w którym na taką skalę dokonuje się "prywatyzacji", "reprywatyzacji", "oddawania mieszkań prawowitym przedwojennym lokatorom" szczególnie tych zniszczonych w czasie wojny i powstania, sprzedaży mieszkań z "wkładką mięsną" (przecudne określenie polskiej żurnalistyki), całych blokowisk zakładowych... itp, itd. Nie słyszałam.
To na pół metra śmierdzi przestępstwem polskiego "wymiaru sprawiedliwości" czyli naszego państwa wobec własnego obywatela.
Czy nie można by tego zinstytucjonalizowanego kurewskiego ZORGANIZOWANEGO PROCEDERU nagłośnić w strukturach europejskich?
Jest przecież nawet w tym chorym państwie prawo o zasiedzeniu. Czy ono jest martwym prawem? Przecież coraz częściej eksmitowani są ludzie, którzy płacą za mieszkanie, ale mają pecha, bo mieszkają w dzielnicach, które upatrzyli sobie nowobogaccy przestępcy...
.
Piotrze, czy eksmisje na bruk nie są aby już od kilku lat prawnie zakazane? Tak przeczytałem w jakimś Twoim tekście. A jeśli tak, to w ogóle wykrzykiwanie takich haseł jest demagogią.
reprywatyzacji nie została instytucjonalnie uregulowana. Stąd konieczność drogi sądowej (opartej zresztą na przepisach PRLowskich).
"Oczywiście nie dodaje ani słowa, iż nikt nie twierdził, że lokatorka ma trafić na bruk."
To czy zacytowane przez redaktora nawoływanie przez megafon zostało przez niego zmyślone? Bo jak dla mnie płynie z niego dokładnie taka treść.
nie są zakazane.
stosuje neoliberalną demagogie to nic nowego. Kobieta przecież dostanie mieszkanie "socjalne", powinna być szczęśliwa że nie kontener "socjalny".Cyniczne pytania i cyniczne odpowiedzi to domena neoliberałów.Bardzo dobrze napisane towarzyszu C.
Tu inna odpowiedź
http://cia.media.pl/wojciech_karpieszuk_dzialania_mediow_oraz_spoleczny_sadyzm
Obnażający poziom dziennikarstwa systemowego w kraju.Niestety neoliberalizm łączy się zawsze z brakiem empatii.
zastosował manipulację, która staje się wyraźna, gdy wczytamy się w jego własny komentarz "Wy też możecie zostać wyrzuceni na bruk. Odstąpcie od eksmisji" - nie ma tu ani słowa o tym, że lokatorka miała według nas trafić na bruk. A propos eksmisji na bruk - pisałem że są one teoretycznie niedozwolone. W rzeczywistości paradoksalnie właśnie lokatorzy mieszkań znajdujących się w geztii MSWiA czy Wojskowej Agencji Mieszkaniowej mogą trafić na bruk, ponieważ nie chroni ich ustawa o ochronie praw lokatorów. lokator z kolei trafia na bruk na raty, z etapem przejściowym w pomieszczeniu tymczasowym. Eksmisji na bruk nie ma więc jedynie w teorii.
Redaktor Gazety Stołecznej stosuje w swoim komentarzu sprytne manipulacyjne techniki. Nie można go oskarżyć o kłamstwo, ponieważ pisze półprawdy. Wyglada to następująco: Weźmy przykładową sytuację - Jan Kowalski został oszukany przez urzędników urzędu miasta/dzielnicy X. Zdenerwował się i zaczął krzyczeć. Urzędnicy wezwali policję, która go wyprowadziła. Redaktor Karpieszuk, lub jakiś jemu podobny, dostaje telefon z urzędu, że trzeba napisać komentarz odwracający uwagę od winnych. Pisze więc "Jan Kowalski, zamieszany w oszustwo, krzyczał i wygrażał urzędnikom. Ci wezwali policję, która musiała interweniować". Teoretycznie wszystko to jest prawdą, jednak odpowiednio złożone sprawia, że czytelnik dopowiada sobie - jakiś oszust, krzykacz wtargnął do urzędu i zaatakował niewinnych ludzi chcąc nie wiadomo czego.
Problemem nie jest reprywatyzacja, problemem jest nasze państewko. Skorumpowane, złodziejskie, bandyckie (szczególnie pod obecnymi rządami PO).
Rozwiązanie na zasadzie sytej owcy i całego wilka jest jak najbardziej możliwe: państwo zwraca kamienice przedwojennym właścicielom, zaś dla lokatorów tychże buduje nowe bloki. W czym problem? (ew. poza kwestiami finansowymi, ale bez przesady - nie są to aż takie wielkie kwoty). Cały szkopuł, że obecny stan rzeczy jest na rękę wszelkiej maści oszustom, przestępcom, gangsterom, czyli jednym słowem klienteli PO.
Taka właśnie jest rola mainstreamowych merdiów: manipulacja, przemilczania, odpowiednie rozłożenie "wiadomości" itp., a wszystko to w służbie aktualnego systemu. Obruszanie się na ten stan rzeczy, będące tym samym co np. pretensje do złodzieja że kradnie, świadczą w moim przekonaniu o podświadomej afirmacji systemu. Merdia te nie należy zwalczać, trzeba je ignorować i tworzyć własne.
Więc nie wiadomo o co ten krzyk.
ty kpisz, czy na prawdę jesteś taki
Wiadomo. O to, że lokal nie jest dostosowany do osoby niepełnosprawnej.
Tak, słyszę to w kółko. I nijak nie mogę pojąć dlaczego jest rzekomo "niedostosowany". Bo jeżeli chodzi o metraż to bez trudu można znaleźć w Warszawie lokale komunalne czy socjalne, gdzie w kawalerce mieszkają trzy czy cztery osoby - sądzę że jeżeli lokatorka nie jest lokalem zainteresowana to miasto mogłoby np. rozgęścić tamte lokale.
Jeden przyjeżdża do stolycy robić na kasie w markecie, inny robić w gazecie.
Czytałam tekścik Karpieszuka kilka razy. To perełka jest. Te umiejętnie dobrane do rzeczowników przymiotniki: "dramatyczna eksmisja", "populistyczny cyrk", "zdrowy 22-letni mężczyzna", "przeraźliwy krzyk"... by pochylić się znienacka nad "wkładką mięsną", którą "przejęli prywatni właściciele" i "dzieje [im] się niewyobrażalna krzywda". A potem zrugać anarchistów: "tym razem przestrzeliliście".
Panu bogu świeczka i diabłu ogarek jak lud prosty o takich karpieszukach mówi. Ino kto bóg, kto kaduk, do diabła?
Zrobi karierę. Niedługo całą kolumnę dostanie.
.
Czy są to osoby niepełnosprawne?
Nie znam wszystkich lokali socjalnych czy komunalnych w Warszawie, rzecz jasna :-). Znam przypadek kawalerki zamieszkiwanej przez cztery osoby, w tym jedną mocno schorowaną (nie wiem czy już uzyskała grupę inwalidzką). Ale czy dużo jest rodzajów niepełnosprawności, w których metraż mieszkania ma decydujące znaczenie?
West, dewiancie! Kawalerka to zbyt mały metraż nawet dla zupełnie zdrowych osób. Jak nie wierzysz, to sam sprawdź.
Bezrobotnych zdolnych do zajęcia się budowlanką w tym kraju nie brakuje, budulca jest pod dostatkiem, gęstość zaludnienia mamy 2 razy mniejszą, niż np. Niemcy, więc i miejsca nie brak! Jedyne co stoi na przeszkodzie to ta ten patologiczny ustrój gospodarczy i interesy rozmaitych dewiantów żerujących na budownictwie tylko po to, by mogli pławić się w komforcie, a nawet jeszcze kogoś pouczać, że powinien być wdzięczny za te ochłapy zwane szumnie pomocą społeczną...
stosuje dokladnie takie same metody i uzywa identycznego jezyka jak Cisza
(ciekawe czy tym razem przejdzie)
Kawalerka 30 m2.
Jak juz kiedys napisalem w czasach prosperity prl-u mialem 42 m2 na 3 osoby i bylismy szczesliwi
Reblu, to się przeprowadź teraz do przyczepy campingowej, a będziesz w siódmym niebie.
I oby tam internetu nie było...
Dzieki temu ze "mieszkanie towarem" mieszkam tu gdzie mieszkam i sobie chwale. Jak bede chcial to przeniose sie chociazby do przyczepy.
To bedzie moj wybor
A co ma wspolnego internet z przyczepa kampingowa?
Czyzbys tu w dalszym ciagu nie wyrosl jeszcze z "dial up internetu"?
A jednak dzikie pola
Miasto stołeczne Warszawa dysponuje tym, czym dysponuje. Nb. w tym przypadku zapewne wybudowanym w PRL. Widzę, że niektórych rozbestwiły kapitalistyczne standardy :-)
Twoje przemyślenia na temat budownictwa mieszkaniowego litościwie pominę milczeniem.
Właśnie, właśnie, West. Z jednej strony wciąż dowiadujemy się jakie to sukcesy i wzrosty notujemy, na jakież to rozbestwienie pozwala ustrój "najlepszy z możliwych", a z drugiej od ludzi oczekuje się, że dalej będą żyć potulnie w warunkach takich, jak w obrazkach najzagorzalszych krytyków Polski Ludowej, a nawet gorszych!
Kwitnąca kapitalistyczna gospodarka kraju w centrum Europy, a jej miłośnik ze stoickim spokojem rozważa czy aby na pewno istnieją zdrowotne przeciwwskazania, by czteroosobowa rodzina mogła zaznawać szczęśliwego życia w... kawalerce. I dochodzi do wniosku, że niekoniecznie...
---
Reblu, nie w tym rzecz czy internet ma coś wspólnego z internetem - choć oczywiście ma, bo światłowodu do takiego "domu" raczej sobie nie doprowadzisz - a w tym, że jakbyś dostał bana na łączenie się z Siecią, to nie byłoby tu Twoich beznadziejnych komentarzy, czego sobie i innym życzę :-)
Powinno być: czy mieszkanie w przyczepie ma coś wspólnego z internetem.
Czy West, to na pewno nie wirtualna postać człekopodobna? bo.. najwięcej tu wypisuje ,kiedy zatem "żyje jak człowiek" ?.Ma nieludzki stosunek do słabszych, co widać w jego obojętności na ludzką krzywdę.Z zimną satysfakcją i bezkrytycznie odnotowuje rzeczywistość, bez względu na ponoszone przez społeczeństwo koszty. To chyba jakiś zbuntowany komputer... Może jakiś haker sie z tym upora?
to zapewne jakiś urzędas. Prawdopodobnie taki co to żyje z naszych podatków i zajmuje się tym aby w urzędzie nic ci roszczeniowi petenci nie byli w stanie nic załatwić.
Raczej jakiś "przedsiębiorca" żyjący z urzędowych zleceń, w branży związanej z mieszkalnictwem czy budownictwem. Takie "biznesy" często obsadzone są przez drobną postkomunę.
Albo "rzeczoznawca" :-)
Czego oczekujecie od Wybiorczej Agentura Wplywu i tyle