trzeba sprywatyzować i zapomnieć, to nasz najmniejszy problem.
@w latach 80-tych rodzice dzisiejszych dwudziestolatków przeżyli na fali rozwoju ruchu Solidarności masową mobilizację 10 milionów obywateli w walce przeciwko biedzie i prześladowaniom.
W latach 80-tych rodziców dzisiejszych dwudziestolatków uświadamiano, że są przodującą siłą społeczną, winni zatem mieć poczucie godności i swej wartości, rodzice jednak nie zhańbili się wiarą w rządową propagandę o kapitalistycznym bezrobociu i wyzysku wyszło więc z tego co wyszło i upodmiotowiona niegdyś klasa zbuntowała się. Teraz może sobie podczas demonstracji pogwizdać na gwizdkach i popalić opony.
>>Teraz może sobie podczas demonstracji pogwizdać na
>>gwizdkach i popalić opony.
Wiadomo ze duża część Solidarności to byli ci od postawy roszczeniowej, ale roszczeniowcy zawsze gwizdają i podpalają, to naturalne, niezależnie czy w bogatym czy biednym kraju. Dlatego bez sensu jest oczekiwać od przemian systemowych że roszczeniowcy mają być zadowoleni, bo to kwadratura koła jest, używając twojego porównania :)
i zapomnieć. Tak jak zrobiono z ABCD.
Nikt nigdy klasy robotniczej nie upodmiotawiał. W komunie klasa robotnicza, była narzędziem do realizacji celów klasy panującej. Wsród włodarzy PRL-u robotników było jak na lekarstwo. Gdyby robotnicy byli traktowani podmiotowo, to pozolono by im sie zrzeszać, zakładac związki zawodowe itd. Nie, nie, władza PRL-u bała sie robotnioków - strzelała do nich, a związak zawodowy był jeden kierowany przez tą partię. Gdzie tu podmiotowość?
zastanawiam się, do kogo ona w ogóle jest skierowana. Do studentów? Ale czego - filozofii, socjologii? Niektórzy mogą ten zarzut wyśmiać, ale chyba jeśli chcemy czegoś więcej niż tylko akademickiej dyskusji (zapewne w bardzo wąskim gronie), to chyba powinno nam zależeć, żeby taka publikacja mogła trafić nie tylko do tych, którzy z tą tematyką są już dobrze obeznani. A nie napawać się dumą, że należymy do grona wtajemniczonych erudytów, którzy potrafią coś takiego czytać. Studenci poza wydziałami filozofii też istnieją (a że jest to fakt nad wyraz często ignorowany, zauważyłem już przy okazji innych dyskusji na temat edukacji, np. w ramach cyklu dyskusji "Po kapitalizmie" w Krakowie, przy których zabrakło informacji, że jest to spotkanie znajomych studentów filozofii, którzy chcą porozmawiać o wewnętrznych problemach swojego środowiska).
@W komunie klasa robotnicza, była narzędziem do realizacji celów klasy panującej.
Czyli samej siebie. W komunie klasa panującą jest klasa robotnicza.
@Wsród włodarzy PRL-u robotników było jak na lekarstwo.
Każdy robotnik zostając "włodarzem" przestaje być robotnikiem. To w żaden sposób nie charakteryzuje tego czy dane państwo reprezentuje interesy kapitalistów czy robotników. B. robotnik Wałęsa rządził w interesie kapitalistów a b. szlachcic Jarzuelski rządził w interesie robotników.
@Gdyby robotnicy byli traktowani podmiotowo, to pozolono by im sie zrzeszać, zakładac związki zawodowe itd... a związak zawodowy był jeden kierowany przez tą partię
Po pierwsze takowe założono, CRZZ a później OPZZ, nie wspominając o wielu branżowych związkach zawodowych. A to, że istnieje jeden wielki związek zawodowy jest jak najbardziej w interesie robotników, to kapitalistom zależy na tym aby robotnicy byli podzieleni i np w jednym zakładzie pracy istniało 15 związków zawodowych (zasada dziel i rządź).
@Nie, nie,
Tak, tak.
@władza PRL-u bała sie robotnioków - strzelała do nich. Gdzie tu podmiotowość?
Konflikty (także krwawe) między władzą a społeczeństwem wpisane są z natury rzeczy w tak wielkie organizmy ludzkie jak państwo, dotyczą one każdego państwa niezależnie od systemu (dopiero na etapie komunizmu, likwidacji państw, przejść mogą one do historii). Nie zaprzeczały one podmiotowości klasy robotniczej w PRL, przodującej siły narodu, wedle ówczesnej jedynej słusznej oficjalnej ideologii.
ps. jeśli chcesz poczytać więcej o naturalnej podmiotowości robotników w państwach socjalistycznych i ich naturalnej bez-podmiotowości w państwach kapitalistycznych polecam prace Davida Osta.
"Czyli samej siebie. W komunie klasa panującą jest klasa robotnicza."
Klasa panująca, która strzela do samej siebie, komiczne. Oczywiście że w PRLu istniały klasy, bo ludzie byli oddzieleni od środków produkcji i realnej władzy.
A nie słyszałeś nigdy, Nakama, o tym jak "władza ludu"(czyt. demokracja) strzela do ludu? :-)
@nakama Klasa panująca, która strzela do samej siebie, komiczne.
Wśród panującej klasy feudałów i kapitalistów też wybuchały/wybuchają konflikty, także krwawe, w żaden sposób to nie zmienia ich istoty jako klas panujących.
@w PRLu istniały klasy,
Z tą różnicą, że w PRL klasa robotnicza nie była (jak w II i III RP) klasą wyzyskiwaną tylko panującą.
@bo ludzie byli oddzieleni od środków produkcji
Oddzielenie takie charakteryzuje (już jaka sama nazwa wskazuje) system prywatnej własności śrdoków produkcji, czyli coś nieistniejącego w PRL. Wraz z zaprowadzeniem socjalistycznych stosunków produkcji zostaje ono zlikwidowane, stąd nawet dziś w powszechnej świadomości wśród robotników częste głosy typu- rozgrabili naszą własność (tzw. prywatyzacja), okradli naród, itp.
@bo ludzie byli oddzieleni od realnej władzy.
I bardzo dobrze. Odpowiedzialni rodzice nie pozwalają dziecku bawić się zapałkami.
Gdyby oddać ludziom realną władzę, następnego dnia przekażą ją siłom politycznym które nie reprezentują interesów tegoż ludu (patrz: wygrana w wyborach Platformy Obywatelskiej, itp, itd).
>Oddzielenie takie charakteryzuje (już jaka sama nazwa wskazuje) system prywatnej własności śrdoków produkcji, czyli coś nieistniejącego w PRL.
Może nie istniało w ZSRR czy w ChRL, ale w PRL? A miliony prywatnych gospodarstw rolnych? Czy będące w ich posiadaniu obory, stodoły, ciągniki, pługi, brony, snopowiązałki itp. nie były własnością rolników? A tzw. "badylarze"? Czy np. żuki i tarpany, którymi rozwozili to co wyrosło w ich własnych szklarniach nie były ich własnością?
@V.C nawet w PRL, tzw. prywaciarze byli niszą w strukturze gospodarki. Co do rolnictwa niestety masz rację - choć nie dotyczyło to bezpośrednio robotników- niestety zaprzestano kolektywizacji rolnictwa, na skutek czego w PRL był jednocześnie silny Kościół i silne braki mięsa.
"Odpowiedzialni rodzice nie pozwalają dziecku bawić się zapałkami."
WŁAŚCICIEL NIEWOLNIKÓW W XIX-WIECZNEJ AMERYCE
Z rolnictwem w Polsce Ludowej nie było tak prosto. Mimo że prywatne było uspołeczniane na sposob socjaldemkratyczny :) poprzez właczenie w plan, kredyty państwowe, skup państwowy...etc.
Tych bredni o "panującej biurokracji" już się da słuchać. Podobnie o przemocy. Klasę traktuje się jak jednego człowieka a to jest zróżnicowana i pełna sprzeczności jakość... Klasa robotnicza to nie święty obrazek i przy przegraniu walki politycznej o jej świadomość możemy z niej rekrutować dywizje SS...albo kretynków-korwinowców...
Teraz jest ona rozbita, wyzyskiwana, poniżona i ogłupiała... ale dalej skutecznie straszy sie ja Polska Ludową i rzeczywistością pozbawiona bezrobocia, emigracji zarobkowej i głupiej telewizji... :)