nic ciekawego
"Meyza i Szabłowski odnieśli w kapitalizmie sukces. Mają w Warszawie pięćdziesięciometrowe mieszkanie, za które spłacają co miesiąc 2 tys. kredytu (plus 700 zł rozmaitych opłat), jeżdżą po świecie (wspominają np. wyjazd do Tajlandii), mają opla astrę"
No sukces na miarę Gatesa :-)))
Najciekawsze informacje, wielokrotnie juz zreszta przywolywana (np. przez A.Gwiazde) to te, o konsumpcji miesa, jajek, mleka w PRL i zwlaszcza w PRL stanu wojennego.
To sa zreszta dane dostepne ze starych rocznikow statystycznych, z nielicznych publikacji naukowych o tym okresie oraz z wspomnien rodzinnych (jesli ktos nie pamieta).
Widać, że ilość kg mięsa na głowę ludności to nie to, czego ludzie potrzebują najbardziej.
Woleliby mieć to w sklepie i to zawsze a nie wtedy kiedy akurat "rzucą", w postaci zdatnej do konsumpcji, w odpowiednim wyborze itp.
Zresztą to są rzeczy oczywiste, o których doskonale wiedziano w PRL, no ale nie wyszło.
Nie rozsmieszaj mnie. Wskazniki statystyczne dotyczace wyzywienia sa obiektywna miara dobrobytu. Zapytaj niedozywione dzieci, co by wolaly. Iluzoryczny wybor, na ktory ich nie stac? Zapytaj chorych na gruzlice. A jak cie to nie przekona, to poczytaj sobie o tym z czego sa robione obecnie tanie wedliny, jaka jest jakosc jajek itd. Ja na przyklad bardzo dobrze pamietam prl-owskie parowki, o jakosci ktora dzis mozna znalezc tylko w najdrozszych sklepach.
bez wahania przedkłada mięso w roczniku statystycznym nad mięso na talerzu. Zwłaszcza że szczaw też jest pożywny i ma dużo witamin, prawda?
ze argument z rocznika statystycznego podaje Andrzej Gwiazda. Tyle, ze on wyciaga z tego inne wnioski (dotyczace wspolczesnosci). Nie kwestionuje jednak samego faktu.
I nie jestem dla ciebie zadnym towarzyszem. Zbyt piekne slowo, w plugawej klawiaturze.
"jak można uznać za najlepszy obiad schabowego z zasmażaną kapustą?"
W takich okolicznościach mawia się - zapomniał wół jak cielęciem był. Albo, że wyżej s.ra niż dupę ma.
----
"mieszkanie, za które spłacają co miesiąc 2 tys. kredytu"
Czy to wiekopomne dzieło powstało na zlecenie banków?
Po prostu mięso było albo go nie było, a jak było to takie jakie rzucili, i stało się po niego godzinami w kolejkach. A dzisiaj wchodzisz do sklepu i kupujesz jakie chcesz i ile chcesz. Nie mówiąc już o ogromnym asortymencie innych produktów spożywczych.
zupy szczawiowej nie jadłam? Będzie z 11 lat. "Generał" mi przyniósł ze swojej działki. Za darmo, nawet na piwo nie chciał. "Bierzcie, moja tego warzyć niy umiy, a jo tego som niy przejym". Już mi potem nigdy nie przyniósł. Powiesił się, tak mu pewnie dobrze w tym kapitalizmie było...
Szabłowski i Meyza zajadają się kaparami, bo im kapusta chyba śmierdzi. Ja na przykład oliwek nie tknę, bo mi po prostu nie smakują, a dzieci się zajadają...
I to nieszczęsne mięso. Przede wszystkim mięso to było mięso, a nie fifty-fifty łajno z wodą i antybiotykami. Rzucisz na patelnię i wypływa zeń jakaś mazista breja. Połowa znika, tak że to co obecnie podaje GUS, 'tonażowo' nijak się ma do tego co na talerzu i w żołądku. To już może to sushi lepsze, bo w PRL nie rzucali więc porównać nie mogę? W PRL-u nawet zwyczajna była lepsza niż dzisiejsza "swojska" "wiejska".
Włoski makaron z molami trzymało się dla szpanu??? To jakiś flejtuch ta gospodyni była jak robactwo w chałupie mnożyła, nawet jeśli ono zagraniczne było...
Ja tej książki nie dotknę, co się wnerwiać będę. Rok temu miałam "przyjemność" z jakąś pracą zbiorową pt. "Absurdy PRL-u". W zamyśle prześmiewczą a w konsekwencji obrzydliwie obnażającą głupotę i prymitywizm "autorów".
.
Jak wygląda kapitalizm w Polsce - każdy widzi. Ile nędzy , cierpień i upokorzenia przyniósł on ludziom pracy wiedzą najlepiej bezrobotni , wyrzuceni na bruk , robotnicy pozbawieni prawa do obrony przed wyzyskiem , bo patron nie życzy sobie związków zawodowych w swoim zakładzie, dzieci niedożywione , pozbawione kolonii i prewentoriów, emeryci i renciści, którym przez reformę chce się odebrać marne grosze , które otrzymują bo kapitaliści nie chcą płacić podatków, a państwowe zakłady pracy zostały zrujnowane i ostatecznie dobite przez PRYWATYZACJĘ , więc nie będą zasilać budżetu państwa..!! Oczywiście zupełnie inny obraz POLSKI LUDOWEJ i NAJJAŚNIEJSZEJ III RP mają ludzie kapitału i ich klientela. Dla nich Polska Ludowa - to kraj siermiężny, nie dająca im szans zdobycia FORTUN , natomiast NAJJAŚNIEJSZA - to wielki skok do LUKSUSU i i szybkie wejście do Europy. Dla jednych jest to wejście na europejskie SALONY , dla drugich - rola TANIEJ SIŁY ROBOCZEJ ,źródło tanich surowców i rynek zbytu na zachodnie buble. To już przerabialiśmy. Taka była II Rzeczpospolita tak zachwalana przez PRAWICĘ. NARÓD, KTÓRY NIE POTRAFI WYCIĄGNĄĆ WNIOSKÓW Z WŁASNEJ HISTORII JEST NARAŻONY NA TO, ŻE BĘDZIE MUSIAŁ JĄ POWTÓRZYĆ !!!!
(nie wiem czy to lemingi, czy tylko dla lemingów piszą; a może pewne stereotypy to z ich strony ukryta ironia?), ale nie sądzę żeby warto było bronić rozmaitych niedomagań realsocjalizmu, które w końcu złożyły go do grobu, dyskusjami o jakości mięsa. Owszem, dzisiejsze mięso i wędliny bywają podłej jakości, ale i wtedy bywały (sławetne "wyroby papierniczo-drobiarskie"). Za to dzisiaj wchodzisz do sklepu i możesz kupić co chcesz (od paskudnych parówek po siedem za kilogram po argentyńską wołowinkę i porządne salami). Tak powinno być, a nie tak, jak kiedyś było.
"Jak wygląda kapitalizm w Polsce - każdy widzi. Ile nędzy , cierpień i upokorzenia..."
Twoje wywody są dowodem na istnienie psychologicznego zjawiska, polegającego na idealizowaniu czasów swojego dzieciństwa. Jak wyglądał socjalizm, każdy mógł przekonać się na własnej skórze. W niektórych dziedzinach było lepiej niż dziś, w innych o wiele gorzej (choć ogólny bilans jest trochę ujemny). Było, minęło, trzeba umieć żyć w nowej rzeczywistości, i brać przykład z sąsiadów z północy, którzy potrafią godzić kapitalizm z opiekuńczym państwem.
Ten nierentowny typ na okładce ma typowego PRL-owskiego obleśnego fusa. Jako żywo przypomina tego chałturnika, co to był ekshibicjonistom i na krakowskim rynku odsłaniał płaszcz i rozdawał obciachowe, nierentowne, nieświeże mleko z karaluchami a potem śpiącego czarnego Araba z bajki chciał obudzić swoim wyciem. Choć w sumie... gdyby tego obleśnego fusa zgolił, to na bank jakiś eSBekoZOMOloORMOwiec rozjechałby go radzieckim czołgiem. Nie zmienia to jednak faktu, że to miernota była. Gdzie mu do rentownego, nowoczesnego i przystojnego Piotra K., który co i rusz pokazuje na co go stać muzycznie i artystycznie i ma głos jak anioła głos?
A wogule ten temat był już tyle razy przeze mnie wałkowany, no ale niedouczone lewactwo po nierentownych i obciachowych komunistycznych zawodówach niekumate, więc muszę powtórzyć jeszcze raz: Zbrodnicza, nierentowna, szarobura jak obraz w ruskim wybuchowym telewizorze lampowym niewola komunistyczna jaką była PRL charakteryzowała się:
a) masowym ludobójstwem w wyniku nierentownych, niedouczonych, obleśnych, miernych ale wiernych eSBekoZOMOloORMOwców czających się za każdym rogiem w ruskich czołgach bądź polewaczkach (wymordowali oni 300 mld Polaków),
b) kilkusetkilometrowymi kolejkami za octem i karaluchami (które i tak były rozkradane przez nieforemnych, niedouczonych i obleśnych członków PZPR z łupieżem we włosach - noszących wiecznie zabrudzone okulary ze szkłami grubości denek słoików po musztardzie - i wysyłane do ZSRR, jak wszystko co wówczas wyprodukowano) - mój dziadek w 1944 r. stanął w Świnoujściu w kolejce do GS-u w Ustrzykach Dolnych, do lady doszedł w 1989 r. w przeddzień obrad Okrągłego Stołu i dostał pół karalucha;
c) szaroburością wszystkiego wokoło (nawet kolorowe kredki były szarobure);
d) powszechnym pijaństwem i złodziejstwem (kto nie pił ani nie kradł w nierentownym i nieefektywnym miejscu pracy był rozjeżdżany ruskim czołgiem przez eSBekoZOMOloORMOwca).
"Meyza i Szabłowski odnieśli w kapitalizmie sukces. Mają w Warszawie pięćdziesięciometrowe mieszkanie, za które spłacają co miesiąc 2 tys. kredytu (plus 700 zł rozmaitych opłat), jeżdżą po świecie (wspominają np. wyjazd do Tajlandii), mają opla astrę"
No sukces na miarę Gatesa :-)))"
Masz rację, kolejny dowód jak gówno warty musi być ten polski kapitalizm jeśli takie "sukcesy" można w nim osiągć.
Jak ciężko i strasznie musi być, jeśli coś takiego uznawane jest za "sukces".
"c) szaroburością wszystkiego wokoło (nawet kolorowe kredki były szarobure);"
Wiesz co ale to nie ma co ";)" kolorowe kredki przynajmniej te ołówkowe nazywały się "pastele" i autentyko jakieś takie szaro-bure były :) No chyba, że gdzieś rzucili kredki chińskie... Hymmm te to były kolorowe od pudełka, przez kolory na koszulkach po rysiki. Każdy dzieciak marzył.
Ciekawa i interesująca recenzja, dobrze oddająca ideologiczne przesłanie książki, którą jednakże bardzo dobrze się czyta. Dlatego też warto po nią sięgnąć - by móc się nie zgodzić, ale wpierw przeczytajmy...