Przecież robi się odwrotnie. Na papierze jest minimalna a pod stołem płaci się resztę. Dzięki temu ZUS ma mniej na pałace i ochlejbiby tzw. szkolenia.
W artykule „Spór o kasę w Ruchu Palikota” redaktor Cezary Gmyz pisze - w wydaniu papierowym i internetowym (zaktualizowane) Rzeczpospolitej z 08-06-2012 r. - że były dyrektor biura posła Łukasza Krupy oskarża polityka RP o kradzież pensji i oszustwa.
Cały artykuł można przeczytać w wydaniu internetowym Rzeczpospolitej
http://www.rp.pl/artykul/10,888408-Spor-o-kase-w-Ruchu-Palikota.html
Ponieważ z artykułu wynika, że z wniosku posła Łukasza Krupy, kancelaria prawna skierowała pozew przeciwko byłemu dyrektorowi Jego biura poselskiego sądziłem, w pierwszej chwili, że należy poczekać na rozstrzygniecie sądu. I, że w związku z tym nie jest to temat na felieton.
Tak sądziłem w pierwszej chwili. Moja uwagę zwróciło jednak kilka zdań artykułu, które zacytuję:..”Były dyrektor mówi, że i tak był w lepszej sytuacji niż sekretarka. - Do czasu mojej rezygnacji pracowała bez żadnej umowy i zapłaty - twierdzi. Na dowód, że świadczyła pracę, pokazuje podpisane przez nią dokumenty ze stemplem biura poselskiego.
Poseł zaprzecza tym zarzutom. - Ta dziewczyna przychodziła do lokalu jak członkini partii - mówi. Dodaje, że teraz dostała pracę, bo uzyskał środki z urzędu na jej zatrudnienie w charakterze stażystki. Zapewnia, że po skończeniu stażu zostanie zatrudniona na etacie”…..
Komentarz:
1) Z tego, co się orientuję poseł dostaje z Sejmu około 12 tys. zł na utrzymanie biura i na pensje pracowników, (jeżeli się mylę to proszę o sprostowanie). Tymczasem jak wynika z zacytowanego tekstu poseł Łukasz Krupa zatrudnił członkinię partii, jako stażystkę, „bo uzyskał środki z urzędu na jej zatrudnienie w charakterze stażystki”.
2) W związku z tym należy zadać następujące pytania:
a) czy to znaczy, że posła Łukasza Krupę nie było stać na zatrudnienie tej Pani na etacie w ramach ok. 12 tys. otrzymywanych z Sejmu?
b) czy nie jest to przypadkiem pośrednie dofinansowywanie biura poselskiego przez Urząd Pracy i czy faktycznie jest taka potrzeba?
c) czy jest to może swoisty znak czasu pokazujący jak będzie funkcjonowało Nowoczesne Państwo w wydaniu Janusza Palikota?
felieton "Czy to już Nowoczesne Panstwo Palikota?" http://krzysztofmroz.blog.onet.pl/Czy-to-juz-Nowoczesne-Panstwo-,2,ID473563146,n
krzysztof mróź
tel. 608 07 07 52
masochistą. Dlatego do ZUS zgłosił wyższe niż w rzeczywistości uposażenie, żeby ekscytować się płaceniem wyższych składek.
Stirlitz, Leopard. Sęk w tym, że poseł Krupa musi jakoś rozdysponować te fundusze na prowadzenie biura. I jak widać, stara się jak może, by tak je podzielić, żeby i jemu do kieszeni jeszcze coś wpadło. Typowa "przedsiębiorczość", ale trzeba przyznać, że przyzwoity chłopina, z ZUS-em się łupem podziałkował ;-)))
"Produkcja" fikcyjnych kosztów to coś, co nasi "uciśnieni" przedsiębiorcy podnieśli do rangi sztuki. Można u nas jeździć "firmowym" mercedesem i mieć wille z basenem zarobkując prowadzeniem firmy, która od powstania nie wykazała zysku i nie zapłaciła złotówki do kasy państwa. Stąd wątpię, żeby poseł Krupa musiał dzielić się czymkolwiek z ZUSem. No chyba, że poseł Krupa nie ma "genu przedsiębiorczości" :D
Czy nie tak samo byli traktowani ludzie w PPP? Czy gdzieś traktowani są inaczej?
Tam też wiekszosć dostawała pieniadze bez ZUS i podatku pod stołem. A kiedy mój znajomy poszedł do sądu i wygrał, i ekwiwalent za urlop i sprostowanie świadectwa pracy... to inny partyjny boss nie chciał tego świadectwa sprostować, tłumacząc to dokładnie tym samym co Palikoty tej sekretarce, że rzekomo ludzie pracowali dla jego śmiesznej partii, bo byli jej członkami;-)... i to na całym etacie... woluntarystycznie;-) Dla sprawy! ;-)))))
O czym tu, Matołku, pleciesz? Operatorka biurka i jej dyrektor to, jak sama nazwa wskazuje, zawody biurwowe, a Ty tutaj chełpisz się tym, że "znajomy" aktywista srolityczno-bublicystyczny nie działał "dla sprawy", ale dla pieniędzy i efektownego wpisu w CV, dobrze zrozumiałem? :-)))
I oczywiście mówimy tu o członku, który chciał powtórzyć, a nawet przekroczyć poziom szczytowych osiągnięć "chirurgii radzieckiej", tj. samemu wynieść się z ramienia na czoło, a tym samym zostać swoim pracownikiem i zatrudnicielem w jednym?
Oj, już sobie wyobrażam jaką laurkę by sobie pierdyknął w świadectwie pracy, nie mówiąc o odprawie (-:
"ale dla pieniędzy i efektownego wpisu w CV, dobrze zrozumiałem?"....
jako sługus prawicowych polityków, ktoś z drugiej strony barykady, jak zwykle nic nie zrozumiałeś. I udajesz, że nie wiesz po co się idzie na etat zamiast na ryby, grzyby, na basen, na mecz, na impreze... to po prostu cos nie tak u ciebie z percepcją rzeczywistości... a oszołomstwo twe wyleciało ponad poziomy... twe.
ale gdzież tam ;-) Ja wiem, że chodzi o interesy. Zawsze o nie chodzi. I po stronie normalnych ludzi, społeczeństwa... i po stronie kapitalistów czy biurokracji, gdzie "ty stoisz". Czy to gorzej niz po stronie ZOMO? ;-) Nie wiem... dla mnie równoważne.
Nic nowego... Idź się gdzieś bij o podwyżkli dla biurokratów... i siebie samego ;-). Tu czas marnujesz.
stale tłumaczyć na nowo, bo nic nie rozumieją.
Więc jest tak Bukmacherze. Społeczenstwo podzielone jest na klasy. Podział ten jest obiektywny i warunkuja go interesy, nie żadna własność środków produkcji (to często też) ale interesy. Znam kapitalistów, którzy nie posiadją nic na własność. Hale wynajete, maszyny w leasingu... wyzysk w realu.
Nie wgłebiając sie w za trudny dla ciebie temat skoncze na tym, ze są tzw. pracowdawcy i są pracownicy. Interes jednego jest warunkowany stratą drugiego. To jest sprzeczmność nie do pogodzenia... choc do załagodzenia i socjaldemokracji to się kiedyś udawało.
Pracodawcy wyzyskuja ludzi z róznych powodów. Najczęstszym i najbardziej czytelnym, naturalnym i obiektywnym jest interes ekonomiczny, czyli czysty zysk ;-) Ale zysk polityczny, np. chec zostania prezydentem, czyli objecia funkcji, która zaspokaja też interes ekonomiczny i przed tym interesem otwiera nieograniczone mozliwości... takze miesci się w kategoriach interesu ekonomicznego. To czy dana jednostka nalezy do jednej lub drugiej klasy jest oczywiscie obiektywne. Mozesz byc tokarzem i miec interes sprzeczny z kapitalistami... ale jako ten tokarz mozesz odziedziczyc fabryke i twój interes natychmiast się zmienia... w 99 000 000 przypadków na ich 100 000 000... chyba, ze jestes Engelsem albo innym indywiduum niepodobnym do reszty społeczeństwa. Takie aberacje nie wpływaja oczywiście na obiektywizm sytuacji. Jak każde wyjatki co najwyzej potwierdzają regułę. Biurokraci, ty miedzy innymi jako taki pomniejszy, którego interes jest zalezny od interesu wyższego szczeblem biurokraty, stanowia klasę bardzo podobną do klasy kapitalistów. Tzn., ze jesli za pomoca jakiś podłości, jakiś świństw, uda ci sie dotrzeć na szczyt jakiejś biurokracji... masz po prostu obiektywnie interes sprzeczny z pracownikami tak jak kapitaliści, duzo bardziej niz z samymi kapitalistami... bo z tymi wiele was łączy... nie kalacie sie uczciwą pracą ;-)
oczywioście, że odprawę wyciągnął największą jaka była mozliwa... dlaczego? ;-). Nie zalapałeś o co chodzi z tym interesem? Powtórzyć? ;-)
Matołek:
"I udajesz, że nie wiesz po co się idzie na etat zamiast na ryby, grzyby, na basen, na mecz, na impreze... "
Jak się chce iść na etat to do PRACY ZAWODOWEJ, a NIE IDEOWEJ. Połączenie jednego z drugim owocuje takimi nieszczęściami jak "zawodowi politycy(tm) siedzący w kieszeni u kapitalistów, czy sprzedajni dziennikarze, którzy w "niezależnych i obiektywnych mediach" napiszą wszystko, co ci pierwsi i drudzy sobie zażyczą.
Matołek"
"Ja wiem, że chodzi o interesy. Zawsze o nie chodzi."
Tak, Tobie, nie musisz wciąż powtarzać, to jest aż nadto widoczne. W dodatku mówimy tu o bardzo prywitywnym pojmowaniu słowa "interesy". Nawet sobie nie potrafisz wyobrazić innych motywów działania, stąd te "trzeźwe" spostrzeżenia, czy zarzuty wobec innych.
Gaworzenia o klasach i tym, że "są tzw. pracodawcy i są pracownicy" z litości komentował nie będę...
W tym jesteś dobry, wraz ze "znajomym" możesz nawet pisać MANIFESTY OPORTUNIZMU :-)))
jakaś karykatura lewicowca. Jak można cos takiego napisać? - "Nawet sobie nie potrafisz wyobrazić innych motywów działania" po tym co ja napisałem? Jaki tu jest związek? Miedzy pracą u pracodawcy, którego poglądy to mieszanina nacjonalizmu, klerykalizmu i narodowego socjalizmu, a ideami człowieka, który opracowuje graficznie lewicową gazete, bo przypadkiem tamten oszołom wymyslił sobie, ze będzie teraz jedynym przedstawicielem świata pracy???... Ja np. pracowałem kiedyś w firmie, w której przełozony był autentycznie ideowym faszystą... ale jaki to miało zwiazek z moją pracą? Czy ja mu flagi z hakenkreuzem szyłem??? Co do tego wszystkiego ma praca ideowa? czy pracę dla idei podejmuje się wtedy, gdy samemu podejmie się taką decyzję czy wtedy gdy nie wiedziec jakim prawem jakiś biurokrata Bukmacher tego od kogos wymaga??? Kim ty jestes by kazac komus pracowac za darmo? Czym sie kierujesz gdy żądasz by pewne zawody np. dziennikarze pracowali za darmo, a np. ślusarze za kasiorę?
Czy ty wiesz oderwany od zycia człowieku co to jest etat?
1) 8 h pracy od poniedziałku do piatku (często jeszcze dużo wiecej)
2) pozostawanie przez ten czas do dyspozycji tzw. pracodawcy, ktorego polecenia, niezaleznie od tego jaką jest kreaturą, trzeba wykonywać... czy to w fabryce samochodów czy tez w gazecie czy w biurze...
3) Praca na etacie to ubezpieczenie emerytalne i zdrowotne, to prawo do urlopu etc.
z tego ostatniego powodu wyłącznie ludzie decydują się rezygnować na 8h plus dojazdy z własnej wolności... i oddac ją "pracodawcy"... bo musza z czegoś żyć. Z tego powodu a nie z powodu jakiejś idei! A ludzie by żyć w przeciwieństwie do takiego ideowego biurokraty pasożyta... muszą pracować. Żyjemy w takich czasach, ze dodatkowo często trzeba się godzić na łamanie prawa przez pracodawce.... do czasu oczywiscie, gdy mozna przeciw niemu nie narażając się na represje czy utratę pracy wystąpić w sądzie. Praca ideowa, o której wspominasz... jest mozliwa ale po godzinach pracy, z której trzeba utrzymać dom i rodzinę. I jak sama nazwa wskazuje nie jest to praca zarobkowa, etatowa... ale własnie ideowa. Moj kolega przeniósł się z etatu w agencji reklamowej (gdzie też pracował zarobkowo) na etat do gazety gdzie też musiał pracować ideowo (bo nie ma kapitału z którego mógłby pasozytniczo żyć)... co maja do tego idee? Z etatem, o którym tu mowimy nie ma to nic wspólnego. Na etacie, dla utrzymania, pracuje się dla pieniedzy, które w tym świecie sa niezbędne do życia.
Bez pracy zawodowej, "ideowo" to moga pracować takie ideowe pasożyty jak Ziętek czy inny Palikot. Normalni ludzie najpierw musza zarobić na chleb... praca na etacie jest zarabianiem na chleb! Kumasz? Powtórzyć czy łopata do łba wpakować???
Moj kolega jest człowiekiem ideowym, ale w tym srodowisku pracował na etacie, tak samo jak poprzednio w agencji reklamowej, wydawnictwach, prasie... a pracował wczesniej w Dizenniku Łódzkim, Ekspresie Ilustrowanym, jakis magazynach... i z tego co wiem jak kazdy normalny człowiek, przede wszystkim by zarobic na urzymanie swoje i rodziny. Własnie dlatego, że jest ideowym człowiekiem lewicy nie zajmowałby sie przecież ideami nacjonalistycznymi partyjki jego pracodawcy. A czym sie zajmował ideowo po pracy? Nie twój zas... interes albo sam do niego napisz i sie zapytaj.
Przypadkowo czytam tu nieraz twoje brednie i mam dla ciebie rade... weź ty sie w koncu do jakiejś uczciwej pracy, bo kompletnie oderwałeś sie koleś od rzeczywistosci...
Ty bardziej siebie, czy też czytelników tych swoich umysłowych wybroczyn uważasz za idiotów?
1. Biedny "kolega", on tylko "szatę graficzną opracowywał", a to, że przypadkiem należał do partii swego "pracodawcy", którego zresztą chciał z niej wygryźć, kandydował w wyborach z ramienia tejże partii, ochotniczo bronił jej dobrego imienia np. tutaj, a także uczestniczył w innych partyjnych inicjatywach, to bez znaczenia :-)))
I nie mam też najmniejszych wątpliwości, że to człowiek wyjątkowo ideowy. To, że poglądy jego pryncypała "to mieszanina nacjonalizmu, klerykalizmu i narodowego socjalizmu" bynajmniej mu nie przeszkadzało we wspólnej aktywności politycznej. Do czasu, aż etaciku nie stracił, zawodowiec :-)))
---
Druga sprawa, wyobraź sobie, że ja pracuję. Obecnie w przemyśle "bardzo lekkim", ale wcześniej miałem okazję poznać pracę m. in. w wielkiej hucie, czy na budowie, więc mi tu o oderwaniu od rzeczywistości nie pieprz, oportunisto.
" Druga sprawa, wyobraź sobie, że ja pracuję. Obecnie w przemyśle "bardzo lekkim", ale wcześniej miałem okazję poznać pracę m. in. w wielkiej hucie,"
Toż to życiorys jedynego przedstawiciela świata pracy, w którym twierdzi, że kilka tygodni czy miesięcy, przepracował w Hucie Katowice... A potem "pracował" już w przemyśle bardzo lekkim, wykonując zawód biurokraty i polityka:-b)))))))
Zdradziłeś się Ziętasie...:-)
Przemysł to przemysł, Matołku, czyli m. in. działalność polegająca na wytwarzaniu dóbr użytkowych na masową skalę. Bardzo lekkich w tym wypadków, stąd nazwałem go sobie bardzo lekkim", w istocie należy on do kategorii "pozostałe" ;-)
A o Etatowej Ideowcy nic już ciekawego nie napiszesz? :-)))
... gadaj zdrów!... etatowy biurokrato, ideowcu, polityku ;-)))