zlikwidowania okresu ochronnego. Tak trzymać :-)
PKPP Lewiatan: Zlikwidować przedemerytalny okres ochronny.
Getzz: Zlikwidować PKPP Lewiatan.
w Polsce gdzie neoliberalni ekstremiści zdobyli prawie wszystko, ten margines chce wciąż nowych łupów, nic dziwnego że w rankingach równości społecznej, bezpieczeństwa, praw pracowniczych ten kraj jest w ogonie Europy. Tym czasem żółty pseudozwiązek Solidarność organizuje pielgrzymki, usypiając ludzi
pracowników - po prostu pracodawca zwalnia ich wcześniej.
to trzeba zwiekrzyć okres ochronny do 10 lat, a wtedy pracodawca będzie mieć pracownika z odpowiednim stażem i wiadomościami na temat pracy którą wykonuje. Poza tym odpada sprawa urlopów macierzyńskich i opieki nad małymi dziećmi... czyli same korzyści dla pracodawcy. Uczciwego, oczywiście.
ma bycć zwiększyć - oczywiście (przepraszam Panią "od Polskiego)
można spodziewać sie po Lewiatanie,toż to utrapienie Boskie, potwor jakiś, a kysz, zgiń przepadnij .. i jeśli można prosić, to wez ze sobą Westa, ... przyda Ci się
Nie byłoby wówczas dojarzy i dojonych. I pomyśleć, że już tak kiedyś było. Nikt nie wytykał nikomu, że niebawem pójdzie na emeryturę. Przeciwnie otaczano go szacunkiem a żegnano co najmniej kwiatami.
na odstrzał pasożytów z Lewiatana
W Polsce w stosunkach pracy panuje coś a la neofeudalizm, do tego zbliża się nasilony kryzys gospodarczy na skalę ponadkrajową, a lewica zamiast zająć się tymi kwestiami bryluje w tematach na chwilę obecną drugo- bądź trzeciorzędnych takich, jak np. religia. Pracodawcy i najwięksi posiadacze finansowi są w Polsce po prostu dobrze zorganizowani i skuteczni (Lewiatan, BCC, główne partie w Sejmie), natomiast pracownicy wprost przeciwnie. Pracodawcy po prostu korzystają z warunków, jakie się im stwarza. Nie ma świadomości i aktywności kolektywistycznej, nie ma oporu społecznego, no więc jest jak jest. A punkt widzenia...
Oczywiście tzw. lewica społeczna, której de facto nie ma.
też będę przeciw. I nie mów, że jest to niedorzeczne; w Polsce jest.
zatrudniciel
nie ma okresu ochronnego na lewiatanowców.
chronią ich rządzący, opozycja i media.
Najlepiej prosto i bez ceregieli: kapitalista i wyzyskiwacz :-)
To i tak bez znaczenia, pracodawcy praktycznie nikomu nie dają obecnie stałych umów - wolą "samozatrudnionych" albo "umowy śmieciowe" a takie formy zatrudnienia nie są objęte ochroną w żadnym wieku. W warunkach szybko postępującej liberalizacji rynku pracy walka o taki szczegół jest bez znaczenia. Nie sądzę też aby udało się stworzyć jednolity front, młodzi mają to gdzieś - raz bo są młodzi i daleko im do takich problemów, dwa bo niewielu z nich ma stały etat. Z drugiej strony starsi pracujący na etatach nie bardzo przejmują się młodymi zatrudnianymi na "umowy śmieciowe", nawet jeśli organizują jakiś protest w tej kwestii to tylko w sytuacji bezpośredniego zagrożenia gdy ich pracodawca sprowadza dodatkowy personel zatrudniony na "umowach śmieciowych". Ten rozłam z dnia na dzień staje się coraz bardziej wyraźny.
Moim skromnym zdaniem pracodawcy wysuwając taki postulat kierują się nie "ryzykiem" związanym z zatrudnianiem osób starszych ale ograniczeniem możliwości swobodnej selekcji podczas zwolnień. W dobie kryzysu zwolnienia są częste, dlaczego więc nie zwolnić osób starszych, których wydajność z pewnością jest niższa? W ich miejsce można zatrudnić później przecież osoby młodsze, oczywiście na "umowy śmieciowe". Paradoksalnie w obecnych warunkach sprzeciw młodych przeciwko takim zmianom byłby działaniem wbrew ich własnym interesom, sami przecież nie korzystają z tych przywilejów (i prawdopodobnie nigdy z nich korzystać nie będą) a ograniczają one dostępne dla nich miejsca pracy. (To ocena sytuacji a nie nawoływanie do rozłamu, rozłam następuje samoistnie).
Jakakolwiek walka o utrzymanie przedemerytalnego okresu ochronnego będzie jedynie parodią prawdziwej walki, jaką powinna prowadzić klasa robotnicza. Ot, kolejne manifestacje czy strajki w obronie pojedynczego elementu nieistniejącego już praktycznie systemu, służącego jedynie garstce niedobitków. Już widzę uśmiechnięte gęby "zawodowych związkowców" - wyjące syreny i płonące opony... iluzja walki i pozorne zwycięstwa zawsze skutecznie rozładowują napięcie społeczne, a w tle kolejne neoliberalne zmiany rynku pracy...
Walczyć trzeba z liberalizacją rynku pracy jako całością a nie tylko fragmentarycznie bronić przywilejów, z których i tak w przyszłych latach nikt nie skorzysta. I udział w tej walce powinni brać wszyscy.
Polski pracodawca nie ma pomyslow na biznes. Jedyna mozliwosc przetrwania polski pracodawca widzi wydymaniu pracownika i wydymaniu konsumenta. Stad ich nieustajace skomlenia na prawa pracownicze i agencje kontroli.
Teraz Lewiatian domaga sie prawa do dyskryminacji. A wiec prawo do bojkotu wszystkich biznesow ktore dyskryminuja rowniez powinno zaistniec.
to "młodzi, zdolni, wykształceni" powinni przebojem wypchnąć tych nieudaczników z rynku, prawda?
"młodzi, zdolni, wykształceni",...
O nie tak,... mlodzi, zaszczuci przez solidarnych i zniewoleni przez KK do niczego sie nie nadaja. Nawet nie potrafia podziekowac solidarnym lajdakom za dlugi zaciagniete na ich konto. Na konto mlodych.
A polski przedsiebiorca niestety za glupi. Ilosc wynalazkow w Polsce w 2010 na glowe mieszkanca 2.1 !!! W Kaliforni 833 !!! W USA 350 !!! Biznes w Polsce oanacza wydymac pracownika, wyjebac konsumenta i tyle.
Obecni przedsiębiorcy chcą robić wielki biznes z niewielkim kapitałem. "Młodym i świetnym" - jak ironicznie powiadacie (kim wobec tego WY jesteście?!) - kapitał tym bardziej z nieba nie spadnie, wbrew temu, co w jakimkolwiek przedsiębiorczym w duchu epoki kościele gdakają.
Być może nie byłoby głupie - choć nieortodoksyjne - gdyby program lewicy zaproponował państwowe tanie kredytowanie małej wytwórczości i jednoczesną poprawę stosunków pracy. Żeby stworzyć ruch 90%, trzeba mieć za sobą sporą część drobnomieszczaństwa, której obecnie się wydaje, że są (lub mogą być) wielkimi kapitalistami, a są drobnymi majsterkami.
tym bardziej nie widzę problemu abyś swoimi pomysłami podbił rynki. Skoro przedsiębiorcy głupi, a młodzi en masse do niczego się nie nadają...
jest najlepszy w dojeniu "Budżetu" w wielkich robótkach wespół ze spółkami z "udziałem..." S.P .
Dokładnie tak. Identycznie wyglądają biznesy na poziomie np. powiatów czy gmin.
drogach, kupujecie polską żywność, czytacie wydane w Polsce książki, sracie, za przeproszeniem, do polskich kibli itp. itd. ale oczywiście zawsze wam źle, zawsze nie pasuje, "w tym kraju" nic się nie dzieje itp. Żenada.
@west, ciekawe, że - z wyjątkiem żywności, wymieniasz tylko usługi, infrastrukturę i dobra niepodstawowe. W "tym" kraju w przeliczeniu na jednego mieszkańca produkuje się rocznie 1,39 sztuki odzieży (bez rajstop i skarpet), 0,95 pary butów, 1,68 pary skarpet, 7,77 pary rajstop (na kobietę) [na podstawie danych GUS]. Czyli statystyczny Polak to golas....
Nie trzeba wszystkiego produkować u siebie, kraje wysokorozwinięte też tego nie robią.
Napisz,.. czego ty sie spodziewasz od historyka na stanowisku premiera?
Co histryk jest w stanie zroboc jako szef rzadu?
Jakie on ma kwalifikacje?
Jakie doswiadczenie?
Tuman zajmujacy najwyzsze stanowisko publiczne jest gorszy od wojny.
Dlatego kazdy ma prawo narzekac. Bo sytuacja Polski jest wiecej niz tragiczna i ciagle systematycznie sie pogarsza.
Akurat formalne wykształcenie premiera to sprawa wtórna, bo szef rządu to stanowisko polityczne. A doświadczenia politycznego mu nie brakuje.
Nie wydaje mi się też, żeby sytuacja Polski była "zła". Natomiast zgodzę się, że jest to bardziej rząd "administrujący" niż zmieniający kraj. Ale który rząd od czasów Mazowieckiego był inny (mam na myśli realne działania, a nie bojowe porykiwania w stylu Kaczyńskiego)?
Jasne że wolałbym lewicowego premiera, ale się na to nie zanosi.
Nie "kraje wysokorozwinięte" tylko kraje pasożytnicze. Dążenie do samowystarczalności w kwestii zaspokojenia potrzeb podstawowych to podstawa zdrowej gospodarki. Poza tym to kwestia rozsądku - za import musimy płacić tym czego nie mamy czyli walutami międzynarodowymi, przy ujemnym bilansie handlowym w sposób oczywisty generuje to niekontrolowany wzrost zadłużenia. Jest też coś takiego jak niewykorzystane zasoby własne lub zasoby wykorzystywane niewłaściwie... Handel zagraniczny powinien być wymianą pomiędzy równorzędnymi partnerami tymczasem współcześnie jest to albo zwykły dodruk waluty międzynarodowej (np. USA i Wielka Brytania) albo kolonizacja bankowa (np. Niemcy) - gdzieś w tym pośrodku jest Polska stanowiąca tanią bazę produkcyjną dla Europy Zachodniej ale usiłująca odgrywać rolę bogatego importera w stosunku do państw jeszcze uboższych.
Zyjesz w krainie falszu i lunatyzmu stworzonej przez rezimowe media. A Polska 2012 wyglada tak;
Polska 2012 po cudownej transformacji przez solidarne lajdactwo.
Ref ‘jasny gwint’ na jednym z blogow Polityki (3-9-2012).
Stan ‘niepodległej’ w roku 2012; Dla uzmysłowienia głębokości dna.
- 470 zł realna średnia renta netto.
– 880 zł realna średnia emerytura netto.
– 1.420 – zł – realna średnia płaca netto.
– 1 700 000 – osób – nie objętych ubezpieczeniem medycznym.
– 5 000 000 – bezrobotnych bez prawa do zasiłku – poza rejestrem.
– 1 900 000 – bezrobotnych pobierających średni zasiłek 534 zł netto
– 320 000 – bezdomnych.
– 2 000 000 – emigrantów wyjazdy w latach – 2007 – 2012.
– 370 000 – dzieci niedożywionych.
-13 500 000 – osób żyjących poniżej min. biologicznego–przyjęto kryteria
ONZ–dzienny wydatek na utrzymanie 1 osoby nie przekracza 2,5 $ USA.
– 93% – przedsiębiorstw państwowych „sprywatyzowanych” – zlikwidowanych.
– 98% – sektora bankowego w obcych rekach.
– 4 600 – zlikwidowanych placówek oświatowych szkoły,przedszkola,żłobki
– 100.000 nowych urzędników w latach 2007-2012r
– 56 000 – samochodów służbowych -dla naczelników, dyrektorów , krawaciarzy itp.
– 4–5 – miesiecy średni czas oczekiwania na wizytę u spec. lekarza !!!
– 67 – lat wiek emerytalny.
– 2.000.000.000 zł – koszt wybudowania najdroższego w Europie stadionu w
Warszawie, który nie będzie w stanie po euro2012 zarobić na siebie.
– – najdroższe w Europie autostrady i najdroższe opłaty za przejazd nimi.
– – najdroższa energia elektryczna w Europie
– – najdroższe ceny za gaz w Unii Europejskiej
– – najdroższe prowizje bankowe i najwyższy w UE % na pożyczki.
– – najdroższe w Europie opłaty za internet i połączenia telefoniczne
– – najdroższe leki w Unii Europejskiej."
Od siebie dodam;
• 1000 mld zl – dlug publiczny
• 760 mld zl – dlug gopodarstw domowych
• 65 mld zl dlug samorzadow
• 63 mld zl dlug handlu zagranicznmego
• 45 mld zl co roku – koszt obslugi dlugu publicznego.
• 2200 mld zl zobowizania ZUS !!!
• Stosunki spoleczne na poziomie dzikiego bydla.
I w takim kraju specjalista od rozstrzygania sporow o miedze, geodeta, na czele Polskiej Grupy Energetycznej dostaje (nie zarabia) 110 zł. tys co miesiac. Z czego placi haracz dla parti rzadzajej podobnie jak wiekszosc z 3.5 milionowej armi pracownikow-partyjniakow-kolesi na panstwowych posadach.
Nie ma czegos takiego jak funkcja politycza czy polityczna odpowioedzialnosc. Polska Konstytucja nic takiego nie przewiduje. Jest tylko jedna odpowiedzilnosc karna dla wszystkich. Politycy nie sa ponad prawem. Za niechlujastwo i brak kwalifikacji powinni byc osadzani w koloniach karnych.
Urzad premiera jest stanowiskiem pracy. Ta porace nalezy wykonywac rzetelnie i najlepiej. Na to potrzebne sa rzeczywiste kwlifikacje i rzeczywiste doswiadczenie. Cos takiego jak 'kwalifikacje i doswiadczenie polityczne' sa utopia.
Pomysl w Singapore nie maja nawet wody i potrafili stworzyc jeden z najwyzszych poziomow zycia ludnosci. Bo tam rzadza najlepsi foachowcy, konsekwentnie i systematycznie.
West:
"skoro ci polscy przedsiębiorcy są tacy beznadziejni to "młodzi, zdolni, wykształceni" powinni przebojem wypchnąć tych nieudaczników z rynku, prawda?"
To tylko pobożne życzenia wyznawców kapitalistycznych mitów. Natomiast w teorii i praktyce realnego świata dzieje się dokładnie odwrotnie, tzn. gorszy pieniądz wypiera lepszy.
West:
"Ciekawe. Jadacie w polskich restauracjach, jeździcie po polskich drogach, kupujecie polską żywność, czytacie wydane w Polsce książki, sracie, za przeproszeniem, do polskich kibli itp. itd. ale oczywiście zawsze wam źle, zawsze nie pasuje, "w tym kraju" nic się nie dzieje itp. Żenada."
A jaką stopę zwrotu, poziom innowacyjności i atrakcyjność na rynkach zagranicznych zapewniają tak niebywałe osiągnięcia jak te polskie kible?
Ciekawe a zarazem żenujące jest akurat to, że tak łatwo potrafisz sam sobie zaprzeczać. W jednej dyskusji będziesz krytykował archaiczność klasycznego przemysłu i nawoływał do jego likwidacji na rzecz bardziej nowoczesnych gałęzi gospodarki, ale już w innej ze stoickim spokojem podasz za przykład sukcesów polskiej gospodarki zdolność do wytwarzania... misek klozetowych :-)))
A swoją drogą, McDonald's, KFC, Pizza Hut, Kaufland, Auchan, Real, Carrefour, Skanska, COVEC, SRB itd. nie do końca są takie polskie, prawda? ;-)
>norbo
Ujemny bilans handlowy nie musi generować wzrostu zadłużenia, bo w bilansie płatniczym liczą się również inne pozycje, w szczególności przepływy kapitału, w tym bezpośrednie inwestycje zagraniczne. Wolałbyś zamiast tego rozwijać uprawę polskich bananów, czy też wzorem tow. Gomułki zachęcać ludność do zastąpienia importowanych cytryn kiszoną kapustą? Tak poważnie - quasi-autarkię już przerabialiśmy. To się nie sprawdza.
>axiom1
Powyrywałeś z kontekstu różne liczby, a tymczasem - przykładowo - wg GUS w 2010 r. dochód rozporządzalny na osobę w gospodarstwach domowych emerytów wyniósł prawie 1250 zł, rencistów - 925. Tak że wszystkie liczby trzeba sprawdzać i osadzić w kontekście.
Co do kwalifikacji - no Tuska nie trawię, ale jakich konkretnie kwalifikacji oczekujesz od premiera?
>Miś
Nie, misiu, nie jestem przeciwny KLASYCZNEMU przemysłowi (a są "nieklasyczne" gałęzie przemysłu?). Pisałem konkretnie o górnictwie węglowym, tym największym zbiorowym zabójcy obywateli naszego kraju. Nie wiem coś się tak tych kibli czepił, branży nie znam ale o ile wiem przynajmniej rynki sąsiadów opanowują, czego nie można było powiedzieć o zaawansowanych wyrobach przemysłu PRL w rodzaju samochodów polskiej konstrukcji, które nawet w demoludach były pośmiewiskiem.
A co do wymienionych przez Ciebie firm - tak, są składnikami polskiej gospodarki, skoro tu wytwarzają, zatrudniają ludzi itp. A jak Ty byś chciał identyfikować "polskość" gospodarki -według kształtu nosa prezesa czy jak?
West:
"Ujemny bilans handlowy nie musi generować wzrostu zadłużenia, bo w bilansie płatniczym liczą się również inne pozycje, w szczególności przepływy kapitału, w tym bezpośrednie inwestycje zagraniczne"
... w fabryki kibli ;-)
West:
"branży [kibli] nie znam ale o ile wiem przynajmniej rynki sąsiadów opanowują, czego nie można było powiedzieć o zaawansowanych wyrobach przemysłu PRL w rodzaju samochodów polskiej konstrukcji, które nawet w demoludach były pośmiewiskiem."
Kiedyś polscy inżynierowie projektowali nienajlepsze samochody, ale nastąpiła wielka poprawa, bo teraz zajmują się wyśmienitymi kiblami.
West:
"A co do wymienionych przez Ciebie firm - tak, są składnikami polskiej gospodarki, skoro tu wytwarzają, zatrudniają ludzi itp. A jak Ty byś chciał identyfikować "polskość" gospodarki -według kształtu nosa prezesa czy jak?"
Kształt nosa? W ciekawe strony wędruje Twój umysł. Ja myślałem raczej o tym, że coś jest polskie, bo osiągnięte własnymi siłami bez ingerencji z zewnątrz, a efekty tych wysiłków, m. in. w postaci zysków, pozostają w kraju. Wyobraź sobie, że kiedy Japończycy, czy Koreańczycy myśleli o rozwoju gospodarki, to nie uszczęśliwiały ich "inwestycje zagraniczne". Dlatego też Hitachi, czy Samsung co innego znaczy, odpowiednio, w Japonii, czy Korei, a co innego w Polsce.
West:
"nie jestem przeciwny KLASYCZNEMU przemysłowi (a są "nieklasyczne" gałęzie przemysłu?)"
Przemysł ciężki jest klasyczny, a np. biotechnologiczny "jakby" mniej. I wyobraź sobie, że ja jednak pamiętam jak sarkałeś na cały przemysł ciężki, a nie tylko górnictwo, nie dając sobie wyjaśnić tego, że aby Japończycy mogli sprzedać kilogram nowoczesności w postaci elektroniki potrzebują często sprzedać również parę ton złomu i plastiku, co w sumie tworzy nowoczesny samochód.
West:
"Nie wiem coś się tak tych kibli czepił"
Ja tylko odpowiednio doceniam szczytowe osiągnięcia współczesnej polskiej gospodarki. Drzewiej taki zachwyt musiało budzić oparcie się na feudalnym rolnictwie, gdy na świecie rozwijał się już kapitalizm, jeśli wiesz co mam na myśli...
"Osiągnięciem" gospodarki nie jest umiejętność stworzenia topornej kopii czegoś tam, bo gdyby tak było to musielibyśmy się zachwycać wyznawcami kultu cargo jako skutecznymi naśladowcami amerykańskiego przemysłu lotniczego.
Osiągnięciem gospodarki jest wzrost dobrobytu obywateli. I jeżeli przez ostatnie siedem czy osiem lat polski PKB wzrósł o ponad 30%, a sumaryczny wzrost gospodarczy stawianych nam przez co poniektórych za wzór Węgier w tym samym czasie wyniósł 0% (słownie: zero procent), to znaczy że tak, polska gospodarka jest skuteczna w realizacji swojego celu.
Oczywiście, zawsze można chcieć więcej. Tylko tego się nie osiągnie skupiając się na budowie hut (skądinąd w gospodarce potrzebnych). Co było jasne już w latach 60-tych, kiedy specjaliści (m. in. Kalecki) ostrzegali przed kontynuacją kursu na forsowanie przemysłu ciężkiego i wydobywczego, zwracając uwagę że w tej dziedzinie Polska nie będzie w stanie skutecznie konkurować na rynkach międzynarodowych z prostej przyczyny - niezbędne moce produkcyjne szybko powstawały w krajach trzeciego świata, które wcześniej były odbiorcami produktów z Europy.
Akurat do oceny wzrostu dobrobytu obywateli służą inne dane statystyczne i wskaźniki, niż akurat PKB, więc nie bardzo rozumiem co chciałeś tutaj czym wykazać :-)
A wracając na chwilę do moich przykładów. Gospodarka Korei, a wcześniej Japonii, budowała swoją potęgę, wyobraź sobie, na tworzeniu kopii "czegoś tam". I nie da się ukryć, że na początku te kopie bywały "toporne", choć miejscowi inżynierowie starali się, by licencyjne projekty unowocześniać na ile się da. Do momentu aż kultura techniczna kraju nie osiągnęła poziomu pozwalającego rozwijać własne wartościowe koncepcje (o czym PKB też nic nie powie). Mało tego, odbywało się to warunkach silnego protekcjonizmu państwowego, bo neoliberalne banialuki traktowano jeszcze wtedy tak, jak na to zasługują, czyli spuszczano z wodą w klozecie. W efekcie powstały gospodarcze potęgi. Nie tylko zresztą gospodarcze, bo udziału np. wspomnianego Samsunga w rozwoju technologicznym świata również nie da się dziś pominąć, choć niektórym dziadkom borowym działalność tej firmy wciąż może się kojarzyć z tanimi podróbkami byle jakiej jakości. A gdyby tylko ta jedna firma nagle zniknęła wraz ze swą twórczością, to zostałoby im w łapkach tylko 3/4 iPhone'a. Na szczęście wraz z obudową, więc najważniejsze, czyli lansik byłby niezagrożony. A w drugą stronę? Galaxy bez Apple miałby po prostu... tę obudowę inną (-:
Polscy inżynierowie w czasach PRL mieli o wiele trudniej, bowiem na każdą byle jaką w miarę nowoczesną technologię obowiązywało embargo i każdy zakup wymagał zgody politycznej imperialistycznych dygnitarzy, co też jest przecież formą protekcjonizmu. Pozyskiwanie technologii na czarnym rynku, poprzez działalność szpiegowską, czy tzw. inżynierię wsteczną jest niestety mniej efektywne i o wiele droższe. Stąd te "toporne kopie", bo nie zaistniał jeszcze żaden kraj/cywilizacja, który wynalazłby _wszystko_ na nowo. W dodatku znajdując się daleko w tyle już w punkcie startu...
Bo są to kraje, które pokazywały jak realizować model rozwoju doganiającego. A więc: prywatna gospodarka kapitalistyczna, niski poziom redystrybucji dochodu narodowego przez budżet (w Korei poniżej 20%, z górą dwa razy mniej niż teraz w Polsce) niskie wydatki socjalne (co skłaniało ludność do oszczędzania), duża skala korzystania z pożyczek zagranicznych (w Korei przeciętnie ok. 8% dochodu narodowego rocznie). W sumie - jestem za.
Choć oczywiście tanimi żelazkami i maszynkami do mięsa świata już nie podbijemy. Nie te czasy.
Tak, tak. Korea Południowa miała kapitalistyczną gospodarkę, ale z planowanymi przez rząd pięciolatkami :-) Do kompetencji rządu należało dyktowanie firmom kierunków rozwoju, poparte licznymi subwencjami i dotacjami, a także wszelakim innym protekcjonizmem jaki znamy. W wyniku tego doprowadzono do wybitnie wolnorynkowego oligopolu czeboli :-)
Niska, czy wysoka redystrybucja, czy te "wydatki socjalne" miały niewielkie znaczenie, o ile wiemy, że innymi metodami wprowadzano równość, m. in. doprowadzono do praktycznie pełnego zatrudnienia, przy okazji silnie wspierając edukację i rozwój naukowy kraju.
Podobnie pożyczki zagraniczne mają wyjątkowo wielką wagę, jeśli pojmiemy, że to tylko takie eufemistyczne określenie tego, że za technologie i surowce płacono własnymi produktami. Eksport był i jest jednym z priorytetów w planach gospodarczych Korei.
Na marginesie dodam, że w Korea również przeżyła okres planowego silnego rozwoju przemysłu ciężkiego i jego apogeum miało miejsce niewiele wcześniej, niż Gierek wprowadzał swoje plany. Niestety nie udało mi się zdążyć przed kryzysem na świecie, za co go akurat winić zbytnio nie można...
--
Jeszcze o tym kapitalizmie. Ja się nie spodziewam, że taka sobie Polska, czy inny zacofany kraj może z powodzeniem wprowadzić u siebie socjalizm, jeżeli takiego biegu wydarzeń nawet nie przewidują agresywni imperialiści z Centrum. Istotne w podanym przeze mnie przykładzie jest to, że to nie wolno(s)rynkowe brednie neoliberałów zapewniły sukces temu krajowi, ale coś właśnie bliższego socjalizmowi. I co zabawne, socjalizmowi w jego autorytarnej formie, bo taki też charakter miał reżim rządzący Koreą.
A czego się u nas spodziewać? Raczej niczego dobrego skoro od lat rządzą tutaj ludzie o mentalności bazarowego cinkciarza, którzy swoje plany opierają buchalteryjnych wizjach "modeli", a swe sukcesy oceniają za pomocą wzrostów PKB, kursów walut i tym podobnych...
A może USA też uznasz za okaz "socjalizmu"? No niby libertarianie tak twierdzą, ale żeby pod piórem socjalisty...?:-)
Natomiast rzeczywiście należy docenić, że Koreańczycy stworzyli kompetentną biurokrację państwową, realizującą uzgodnioną z największymi firmami strategię rozwojową.
A u nas jak było? Żeby jeszcze decydowali planiści i eksperci gospodarczy...ale nie, jak tow. Gomułka uparł się na karmienie trzody suszem ziemniaczanym, to choć sobie cała Komisja Planowania i pół Akademii Nauk rwało włosy z głowy, program zrealizowano...rzecz jasna z ogromnymi kosztami i kompletnie bez sensu...tak u nas wyglądało "planowanie". To i efekty były żałosne.
To ja już wolę "buchalterów". Przynajmniej nie przeszkadzają gospodarce.
1. A czy tzw. kapitalizm państwowy, jak niektórzy określają realny socjalizm też jest wolnorynkowy? :-)
2. Może się i Gomułka czasem upierał, ale nawet on może uchodzić za męża stanu przy dzisiejszej buchalteryjnej chałastrze i całej reszcie kompradorów.
3. Tak, to wspaniała wiadomość, że ciemni buchalterzy "przynajmniej nie przeszkadzają gospodarce" w szerzeniu bezrobocia i wszelakich innych nierówności. Jestem pełen podziwu z jakim poświęceniem pracują na rzecz zaprzeczenia temu, co kompetentna, jak twierdzisz, biurokracja koreańska uznawała za cel strategiczny, czyli likwidację bezrobocia, edukację, rozwój naukowy i eksport własnych wytworów.
Zamiast tego za swój punkt honoru uznają jak najwyższe zadłużenie za granicą, eksploatację kraju za pomocą tzw. inwestycji zagranicznych i pozostawienie w nędzy społeczeństwa nękanego skandalicznie wysokim bezrobociem.
Dobrze, że to czarna ospa, bo "przynajmniej" nie jest to czerwona zaraza, prawda?
Powinno być (choć niekoniecznie): hałastrze
ad. 1. Proponuję darować sobie te trockistowskie brednie.
ad. 2. Gomułka był mężem stanu. Tylko system był do bani.
ad. 3. Wzrost gospodarczy jest, ludziom żyje się lepiej, kraj rozkwita...czego chcieć więcej?
1. Ha, to są takie same brednie wobec tego, co zbudowało siłę Korei Południowej, jak koncepcje neoliberalne, tylko znajdują się na przeciwległym biegunie.
2. A ten system jest zły (-:
3. Namierzalnych efektów tych sukcesów?!