że coraz więcej lokatorów mieszkań komunalnych jest w stanie wykupić je na własność?
Widać, że nie znasz warszawskiej specyfiki. W Warszawie wykup jest dokonywany z ogromną bonifikatą. Jest też uznaniowy, czyli decyduje o nim samorząd. Dlatego często mieszkania komunalne wykupują ci, którzy są odpowiednio ustosunkowani. W ten sposób mieszkanie komunalne "nabył" między innymi były wiceprezydent miasta. Zdarzają się radni, urzędnicy, czy członkowie ich rodzin którzy wykupili mieszkania za ułamek wartości.
Te sprywatyzowane mieszkania stają się więc własnością w dużej mierze tych, których stać byłoby np. na rynkowy wynajem. Znikają z kolei z zasobu miejskiego i miedzy innymi dlatego tak długi czas oczekiwania na mieszkania w Warszawie.
Często jest zresztą tak, że mieszkania komunalne wykupują osoby mające inne mieszkania, a później wynajmują.
zasobu lokalowego?
jest w tym trochę prawdy. Zdarza się nawet, że wykupieniem na własność mieszkania spółdzielczego za bardzo niską cenę chwalą się ludzie z branży spółdzielczości mieszkaniowej. Skrajna POlska patologia.
Pytanie, jak z tym walczyć. Myślę, ze należałoby jakoś otworzyć drogę do powszechnego i transparentnego uwlaszczenia lokatorów.
Byłoby zmniejszenie w ogóle możliwości wykupu mieszkań. Aby mieć mieszkanie nie trzeba być właścicielem. W krajach z sensowną gospodarką mieszkaniową (Austria, Niemcy, Szwajcaria) mimo że ludzie są relatywnie bogatsi, to wcale w większości nie są właścicielami mieszkań. Dominuje zasób komunalny i spółdzielczy, który jest dostępny po umiarkowanych cenach 9w krajach tych na koszty mieszkania wydaje się mniejszą część zarobków niż w Polsce).
W warszawie mieszkania komunalne są w ogromnej większości średnie i małe. Nie mam w tej chwili danych ile m kw. przypada na lokatora, ale jest to znacznie poniżej średniej unijnej. West - pomysł godny urzędasa.
- to poważny awans materialny. Mając je, można wziąć kredyt hipoteczny, sprzedać je, gdy się jest w trudnej sytuacji, ewentualnie przekazać w spadku.
Jeśli lokator nie jest włascicielem użytkowanego mieszkania, jest nim ktoś inny. Na przykład - instytucja panstwowa lub pseudospółdzielcza. W III RP, tego typu struktury nie są wiarygodne. Mogą zmienić warunki najmu, łupnąc podwyżkę czynszu, wskutek której mieszkanie "socjalne" będzie droższe niż wynajmowane na rynku itd.
Dlatego potrzebne jest w miarę powszechne uwłaszczenie.
komunalnych ale wiesz doskonale, że w obecnych realiach i przy obecnej polityce mieszkaniowej nie ma na to szans.
Cisza, ja wiem, że z oficjalną polityką ci nie po drodze. Ale ja bym cię widział w Radzie Miasta Warszawy albo przynajmniej w Radzie Dzielnicy walczącego z głupotą i skostniałym myśleniem innych radnych. Filmy z sesji, w czasie których tłumaczysz radnym rzeczy oczywiste, mógłbyś publikować w sieci. Każdy może przyjść i nagrywać sesję, co gwarantuje mu art. 61 ust. 2 Konstytucji RP. Uwierz mi, to działa. Trochę da się ruszyć z posad bryłę świata. ;)
>>>to znaczy można, czy nie można wybudować te mieszkania ? bo jeśli można, to Twoja PO NA PEWNO jutro je wybuduje zabierając pieniądze n.p. przeznaczone na biblioteki,bo przecież książki to przeżytek.A jeśli nie można, to tylko dlatego,że tym bez mieszkania nie chce sie pracować...
Sygne, w bogatym Zurichu 80 proc. substancji mieszkaniowej to zasoby KOMUNALNE. (Źródło: konferencja nt. mieszkalnictwa zorganizowana przez Zielonych w październiku ub. roku.)
Dlaczego niby w Polsce mielibyśmy wszystkich uwłaszczać? Zwłaszcza że są ludzie, którzy wcale nie chcą być właścicielami.
Nie uwłaszczenie jest potrzebne, tylko odpowiednia ilość mieszkań DOSTĘPNYCH. Jak w krajach cywilizowanych.
Dlaczego "moja PO"? Toż to etatyści i zamordyści niewiele lepsi od pisuarów.
Co do mieszkań natomiast, to sprawa jest banalna. Żeby wybudować "od ręki" brakujące mieszkania socjalne i komunalne w Warszawie należałoby wybudować ponad 10 tys. mieszkań, czyli ponad 10% rocznej ilości mieszkań/domów powstających rocznie w całym kraju we wszystkich sektorach gospodarki.
Nie znajdziesz na to zasobów ani mocy przerobowych.
Cisza ma oczywiście rację że sprzedaż mieszkań komunalnych lokatorom to postpisowski absurd, oddalający nas od najskromniej nawet potraktowanego stanu docelowego.