"około 22 tys. zł miesięcznie" to jak tu życ za takie pieniadze panie Premierze?
Wszak prywata jest owocem prywatyzacji a ta jest fundamentem systemu, w którym przyszło nam żyć. Więc zdecydujmy się: albo plujemy na system albo unikając hipokryzji nie oburzamy się na pazerność takich czy innych geniusz działających rzekomo w naszym interesie jak choćby ci z taśmy i cała plejada następnych, o których mowa w niusie. Bo nie ma wyboru. W tym systemie inaczej być nie może. Ten, kto ma dużo, musi mieć jeszcze więcej, a ten, kto ma niewiele, musi godzić się na jeszcze mniej. Wiara, że da się to zmienić, jest po prostu naiwnym złudzeniem.
Przecież nawet jeśli go nie ma to i tak posiada pełną kontrolę nad różnymi spółkami(np. KGHM), bo resztę akcjonariuszy jest zbyt rozdrobnionych albo po prostu część akcji posiadają spółki kontrolowane przez skarb państwa.
nie są relatywnie wysokie zarobki menedżerów. jest nim korupcja, ktora nie musi wiążać sie logicznie lub przyczynowo z wysokimi zarobkami grupy menedżerskiej. Może nawet być trochę prawdy w teorii, że czym wyższe zarobki fachowców w "korupcjogennych" sekt6orach, tym mniejsze faktyczne uleganie pokusie korupcyjnej.
To może pracownikom też płaćmy więcej, bo jeszcze skuszą się na ofertę "pracy" w sabotażu i szpiegostwie gospodarczym, od konkurencji?
A obiektywnie te zarobki nie są wysokie?
tym, którzy mogliby pójść na szpiegostwo gospodarcze, płaci się odpowiednio dużo, zeby nie poszli.
Co to znaczy zarobki "obiektywnie wysokie"?
Ewentualnie: "obiektywnie za wysokie"?
ustawa kominowa czy jej brak - co to za różnica, skoro większośc tych super specjalistów jest tylko "specjalistami"? i jedyne, na czym się znają - to umiejętnośc przyklejenia swych 4 liter do dowolnego wysokiego stołka. jakbyście kochani forumowicze nie zauważyli - to u nas wysoko kwalifikowani menedżerzy w spółkach skarbu państwa są mianowani wg klucza politycznego, a nie posiadanej wiedzy i umiejętności w dziedzinie, którą mają się zajmować.
dla mnie dziwne jest to, że, tzw. ograniczone kominowo, "niskie" płace menedżerów w spółkach panstwowych są po chamsku oddzielanie od faktycznych kosztów zatrudnienia tych "specjalistów" z bożej łaski - gdzie koszty limuzyn, wynajmu mieszkań i domów (przecież nie w menelskich okolicach) ponoszonych przez firmy na rzecz swych "zarządców"?
To proste. Obiektywnie, czyli w stosunku do przeciętnych kosztów życia, Sygne.
Proszę precyzyjniej: jakie zarobki są "obiektywnie wysokie" według twojej miary odnoszenia ich do "przeciętnych kosztów życia"?
Na tym poziomie abstrakcji jest to wystarczająco precyzyjne. Zwłaszcza jeśli operuje się takim pojęciem jak "wysokie" ;-)
A jeśli komuś to w tej chwili do życia potrzebne, to można przyjąć taką np. metodę by pomnożone przez dwa minimum socjalne porównać z wysokością płacy. Oczywiście lepsze byłoby stosowanie optimum socjalnego, ale ponieważ nikt takowego nie liczy, to stąd ten współczynnik. Istotne jest jednak powiązanie z tego rodzaju parametrem, bo to wyklucza, w pewnym stopniu oczywiście, uznaniowość. Każdy ma przecież taki sam żołądek.
byl czas ze ustawy kominowej nie bylo, korupcja byla
Mylisz dwa zupełnie różne porządki.
Płaca jest rynkową wyceną umiejętności i zakresu produktywności, które dany pracownik decyduje się sprzedać. I tu nie da sie niczego wymyślić. Jeżeli jest firma, która za jakąś dozę kwalifikacji i wysiłku chce i może płacić pewną sumę (uważaną przez niektórych za "obiektywnie wysoką"), to jej problem.
Z drugiej strony, płaca nie jest formą pomocy dla ludzi, którzy - według pewnych ocen, zwiazanych np. z kalkulacją minimum socjalnego - zarabiają za mało. Pomoc taka, jeżeli jest potrzebna, świadczyć należy innymi środkami.
Mylisz dwa zupełnie różne porządki.
Płaca jest rynkową wyceną umiejętności i zakresu produktywności, które dany pracownik decyduje się sprzedać. I tu nie da sie niczego wymyślić. Jeżeli jest firma, która za jakąś dozę kwalifikacji i wysiłku chce i może płacić pewną sumę (uważaną przez niektórych za "obiektywnie wysoką"), to jej problem.
Z drugiej strony, płaca nie jest formą pomocy dla ludzi, którzy - według pewnych ocen, zwiazanych np. z kalkulacją minimum socjalnego - zarabiają za mało. Pomoc taka, jeżeli jest potrzebna, świadczyć należy innymi środkami.
Nie mylę żadnych porządków, ja najzwyczajniej nie zagłębiam się w poetykę tego ustroju. Skoro za jakąś płacę można długo i dobrze żyć, to jest ona "wysoka".
A ta druga strona, jeśli jakiś człowiek poświęca czas na pracę w przyjętym powszechnie wymiarze czasu, a za tę pracę nie otrzymuje płacy, która zapewniałaby mu tzw. godne życie, przy czym nie ma on żadnej alternatywy (poza farmazonami liberałów), to system, który takie osobliwości dopuszcza jest cokolwiek niedoskonały.
Gdy natomiast występuje połączenie tych dwóch zjawisk, to już jest stan chorobowy, że się tak wyrażę.
Co to znaczy "długo i dobrze żyć"? Kryteria są tu bardzo subiektywne.
A jeśli, z kolei, jest się niezadowolonym/ą ze swojej płacy, to wyjścia są aż dwa: zmienić kryteria oceny lub podnieść kwalifikacje.
Dlatego właśnie opieramy się na takim parametrze, jak minimum socjalne, aby uwolnić się od subiektywnych fanaberii jakichś pajaców. Jeśli tego nie pojmujesz, to na życzenie mogę przedstawić obrazowo, na przykładzie.
A za dobre rady z "podręcznika liberasty" dziękuję. Są mi tak przydatne, jak ulotki rozdawane na ulicy.
wynosi nieco ponad 2600 zł, dla czteroosobowego - niecałe 3250. Czyli przy dwóch osobach pracujących w rodzinie raczej trudno go nie osiągnąć nawet w rodzinach osób nisko wykwalifikowanych.
"Płaca jest rynkową wyceną umiejętności i zakresu produktywności, które dany pracownik decyduje się sprzedać. I tu nie da sie niczego wymyślić. Jeżeli jest firma, która za jakąś dozę kwalifikacji i wysiłku chce i może płacić pewną sumę (uważaną przez niektórych za "obiektywnie wysoką"), to jej problem. "
To jest oczywiście propagandowa definicja zwolenników takiego Balcerowicza np.
Sygne - zmiana nicka nic ci nie dała. Charakteru nie da się zmienić tylko tym. I tak juz wszyscy wiedzą.
O, West, a Ty z której choinki się urwałeś, że tak zapytam?
to miał być argument?
West, przeciw czemu, albo za czym, bo nie rozumiem?
jakieś CASE czy inne Lewiatany.
Dobrze, widzę, ale po co?! :-)))
to jest też pogląd szefa twojego szefa. O nicku Burncat.
spokojnie można się w minimum socjalnym zmieścić, nawet bez dorabiania czy kombinowania.
Domyśliłem się, nadal jednak nie rozumiem jaki to ma związek z tym, o czym dyskutowałem z Sygne :-)
Ale w końcu to forum publiczne, nie musisz odpowiadać na każdy post.
Nie było żadnych "lamentów", zobaczyłeś termin "minimum socjalne" i zareagowałeś jak przysłowiowy pies Pawłowa.
A na forum publicznym pisać oczywiście każdy może. Ja też (-: