mimo że niektórym aparatczykom się nie podobał nie posunięto się tak daleko, III RP w imię konserwatyzmu i kapitalizmu niszczy wszystko co nie zależne, prawicowa biurokracja wykończy teatr ?
Prezydenta miasta wybierają wszyscy mieszkańcy w wyborach większościowych i ewentualnie mogą go odwołać w drodze referendum. Prezydent miasta, nawet jak głosowałem na innego, to ten wybrany jest moim prezydentem bo wybrała go większość mieszkańców mojego miasta.
Radnych nie wybieramy osobowo a stadami. To że stawia się krzyżyk przy osobie, to pic na wodę. Właściwie głosuje się na stado partyjne. W moim okręgu wyborczym do Rady Miasta wybiera się sześciu radnych, a wyborcy wolno postawić jeden krzyżyk, czyli właściwie na partię, lub na jakieś ugrupowanie, co jest równoznaczne.
Z pośród tych sześciu radnych, dwóch jest aktywnych i znanych w środowisku, czterej to jakieś tajemnicze anonimy do podnoszenia łapki podczas głosowań na sesji, do brania diety radnego i do jakichś jeszcze mało znanych mieszkańcom synekur.
Czy te cztery słupy radne mieszkańcy mogą odwołać, czy tak jak posłów w sejmie się nie da?
Radny, moim zdaniem powinien być przedstawicielem mieszkańców w Radzie Miasta, skoro to ma być demokracja przedstawicielska, a nie przedłużenie totalitaryzmu partyjnego na gminy i powiaty.
Gdyby radni byli wybierani w wyborach większościowych, to słuchali by swoich wyborców, i działaliby zgodnie z ich wolą (nie chcą mieszkańcy teatru, to go mieć nie będą. To ci mieszkańcy utrzymują wszelkie miejskie instytucje). A że radni wybierani są tak jak wybierani, to głos lokalnego biskupa, lub jakiegoś towarzysza Lenina jest ważniejszy niż szemranie ludu.
Arogancja władzy właśnie na tym polega, że nie słucha szemrania ludu, a jak lud zaczyna głośniej szemrać, to się robi jakąś sensację, rozdmuchuje się ją przez cielewizję i ludu szemranie cichnie.
Mam dość arogancji władzy, oczekuję zmiany ordynacji wyborczej. Jedynymi przedstawicielami władzy do których mam szacunek (z założenia) to Prezydent RP i Prezydent Miasta. Pozostali, to są oni, tak jak w PRL-u.
jak już ktoś napisał, nawet w PRLu nie likwidowano instytucji, ani nie obcinano dotacji tych instytucji artystycznych, które krytykowały system. Przykładem były kabarety na różnych festiwalach np. Opolu, Sopocie, programy typu rozmowy o gospodarce - redaktor Bober, Jaworowicz, kabaret Olgii Lipińskiej (ten ostatni tylko raz na pewien czas w PRLu został wstrzymany za dowcip o "leniwych").
Jak widać demokratyczna III RP nie znosi w większym stopniu opozycyjnego spojrzenia na system, niż "zamordystyczny" PRL.
Ósmego Dnia popiera demonstrację "Chleba zamiast igrzysk", która odbędzie się 10 czerwca w Poznaniu.
Mam nadzieję, że czytelniczki i czytelnicy Lewica.pl stawią się licznie - podobnie jak redaktorki i redaktorzy.
Wojowniku, nie obraź się, ale nie wybiorę się do Poznania ;-)
A skad wiesz jak bylo za kumuny?
Z wlasnego doswiadczenia?
Proponuje ci rzucic na Google "Dejmek , Dziady"
Poducz sie dzieciaku :)
to ty poducz się jak było w PRL,byle nie z czytanek IPN
Urodziles sie 3 lata po upadku komuny :)
A moze powolasz na swoich swiadkow polaka 17 czy querwartyste?
"Radny, moim zdaniem powinien być przedstawicielem mieszkańców w Radzie Miasta...."
Nie tylko "twoim zdaniem" ale jest to jego zasrany obowiazek do ktorego zostal wybrany
Ale radny ma reprezentowac zdanie wiekszosci i nie zdanie tylko kilku malkontentow.
Czy ty glosowales na tych radnych? Jezeli nie to juz z zalozenia oni nie beda popierac twoich pomyslow?
Czy masz dowody na to ze radni nie reprezentuja zdania wiekszosci?
Jedynym "dowodem" jaki można uzyskać jest poparcie jakie radni otrzymali w wyborach. Na wszystkich radnych którzy zasiadają w Radzie głosowało w sumie 13,5% mieszkańców Poznania. W przypadku głosowania o statucie, przeciwko głosowali radni których wybrało w sumie jakieś 4% mieszkańców - czyli w przypadku Poznania niecałe 20 tys.
Zadałeś ważne pytanie: "Czy masz dowody na to ze radni nie reprezentują zdania większości?"
A ja zapytam Ciebie, w jaki sposób reprezentują zdanie większości. Skąd oni wiedzą jakie jest zdanie większości, może przebrani podsłuchują rozmowy w kolejce za mięsem...
Na zebraniu mieszkańców, jest przeważnie jeden radny, czasem dwóch. Czterech pozostałych z tego okręgu nie spotkałem. Skoro nie chodzą na spotkania z mieszkańcami, to skąd wiedzą co ci mieszkańcy od nich oczekują?
Konkretny przykład: byłem członkiem w Radzie Dzielnicy. Przyszło pismo z Urzędu Miasta z zapytaniem o opinię RD w sprawie zmiany nazwy Alei Armii Ludowej na jakiegoś księdza o niemiecko brzmiącym nazwisku, który bardzo mocno popierali RAŚowcy. Ja pytałem się sąsiadów i znajomych o ich zdanie, większości to nie interesowało, jeden tylko był za, kilku przeciw. Na RD omówiliśmy temat i większością głosów postanowiliśmy dać opinię negatywną.
Nazwa Alei została jednak zmieniona, nie na tego księdza ale na Aleję Zjednoczonej Europy bo tak sobie życzył IPN, a towarzysze radni bardziej słuchają malkontentów z warszawskiego IPN-u jak malkontentów na zebraniu mieszkańców.
Rebel2, ja nie głosuję na listy partyjne, po prostu oddaję głos nieważny bo nie zgadam się z taką ordynacją wyborczą. A radnego mogę ocenić jedynie wtedy, gdy go widzę. Na ostatnim zebraniu zapytałem o pozostałych radnych, otrzymałem odpowiedź że wszyscy radni z tego okręgu byli powiadomieni o zebraniu, przyszli ci co mogli. Jak zwykle ci sami.
Do kogo masz prestensje ze te 4% zjawilo sie na wyborach a 96% je olalo?
Nieobecni sie nie licza.
I niech to bedzie nauczka na przyszlosc
Wiekszosc glosujacych (4%) wybrala kadydatow ktorzy nie odpowiadaja tym co nie glosowali(96%)