te oszczędności, to i tak to nic nie pomoże - pisałem o tym już kilka razy.
Żyjemy u schyłku naszej cywilizacji i schody dopiero się zaczynają. Nie chcę tu wymieniać tego, co nieuchronnie ludzkość czeka, bo i tak nikt w to nie uwierzy, tak jak nie wierzyli do ostatniej chwili w swą śmierć skazańcy, czekając na jakiś cud.
Niektórzy doczekali tego cudu i o tym opowiedzieli.
Ale to była garstka i tak samo będzie tym razem.
Tarak = Pytia
odpuść ..... to nie przystoi klasycznemu socjaldemokracie.
jacekx marksista
napisać Co czeka ludzkość z rąk bankierów i korporacji
......
Nędza i głód.
A co czeka bankierów i korporacje z rąk Ludzkości
.....
Rewolucja.
jacekx marksista
>>doprowadzili do zakazu uprawy "marijuany" na terenie usa
O, i na tym się skup, na walce z przemocą państwa.
>>jliber - twój wolny rynek raz już był
Gdzie, kiedy, panie, oświeć mnie.
>>przestan wierzyć w utopie
To utopia czy był, zdecyduj się.
>>gdyby wrócić do zasad wolnego rynku, to kapitaliści na >>drugi dzień wycięliby ostatnie drzewo i dobili ostatniego >>konsumenta
Uojej, to na kim by zarabiali jakby konsumentów wybili? Jaka głupota.
"Czyli, problemy wolnego rynku to problemy wyimaginowane"
Wiara w cudowną moc "free market fairy" wiecznie żywa :)
"a prawdziwe problemy to problemy przemocy państwa."
Przecież tylko dzięki tej przemocy państwa coś takiego jak kapitalizm może funkcjonować. Plucie liberałów na instytucje która podtrzymuje ubóstwiany przez nich system, zawsze mnie zadziwiało.
>>Wiara w cudowną moc "free market fairy" wiecznie żywa :)
Jaka tam wiara, zwykłe rozumowanie. Znasz takie coś, rozumowanie? Czy może duch historii z was wypłoszył?
>>Przecież tylko dzięki tej przemocy państwa coś takiego jak >>kapitalizm może funkcjonować.
Najazdy wojskowe USA na inne kraje to naruszenie cudzej własności prywatnej, a kapitalizm wymaga _ochrony_ własności prywatnej aby można nią było handlować na wolnym rynku. Nie próbuj zwalać win państwowego interwencjonizmu, czyli naruszania praw własności, na samą instytucję praw własności, oszczędź struganie idioty na inną publiczność.
"Jaka tam wiara, zwykłe rozumowanie."
Wiara polegająca na rozumowaniu iż wolny rynek wszystko załatwi.
"Najazdy wojskowe USA na inne kraje to naruszenie cudzej własności prywatnej"
USA najeżdżają inne kraje, głównie po to by chronić lub realizować interesy rodzimych kapitalistów. Ale przecież to tylko jedna z form, ukochanej przez liberałów "rynkowej gry" - tyle że w skali międzynarodowej.
"Nie próbuj zwalać win państwowego interwencjonizmu, czyli naruszania praw własności, na samą instytucję praw własności, oszczędź struganie idioty na inną publiczność."
Ta instytucja praw własności istnieje tylko dzięki temu, że stoi za nią państwowy przymus a więc i jego interwencjonizm.
historia zna więcej przypadków producentów zarabiających świadomie na szkodzeniu swoim klientom, niż producentów dbających o swoich klientów - czym większy jest i silniejszy podmiot gospodarczy, tym mniej podmiotowa jest jego relacja z konsumentem - osobisty kontakt rzemieślnika, na którym jeszcze można było polegać z klientem, został zastąpiony przez kampanie promocyjne, które nie mają na celu podawania do wiadomości wszystkich cech produktu, tylko stworzenie wiernego, utożsamionego z marką klienta
z tego powodu kapitalizm o którym mówisz jest utopią - prawdziwa historia koncernów, ta o której nie dowiesz z oficjalnych kampanii PR, to historia prowadzących działalność gospodarczą psychopatów, którzy zabijają swoich klientów
Nie wiem co bierze Jiber, ale stuff musi naprawdę zdrowo go trzepać :)
>> Powiedziałem że nawet jeżeli ropa się całkowicie skończy jutro, to nie będzie to stanowiło najmniejszego problemu dla wolnego rynku.
Tak, gdyż "wolny" rynek przestanie istnieć.
>> To trudny przypadek psychologiczny - już wie, że jest bardzo źle, ale jeszcze ma nadzieję, że jakoś to rozejdzie się po kościach, jeśli zaczniemy oszczędzać.
Problem (czy rozwiązanie) nie polega na zmniejszeniu zużycia przez "oszczędność", ale przez zmianę potrzeb.
Efektywnie, bez pogorszenia jakości życia, a nawet z jej
poprawą, można zredukować potrzeby energetyczne współczesnych społeczeństw o 80% już teraz.
Problem "trudności w lądowaniu", nawet przy oddolnym zbiorowym "wysiłku" (czy współpracy) wynika głównie z czynnego oporu który będzie obecny (nawet) przy takiej zmianie ze strony przemysłu i obecnych rządów.
>>Najazdy wojskowe USA na inne kraje to naruszenie cudzej własności prywatnej,
Historia na której zbudowana warstwowo jest współczesność, a więc historia własności prywatnej w obecnym kształcie, to historia najazdów...
>>Tak, gdyż "wolny" rynek przestanie istnieć.
Hahahaha. Gdyby słuchać histerii pseudointelektualistów, wolny rynek powinien był upaść zanim w ogóle powstał :) Wolny rynek stanowi dla was podobny problem koncepcyjny co ewolucja dla konserw. Przecież to nie może być!!! :)
>>Problem (czy rozwiązanie) nie polega na zmniejszeniu >>zużycia przez "oszczędność", ale przez zmianę potrzeb.
Tym właśnie steruje mechanizm wolnorynkowych cen.
>>Efektywnie, bez pogorszenia jakości życia, a nawet z jej
>>poprawą, można zredukować potrzeby energetyczne >>współczesnych społeczeństw o 80% już teraz.
Tylko po co, po to aby uzasadnić Twoją przydatność do czegokolwiek?
>>Historia na której zbudowana warstwowo jest współczesność, >>a więc historia własności prywatnej w obecnym kształcie, >>to historia najazdów...
Usprawiedliwanie złodzieja tym że w ogóle istnieje coś co można ukraść jest upośledzone, delikatnie mówiąć.
>>USA najeżdżają inne kraje, głównie po to by chronić lub >>realizować interesy rodzimych kapitalistów.
99% państwowego interwencjonizmu jest po to by chronić lub realizować interesy jakichś kapitalistów, tych którzy mają najsilniejsze rządowe lobby, kosztem konsumentów i podatników lub innych kapitalistów. Kapitaliści są największym wrogiem kapitalizmu. Poczytaj Bogactwo Narodów, tam jest to wyjaśnione. Adama Smitha powinieneś znać, w końcu na jego upośledzonej teorii wartości opartej na pracy stoi cały marksizm.
>>Ale przecież to tylko jedna z form, ukochanej przez >>liberałów "rynkowej gry" - tyle że w skali międzynarodowej.
Gra rynkowa może zachodzić jedynie przy poszanowaniu praw własności. Najazdy zbrojne są przejawem państwowego intewencjonizmu, naruszania praw własności, w dodatku finansowane są przez wasze ukochane podatki.
>>Ta instytucja praw własności istnieje tylko dzięki temu, >>że stoi za nią państwowy przymus a więc i jego >>interwencjonizm.
Usprawiedliwianie złodzieja tym że istnieje coś co można ukraść jest upośledzone, delikatnie mówiąc. Państwo może chronić przed złodziejami, albo samemu być złodziejem, ma taki sam wybór jak każdy z nas. To że popieracie państwo złodziejskie obciąża tylko wasze sumienia, tylko wy będziecie się smażyć w robotniczym piekle.
>>historia prowadzących działalność gospodarczą psychopatów, >>którzy zabijają swoich klientów
Trzeba ci przyznać że jeszcze tak upośledzonej teorii nie słyszałem, że kapitaliści chcą zabić swoich klientów na których zarabiają. Respekt za nową granicę absurdu.
"Problem (czy rozwiązanie) nie polega na zmniejszeniu zużycia przez "oszczędność", ale przez zmianę potrzeb."
***
Na tym poziomie ogólności brzmi to zachęcająco.
Jeśli jednak przejść do szczegółów takiego hipotetycznego programu, to jasno widać, że to utopia.
Załamanie nie nastąpi za naszego życia, to jasne, ale dalsza przyszłość rysuje się marnie.
1. załamanie może nastąpić za naszego życia, nie musi - prawda jest taka, że nie da sie podać dokładnej daty
emisja co2 rośnie szybciej niż przewidywano, a co za tym idzie: ocieplenie klimatu postępuje prędzej niż zakładano
2. nawet nie trzeba tyle zmieniać potrzeb, co sposób ich zaspokajania, co prowadzi po części do zmiany trybu życia ja przesiadanie się z samochodów na rowery), do zmian architektonicznych terenów miejskich, oraz zmian w technologiach przemysłowych na energooszczędne i mniej uciążliwe dla środowiska
zmiany nie są trudne do wprowadzenia, wymagają tylko politycznej woli i siły do przeciwstawienia się biznesowi
Klimat ociepla się, ale wg. mojej na ten temat wiedzy, nie jest to związane z działalnością człowieka - Ziemia cyklicznie przechodzi takie ocieplenia co kilka milionów lat i teraz właśnie nadchodzi ten nowy cykl i dlatego nic nie będzie działo się gwałtownie.
Jeśli chodzi o ropę, to są jej dość duże rezerwy na szelfach arktycznych, więc wizja szybkiego jej braku oddala się,
ale będzie coraz drożej a to przeniesie się na stosunki społeczne, czyli rozruchy i wojny lokalne a to z kolei wyklucza porozumienie się.
Moim zdaniem.
co do wpływu człowieka na ocieplanie się klimatu proponuję zrezygnować ze swojej wiedzy, a zapoznać się z wiedzą naukową
wydobywanie ropy na terenach arktycznych nie ma sensu z dwóch powodów: pierwszym jest ocieplenie klimatu - to tylko pogorszy sytuację w której się znajdujemy, drugim jest brak technicznej możliwości czyszczenia wycieków - a że wycieki będą miały miejsce, to dam sobie obie ręce uciąć
nie przyjmując do wiadomości, że koncerny nie mają najmniejszych oporów przed szkodzeniem konsumentów (nie wspominając o robotnikach wyzyskiwanych w strefach ekonomicznych na wschodzie) udowadniasz tylko swój brak znajomości faktów
a z brakiem znajomości faktów dyskutować się nie da
co do twierdzenia, że wolny rynek będzie się miał całkiem nieźle kiedy braknie ropy... otóż nie
po pierwsze, równie dobrze możesz twierdzić, że wolny rynek może kwitnąć w najlepsze po roztopieniu się czap biegunowych, po wycięciu lasów i wytępieniu większości gatunków - generalnie twierdzisz z niezbitą radością potwierdzając niechcący co sam napisałem: daj kapitalistom wolność, a na drugi dzień wytnie ostatnie drzewo i zatruje ostatniego klienta
kiedy braknie ropy, będzie jeszcze mniej wolności na rynku, niż jest teraz, to ci spokojnie mogę gwarantować
a teraz matołku, zanim coś odpowiesz bezmyślnie, zapoznaj się z faktami, potem możesz wrócić do dyskusji
Wolny rynek da sobie radę nawet gdyby cena ropy wzrosła 100 razy od następnego dnia. Wtedy bogacze nadal będą jeździć do pracy samochodem. Natomiast sklepikarze będą zmuszeni podnieść cenę chleba trzy razy ze względu na większe koszty dowozu. Biedni ludzie, którzy w tej chwili 60% wydatków przeznaczają na żywność umrą z głodu. Wolny rynek da sobie radę lecz ludzie zginą.
Sytuacja nagłej utraty dostępności ropy miała już wiele razy miejsce w historii - głównie podczas wojny. Wszystkie kraje w tym czasie ograniczały sprzedaż benzyny obywatelom.
Podobna sytuacja dotyczy żywności. W Wielkiej Brytanii podczas II wojny światowej żywność była na kartki. Władze uznały, że wolny rynek nie rozwiąże w najlepszym stopniu sprawy dostępu do żywności ludziom.
Podobnie postąpiły Niemcy hitlerowskie w okupowanej Polsce. Wprowadziły kartki na żywność. Los narodu polskiego był Hitlerowi obojętny a nawet miał on wrogie zamiary lecz uważał, że trzeba chronić ludzi przed śmiercią głodową.
Jiliber i inni liberałowie traktują ludzi gorzej niż Hitler Polaków.
Jacy "socjaliści" takie wizje "socjalizmu" jak widać.
>>daj kapitalistom wolność, a na drugi dzień wytnie ostatnie >>drzewo i zatruje ostatniego klienta
Zakładasz że lasy są państwowe. Wszystkie problemy wolnego rynku wynikają z braku prywatnych praw własności. Za zatruwanie klientów się idzie do więzienia, pewnie zakładasz że sądów i policji nie ma. Upośledzone założena, upośledzone wnioski.
>>będzie coraz drożej a to przeniesie się na stosunki
>>społeczne, czyli rozruchy i wojny lokalne a to z kolei >>wyklucza porozumienie się
Będzie drożej tylko w krajach UE gdzie jest za dużo takich myślących jak Ty, czyli gdzie wolny rynek kuleje. W normalnych wolnorynkowych krajach takich jak USA teraz gaz jest najtańszy od 10 lat.
odsyłam cie do tego co napisałem wcześniej: zapoznaj się z faktami
gdybyś znał fakty, nie odpisałbyś mi tego co odpisałeś - a z ignorancją dyskutować się nie da
ps.
mam dość ludzi takich jak ty, czy weast, którzy twierdzą, że ludzie muszą zachowywać się zgodnie z aktualnie wyznawaną przez nich kapitalistyczną religią, ignorując niepasującą do ich religii rzeczywistość
Na prawdę zapoznał się Pan z wszystkimi źródłami naukowymi na ten temat ?
Nie wierzę !
po co wy z tym libertariańskim zelotą w ogóle dyskutujecie?
Te trolle są przewidywalne do porzygania, nic tylko masturbują się swoją wiarą w nigdzie i nigdzie nieistniejący wolny rynek, próbując swoją dewiacją zarazić otoczenie - wypisz wymaluj świadkowie Jehowy nauk społecznych. Sam fakt, że mowa o totalnej abstrakcji głoszonej przez prymitywnych wannabe-technokratów z autorytarnymi zapędami pokroju Rothbarda, w moim przypadku oznacza EOT dla rozpatrywania "wolnego rynku" jako pożądanej alternatywy wobec realnego kapitalizmu.
Bardzo, bardzo nieliczni intelektualnie uczciwi libertarianie potrafią przyznać, że główna składowa ich światopoglądu jest czysto myślowym konstruktem, pozbawionym aktualnego - czy choćby historycznego - desygnatu w rzeczywistości społecznej (przykładem Chris Sciabarra) i z takimi od biedy można jeszcze popolemizować. Na @jlibera zwyczajnie szkoda klawiatury...
nie odbijaj piłeczki, bo problem nie dotyczy tego, czy przeczytałem wszystko, czy tylko większość, tylko przestań bawić się według swojej wiedzy i zwyczajnie poznaj rzetelne badania naukowe
"Kapitaliści są największym wrogiem kapitalizmu."
Masz rację, są jak dzieci które pożerają własną matkę :P
Nie wiem czemu zwalasz winę na państwo, skoro jest ono tylko narzędziem w rękach kapitału, a źródłem całego problemu jest właśnie kapitalizm.
"Gra rynkowa może zachodzić jedynie przy poszanowaniu praw własności."
Gra rynkowa może zachodzić jedynie przy istnieniu praw własności, a poszanowanie to sprawa drugorzędna. Każdy właściciel szanuje tylko swoją własność, inne są mu, przynajmniej obojętne. Na tym polega rynkowa konkurencja - "każdy sobie rzepkę skrobie".
"Najazdy zbrojne są przejawem państwowego intewencjonizmu, naruszania praw własności, w dodatku finansowane są przez wasze ukochane podatki."
Inicjatorami tego procederu są sami kapitaliści, więc szukaj winy we własnym ogródku.
"Usprawiedliwianie złodzieja tym że istnieje coś co można ukraść jest upośledzone, delikatnie mówiąc."
Nie rozumiesz. Bez tytułu prawnego, sygnowanego państwowym przymusem, twoje roszczenia do określonej rzeczy nic nie znaczą. Bez urzędowego papierka, na którym pisze że np. firma "jliber company" należy do jlibera, nie masz do niej żadnych praw. Pomstujesz na państwowy interwencjonizm, bez którego kapitalizm nie mógłby istnieć.
"Państwo może chronić przed złodziejami, albo samemu być złodziejem, ma taki sam wybór jak każdy z nas."
Podstawowym złodziejstwem jest sama instytucja prywatnej własności, gdyż pozwala jednym, żyć z pracy, innych.
>>Nie wiem czemu zwalasz winę na państwo, skoro jest ono >>tylko narzędziem w rękach kapitału, a źródłem całego >>problemu jest właśnie kapitalizm.
Mylisz przyczyny z warunkami. Istnienie praw własności nie jest przyczyną złodziejstwa, a jedynie warunkiem aby pojęcie złodziejstwa miało jakikolwiek sens. Ja chcę zlikwidować złodziejstwo, a nie sprawić że złodziejstwo nie ma sensu bo "nie ma niczego". Socjaliści są jak Kononowicz.
>>Każdy właściciel szanuje tylko swoją własność, inne są mu, >>przynajmniej obojętne.
Dlatego właściciele powodują państwo, aby chronić swoją własność.
>>Na tym polega rynkowa konkurencja - "każdy sobie rzepkę >>skrobie".
Rynkowa konkurencja polega na możliwości oferowania własnych produktów na rynku po dowolnych cenach, a nie na okradaniu innych.
>>Inicjatorami tego procederu są sami kapitaliści, więc >>szukaj winy we własnym ogródku.
Oczywiście, tyle że zastąpienie milionów kapitalistów jednym monopolistą jeszcze pogarasza sprawę, szczególnie że w socjalizmie władza i właściciel to już zupełnie samo, czyli wyzysk robotników przybiera gwałtownie na sile.
>>Nie rozumiesz. Bez tytułu prawnego, sygnowanego państwowym >>przymusem, twoje roszczenia do określonej rzeczy nic nie >>znaczą.
Doskonale rozumiem postulaty Kononowicza :) Tyle że ja chcę żyć :)
>>Podstawowym złodziejstwem jest sama instytucja prywatnej >>własności, gdyż pozwala jednym, żyć z pracy, innych.
Ciekawe. Czyli powinniśmy wzorować się na świecie zwierząt które nie mają instytucji praw własności? One mają najwyższy poziom życia?
Bahamy mają 0% podatków dochodowych czy od zysków firm. Nowa Zelandia zlikwidowała zupełnie dotacje dla rolnictwa. Niemcy nie mają płacy minimalnej. USA nie ma nawet czegoś takiego jak Kodeksu Pracy, VAT ani państwowego systemu emerytalnego.
Wszystko to bogate kraje a nie żaden myślowy konstrukt.
Ale masz rację, do libertarianizmu mamy generalnie daleko. Także historycznie nie był jeszcze przerabiany, w przeciwieństwie do np, komunizmu, który jest przerabiany już od XVI wiecznych anabaptystów czy purytan. Komunizm jest po prostu łatwiejszy koncepcyjnie. Prawa własności, jakie prawa własności? Zlikwidujmy prawa własności i żyjmy jak zwierzęta! Co się dziwić w popularność tej idei, w końcu niedaleko pada jabłko od jabłoni, jeszcze kilka tysięcy lat temu nie mieliśmy nawet rolnictwa. Dziwne jest to jak instytucja praw własności (a tym samym, cywilizacja) mogła w ogóle powstać wśród łowców-zbieraczy. Dlatego zawsze będzie mnóstwo takich Shoo-Kononowiczów dla których ten wynalazek sprzed paru tysięcy lat nie będzie nigdy koncepcyjnie do zaakceptowania.
Krócej można ......
to w większości pasożyty a proceder
przez nich uprawiany to pasożytnictwo ......
jacekx marksista
ma Pan najzupełniej rację, pozwolę sobie stwierdzić, Pan wybaczy. Im się jednak nie da nic wytłumaczyć, ponieważ oni uważają, że jak coś sobie pomyślą, to tak właśnie jest. Rzeczywistość nie ma dla nich znaczenia. Jak sobie znajdą jakiś pasujący fetysz, no to modlą się akurat do tego. Gdy podpasuje im inny, no to fetysz jest zamieniany jeden na drugi i po kłopocie. Posiadanie własnego stanowiska jest dla nich zbyt trudne, bo do tego trzeba używać mózgu, co zadaje im - jak widać - spory ból. Oni nie są w stanie zrozumieć takiej prostej sprawy, że posiadanie własnego zdania nie może i nie powinno wykluczać posiadania przez inne osoby zdania innego. A potem się dziwią, że tak łatwo może przyjść ktoś, kto ich będzie trzymał przy nodze krótko za mordę. Kumplem dla nich może być Pan jedynie wtedy, gdy bezwarunkowo przyznawać im będzie Pan rację. Nawet nie byłoby to takie złe, ale u nich nie działa to w drugą stronę i natychmiast w momencie, gdy Pan im by rację przyznał, będą uważać Pana za słabszego i tym bardziej narzucać się będą ze swoim stanowiskiem. Ot, taki kliniczny przypadek płaskomóżdża.
no to po kolei:
"Im się jednak nie da nic wytłumaczyć, ponieważ oni uważają, że jak coś sobie pomyślą, to tak właśnie jest. Rzeczywistość nie ma dla nich znaczenia."
zmiana klimatu jest faktem i sporo ponad 90% naukowców wskazuje działalność czlowieka jako przyczynę - mieć własne zdanie to jedna rzecz, ale kłócić się z rzeczywistością, chociaż mieści się w możliwościach posiadania własnego zdania świadczy o niskich zdolnościach intelektualnych
"Posiadanie własnego stanowiska jest dla nich zbyt trudne, bo do tego trzeba używać mózgu, co zadaje im - jak widać - spory ból."
ja mam swoje zdanie i swoją opinię, dyskusja polega na wymianie opinii pomiędzy ludźmi, którzy posiadają wiedzę w danym temacie, chociaż różnią się w interpretacji. jeśli ktoś tej wiedzy nie posiada, dyskusja nie ma miejsca.
posiadanie mozgu objawia się przyswajaniem informacji i korzystaniem z przyswojonej informacji.
jeśli tarak, lub ty, lub ktokolwiek inny, nie przyjmuje do wiadomości informacji z powodu jej niezgodności z waszą własną (i jakże cenną przez to) wiedza i opinią, to jesli o mnie idzie, możecie sobie zyc słodko gdzie i jak tylko wam sie żywnie podoba, ale dopóki nie zdobędziecie odpowiedniej w temacie wiedzy pozwalającej wam podjąć dyskusję, nie jesteście dla mnie partnerami do dyskusji
"Oni nie są w stanie zrozumieć takiej prostej sprawy, że posiadanie własnego zdania nie może i nie powinno wykluczać posiadania przez inne osoby zdania innego."
jestem w stanie to zrozumieć, to brak wiedzy u osób wypowiadających się mnie przeszkadza. bardzo.
"A potem się dziwią, że tak łatwo może przyjść ktoś, kto ich będzie trzymał przy nodze krótko za mordę."
bredzisz kochana
"Ot, taki kliniczny przypadek płaskomóżdża."
pretensonalna wiejska pensjonareczka z ciebie i tyle
Nie bawię się z Panem w zabawę "kto mądrzejszy" - przedstawiam swoje zdanie a czy pod jego wpływem zainteresuje się Pan omawianą problematyka głębiej , to już Pana sprawa.
litości
możesz sobie negować fakt, że ocieplenie jest wywołane dzialnością człowieka, ale proszę miej litość i nei wmawiaj mi, że twoja negacja ma źróło w dogłębnej znajomości tematu:)
Jak już napisałem, z odklejeńcami twojego sortu nie ma sensu wdawać się w dyskusję, ale dodam jedno zastrzeżenie: za wyjątkiem tych sytuacji, gdy schodzą z obłoków czystej abstrakcji na twardy grunt historycznego doświadczenia. Tobie akurat zdarzyła się ta chwila słabości, więc wspaniałomyślnie poświęcę ci mój cenny wolny czas i odniosę się do szeregu bzdetów z twojej odpowiedzi.
No to jedziem.
= Bahamy mają 0% podatków dochodowych czy od zysków firm. Nowa Zelandia zlikwidowała zupełnie dotacje dla rolnictwa. Niemcy nie mają płacy minimalnej. USA nie ma nawet czegoś takiego jak Kodeksu Pracy, VAT ani państwowego systemu emerytalnego.
Wszystko to bogate kraje a nie żaden myślowy konstrukt =
Angole mają w zwyczaju mawiać "correlation doesn't equal causation" i nie raz mają rację. A przynajmniej w twoim przypadku. Zwłaszcza w kontekście Niemiec, które swoją powojenną potęgę ekonomiczną zbudowały w dużej mierze na bazie szeroko zakrojonych inwestycji w infrastrukturę i rozwój przemysłu, dzięki układom zbiorowym między kapitałem a światem pracy, rozwiniętemu systemowi osłonom socjalnych dla proletariatu, uczestnictwie w historycznie uprzywilejowanych segmentach światowego rynku (tj. krajach swego czasu np. ostro jadących na kolonialnej grabieży, niewolnictwie itp), wpompowaniu w gospodarkę kasy amerykańskich podatników (plan Marshalla) itp itd - wszystko z istotnym udziałem niemieckiego i generalnie zachodniego etatyzmu. Nie twierdzę rzecz jasna, że brak jednolitej ustawowej płacy minimalnej nie ma zupełnie żadnego znaczenia, a jedynie że twoje argumentowanie nie dowodzi istnienia ciągu przyczynowo-skutkowego tak długo, jak długo ignorujesz te pozostałe czynniki.
Ale to generalnie typowa przypadłość libertarian. Ciepłym moczem olewacie historię, więc nawet nie śmiem że oczekiwać że zrobisz dla mnie wyjątek i odrobisz tę lekcję. Wy naprawdę wierzycie, że wasza zawieszona w ahistorycznej próżni teoria adekwatnie wyjaśnia i opisuje rzeczywistość społeczno-ekonomiczną. Nie wiem tylko czy śmiać się czy płakać?
= Ale masz rację, do libertarianizmu mamy generalnie daleko =
Ale mimo tej krzyczącej rzeczywistości czerpiesz z niej przykłady, rzekomo dowodzące wyższości twojego nigdy i nigdzie nieistniejącego systemu :-))) Logiczne to to jak sam sk*rwysyn.
= Prawa własności, jakie prawa własności? Zlikwidujmy prawa własności i żyjmy jak zwierzęta! Co się dziwić w popularność tej idei, w końcu niedaleko pada jabłko od jabłoni, jeszcze kilka tysięcy lat temu nie mieliśmy nawet rolnictwa. Dziwne jest to jak instytucja praw własności (a tym samym, cywilizacja) mogła w ogóle powstać wśród łowców-zbieraczy. Dlatego zawsze będzie mnóstwo takich Shoo-Kononowiczów dla których ten wynalazek sprzed paru tysięcy lat nie będzie nigdy koncepcyjnie do zaakceptowania =
Jakbyś miał jakąkolwiek śladową wiedzę nt. komunistycznych koncepcji, to nie bredziłbyś jak potłuczony i schował w skarpety te "argumenty" rodem z bryków dla młodocianych korwinowców. Komunizm czy szeroko rozumiany socjalizm wcale nie wykluczają wszelkich praw własności, a już zwłaszcza nie negują osobistego posiadania i zasiedzenia. Natomiast owszem, sprzeciwiają się takiej własności, które "leży odłogiem" i nie nosi społecznie rozpoznawalnych śladów indywidualnego użytkowania - nie dla sportu bynajmniej, tylko z uwagi na fakt że takie relacje własnościowe historycznie niemal zawsze przekładały się na oligarchiczne relacje władzy, "tworząc" de facto aparaty państwowe i hierarchiczne społeczeństwa z całym ich "bogactwem" inwentarza lub wchodząc w symbiotyczne relacje z już istniejącymi ww.
W komunizmie to w ogóle chodzi przede wszystkim o zniesienie utowarowienego życia, zapośredniczonego przez władzę pieniądza i rynków oraz państwo, na rzecz bardziej bezpośredniej kontroli nad swoim jestestwem. Kwestie, czy będziemy wszyscy produkowali, konsumowali i wydalali bardziej zbiorowo, czy bardziej indywidualnie są - że tak powiem - wtórne i tak naprawdę uzależnione od efektów walki klasowej, napędzanej przez pragnienia proletariatu: jedynej siły zdolnej zatrzymać reprodukowanie się kapitału.
"Istnienie praw własności nie jest przyczyną złodziejstwa"
Własność prywatna sama w sobie jest złodziejstwem, gdyż daje właścicielowi absolutne prawo do czerpania korzyści z użytkowania danego dobra jedynie na podstawie tytułu prawnego, niezależnie od tego kto realnie za jej pomocą, tworzy wartość dodaną. Typowy tego przykład, to właściciel firmy zatrudniający pracowników, i przywłaszczający sobie owoce ich pracy (zysk), choć sam niewiele (albo wcale) się do jego wytworzenia przyczynił.
"Dlatego właściciele powodują państwo, aby chronić swoją własność."
Brawo, odkryłeś podstawową formę państwowego interwencjonizmu.
"Oczywiście, tyle że zastąpienie milionów kapitalistów jednym monopolistą jeszcze pogarasza sprawę, szczególnie że w socjalizmie władza i właściciel to już zupełnie samo, czyli wyzysk robotników przybiera gwałtownie na sile."
A gdzie ja postuluje zastąpienie własności prywatnej, tą państwową ??? W gruncie rzeczy to jedno i to samo - mechanizm władzy państwa jest identyczny z mechanizmem władzy prywatnego właściciela.
"Doskonale rozumiem postulaty Kononowicza :) Tyle że ja chcę żyć :)"
No właśnie nie rozumiesz, bo nigdzie nie postulowałem likwidacji własności jako takiej. Socjalistyczna krytyka skupia się na prywatnej własności środków produkcji, i nie dotyczy mienia osobistego, czy zbiorowej form własności (gdzie wszyscy użytkownicy mają równe prawo do czerpania z niej korzyści).
>>correlation doesn't equal causation
Zabawne, nie mówiłem nic o przyczynowości, stwierdziłem jedynie że istnieje korelacja bogatych krajów z wieloma libertariańskimi cechami, w odpowiedzi na Twój zarzut że libertarianizm to jedynie myślowy konstrukt. Za to następnie przedstawiasz serię rzekomych przyczyn bogactwa tych krajów, socjaldemokratycznych przyczyn oczywiście...
>>na rzecz bardziej bezpośredniej kontroli nad swoim >>jestestwem
Ja tam czuję że mam kontrolę nad swoim jestestwem jeżeli mam własność nad sobą i wytworami mojej pracy, czyli mogę sprzedawać moje usługi i produkty komu chcę i za ile chcę (czyli to co nazywasz "utowarowieniem" życia). Tego komunizm nie daje nawet w najmniejszym stopniu. Z kolei bez prywatnej własności ziemi nie ma sensu oszczędzać, czyli ludzie nie mają szans na bogacenie się. Patrz np wiecznie biedne slumsy południowoamerykańskie gdzie ludzie nie mogą dostać praw własności do swoich domów.
Nie warto robić z nieuctwa cnoty.
Okresy zlodowacenia nazywane glacjałami i ocieplenia nazywane okresami interglacjalnymi występowały na Ziemi
od niepamiętnych czasów, gdy człowieka jeszcze nie było.
Obecnie żyjemy w holocenie trwającym od około 12 ooo ooo lat. Przez ten czas strefa pustynnienia przesunęła się z
północnej Afryki na północ do dzisiejszej Grecji czy na
południowe stany USA.
Warto też wiedzieć, że jeszcze w czasach historycznych
( ok.3 tys. lat p.n.e.), dzisiejsza Sahara była porośnięta bujną roślinnością wskutek licznych rzek i jeziorek, które wraz z przesuwaniem się strefy ciepła na północ obecnie wyschły.
Dla Pana ważne jest to, że nigdy w historii Ziemi nie istniał okres stałego klimatu - raz się ocieplał, by potem ponownie oziębić i że dzieje się to w cyklach trwających dziesiątki tysięcy lat, na które nakładają się cykle w milionach lat, a okresy ocieplenia
( interglacjału) liczone są w dziesiątkach tysięcy lat.
Więc nic gwałtownie się nie zmieni z powodu działalności człowieka, bo to jest nie ta skala oddziaływania na środowisko i nie ten okres zmian.
Jest wiele teorii próbujących wyjaśnić ten proces, ale dla Pana byłoby to już za trudne do zrozumienia, skoro za ostateczną wyrocznię uważa Pan informacje gazetowe.
...Sahara północna...
Ale wcześniej, w okresie glacjału, większe jej rejony.
:)
ja to doskonale wiem, że były zlodowacenia i ocieplenia
rzeczy w tym, że ocieplenie jeszcze nie zdarzyło się nigdy w tak krótkim czasie na taka skalę, z jakim mamy do czynienia teraz, kiedy spowodowane zostało to działalnością człowieka
ale żeby to zrozumieć, trzeba pogodzić się z rzeczywistością i właściwościami gazów cieplarnianych uwolnionych z kopalnych magazynów
Jak napisałem są różne teorie na ten temat.
Po ostatnim zlodowaceniu, które ustąpiło mniej więcej 12.000 lat temu, stale jesteśmy w fazie ocieplenia klimatu. Nikt nie wie jakie powinno być "naturalne tempo"
tego ocieplania, lub schłodzenia, bo brak jest wystarczająco dokładnych danych z przeszłości odnoszących się do tak krótkich okresów jak 150 lat.
Gwałtowny wzrost zawartości ditlenku węgla w powietrzu stwierdza się w kopalinach także dawniej ( osady mułowe
Morza Martwego) więc te dane, na które Pan się powołuje są niejednoznaczne - może tak być, że człowiek zawinił, ale jest to mało prawdopodobne.
A cały ten problem jest wygodnym narzędziem politycznym, co nie jest dla Pana przecież tajemnicą.
nie ma różnych teorii na ten temat, ocieplenie tym razem jest spowodowane działalnością człowieka
jedyne różnice pomiędzy naukowcami dotyczą tego w jakim stopniu człowiek jest za to odpowiedzialny
co do tej garstki argumentów co do dostępności danych i o kopalinach morza martwego, to nawet się do nich nie odnoszę - zwykła kalka z negacjonistów
zwłaszcza, że ostatnie zdanie w twoim komentarzu jest jakie jest... tu też sie nie zgadzamy.
= Zabawne, nie mówiłem nic o przyczynowości, stwierdziłem jedynie że istnieje korelacja bogatych krajów z wieloma libertariańskimi cechami, w odpowiedzi na Twój zarzut że libertarianizm to jedynie myślowy konstrukt. Za to następnie przedstawiasz serię rzekomych przyczyn bogactwa tych krajów, socjaldemokratycznych przyczyn oczywiście...=
No zabawne, normalnie boki zrywać. Kto by pomyślał, że libertarianie to takie dowcipasy - zazwyczaj potraficie zanudzić człowieka na śmierć. Może idź na całość i zacznij korelować np. pojawiania się plam na słońcu ze wzrostem PKB, żebyśmy wszyscy dostali przepukliny ze śmiechu?
Ad rem: Somalia i wiele innych "państw upadłych" przejawia znacznie więcej "cech libertariańskich" (wręcz anarcho-kapitalistycznych) niż rzeczone Niemcy, a jakoś trudno dopatrzeć się u nich rozpasanego dobrobytu. Z kolei taka Norwegia ma jeszcze mniej "cech libertariańskich" niż Niemcy, a wg wielu rankingów uchodzi za lepsze miejsce do życia. I last but not least, to nie tylko uchwytna w czasie i przestrzeni korelacja, istnieje szereg szkół i nurtów ekonomicznych dowodzących zależności między stopniem "socjaldemokratyzmu", a wzrostem dobrobytu szeregowych proli w kapitalizmie. Żeby nie być gołosłownym, ale i nie szukać za daleko, to polecam np. artykuły Krzysztofa Mroczkowskiego - na początek "Po co myśleć o przemyśle?", do poczytania na stronie Nowego Obywatela - dobrze ci to zrobi w ramach przerwy od austriackiej pierdologii.
= Ja tam czuję że mam kontrolę nad swoim jestestwem jeżeli mam własność nad sobą i wytworami mojej pracy, czyli mogę sprzedawać moje usługi i produkty komu chcę i za ile chcę (czyli to co nazywasz "utowarowieniem" życia) =
Takiej kontroli nie posiada lub ma bardzo ograniczoną gros pracowników najemnych, czyli de facto miażdżąca większość populacji w krajach wysokorozwiniętych. Więc sorry, ale twoje dobre samopoczucie niespecjalnie mnie w tym kontekście obchodzi. Zresztą nawet w najbardziej przej*banych reżimach zawsze znajdzie się grupkę ludzi relatywnie szczęśliwych ze swojego położenia, więc co to w ogóle jest za argument?
Na marginesie, to "utowarowienie życia" ma zupełnie inny wymiar w przypadku osób faktycznie samozatrudnionych - te przynajmniej przeważnie sprawują kontrolę nad procesem wytwórczym - a pracownikami najemnymi, więc tym bardziej zestawienie z rzyci.
= Tego komunizm nie daje nawet w najmniejszym stopniu =
Skąd wiesz skoro za chwilę kolejny raz dowodzisz, że znasz ty się na tarciu chrzanu, a nie na komunizmie. Powtórzę ostatni raz: komunizm nie wyklucza indywidualnych praw rzeczowych niemal tak "mocnych" jak prywatna własność, o ile chodzi o dobra posiadane osobiście (czyli np. domy). Sprzeciwia się posiadaniu (własności tym bardziej) nieosobistemu, charakteryzującemu się znikomym użytkowaniem danego dobra rzadkiego w zestawieniu z resztą ludzi wchodzących w interakcję z tym zasobem, które jednak dopuszcza większą władzę posiadacza/właściciela nad danym dobrem - a co za tym idzie, także nad wspomnianymi ludźmi. Czyli skrótowo "władza Tomku w swoim domku - ok", ale już "władza Tomka jako fabrykanta zatrudniającego 100 osób - nie ok".
Bardziej łopatologicznie chyba się tego nie da wytłumaczyć.
>>Somalia
Współczesna Somalia była "budowana" przez rządzącą Somalijską Rewolucyjną Partię Socjalistyczną w latach 1976-1991. Wyniki widać do dzisiaj...
http://en.wikipedia.org/wiki/Somali_Revolutionary_Socialist_Party
W Somalii nie ma silnych instytucji państwowych chroniących prywatne prawa własności, więc nie jest krajem libertariańskim. Bardziej już komunistycznym, w końcu do tego dążyli zawsze komuniści, do likwidacji państwowych instytucji chroniących prawa własności, czyż nie.
>>Norwegia
Norwegia ma bardzo silne instytucje państwowe chroniące prywatne prawa własności, ale rzeczywiście jest krajem mniej libertariańskim niż Niemcy (Niemcy rank 26, Norwegia rank 40):
http://www.heritage.org/index/ranking
Aberracja w dochodach jest oczywiście wynikiem zasobów ropy, podobnie jak bogactwo choćby Kataru. Pamiętaj, próby robienia z ludzi idiotów świadczą jedynie o Twojej własnej głupocie. Szwedzkie PKB nie jest już dużo wyższe od Niemiec, ale też i Szwecja (rank 21) jest bardziej libertariańska niż Niemcy. Jeżeli wydaje Ci się to paradoksem to znaczy że zupełnie nie rozumiesz czym jest libertarianizm. Szwecja ma wysokie podatki dochodowe ale nadrabia właśnie ochroną prywatnych praw własności w innych dziedzinach.
>>Takiej kontroli nie posiada lub ma bardzo
>>ograniczoną gros pracowników najemnych
Owszem, przez ustanowienie np płac minimalnych skazywanych jest na bezrobocie wiele ludzi, ale to chyba nie wina libertarian??? I jak ma niby komunizm tą kontrolę zwiększyć skoro zupełnie już likwiduje wolny rynek?
>>władza Tomka jako fabrykanta zatrudniającego 100 osób - >>nie ok
To się nazywa, a mianowicie własność środków produkcji, nie trzeba pisać opowiadania. Ciągle nie bardzo rozumiem dlaczego zamiast miliona Tomków wolisz monopol jednego Tomka pociadającego wszelkie środki produkcji w całej gospodarce, który dzięki temu może obniżyć płace klasy robotniczej do minimum przeżycia (pod warunkiem zamknięcia granic oczywiście, co wyróżnia wszystkie kraje socjalistyczne).
= W Somalii nie ma silnych instytucji państwowych chroniących prywatne prawa własności, więc nie jest krajem libertariańskim =
Tę samą funkcję spełniają instytucje klanowe, radzące sobie z tym zadaniem wcale nieźle - inaczej nie mogłaby np. funkcjonować sieć prywatnych dróg wokół Mogadishu, na których klanowe bojówki regularnie pobierają myto od przejezdnych. Swego czasu na stronach libertariańskich można było przeczytać artykuły podające więcej takich przykładów, łącznie z inwestycjami zachodnich koncernów np. Coca-Coli. Jak widać, twoim półbogom kapitalistom nie przeszkadza brak jednego centralnego organu władzy, a z ochroną ich świętego prawa własności nie jest najgorzej - inaczej po prostu zwinęliby swoje inwestycje i poszukali okazji do robienia biznesów gdzie indziej.
Aczkolwiek jest ziarno prawdy w twoich wywodach. Z ochroną praw własności w przypadku ludzi z dołów somalijskiej drabiny
społecznej już tak kolorowo nie jest, ale to cecha społeczeństw hierarchiczno-oligarchicznych w ogóle, a kapitalistycznych z dominującą władzą pieniądza i rynku już w szczególności. Istnienie sprawnych centralnych instytucji w ramach państwa narodowego niewiele tu zmienia tak długo, jak długo ich władza przede wszystkim zabezpiecza własność największych graczy rynkowych.
Przy okazji, to przyczyny zapóźnienia Somalii względem Zachodu sięgają znacznie głębiej w przeszłość i nie ograniczają się do rządów "socjalistów", Somalia podobnie jak reszta Afryki (od której nie odstaje specjalnie pod kątem poziomu życia - kolejny argument przeciwko twojej tezie, że winny jest głównie brak silnego państwa) padła swego czasu ofiarą podziałów kolonialnych - konkretnie Francji, Wielkiej Brytanii i Włoch - których piętno nosi po dziś dzień.
= Bardziej już komunistycznym, w końcu do tego dążyli zawsze komuniści, do likwidacji państwowych instytucji chroniących prawa własności, czyż nie =
Dążyli do likwidacji i państwa, i własności w jednym rewolucyjnym procesie, a nie "na raty" zaczynając od zniesienia centralnych organów państwa narodowego bez ruszenia struktury własności - tak jak to miało miejsce w Somalii.
= Aberracja w dochodach jest oczywiście wynikiem zasobów ropy, podobnie jak bogactwo choćby Kataru. Pamiętaj, próby robienia z ludzi idiotów świadczą jedynie o Twojej własnej głupocie =
Pardon, ale ty po prostu jesteś genetycznym idiotą, ja nie muszę dokładać swoich 3 groszy. Gdybyś nie był, to zdawałbyś sobie sprawę że np. Nigeria ma porównywalne lub nawet większe zasoby ropy (chociaż nie chce mi się dokładnie sprawdzać, na ile szacowane są jej złoża) niż Norwegia, ale cywilizacyjnie i gospodarczo jest lata świetlne do tyłu w porównaniu z tą ostatnią. Tak więc nie, to nie surowce są główną przyczyną sukcesu Norwegii - jeszcze bardziej staje się to wymowne, gdy się zestawi Norwegię z Danią (porównywalny poziom życia, ale ta ostatnia jest dużo uboższa w surowce naturalne).
Ponieważ Norwegia, czego z uporem maniaka zapatrzonego w swoje dogmaty nie chcesz dostrzegać, to także niesamowicie sprawne instytucje REDYSTRYBUCJI dochodu w ramach systemu opieki społecznej wspierające możliwości awansu społecznego gorzej sytuowanym, wysoki poziom PUBLICZNEJ edukacji (mam ciotkę która wyszła za Norwega i pracuje w norweskiej szkole, ucząc dzieci polskich imigrantów, więc mam informacje z pierwszej ręki), sprawna PUBLICZNA infrastruktura, a także - last but not least - silny etos egalitaryzmu i pomocy wzajemnej obecny w norweskim społeczeństwie.
= Owszem, przez ustanowienie np płac minimalnych skazywanych jest na bezrobocie wiele ludzi, ale to chyba nie wina libertarian??? I jak ma niby komunizm tą kontrolę zwiększyć skoro zupełnie już likwiduje wolny rynek? =
Nie piłem matołku do bezrobocia (choć ono też służy kapitalistom do dyscyplinowania klasy robotniczej), ale do kontroli jaką kapitał sprawuje nad żywą pracą w trakcie procesu produkcyjnego, dzięki świętemu prawu własności prywatnej. Powtórzę: nad samą żywą pracą, a nie tylko jej owocami. Nawet feudalizm pod tym względem był bardziej wolnościowy - chłopi mimo grabieży części nadwyżek płodów rolnych przeważnie zachowywali pełną kontrolę nad procesem wytwórczym, nie raz tworząc mocno komunalne społeczności, z wysoko rozwiniętym etosem wspólnej pracy, zabawy, dzielenia się owocami produkcji (np. angielskie the Commons).
= To się nazywa, a mianowicie własność środków produkcji, nie trzeba pisać opowiadania =
Trzeba tak długo, jak długo libertariańskie matołki będą stawiały znak równości między indywidualną własnością domu, a indywidualną własnością fabryki, olewając ciepłym moczem jakościowo inne relacje władzy związane z powyższymi.
= Ciągle nie bardzo rozumiem dlaczego zamiast miliona Tomków wolisz monopol jednego Tomka pociadającego wszelkie środki produkcji w całej gospodarce, który dzięki temu może obniżyć płace klasy robotniczej do minimum przeżycia (pod warunkiem zamknięcia granic oczywiście, co wyróżnia wszystkie kraje socjalistyczne) =
Jeśli jeszcze do ciebie nie dotarło, to najbliżej mi do anarcho-komunistów i niebolszewickich, skrajnie lewicowych tradycji marksizmu (tzw. komunizm rad, autonomizm, lewicowy komunizm). Nie popieram w związku z tym zastąpienia prywatnego kapitalizmu jego państwową wersją, a jedynie zwracam uwagę na oczywisty dla każdego myślącego człowieka fakt: państwo historycznie nie raz i nie dwa łagodziło patologie kapitalizmu w jego rozpasanej, najbliższej "wolnorynkowemu" ideałowi wersji oraz - co ma ścisłym związek z powyższym - wspierało rozszerzoną reprodukcję tego systemu i jego technologiczno-cywilizacyjny rozwój. Jakkolwiek w swojej "gatunkowej istocie" zawsze było, jest i będzie przede wszystkim narzędziem kapitału - wspomniane "momenty" zazwyczaj następowały po wyjątkowo gorących okresach walki klas i mniej lub bardziej zorganizowanych nacisków klasy robotniczej na jego instytucje.
z książki "Policzmy na kalkulatorze"
rok wydania 1986
"Wszyscy chcielibyśmy, aby nasze otoczenie pozostawało w stanie naturalnym, albo też - jeśli uległo pewnemu zniszczeniu - by mu przywrócić stan pierwotny.
Istnieje wiele pomysłów na sposób uzyskiwania - bez naruszania warunków naturalnych - energii niezbędnej dla utrzymania i dalszego rozwoju naszej cywilizacji. Wiatr, słońce i fale morskie - to najczęściej wskazywane, nieszkodliwe dla środowiska źródła energii, które w przyszłości powinny zastąpić elektrownie cieplne i reaktory jądrowe. W tych rozważaniach nie można jednak zapominać o prawach przyrody i trzeba sprawdzić, Czy tego rodzaju pomysły mają szanse realizacji.
Każda przemiana energii jest niestety obciążona pewnymi stratami, których wielkość jest wyrażona współczynnikiem sprawności. W przemianach energii cieplnej maksymalna wartość współczynnika sprawności eta wynosi (nie mam greckich liter, będę pisać słownie)
eta=To - Tk /To
gdzie T0 oznacza temperaturę czynnika na wejściu (początkową), a Tk - temperaturę na wyjściu (końcową)
Turbina parowa, wykorzystująca na przykład
(teoretycznie) ciepło pary wodnej w zakresie od 733K do 373K ma współczynnik sprawności
eta=733K-373K/733K=0,52
Jeśli w tej samej turbinie para wlotowa będzie miała temperaturę 300st.C (573K), to współczynnik sprawności zmniejszy się do
eta-573K-373K/573K=0,35
Ten przykład wyraźnie nakazuje zależność: im większa jest różnica energii (temperatury) między stanem początkowym a końcowym - tym większa jest sprawność przemiany. Niestety, promieniowanie słońca, wiatr i fale mórz - mimo ich ogromnej ogólnej energii - cechują się małymi różnicami energii.
Spróbujmy zbadać na przykład, jakie są praktyczne możliwości wykorzystania energii wiatru. Naturalnie nie będziemy wykonywać obliczeń dla wielkiej siłowni wietrznej, lecz tylko dla małego urządzenia przeznaczonego dla domków letniskowych lub przyczep kempingowych.
Maksymalna moc [W] turbiny wietrznej (wiatraka) wynosi
P=pi/4 razy D do kwadratu razy ro(2/3 razy c) do potęgi trzeciej
gdzie: D - średnia gęstość wirnika (śmigła) [m]
ro - gęstość poruszającego się środka (dla powietrza 1,2kg/m sześcienny)
c - prędkość wiatru [m/s]
Jak wynika ze wzoru moc rośnie proporcjonalnie do kwadratu średnicy wirnika i właśnie z tego powodu wszystkie nowoczesne siłownie mają bardzo długie śmigła. Długość ich jest jednak ograniczona wartością siły powstającej przy wirowaniu (odśrodkowej). Prędkość wiatru ma natomiast wpływ aż w trzeciej potędze. I tu jednak są pewne ograniczenia siły wiatru (silny wiatr może uszkodzić śmigło).
Dla celów letniskowo-kempingowych chcielibyśmy zbudować turbinę wiatrową z wirnikiem średnicy 0,66m (jest to wielkość przyjęta w ustaleniach międzynarodowych).
Przyjmując prędkość wiatru 10,2m/s uzyskamy
P=pi razy 0,66 do kwadratu/4 razy 1,2 (2/3 razy 10,2) do trzeciej = 129,09 [W]
129 watów - byłaby to już moc dostateczna dla naszych celów. Musimy jednak uwzględnić sprawność naszego całego urządzenia; nasza turbina ma sprawność eta1=0,75, wirnik napędza przez przekładnię pasową (eta2=0,96) prądnicę (eta3=0,54). A więc całkowita sprawność urządzenia jest równa
eta=eta1 razy eta2 razy eta3=0,75 razy0,96 razy0,54=0,39
a zatem moc użyteczna wyniesie tylko
P=129,09W razy 0,39=50,35W
Uzyskaną energię elektryczną musimy w jakiś sposób przechować. Najprościej wykorzystać w tym celu baterię akumulatorów 12V. Po 1 godzinie pracy naszego urządzenia akumulator zostanie naładowany energią
50,35W/12v razy 1h=4,2A razy h
Niestety, przy ładowaniu i wyładowaniu akumulatora następują straty energii. Jeśli przyjmiemy 50% strat, to i tak będzie to bardzo dobra sprawność. A więc z 129W, z których byliśmy tak dumni, zostało do użytku bardzo mało. Akumulatory są niestety niezbyt sprawnymi i ekonomicznymi sposobami przechowywania energii elektrycznej.
Nasz pomysł zaopatrywania domku letniskowego w energię elektryczną bez szkody dla środowiska ( i bezpłatnie) nie jest więc taki prosty. Konieczne więc staje się zbudowanie "prawdziwego wiatraka", z wielometrowymi śmigłami i ustawienie go na wysokiej wieży, aby zawsze znajdował się w strumieniu wiatru.
Przy sposobności warto zwrócić uwagę, jak szybko maleje współczynnik sprawności systemu przez mnożenie współczynników sprawności poszczególnych części. Dlatego też samochód elektryczny jest mało ekonomiczny i wcale tak bardzo nie oszczędza środowiska. Paliwo (np.olej napędowy)służące do wytworzenia energii elektrycznej wykorzystanej do napędu samochodu elektrycznego - w samochodzie z silnikiem spalinowym wystarcza na przejechanie 3-4 krotnie dłuższej drogi".
książka z 1986r, jako argument w 2012r...
czy ty od amishów uciekłaś do jakiegoś skansenu?:)
śmiem twierdzić, że w ciągu 26 lat dokonano pewnego postepu technologicznego w zakresie uzyskiwania czystej energii :)
>>Istnienie sprawnych centralnych instytucji w ramach >>państwa narodowego niewiele tu zmienia tak długo, jak >>długo ich władza przede wszystkim zabezpiecza własność >>największych graczy rynkowych.
Prawda, i tak można też zdefiniować kraje rozwinięte, to te gdzie centralne instytucje ochrony praw własności zabezpieczają własność każdego Kowalskiego, tj zapewniona jest ślepota Temidy.
>>Nigeria
Nigeria to Afryka, tam nawet ropa nie pomoże, zapominasz o czynnikach kulturowych. Dlatego Japonia bez bogactw naturalnych będzie zawsze dużo bogatsza od Nigerii, niezależnie ile Nigeria ma ropy. Japonia byłaby bogatsza od Nigerii pewnie nawet gdyby wprowadziła komunizm, choć oczywiście zależy jak "czysty" :) Po takim prawdziwie marksistowskim, tj z usunięciem barier między miastem a wsią (jak u Pol Pota), to i z Japonii nic by nie zostało po pierwszej zimie.
>>niesamowicie sprawne instytucje REDYSTRYBUCJI dochodu
Jak masz ropę i kulturę skandynawską, możesz sobie pozwolić na duże marnotrastwo a i tak będziesz miał bardzo bogaty kraj.
>>Nawet feudalizm pod tym względem był bardziej wolnościowy
Ja znam fascynację komunistów feudalizmem. Komunizm to w istocie feudalizm do kwadratu, czyli kraj (środki produkcji) jest własnością Króla (Partii), a redystrybucja zachodzi według widzimisie Dworu (totalitarnej elity biurokracji). O ile w feudalizmie władza Króla podlegała wielu praktycznym ograniczeniom, o tyle w komunizmie doprowadziliście tą władzę do totalitarnej perfekcji, a więc również i do perfekcyjnej zwierzęcej biedy.
>>tak długo, jak długo libertariańskie matołki będą stawiały >>znak równości między indywidualną własnością domu, a >>indywidualną własnością fabryki
I co jeśli zacznę w moim domu produkcję, a następnie sprzedaż moich produktów na wolnym rynku? Dalej będzie mi wesoło w komunie?
>>jest i będzie przede wszystkim narzędziem kapitału
Kapitaliści są największym wrogiem kapitalizmu. Każde spotkanie branżowe polega na obmyślaniu jak przelobbować nowe regulacje rynku ograniczające wolną konkurencję, ewentualnie wydębić jakieś dotacje lub ulgi podatkowe.
>>nacisków klasy robotniczej na jego instytucje
Dokładnie mówiąc związków zawodowych. Przykładowo wprowadzenie płacy minimalnej. Wszyscy związkowcy zarabiają grubo powyżej minimalnej, o co więc im chodzi? O ograniczenie wolnej konkurencji płac ze strony młodych i niedoświadczonych, a na Zachodzie też imigrantów, skazując ich na trwałe bezrobocie. Najtrudniej jest zacząć, jedynym atutem młodego, niedoświadczonego czy imigranta jest niska płaca, więc związki zawodowe wylobbowały przemoc płacy minimalnej aby im to uniemożliwić albo przynajmniej poważnie utrudnić.
To dlatego w Europie jest tak duże bezrobocie wśród młodych (często powyżej 50%). Taki przykład na "łagodzenie patologii kapitalizmu" :) Oj będziesz się smażyć na skwareczki w robotniczym piekle :)
ponieważ w tamtych czasach nauczano ludzi rzetelnie fizyki, a jej prawa nie zmieniają się z upływem lat. Ciekawe, że obecnie mało kto ma pojęcie o tych prostych obliczeniach. Cóż, socjalistyczne kraje dbały o wysoki poziom nauki i to w każdej dziedzinie oraz powszechnie.
Właśnie na phoenixie pokazują Nigerię i problem gas flaringu. Shell ma w Nigerii więcej władzy niż rząd i może bez problemu łamać prawo jak mu pasuje. Obliczono, że w czasie wypalania gazu (gas flaring)towarzyszącego każdemu złożu ropy naftowej uwalniana jest rocznie taka ilość CO2 co przez wszystkie samochody w Niemczech, Francji i Włoszech razem wzięte rocznie (400mln ton rocznie). Gas flaring jest w Europie i Nigerii zabroniony, ale w Afryce nikt tego nie przestrzega. W czasie spalania tego gazu powstaje ogromna ilość ciepła, ogrzewająca okolice do tego stopnia, że nie pada tam deszcz, ponieważ nie mogą powstawać chmury. Zawarte w gazie substancje trujące powodują liczne choroby układu oddechowego, a na skutek sadzy unoszącej się w powietrzu kobiety ciężarne chorują i dzieci w ich brzuchach nie rozwijają się prawidłowo, a często rodzą się martwe. Gas flaring odbywa się dzień i noc, siedem dni w tygodniu, 365 dni w roku. W Nigerii już od 30 lat. Mimo, że Szela postawili przed sądem, wyłgali się oni gładko. Gdyby wykorzystać ten gaz, spalany bezsensownie, można by zlikwidować wiele elektrowni opalanych węglem. Ale tak to jest, jeżeli liczy się pieniądz i tyko pieniądz.
tu też można zobaczyć
http://www.foe.co.uk/resource/reports/gas_flaring_nigeria.pdf
>>socjalistyczne kraje dbały o wysoki poziom nauki
Tylko dupy nie było czym podetrzeć. Tu już socjalistyczne kraje nie dały rady co.
nana - postęp technologiczny nie ma zwyczaju łamać praw fizyki - książki opisujące wydajność technologicznych procesów, nawet te napisane w 1986 mają ten paskudny zwyczaj się przedawniać
no chyba, że w tej kwestii też masz własne zdanie:)
jliber - to co odpisujesz shoo robi coraz bardziej żałością trąci, daj se już tak może siana, co?
nie było także tak wielu idiotów, którzy brak własnej wiedzy uważali za swoją wielką zasługę.
Tak, i dziewczyny były ładniejsze, słońce świeciło częściej, a trawa była bardziej zielona.
= Prawda, i tak można też zdefiniować kraje rozwinięte, to te gdzie centralne instytucje ochrony praw własności zabezpieczają własność każdego Kowalskiego, tj zapewniona jest ślepota Temidy =
Nie jest zapewniona co najmniej od czasów grodzeń, tj. procesu masowego pozbawiania chłopstwa wspólnie uprawianej ziemi, w Anglii (gdzie się to zaczęło) głównie w celu tworzenia/poszerzania prywatnych gospodarstw rolnych landlordów, a w mniejszym stopniu pod pierwsze manufaktury i fabryki – te ostatnie bardziej skorzystały na nowym gorszym położeniu chłopów, którzy w celu zdobycia środków do życia mieli do wyboru albo najmowanie się u świeżo upieczonych kapitalistów (stając się w ten sposób proletariatem), albo zajęcie się żebractwem i/lub rozbójnictwem (oba surowo tępione przez angielskie prawo). Współczesna oligarchiczna struktura własności w krajach rozwiniętego kapitalizmu jest w dużej mierze owocem tej „pierwotnej” masowej kradzieży ziemi, wzmocnionej kapitalistyczną deprywacją proletariatu (zagarnianie przez kapitalistów wartości dodatkowej) i jeśli Temida jest ślepa, to właśnie na ww. fakty – żaden kapitalista nigdy materialnie nie odpowiedział za uczestnictwo w tym wielkim rozboju, pomijając krótkie okresy rewolucyjnych zrywów proletariatu i niewielkie ochłapy, które ten ostatni zdołał wyszarpać w ramach państwa dobrobytu. Summa summarum, twój „sprawiedliwy” system petryfikuje i reprodukuje stan materialny pochodzący z KRADZIEŻY. A to, że czasem chroni na równi stan posiadania złodzieja-wyzyskiwacza, jak i marne resztki okradanego-wyzyskiwanego, to żadna rekompensata.
= Nigeria to Afryka, tam nawet ropa nie pomoże, zapominasz o czynnikach kulturowych =
Zaraz, zaraz, ja zapominam?
LOL :D
Po to właśnie przywołałem Nigerię żebyś załapał, że SUROWCE TO NIE WSZYSTKO i co najmniej równie ważne, jeśli nie ważniejsze, są m.in. takie czynniki jak kultura i „subsydium historii”. Jesteś nie tylko idiotą, ale na dokładkę bezczelnym idiotą, który swoje uchybienia przypisuje oponentom, byleby twoje było zawsze na wierzchu.
= Ja znam fascynację komunistów feudalizmem. Komunizm to w istocie feudalizm do kwadratu, czyli kraj (środki produkcji) jest własnością Króla (Partii), a redystrybucja zachodzi według widzimisie Dworu (totalitarnej elity biurokracji). O ile w feudalizmie władza Króla podlegała wielu praktycznym ograniczeniom, o tyle w komunizmie doprowadziliście tą władzę do totalitarnej perfekcji, a więc również i do perfekcyjnej zwierzęcej biedy =
Po pierwsze to wskaż przykłady inspirowania się np. takich komunistów jak Kropotkin czy - z bardziej współczesnych – Harry Cleaver (do których światopoglądowo mam chyba najbliżej) feudalnym podziałem władzy i własności. Bo naukowe zajmowanie się, a praktyczna inspiracja, to dwie różne bajki.
Przy okazji: jeśli już były jakieś inspiracje, to prędzej średniowiecznymi wolnymi miastami czy chłopskimi komunalnymi społecznościami (np. u Kropotkina), a nie feudalizmem które ww. próbował sobie podporządkować. I zastrzeżeniem, że nie może być mowy o ślepym kopiowaniu każdego szczegółu, czy tym bardziej o regresie technologicznym i postulatach „powrotu do ziemi” – chodzi raczej o adaptację charakterystycznej dla nich bezpośredniej demokracji i komunalnego zarządzania zasobami do cywilizacyjno-technologicznych uwarunkowań XXI wieku.
= I co jeśli zacznę w moim domu produkcję, a następnie sprzedaż moich produktów na wolnym rynku? Dalej będzie mi wesoło w komunie? =
O ja j*bię, jak grochem o ścianę. Jeśli jeszcze nie załapałeś, to nie chodzi o sam goły fakt wytwarzania czegoś, tylko o zatrudnianie najemnej siły roboczej do tego celu. Chałupnictwo samozatrudnionych nie jest dla komunistów problematyczne, choć oczywiście nie jest to ich ideał jeśli chodzi o sposób produkcji – tak więc dopóki nie będziesz chciał robić za pracodawcę dla innych, to włos ci z głowy nie spadnie, choćbyś podjął się w garażu budowy drugiego Titanica.
= Kapitaliści są największym wrogiem kapitalizmu. Każde spotkanie branżowe polega na obmyślaniu jak przelobbować nowe regulacje rynku ograniczające wolną konkurencję, ewentualnie wydębić jakieś dotacje lub ulgi podatkowe =
A ty oczekujesz, że w twoim nowym wspaniałym świecie państw minimalnych politycy nagle staną się cnotliwi jak zakonnice i nie ulegną otwartej korupcji, sile układów towarzysko-biznesowych i ideologicznej tresurze ze strony kapitalistów? Radzę poczytać wspomnienia niektórych pierwszych ojców-założycieli USA, już za ich czasów – czyli de facto w okresie kształtowania się zrębów państwa-minimum – posiadacze ziemscy i fabrykanci kupowali sobie przychylność polityków. Państwo-minimum dało się sprostytuować zanim w ogóle zdążyło okrzepnąć, takie są brutalne fakty.
= Dokładnie mówiąc związków zawodowych. Przykładowo wprowadzenie płacy minimalnej. Wszyscy związkowcy zarabiają grubo powyżej minimalnej, o co więc im chodzi? O ograniczenie wolnej konkurencji płac ze strony młodych i niedoświadczonych, a na Zachodzie też imigrantów, skazując ich na trwałe bezrobocie =
Strukturalne bezrobocie nie ma nic albo ma bardzo niewiele wspólnego z istnieniem płacy minimalnej. Wiąże się raczej z procesem likwidowania części przemysłu w krajach rozwiniętego kapitalizmu i wyrzuceniem sporej części populacji w wieku produkcyjnym poza rynek pracy – sektor usługowo-handlowy z powodu kurczącej się infrastruktury produkcyjnej i ograniczenia konsumpcji zwalnianych pracowników przemysłowych, nie jest w stanie wygenerować odpowiednio dużej liczby „zastępczych” miejsc pracy, a te które powstają są zazwyczaj tymczasowe i na tyle niskopłatne, że nie umożliwiają zaspokojenia często podstawowych potrzeb, w efekcie narażając pracowników na ponowne zasilenie szeregu bezrobotnych. Płaca minimalna w tej sytuacji co najwyżej wzmacnia ciążenie kapitału w stronę dalszego uelastyczniania stosunków pracy czy wręcz ucieczkę w szarą strefę – kapitał chce sobie kosztem pracowników odbić stracone korzyści, spowodowane ogólnym niedorozwojem gospodarczym – ale nie jest i nie może być bez gwałtu na rozumie oraz historii gospodarczej uznana za przyczynę trwałego bezrobocia w naszej części świata.
Nikyty ma rację, z twoich odpowiedzi bije taka miałkość, że żal 4 litery ściska. Kończ waść i wstydu oszczędź!
>>chłopów, którzy w celu zdobycia środków do życia
>>mieli do wyboru
Dokładnie, dzięki grodzeniu pierwszy raz w historii chłopi dostali wybór gdzie i u kogo chcą pracować. Prawdziwa rewolucja gdyż w feudaliźmie byli w praktyce niewolnikami sprzedawanymi razem z wioskami. Stąd też później rewolucja industrialna, która bez wolnych robotników nie mogła się obyć. Socjalizm jest zwykłą reakcją feudalizmu, a komunizm reakcją łowców-zbieraczy bez praw własności.
>>SUROWCE TO NIE WSZYSTKO
Dokładnie, surowce to nie wszystko, kultura to nie wszystko i system gospodarczy to nie wszystko.
>>wskaż przykłady inspirowania się np. takich komunistów
Komuniści się nie inspirują feudalizmem, komunizm to po prostu JEST feudalizm wyrażony w nowomowie.
>>średniowiecznymi wolnymi miastami czy chłopskimi >>komunalnymi społecznościami (np. u Kropotkina)
Kropotkinowi ze średniowiecznych wolnych miast imponowała jedynie przemoc gild w ograniczaniu wolnej konkurencji, podobnie jak o to lobbują dzisiaj związki zawodowe czy organizacje branżowe. Czyli dokładnie to co było średniowieczne, a nie to co było wolne.
>>dopóki nie będziesz chciał robić za pracodawcę dla innych
>>to włos ci z głowy nie spadnie
Piękna ta wasza troska o klasę robotniczą, będzie miała tylko i wyłącznie do "wyboru" jednego pracodawcę, państwo? Czyli miska ryżu i do przodu :)
>>Państwo-minimum dało się sprostytuować zanim w ogóle >>zdążyło okrzepnąć, takie są brutalne fakty.
Nikt nie powiedział że poprawa bytu klasy robotniczej, oraz w ogóle postępu ludzkości, jest łatwa. Oj przepraszam, nikt poza komunistami, dla nich wszystko jest proste, obalić własność i wrócić do zoo.
>>Kończ waść i wstydu oszczędź!
Piszę dopóty dopóki mi to sprawia przyjemność. Mam głęboko w dupie waszą opinię na temat moich poglądów, tak samo jak wy macie głęboko w dupie moją.
dawno nie widziałem tak zatrzaśniętego umysłu - od środka i na siłę...
nic tylko ręką machnąć...
.
= Dokładnie, dzięki grodzeniu pierwszy raz w historii chłopi dostali wybór gdzie i u kogo chcą pracować. Prawdziwa rewolucja gdyż w feudaliźmie byli w praktyce niewolnikami sprzedawanymi razem z wioskami. Stąd też później rewolucja industrialna, która bez wolnych robotników nie mogła się obyć. Socjalizm jest zwykłą reakcją feudalizmu, a komunizm reakcją łowców-zbieraczy bez praw własności =
Pisanie, że chłopi po raz pierwszy w historii "dostali wybór gdzie i u kogo chcą pracować", na tle specyfiki angielskiego feudalizmu, trąci lekką ignorancją (pańszczyzna zaczęła w tym kraju zanikać już po Rewolcie Chłopskiej w 1381 r. i do 1500 r. zniknęła niemal zupełnie). Z kolei na tle politycznej sytuacji wczesnego proletariatu (swobody przemieszczania się, prawa osiedleńcze, możliwość targowania się o płace itp) świadczy już o totalnej niewiedzy. Nie chce mi się rozpisywać, więc posłużę się cytatem z "Ekonomii politycznej mutualizmu" Kevina A. Carsona:
"Nawet po wywłaszczeniach klasa pracująca nie była wystarczająco bezsilna. Państwo nadal musiało regulować ruchy robotnicze, wymieniać siłę roboczą w imieniu kapitalistów i utrzymywać porządek. I historycznie ta funkcja była najważniejsza, kiedy siła przetargowa pracowników zdawała się rosnąć:
„można się spodziewać, że wysiłki państwa w społeczeństwie kapitalistycznym mające na celu kontrolę płac i ograniczenie swobody przepływu pracowników będą bardziej widoczne, gdy rezerwa pracowników ma się na wyczerpaniu niż gdy stawała się potężniejsza”309.
Thorold Rogers opisywał prawa wydane od czasów Tudorów aż po odwołanie Combinationa Acts w 1824 r. jako spisek (...) mający wyłudzić od angielskich pracowników część ich płacy, związać ich z ziemią, pozbawić nadziei i cisnąć w odmęty biedy. (...) Przez ponad dwa i pół wieku angielskie prawo
wykorzystywane było do zmiażdżenia pracowników i pozostawienia im samych ochłapów, tłumiąc każdy wyraz czy akt, który wskazywał na zorganizowane niezadowolenie, i do narzucania na nich kar, gdy myśleli o swoich naturalnych prawach310.
Jak zobaczyliśmy powyżej, likwidacja systemu ochrony kościelnej dla biednych pozostawiła pustkę, która miała zostać wypełniona przez twardą, państwową regulację klas robotniczych. Akt Henryka VIII z 1530 r. ustanowił spis starych i niedołężnych żebraków; jednocześnie wymagał kary
biczowania i więzienia dla „silnych włóczęgów”. Dodatkowo, moc ustawy była tym większa, że jednocześnie wprowadzono karę obcinania uszu za drugie przewinienie i egzekucję za trzecie. Akt Elżbiety I z 1572 r. zalecał egzekucję żebraków w razie skazania za drugie wykroczenie, chyba że „ktoś weźmie ich na służbę”. Statuty te odwołała dopiero pod koniec szesnastego wieku królowa Anna, kiedy już spełniły swoje cele. „W ten sposób rolników na początku wywłaszczono, wygnano z ich domów i uczyniono włóczęgami, żeby ich następnie biczować, piętnować, torturować tymi groteskowymi prawami w celu stworzenia dyscypliny koniecznej do systemu pracy najemnej”311.
Odwołanie tych aktów prawodawczych Tudorów przez królową Annę w żadnej mierze nie ukróciło państwowych regulacji ruchów robotniczych. W międzyczasie stworzono prawa osiedleńcze, które później połączono z Combination Laws i państwem policyjnym Pitta. Rząd nie zaprzestał również ustanawiania płac maksymalnych.
Act of Settlement312 sięga w czasie do 1662 r. W tym okresie, podczas bezkrólewia, miał miejsce zakrojony na szeroką skalę ruch niższych klas społecznych. Objawiał się on tendencją
„ludzi biednych (...) do osiedlania się w tych gminach, gdzie są najlepsze zapasy, największe grunty wspólne lub nieużytki, na których można było zbudować chaty i największe lasy, które mogli spalić albo zniszczyć”.
Jak sugeruje cytat z preambuły, ustawa miała przeciwdziałać takiej nadmiernej mobilności. Na jej podstawie dwóch sędziów pokoju w każdym hrabstwie miało uprawnienia do eksmitowania każdego nowo przybyłego bez środków do życia i zawrócenia go do miejsca, skąd przybył. Prawo to skierowane było wyraźnie i bezpośrednio przeciwko wieśniakom i nielegalnym mieszkańcom gruntów wspólnych i doprowadziło do „zniszczenia chat wzniesionych w czasie bezkrólewia”313.
W cytacie we wcześniejszym fragmencie tego rozdziału, Marks odwoływał się do „praw osiedleńczych”, które miały być analogiczne do edyktu Borysa Godunowa, jeśli chodzi o ich wpływ na angielską klasę pracującą. Jeśli by był bardziej obeznany z ówczesnymi wydarzeniami w Ameryce, prawdopodobnie odniósłby się do Black Codes jako lepszej analogii. Gdyby żył w XX w., mógłby zamiast tego podać za przykład wewnętrzne systemy paszportowe w Republice Południowej Afryki czy w Związku Radzieckim. Państwowa kontrola przemieszczania się ludności w Anglii podczas Rewolucji Przemysłowej była systemem w porównywalnym stopniu totalitarnym, co te wyżej wymienione.
Poor Laws i Laws of Settlement sprawiły, że członek angielskiej klasy pracującej był przywiązany do gminy, w której się urodził, chyba że przedstawiciel innej gminy udzielił mu pozwolenia na przeniesienie się do niej. Państwo utrzymywało dyscyplinę pracy dzięki temu, że uniemożliwiło robotnikowi opuszczenie miejsca jego pobytu w wyrazie sprzeciwu wobec prowadzonej polityki. Bardzo trudno było przekonać władze gminy do wręczenia certyfikatu uprawniającego kogokolwiek do rezydowania w innej gminie i poszukiwania tam pracy. Nawet w tych rzadkich przypadkach, kiedy dokument ten został wydany, sprowadzał się on do wprowadzenia systemu peonowego (pracowników najemnych), w którym stałe przebywanie robotnika w gminie warunkowane było wypełnianiem woli pracodawcy. Pracownik był zobowiązany do przebywania ciągle w jednym miejscu i sprzedawania swojej pracy na rynku pracodawców. Adam Smith zaryzykował twierdzenie, że „w Anglii niewielu było biednych mężczyzn w wieku około czterdziestu lat (...), którzy w pewnym momencie ich życia nie czuli się okrutnie gnębieni przez te
niesprawiedliwe prawa osiedleńcze”314.
Na pierwszy rzut oka wydawać by się mogło, iż prawa te były niekorzystne dla pracodawców w gminach z niedoborem siły roboczej315. Fabryki budowano przy ściekach wodnych, na ziemi zwykle zabieranej miejscowej ludności. Tysiące robotników musiano sprowadzić z daleka. Jednakże państwo rozwiązało ten problem obwołując się pośrednikiem i zapewniając ubogim w
klasę robotniczą gminom dodatkową siłę, uniemożliwiając robotnikom targowanie się o lepsze warunki. Ta praktyka sprowadzała się, w prawie każdym sensie tego terminu, do handlu niewolnikami:
Bez wątpienia, w pewnych epokach gorączkowej aktywności, rynek pracy wykazuje znaczne niedobory. (...) Ale manufakturzyści zaproponowali Komisarzom Praw Biednych (Poor Law Commissioners) wysyłanie „dodatkowej ludności” z okręgów rolniczych na północ, twierdząc, że „manufaktury ją zaabsorbują i użyją jej”. „Wyznaczono agentów za zgodą Komisarzy Praw Biednych. (...) Powołano biura w Manchesterze, do których wysyłano listy tych pracowników z okręgów rolniczych poszukujących pracy, a ich imiona były rejestrowane w księgach. Manufakturzyści uczęszczali do takich biur i wybierali pewne osoby; (...) dawali instrukcje, żeby przysłać ich do Manchesteru; wysyłano ich, oplakietkowanych jak paczki na sprzedaż, przez kanały
lub na transportowcach albo włóczyli się oni po drogach, a wielu z nich zgubiło się i przymierało z głodu. System ten stał się regularnym handlem. Ta Izba z pewnością w to nie uwierzy, ale mówię im, iż ten ruch ludzkiej mas utrzymywał się, a ludzie ci sprzedawani byli tym (...) manufakturzystom jak niewolnicy są sprzedawani bawełnianym latyfundystom w Stanach Zjednoczonych”316.
No i widzimy: państwo Tudorów bez biczowań, obcinania uszu i egzekucji; Black Codes bez linczów.
Pracownicy dziecięcy, którzy w żaden sposób nie mogli się targować, stali się popularnym towarem na tych rynkach niewolników. Pisze o tym John Fielden (The Curse of the Factory System):
W hrabstwach Derbyshire, Nottinghamshire, a szczególnie w Lancashire w wielkich fabrykach wybudowanych przy strumieniach zdolnych do obrócenia koła wodnego zaczęto używać nowo wynalezionych maszyn. Potrzebowano nagle tysięcy rąk w takich oddalonych od miast lokalizacjach. (...) Małe i zwinne palce dzieci były zdecydowanie najbardziej pożądane; natychmiast wykształcił się zwyczaj terminowania dzieci pochodzących z innych warsztatów niż te w gminach Londyn,
Birmingham itd.317
Zapomóg „rzadko udzielano bez przyznania gminie wyłącznego prawa do pozbycia się, wedle woli, wszystkich dzieci osoby otrzymującej zapomogę”, głosił Komitet Uczniów Gminnych
(Committee on Parish Apprentices) w 1815 roku318. France Trollope oszacował, że 200,000 dzieci, biorąc łącznie, dostarczono do przemysłu fabrycznego319. Nawet kiedy komisarze praw biednych zachęcali do przenoszenia się do gmin ubogich w siłę roboczą, odradzali to dorosłym mężczyznom,
a preferowano „wdowy z dużą liczbą dzieci lub rękodzielników z dużymi rodzinami”. W dodatku, dostępność taniej siły roboczej zawdzięczana komisarzom praw biednych z premedytacją
wykorzystywana była do obniżania płac; rolnicy zwalniali swoich własnych pracowników najemnych, a zamiast tego apelowali do nadzorcy o pomoc320.
Chociaż Combination Acts teoretycznie odnosiły się zarówno do panów, jak i robotników, w praktyce stosowano je tylko wobec tych drugich321. A Journeyman Cotton Spinner – pamfleciarz
cytowany przez E.P. Thompsona322, opisywał haniebną zmowę pomiędzy panami, według której robotnicy, którzy opuszczali swoich panów z powodu nieporozumień dotyczących płac, umieszczani byli na czarnej liście. Combination Laws wymagały od świadków wypowiedzi na przesłuchaniach pod przysięgą, umożliwiały sędziom pokoju wydawanie skróconych wyroków i
zezwalały na doraźną konfiskatę funduszy zebranych w celu pomocy rodzinom strajkujących323.
Innymi słowy, robotnicy będący adresatami Combination Laws zostali pozbawieni wszystkich wynikających z common law praw procesowych. Robotników, w żadnym razie nie posiadających
od dawna zwiastowanych „praw Anglików”, przeznaczono do prerogatywy sądów tak arbitralnych jak Sąd Izby Gwiaździstej."
[z rozdziału C. Polityczne represje i społeczna kontrola nad rewolucją przemysłową - od str. 139]
Całość w pdfie do ściągnięcia i poczytania za darmo. Nie jestem fanem mutualizmu, ale materiał historyczny zawarty w tej książce roznosi w drobny pył wszystkie powierzchowne apologie rewolucji przemysłowej, taśmowo produkowane przez skrajnych liberałów i libertarian.
kulturka widzę pełną gębką:)
>>materiał historyczny zawarty w tej książce roznosi w >>drobny pył wszystkie powierzchowne apologie rewolucji >>przemysłowej
Posłużę się tutaj metaforą. Feudalizm/komuna to szambo. Możesz wyjść z szamba w kierunku kapitalizmu, ale po drodze będziesz jeszcze długo ociekał gównem. To będzie ciężka praca aby się z tego gówna obmyć, potem pozbyć się smrodu gówna. Ale czy to powód aby pozostać w szambie na zawsze?
Wytykanie pozostałości feudalnych wczesnej rewolucji przemysłowej to wytykanie pozostałości gówna na człowieku który dopiero co wyszedł z szamba. Zamiast tego, apologie rewolucji przemysłowej skupiają się na tym że człowiek wyszedł wreszcie z szamba, pierwszy raz w historii ludzkości.
Przy okazji, Carson celnie zauważa podobieństwo kontroli przemieszczania się ludności podczas wczesnej rewolucji industrialnej, czyli pozostałości feudalizmu, do systemów paszportowych w ZSRR. Nie bardzo rozumiem jak można być tak obeznanym z historią a jednocześnie wnioskować o powrót do szamba feudalizmu pod przykrywką nowomowy komunizmu.
Akurat opisywany przez Carsona system kontroli przemieszczania się ludności nie miał precedensu z czasów angielskiego feudalizmu, więc twoje teksty "o feudalnych pozostałościach" to jakieś kolosalne nieporozumienie i świadectwo czytania po łebkach podsuwanych tekstów. A nawet gdyby tak było to nasuwa się podstawowe pytanie, skoro kapitalistyczna własność środków produkcji jest tak zaj*biście "wolnościową" instytucją i zgodną z "człowieczą naturą", to po co jej projektanci mieliby uciekać się do środków rodem z ciemnego "totalitarnego" feudalizmu przy wdrażaniu jej w życie? W ogóle twoja argumentacja, co zauważam już n-ty raz polemizując z libertarianinem, jak żywo przypomina w swojej strukturze rozumowanie bolszewików: na jakąkolwiek krytykę ubóstwianego przez ciebie systemu odpowiadasz "za jego wszelkie wady odpowiadają elementy reakcji". Przejawiasz kompletny brak refleksji, że to z samą istotą systemu może być coś głęboko nie w porządku...
>>opisywany przez Carsona system kontroli przemieszczania >>się ludności nie miał precedensu z czasów angielskiego >>feudalizmu
To dokładnie to samo. Podobnie w PRL z meldunkami, aby się przenieść do Warszawy, trzeba było wziąść z Warszawiakiem ślub. Jak masz jednego właściciela w kraju, ograniczenia przemieszczania się siły roboczej powstają naturalnie, są wymuszone zarządzaniem gospodarki. Gdy nie ma wolnego rynku który by tym przemieszczaniem sterował, musi to robić uprzywilejowana elita, a jej nazwa (szlachta, księża, elita partyjna itd) ma drugorzędne znaczenie.
>>po co jej projektanci mieliby uciekać się do środków rodem >>z ciemnego "totalitarnego" feudalizmu przy wdrażaniu jej w >>życie?
Ponownie mylnie zakładasz że kapitaliści są projektantami kapitalizmu. Powtarzam, kapitaliści są największym wrogiem kapitalizmu. Dlatego właśnie socjalizm, czyli szczególny przykład kapitalizmu gdzie jest tylko jeden kapitalista, okazał się taką porażką. Kapitalizm działa dobrze tylko wtedy gdy kapitaliści zmuszeni są do dzikiej konkurencji między sobą, zarówno o konsumentów jak i o siłę roboczą.
Gdy dać kapitalistom wolną rękę, wprowadzą feudalizm albo socjalizm narodowy, poczytaj sobie kiedys gazetki branżowe, libertarianom stają włosy na głowie.
= To dokładnie to samo. Podobnie w PRL z meldunkami, aby się przenieść do Warszawy, trzeba było wziąść z Warszawiakiem ślub =
Dokładnie to samo, powiadasz? To wskaż jakiś precedens z czasów angielskiego feudalizmu, albo zwyczajnie zamilknij i skończ powielać mity na temat społeczeństwa z tego okresu. A już w ogóle nie rozumiem, czemu ma służyć przykład PRL. Wychodzi na to, że "feudalizm" jest dla ciebie takim workiem, do którego wrzucasz wszystkie nielubiane systemy czy elementy systemów społecznych niezależnie od ram czasowych i specyfiki danego systemu. Tym sposobem to nie kapitalizm produkuje autorytarne stosunki społeczne, to tylko "pozostałości feudalizmu", a sam kapitalizm (oczywiście jego wyidealizowana wersja, której desygnatu ze świecą szukać w rzeczywistości) to cud, miód i orzeszki...
= Jak masz jednego właściciela w kraju, ograniczenia przemieszczania się siły roboczej powstają naturalnie, są wymuszone zarządzaniem gospodarki. Gdy nie ma wolnego rynku który by tym przemieszczaniem sterował, musi to robić uprzywilejowana elita, a jej nazwa (szlachta, księża, elita partyjna itd) ma drugorzędne znaczenie =
Na "wolnym rynku", zakładając zachowanie obecnej oligarchicznej struktury własności środków produkcji (coś czego libertarianie zmieniać nie chcą), to również elita - tym razem burżuazja kontrolująca te zasoby - miałaby decydujący wpływ na alokacją siły roboczej, ponieważ dysponowałaby największą siłą przetargową na rynku, a na pewno większą niż pozbawieni własności kapitału stałego robotnicy.
W tej sytuacji "wolny rynek" to też tylko nazwa, skrywająca głęboką asymetrię stosunków społecznych czy mówiąc wprost, oligarchiczne stosunki władzy niewiele różniące się od obecnych. No ale nie od dzisiaj wiadomo, że większości libertarian nie interesuje autentyczna zmiana społeczna tylko ślepy legalizm przejawiający się bezrefleksyjnym i absolutnym szacunkiem dla własności prywatnej, nawet w jej najbardziej patologicznych odsłonach. Są co prawda chlubne wyjątki, takie jak cytowany Carson czy David Friedman, rozumiejący - wzorem wczesnych klasycznych liberałów - także konieczność bardziej egalitarnej dystrybucji własności środków produkcji (co trochę ich zbliża do proudhonizmu, Carsona w sumie nawet bardziej niż trochę - facet w końcu określa się mianem mutualisty, tudzież "wolnorynkowego antykapitalisty"), ale ty się do nich z pewnością nie zaliczasz...
>>wyidealizowana wersja, której desygnatu ze świecą szukać w >>rzeczywistości
To prawda, desygnatu czystego państwa libertariańskiego ze świecą szukać, choć jesteśmy coraz bliżej. Za to czystych komunistycznych przykładów było w bród.
>>burżuazja kontrolująca te zasoby
Kontrolują dopóki oferują produkt najlepszej jakości po najniższej cenie, czyli maksymalizują poziom życia klasy robotniczej, inaczej bankrutują i zasoby przejmuje ktoś inny, na tym właśnie polega dzika konkurencja.
>>ślepy legalizm przejawiający się bezrefleksyjnym i >>absolutnym szacunkiem dla własności prywatnej
Kraje komunistyczne które przetrwały dłużej niż jeden rok nie
zlikwidowały przecież własności prywatnej. Jedyne co się im "udało" to skoncentrowanie tej własności w rękach niewielkiej elity, pozwalając na nieograniczony wyzysk klasy robotniczej, czyli dokładnie to samo co się "udało" twórcom feudalizmu.
Jak masz pomysł jak zlikwidować własność prywatną, nie sprowadzając jednocześnie ludzkości do zoo, chętnie go usłyszę.