Arłukowiczowi można i należy stawiać różne zarzuty, ale nie wiem na jakiej podstawie autorka uważa, że jest niekompetentny.
Nieważne, że Palikot przegłosował razem z PO i PSL wyższy wiek emerytalny milionom pracowników, ważne, że przy fleszach kamer jego posłowie zablokowali parę eksmisji z nieswoich kamienic. Jak napisał poeta "filantrop to ktoś kto oddaje publicznie małą cząstkę tego, co ukradł". Są różni milionerzy, ale robienie z Palikota jakiegoś męża opatrznościowego lewicy jest po prostu śmieszne i naiwne. A co do tego ma feminizm trudno stwierdzić. A może wysłać Ikonowicza na "misję" głoszenia socjalizmu do PO albo UPR? Tylko czy to coś da poza stworzeniem czerwonego kwiatka do kożuchaneoliberałów?
>działania Ikonowicza były bardzo wartościowe z edukacyjnego punktu widzenia przedstawiając przedsiębiorcom punkt widzenia pracowników<
Tak, oczywiście, do tej pory pracodawca nie wiedział, że pracownik chce więcej zarabiać i mieć w pracy ludzkie warunki. No bo niby skąd miał wiedzieć? Dopiero Palikot z Ikonowiczem mu to uświadomili! I od tej pory przedsiębiorcy uświadomieni o nieznanej im wcześniej niedoli pracownika zmienią się, by nieba mu przychylić!
Inna rzecz, że wszystko wskazuje na to, że Palikot to efemeryda, która przemknie przez polskie życie polityczne jak meteor. W ostatnim sondażu ma zaledwie 3 proc. ale nie to jest najciekawsze, ale fakt, że jego kosztem wzmacnia się PO. To pokazuje jaki jest realny przepływ między elektoratami, kto do kogo ciąży. I jeszcze jeden ciekawy sondaż, który pokazuje, że Palikot stracił poparcie młodzieży http://wiadomosci.onet.pl/kraj/zaskakujacy-sondaz-wsrod-mlodych-po-dopiero-trzeci,1,5153342,wiadomosc.html
Do kogo ten tekst jest skierowany? Do wyobrażonych mężczyzn z lewicy, którzy posługują się wyznaczonymi przez autorkę argumentami? A może polemizuje z kolegami pracy/uczelni? W tekście nie pada ani jedna wypowiedź mitycznego "mężczyzny lewicy" (poza Michaelsem), autorka kieruje tekst "do wszystkich", a ogranicza się w swojej tyradzie do komentarzy pod blogiem Anny Zawadzkiej i tekstu z Bez Dogmatu. Nasuwającym się pytaniem jest: po co powstał ten tekst?
Można się tylko domyślać. Grunt, że autorka ustawiła sobie chłopców do bicia i... zleciła im przysłuchiwanie się temu, co bredzi Środa. Czyli, że ucisk kobiet jest wynikiem stereotypów. Bardzo oświecona perspektywa, ale wolę porządne analizy klasowe E. Charkiewicz.
Mam więc propozycję: może osoby, które narzucają lewicy liberalizm i palikotyzm oraz pouczają, co lewica ma, a czego nie ma robić, zaczną przyglądać się podziałom we własnym środowisku i przestaną ustawiać, wyobrażonych lub realnych, lewicowców w celu afirmacji własnego ego i kształtowaniu fałszywych podziałów, bo na pewno nie służy to interesom ani feminizmu, ani lewicy.
wklejonym przez Angka Leu linku najbardziej cieszy to, że tylko 38% nastolatków chciałoby się bawić w tę farsę, zwaną wyborami.
Osobiście uważam, że jak chodzi o jakieś wyścigi samochodowe, to mężczyźni są lepsi od kobiet... facet musi wypróbować pisk opon, szybkość, zakręt w poślizgu kontrolowanym.... itp. a dla kobiety, to samochód jest tylko narzędziem, którym dojeżdża się z punku A do punku B.
Dlatego procentowo kobiety robią mniej wypadków, bo nie wariują na drodze.
Choć są wyjątki....
Tu macie zdjęcie pięknej Niemki; która wygrała(!) rajd Paryż-Dakar; jej pilotką była też kobieta; a wygrała na aucie, które przerobiła we własnym zakładzie samochodowym, który prowadzi w Niemczech.
Ma na imię Jutta.
http://tiny.pl/hlxqp
hejka!
abi
"najbardziej cieszy to, że tylko 38% nastolatków chciałoby się bawić w tę farsę, zwaną wyborami".
Pozostałe 62% chce się bawić jedynie ajfonami, ajpadami, tabletami, empetrójkami, demotywatorami, teledyskami, wypasionymi brykami, bajerowaniem panienek/facetów, kręceniem forsy, śmieciowymi gadżetami, takimiż idolami itd., itp. Z dwojga złego wolę młodzież łykającą kit Tuska niż łykającą kit Wojewódzkiego.
że osób bojkotujących wybory zupełnie nie interesuje sytuacja polityczna, brzmi jak wycięte wprost z tekstów propagandowych demoliberałów.
Fałszywości tego stwierdzenia najlepiej dowiodły niedawne protesty przeciwko ACTA, kiedy to nawet w miastach poniżej 100 tys. mieszkańców kilkaset osób potrafiło wyjść na ulicę.
Z jednego ze zrobionych wówczas sondaży wynikało, że gros młodzieży domaga się radykalnych przemian w państwie.
czy antysystemowy potencjał młodzieży nieinteresującej się udziałem w wyborach brzmi jak slogan z podwórkowego anarchizmu w wersji dla 14-latków, jeśli już sobie wymieniamy uprzejmości.
To typowe myślenie życzeniowe, które funkcjonuje w polskim anarchizmie odkąd pamiętam – a pamiętam okres kilkunastoletni i jakoś w tym czasie nie widziałem żadnych istotnych przeobrażeń z udziałem czy z inicjatywy młodzieży, za to widziałem postępujący zanik aktywności społecznej, ekspansję atomizacji, indywidualizacji, konsumpcjonizmu i ucieczki w prywatę. Jak wygląda "aktywność młodzieży" to świetnie widać na przykładzie rozmaitych "prawdziwych lewic" (ale też np. wolontariuszy NGO's), z których 90% "działaczy" odpada najpóźniej kilka-kilkanaście miesięcy po zakończeniu studiów, czyli w wieku około 25 lat - a co dopiero mówić o "aktywności" tej młodzieży, która nawet w taki sposób się nie angażuje w cokolwiek.
Żeby natomiast odnieść się do "argumentu z ACTA", należałoby najpierw dowieść, że ci sami młodzi, którzy uczestniczyli w owych protestach, są zarazem tymi samymi młodymi, których nie interesuje udział w wyborach. A sondaż, w którym się domagali? Jeśli ktoś traktuje anonimowe "domaganie się" jako zwiastun zaangażowania społecznego, to czeka go wiele rozczarowań, szczególnie na obecnym polskim gruncie.
Albo płeć przeciwną, jeśli już mówimy o słynnej Annie Zawadzkiej.
broniącą honoru Rzeczypospolitej przed rosyjskimi kibicami przed meczem Polska-Rosja?
nie twierdziłem, że polska młodzież jest zaangażowana i krytyczna.
Podnoszę jedynie, że ich niechęć do wyborów, a co za tym idzie - do obecnych partii politycznych - to żyzny grunt dla organizacji społecznych. Oznacza to bowiem, że ich gniew - jeśli się pojawi - nie zostanie skanalizowany przez politykierów za pomocą kartki do głosowania.
Tutaj znowu można się odwołać do protestów przeciwko ACTA, w czasie których wygwizdano Korwina-Mikke i Palikota.
Dodam, że osobiście wolę tabula rasę, niż aparatczyka z Młodych Demokratów czy bojówkarza z B&H, bo z raz obranej drogi niewielu zawraca.
w obecnych realiach podąża zwykle drogą drobnomieszczaństwa, ciut bardziej hedonistycznego, za to znacznie mniej solidarnego niż w pokoleniu ich rodziców (nie jest to zresztą ich wina - to efekt tego, że idee klasy panującej są ideami panującymi). A ich niechęć do wyborów to żaden żyzny grunt dla organizacji społecznych, lecz żyzny grunt dla rozkwitu wypinania się na ogół spraw publicznych. Organizacje społeczne natomiast ewentualnego gniewu społecznego nie zagospodarują, bo o owych organizacjach pies z kulawą nogą nie słyszał, wbrew pieczołowicie kultywowanym mitom, za to o "politykierach" owszem wielu słyszało i zawsze znajdzie się jakiś, który będzie bardziej wiarygodny niż enigmatyczne grupki działaczy (naiwne jest zresztą przekonanie, że w partiach są tylko politykierzy, a w organizacjach społecznych nie ma wielu niespełnionych politykierów). W Polsce zamiast czekać na jakiś wybuch gniewu i na jego "zagospodarowanie", trzeba odbudować niemal od zera tkankę społecznej aktywności, na którą składają się nie tylko organizacje społeczne, ale także m.in. udział w wyborach i to nie tylko jako wyborcy, ale również jako wybierani, a przede wszystkim odbudowa zaufania do instytucji publicznych jako podmiotów, które dysponują narzędziami polityki prospołecznej na dużą skalę. Cieszyć się z wyborczej absencji młodzieży może tylko ktoś, kto nie dostrzega, że ona poza tą absencją niewiele robi, że jej "gniew" będzie przy obecnym stanie świadomości chwilowy i "jednozadaniowy" (jak protesty przeciw ACTA) i że w takiej sytuacji obecny układ polityczny będzie tylko coraz bardziej zakonserwowany i oderwany od rzeczywistości, bo pozbawiony konkurencji i nacisku.
kulturalnym panem domu?
Nijak. Więc się zgadzam.
Niech on jeszcze "wyartykułuje" co znaczy "nasza lewica", o której mówił tutaj:
"Nawiasem mówiąc we wspomnianym procederze brały też udział osoby, które pod względem ideowym bliższe są lewicy "wielgoszowej" niż NASZEJ "(podkr. chamowatej gospodyni domowej)
Jaki proceder masz na myśli? Jaką lewicę? NASZĄ, najmojszą, czy swoją swoistą, fuj-zbukową? Bo bym się zapisała, albo kogoś ciekawszego podrzuciła jak mnie nie zapiszesz...
.
Chamowata gospodyni domowa dla ciulów, którzy mój imidż biorą serio.
.
@przede wszystkim odbudowa zaufania do instytucji publicznych jako podmiotów, które dysponują narzędziami polityki prospołecznej na dużą skalę.
Te naiwne lewicowowpatriotyczne zdziecinniałe rady będące objawem niezrozumienia świata w którym żyjemy. Instytucje "publiczne" w systemie w którym rządzi kapitał, maskują tylko stosunki własności oparte na wyzysku ludu roboczego. W systemie w którym panują (i nawarstwiają się) ogromne różnice w dochodach, wykształceniu, dostępie do kultury, mówienie o odbudowaniu zaufania do instytucji publicznych tegoż, jest objawem niewiedzy nt. zasad rządzących kapitalizmem a zarazem sukcesu jego zmistyfikowanej ideologii "neutralnego" państwa.
katarynko, wybełkotałeś zwyczajowe slogany spod znaku komunizmu z Wikipedii rodem, a teraz grzecznie do łóżeczka i lulu.
Sloganami są te wasze infantylne mundre rady; i ta komiczna poza rzekomej niezależności i oryginalności myśli a jak poskrobać lewicowegopatriotę, to poziom jego 'wiedzy' o systemie w którym żyje nie wykracza poza naiwność statystycznego widza TVN-u.
Wojewódzki z zaściankowym sznytem.
.
chłopczyku, lecz realizm ludzi, którzy biorą pod uwagę istniejący układ sił, poziom świadomości społecznej, kondycję lewicy, obecny poziom rozwoju itp. Takich jak ty interesuje natomiast jedynie brandzlowanie się przed monitorem radykalnymi hasełkami, które z rzeczywistością mają tyle wspólnego, co wywody ufologów. A gdy podrośniesz, to będziesz grzecznym drobnomieszczuchem, dokładnie takim, jakimi są twoi poprzednicy na tutejszym forum, którzy wpadli tu znienacka, popyskowali rok czy dwa, a później znikli i tyle zostało z ich "rewolucjonizmu", "radykalizmu", "marksizmu" i rozliczania wszystkich dokoła z powtarzania sloganów z Wikipedii. "Radykalizm" takich jak ty jest jak mucha, która brzęczy wokół głowy, co czasem bywa irytujące, ale wkrótce zdycha w ciszy za szafą, a gdyby brzęczała zbyt natarczywie, to wystarczy jeden ruch i po "radykalizmie".
Realizm polityczny lewicypatriotycznej, można pęknąć ze śmiechu. Gdzie po 20 latach demokracji lewicowychpatriotów doprowadził ten ich rzekomy realizm?
miał doprowadzić w kraju, w którym system esbeckiej polityki i rachitycznej gospodarki skutecznie obrzydził słowo "lewica" i przygotował grunt pod brutalną ofensywę najdzikszego kapitalizmu oraz pod prawicowy neofityzm światopoglądowy? Realistyczna ocena sytuacji mówi, że jesteśmy tu, gdzie być możemy i że czeka nas wiele lat ciężkiej pracy nad odbudową lewicowych rozwiązań i takiegoż etosu. Pseudoradykalne ciamkanie niczego nie przyspieszy, a w wydaniu przygłupawo-stalinowskim, jakie prezentujesz, jedynie spowolni.
"Rachityczna gospodarka"-kolejny slogan ze słownika neoliberalnych elit powtarzany bezmyślnie przez naszych lewicowychpatriotów. Dalej pojawia się smok wawelski Jaruzelski, który nie pozwolił naszym nieprzygłupowatym lewicowympatriotom zniszczyć brutalnej ofensywy najdzikszego kapitalizmu. Ciekawe kto nie pozwolił tego zrobić w kraju przed 1939, a przepraszam, II RP była lewicową i prospołeczną oazą. Dziś w ramach walki z prawicowym światopoglądem lewicowipatrioci wydają niszowy proPiSowski bryk, nieprzypadkowo reklamowany na faszystowskich portalach.
I ten cudny 'lewicowy' etos, albo w wersji 'postępowej' szlachetczyzny plucia na wyzyskiwanych jako "bandytów" i "pijaków" (emulacja propagandy Michnika), albo w wersji 'postępowego' antykomunizmu (emulacja propagandy IPN).