postulaty są następujące:
- zatrzymanie (re)prywatyzacji, czyli śmierdzące zaniedbane kamienice dalej popadać mają w ruinę
- zatrzymanie eksmisji, czyli nie trzeba będzie płacić czynszu, czyli śmierdzące zaniedbane kamienice jeszcze szybciej popadać mają w ruinę
- zatrzymanie gentryfikacji, czyli centra mają pozostać domeną biedoty
Tylko się zastanawiam, dlaczego nazywa się to Konkres Ruchów Miejskich, skoro jego celami jest degradacja naszych miast do wsi.
Życie będzie się toczyć w suburbiach, a centra miast zostawić biedocie.
były miastami zanim zjechało się do nich nowobogackie tałatajstwo, żądające zamkniętych osiedli, drogich klubów i banku na każdej ulicy. Warszawa czy Poznań radziły sobie bez nich, to i teraz sobie poradzą
No niestety tak się właśnie stało w USA. Tamtejsza lewica (demokraci) już wiele dekad temu wywalczyła w dużych miastach systemy kontroli czynszów, mieszkania komunalne itp, więc też z centr porobiły się slumsy z największą przestępczością, najgorszymi szkołami itd.
Co tamtejsze miasta, czy precyzyjniej - to co tam jest miastami, ma wspólnego z miastami Europy? Z Padwą, Narboną, Gandawą, Tybingą, Lucerną.
Paryż, Barcelona, Bruksela - z grubsza to samo.
Warto zwrócić uwagę na argumenty naszych forumowych liberałków. Otóż ich zdaniem kamienice należy zwracać dawnym właścicielom nie dlatego (albo nie przede wszystkim dlatego), że po prostu stanowią one ich własność (załóżmy że stanowią, nie w tym w tej chwili rzecz), lecz dlatego, aby te kamienice... nie popadały w ruinę. Idąc tym tropem myślenia należałoby ludziom odbierać ich własność gdy popada ona w ruinę (i pewnie przekazywać ją jliberom, westom itp.). Jakże to symptomatyczne dla liberalnego rozumienia prawa własności.
Ja natomiast jako indywidualista uważam, że właściciel może zrobić ze swoją własnością co tylko mu się rzewnie podoba. Kamienicę może np. wysadzić w powietrze (nie czyniąc oczywiście krzywdy postronnym), może dopuścić ją do kompletnej dewastacji albo urządzić w niej bezpłatne publiczne szalety, w centrach miast bardzo zresztą przydatne.
Co do samych zwrotów. Moim zdaniem nieruchomości te należy zwracać ze względów głównie moralnych (abstrahuję tu oczywiście od rozmaitych oszustw z tym związanych), w końcu państwo kiedyś tym ludziom w ten czy inny sposób po prostu je zrabowało. Lokatorom zaś należy przydzielić mieszkania z zasobu komunalnego. Poza tym z dwojga złego (w socjalistycznym ujęciu) chyba lepiej, by były one w posiadaniu dawnych właścicieli ("nawet" uwzględniwszy specyfikę przedwojennych miast tej części Europy) niźli np. miałyby ewentualnie trafić w łapy elementu wspomnianego przez Ciszę.
problem w tym, że na reprywatyzacji korzysta właśnie ten element, bo on skupuje od 70 80 letnich staruszków nie za bardzo znających się na formalnościach roszczenia. Gdyby istniała ustawa reprywatyzacyjna taki staruszek dostałby w ramach rekompensaty 5-10% wartości odebranego mienia (koniecznie liczone według stanu budynku z roku 1945) oraz gruntu. Zawsze te kilka, kilkanaście tysięcy byłoby dla niego jakimś dodatkiem do emerytury. Tałatajstwu w stylu Mossakowskiego przestałoby się z kolei opłacać skupować za kilka - kilkanaście tysięcy zł roszczeń, bo nie miałoby z tego wystarczających zysków.
Jeżeli ludzi na świecie ogarnęłoby jakieś masowe szaleństwo i zaczęli wysadzać w powietrze swoją własność, to zgoda, socjalizm byłby lepszą opcją.
Innymi słowy, socjalizm to system dla wariatów.
1. Odzyskiwanie własności na drodze sądowej (tak jak to się dzieje obecnie), w sytuacjach kiedy podczas przejmowania własności na rzecz państwa naruszono obowiązujące przepisy nacjonalizacyjne. Tutaj sprawa jest co do zasady prosta i nie powinna budzić kontrowersji.
2. Reprywatyzację ustawową, czyli ewentualny zorganizowany zwrot własności lub wypłatę odszkodowań byłym właścicielom, których własność została znacjonalizowana zgodnie z prawem. Tu można się zastanawiać czy, jak, w jakim zakresie itp.
że mają takiego a nie innego właściciela/zarządcę, tylko dlatego że obowiązujące przepisy nie dają właścicielowi odpowiednich narzędzi do rozporządzania swoją własnością.