ludzie chyba juz nie maja sil przeciw tak razacym nierownosciom protestowoac, zeby dochod w zasadzie stanowiska czesto reprezentacyjnego przekraczal 100x najnizsze wynagrodzenie w danej firmie.
Nie ma to jak postawić na czele rozruchów "jełopa"a potem można już w majestacie prawa, ukraść wszystko.p.s a tego "Nobla", to powinni otrzymać (zbiorowo) Mazowiecki ,Geremek, Balcerowicz i reszta za największy "przekręt" ,..
Masz rację, obserwuję Polskę i zgadzam się z Tobą: "ludzie nie mają już sił"... dlatego, ja już nie wierzę w nic; tu nawet rewolucji nie będzie, bo ludzie stracili wiarę we wszystko. Nic się nie zmieni. Myślę, że z Polską już koniec.
Pozdrawiam!
ab.666
zanim to wszystko p..rd.lnie...
.
Moim zdaniem niesłusznie. O ile rząd może mieć wpływ (i powinien) na pensje prezesów spółek należących do skarbu państwa (KGHM, Orlen), o tyle nie może wtrącać się w pensje prezesów spółek prywatnych. Oczywiście mogą ich opodatkować, ale wszyscy wiemy, że to nic nie da, bo albo oni nie płacą podatku dochodowego w Polsce (Kulczyk, chyba również Palikot), albo pracują jako osoby samozatrudnione i płacą 19%. Żeby to zmienić, rząd musiałby znacjonalizować te spółki (czyli zwyczajnie ukraść).
rosną TYLKO dochody prezesa, a nie wysokość dywidend. Komentarz jak zwykle całkowicie od czapy - co ma wspólnego to ile prezes sam sobie (mówiąc w pewnym uproszczeniu) wypłaca - z zaniedbaniami władz?
coś ci się pokręciło. jak można ukraść coś złodziejowi ? przecież to oni nas okradli. To ni uwłaszczyli się na naszym majątku.
w Polsce już nie ma, przynajmniej nie tak jak rozumie ją lewica. Gdyby była, każdy zarabiałby podobnie niezależnie od przydatności dla społeczeństwa i ryzyka które podejmuje. Na szczęście jest teraz zwykła sprawiedliwość, a według niej kto wie, być może prezesi powinni zarabiać jeszcze dużo więcej niż obecnie.
Wszystkie wartości i normy wymyslili ludzie a nie jakis bóg.
Nie jest przecież właścicielem banku czy przedsiębiorstwa. A przynajmniej tak jest w zdecydowanej części przypadków.
A to oznacza że są oni przedstawicielami ludu pracującego.
Mają nieco lepiej skonstruowaną umowę ale jednak są tylko pracownikami.
Dlaczego więc jako tradycyjny target lewicy nie są przedstawiani jako ludzie sukcesu do którego inni powinni dążyć?
Logika na poziomie świadka jehowy
...
(onegdaj masowany przez nieletnie)... z tą specyficzną sprawiedliwością, Sumieńciu...
Upały i nawałnice walą niektórym na dekiel bardziej, niż premie dżapim po sandałach...
(*_*)
Klimat nadwiślański męczący ostatnio, trzeba znowu gdzieś daleko wyruszyć.
to powiedz, gdzie jest błędna?
Wbrew pozorom nie odleciał. Państwo ma w tym sporo winy chocby poprzez taka a nie inną politykę podatkową, ustalanie płac minimalnych itp. To ABC socjaldemokracji.
To rewolucjonista Marks w "Krytyce programu Gotajskiego" kazał chuj kłaść na podatki jako podstawę utrzymania burżuazyjnego państwa.
Wszędzie. Wszędzie.
Oświeć mnie.
Firmy, korporacje i banki osiągają rekordowe dochody. W najlepiej prosperujących czasach nie osiągali tak wysokich jak osiągają w czasach kryzysu gospodarczego. "Zapracowali" sobie na te swoje nagrody i premie", "ciężko" pracowali na swoje podwyżki. A, że ludziom żyje się gorzej niż kiedykolwiek? A co to kogo obchodzi. Ludzie to dla nich pluskwy, stonka ziemniaczana niegodna uwagi i zmartwień. Najważniejsze, że kilku ma teraz dochody nie 10 mln a 25 mil no bo jak tu wyżyć i czyć się bezpiecznie za nędzne $10 mln rocznie. Toż to nawet nie wystarczy na paliwo do prywatnego jeta, o nowym jachcie i opłatach dla obsługi nie wspominając. A jeszcze jakby tak trzeba było im płacić podatki jak to płacą ci co na chleb zarabiają to już byłaby całkowita zgroza bo na kawior i krewetki by zabrakło a jak tu zrobić party bez kawioru?
Japierdole. Ręce opadają jak się z lyberałami twojego sortu dyskutuje.
Jak krowie na rowie: my po prostu mniej patrzymy na prawne formy własności, a bardziej na rzeczywiste stosunki produkcji i związane z nią formy władzy - pod względem których jest kolosalna różnica między prezesem a sprzątaczką, w związku z czym idiotyzmem jest ocenianie i porównywanie pozycji ww. jedynie w optyce formalnoprawnej.
To naprawdę takie skomplikowane? A może nie zgadasz się i twierdzisz, że sprzątaczka i prezes mają tyle samo do powiedzenia w miejscu pracy? Jeśli tak to uzasadnij, chętnie się pośmieję.
Jliber:
"Sprawiedliwości społecznej w Polsce już nie ma, przynajmniej nie tak jak rozumie ją lewica. Gdyby była, każdy zarabiałby podobnie niezależnie od przydatności dla społeczeństwa i ryzyka które podejmuje. Na szczęście jest teraz zwykła sprawiedliwość, a według niej kto wie, być może prezesi powinni zarabiać jeszcze dużo więcej niż obecnie."
Rozumiem, że w sprawiedliwym systemie najwięcej zarabiać powinni ci, którzy najwięcej ryzykują. Jeśli tak, to najwyższe płace powinni mieć nie prezesi, komfortowo sobie pracujący w bezpiecznym środowisku, ale osoby wykonujące niebezpieczne zawody, zwłaszcza w firmach, które drastycznie łamią przepisy bezpieczeństwa i higieny pracy. Dotyczy to oczywiście firm, które dostarczają społeczeństwu realne dobra, a nie zatrudniających idiotów wkładających krokodylem w paszcze swoje głowy przed kamerą.
Czy, Twoim zdaniem, tak jest teraz, albo powinno tak być? :-)))
Dodam, że największych dochodów nie powinni mieć również sami kapitaliści "ryzykujący swoimi pieniędzmi", bo życie (i zdrowie) jest jednak ważniejsze, niż największa nawet fortuna, choćby z tego powodu, że posiadanie tego pierwszego jest warunkiem sine qua non posiadania tego drugiego...
O to Ci chodziło? :-)))
Nieświadomy jesteś że zarząd ryzykuje własnym majątkiem za długi firmy?
Życie i zdrowie ważniejsze niż największa nawet fortuna? Bzdura. Wytłumacz to osobom wykonującym niebezpieczne zawody... bo jakoś one ryzykują zdrowie za dużo mniej niż "fortuna".
A co powiecie o aferze wokół Elwaru?
Oczywiście, masz rację, Jliber, bowiem dzisiaj nie żyjemy w sprawiedliwym świecie zdrowych ludzi, lecz w zdewiowanej dziczy, która materialnie najwyżej wycenia socjo- i psychopatyczne skłonności.
Wycenianie wartości ludzkiego życia na tyle, ile w takim świecie człowiek posiada, bądź zarabia, jest jedną z oznak degeneracji. Z takiego podejścia wynika bowiem, że ochotnicze podjęcie ryzykownych działań dla innych ludzi za darmo, np. do uratowanie topiącego się dziecka, pod którym zarwał się lód, jest bezwartościowe. Czysta patologia...
Wyjaśnię to powtórnie w zrozumiały dla Ciebie, mam nadzieję, sposób, może jeszcze Twoja degeneracja jest odwracalna. Otóż, nie jest ważne za ile człowiek ryzykuje własnym życiem, może nawet do tego dopłacać, istotne natomiast jest to, że do podjęcia jakichkolwiek działań niezbędne jest, mówiąc po Twojemu, posiadanie życia. Jest więc ono ważniejsze. Gdyby miało być odwrotnie i to majątek miałby mieć większe znaczenie, to każdy po zgromadzeniu odpowiedniej kwoty mógłby sobie owo życie kupić, a po cmentarzach gdzie spoczywają zwłoki milionerów krążyliby akwizytorzy. A tymczasem jest tak, że zmartwychwstanie jest uważane za cud. Pojmujesz?!
Jeżeli więc życie jest wartością podstawową, to narażanie jego dla dobra społecznego _musi_ być wartościowsze od narażania jedynie swojego stanu posiadania.
Osobną kwestią jest to, że osoby, które tak wysoko cenisz, nie narażają swoich majątków w imię "przydatności dla społeczeństwa", a często efekty ich działania prowadzą do narażania cudzego życia i na szkodę społeczeństwa. Kryteria Twoje są więc oderwane od rzeczywistości, delikatnie mówiąc. Gówno mnie obchodzi czym ryzykuje zarząd osobiście, o ile doprowadza (i akceptuje!) do sytuacji, w której ludzie posiadający prawdziwie przydatne społeczeństwu umiejętności muszą za marne grosze ryzykować własnym życiem, uprawiając z konieczności w miejscu pracy "parkour". Jasne?!
Niech będzie dla Ciebie wskazówką, że większość majętnych ludzi dla zabezpieczenia swojego życia i ratowania zdrowia jest skłonna przeznaczyć kwoty, które ze znacznie większymi szansami powodzenia mogliby wykorzystać do powiększenia stanu posiadania. Po co, nie wiesz?!