prawicowa polityka historyczna opiera się na kiczu, nowych białych plamach i nowych żołnierzach wyklętych czyli tych lewicowych.Totalne zakłamanie
"Jeśli chodzi o rocznicę 1 sierpnia, to niesmak budzi sposób, w jaki powstanie jest propagandowo opracowywane przez ostatnie kilkanaście lat. Tamto wydarzenie było przede wszystkim straszliwą tragedią, a tymczasem jego potworność, związana ze śmiercią ponad 200 tys. ludzi, jest zupełnie przesłonięta przez retorykę chluby i dumy. Nie ma żadnych wątpliwości, że Powstanie Warszawskie, niezależnie od oceny decyzji o jego wybuchu, było straszliwą tragedią i straszliwą klęską. Rację miał minister Sikorski, gdy o tym napisał Tweet. A ten, kto śmie mówić o ludziach przypominających o tragiczności śmierci tamtych 200 tys. istnień, że mówią rzecz niegodną, że są wrogami Polski i polskości; ten, kto próbuje atakować kogoś, kto mówi prawdę, wystawia sobie świadectwo kłamcy i hipokryty."
http://m.tokfm.pl/Tokfm/1,110218,12230916,Obchody_rocznicy_Powstania_Warszawskiego___Bez_elementarnej.html
Powstanie bylo zbrodnia i glupota, jak uwazal gen. Anders.
Zbrodnia, bo z wojskowego punktu widzenia zbrodnia bylo wysylac nieuzbrojonych lub w najlepsym razie bardzo slabo uzbrojonych nastoletnich powstancow na nadal najlepsza armie trwajacej wojny, bez zadnego planu na wypadek przegranej czy przedluzajacej sie walki.
Glupota, bo glupota byli liczyc, ze powstanie ktorego bezposrednim celem bylo ujawnienie agend nieuznawanego przz ZSRR rzadu londynskiego w stolicy Polski, moze liczyc na pomoc panstwa przeciwko ktoremu politycznie bylo wymierzone.
Sluszne opinie o powstanie nie przeszkodzily gen. Andersowi zaangazowac sie w identycznie bezsensowna walke o Monte Cassino, w ktorej tak samo bezsensownie z wojslowego i politycznego pubktu widzenia gineli polscy zolnierze.
I tak nikt w koncu nie stanal przed sadwm wojskowym. Ani gen Bor-Komorowski, ani gen. Anders. Warszawa jednak nie porosla borem, tylko zostala odbudowana rekami narodu pod kierunkiwm platnych zdrajcow, pacholkow Rosji.
calkowitego oderwania od rzeczywistości.
Jeśli patrzeć na fakty, to rocznica Powstania Warszawskiego triumfalnie powrociła do swiadomości spolecznej. Nie jest ona też swiętem elektoratu patriotycznego ze stereotypów medialnych, a więc głównie ludzi starszych. Na Powązkach takich tłumów nie ma nawet w święto zmarłych. Podczas koncertu piosenek powstańczych, plac Piłsudskiego był pełen, a spora częśc publiczności śpiewała głównie z wykonawcami.
Wydaje się także, iż uczestnicy obchodow wiedzą doskonale, dlaczego tam są. Odpada zarzut, że szukają oni okazji do wspólnej zabawy.
u nas niszowe grupy, które na codzień twierdzą, że nie interesują się ideologią ani polityką. Prowadzą jedynie dzialalność oddolną, polegającą np. na bglokowaniu eksmisji niewypłacalnych lokatorów.
Dlaczego więc, gdy w mediach liberalnej lewicy tylko wybucha neostalinowska kapmania propagandowa - chociażby przeciw rocznicy powstania - grupy te zawsze korzystają z okazji, żeby się do niej przyłączyć?
Decyzje londynczykow co do walki zbrojnej podyktowane byly klasowa nienawiscia wobec lewicy zarowno polskiej jak i rosyjskiej. I to jest glowny powod dla ktorego lewica winna krytykowac PW.
Środowiska liberalno-post"komunistyczne" (od bandyckiego eseldziarstwa przez niektórych bloggerów na lewicy.pl po bezkrytyków politycznych), które z nieznanych przyczyn nazywane są w Polsce "lewicą" muszą każdego roku o tej porze uprawiać swoją endecką propagandę o okropnym, złym powstaniu.
Szkoda Cisza, że dołączyłeś do tych nieciekawych środowisk, bo przecież jeszcze w zeszłym roku chyba LA złożyła hołd walczącej (i bardzo zasłużonej) w powstaniu 104 Kompanii Związku Syndykalistów Polskich.
Natomiast mlm pięknie powtarza oficjalną, reżimową, gontarczykowo-żarynową, kłamliwą propagandę, że w powstaniu walczyła prawica.
Prawica podobnie jak prowokatorzy jak ty potępiała powstania, większośc w nim walczących to była lewica (chociaż jej część uznawała powstanie za złe posunięcie, ale na pewno z innych powodów niż ty).
Oczywiście mainstreamowe obchody powstania są pełne kłamstwa, żenujące i przynoszące wstyd temu wydarzeniu.
W tym roku też złożyła
w tym artykule?
http://ioh.pl/artykuly/pokaz/globalne-implikacje-powstania-warszawskiego,1116/
..... należy odpowiedzieć obywatelom RP uczciwie na pytania.
Czy Powstanie Warszawskie było ..... klęską czy zwycięstwem ?
Czy jest to wzór dla młodzieży ?
Jeśli uznamy PW za wzór zachowań obywatelskich to jako całość
czy w wybranych obszarach ?
jacekx
Mnie najbardziej podobala sie teza:
'Powstanie trwało dwa miesiące i kapitulowało tak naprawdę z przyczyn politycznych, a nie militarnych.'
Az strach pomyslec, jak wygladalyby PRZYCZYNY MILITARNE...
....
A na powaznie: mysle, ze globalne konsekwencje nas jeszcze czekaja, gdyz jak glosi znana przepowiednia:
'Warszawa srodkiem ustali sie swiata,
lecz Polski trzy sa stolice,
dalekie blota porzuci Azjata,
a smok odrodzi swe lice.'
czeka wiec nas jeszcze niejeden lifting - zwlaszcza, ze jedna z poprzednich zwrotek sie spelnila:
'Trzy rzeki swiata dadza trzy korony
Pomazancowi z Krakowa,
cztery na krancach sojusznicze strony,
przysiegi zloza mu slowa.'
- no i mamy takie implikacje, ze az sie kurzy.
Prawdę mówiąc to teraz dopiero przeczytałem w całości i rzeczywiście piszesz o obchodach powstania, z każdym rokiem głupszych, a nie samym powstaniu, tak że cofam.
jest durny, haniebny i głupkowaty.
chociaż nóż się otwiera jak się o tym czyta.
P.S. Nagłośnienie tematu, a zwłaszcza utworzenie MPW, pomogło, pomogło. Określonym koteriom na pewno.
Podjęta przez Bora-Komorowskiego i jego londyńskich koleżków decyzja o wybuchu powstania była zbrodnią - doprowadziła do zagłady 200 tys. ludzi i zrównania miasta z ziemią. Oczywiście wszystkim, którzy w powstaniu walczyli (a walczyła także Armia Ludowa, pomijana dziś całkowitym milczeniem) należy się szacunek i pamięć i chyba żaden Polak tego nie neguje. Z drugiej jednak strony fetowanie powstania warszawskiego przekroczyło nie tylko ramy absurdu, ale także - sądząc z tego, co pisze autor świetnego artykułu - dobrego smaku. "Mali powstańcy", o których - tyleż radośnie, co dumnie - mówią organizatorzy rocznicy i MPW - to nieraz kilkuletnie dzieci, których nie wahano się wciągać do udziału w postaniu. Ta sama Gazeta Wybiórcza, która tak radośnie przyłączyła się do powstaniowej fety, oburza się, że w Afryce wciąga się w wojnę kilkuletnie dzieci - czyżby ich rówieśnicy wmanipulowani przez zinfantylizowanych dorosłych w powstanie byli z innej gliny? Czy ich udział był mniej hańbiący dla tych, którzy do tego dopuścili?
Artykuł słusznie zauważa groteskę IPN-owskiej propagandy burżuazyjnego państwa, która najprawdopodobniej wkrótce posunie się do wmawiania, że powstanie było tak naprawdę wielkim sukcesem. Nie będzie to bardziej absurdalna teza od tej, którą dziś wygłosił na antenie PR Bogusław Wołoszański. Mówił on m.in. o tym, by tak nauczać w szkole historii, by młodzi Polacy wzrastali w poczuciu narodowej dumy. Jako przykład rzucił nonszalancko, że Polska przecież zatrzymała hitlerowską nawałnicę... Nie dodał, co prawda, że "zatrzymała ją" na jakieś trzy tygodnie, ale cóż - mogłoby to przeszkodzić w wychowywaniu młodzieży w poczuciu narodowej dumy...
A swoją drogą tekst dobry.Gratuluję!
Rysunek jest ilustracją do zidiocenia i skomercjalizowania obchodów.
jest niezły. Stara dobra szkoła polskiego plakatu. Prosty, surowy, czytelny.
.
które sprzedawano dla naszych milusińskich, wewnątrz mają napis ... made in China. Ucieszył mnie ten widok. Widać nasi i w Chinach są!!!
Ciekawe czy w Chinach też obchodza rocznicę Powstania? chyba tak... bo po co produkowaliby powstańcze hełmy? ;-)
W wyniku zrzucenia bomb atomowych na Hiroshimę i Nagasaki śmierć poniosło /łącznie/ około 170 000 ludzi.W wyniku Powstania Warszawskiego zginęlo około 200 000 osób.Porównywalne straty ponieśli Rosjanie w wyniku trzyletniego oblężenia Leningradu
oraz półrocznej bitwy o Stalingrad, w rezultacie do chwili obecnej Stalin jest oskarżany o zbrodnie na własnym społeczeństwie /za zakaz ewakuacji ludności cywilnej tych miast/.
Jednym z głównych argumentów za wybuchem powstania było przekonanie o /możliwej/ pomocy Armii Czerwonej. Argument chybiony i wręcz kłamliwy. W lipcu 1944 roku, zajmując wschodnie tereny przedwojennej Polski, Armia Radziecka aresztowała kadrę dowódczą AK, w kilku przypadków doszło nawet do starć zbrojnych.
Szermując patriotycznymi hasłami i chowając się za morzem przelanej polskiej krwi, prawica postępuje wyjątkowo podle, wiedząc że, w naszej narodowej tradycji pielęgnuje się pamięć walczących i przelawających za Ojczyznę krew
Jakie powstanie takie obchody.
Polecam pisany na gorąco pamiętnik Piotra Kaltenberga ps. Luty z bat.Zośka, który został odznaczony KW za odwagę podczas przebijania się ze Starego Miasta. Nie zostawia suchej nitki na tych którzy wywołali powstanie, już 8 sierpnia pisze że powstanie czeka klęska, że oddziały są słabo uzbrojone, w wielu miejscach brakuje koordynacji, kluczowe pozycje trzymają Niemcy. Pisze o tym jak ludność cywilna zaczyna wyzywać ich od bandytów gdy odchodzą.
Artykuł ze wszech miar słuszny, ale dzisiaj w modzie są patriotyczni kibice, fani ONR czy MW.Czasami tylko systemowa liberalna prasa oburza się gdy ci buczą na bonzów z PO, ale gdy idą w patriotycznych pochodach to nic, neofaszyści są spoko bo kochają ojczyznę.
Tak przy okazji. Jeśli ktoś pyta o sens powstania, proponowałbym doprecyzować kwestię i zapytać: czyj sens? Bo dla tych, którzy przy pomocy powstania chcieli przejąć władzę, powstanie oczywiście miało sens - było próbą realizacji ich celów. Natomiast dla tych, którzy w jego wyniku stracili życie lub zdrowie, stracili swoich najbliższych, dorobek swego życia albo i całych pokoleń lub choćby tylko tysiąc mozolnie uciułanych dolców - czy dla nich to całe powstanie miało sens?
Nie wierzcie też w jakąś tam niby czystą "patriotyczną" bezinteresowność zrywu, uczestnicy powstania (oczywiście z wyjątkiem najbardziej naiwnych) dokładnie to sobie przekalkulowali. Przejęcie władzy, tysiące stanowisk do obsadzenia, odbudowa kraju, gigantyczne środki pomocowe z zagranicy - niewątpliwie było o co walczyć (swoją drogą ciekawe jakich afer związanych z powyższym bylibyśmy świadkami, gdyby opcji powstańczej udało się przejąć władzę).
Normalny człowiek gdy znajdzie się w polu rażenia (wojna, bitwa, strzelanina ulicznych gangsterów itp.) stara się z niego jak najdalej uciec. Niestety wojenka jest imprezą totalną - nie bez przyczyny mówi się o niej jako polityce prowadzonej innymi środkami - co sprawia że ucieczka jest niemożliwa. Każdy, czy go to obchodzi, czy nie, zmuszony jest brać tym udział, zmuszony jest partycypować w kosztach (coś w rodzaju dodatkowego ekstraordynaryjnego opodatkowania). I na tym polega jej zło.
"Getzie macie racje, nie da sie inaczej uzasadnic PW jak uznac je za powstanie lewicowe. Tyle, ze tego nie da sie udowodnic.
Obchody PW w tej formie to farsa , wszystko w stylu IPN.Triumfalizm, brak refleksji !!
O ile uważam, że powstanie było niepotrzebne, a decydenci którzy je wywołali powinni iść od razu pod ścianę, a dzisiaj kiedy jest to niemożliwe powinni zostać przynajmniej symbolicznie osądzeni i zdegradowani(skoro można pośmiertnie kogoś awansować to czemu nie zdegradować), o tyle uważam, że nie powinieneś podawać nieprawdziwej liczby ofiar. Obrona Leningradu kosztowała życie około 2 mln ludzi (1 mln żołnieży, ok 600 tys. cywilów w czasie blokady i 400 tys w czasie ewakółacji), a bitwa pod Stalingradem kosztowała życie między 500 a 800 tys. Rosjan. Oczywiście były to bitwy inne skali, gdzie było rwnież więcej sił niemieckich, ale po co naciągać i pisać o porwnywalnych stratach? Poza ty nie było zakazu ewakułacji ludności cywilnej zarówno Leningradu jak i Stalingradu. Właśnie z powodu ewakułacji Stalingradu straty wśród ludności cywilnej były stosunkowo niewielki (ok 40 tys.) i to w większości wśród ludności, która sama zadecydowała o pozostaniu w mieście.
Bury, tak sobie właśnie wyobrażam "kupczyka", jako "normalnego człowieka", który w przypadku zagrożenia usiłuje uciec, nie oglądając się na nikogo, by uratować "choćby tylko tysiąc mozolnie uciułanych dolców" przed "opodatkowaniem" :-)))
Wiem, że ty sobie tak właśnie wyobrażasz. Tobie podobni nie muszą się martwić o głupie 1000 dolców, po przejęciu władzy wpadnie im ich wielokrotność. Nauczyciel, kolejarz - nie mają prawa do ucieczki z pola rażenia?
Historia Europy zna powstania z lewicowego (humanistycznego) punktu widzenia milion razy godniejsze zainteresowania niż powstanie warszawskie. Np. powstania antypodatkowe po zjednoczeniu Włoch. Zastanawiam się, czy wydarzenia 1.08-2.10.44 w ogóle można określać mianem powstania. Oto w naszym języku (jak w innych nie zwróciłem uwagi) powstaniem są zarówno ruchy społeczne dla przykładu z czasów T. Muenzera i G. Dózsy, jak i zwykła walka "elit" o władzę 1944 roku.
Nie wiem jak "mnie podobni", ale ja to sobie wyobrażam tak, że kolejarz, czy nauczyciel, to najpierw pomyślałby, i te właśnie przemyślenia werbalizował, o swoich dzieciach, rodzinie, przyjaciołach, sąsiadach, natomiast w mentalności "kupczyka" zawsze istnieją jakieś "dolce" i egoistyczna potrzeba uratowania ich dla siebie. Wszyscy niestety uciec nie mogą, ale "kupczyk" myśli "sprytnie", więc...
Oczywiście ktoś taki, jak "kupczyk" w stanie czystym w przyrodzie nie występuje, to tylko jakieś ponure wizje bardziej bliskie "socjalizmowi głupców", niż rzeczywistości, nie mówiąc o humanizmie.
--
Niewątpliwie w historii miało miejsce wiele bardziej lewicowych powstań, nic nam jednak po włoskich, skoro żyjemy w Polsce.
Niektóre okazy z kręgu prawactwa, obecne także i tu na forum, faktycznie sprawiają wrażenie, że Powstanie było świetną zabawą. Szkoda tylko, że gdyby przenieść ich w czasie o te 68 lat, to przeciwko Niemcom i ich pachołkom (w tym Czeczeńcom - wooow!) mogliby użyć jedynie broni biologicznej, tj. zbiorowo zes..ć się w gacie.
"kolejarz czy nauczyciel najpierw pomyślałby (...) o swoich dzieciach, rodzinie"
Właśnie o tym mówię.
Może i mówisz, ale nie językiem kolejarza, czy nauczyciela, ale właśnie "kupczyka".
A może jednak nie mówisz, bo ludzie to nie stado indywidualistycznych baranów, które w sytuacji zagrożenia rozbiegają się we wszystkie strony, tratując nawzajem. Ów normalny człowiek w czasie "strzelaniny" będzie chciał uratować bliskich i z nimi się ewakuować, a jeśli nie będzie to możliwe - co w czasie "wojenki - imprezy totalnej" jest bardziej niż prawdopodobne - będzie organizował się w watahy, które podejmą walkę z agresorem. W tym właśnie sensie "normalni ludzie" również mogli chcieć powstania.
A w tym samym czasie "kupczyk" ulatnia się samotnie. Prawie samotnie, bo ze swymi najlepszymi przyjaciółmi - "dolcami".
Teoria mówiąca, że wojny służą władcom, a nie żołnierzom, jest oczywiście poprawna, o ile mówimy o wojnach napastniczych. W tych obronnych, to żołnierze mogą mieć większe powody do walki, niż władcy...
Powstanie 1944 rzeczywiście w pewnym sensie było wojną obronną - przedwojenne "elity" broniły swego statusu. Tylko co z tym mają wspólnego tzw. zwykli ludzie?
Bezapelacyjnie, dla ciemnego ludku z tej słowiańskiej głuszy panowanie cywilizowanego narodu aryjskiego nie tylko nie było żadnym zagrożeniem i nieszczęściem, ale wręcz miało wpływ zbawienny, w przeciwieństwie do przedwojennego terroru. Z tego też powodu żaden z tubylców nie miał najmniejszego powodu, by z własnej nieprzymuszonej woli występować przeciw przedstawicielom owej wyższej cywilizacji, chyba, że w zaślepieniu z podjudzenia podłych wichrzycieli z przedwojennych "elit".
Coś kuleje ta teoria ...
No dobrze, dobrze, ale co do tego ma powstanie, impreza której celem było przejęcie w powojennym kraju władzy przez jedną z konkurujących opcji (nawet jeśli może nie najgorszą w porównaniu z 1944-56)?
&przedwojenne elity to byli ponoć faszyści, więc czemu mieliby walczyć z hitlerowcami?
Bo nie walczyli. Decyzja o PW umotywowana byla powodowami politycznymi, a te skierowane byly przeciwko najwiekszemu z alianatow (ZSRR) a nie przeciw hitlerowcom, dlatego przez cala okupacje AK siedziala "z noga u bronii", odbiezpeczyli ja dopiero jak Stalin stanal za druga strona Wisly.
To ma, Bury, że ludzie najwidoczniej sami mieli powody do walki i widzieli w niej sens. Gdyby było inaczej, to sprawa wyglądałaby jak z manifami lewicy radykalnej - pięć osób na krzyż, a cała reszta na grilu...
Święte słowa krytyków PW ;)
"Zgliszcza miasta, gryzący dym tlących się ruin, swąd rozkładających się ciał, sto pięćdziesiąt tysięcy cywilnych ofiar … Nagasaki? Hiroszima? Nie, to Warszawa. Miasto wydane 1 sierpnia 1944 roku na zagładę.
Jest wystarczająco dużo opisów tego, co się wówczas działo, by twardo pytać o sens podjęcia decyzji o wybuchu Powstania Warszawskiego. Decyzji, która była na rękę Niemcom i Rosjanom, gdyż to oni stali się beneficjentami tej bezprecedensowej masakry.
Ilekroć widzę Pomnik Małego Powstańca, chłopczyka w za dużym hełmie z przewieszoną bronią, tylekroć coś we mnie krzyczy – NIE! Zapewne odwrotnie od intencji autora pomnika, jest to dla mnie przejmujący wyraz tego, że do Powstania Warszawskiego nigdy nie powinno dojść. Że w decydującym momencie zabrakło nam, jako narodowi, jeśli nie rozumu, to nade wszystko instynktu samozachowawczego. Wybraliśmy śmierć, a nie życie.
Kiedy 1 sierpnia wyją syreny, przystaję. Jak większość Polaków. Mam wówczas przed oczami tego małego chłopczyka z bronią, malutkiego bohatera z błyszczącymi oczami, nie rozumiejącego do końca tego, co się wokół dzieje, ale dającego świadectwo bezbrzeżnej ofiary i odwagi. Być może jego rodzice już nie żyją, może już został sam. Mały człowieczek, przy którym jest jeszcze życie, które za chwilę straci pod gruzami, ściskając małą rączką pistolet…
Nigdy więcej takich powstań.
Maciej Eckardt
prawica.net"
Tu też podobnie:
http://konserwatyzm.pl/artykul/4919/engelgard-motas-w-imie-czego-ta-ofiara
http://konserwatyzm.pl/artykul/4929/scherzo-alla-polacca
http://konserwatyzm.pl/artykul/4927/nokaut-zaryna
http://konserwatyzm.pl/artykul/4922/jak-stado-prowadzone-na-rzez
Interesująca zbieżność.
To tylko tak w przelocie bo Bieszczady są piękne ale słabo zinternetowane. :) Z powrotem na połoniny.
"Różne Edelmany" mają oczywiście swoje powody by tak sądzić, ale w tym przypadku mają także niestety rację. PS. w sb. i nd. będę w tamtych okolicach, może cię gdzieś wypatrzę.
linkuje tutaj teksty krytyczne wobec Powstania Warszawskiego.
Pierwszy z nich pochodzi z portalu prawica.net.
Pozostałe z portalu konserwatyzm.pl, redagowanego przez endeka, antysemitę i homofoba, Adama Wielomskiego.
Czy wrogość do PW akurat z tej strony o czymś nie swiadczy?
O ile cię dobrze rozumiem, ty zdaje się postrzegasz powstanie jako spontaniczny zryw ludności, która chwyciwszy za broń (nb. ciekawe skąd by ją miała) albo z i gołymi rękami staje do walki z ciemiężcą. Nic z tego. Powstanie warszawskie (i każde inne tego typu) to zwykła walka o władzę, dla której ludność cywila stanowi jedynie tło.
@Porta Nigra, skrajna prawica krytykuje PW, bo zginal tam kwiat antykomunistycznej mlodziezy oraz za idiotyzm londyczykow, ktorzy liczyli ze Stalin im pomoze (choc przeciw niemu powstanie zorganizowali). Lewica krytukuje PW z innych powodow, glownie z tego, ze byla to decyzja tzw. rzadu londynskiego a wiec wrogiego silom lewicowym.
Nie było rządu londyńskiego. Był legalny rząd RP, dzialający na emigracji, co nie hańbi. Chyba, że za postacie skompromitowane uważasz Lenina i Trockiego, ktorzxy spędzili dziesiątki lat na emigracji.
Rząd RP i AK były wrogo nastawione do Hitlera i w pewnym stopniu Stalina. Czy ci dyktaorzy byli "siłami lewicowymi"?
Trudno nazwać legalnym rządem rząd utworzony na podstawie nielegalnej konstytucji kwietniowej (patrz: zamach stanu 1926), i wybrany przez siebie samego.
A tak jak Hitlera trudno nazwać lewicowego, Stalin reprezentował państwo powstałe w wyniku Rewolucji Październikowej, a więc bezdyskusyjnie lewicowe.
artykułu red. ciszewskiego: oburzenia na "wyszlifowaną z brudu" zabawę w wojnę.
nie wiem, czy redaktor ciszewski był zwykłym chłopcem wychowującym się z rówieśnikami na podwórku, czy może całkiem niedawno zmienił płeć z dziewczynki chowanej w bogatym domu, wśród lalek i towarzystwa z "wyższych sfer"...
to, że dla dzieciaków są atrakcyjne zabawy w wojnę, a chłopców w szczególności jest, rzecz jasna, banałem - może nie dla kogoś, kto wyznawałby teorię, ze płeć jest konstytuowana kulturowo, a wiadomo, że kultura z biologią nie ma nic wspólnego.
z jednym się zgadzam, że zabawa w gry planszowe typu "mali powstańcy" jest skrajnie debilna i szkodliwa, bo wpaja dziecku przekonanie, ze to fajnie jest być celem dla snajpera i w ogóle git jest umrzeć za czyjeś zdefektowane poczucie rzeczywsitości.
Bury.
Rzecz nie w tym, czy to był "spontaniczny zryw ludności", czy nie. Chodzi o uniwersalną wizję zwykłego człowieka, jako krowy, która tylko stoi i spokojnie przeżuwa sobie trawę, nawet kopana odejdzie parę metrów dalej i wróci do swego zwykłego zajęcia o niczym innym nawet nie marząc. To, czy szeregowi powstańcy zostali niecnie wykorzystani to jedno, ale drugie - i w tym właśnie rzecz - to fakt, czy czuli potrzebę, by podjęcia walki z "kopiącymi".
Z tej Twojej dziwacznej wizji mogłoby wynikać, że ludzie w stolicy wiedli sobie _spokojne_, _normalne_ życie, konflikt natomiast rozgrywał się między uzurpującymi sobie władzę przedwojennymi "elitami" a zmierzającym po nią Stalinem. Poczynania Rasy Panów nie pojawiają się tu nawet w tle. Ba, czytając poniższy fragment Twojej wypowiedzi:
"Nie wierzcie też w jakąś tam niby czystą "patriotyczną" bezinteresowność zrywu, uczestnicy powstania (oczywiście z wyjątkiem najbardziej naiwnych) dokładnie to sobie przekalkulowali. Przejęcie władzy, tysiące stanowisk do obsadzenia, odbudowa kraju, gigantyczne środki pomocowe z zagranicy - niewątpliwie było o co walczyć (swoją drogą ciekawe jakich afer związanych z powyższym bylibyśmy świadkami, gdyby opcji powstańczej udało się przejąć władzę)."
można by nawet pomyśleć, że oto jakaś agresywna i bezwzględna sitwa chciała przemocą przejąć władzę nad spokojnym ludem, któremu aktualnie obsadzeni "urzędnicy"... zapewniają wszystko, co potrzeba. A przede wszystkim... nowoczesny transport zbiorowy, "miejsca pracy" i "środki higieny osobistej"...
---
Deadbastard, sądząc po Twoim nicku, Ty najwidoczniej po podwórkowych zabawach w wojnę wracałeś martwy ;-)
Dzieci w zabawie naśladują po prostu dorosłych, ale Tobie się pewnie wydaje, że wojnę (i "Czterech pancernych") to chłopcy w genach otrzymują :-)))
Bucharin jak zwykle w pogotowiu, zawsze czujny, zawsze gotów stawić czoła każdemu przejawowi indywidualistycznej (nie mylić z indywidualizmem w liberalnym orwellowskim rozumieniu) myśli, każdej próbie spojrzenia z perspektywy innej niż kolektyw - naród, państwo, środowisko, grupa kolesi. Przy swej propaństwowości (oraz swych fobiach w rodzaju "rasy panów") nie dostrzega nawet celowego przejaskrawienia.
Czym innego jest zabawa w wojnę w wykonaniu dzieciaków, a czym innym robienie z niej części oficjalnych obchodów. Z głupich zabaw się powinno wyrastać, a nie finansować je z budżetu miasta czy państwa.
I co mam Ci, Bury, odpisać? Że się wycofujesz okrakiem i dla pewności kąsasz? ;-)
Jeśli dla Ciebie jasno sprecyzowany pogląd nt. nazistowskiej dziczy i jej bytności tutaj jest fobią, to bardzo pasowałoby sprowadzenie tego Twojego indywidualizmu do zwyczajnego sobkostwa. Tyle, że to już chyba nie będzie dyskusją...
A co do sprawy, moim zdaniem trochę na siłę chcesz każdą sytuację przedstawić podług jednego schematu, ale to, co może pasować np. do sytuacji chłopów pańszczyźnianych, niekoniecznie ma sens w tym przypadku.