tow. tow. Machejka, Lenarta, Jesionowskiego...
Ale dodałbym do tego jeszcze L.Tołstoja, Dostojewskiego, Balzaka, Camusa i wielu, wieli innych geniuszy... W dużym stopniu zastąpił ich internet. Ma tą przewagę, że pozwala swoim użytkownikom być twórczymi. Dlatego książka z nim przegrywa tym bardziej taka, która nie syntetyzuje rzeczywistości. A takie przeważnie ukazują się na rynku.
internet też powoduje pewien nieprzyjemny skutek uboczny. przeciętny użytkownik zmienia obiekt zainteresowania przeciętnie 37 razy na godzinę. mózg ma to do siebie, że ma dwa tryby koncentrowania się - krótko i długoterminowy. regularne i częste korzystanie z internetu powoduje, że mózg odzwyczaja się od długoterminowego koncentrowania się na jednym obiekcie, co utrudnia czytanie książek, czy nawet obejrzenie filmu.
przemysł filmowy radzi sobie z tym problemem przez "tworzenie" filmów nie wymagających większej inteligencji, oddzialowujących na widza nie treścią, ale bodźcami, przemysl muzyczny wypuszcza na rynek coraz krótsze utwory, z coraz prostszymi rytmami, które się cały czas powtarzają, bo jak się okazało, mózg odczuwa satysfakcję będąc w stanie przewidzieć sekwencje, ale książka bez obrazków sobie z tym problemem raczej już nie poradzi
oczywiście, zawsze będą ludzie, którzy będą czytać książki, tak jak i zawsze będą tacy co lubią muzykę klasyczną, ale wygląda na to, że czasy kiedy przeczytanie kilkuset niewiarygodnie dobrze napisanych stron będących do tego dopiero początkiem historii sprawiało przyjemność z uprawiania samej czynności czytania już się nie wrócą
Polak/Polka chodzi do opery raz na 400 lat.
kilkadziesiąt książek rocznie... wiem, że to mało - ale czasu na więcej nie mam.
bo opera kojarzy mi się z przeglądarką internetową. bo te wycia i wrzaskiw budynku o podobnej nazwie chyba nic wspólnego z kulturą nie mają?
Rządzący po 1989 nauczeni doświadczeniem polityki komunistów upowszechnienia nauki i kultury wiedzą, że to przygotowywanie gilotyny pod własne rządy. Stąd konsekwentna polityka tumanienia i tak już ciemnego polskiego ludu.
temu zazdroszczę? Mam w tym czasie zaliczenia.
Odbiję sobie na Brutal Assalut 8- 10 sierpnia. Grają m.in: Machine Head, Napalm Death, Sodom, Nile, Immortal, Ministry, czereda młodziaków z nowej fali thrashu na czele z Warbringer
Ale uczta kulturalna się szykuje!!!
przyszedł człenio w dresiku i zapytał:
"Czy jest książka o rycerzu"
"Ale jaka synu" - zapytała biblitekarka.
"No taka o rycerzu, bo mam temat "Topos rycerza" na ustnej maturze"
czy są takie wypożyczalnie jak z filmami tylko że z książkami? Bym se luknął.
że metal jest popularny wśród polskiej lewicy? Raczej odwrotnie niż na świecie, bo to często muzyka prawicy.
Z rapem za to odwrotnie, na świecie raczej lewiocwo, a polscy słuchacze i wykonawcy tego są naprawdę straszni w większości. Zresztą pod każdym względem straszni, nie tylko politycznym, ta (pseudo)kultura jest jakąś okropną parodią w Polsce.
PS. Jak można w ogóle książek nie czytać?
Metal to tylko metal. Różniście to jest na świecie.
Są rzeczy radykalnie lewicowe: Napalm Death, Terrorizer, Gorefest, Lock Up, gdzie jest jasno to wyrażone w tekstach ostro w tekstach. Szwedzi ryczą raczej apolitycznie i w stylistyce metalowej ale przyznaja się do socjalizmu (np. At The Gates, Grave).
Są naziole, poganie i wyznawcy UFO (Norwegia) choć Ferniz (Darkthrone) ostatnio nawrócił się na socjaldemokrację.
Slayer jest zajebisty, ale głupi Araya sławił Pinocheta, chociaż jego stary przed Pinochetem dał nogę do Stanów.
Można.
Próbowałem. Wytrzymałem z miesiąc. Cięzko było ale się da.
Tym bardziej podziwiam sportowo ubranych młodzieńców uprawiających kult ciała i walczących z tyranią ducha.
testów maturalnych przedmiotów diagnoza jest jedna. Głupimi łatwiej rządzić. Kultury to też dotyczy.
ciągle nie mieszczę się w średniej.
od kiedy to napalm death to metal, siem pytam wielebnego 666? :) i grind we crust! ;)