jak wypada informacja iż prof. Marek w 2009 przed IPN zmienił zeznania utrzymując iż w ogóle nie brał udziału w sekcji tylko podpisał się pod opinią innej osoby.
+ nagrana w PR wypowiedź prof. Marka "Pyjasowi ktoś dał w mordę... ale ja nie wiem kto".
Bo ja już nic nie wiem.
P.Widacki bardzo dokładnie opisał udział prof. Marka... o zmianie zeznań nie napisał, bo nie było by sensu pisać ... co wynika z T E K S T U...
jest sama sobie winna?
Tak, prof. Marek był i jest ofiarą agresji prawicowego draństwa, które nie potrafi pogodzić sie z niemiłą im prawdą.
jest "prawicowego" w zachowywaniu pamięci o studencie zamordowanym za sprzeciw wobec dyktatorskiego rezimu?
Co jest lewicowego w probach obrony funkcjonariusza tego reżimu w sferze calkowicie mu podporządkowanej pseudonauki?
najlepszym dowodem na prawdziwość relacji P.Widackiego jest bezsens "tropienia " i uśmiercanie mało znaczącego studenta,ale dla ciebie tylko mało wiarygodne jest prawdą.
nie należy bać się wrogów bo wiemy co od nich oczekiwać,
przyjaciół, mogą tylko zdradzić,ale należy się bać ludzi obojętnych bo za ich milczącą zgodą dzieje się ,krzywda, największe zło i zbrodnia.....
Prawicowcy w swej znakomitej większości są gorliwymi Katolikami,a Katolicy nie wybaczają i nie przyznają sie do błędów nawet oczywistych ,jeśli prawda jest niezgodna z ich ideologią.
Właśnie chodzi o to, że nie został zamordowany...
A jakie to ma dziś znaczenie dla lewicy? Źli konfidenci w szeregach środowisk patriotycznych i dobra władza? A może nic nie jest takie proste?
Nie on jeden dzięki temu dostał się do lepszego świata... Szkoda tylko tego papieru, który z tej okazji zniszczono. Profesora też!
problem w tym że samodzielnie myślący prawicowiec to oksymoron.
Nienawiść to jedyny język jakim potrafią operować.
Znaczenie dla lewicy, jej moralności, ma każda ofiara tego czy tamtego systemu. Lewica winna jest solidaryzować się z każdym zabitym czy to celowo, czy przypadkowo, przez jakąkolwiek władzę. I nie ma tu wyjątków. Stanisław Pyjas ma o wiele więcej wspólnego z nami, ludźmi lewicy, niż Jan Widacki.
do tego potrzeba odrobiny samokrytycyzmu i refleksji. Oni wolą konformizm i wściekłość.
był czołowym dzialaczem krakowskiej opozycji studenckiej (dokładniej: jego struktury o naziw Studencki Komitet Solidarnosci). Krakowski SKS, w porownaniu z grupami tego typu w innych strukturach akademickich, miał nieźle zorganizowane zaplecze wśród studentów. Jego aktywność zwrócila uwagę prominentnych postaci ówczesnej opozycji (m.in. J.Kuronia), ktore chętnie wystepowały na imprezach dyskusyjnych SKS.
SKS-em krakowskim zainteresowała się rownocześnie Służba Bezpieczenstwa. Uplasowala ona w jego kierownictwie jednego ze swoich najlepszych agentów (słynnego później Ketmana). Nawiązał on bliskie kontakty z S.Pyjasem.
Pyjas stal się obiektem wielomiesięcznej kampanii SB, podczas ktorej rozsyłano anonimy grożące mu śmiercią i oskarżające go zarazem o współpracę z SB. I po takim "przygotowaniu" miałby on zupełnie przypadkowo spaść ze schodów? Prawda, że dziwne?
Istnieje kontrowersyjna lecz ciekawa hipoteza, że o losach Pyjasa mogło pr5zesądzić wykrycie przez niego prawdziwej roli Ketmana.
potwierdziło że zginął w wyniku upadku, tylko tyle.I to stwierdził poprzedni lekarz.
Ale do prawicy to nie dociera
Bardzo dobry komentarz 1234 (podpisuję się pod tym) i tragiczny steffa (jak piszesz te swoje banalne hasełka (słuszne) to jest ok, ale jak widać zdarzy ci się napisać coś, co pokazuje twoją prawdziwą "lewicową wrażliwość").
Zresztą nie wiem czy lewica.pl to najlepsze miejsce, żeby Łajdacki bronił swojego esbeckiego koleżki.
Był taki facet, historyk, nazywał się chyba Dariusz Ratajczak (o ile się nie mylę); został zaszczuty za swoje poglądy (nie są one teraz ważne, choć były prawdopodobnie głupie, nie wiem) tak bardzo, że aż się zabił na jakimś parkingu.
O tym było jakoś cicho (wszędzie), ale Łajdacki (prawa autorskie: ABCD) będzie swoich esbeckich kolegów bronił i wystawiał innym świadectwa moralności. Śmieszne... i smutne.
nie mają prawa oskarżać innych, ale prawica .........
Pyjasa, przeprowadzona po kilkudziesięciu latach (dlaczego dopiero teraz?) stwierdziła, bo też z przyczyn obiektywnych nie mogła stwierdzić więcej, ze Pyjas zginął wskutek upadku ze znacznej wysokości. Prawdopodobnie, choć i tego nie można być pewnym, wskutek upadku ze schodów.
Więcej powiedzieć może elementarna refleksja. Schody są przydatnymi narzędziami do przemieszcania się w horyzontalnym wymiarze przestrzeni (proasciej mówiąc: w góre lub w dół). Gdyby ludzie częstokroć lub zazwyczaj - ot tak, przypadkiem - z nich spadali, prawdopodobnie by ich nie budowano.
Nasuwa się przypuszczenie, że Pyjas ze schodow spadł, ponieważ został z nich zepchnięty. Ślady użycia wobec niego przemocy nie zachowały się do dzisiaj. Zapewne wykryłaby je natomiast sekcja przeprowadzona wkrótce po jego śmierci. Problem w tym, że do powierzenia jej budzącym zaufanie fachowcom nie doszło. A działaczy KOR, którzy, nie przesądzając o powodach śmierci Pyjasa, domagali się wyjaśnienia jej okoliczności, uwięziono na wiele miesięcy.
Chęci ustalenia, jak i z czyjej winy zginął Pyjas, nie wykazały rownież stosowne władze III RP.
Pyjasa, przeprowadzona po kilkudziesięciu latach (dlaczego dopiero teraz?) stwierdziła, bo też z przyczyn obiektywnych nie mogła stwierdzić więcej, ze Pyjas zginął wskutek upadku ze znacznej wysokości. Prawdopodobnie, choć i tego nie można być pewnym, wskutek upadku ze schodów.
Więcej powiedzieć może elementarna refleksja. Schody są przydatnymi narzędziami do przemieszcania się w horyzontalnym wymiarze przestrzeni (proasciej mówiąc: w góre lub w dół). Gdyby ludzie częstokroć lub zazwyczaj - ot tak, przypadkiem - z nich spadali, prawdopodobnie by ich nie budowano.
Nasuwa się przypuszczenie, że Pyjas ze schodow spadł, ponieważ został z nich zepchnięty. Ślady użycia wobec niego przemocy nie zachowały się do dzisiaj. Zapewne wykryłaby je natomiast sekcja przeprowadzona wkrótce po jego śmierci. Problem w tym, że do powierzenia jej budzącym zaufanie fachowcom nie doszło. A działaczy KOR, którzy, nie przesądzając o powodach śmierci Pyjasa, domagali się wyjaśnienia jej okoliczności, uwięziono na wiele miesięcy.
Chęci ustalenia, jak i z czyjej winy zginął Pyjas, nie wykazały rownież stosowne władze III RP.
Będę konsekwentny. Klawiatury też szkoda w tym temacie a piany jeszcze bardziej.
Dla zainteresowanych polecam również mój felieton z 05-03-2011 r. "Stanisław Pyjas - czyli jak IPN trwoni nasze pieniądze (Wspomnienia z krakowskich czasów studenckich)" http://krzysztofmroz.blog.onet.pl/Stanislaw-Pyjas-czyli-jak-IPN-,2,ID422998276,n
Pan Pyjas, gdyby przeżył, były może dzisiaj wicemarszałkiem senatu, szefem orlenu - do wyboru. Byłby wielkim obrońcą bezrobotnych i bezdomnych. A jeszcze po ataku SB na siebie.
Był z ludźmi, którzy gotowali to, co mamy dzisiaj. Dla nas - sorry - dla mnie, człowieka któremu bliższa jest lewica, bliższy jest Łajdacki z jego wadami, niż marszałek senatu. Nawiasem, taka śmierć działacza to obciach. Boli. Dobrze, że to była krew z nosa czy ucha, może gardła - lekarze chyba wiedzą z czego - a nie coś gorszego, też zabijającego zamroczonych.
Może zamiast rozgrzebywania biografii, podziałów i historii sprzed kilkudziesięciu lat lepiej byłoby się zająć teraźniejszością i przyszłością? Co to teraz da, czy ma to jakieś przełożenie na dzisiejsze problemy? Czy rysowanie takiego prostego podziału na dobrą władzę i złą opozycję jest realistyczne? Czy nie ma już dla lewicy ważniejszych spraw? Może by tak jakieś zagadnienia pracownicze albo społeczne? Cóż, Polska.
można zdjąć z porządku dziennego po ich załatwieniu. Nic nie przeszkadzało rządowi Mazowieckiego powołać specjalny zespół prokuratorski do wyjaśnienia sprawy Pyjasa. Gdyby tę sprawę - oraz inne, podobne - wtedy wyjaśniono i rozliczono, dziś moglibyśmy w mniejszym stopniu interesować się przeszlością.
Ale w mniejszym stopniu - to nie znaczy: w ogóle. Zyjący dzisiaj Polacy musza wiedzieć, jaki ustrój tu panowal w ciągu kilku jeszcze nie tak dawnych dziesięcioleciu. Choćby w tym celu, aby już nikt nigdy nie używał w Polsce przemocy i terroru.
A dlaczego stosunkowo łatwa przecież do wyjaśnienia sprawa Pyjasa do dziś jest sekretem? Żeby osdpowiedzieć na to pytanie, trzeba byłoby opisać system władzy, który istnieje od roku 1989 aż do dzisiaj. Niełatwe zadanie! Ale widać już chyba, dlaczego o Pyjasie nie można zapomnieć.
szczególnie pielęgnował red. Jacek Zychowicz na łamach "Trybuny", "Dziś", "Przeglądu" i "Forum Klubowego".