za niesłabnące zainteresowanie Bogiem :)))
że także pod względem moralnym wyjdą na czoło, bo większość z nich nie będzie się w swym życiu kierować zabobonami.
Autor pisze o tym skrzacie z mchu i paproci , o tym ludzkim urojeniu z dużej litery , o krasnalu od dzisiaj też proszę pisać przez duże K : Krasnal
w romneya sobie powierzą.
wierzących jest nadal prawie 94% Amerykanów :-)
Zaintrygowało mnie natomiast stwierdzenie autora "Spośród Amerykanów nie należących do żadnego Kościoła aż 68% to zwolennicy Partii Demokratycznej, popierający prawo do aborcji i legalizację małżeństw homoseksualnych.". Co poeta miał na myśli? jak to przełożyć na język liczb?
Bo nie wiem, którego boga masz na myśli.
Rozumiem sprzeciw wobec instytucjonalnych religii, natomiast nie rozumiem takiej wrogości wobec szeroko rozumianej "sfery duchowej", która przecież towarzyszy nam od zaranie dziejów (i zdaniem wielu naukowców jest wynikiem ewolucyjnej gry).
Dlatego nigdy nie pałałam sympatią dla ateizmu, który jest lustrzanym odbiciem fanatycznego religianctwa.
Uchowaj Boże.
Ateizm jest logiczną konsekwencją przyznania racji Epikurowi, ktory ponad 2300 lat temu podsumowal centralny dla kazdej wiary w boga problem cierpienia i zla.
- Jesli bog chce usunac zlo i cierpienia, ale nie moze,
To nie jest wszechmogacy.
- Jesli moze, ale nie chce,
To nie jest dobry.
- Jesli może i chce,
To dlaczego nadal istnieje zlo i cierpienie.
- Jesli nie moze i nie chce,
To ne jest bogiem.
Teodycea chrzescijanska odpowiada na drugie pytanie, twierdzac ze zycie jest próbą, sposobem nauczenia nas - dzieci boga - jak byc dobrymi, sposobem przekazania nam madrosci. Trudno o bardziej sromotna porazke: rodziców, ktorzy ucza dzieci dobra, stosujac przemoc, nie nazywamy dobrymi rodzicami. O ilez bardziej niebieskiego rodzica, ktory wymordowal juz ponad 80 miliardow swoich dzieci.
Ateizm, to otwarcie oczu na te prosta prawde. Dlatego zawsze bedzie draznil religiantow i ich piata kolumne: pieknoduchow, nakazujacych szacunek dla wielowiekowych tradycji, rozkoszujacych sie choralem gregorianskim i podziwiajacych lagodna teokracje dalajlamy.
A czy poza chrescijanskim bogiem slyszales jeszcze o innych bogach.?
Czy uwazasz ze inne religie (np muzulmanska) sa tak samo oglupiajace ludzi jak np katolicka z ktora walczysz?
"To dlaczego nadal istnieje zlo i cierpienie."
Czyli co konkretnie ??? Bo wydaje mi się że to zależy od tego w jaki sposób patrzymy na świat.
Jestem ateistą.
Uwierz mi, posiadam sferę duchową. Świat ducha nie jest obcy prawdziwemu ateiście. To są oczywiście wartości, które nie pochodzą od żadnego bóstwa, ale prawdziwy ateizm nie jest pozbawiony "duchowości" czy jak to nazwać .Najgorsi zawsze są trendziarze
W ojczyźnie Boga (jak wyraził się Jo Nesbo) i tak będą wierzyć jak nie w to to w tamto. To mocno zabobonny kraik.
Zaraz się jakiś prorok pojawi.
Wydaje mi się, że nie bardzo rozumiesz czym jest religia i łączysz ją z wiarą. Religia jest systemem wartości bydujących ład społeczny. Bóg (czy bogowie) są niejako efektem ubocznym religii. Bogowie istnieją głównie dlatego, żeby istniał super autorytet na który można się powolać przy tworzeniu oraz co ważniejsze przy egzekwowaniu prawa. Śledząc historię ludzkości można łatwo zaóważyć, że przez tysiące lata jedne religie gineły a inne lepiej kształtujące ład społeczny zwyciężały. Oczywiście był to proces długotrwały. Np. można spojrzeć na chrześcijaństwo. Narodzilo się po śmierci Chrystusa między 30 a 40 rokiem naszej ery. W 313r. stało sie równoprawne z innymi religiami a dopiero w 382r stało się religią panującą. Więc stworzenie i okrzepnięcie tego nowego systemu społecznego zajeło około 350 lat. Dzisiaj takim systemem społecznym (de fact religią), który zaczyna dominować na świecie staje się demokracja. Odróżnia ją od innych religi postać super autorytetu, którym nie jest już Bóg tylko tzw. "lud" czy też "wola ludu". Są to pojęcia (szczególnie "wola ludu") tak samo niewiele mówiące jak "wola Boga". Prawo jest ustanawiane jako wyraz "woli ludu" co oczywiście bardzo często nie ma z nią wiele wspólnego. Kapłanami tej religii są różni urzędnicy, którzy zajmują sie tym samym czym różni biskupi w wiekach ubiegłych. Dzisiejsi przywódcy są wybierani przez super autorytet "lud" a dawniej królowie czy inni wladcy byli jego pomazańcami, czyli też byli przez niego wybrani. Podobieństw jest znacznie więcej. Wybory są nazywane świętem demokracji. Demokracja jest narzucana innym kulturom za pomocą siły. Za pruby obalenia demokracji grożą wysokie kary więzienia, tak jak w czasach ubiegłych karano się stosem, czy innym rodzajem śmierci. I nie oszukujmy sie palenie na stosie nie była to kara za obrazę Boga czy też religii, tylko właśnie za próbę zachwiania ładu społecznego, który wówczas wysępował (Rzymianie również prześladowali chrześcijan, którzy chcieli zmienić ład panujący w cesarstwie). Teraz jesteśmy na etapie zamiany jednej religii na inną (chrześcijaństwa na demokrację). Ten etap w niektórych krajach jest posunięty dalej w innych nieco mniej, ale pamiętajmy, że trwa dopiero około 100-150 lat. Więc śmieszy mnie gdy niektórzy ateiści naśmiewają się z tzw. "religiantów" nie zdając sobie sprawy, że sami takimi "religiantami" są tylko wyznają inną religię.
"Jestem ateistą.
Uwierz mi, posiadam sferę duchową."
Przecież ateiści są materialistami, a więc dla nich żadna "sfera duchowa" nie istnieje.
ateiści nie wierzą w boga/ów i nie znaczy to nic więcej niż ponadto że ateiści nie wierzą w boga/ów
ani mniej
mózg jest narzędziem który służy wykrywaniu i tworzeniu schematów/matryc/prawidłowości
twój ostatni post jest przykładem twórczego tworzenia takich prawidłowości przez łączenie luźno rozrzuconych kropek dla nakreślenia takiego obrazka, jaki ci się podoba
i to właśnie dlatego własne hipotezy przedstawiasz jako odkrywcze prawdy - zwyczajnie własnym złudzeniem intelektu się upajasz, kiedy kładąc się do łóżka spać powtarzasz sam sobie z pamięci wystukane tu przez siebie posty :)
Podoba mi się twoja interpretacja boga i demokracji w jej narzucanej formie też. W tej postaci bóg zawsze potrzebował urzędników, bez nich po prostu by go nie było. Tę funkcję pełnili i pełnią bądź to kapłani, bądź to funkcjonariusze rządowi lub korporacyjni. Wola ludu nie jest w tym wszystkim najczęściej nawet listkiem figowym, choć przyznać trzeba, że najbliżej niej jest jednak Chavez. Może dlatego współcześni kapłani i funkcjonariusze go opluwają, bo obawiają się, że ich interesy w stosowanych przez niego procedurach będą rugowane? W każdym bądź razie zmienia formy własności a to jest klucz do wszystkiego, do lepszego wyrażania woli ludu także.
A więc "duchowość" według ciebie to tylko modły na kolanach bez racjonalnej refleksyjności o otaczającym nas świecie i ludziach? Czyżby zatem tylko zabobon? Czy na prawdę tak myślisz? Nie dziw się przeto Amerykanom, Niemcom, Francuzom i wielu, wielu innym nacjom, że od takiej formy duchowości odchodzą.
@Nikucie:
"ateiści nie wierzą w boga/ów i nie znaczy to nic więcej niż ponadto że ateiści nie wierzą w boga/ów"
Ateiści nie wierzą nie tylko w boga, ale i w duszę, i wszystko co niematerialne.
@Steffanie:
"A więc "duchowość" według ciebie to tylko modły na kolanach bez racjonalnej refleksyjności o otaczającym nas świecie i ludziach?"
Według mnie "duchowość" oznacza przekonanie iż istnieje jakaś pozamaterialna rzeczywistość.
nie mieszaj mi dziecko ateizmu z materializmem :)
Niestety, wielu (większość) bez najmniejszych kłopotów godzi niewiarę w boga z przekonaniem o naukowości homeopatii czy teorii memów, z upodobaniem (panie) czytuje horoskopy w kolorowej prasie i nosi zdrowotne bransoletki magnetyczne czy inne modne bzdurki(-:
trudno polemizowac z durnota, ale moze jedna wskazowka dla wszystkich nie rozumiejacych, ze to religianci (zwlaszcza monoteistyczni) uznaja ze nie ma duchowosci poza wiara i religia - jest kompetentna i w miare prosta ksiazka o "Duchowoaci ateistycznej" A.Comte-Sponville'a. Moze by od tego zaczac edukacje i zakonczyc elukubracje?
Skoro urojenie to jakim sposobem istnieje teologia? Nauka o tym urojeniu :)
do czego służą takie głupawe badania? Zarówno wiarę w Boga jak i ateizm każdy ma prawo definiować po swojemu. Nie ma tu żadnej gotowej miarki do przyłożenia, choć wielu ją ludziom przykładać chce. Definiowanie, kto i jak oraz w kogo czy co ma wierzyć, jest zwykłym ograniczaniem wolności człowieka. Jeżeli ktoś odczuwa potrzebę np. teraz, pójść i się pomodlić, to co komu do domu jak chałupa nie jego? Być może ta osoba nigdy już modlić się nie będzie, ale to jest jej, wyłącznie jej sprawa. Durnotą jest wymagać, by ateista tłumaczył się komuś - kto twierdzi, że wierzy w Boga - dlaczego jakąś wiarę on jednak posiada. Bo co? czy Bóg jest własnością tzw. wierzących? Życie jest stałym przepływem myśli, emocji, wiary lub jej braku. Wszelkie próby wciśnięcia tego w jakieś ludzkie ramy są naiwną głupotą.
teologia jest dowodem świetnym dowodem na istnienie teologów :)
Może nie powinienem w ten sposób mówić, może rzeczywiście obrażam czyjeś tzw. uczucia religijne, ale naprawdę jak słyszę kogoś mówiącego (na dodatek przeważnie z namaszczeniem), że teologia jest nauką o Bogu - to niemal padam ze śmiechu.
dziecko ty moje naiwne: definicje ateizmu i wiary w bozię zostały ustalone zanim jeszcze twoja babka zygotą była
chcesz dyskutować z dorosłymi, to sprawdź o czym piszesz, zanim głos zabierzesz
a Ty jak zwykle wszystko negujesz bez podania żadnych kontrargumentów. Może i się mylę, ale skoro uważasz to za błędną hipotezę dobrzeby byłoby podać jakieś argumenty, a nie napisać nie, bo nie. Na tym polega konstruktywna dyskusja.
Konstruktywna dyskusja jest mozliwa, gdy dyskutujacy zgadzaja sie, ze istnieja podstawowe definicje pojec stosowanych w dyskusji. Przy czym moze byc kilka/ wiele roznych definicji, i wtedy przedmiotem dyskusji jest uzgodnienie lub podanie rozlacznosci.
Nie ma dyskusji z trollami, dla ktorych dyskusja polega na ciaglym wyciaganiu argumentow ad hoc, ciaglej zmianie zakresu dyskusji, kwestionowaniu od dawna uzgodnionych definicji lub udawaniu ze sie ich nie zna. Taka dyskusja sluzy li i jedynie uniemozliwieniu dyskusji.
Co ma miejsce od dlugiego czasu na lewica.pl.
@nikusie:
"nie mieszaj mi dziecko ateizmu z materializmem "
Konsekwentny ateizm prowadzi właśnie do materializmu, bo tak samo jak nie można udowodnić istnienia Boga, to podobnie jest z duszą czy "niematerialną rzeczywistością".
@Czarku:
Odpowiedz mi na moje wcześniejsze pytanie, zamiast zarzucać komuś jakieś "durnoty".
samson - to co tobie napisałem, to nie był argument w dyskusji, tylko podsumowanie twojego argumentu - scharakteryzowałeś dwa systemy i wyliczyłeś punkty styczne - tyle że mózg, nie tylko ludzki ma to do siebie że do tworzenia takich schematów właśnie służy, niezależnie od tego, czy są prawdziwe, czy nie, na czego dowód można nakreślić cały szereg paraleli pomiędzy absolutnie każdą konstrukcją
nnn - ateizm jest tylko i wyłącznie stanowiskiem w kwestii istnienia bozi, twój ostatni wpis zdradza, że masz swoje poszufladkowane tam w głowie charakterystyki, do których dopasowujesz ludzi
dla ciebie może to być nawet mech porastający twoją szopę, hehe...
jakbyś przeczyał(a) ten komentarz uważnie zauważył(a) byś, że nie podjąłem w nim tematu istnienia bądź nie bozi czy też tematu wiary, tylko temat religii jako pewnego zjawiska społecznego. Napisałem, że ateiści również są religijni, przy czym nie jest ważne czy ta religia zakłada istnienie jakiegoś bóstwa czy nie.
ja nie podejmowałem dyskusji co do tezy, którą twierdziłeś, ze udowodniłeś, tylko krytykowałem dowód, który myślałeś, że przeprowadziłeś
A to jest czysty idiotyzm.
Ani żadna religia nie uzasadnia istnienia bogów, ani istnienie boga nie uzasadnia żadnej religii.
Każdy normalny człowiek rodzi się z uwarunkowaną genetycznie
potrzebą transcendencji, a sprytni ludzie tę powszechną potrzebę wykorzystują od tysiącleci do manipulowania społecznościami.
Te sposoby manipulacji, różne w różnych kulturach, to są właśnie religie znane współcześnie i z historii.
Możemy zatem wierzyć w istnienie brahmana, Absolutu, Wiecznego Nieba i tysiąca innych, nie ulegając przypisanych im przez ludzi ideologiom.
Ale zatwardziali ateiści, deklarujący niewiarę w żadnego z nich, mają wielki problem z odpowiedzią na podstawowe dla człowieka pytanie:
KIM I PO CO JESTEŚMY i dlaczego raczej istnieje COŚ niż NIC !
z ciekawości wyguglałem "genetyczną potrzebę transcendencji" i pierwszym wynikiem wyskoczył mi artykuł "kto powinien skorzystać z porady w onkologicznej poradni"
a co to pytań - na pierwsze nie ma odpowiedzi bo jest źle postawione, na drugie odpowiada fizyka
Nie wiesz po co istniejesz? Otóż po to, byś dokonywał m.in. wpisów na lewica. pl. Po co zaś istnieje ziemia, woda, powietrze, tego rzeczywiście nie wiem. Nie przeszkodziło mi to jednak dokonać tego wpisu.
czy to dla twojego umysłu zbyt duże wyzwanie?
PT Westcie - homeopatia jest akurat od dawna naukowo uzasadniona (ostatnio przez Luca Montagniera, tego co odkrył wirus HIV), poza tym nie ma obowiązku jej stosowania, ale jak ty łaczysz racjonalizm ze stosowaniem pseudoleków typu statyny czy beta-blokery - oto jest pytanie.
...pytanie postawione jest dobrze, choć nadzwyczaj lapidarnie, a co fizyki, to zazdroszczę Panu optymizmu.
W tej drugiej sprawie, to proszę spróbować po prostu "transcendencja", ale nie znajdzie Pan tu wiedzy, której szuka
a same ogólniki.
pytanie "po co istnieję" jest podyktowane błędem elementarnym - założeniem celowości istnienia
jeśli zarzucasz mi optymizm kiedy odwołuję się do fizyki, nie odwołuj sie do fizyki kwantowej w innych postach wypełniając logiczne luki we własnych łańcuchach przyczynowo-skutkowych
jeśli piszesz o genetycznej predyspozycji do trandescencji, nie udawaj greka gdy nawet google nie wie co to za cuda te twoje wypociny
Co jakiś czas ktoś coś "odkrywa", zwłaszcza na łamach tabloidów. Dlatego warto się orientować na konsens naukowy. A ten w sprawie homeopatii istnieje.
autor: Nanana, data nadania: 2012-10-16 00:31:47
"Ateiści nie wierzą nie tylko w boga, ale i w duszę, i wszystko co niematerialne".
"Według mnie "duchowość" oznacza przekonanie iż istnieje jakaś pozamaterialna rzeczywistość".
Wg mnie z kolei to MYŚL jest "pozamaterialną rzeczywistością". MYŚL to taka ateistyczna dusza,
Może dlatego "wierzącym" bliższy jest narzucony "duch", bo boją się myśleć?
.
Twoje pytanie: czy boją się myśleć - trafia w dziesiątkę. Pewnie wystarcza im dzieło literackie pt "Pismo Święte". Co prawda nie najwyższych lotów ale jednak.
Google to nie jest najlepsze źródło wiedzy - prawdziwej informacji szukaj raczej panie Nikyty w książkach takich autorów jak: Donald Brown, Karen Armstrong, Wilhelm Schmidt ( 12 tomów), Karl Jaspers a ostatnio Rodney Stark ( "Odkrywanie Boga. Pochodzenie wielkich religii i ewolucja wiary") i dopiero wtedy pisz czy coś jest wypocinami czy nie.
Na razie , wydaje mi się, wiele do powiedzenia na ten temat nie masz panie Nikyty.
a który z nich pisze o genetycznie zdeterminowanej potrzebie trandescencji?:)
Każdy z tych autorów, w ten czy inny sposób, zaświadcza o takiej determinacji, ale samo pojęcie jest stosunkowo nowe w nauce i odnosi się do stwierdzonych na drodze eksperymentów psychologicznych zachowań ludzi jako jednostek i jako społeczeństw. Ta nowa gałąź nauki nazywa się psychologia ewolucyjna i jest kontynuacją ( po pewnych uściśleniach) wcześniejszej socjobiologii.
Myślę, że na potrzeby tego portalu, taka informacja jest wystarczająca. Gdyby zamierzał Pan ( w co wątpię) pogłębić na ten temat wiedzę, to kierunek został wskazany.
"Wg mnie z kolei to MYŚL jest "pozamaterialną rzeczywistością""
A nie spięciem elektrycznym przechodzącym między neuronami ??? Materialistycznie rzecz biorąc :)
"MYŚL to taka ateistyczna dusza"
Myśl i dusza to dwa różne pojęcia, nie będące ze sobą tożsame.
no musi być nowe o czym piszesz, bo świat jeszcze o tym nie usłyszał :)