Proponuje, zeby cos takiego zrobic we Francji. Jak sie powiedzie to zrobmy to w Polsce. A jak nie, to to Francuzi beda pracowali w Polsce jako zamiatacze ulic.
bo jak wiadomo, każda roboczosekunda jest tyle samo warta, nieważne czy ciecia czy neurochirurga ;)
:)
za rozwinięte. Jest to kłamstwem. Oni zarządzają jedynie ludźmi w taki sposób, że są w stanie znaleźć sobie innych ludzi, z innych narodów, którzy na nich pracują. Czyli opracowanie ludziom mózgów i wmówienie im, że są oni "rozwinięci" upoważnia ich niejako - rzecz jasna tylko w ich mniemaniu - do podporządkowywania sobie innych narodów i wykorzystywania ich do pracy, bardzo słabo opłacanej pracy. Jeżeli Chińczyka nie stać na miesięczny urlop we Włoszech, a Niemca - niektórego! - stać, to nie oznacza to, iż Chińczyk jest mniej wydajny, lecz to, że Niemiec bierze od Chińczyka produkty, za które płaci za mało, sprzedaje je po wyższej cenie mając z tego zyski no i kasę na urlop we Włoszech. Kraje "rozwinięte" rozwijały się kosztem krajów "nierozwiniętych" - czyli tych, które były mniej agresywne, mniej chciwe i mniej barbarzyńskie niż biali, którzy te kraje sobie podporządkowali. Gdyby tak nie było, to bladzi nie mogliby mieć takich wielkich zysków ze zwykłego, uczciwego handlu. No to i jak?
Czy "murzyn", człowiek rzekomo prymitywny, mający za cały majątek tylko to, co na sobie, ale mający wolny czas dla siebie, staje się mniej prymitywny pracując dla bladych od świtu do nocy, dostając za to jakieś drobne miedziaki starczające na nagie przeżycie, mając za cały majątek to, co na sobie, i nie mając nawet czasu na odpoczynek? Przecież widać w praktyce, że taki "murzyn" pracuje w praktyce po nic - ze swego punktu widzenia, bo blady rzecz jasna widzi to inaczej i go "cywilizuje" ile się da. Bo taki "murzyn" część swojego wolnego czasu poświęcał na zdobycie jedzenia a z resztą mógł robić, co chciał.
Mocno rozwinięci z krajów zachodnich takiego luksusu mieć nigdy nie będą. Bo to najpierw pracują - rzekomo niezwykle wydajnie, ale po co w takim razie łupili okupowane kraje zwane koloniami?!? - bez przerwy, a potem jadą na urlop - wszyscy na raz :))))) - i stoją po dziesięć godzin w kilometrowych korkach na swoich wspaniałych autostradach.
To sobie trzeba dokładnie unaocznić: pracować "niezwykle wydajnie" ale sobie dokradać skąd się da, jechać na urlop świetnymi autostradami w tempie stop end goł kilkanaście godzin, by następnie wypoczywać - ale jak najtaniej :))) (a dlaczego? przecież tacy bogaci :))) u swoich przyjaciół Włochów, których Niemcy tak lubią, że aż zrobili z nich Gastarbeiterów. Postęp całą gębą, można powiedzieć. Albo zwykłe oszustwo i manipulacja ludzkiego mózgu.
W tej kwestii się z Tobą zgadzam. Masz rację.
przy produkcji np. silnika do Volkswagena jest stosunkowo mało istotna. Istotna tutaj jest myśl techniczna i organizacyjna, a tej Ci pracownik z Trzeciego Świata nie zapewni.
"każda roboczosekunda jest tyle samo warta, nieważne czy ciecia czy neurochirurga", albo często używane (a jeszcze głupsze) zwykle przez wyborców Mikke: "dwóch meneli spod budki z piwem* ma dwa głosy, a profesor uniwersytetu (często jeszcze UJ dodają) jeden".
Pewnie praca tego neurochirurga jest więcej warta, ale po co to fetyszyzowanie oficjalnych tytułów czy jakiś nieuzasadniony szacunek do niektórych zawodów?
Chyba ci co tak mówią nie znają żadnego lekarza, ani tego przysłowiowego profesora uniwersytetu, bo by wiedzieli, że często to są skończone przygłupy (to głównie ci profesorowie), albo prostaki niczym się nie interesujące (to ci lekarze).
Wiadomo, że nie wolno nigdy uogólniać, ale widziałem naprawdę ciężkich idiotów z tytułami profesora, doktora.
Jakby mózgi tych ludzi działały tylko w ich dziedzinach, a wyłączały się w każdej innej sprawie.
*Co to jest ta "budka z piwem"? Gdzieś w Polsce jeszcze coś takiego istnieje, bo chętnie bym zobaczył. Myślałem, że takie lokale przestały istnieć zanim się urodziłem.
rękodzieło stoi o niebo wyżej niż wszelkie wymyślanki razem wzięte. Jeżeli człowiek weźmie do ręki jakiś materiał i ma za cel jakoś go wykorzystać, to z pewnością mu się to uda. Nie musi przecież od razu, bo i po co? I ta droga danego człowieka od momentu wzięcia tego materiału do ręki aż do wytworzenia jakiegoś produktu jest drogą rozwoju tego człowieka.
Znam człowieka, który mając wyższe, doskonałe, bo socjalistyczne wykształcenie, składa lusterka w firmie samochodowej. Gdyby nie perspektywa głodu, stojąca przed nim, to nigdy w życiu nie robiłby tego. On od tego jest już chory. Ma ataki depresji albo agresji. Gdyby on mógł to lusterko robić sam - najpierw przyciąć szkło, potem zrobić lustrzankę, dopolerować co trzeba, a potem zaoferować jakiemuś jednemu klientowi swój wyrób, to on byłby pełnym człowiekiem.
A tak to jest biologicznym automatem, który mógłby się bez problemu obejść bez mózgu. Nie ma on kontaktu z ludźmi, którzy tego używają, nie ma więc żadnej satysfakcji ze swojej pracy, bo nie widzi jej efektów. Ma natomiast świadomość, że miliony takich lusterek zalegają śmietniska i są nikomu do niczego nie potrzebne.
Postęp techniczny uczynił z człowieka idiotę, a nie przyczynił się do jego rozwoju. Jest to widoczne wszędzie, lecz kapitaliści zgrabnie przykrywają to pieniędzmi, wypłacanymi za taką bezsensowną pracę w takiej ilości, by konieczne było bez końca składanie takich durnowatych lusterek.
Ten znajomy nie ceni sobie swojej pracy jako takiej, ma niskie mniemanie o sobie, bo i skąd ma mieć wyższe? i czuje się powołanym przez rodziców przez przypadek do życia. Nie ma dla niego miejsca w społeczeństwie - jako człowieka - jest on niepotrzebny i społeczeństwo też jest mu niepotrzebne. Praktycznie jakąś kuszącą perspektywą jest dla niego to, że kiedyś tam umrze i nie będzie bez końca składał lusterek tylko po to, żeby przeżyć.
Człowiek to coś znacznie więcej niż tylko prosta praca jego rąk. Tego nowoczesna cywilizacja nikomu nie oferuje, miażdżąc ludzi niczym walec by z tej miazgi ulepić ludzkie automaty, wykonujące jedną jedyną czynność całe lata. Po to,żeby ich produkt wylądował na śmietniku.
V.C. to miło, że się ze mną zgadzasz. Na tym Forum nauczyłam się, że mimo to nie ma się z czego cieszyć, bo gdy się ze mną zgadzać nie będziesz, to będziesz się starał zrównać mnie z ziemią. Czy w Twoim przypadku tak by było, nie wiem. Do tej pory bardzo kulturalnie się udzielasz. Zawsze staram się sobie wyrobić jakiś wizerunek swojego - a co tam! - interlokutora, ale u Ciebie mam mało danych. Podejrzewam, że imię Twe zwycięskie. No to może i charakter też masz szlachetny. W każdym razie ja na Ciebie nie zamierzam napadać (bez powodu, rozumie się, wybacz, ale takie są prawa dżungli forumowych). Gołąbka w sosie pomidorowym wirtualnie Ci nie prześlę, bo już wysłałam, ale może wystarczy na początek sympatii nic, choćby cieniutka?
że dostrzegają, iż te wielkie kariery finansowe wyrażane w pieniądzu, to po prostu legalizowane złodziejstwa pozbawiające miliony ludzi chleba i dachu bad głową i jako takie winny być z naszego życia społecznego wyrugowane i zastąpione innymi miernikami naszej pracy na rzecz dobra wspólnego a więc pracy, bo tylko ona jest wartością.
I jeszcze inny cenny rezultat tych rozważań, to ten, że dostrzega, ze obecne formy własności legalizują złodziejstwo jako źródło niesprawiedliwości społecznej.
Już tylko te dwa stwierdzenie usprawiedliwiają, jak sądzę, moje uznanie dla tych rozważań.
To i nie dziwne, skoro wiedzę czerpiesz z cyt. "niemieckiej telewizji". Gdyby nie ta "nowoczesność", na którą tak pomstujesz, to nadal mieszkalibyśmy w chałupach z klepiskiem zamiast podłogi (tak tak! polska codzienność jeszcze przed wojną!) i marlibyśmy masowo na grypę.
Widać nie rozumiesz co to znaczy uogólniać. Być może są lekarze których praca jest mniej warta niż ciecia, ale OGÓLNIE (przeciętnie) wartość pracy lekarza jest więcej warta niż ciecia. Upośledzona idea waluty roboczosekund zrównałaby wartość pracy ciecia i lekarza, czyli w tym systemie nie byłoby lekarzy. Po co studiować 6 lat skoro można zarobić tyle samo po podstawówce.
więc nie jest ona nawet cepeliowska. Bowiem jest żadna.
Czy ja "pomstuję" na nowoczesność"? Chałupa z klepiskiem posiada naturalną klimatyzację, widziałam W NIEMIECKIEJ TELEWIZJI - ty nie oglądasz, bo języka nie znasz, co rozumiem - wspaniałe domy z glinianych wałków, domy z ogromnym atrium, przeszklone, domy, które ogrzewa się minimalnym kosztem dzięki właściwościom gliny, z której są zrobione. Więc klepisko nie było robione jedynie z biedy, ale było bardzo praktyczne. W zestawieniu z panelami udającymi a to buk, a to dąb, a będącymi prasowanymi wiórami oklejonymi malowanym plastykiem polepa gliniana to niemal jak arystokratka przy byle dziadu. Wiem, że się starasz, ale jeszcze ci nie wychodzi. Mam nadzieję, że nie z powodu twoich ograniczonych możliwości osobistych, lecz z tego powodu, że pracujesz na twoje ukochane pieniądze. Więc wiesz być może, kto jest wydrukowany na banknocie stuzłotowym, ale o dobrym życiu pojęcia nie masz. Tobie się zdaje, że jak ktoś mieszka na wsi i pracuje na siebie własnymi rękami to jest gorzej wykształcony niż ty. Bardzo się mylisz. My ze Starym nie tylko znamy języki obce, ale i potrafimy obsługiwać programy komputerowe a nawet Stary potrafi programować. Ja lebiodę jem z wyboru. Rozumiem, że tobie jako nowobogackiemu nie mieści się to w głowie, ale nie można od ciebie zbyt wiele na raz wymagać. Widocznie masz jeszcze wiele niespełnionych pragnień, które mnie nie rajcują, bo mam to za sobą już dawno. Dlatego z wyrozumieniem traktuję twoje zapędy, by mnie tu czy tam oświecić. Gwarantuję ci jednak, że nie masz czym. Ale jak ci na tym zależy - próbuj.
Na grypę natomiast umierają ludzie obecnie częściej niż przed wojną. Choroby poznikały głównie z powodu tego, że został zlikwidowany głód. Organizm ludzki - zwierzęcy też - leczy się praktycznie sam pod warunkiem, że dostarczymy mu odpowiednich substancji spożywając normalne jedzenie. Tego nie musisz też wiedzieć, bo wolisz jeszcze wierzyć w tzw. postęp medycyny. Jak ci choroba zajrzy gdzie trzeba, to spokorniejesz i nauczysz się bardzo szybko odróżniać zmyłę od prawdy.
Cepelia ci przeszkadza? rozumiem, że wolisz dzieła sztuki z oszą, lidla czy innej biedronki. Gustibus są wszak non disputandum.
Każda żywa istota emituje sobie właściwą częstotliwość elektromagnetyczną . W momencie jej zaburzenia następuje stan zwany chorobą. Może to być ciężka choroba lub niedomaganie tylko , wszystko zależy od stopnia występującego zaburzenia w organiźmie. Również oddziaływając elektromagnetycznie można przywrócić dany organizm do zdrowia , albo zabić go. Jeżeli dostarczymy do organizmu falę zgodną w swej fazie z tą którą emituje organizm , to fale te zaczną sie sumować i jednocześnie nastąpi rezonans. Czyli nastąpi naprawa tej części widma które jest uszkodzone. Przy dostarczeniu tej samej częstotliwości fali ale odwróconej w swej fazie nastąpi dalsze pogorszenie, które nie musi , ale może prowadzić do śmierci danego organizmu.
" Nowe spojrzenie na organizmy
Podstawa skrajnej wrażliwości.
Oczywiście pojęcie okołocząsteczkowych (perimolecular) pól energetycznych samo w sobie, czyli niezależnie od epistemologii lub homeopatii, ma znaczenie biologiczne: dzięki ich istnieniu pojawiają się interakcje umożliwiające komunikowanie się cząsteczek ze sobą.
Paolo Bellavite z Werony, jeden z tych badaczy, którzy zajęli się równolegle fizyką, biologią i medycyną, dał się poznać jako cierpliwy doradca, zainteresowany opracowaniem teoretycznego znaczenia wyników naszych doświadczeń.
Badając organizację żyjących systemów, współczesna fizjologia powinna w równym stopniu obejmować aspekt materii, energii i informacji. Już dzisiaj możliwe byłoby napisanie konwencjonalnego podręcznika fizjologii rozpatrywanej głównie z perspektywy interakcji energetycznych (np. energetycznego metabolizmu komórek, zmian napięcia błony komórkowej lub zjawisk obserwowanych w EEG lub EMG).6,p201
...jesteśmy tak blisko, a jednocześnie bardzo daleko, od zrozumienia jakiejś niezwykle ważnej prawdy na temat żyjącej materii, czegoś, co może zostać opisane na poziomie atomów przy zastosowaniu pojęć fizyki, bez odniesień do wspaniałej molekularnej fabryki i zachodzących w niej reakcji chemicznych.
Ross Adey18 Physiological signalling across cell membranes... W: Frölich H. (ed.) Biological Coherence and Response to External Stimuli, wiosna 1988.
Większość cząsteczek białek ma zdolność przechodzenia w różne stany konformacyjne, dzięki możliwości tworzenia różnych kombinacji wiązań wodorowych, mostków dwusiarczkowych i przy pomocy sił hydrofobowych. Aby doszło do przełamania barier energetycznych między jednym stanem a drugim, zmiany stanów muszą mieć charakter nieliniowy lub skokowy. Zatem proteiny są dynamiczną, drgającą strukturą, której komponenty stale podlegają drganiom trwającym od femtosekund (10-15) do kilku minut. Najbardziej znaczące drgania pojawiają się w systemach biologicznych w zakresie nanosekund. Należy podkreślić fakt, że w biologii wiele białek (a także innych substancji chemicznych, takich jak lipidy) jest zebranych w multi- lub polimeryczne grupy. W takich złożonych strukturach łatwo dochodzi do międzyatmowych interakcji, wskutek czego drgania mogą przenosić się koherentnie, co teoretycznie umożliwia przenoszenie informacji biologicznej.6,p41ff
Sygnały chemiczne i elektromagnetyczne padające na zewnętrzną powierzchnię komórki są przenoszone przez błonę komórkową dzięki zmianom konformacyjnym i ruchom oscylacyjnym protein, które mają domeny transbłonowe (transmembrane domains). Można zakładać, że kluczową rolę w tej transmisji odgrywają cząsteczki protein o strukturach włóknistych ukształtowanych spiralnie lub w postaci fałd. Takie struktury charakteryzuje wysoki stopień uporządkowania i rozmieszczenie w powtarzalnych sekwencjach, a także obecność wodorowych wiązań między resztami aminowymi sąsiadujących aminokwasów rozmieszczonych podłużnie wzdłuż włókna. Proteiny te charakteryzuje zdolność do rezonansu zgodnie z nieliniowym modelem drgań, wynikającym z interakcji z polami elektromagnetycznymi.
Prototypem tego typu receptora jest rodopsyna (czerwień wzrokowa), receptor światła w siatkówce, który zawiera 7 alfa-helis białkowych ułożonych w uporządkowany sposób, poprzecznie do planu błony, na której się mieści. W tym typie receptora-przetwornika, pobudzenie wynikające z absorpcji fotonu jest związane z pompowaniem protonu i ze stabilizacją potencjału błony.
Paolo Bellavite6,p.51f
http://kodczasu.pl/viewtopic.php?t=1370
a niedożywionemu - http://www.stachurska.eu/?p=2073 , a co do ogółu lekarzy to sami po sobie niewiele się spodziewają, dla przykładu - http://www.stachurska.eu/?p=2712 . Komu mało to polecam osiągnięcia Marca Lalonde ;-)
Autorowi gratuluję - ciekawy pomysł!
dochód gwarantowany - http://www.stachurska.eu/?p=370 .
http://www.globalresearch.ca/index.php?context=va&aid=30403
przemyśleniami na temat zalet klepiska i walorów smakowych lebiody np. z uczestnikami jakiegoś strajku robotników rolnych w latach 30-tych. Mocne wrażenia gwarantowane.
To ciekawe rozważania z ww cyklu. Wydają się dzisiaj zbyt rewolucyjne. Pewnych rzeczy nie da się przeskoczyć. W laboryzmie najtrudniejszym problemem jest właściwa wycena pracy (aktywności społecznej), a sekundy, czy (nano:)sekundy chyba można sobie podarować. Problem czasowego ujęcia jest zupełnie nieistotny. Ważna jest społecznie akceptowalna wartościowość pracy i jej dowartościowanie w aspekcie efektywności. Za rozwiązanie tego problemu multinobel należałby się. Wszystkie inne problemy uboczne są chyba do rozwiązania, a system mógłby być stymulatorem rozwoju rodzaju ludzkiego.
Problemem jest także ścieżka dojścia. Nie wierzę w rewolucyjne możliwości wprowadzenia czegoś takiego. To musi być wprowadzane na drodze stopniowych przemian. I w tym wypadku wydaje się trudne choć niezbędne rezygnacja z lichwy, usunięcie niezasłużonego uprzywilejowania pewnych grup w dostępie do kapitału, uspołecznienie banków, tutaj nasuwają się wzorce z gospodarki socjalistycznej.
Naturalnie nic nie będzie się działo bez oporu *materii*. Potrzebne zmiany naruszają interesy światowego kartelu finansowego, który wraz z elitami politycznymi stanowi betonowy mur trudny do rozkruszenia. Na korzyść przemawiają zmiany w stosunkach produkcji, postęp technologiczny i potrzeba dalszego postępu społecznego oraz to, że obecny system stał się dla tej potrzeby bezużyteczny, a nawet szkodliwy co staje się jasne dla coraz większej liczby homo sapiens.
*Niech runą mury...*
bo mógłbyś tego nie przeżyć (widzisz moją troskę o ciebie?). Ja natomiast na temat lebiody mogłabym z nimi dyskutować bez problemu. Oni znali lebiodę i jej zalety i ja znam lebiodę i jej zalety. Czyli moglibyśmy wymienić się przepisami kulinarnymi.
W jedzeniu lebiody nie widzę nic złego, gorzej, gdy tacy kapitaliści jak ty wpędzają ludzi w biedę tak, że nie mogą oni zjeść nic innego niż lebioda. Poza tym teraz to już jej prawie nie ma nigdzie. Stosowanie trucizn przeciw "chwastom" wyniszczyło już bardzo dużo naszych rodzimych roślin.
Więc gdybyś popadł w biedę, raczej musiałbyś jeść trawę z braku lebiody - rośliny bardzo smacznej i wartościowej. Po trawie nawet nie mógłbyś beknąć (odbytem) jak krowa, to znaczy, jak byk - z racji twojej płci - ani nie mógłbyś tego w ogóle strawić, więc leżało by ci to na żołądku, a mógłbyś co najwyżej zwymiotować niestrawny błonnik.
Gdy się tak zastanowię, to radzę ci w przypadku biedy nie jeść trawy w całości, lecz przeżuwać i błonnik wypluwać, a połykać tyko sok z trawy i miękkie tkanki z chlorofilem.
Możliwe, że wierzysz, iż masz tak duuużo pieniędzy, że głód ci nie groźny. Ale przypominam, że pieniądze są jeszcze gorzej strawne niż trawa. Więc raczej w razie co odżywiaj się zielonym, ale wyrosłym naturalnie.
Co do zalet klepiska, to nikomu mądremu nic tu tłumaczyć nie ma potrzeby, bo to rozumie się samo przez się. Ty zaś - jeżeli jest ci to milsze, spaceruj po fałszywych dębach plastykowych i perfumuj się sztucznym piżmem. Najważniejsze, że tobie z tym dobrze. W końcu masz prawo być sam dla siebie pępkiem świata.
więc jesteś jeszcze bardziej prymitywny niż nasi praprzodkowie. I pewnie z dumą chcesz należeć do tzw. turystów, którzy jadą do Wietnamu czy Tajlandii najeść się smażonych karaluchów czy innych pająków. No, prawie można ci pogratulować rozumu. Z tym, że jeszcze go nie masz. Lebioda w niczym nie jest gorsza niż szpinak. Ale na to jeszcze trzeba czasu, byś zrozumiał takie proste sprawy.
lud doświadczał jeszcze w XX wieku. Np. z pracy J. Kowalczewskiego "Stan mieszkań służby folwarcznej na terenie b. Królestwa Kongresowego", Warszawa 1927, opartej o materiały Ministerstwa Zdrowia Publicznego, możemy się dowiedzieć że średnio na jedną izbę przypadało w tych mieszkaniach 5,71 osoby, 66,81% mieszkań miało podłogi z gliny, zaś 6,06% z ziemi. Oświetlenie było niedostateczne w 81%, z ustępów zaś mogło korzystać 36,12% mieszkańców. Jak widzimy z przytoczonych danych, mieszkańcy wsi mieli zapewnioną obfitość kontaktów międzyludzkich, warunki zachęcały do przebywania na świeżym powietrzu, co jak wiadomo sprzyja zachowaniu dobrego zdrowia bez sztucznych chemicznych "lekarstw", zaś ekologiczny system usuwania nieczystości (zwany "za stodołą"), oparty o w 100% ekologiczny i ulegający biodegradacji materiał w postaci łopianu, pozwalał ludziom na regularne utrzymywanie kontaktu z naturą.
i zastanawiam się, co autor miał na myśli nie myśląc?
a wcześniej pańszczyzny. O tym nie zapominaj, wielbicielu papieru toaletowego w motylki.
Ale dane przytoczyłeś! Fajne, tylko po co? Czy gdzie indziej w Europie było dużo inaczej? przecież nie, więc o czym ma to świadczyć? Niejaki Ludwik, mieszkający na ciut większym metrażu w Wersalu, kazał w luksusowych pokojach porozwieszać po kątach zasłonki, za którymi ustawiono przenośne sraczysławy w postaci malowanych wiaderek. Powód? - nie było tam ani jednego wuceta! Fakt historyczny. A ty tu wyjeżdżasz z klepiskami i podłogą z ziemi.
Jak świat światem człowiek załatwiał swoje potrzeby naturalne na łonie natury i przez wieki całe nikt z tego powodu nie miał takich kompleksów jak ty. Nawet dziś - wiem to, bo słyszałam na własne uszy - faceci najchętniej sikają gdzieś pod drzewem, nawet gdy mogliby skorzystać z klozetu.
Śmieszny jesteś z tym przenoszeniem na mnie odpowiedzialności za klepiska i sto osób na metr kwadratowy w przedwojennych apartamentach czynszowych.
Co to ma do tego, że lebioda jest smaczną i jadalną rośliną? Czy zbieranie grzybów w lesie też jest tylko dla biedaków? Dlaczego jednak jeżdżą na grzyby nawet ci, co mają samochody, zamiast je sprzedać i kupić sobie w sklepie pieczarki? A pieczarki hoduje się na końskim gnoju. Może tego nie wiesz, ale tak jest. Te na sztucznym nawozie nie mają zupełnie smaku.
Wycieranie tyłka łopianem nie jest w niczym gorsze niż wycieranie go papierem toaletowym w motylki. A nawet lepsze. Czy masz pojęcie, że mieszkańcy pustyń w ogóle tyłka nie wycierają oddawszy honorowo kał, lecz siadają na suchym piasku i po chwili to, co na odbycie zostało przykleja się do suchego piasku i odpada razem z nim, a tyłek jest czysty? Czy zarządzisz, aby przymusowo używali tego papieru w motylki, by twoje gusta estetyczne zostały zaspokojone?
Sławojka zza stodoły była faktycznie super ekologiczna. Co jakiś czas przenoszono domek w inne miejsce nad nowy dołek a stary był zasypywany i z wydalin robił się kompost, na którym bujnie rosły drzewa. W niektórych kibelkach, aby nie śmierdziało w lecie, stało wiaderko z popiołem i każdy po sobie zasypywał to swoje popiołem, a muchy nie miały na czym siadać i składać jaj. Ptaki nie miały co jeść, jeżeli były na muchy wyspecjalizowane. Zamiast popiołu używano wapna albo torfu.
Natomiast to, co robią w oczyszczalniach, to coś okropnego! Pozostałości suszą i zmielone rozpylają po polach w charakterze nawozu. Więc może już jutro zjesz bułeczkę ze zboża, które wyrosło na twoim własnym gównie? Smacznego! I jakie to ekologiczne - wydalasz i potem to zjadasz :))))
Może o tym też nie wiesz, ale już starożytni Rzymianie siedząc na kamiennych ławach z dziurami i zarzuciwszy zgrabnie togi na ramię, dyskutowali o państwowych geszeftach robiąc pod siebie te prywatne do przepływającej szemrząco bieżącej wody płynącej z gór akweduktami. Nie jest jasne, czy myli potem ręce. Bo o umywalkach raczej stare pisma nie wspominają.
Inkowie mieli wodociągi i kanalizacje. W Indiach też było to od wieków znane. To tylko bladzi, przemarzłszy za stodołą czy też w wersalskich przeciągach uważają za swój wynalazek transportowanie ekskrementów przy pomocy wody. Ale jak nas poucza historia, wszystko, co maja bladzi jako rzekomo przez nich wymyślone - zostało podpatrzone w kulturach starszych niż ta blada i przeniesione na grunt europejski.
Jako ciekawostkę można tu dodać, że Chińczycy w ogóle nie chcieli handlować z bladymi uważając ich za prymitywnych. I gdy niejaki Makkartnej któregoś razu stanął przed chińskim cesarzem, a ten rzekł mu, że Chińczycy nie mają żadnego zastosowania dla towarów oferowanych przez bladych i w związku z tym nie będzie żadnej wymiany handlowej, to w parlamencie Wielkiej Brytfanii pewien pyskacz gardłował, by handel na Chińczykach wymusić siłą! Co też bladzi uczynili napadłszy Chiny od strony morza.
Więc się, west, nie podniecaj nadmiernie swoim rzekomym postępem, bo tak naprawdę to wleczesz się w ogonie. I nie ma tu znaczenia, czy tyłek sobie wytrzesz łopianem, czy papierem toaletowym w motylki.
O czym właściwie jest ten artykuł ??? Przeczytałem i zwyczajnie nie rozumiem.
Czy ty w ogóle coś czytasz poza portalami typu "magia i czary dla emerytowanych gospodyń domowych"?
http://www.przekroj.pl/artykul/815910,863762-Panszczyzna-ojczyzna.html , polecam!
coś nie jesteś w zbyt wielkiej formie. Może drzemka poobiednia nieco ci ulży? Pisałam o stu osobach na metr kwadratowy w apartamencie czynszowym. Co ty z tego zrozumiałeś? Jak widać - nic. To jest właśnie to, co ci cały czas tłumaczę: rozumieć możesz tylko po swojemu, bo inaczej nie możesz, ale cała sztuka polega na dopuszczeniu możliwości, że jednak można rozumieć inaczej. Tu masz jeszcze sporo pracy przed sobą. Nie zniechęcaj się! Może przed końcem świata zdążysz? :))))))
w każdej dyskusji i w każdym temacie, nie starając się nie tylko zgłębić, ale nawet zrozumieć zagadnienia o którym piszesz, powielając bezmyślnie każdą prawdę i każdą bzdurę, często w jednym zdaniu. Właściwie każda odpowiedź na Twój post powinna się zaczynać od słów "Nieprawdą jest, że...". W tej sytuacji twój brak umiejętności formułowania myśli akurat nie ma znaczenia.
Sam pomysł - nonsensowny.
Ścieżka dojścia - absurdalna.
Korzyść społeczna - zerowa.
Wniosek: Autor urwał się z choinki.
Słusznie warto podkreślić, że sama myśl techniczna gdyby nie masowi wykonawcy, nie opuściłaby desek kreślarskich ew. pracowni genialnych wynalazców. Mówimy zwykle: tę wieżę zbudował Eiffel, ten kanał - Lesseps, to miasto- Niemeyer, niekiedy nawet: to dzieło Cheopsa, Al-Rashida, królowej Wiktorii... Największa ściema mentalna potocznego języka: Gdyby nie rzesze "fizoli", wolnych czy niewolnych, w obu przypadkach pracujących za "stawki podstawowe", to wielcy inżynierowie mogliby postawić według swoich projektów najwyżej altankę lub kładkę na strumieniu, a piramidy egipskie miałyby wielkość przeciętnej chałupy. Odpowiednie dajmy rzeczy - słowo.
My, jako lewica, stoimy rzecz jasna po stronie owych "fizoli", jak to raczyłeś nazwać. Co innego jednak wyrażanie interesów "zwykłego człowieka", co innego jednak przyznawanie mu roli w procesie produkcji, której on wcale nie pełni. Ludzie bez techniki i organizacji mogą być "wszystkim", jeżeli mówimy językiem wartości, ale są "niczym", jeżeli odniesiemy się do rozpatrywania znaczenia ich pracy jako czynnika produkcji.
ale w sumie przyznajesz mi racje. Ja tobie po części też. To jest yin-yang, jedno bez drugiego nie istnieje.
tego czego nie napisał. Oczywiście że ani trochę się z Tobą nie zgadzam. I nawet napisałem dlaczego.
A tarak zapatrzony na jej błyskotki tylko pod nią leży. Wolę więc autora, bo chce ulepszać nasze stosunki społeczno - gospodarcze. I nane też wolę niż westa.
...a wyszło to, co jest, czyli kapitalizm w najgorszej jego postaci.
A co wyjdzie z zamiany godziny pracy lekarza na godzinę pracy brukarza ? i jaki zastosować przelicznik ?
Przecież pieniądz utrwalił się nie z powodów ideologicznych a praktycznych.
To, co jest chore obecnie, to brak przepisów regulujących operacje finansowe.
Ale jeśli nie można z różnych względów uregulować obrotu papierami wartościowymi, to jakie siły usuną pieniądz jako pośrednika wymiany towarowej ?
Autor sobie z "Lewicy" zakpił - to pewne.
"Solidarność" jednała sobie ludzi pod sztandarem trzech S. Niestety, kiedy przejęła władzę, ten sztandar od razu podeptała. A więc trudno twierdzić, że tamta idea nie sprawdziła się. Na podstawie tamtej nie można oceniać tej.