A współczesna lewica boi się propagować systemu w którym bezrobocia nie znano. Aż tak zrośnięta jest z systemem kapitalistycznym.
póki się tego dziadostwa nie zlikwiduje i obecnej polityki monetarnej to czeka nas zagłada.
To nie jest problem istnienia rynków finansowych. One same w sobie nie są złe. Problemem jest przypisywanie im tak dużego znaczenia dla gospodarki, za czym idzie obdarowywanie ich władzą nad nią. Przy każdym problemie gospodarczym słyszy się dzisiaj pytanie "Co na to powiedzą rynki finansowe?". A odpowiedzią powinno być "A co kogo to obchodzi". Czy ktoś sie pyta jak zareaguje np. rynek pomarańczy czy rynek stalowy. Nie. I tak samo powinno się traktować rynki finansowe. Wtedy nie mialyby takiej władzy.
Mogliby wysupłać te 0,45% i trochę powalczyć z bezrobociem, bo to mogłoby stymulować gospodarkę, (zwłaszcza jeśli się weźmie pod uwagę tendencje do konsumpcyjnego trybu życia wśród młodych osób), a chyba lepiej stymulować gospodarkę, niż non stop ją pompować od góry?
Miodku_samsonie, to nie znaczenie nadawane jest "rynkom finansowym" poprzez troskę o ich opinię, ale to z ich znaczenia wynika ta troska.
Właśnie nie jestem do tego przekonany. Czy 20 lat temu rządy tak bardzo przejmowały się zdaniem rynkow finansowych? Wydaje mi się, że nie. Co by się stało, gdyby dziasiaj przestano sie przejmować co gadają "rynki finansowe" czy inne agencje reitingowe? Podejrzewam, że znowu znalazłyby się na swoim miejscu. Przecież, ostatnio to podatnicy ratowali banki. Więc nie są takie silne. I gdyby państwa odcieły je od dopływu gotówki to by zbankrutowały. Więc może tak trzeba zrobić? I się więcej nie przejmować co mają do powiedzenia.
A czy to, że "podatnicy ratowali banki" nie świadczy o ich pozycji?
Sugerujesz, że znaczenie "rynków finansowych" nadawane im jest przez osoby, które troszczą się o ich opinie, ja natomiast obawiam się, że ta troska wynika z przemożnego wpływu tych instytucji na "troskliwych" z jednej strony, a obawą przed ich destrukcyjnymi zdolnościami z drugiej.
Zechciej zauważyć, że tzw. kryzys nie powstał w wyniku jakiegokolwiek naturalnego kataklizmu, który osłabiłby zdolności wytwórcze ludzkości, ale mimo tego rozwój gospodarczy został przyhamowany. A dlaczego, czyżby niektórzy dobrowolnie postanowili mniej zarabiać?
i zdychaj - oto recepta na kryzys w wersji neoliberałów.
Można jedynie powiedzieć o "niewielkim ograniczeniu finansowanej kredytem rozpasanej konsumpcji".