>>porzucić politykę zaciskania pasa
Tyle że właśnie te kraje już dawno tą politykę zarzuciło, jakieś 10-20 lat temu, stąd ich zadłużenie. Bo tacy przyszli nazywali się keynesiści, wasi kolesie, powiedzieli że jak zaczną bez opamiętania wydawać kasę której się nie ma to będzie taki wzrost hohoho że każdy dług się potem spłaci w trymiga...
Jedyną drogą jest zmniejszenie pasożytniczych wydatków państwa. To nie to samo co zaciskanie pasa. Zaciskanie pasa teraz te kraje rozumieją jako podwyżki podatków, tymczasem to oczywiście nic nie da.
Nie wiem, czemu wszyscy tak tego Keynesa lewicy zarzucają. To był socjalliberał. Jeśli chodzi o sprawę zadłużenia, to - proszę poprawić mnie, jeśli się mylę - jego repcepta miała dwie strony:
1. Zwiększanie wydaktów z budżetu państwa w czasie kryzysów, dla ożywienia koniunktury,
2. Gromadzenie środków w budżecie w okresie dobrej koniunktury, zwłaszcza "przegrzewania się" gospodarki.
W zasadzie, to pierwsze nie musi nawet oznaczać zwiększania zadłużenia - wystarczy realizacja punktu 2.
czy to bankrutujących państw opiera się na jednym - grabieniu zwykłych obywateli. Czy to przez podatki czy przez inflację. Wszyscy chcą sięgać do kieszeni zwykłych ludzi. Niezależnie kto rządzi - prawica czy lewica.
A punkt 2 zostanie zrealizowany naturalnie wtedy gdy już wszyscy stwierdzą że mają wystarczająco od państwa... czyli w socjalistycznej utopii... i koło socjalistycznego upośledzenia się zamyka...