dziś są trochę inne niż 50 lat temu, ale wtedy też byli ludzie narzekający, ze to już nie to samo, co za Coubertina albo starożytnych Greków. Zwykłe zrzędzenie konserwy, która się boi postępu, więc uważa go za jakiegoś diabła.
Przeraża mnie natomiast poziom prasy PRL, ktora była przecież cenzurowana. W urzędzie na Mysiej, obok zgodności z linią partii, mogli kontrolować znajomość podręczników do szkoły postawowej. Cytowany tu autor, zdaje się Toeplitz, nie rozumie, że czas biegu jest wymierną wielkością fizyczną. Nie ma ona nic wspólnego z "wyczuciem". "Abstrakcyjna idea" - to jeszcze coś zupełnie innego.
W sporcie olimpijskim, pewną role odgrywają rekordy, ktore ukazuja nam zdolność czlowieka do przekraczania granic swoich dotychczasowych możliwości. Ale oprocz nich jest kibicowanie facscynującej czasem rywalizacji. Możliwość pokazania się przez mniej znane kultury narodowe i regionalne. Kto wiedziałby o Jamajce, gdyby nie Usajn Boit? I zbiorowa radość milionów na stadionach i w kinie domowym. Ludzie, na szczęście, nie wiedzą o istnieniu ponurych, obrażonych na rzeczywistość, konserwatywnych zrzęd.
"Domagał się on ścisłego przestrzegania zasad amatorstwa. Sport powinien być wolny od reklam"
Dziś brzmi to tak samo jak opowieści o Dąbrówce i Mieszku I.
----
"Kto wiedziałby o Jamajce, gdyby nie Usajn Boit?"
Nie wiem kto wiedziałby, ale zdaje się wiem, kto w dalszym ciągu nie wiedziałby.
Sport wspolczesny nie ma nic wspolnego z idea olimpijska barona de Coubertin, idea szerzenia pokoju poprzez przyjacielskie wspolzawodnictwo, wiary ze walka (ze soba i z przeciwnikami) jest wazniejsza od zwyciestwa.
Co do kontrowersji amatorskie/ profesjonalne - to nowozytnie olimpiady dokladnie (choc z przyspieszeniem) powtarzaja losy olimpiad antycznych, ktore na poczatku tez byly amatorskie, a od poczatkow V w pne staly sie profesjonalne. Bardziej zasadne wydaja mi sie obiekcje podnoszone jeszcze za zycia deC, wskazujace ze idea olimpijska jest w rzeczywistosci zabawa klas wyzszych, a idea "amatorskosci" daje tej klasie kontrole nad klasami nizszymi. Amator musi miec czas (=pieniadze) dla uprawiania swego amatorskiego hobby.
W tej chwili mamy do czynienia z calkowicie medialnym widowiskiem, majacym na celu wywolywac i kanalizowac naturalne czlowiekowi pragnienie przekraczania samego siebie. Juz nie Ciolkowski, juz nie bohaterowie rewolucji - zmieniajacy swiat w cos racjonalnie lepszego, lecz Usajn Boit, bardzo ladnie doscigajacy kapitalistycznego kroliczka. Trudno dostrzec tu idee promowania pokoju, gdyz tak rozbuchane emocje latwo ukierunkowac w strone mniej pokojowa.
Zasadniczo: uwagi KTT sa jak najbardziej sluszne, walka o tysieczne czesci sekundy jest bezsensowna, w konkretnych zawodach, miedzy roznymi startujacymi moze byc calkowicie zalezna od przypadku (choc zapewne fakt, ze niektorzy zawodnicy zwyciezaja w wiekszosci zawodow stale o te wlasnie tysiaczne, wskazuje ze jakies podloze biologiczne, jakis wplyw treningu, osobowosci - jest.. Tylko co z tego?)
współcześnie uprawiają pielgrzymi maszerujący do bozi na Jasną Górę. Jeżeli więc redakcja Lewicy. pl za takim właśnie sportem się opowiada, to proponuję, by zwróciła się do PKO-lu o podjęcie starań wpisania na listę dyscyplin olimpijskich pielgrzymowania do bozi. Zwycięzcą byłby ten, kto odmówiłby najwięcej różańców w czasie przebytych kilometrów na wolnym powietrzu. Nie jest wykluczone, że umożliwiłoby to poprawienie naszej pozycji w rywalizacji światowej już w Rio a co ważniejsze pozwoliłby jednocześnie zwiększać jeszcze bardziej kasy parafii z kas gminnych oczywiście kosztem klubów sportowych tych rzecz jasna rodem jeszcze z PRL-u. Byłby zatem i wilk syty i owca cała.
chciał nam przekazać, że postęp nie jest smokiem zionącym ogniem.
Starożytni Grecy co cztery lata organizowali igrzyska olimpijskie. Z kolei OLIMPIADA to czteroletni okres pomiędzy igrzyskami.
Prawidłowo jest zatem napisać "igrzyska olimpijskie w Londynie", a nie "olimpiada w Londynie".
Wasz kochany portal bojkotował już EURO, Igrzyska. Co będzie następne? Polska ekstraklasa?
w słowniku Doroszewskiego i u Kopalińskiego, bo miałem je pod ręką, no i w efekcie nie mogę zgodzić się z uwagą Pawła Kończyka. Pierwszy raz w życiu powołam się też na "Gościa Niedzielnego" i polecę stamtąd artykuł:
http://gosc.pl/doc/1223492.Olimpiada-czy-igrzyska-olimpijskie
można powiedzieć, że został zalegalizowany stan faktyczny. Przecież już wcześniej de facto byli to profesjonaliści, a tylko udawali amatorów. Np. w ZSRR sport był oparty o armie. Sportowcy byli żołnierzami i teoretycznie z tego żyli, a faktycznie nie odsłużyli w niej nawet jednego dnia. W innych krajach było podobnie, każdy sportowiec gdzieś pracował, ale nigdy nie pokazywał się w pracy. W USA natomiast oparto sport o Uniwersytety, gdzie "studenci" byli tylko od zdobywania medali za co otrzymywali stypendia, a niekoniecznie musieli wiedzieć co studiują. I tak to się kręciło, ale wszyscy uważali, że jest to sport amatorski.
polega na tym, że wszyscy mają prawo oglądać widowisko i stawiać mu wymagania.
I tu, niestety, nie da się uniknąć profesjonalizmu. Wszyscy wiemy, że Jesse Owens był wielkim sportowcem, że wspaniale wystąpił na olimpiadzie w Berlinie itd. Obejrzyjmy jednak na filmach archiwalnych, jak on biegał. Tylko trochę lepiej niż jako tako wysportowany facet, który próbuje dogonić uciekający pociąg czy autobus. Profesjonaliści - to zupełnie inna klasa.
Trudno więc żałować, że zamiast Owensa mamy obecnie sprinterów jamajskich. Są oni zresztą zaprzeczeniem stereotypów konserwatywnych. Wyprzedzają rywali o spory dystans, a nie o jakoweś "tysiączne części sekundy". Po biegu potrafią dla zabawy i rozerwania publiczności robić pompki. Spontaniczność, radość, humor - taki jest ich przekaz.
"Kiedy dziś na olimpiadzie widzimy, jak sportowcy walczą o tysięczne ułamki sekundy, to na zdrowy rozum należałoby zauważyć, że doszliśmy do absurdu. Nie uwierzę, żeby ktokolwiek mógł wyczuć tysięczną część sekundy – działa tu już wyłącznie przypadek."
No to cos nie bardzo chyba aktualne. Bo jednak bez problemu mozna juz mierzyc. Chyba ze nie wolno uzywac najnowszych osiagniec techniki. A moze one wypaczaja idee sportu i zeby wygrac trzeba przynajmniej 1 sekundy roznicy? Albo 5 metrow?
Wenezuela i Kuba braly udzial? Patrzcie jacy napedzacze komerchy...
Bolo, bo smoka zionącego ogniem ani dudu ;-)
bojkotem Euro 2012 oraz społeczną krytyką tej imprezy stał akurat ruch społeczny, którego portal lewica.pl był jedynie niewielką częścią. I to chyba nie cały portal, bo wymowa tekstów Machalicy czy Drozdy bynajmniej nie była w tej kwestii jednoznaczna.
tzw. "ekstraklasy" (hehe) może wyjść wyłącznie na zdrowie miłośnikom futbolu;)
Ale przyznasz, że na razie daje radę bez swoich trademarków;)
no... co by nie mówić o Olimpiadzie... Bolt jest zajebisty
Bezsprzecznie, Bolo, ale to bardzo dobrze :-)
bojkotował euro? jakie są jego dokonania i czy ma więcej niż 45 członków?
http://lewica.pl/index.php?id=26634
http://www.facebook.com/chlebazamiastigrzysk
Jeszcze jakieś pytania?
w Polsce, hehe
rację, przebicie medialne było na tyle silne, że o akcji wspominały nawet lokalne, niszowe media - jak np. "Gazeta Pomorska".